Wspomnienia
Transkrypt
Wspomnienia
Wspomnienia Wspomnienia okresu przedwojennego, wojny i czasów powojennych mojej babci i ciotki. Ciotka urodziła się w roku 1930 a babcia w 1934. Czasy przedwojenne ciotka wspomina oczami małej dziewczynki. Dzieciństwo przeżyła w Niemczech i w Ligocie Bialskiej, która nazywała się kiedyś Ellgut. Była w tej wiosce szkoła, był młyn, piekarnia i kowal, a także kościół . Były kartki na żywność, kartki na ubrania (tzw. Bezugsscheine). Rodzicie ciężko pracowali , a dzieci pozostawały pod opieką dziadków. Prababcia z moją babcią Pradziadek w pracy na polu Po wybuchu wojny ojciec babci musiał iść na wojnę. Wtedy starsze dzieci musiały pomagać babci i mamie. Chodziły także do szkoły. Ciotka i babcia miały daleko, więc gdy zawyły syreny ogłaszające nalot, nauczyciele i wszyscy uczniowie musieli biec do domu, ale gdy przybiegły do drzwi samoloty były już nad nimi. Cała rodzina w tym czasie chowała się w piwnicach i zaroślach aby przeżyć. Czasem nawet czekali do późnego popołudnia, aż wszystko trochę ustanie. W czasie wojny okradano kościoły z dzwonów z których robiono naboje. Noc spędzały przeważnie u ludzi, w wiosce a do swego gospodarstwa ich mama chodziła tylko, żeby nakarmić bydło i znów wracała do dzieci. Pradziadek wraz z kolegami z wojska Pradziadek w szpitalu Dzieci chodziły po polach zbierając chleb, który zostawiali żołnierze, później ten chleb był moczony i pieczony na nowo żeby było co do buzi włożyć. Nikt nie narzekał, że za suchy bo właśnie dzięki niemu było co zjeść i nikt nie był głodny. Praca na polu, prababcia z babcią i ciotką. Grób pradziadka od strony mamy który poległ podczas wojny W styczniu przed kapitulacją Niemcy wysadziły magazyn broni w Krapkowicach, nazywany Muną. Było słychać wybuch, widać było rozżarzone niebo od Krapkowic, aż po Ligotę Bialską. W marcu był Front. Byli wtedy ruscy żołnierze. Dzięki naszej śląskiej mowie umieliśmy się z nimi dogadać. W maju Niemcy skapitulowały. Moi pradziadkowie podczas wojny Dzieci musiały iść zbierać panzerfaust przez tydzień. Po dwóch, trzech dniach mężczyźni zbierali zabitych na wozy i zawozili na cmentarz do Ligoty. Na cmentarzu znajdują się trzy mogiły zbiorowe. W każdej było pochowano 30-stu lub więcej żołnierzy. Teraz te mogiły są na starym cmentarzu i są zaniedbane. Pożegnanie żołnierzy poległych podczas wojny Ligota Biała Na froncie Po wojnie nie było niczego, ani sklepu ani jedzenia. Ludzie na wioskach piekli sami chleb nawet z ziemniaków i paszy dla prosiaków. Kto miał krowę to miał jeszcze i trochę mleka. Najgorzej było przetrwać żniwa. Rolnicy, którzy mieli zasiane zboże kosili kosami a w domu młócili cepami. To co znieśli z pola dawali do młyna na mąkę. Na ''pańskie'' pole dzieci i dorośli chodzili zbierając rzepak. Ziarenka były wydreptywane przez koc . Z ziarenek robiono olej do posmarowania chleba. Od tego czasu gdy był chleb i olej życie zaczęło się normalizować. Ludzie z pobliskich miast Biały i Prudnika chodzili po wiosce prosząc o jedzenie. Nie było szpitali . Nikt też w tym czasie nie myślał o pieniądzach bo nawet ich nie było. Gdy się prababcia rozchorowała lekarz otrzymywał to co ludzie mieli wtedy w domu, masło, mleko lub jajka . na skutek upałów ciało prababci puchło i konieczne było związanie trumny łańcuchami Po roku czasu ukazały się pieniądze. Gospodynie chodziły pieszo na targ do Prudnika ( 16 km) sprzedawać jajka, ser i masło. Powoli zaczynały się wesela i zabawy. Babcia i ciotka dojeżdżały do pracy do fabryki na rowerach a w zimie szły na piechotę. Mężczyźni zaczynali wyjeżdżając do pracy (do Hanoweru). Wyjeżdżali do pracy na roli. Pracowali u gospodarzy przez 6 miesięcy czasami i dłużej. Gdy ojcowie wracali nikt z dzieci nie pytał się o prezenty bo było mało pieniędzy. Były one przeznaczone na lekarstwa. Dzieci w tych czasach miały bardzo duży szacunek dla rodziców. Sąsiedzi wzajemnie sobie pomagali. Było biednie, ale nie było takiej zazdrości jak w dzisiejszych czasach . • Zdjęcie weselne moich pradziadków z rodzinami