Zgoda na siebie

Transkrypt

Zgoda na siebie
Agnieszka Tomaszewska
e-mail: [email protected]
tel. 517 262 534
Zgoda na siebie
Chciałabym podzielić się z Wami czymś bardzo intymnym. Bazując na własnej historii
opowiem o sile samoakceptacji. Ten stan ducha tytułuję jako zgoda na siebie.
Kim jestem?
Jąkam się od 3 roku życia. Czy jestem jąkałą? W czyim imieniu mówię i kim jestem? Jakich
ról zaczynam się chwytać na potrzeby lepszego kontaktu ze światem? To niesamowite, ale te
pytania zaczęłam zadawać sobie całkiem niedawno. Dopiero teraz, gdy ponownie wróciłam
do pracy nad płynnością swojego mówienia wszystkie elementy układanki połączyły się w
jedną całość. Pracowałam nad sobą przez wiele lat. Nie w wymiarze mowy. W wymiarze
lepszego rozumienia siebie i zdrowszych kontaktów z innymi. W poszukiwaniu bliskości.
Jednak ta praca zawsze zdawała mi się jakaś niedokończona. Krok w przód i zaraz krok w tył.
Wydawało mi się, że jąkanie oswoiłam już dawno, nie wracałam do niego, nie myślałam o
sobie jako o osobie jąkającej się.
Kiedy chcę coś powiedzieć, a nie mogę, czuję, jak całe moje ciało napina się. Po wielu latach
takich napięć, lęków i grymasów twarzy mam wrażenie, że moje ciało nie umie się już
rozluźniać. Nie czułam się bezpiecznie. Zamknęłam się w stalowej konstrukcji, moje ciało
było taką stalową konstrukcją, a schematy, którymi się posługiwałam, żeby uspokoić
mówienie sprawiały, że mój mózg stał się jednym wielkim schematem. Nie dotyczyło to tylko
ciała. Dostrzegałam blok za blokiem w moich relacjach partnerskich, pracy, w życiu. Z takich
bloków przez prawie 40 lat udało mi się zbudować całkiem niezły mur.
Wstyd i rozpierające poczucie, że jestem gorsza towarzyszyły mi od kiedy pamiętam. Od
kiedy też pamiętam pragnęłam niemożliwej do uzyskania nieograniczonej akceptacji z
zewnątrz. To, czego mi brakowało to moja wewnętrzna akceptacja, płynąca ze środka, z
serca. Po raz pierwszy, już jako dojrzałej kobiecie, przemknęło mi przez myśl, że nie jestem
sobą, że gdzieś po drodze pogubiłam siebie. Ale jeszcze wtedy nie wiedziałam co to znaczy
być sobą.
Zawsze byłam ambitną osobą, więc podejmowałam coraz to nowe wyzwania. Kolejne
szczeble edukacji uczyniły ze mnie kobietę pełną sukcesu. Czy jąkając się można być
dyrektorem dużej firmy? Bez wątpienia tak. Natomiast uwierzcie mi, nie da się być dobrym
dyrektorem firmy nie akceptując siebie i swojego jąkania, a tym samym unikając wystąpień
publicznych, a kontakty z pracownikami ograniczając do minimum. Moje cudowne
umiejętności organizatorskie i głęboka praktyczna znajomość tematu nie mogły wystarczyć.
To bańka mydlana, która pęknie wcześniej lub później. Nie byłam ani szczęśliwa, ani
spełniona.
Spotkanie ze sobą
Dwa lata temu doznałam urazu kręgosłupa. Przewlekłe bóle i ponad roczne zwolnienie z
pracy spowodowały, że znowu zaczęłam się sobie przyglądać. Różne osoby słysząc moje
mocno nasilone w tym stresogennym okresie jąkanie zaczęły sugerować mi logopedę.
Pomyślałam sobie – dlaczego nie, to i tak mój czas, dlaczego więc nie przygotować się na być
może najważniejsze w moim życiu spotkanie i nie spotkać się ze sobą?
Zaczęłam chodzić do Ewy. To było dla mnie wielkie odkrycie. Pracując z tą doświadczoną
logopedką i jednocześnie wspaniałym człowiekiem zrozumiałam, że moja natura samotnika,
osoby wycofującej się z kontaktów, niechętnej do mówienia, to nie są cechy mojego
charakteru! Co za ulga, to nie znak zodiaku, geny i natura. To ten towarzysz – moje jąkanie, a
przez nie - zaburzone kontakty ze światem uczyniły ze mnie samotnika.
To było jak katharsis, w tym momencie poczułam, jak wiele zależy ode mnie. Czas skończyć
z zabawą w ciuciubabkę, to ode mnie zależy moje życie. Wiecie, jąkanie nie przeszkadzało mi
już od bardzo długiego czasu. To efekty jąkania – umniejszanie siebie, wstyd, lęk, godzenie
się na trudne relacje, to utrudniony kontakt ze sobą – z własnym sercem. Nie zdawałam sobie
sprawy jak ważne jest powiedzenie we własnym sercu sobie – tak. Ja miałam to szczęście, że
zobaczyłam taką możliwość. To trudny i długi proces - do dzisiaj uczę się ufać temu co czuję.
Ale to był wspaniały start – mogłam zacząć integrować się ze sobą, poznawać siebie,
akceptować i teraz już świadomie zmieniać swoją postawę. Zaczęłam zastanawiać się nad
rolami, jakie odgrywałam w życiu. I, po raz pierwszy w życiu zapragnęłam prawdziwego,
głębokiego kontaktu z innymi ludźmi.
Bo jąkanie to nie tylko objaw zewnętrzny w postaci niepłynności mowy. To cała postawa
wobec siebie, innych, wobec świata. W moim przypadku, poza wstydem i poczuciem bycia
gorszą przejawiało się jeszcze w dziecięcym i długo pokutującym oczekiwaniu, że inni
załatwią coś za mnie. Chętnie przyjmowana rola ofiary i przekonanie, że mi się należy. Nie
było łatwe zobaczyć to i zmieniać. Jąkanie może wpływać na nasze życie, ale nie musi go
wcale
determinować.
Kiedy
to
zrozumiałam,
zapragnęłam
wziąć
świadomie
odpowiedzialność za swoje życie i za swoje szczęście.
Zgoda na siebie
Osoby jąkające się mają bardzo duży potencjał. Nasza wrażliwość jest jednocześnie naszym
darem, ale i sporym utrudnieniem. Bo właśnie ona wystawia nas na największe zranienia w
konfrontacji z zewnętrznym światem.
Jąkanie zmusza nas do trzymania się schematów, bo jest to bezpieczne. Jednocześnie mamy
problemy z pokazywaniem naszego wnętrza i naszych prawdziwych myśli. Nasza niska
samoocena jest problemem, dlatego równocześnie z poprawą naszej mowy tak ważna jest
praca nad poprawą mniemania o sobie i poczuciem własnej wartości. Ten stan prawdziwego
bycia ze sobą, akceptacji swojego jąkania nazywam zgodą na siebie.
Punktem wyjścia do zapanowania nad swoją mową jest samoakceptacja. Niekiedy
utożsamiamy pracę nad płynną mową z walką z jąkaniem. Traktując jąkanie jako dopust
boży, karę, w rzeczywistości walczymy ze sobą samym.
Nie lubimy naszej przypadłości, a ona, traktowana jako wróg przyczaja się, aby za chwilę
uderzyć w odwecie ze zwielokrotnioną siłą. Spychamy swojego towarzysza w
podświadomość, ale czy to znaczy, że go nie ma?
Jąkanie to całe nasze życie, coś jak styl życia. Dopiero głęboka praca nad bliskością ze sobą i
zgoda na siebie taką, takim jakim jestem zaczyna przynosić rezultaty. Czy to znaczy, że
mamy polubić swoje jąkanie? A może właśnie tak? Ceniąc je jako swojego wiernego
kompana, z którymi spędziliśmy przecież tyle lat!
Kiedy uświadomiłam sobie, że za mnie nikt mnie nie polubi i faktycznie spotkałam się ze
sobą samą, dopiero zaczęłam widzieć siebie jako całość.
Wydostałam się ze swojej stalowej konstrukcji.
Zaczęłam być raczej płynącą rzeką. Płynną rzeką.
Powiedz to sam
Nie będzie przesadą jeśli powiem, i może sami tego doświadczyliście, że każdy dzień osoby
jąkającej to walka o siebie. O własną godność, utrzymanie potencjału, o słowo, o oddech.
Pozwalamy innym mówić za siebie, dokańczać zdania, nazywać nasze potrzeby. Nie czujemy
się ważni ani wartościowi. Kluczowi stają się nasi rozmówcy, to im oddajemy naszą pewność
siebie, naszą ważność, oddajemy im siebie.
Przyzwyczaiłam się już do tego, że nie mówię, że nie zabieram głosu, nie podejmuję tematu.
Do dzisiaj ciężko mi patrzeć mojemu rozmówcy w oczy i w trakcie rozmowy zebrać myśli,
które najlepiej wyrażą to co czuję.
Odkryciem dla mnie było hasło zeszłorocznych obchodów Światowego Dnia Osób
Jąkających Się, w wolnym tłumaczeniu: powiedz to, co chcesz.
To ważne hasło dotyczy nie tylko osób jąkających się. Wiele osób ma problemy z
przekazaniem własnych myśli, odczuć, z ekspresją siebie samego. Nie należy się tego bać.
Akceptacja siebie, a co za tym idzie, zwracanie większej uwagi na własne samopoczucie i
obrona własnych przekonań to wartości, które powinny być dla nas najważniejsze.
Podążając za hasłem zrozumiałam, że po prostu muszę mówić. Że ja już mam swój głos i
skoro go odzyskałam, to moim obowiązkiem jest go używać. Świadczyć sobą i zachęcać
innych do przekraczania własnych barier.
Mów dużo. Mów swoim głosem, za siebie i w swoim imieniu. Pokaż całemu światu, że się
jąkasz, nie bój się być sobą. Mów tak wolno jak tego potrzebujesz i tak obszernie jak chcesz.
To jest twoje prawo.
Powiedz, to co chcesz. I powiedz to sam.
Powiedz to z innymi
Ewa, moja logopedka, powiedziała coś bardzo dla mnie ważnego – to nie płynna mowa jest
wyczynem, wyczynem jest komunikowanie się. To nie jest sprawa między mną a mną, bo
przecież w swoim tylko towarzystwie się nie jąkamy. To zdecydowanie sprawa między mną a
innymi. Czymś specjalnym jest mówienie do ludzi, trafianie do ludzi i bycie z ludźmi.
Jeśli zaczynamy akceptować siebie, to zaczynamy zgadzać się na to, że się jąkamy i łatwiej
nam zacząć budować swoją pewność siebie. O ile bardziej jąkałam się we własnej
niepewności, w zagubieniu, w stresie.
Jąkając się stałam się odludkiem i jak ciężko było mi wydobyć się z tej samotni wiem
doskonale. Dopiero niedawno zaczęłam świadomie przekraczać bariery komunikacyjne i
odkąd zaczęłam wychodzić do ludzi, nawiązywać kontakty, wiele się zmieniło. Nie chciałam
już dłużej być tylko gadającą głową, zapragnęłam żywego, otwartego kontaktu z innymi.
Początkiem było trenowanie mojej mowy na innych, powoli zaczynałam rozmowę z osobą nie
jąkającą się i starając się utrzymać tempo zamieniałam kilka zdań. To było półtorej roku
temu. Później mówienie zaczynało sprawiać mi coraz większą przyjemność, chociaż mam
różne okresy, mowy bardziej płynnej i mocnego jąkania. Mówiąc nadal szybko się męczę, ale
dzięki samoakceptacji mam pełny komfort kontaktu ze sobą i z innymi.
Jestem przekonana, że każdy z nas może wejść w stan takiej intensywnej bliskości ze sobą.
Wtedy znacznie łatwiej jest zapanować nad płynną mową. Bezcenna jest w tym świadomość,
że są inni, którzy mają podobny problem jak ja oraz regularne spotkania w grupach wsparcia.
Klub J w Szczecinie
Podczas intensywnej pracy nad sobą i swoim jąkaniem, zrodziło się we mnie niezwykle silne
pragnienie serca, żeby spotkać się z innymi osobami jąkającymi się i podzielić się z nimi
moim odkryciem. Tak powstał Klub J w Szczecinie.
Na pierwsze, nieoficjalne spotkanie – we wrześniu 2012 roku, przyszła jedna osoba. Nie
zniechęciło mnie to i zaczęłam nawiązywać kontakty z logopedami, którzy mogliby wspierać
mój projekt. Najpierw moja logopedka, Ewa Ślozowska zgodziła się uczestniczyć w
spotkaniach Klubu. Następnie okazało się, że Sylwia Kuleta również zaczęła intensywnie
pracować nad stworzeniem Klubu, postanowiłyśmy więc działać razem.
Powstanie Klubu zbiegło się z obchodami Światowego Dnia Osób Jąkających Się. Wspólnie
w radio, telewizji, prasie i internecie opowiadałyśmy o skomplikowanej naturze jąkania i
zachęcałyśmy do uczestnictwa w grupie samopomocy. Dzięki temu na trzecie spotkanie
przyszło już 10 osób i zgłasza się ich coraz więcej.
Spotkania grupy wsparcia dają możliwość kontaktu z osobami, które mają podobny problem,
możliwość zdobycia wiedzy z zakresu jąkania i uzyskania informacji na temat możliwych
form pomocy. Poruszamy tematy samoakceptacji, komunikacji z otoczeniem, pewności
siebie, radzenia sobie ze stresem, asertywności i motywacji. W naszej pracy wprowadzamy
elementy socjoterapii. Proponujemy możliwość trenowania różnych sytuacji związanych z
komunikowaniem się w bezpiecznych warunkach. Osoby jąkające się mogą przećwiczyć
swoje wystąpienia szkolne czy po prostu zaprezentować siebie.
Oprócz ćwiczeń logopedycznych i oddechowych stałym elementem spotkań jest panel
dyskusyjny, na którym dyskutujemy o ważnych dla nas kwestiach.
Szczególną opieką obejmujemy rodziców młodych jąkających się osób – bo to oni stanowią
pierwszy kontakt i pierwsze wsparcie dla swoich jąkających się dzieci i od nich zależy bardzo
wiele. Olbrzymią motywacją dla nas są osoby, które przychodzą powiedzieć, jak wyszli z
jąkania. Pokazują młodym ludziom co mogą osiągnąć, jeśli nie będą się poddawać.
Bardzo mnie porusza, gdy kontaktują się z nami osoby nastoletnie, ale na propozycję
przyjścia po raz pierwszy z kimś, kto ich wspiera, dorosłym – rodzicem, siostrą, przyjacielem
– odpowiadają „nie mam kogoś takiego, to mój problem”. To uświadamia mi skalę problemu
i przypomina okres, kiedy to ja byłam nastoletnią jąkającą się osobą pełną barier i
zahamowań. Jestem również dumna jak widzę, że dzięki spotkaniom młodzież zaczyna
nawiązywać kontakt najpierw z najbliższymi, a później z dalszym otoczeniem. Jestem
szczęśliwa, gdy ktoś powie – „najważniejsze to być sobą”.
Agnieszka Tomaszewska – Współzałożycielka oraz Lider Klubu J w Szczecinie i osoba jąkająca się.
Od 2012 roku koordynuje rozwój i działania grupy wsparcia. Uczestniczka i prelegentka 10
Międzynarodowego Kongresu Osób Jąkających się w Lunteren, w Holandii, 10-13.06.2013 r.
Intensywnie włącza się w programy samopomocowe. Jej głównym przesłaniem jest zmiana
postrzegania osób jąkających się w społeczeństwie, idea łamania stereotypów oraz swobodnego
wypowiadania się pomimo problemów komunikacyjnych. Z wykształcenia ekonomista, manager,
konsultant programów restrukturyzacyjnych.
Tekst jest skrótem wystąpienia i został przygotowany na Międzynarodowy Kongres Osób Jąkających
się w Lunteren, Holandia, 10-13.06.2013 oraz na Zjazd Osób Jąkających się w Krakowie, 2013. ©
Copyright Agnieszka Tomaszewska, 2013.