Untitled

Transkrypt

Untitled
Tę wodę widzę dokoła
O jednym wierszu Adama Mickiewicza
1.
Liryki lozańskie są, być może, najtrudniejszym dziełem polskiego romantyzmu. Najtrudniejszym, to znaczy poddającym
się w zdecydowanie mniejszym stopniu niż inne romantyczne dzieła takim zabiegom interpretacyjnym, które ujmują je
w sieć struktur i pojęć ogólnych, konstruowanych przez teoretyków i historyków literatury. Struktury owe o wiele łatwiej przykładać do utworów tak skądinąd skomplikowanych
jak Król-Duch czy Samuel Zborowski niż do tej grupy krótkich wierszy nie przeznaczonych przez ich autora do druku1.
1
Pierwotna wersja tych rozważań nosiła tytuł Nad wodą wielką i czystą
(„Ruch Literacki” 1978; przedruk w: Liryki lozańskie Adama Mickiewicza.
Strona Lemanu – antologia, oprac. M. Stala, Kraków 1998; dalej w skrócie: Strona Lemanu). W wersji obecnej, powstałej niemal ćwierć wieku później, starałem się pozostawić zasadnicze przesłanie i precyzyjniej wyrazić
niektóre myśli. Kilka dodatkowych uwag umieściłem w przypisach. Zrezygnowałem z sugestii (pojawiającej się pierwotnie w końcowym fragmencie
9
2.
Dzieło literackie, jak każdy przedmiot ludzkiego doświadczenia, odsłania swoją istotną strukturę i więzi łączące je ze
światem rzeczywistym tylko wtedy, gdy odnajdziemy i sformułujemy właściwy repertuar pytań, które powinniśmy mu
postawić. Zasada ta działa zarówno na poziomie najogólniejszym, najbardziej abstrakcyjnym, rozważającym właściwości
dzieła jako takiego (dobitną jej realizacją jest klasyczna książka Romana Ingardena Das literarische Kunstwerk), jak i na poziomie komentowania konkretnego utworu (przypomnijmy
choćby świetną monografię Pana Tadeusza autorstwa Kazimierza Wyki; jej poszczególne rozdziały to przecież odpowiedzi na kolejne pytania stawiane Mickiewiczowskiemu
arcydziełu, podpowiadane przez samo to arcydzieło; suma
owych odpowiedzi układa się w historycznoliteracki i filologiczny odpowiednik historii szlacheckiej w dwunastu księgach wierszem).
Repertuar pytań, które dotychczas zadano lirykom lozańskim, daleki jest od kompletności2. Albo dokładniej: pewnych
szkicu), iż podmiot wiersza prezentuje samego siebie jako poetę, a swoje
widzenie świata wiąże z istotą i funkcją poezji. Dzisiaj myślę, że problem
poety i poezji nie zjawia się w lozańskim wierszu jako problem osobny ani
(tym bardziej) nadrzędny. Pomysłem nowym jest natomiast przywołanie
w zakończeniu listu Henryka Reeve’a; to dziwne, iż zajmujący się lirykami
lozańskimi nigdy (jeśli się nie mylę) nie posłużyli się zdaniem o leczniczych
właściwościach wód Lemanu.
2
Od czasu gdy spisywałem pierwszą wersję moich uwag, poświęcona lirykom lozańskim literatura bardzo się powiększyła (zob. rozdział Lozańskie wiersze Adama Mickiewicza albo niepewność interpretatora w mojej
książce Trzy nieskończoności, Kraków 2001, oraz antologię Strona Lemanu). Nie zmienia to istoty problemu i wyrażonego o tym problemie sądu.
10
pytań wciąż jeszcze wyraźnie nie sformułowano, na inne, postawione, wciąż jeszcze nie udzielono pełnej, bezspornej odpowiedzi, mimo iż szkice Czesława Zgorzelskiego, Jerzego
Komara, Mariana Maciejewskiego, eseje Juliana Przybosia i interpretacja Nad wodą wielką i czystą dokonana przez Jana Prokopa3 przygotowały grunt pod całościowy ogląd napisanych
nad Lemanem wierszy.
Moje uwagi są próbą zadania kilku pytań jednemu tylko,
ale chyba najważniejszemu4 lozańskiemu utworowi. Chodzi
o wiersz Nad wodą wielką i czystą5:
Nad wodą wielką i czystą
Stały rzędami opoki,
I woda tonią przejrzystą
Odbiła twarze ich czarne;
Nad wodą wielką i czystą
Przebiegły czarne obłoki,
I woda tonią przejrzystą
Odbiła kształty ich marne;
3
Wymieniam prace znane mi w momencie pisania pierwszej wersji
mojej interpretacji; odwołuję się do nich w dalszej części rozważań. Późniejsze komentarze do wiersza znaleźć można w Stronie Lemanu.
4
Zob. na przykład sąd D. Zamącińskiej, wyrażony w jej szkicu Ze studiów nad kompozycją wierszy lirycznych Mickiewicza, „Roczniki Humanistyczne” 1960, t. VIII, z. l, s. 115. Uwaga z roku 2001: moja pewność, że
właśnie Nad wodą wielką i czystą jest najważniejszym pośród lozańskich
wierszy, nie jest dzisiaj tak mocna jak niegdyś; wspominam o tym na początku szkicu Jako jutrzenka świeci, który znaleźć można także w książce
Trzy nieskończoności.
5
A. Mickiewicz, Dzieła wszystkie, t. 1, cz. III: Wiersze 1829–1855, oprac.
Cz. Zgorzelski, Wrocław 1981, s. 75–76. W dalszych uwagach nie zajmuję się
kwestiami tekstologiczno-filologicznymi związanymi z tym wierszem.
11
Nad wodą wielką i czystą
Błysnęło wzdłuż i grom ryknął,
I woda tonią przejrzystą
Odbiła światło, głos zniknął.
A woda, jak dawniej czysta,
Stoi wielka i przejrzysta.
Tę wodę widzę dokoła
I wszystko wiernie odbijam,
I dumne opoki czoła,
I błyskawice – pomijam.
Skałom trzeba stać i grozić,
Obłokom deszcze przewozić,
Błyskawicom grzmieć i ginąć,
Mnie płynąć, płynąć i płynąć –
3.
Czasami w zrozumieniu słów dobiegających z przeszłości dopomagają nie tylko procedury wypracowane przez historyków
literatury, ale także oddźwięki, budzone przez te właśnie słowa w innych, późniejszych wypowiedziach literackich. To te
oddźwięki bywają najistotniejszymi sprawdzianami istotności i aktualności...
Wiersz Mickiewicza przywołany przed chwilą niepokoi
poetów bardziej może niż historyków literatury6. Przy tym:
6
Znamienne, iż Czesław Zgorzelski, pisząc o lirykach lozańskich, odwołuje się do sądów i wartościowań Juliana Przybosia; zob.: Cz. Zgorzelski,
12
niepokoi w sposób ważny dla całościowej interpretacji Nad
wodą wielką i czystą. Pamiętając o tym fakcie, chciałbym się
na chwilę zatrzymać przy dwóch świadectwach oddziaływania lozańskiego wiersza na dwu wybitnych poetów współczesnych różniących się zasadniczo w myśleniu o istocie
i funkcjach poezji7.
Pierwszy z nich, Tadeusz Różewicz, powraca w sugestywnym wierszu Liryki lozańskie i do osoby Mickiewicza, i do
jego nadlemańskich utworów8:
Krzyż bez ramion
miłość bez wiary
poeta
Drogi rozwojowe liryki Mickiewicza oraz O sztuce lirycznej Mickiewicza, w: tegoż, O sztuce poetyckiej Mickiewicza, Warszawa 1976; J. Przyboś, Żal rozrzutnika, w: tegoż, Czytając Mickiewicza, wyd. 3, Warszawa 1965, s. 231–241 (szkic
przedrukowany w Stronie Lemanu). O kwestiach tych wspominałem w rozdziale Lozańskie wiersze Adama Mickiewicza albo niepewność interpretatora.
7
Uwaga z roku 2001: świadectw jest, oczywiście, znacznie więcej.
W antologii Strona Lemanu, idąc śladami innych komentatorów i korzystając z własnych przemyśleń na ten temat, przedstawiłem trzydzieści wierszy,
w których doszukać się można oddziaływania liryków lozańskich. Ich autorami są: B. Leśmian, J. Iwaszkiewicz, J. Tuwim, A. Wat, J. Przyboś, W. Sebyła, A. Ważyk, Cz. Miłosz, K.K. Baczyński, T. Różewicz, W. Szymborska,
Z. Herbert, M. Skwarnicki, E. Bryll, L.A. Moczulski, R. Krynicki, J. Polkowski, B. Maj. Rzecz jasna: ani lista autorów, ani lista wierszy nie jest pełna. W przypisie 9 do szkicu Lozańskie wiersze Adama Mickiewicza albo
niepewność interpretatora zwracam uwagę na piękny wiersz Teodora Bujnickiego A.M. i J.W.G. Można jeszcze dodać, iż nie wszystkie oddźwięki są
oczywiste. Miłośnicy rzeczy lozańskiej (mówię także o sobie) mają skłonność do wyolbrzymiania jej wpływu. Jakkolwiek by zresztą było, poetycka
recepcja wierszy Mickiewicza zasługuje na osobną, szczegółową analizę.
8
Zob.: T. Kłak, „Liryki lozańskie” T. Różewicza, „Roczniki Humanistyczne” 1971, t. XIX, z. 1, s. 241–252.
13
nad wodą wielką
martwą czystą
czeka na przyjście
szarlatana
poezja
jak otwarta rana
ostatnie krwi płynienie
znieruchomiały
obraz świata9.
Te wersy, eliptyczne i gwałtowne, powtarzają i wyjaskrawiają wiele sądów od dawna towarzyszących lirykom lozańskim. Znamienne jest w nich jednoznaczne utożsamienie podmiotu napisanego nad Lemanem wiersza z samym
Mickiewiczem; znamienne jest przeświadczenie o głębokim
kryzysie duchowym, jaki poeta przeżył „nad wodą wielką
i czystą”; znamienna jest ocena tego kryzysu, zawarta w przymiotnikach „martwa” i „znieruchomiały”.
Krótko mówiąc: dla Różewicza, utożsamiającego (w Lirykach
lozańskich) przestrzeń życia i przestrzeń tworzenia, nadlemański wiersz jest uobecnieniem konkretnej sytuacji egzystencjalnej, dającej się przetłumaczyć na język przeżyć wewnętrznych
i postaw moralnych. Znieruchomienie obrazu świata, odczytane w wierszu Mickiewicza, jest dla autora Twarzy trzeciej odpowiednikiem śmierci poezji i załamania tworzącego ją człowieka10.
 9
T. Różewicz, Liryki lozańskie, w: tegoż, Twarz trzecia, Warszawa
1968, s. 25.
10
Konsekwencją tej podwójnej klęski jest czekanie na „szarlatana”, gotowość podporządkowania się jego władzy. Szarlatanem mógłby być Towiański albo sam poeta, zniszczony przez życiową i poetycką porażkę...
14
Jeszcze inaczej: Różewicz, umieszczając Mickiewicza „nad
wodą wielką / martwą czystą” i zrównując jego poezję z „otwartą raną”, stawia lozańskiemu lirykowi pytania egzystencjalno-moralne. Stawia je całkowicie jawnie, bezpośrednio.
Drugi z poetów, Czesław Miłosz, postępuje inaczej. Jego
wiersz Notatnik: Brzegi Lemanu11 nie jest bezpośrednim nawiązaniem do Nad wodą wielką i czystą, nie jest także jawnym
ani ukrytym portretem Mickiewicza. A jednak wrażenie podobieństwa obu wierszy jest niezwykle mocne. Zbliża je do
siebie, po pierwsze, pokrewieństwo przestrzeni, czyli bycie
nad Lemanem. Zbliża je do siebie, po drugie, sytuacja medytowania sprzężonego ze spojrzeniem na powierzchnię wody,
na niebo, na góry; medytowania w obliczu natury, wobec żywiołów. Wreszcie zaś, po trzecie (i najważniejsze), zbliża je do
siebie sposób budowania refleksji ponad i w związku ze spojrzeniem na świat.
Oczywiście w wierszu Miłosza fragmenty refleksyjno-dyskursywne są znacznie wyraźniej wyodrębnione. Wystarczy jednak wczytać się w owe fragmenty:
Trzeba jeszcze dodać, że nie jest całkiem jasne, czy wiersz Różewicza powinien być czytany jako rekonstrukcja wewnętrznych doznań Mickiewicza,
czy jako ocena tych doznań dokonana przez Różewicza, czy wreszcie jako
ogólna refleksja dotycząca sytuacji poezji i egzystencji w XX wieku, posługująca się przykładem autora liryków lozańskich jako pretekstem. To jednak jest kwestia interpretacji Różewicza, nie zaś Mickiewicza.
11
Cz. Miłosz, Notatnik: Brzegi Lemanu, w: tegoż, Kontynenty, Paryż
1958, s. 219–220. W późniejszych wydaniach poezji Miłosza wiersz ten
nosi tytuł Notatnik: Bon nad Lemanem – i pod nim stał się niezwykle znany
i ceniony. We wznowieniu Kontynentów (Kraków 1999, s. 268–269) utrzymany jest jednak tytuł pierwotny, dlatego m.in. ten właśnie tytuł przypominam. Wierszowi temu poświęciłem kiedyś osobny szkic, który znaleźć
można w mojej książce Chwile pewności, Kraków 1991, s. 106–120, a także w niniejszym zbiorze, s. 95–113.
15
Mówi się: to jest.
I umiejętność żadna ani dar
Sięgnąć nie mogą poza to, co jest,
[…]
Przez to, co było, i przez to, co będzie,
Dotknięte, pada w popiół to, co jest.
[…]
A kto w tym, co jest,
Znajduje spokój, ład i moment wieczny,
Mija bez śladu. Godzisz się, co jest,
Niszczyć i z ruchu podjąć moment wieczny
Jak blask na wodach czarnej rzeki? Tak.
– by zauważyć, że znajdujemy się w kręgu tych samych kategorii ogólnych, że Miłoszowskie „z ruchu podjąć moment
wieczny” bliskie jest Mickiewiczowskiego „płynąć, płynąć
i płynąć”...
Można to powiedzieć inaczej. Bohater wiersza Miłosza,
stojąc nad brzegami Lemanu, stawia pytania dotyczące bycia
i czasu. Pokrewieństwo z wierszem Nad wodą wielką i czystą uwyraźnia w tym ostatnim analogiczną przestrzeń pytań. Zatem: Miłosz pomaga dostrzec w nadlemańskim liryku
poezję pytań metafizycznych... A także: poezję przekraczającą przestrzeń klęski, rozpaczy, negatywnego doświadczenia świata.
Łatwo zauważyć, iż lekcje liryków lozańskich (ściślej: interpretacje jednego z nich, Nad wodą wielką i czystą) wpisane w wiersze Różewicza i Miłosza różnią się od siebie bardzo
znacznie. Różnice nie są jednak absolutne i nieprzekraczalne. Punkty widzenia autora Niepokoju i autora Ocalenia,
oświetlając i dopełniając się wzajemnie, pozwalają dostrzec
16
wewnętrzne skomplikowanie nadlemańskich wierszy i wytyczają granice ich dzisiejszego rozumienia. Dlatego warto je
przypomnieć przed lekturą Mickiewicza.
4.
Swoistości każdego utworu poetyckiego poszukuje się od dość
dawna w realizowanej przez ten utwór immanentnej koncepcji
języka. Zapewne dlatego Czesław Zgorzelski, akcentując nowość lozańskiej poetyki Mickiewicza, mówił zarazem o zmianie, jakiej uległa w nadlemańskich wierszach funkcja słowa12.
Myśl tę rozwinęli Danuta Zamącińska i Jerzy Komar13.
Zgorzelski pisał: „Słowo [...] staje się bardziej autonomiczne, wydzielone z powiązań składniowych [...]. Nie tyle nazywa
rzeczy, ile sugeruje je, wyznacza niedokładnie, wieloznacznie”14.
Podobnie Komar: „Istotna różnica między liryką lozańską a poprzednią twórczością poety leży głównie w sposobie wykorzystania semantyczno-wyrazowych właściwości słowa poetyckiego. [...] zmiana ta postępuje od względnie komunikatywnej, bo
metaforycznej, wartości znaczeniowej słowa ku zasugerowaniom skojarzeniowym, nieraz bardzo odległym”15. W rozważaniach lubelskich historyków (przywołujących wiersz Nad
wodą wielką i czystą jako reprezentatywny przykład) mowa też
o konstrukcyjnej roli niedomówień i niedopowiedzeń.
12
Cz. Zgorzelski, O sztuce lirycznej Mickiewicza, w: tegoż, O sztuce poetyckiej Mickiewicza, s. 388.
13
D. Zamącińska, op. cit.; J. Komar, W stronę Ałuszty. Notatki o liryce
Mickiewicza, „Roczniki Humanistyczne” 1960, t. VIII, s. 121–150.
14
Cz. Zgorzelski, op. cit., s. 388.
15
J. Komar, op. cit., s. 141.
17
Jaki jest związek przywołanych uogólnień z wierszem Mickiewicza, ujętym w jego konkretności? Myśl, iż słowa stają
się w Nad wodą wielką i czystą bardziej autonomiczne (niż
we wcześniejszych dziełach poety), potraktowana dosłownie,
mogłaby sugerować, że w wierszu tym mamy do czynienia
z rozluźnieniem (czy nawet – skłonnością do rozbijania) konstrukcji składniowych. Trudno tego dowieść. Składnia wiersza jest jasna, nienaruszona; wzmacniają ją liczne paralelizmy.
„Nad wodą wielką i czystą / Stały rzędami opoki”; „Tę wodę
widzę dokoła”; „I wszystko wiernie odbijam” – nie ma w tych
trzech zdaniach żadnego zachwiania, niespójności, żadnego
stylistycznego manieryzmu...
Dopóki zatem mówimy o formalnej strukturze zdania
i powiązań składniowych, dopóty myśl Zgorzelskiego budzi
wątpliwości. Inaczej z semantyką. Kiedy zaczynamy myśleć
o znaczeniu pisanych w Lozannie słów i zdań, natrafiamy na
zjawisko, które można nazwać transcendowaniem sensu zdania przez sens jednego z jego elementów. Konkretnie: słowo
„woda” w zdaniu pierwszym („Nad wodą wielką i czystą / Stały rzędami opoki”) i drugim („Tę wodę widzę dokoła”) znaczy więcej, niż to wynika z jego składniowego usytuowania –
z e w z g l ę d u na sens zdania trzeciego („I wszystko wiernie
odbijam”). Paradoksalnie jest to sygnał nie tyle autonomizacji słowa, ile p o d p o r z ą d k o w a n i a go znaczeniowym
strukturom ponadzdaniowym.
Lozański wiersz przynosi, inaczej mówiąc, o wiele głębsze wtopienie słowa w całościowo ujmowaną strukturę znaczeniową utworu, niż to było obserwowane w poprzednich
okresach twórczości Mickiewicza. Wskazana właściwość jest
cechą charakterystyczną dzieł próbujących budować język
okazjonalny, znajdujący wytłumaczenie tylko w obrębie tych
dzieł; innymi słowy – posługujących się symbolem.
18
Można to powiedzieć i tak: w lozańskim wierszu Mickiewicza mamy do czynienia z fenomenem przejścia jednego języka w język zupełnie inny, dysponujący odmiennymi znaczeniami słów. Moment przejścia łatwo wskazać: jest nim
wers-zdanie „Tę wodę widzę dokoła”. Najważniejszym słowem tego zdania, może nawet punktem, wokół którego krystalizują się znaczenia całego wiersza, jest czasownik „widzę”. To jemu podporządkowane jest (przyciągające uwagę
wszystkich, którzy starali się zrozumieć wiersz Mickiewicza) wyrażenie „Tę wodę”; przy czym trzeba byłoby przywołać subtelne i skomplikowane rozważania Romana Ingardena
o znaczeniu nazwowym16, by uzmysłowić sobie istotność zaimka wskazującego, który towarzyszy rzeczownikowi „woda”
i dookreśla jego znaczenie. To, o czym mówi dalszy ciąg wiersza, następujący po zdaniu „Tę wodę widzę dokoła” – powiedziane jest już w nowym języku...
Co różni dwa języki, dwa sposoby mówienia o świecie,
zjawiające się w wierszu Mickiewicza? Odpowiedź na to pytanie wymaga wcześniejszego rozważenia innej podstawowej
kwestii – problemu widzenia świata. Pytanie o język jest bowiem, w istocie, pytaniem o sposób istnienia i poznawania
rzeczywistości. Aby móc powrócić do koncepcji języka i tożsamości mówiącego podmiotu lozańskiego wiersza, trzeba
najpierw zająć się wspomnianą, bardziej podstawową kwestią.
Zanim jednak zjawi się problem widzenia, jeszcze jedna glosa, dotycząca przejścia od jednego do drugiego języka. Kwestia ta przypomina fenomen dobrze znany filozofom
nauki. Chodzi o tak zwaną sytuację odkrycia, czyli pojawienie się jakości radykalnie nowej, nie mającej adekwatnego
16
Zob.: R. Ingarden, O dziele literackim. Badania z pogranicza ontologii, teorii języka i filozofii literatury, przeł. M. Turowicz, Warszawa 1960.
19
nazwania w ogólnie przyjętym języku. Tę jakość opisuje się,
z konieczności, za pomocą starych, dobrze znanych, ale niedostosowanych do uchwycenia jej istoty, pojęć. Powstaje
w ten sposób wypowiedź, której sens ujawnia się ex post, poprzez przypisanie starym terminom nowych znaczeń. Albo
inaczej: powstaje wówczas wypowiedź, w której centrum
znajduje się metafora epistemologiczna, zwracająca uwagę
na nową jakość. W wierszu Mickiewicza taka właśnie metafora zjawia się w dwuwierszu: „Tę w o d ę widzę dokoła /
I wszystko wiernie o d b i j a m” [podkr. MS].
Porównanie z sytuacją odkrycia rzuca też sporo światła na
kwestie niedomówień i niedopowiedzeń, jakie zdaniem historyków literatury znaleźć można w lozańskim wierszu. Otóż
nie jest wykluczone, iż wspomniane zjawiska mają charakter
względny, uzależniony od perspektywy, w jakiej umieszcza
się interpretowane dzieło. Zgorzelski i jego uczniowie odczytywali Nad wodą wielką i czystą poprzez tradycję romantycznej poezji refleksyjno-opisowej, niniejsze uwagi przyjmują perspektywę poezji pytań filozoficznych (a zwłaszcza:
metafizycznych). Nie są to perspektywy sprzeczne, mogą jednak prowadzić w stronę odmiennych koncepcji języka i widzenia świata.
5.
Strzępy krajobrazu pojawiające się w trzech pierwszych strofach i miejsce powstania Nad wodą wielką i czystą (zestawione
z ówczesną sytuacją Mickiewicza, znaną z jego korespondencji) uprawomocniły twierdzenie, że jest to, po pierwsze, wiersz
opisowy, odzwierciedlający pozaliteracką rzeczywistość, po
drugie zaś – konfesyjny, oddający ówczesne przeżycia samego
20
poety. W dawnych książkach o Mickiewiczu mówiono, przywołując ten wiersz, o refleksji nad przemijaniem czasu i losem
pielgrzyma; mówiono także o doznaniach, jakie budzi odczucie zmienności przyrody. Jan Prokop, modyfikując nieco ten
interpretacyjny kanon, dodał do niego (raczej Camusowski niż
Schellingiański) argument świadomości, wedle którego zrozumienie mechanizmu zmiennego trwania przyrody, włączenie
się w to trwanie, stawia poetę ponad ową przyrodą, czyniąc go
podobnym do wielkiej i czystej wody. Podobna interpretacja
pojawia się nawet u czytelnika tak czułego na znaczenia wiersza, jak Julian Przyboś. Chyba tylko Marian Maciejewski poszedł zupełnie innymi drogami17.
Tymczasem obie wspomniane przed chwilą tezy wymagają licznych uściśleń. Konfesyjność wiersza jest tyleż oczywista, ile nie podlegająca weryfikacji. Jego opisowość z kolei
nastręcza trudności innego rodzaju. Nie można tu chyba mówić o opisowości w tym sensie, w jakim używa tego terminu
genologia, taka opisowość bowiem niesie z sobą zawsze, bez
względu na charakter opisu, pewną intencję przedmiotową,
kierującą nas ku temu a nie innemu wycinkowi rzeczywistości,
i to bez względu na to, czy w opisywaniu kierujemy się własną erudycją, czy też władzą poznawczą18.
Ani dla Trembeckiego, ani dla Mickiewicza nie było obojętne, że opisują właśnie Sofiówkę i właśnie Krym. W tym
17
Zob.: J. Prokop [Nad wodą wielką i czystą], w: Liryka polska. Interpretacje, red. J. Prokop, J. Sławiński, Kraków 1966, s. 99–107; J. Przyboś, op. cit.; M. Maciejewski, „Rozeznać myśl wód...”, „Pamiętnik Literacki” 1964, z. 3, s. 33–52. Wszystkie te szkice znaleźć można w antologii
Strona Lemanu.
18
To rozróżnienie wprowadził niegdyś M. Maciejewski, Od erudycji do
poznania. Z dziejów romantycznej liryki opisowej, „Roczniki Humanistyczne” 1966, t. XIV, z. 1, s. 5–79.
21
sensie Goetheańskie motto Sonetów krymskich jest nie tylko sygnałem romantycznego kultu kolorytu lokalnego, ale
także wskaźnikiem wspomnianej intencji. W wierszu lozańskim trudno byłoby to nakierowanie na przedmiot odnaleźć,
Mickiewicz jest tu raczej bliski postawie wyrażonej w pamiętnych wersach Rozłączenia: „Nie wiesz, że trzeba niebo zwalić
i położyć / Pod oknami i nazwać jeziora błękitem”19.
Z drugiej strony jednak kwestia konkretności pejzażu,
który zjawia się w wierszu, nie jest obojętna. Sąd Zgorzelskiego („Nie chodzi tu o to jedno jezioro, o tę jedną burzę.
Chodzi o każde z nich, o jakiekolwiek jezioro, o jakąkolwiek
burzę”20) byłby do przyjęcia, gdyby podmiot wiersza był pomyślany jako ktoś, kto od początku posiada pełną i pewną
wiedzę o istocie rzeczywistości. Ale tak nie jest i dlatego –
chociaż sprawą przypadku jest pejzaż nadlemański i chociaż
nie o jego opis chodzi – nie jest kwestią obojętną jego k o nk r e t n o ś ć j a k o p u n k t w y j ś c i a (a l b o: p u n k t
o d n i e s i e n i a) d o ś w i a d c z e ń p o d m i o t u.
6.
Mickiewicz aktualizuje w lozańskim wierszu jedną z najczęściej spotykanych sytuacji lirycznych (a może po prostu ludzkich); pokazuje człowieka stojącego naprzeciw przyrody, wobec niej. Spośród wielu możliwych wariantów tej sytuacji
19
J. Słowacki, Rozłączenie, w: tegoż, Dzieła, t. 1: Liryki i inne wiersze,
oprac. J. Krzyżanowski, Wrocław 1959, s. 61. Uwaga z roku 2001: moja
pewność, iż można w tym miejscu przywołać Rozłączenie, jest mniejsza niż
przed laty. Natomiast nadal kusi mnie porównanie obrazów Lemanu z korespondencji Krasińskiego, Rozłączenia i Nad wodą wielką i czystą.
20
Cz. Zgorzelski, op. cit., s. 398.
22
wybiera poeta jeden, zaszyfrowany w słowie „widzę”. Jak już
wspominałem, to właśnie ten czasownik (wraz ze swymi
znaczeniami) stanowi konstrukcyjne centrum wypowiedzi.
I chociaż bezpośrednio zjawia się dopiero w czwartej strofie
(w znaczeniu: „aktywnie, intensywnie obserwuję i postrzegam”), jest (domyślnie) obecny od pierwszego padającego
w wierszu słowa.
Inaczej rzecz ujmując: ten, kto mówi, podmiot lozańskiego wiersza, zjawia się i zaczyna swoje działania (czyli zaczyna widzieć) już od słów „Nad wodą wielką i czystą”. Jego
obecność wpisana jest w określające wodę, wartościujące
przymiotniki „wielka” i „czysta”, a jeszcze bardziej – w gest
uwznioślenia przyrody21. To z jego obecnością wiąże się
szczególny zabieg uporządkowania i zrytmizowania obrazu gór wyczuwalny w wersie „Stały rzędami opoki”. To on
przeciwstawia „wielkości” wody „marność” obłoków w kolejnych wersach: „I woda tonią przejrzystą / Odbiła kształty ich marne”.
Nade wszystko jednak ten, kto widzi, widzący podmiot,
jest obecny w potrójnym (a poprzez chwyt powtórzenia –
ukierunkowanym, nastawionym na cel) spojrzeniu na naturę.
To zwielokrotnione spojrzenie odsłania mu prawdę o świecie i o sobie samym, dzięki niemu może (głośno) powiedzieć:
„widzę”. Powiedzieć wprost, nadając wskazanemu słowu znaczenie istotniejsze od potocznie używanego.
Każde ze wspomnianych spojrzeń ogarnia świat w porządku wysoko – nisko, góra – dół: opoki – ich odbicie w wodzie, chmury – ich odbicie w wodzie, błyskawica – jej odbicie
21
Wedle I. Kanta (i nawiązujących do niego romantyków) wzniosłość nie
przysługuje naturze jako takiej, lecz jest jej przypisywana przez człowieka. Zob.
uwagi rozsiane w Krytyce władzy sądzenia, przeł. J. Gałecki, Warszawa 1964.
23
w wodzie. To podwojenie (abstrahując od proponowanej
przez Maciejewskiego i z pewnością słusznej tezy o związku motywu odbicia z Schellingiańską koncepcją pozornej refleksji natury) zdaje się wskazywać na kruchość, nietrwałość
tego, co zjawia się w świecie. Wrażenie wiecznej zmienności
jest potęgowane przez efekt stopniowania wskazanej cechy:
„skały” wprawdzie trwają (z punktu widzenia człowieka) niezmiernie długo, ale już kształty „chmur” są „marne”, na poły
nierealne, a „błyskawica” istnieje tylko przez moment i znika bezpowrotnie. I jeśli ta zmienność form natury wywołuje
w świadomości podmiotu – zazwyczaj utożsamianego z poetą – refleksję o wiecznym pielgrzymowaniu (jak tego chcą
komentatorzy od Chmielowskiego22 po Przybosia), to w tym
właśnie miejscu, po tych trzech obrazach powinny się pojawić
jej ślady. Ale w wierszu Mickiewicza inna zjawia się prawda,
zapowiedziana słowami: „A woda, jak dawniej czysta, / Stoi
wielka i przejrzysta”.
7.
Gdyby Nad wodą wielką i czystą rzeczywiście było, jak to
kiedyś gładko określił Stanisław Windakiewicz23, „prześlicznie wykończoną piosnką o zmienności losu”, to przywołane
powyżej dwa wersy nie powinny się zjawić w tym właśnie
miejscu Mickiewiczowskiego liryku. Ponieważ się zjawiają, ponieważ są wyraźnie, wersyfikacyjnie wyodrębnione,
stąd wniosek, że zmienność natury, tak mocno widoczna
22
P. Chmielowski, Adam Mickiewicz. Zarys biograficzno-literacki,
wyd. 3, Warszawa 1901, t. 2, s. 241.
23
S. Windakiewicz, Adam Mickiewicz. Życie i dzieła, Kraków 1935, s. 235.
24
w spojrzeniu na jej przejawy, jest raczej punktem wyjścia niż
punktem dojścia uobecnionych w wierszu doznań i myśli.
Zatem pytanie, jakie próbuje zadać Mickiewiczowski podmiot, jest inne i nie dotyczy unicestwienia istnień w czasie.
Jest inne, bo bezpośrednie, powtórzone trzykrotnie spojrzenie na świat (albo inaczej zwielokrotnione widzenie tego, co
istnieje) nie tylko potwierdza dobrze znany fakt zmienności natury, ale też odkrywa w niej punkt stały, nie podległy
zmianom. Jest nim „woda” – „czysta”, „wielka i przejrzysta”.
Ruch obrazów jest zatem dwukierunkowy: prowadzi nie tylko w stronę zmienności, ale także – w stronę trwania. Ten
wniosek zachęca do ponownej lektury analizowanych przed
chwilą strof.
8.
W pierwszym czterowierszu przeciwstawienie dwu aspektów
natury jest słabo wyczuwalne. Trudno orzec, czy woda jeziora i otaczające ją góry mają być postrzegane antytetycznie. Jeśli czemuś w tej strofie miałaby przysługiwać trwałość – to
chyba „opokom”, co „stały rzędami”24.
W strofie drugiej opozycja nabiera wyrazistości, obrazy
zaś zaczynają ujawniać symboliczną intencję. „Czarne obłoki”, których „kształty marne” odbija „woda”, to nie tylko elementy realnego pejzażu, ale też znaki należące do tej samej
rodziny co „gwałtem obrotne obłoki” z sonetu Sępa25.
24
Tak jest dopóty, dopóki nie uwzględniamy symboliki wody. Kwestia ta powraca w dalszym ciągu rozważań.
25
Zob.: M. Sęp-Szarzyński, Rytmy abo wiersze polskie, oprac. J. Krzyżanowski, Wrocław 1973, s. 6.
25
Czterowiersz trzeci utwierdza i ostatecznie odsłania niejasną początkowo prawdę: przeciwieństwo należących do natury elementów doprowadzone tu jest do kresu. Przy tym:
„błyskawica” i „grom” mogą symbolizować nie tylko nietrwałość (własnego) istnienia, ale też momentalność odsłonięcia
prawdy. To zaś, co się odsłania, wypowiedziane zostaje w cytowanym już dwuwierszu, zamykającym sonetową (jak mówią niektórzy) część liryku: „A woda, jak dawniej czysta, /
Stoi wielka i przejrzysta”.
9.
Co sugerują te słowa Mickiewiczowskiego podmiotu (będące, być może, słowami samego poety)? Sugerują, iż istnieje
w przyrodzie element, który, należąc do niej, transcenduje
i ją samą, i rządzące nią prawo przemian. Współczesny filozof dodałby, że ta sugestia wskrzesza mit o bycie nieuwarunkowanym, marzeniu dawnych mędrców.
Czym jest „ta woda”, którą widzi wokół siebie podmiot
Mickiewiczowskiego wiersza? Juliusz Kleiner zauważa słusznie26, że jednoczy ona obraz świata. Jan Prokop dodaje, że jest
ona „zaprzeczeniem wszelkiej indywidualizacji pojętej jako
ograniczoność”, „żywiołem najbardziej plastycznym i zarazem najbardziej wytrwałym”27. Te intuicje można wzbogacić i uściślić, jeśli tylko uświadomimy sobie, jak brzmi pytanie, na które odpowiedzią są antytetyczne obrazy natury
pojawiające się w lozańskim wierszu.
26
J. Kleiner, Liryki lozańskie, w: tegoż, Studia inedita, oprac. J. Starnawski, Lublin 1964, s. 314–321. Szkic przedrukowany w Stronie Lemanu.
27
J. Prokop, op. cit., s. 102–103.
26
Nie jest to pytanie literackie, chociaż zjawia się na terenie
literatury. Nie jest to także pytanie epistemologiczne, chociaż
podmiot zajmuje postawę poznawczą, a trzy pierwsze strofy
wiersza prowadzą w stronę sytuacji odkrycia. Pytanie to należy raczej do dziedziny nazywanej pierwszą filozofią. Jest to,
mówiąc wprost, jeden z wariantów pytania o zasadę rzeczywistości. Pytania stawianego u źródeł europejskiej filozofii.
Pytania Heraklita i Parmenidesa.
Co jest podłożem wszystkich procesów, które obserwujemy w świecie widzialnym? Czy istnieje coś, co nadaje tożsamość zmiennym rzeczom, zasada, w której mieściłoby się
wszystko inne? Pytanie to stawiano w języku niejasnym, metaforycznym, odpowiedzi zaś do dzisiaj pozostają przedmiotem filozoficznych sporów i interpretacji. Zasada, przyczyna,
prawo rzeczywistości. Ze świadomością ryzyka, jakie kryje się w tym stwierdzeniu, ze świadomością poruszania się
w świecie przybliżeń raczej niż pewników, ze świadomością
sięgania po (filozoficzną) metaforę rzekłbym, że Mickiewicz
stawia pytanie o arché 28.
28
Pojęcie arché, kluczowe dla problematyki filozofii pierwszej, jest
wielce złożone i niejednoznaczne samo w sobie; może ono oznaczać zasadę, ale także istotę albo prawo rządzące naturą. Bardzo istotne jest samo
pytanie o arché, sam zwrot w jego stronę, w nim bowiem mieści się możliwość odpowiedzi. Jeśli zaś kogoś niepokoi odnajdywanie w poezji pytań filozoficznych, przypomnę znane zdanie Martina Heideggera; powiada on, że poezja i filozofia, mimo radykalnej przeciwstawności, poszukują
tego samego. Dopisek z roku 2001: pomysł nazwania Mickiewiczowskiego
pytania – pytaniem o arché zawdzięczam fascynującym wykładom z problematyki filozofii pierwszej wygłaszanym (w połowie lat siedemdziesiątych) przez Władysława Stróżewskiego; ich śladem jest rozprawa Pytania
o arché, dostępna dzisiaj w książce Stróżewskiego Istnienie i sens, Kraków
1994, s. 7–48. Kiedy słuchałem wspomnianych wykładów i kiedy pisałem
interpretację Nad wodą wielką i czystą, nie wiedziałem, że wiersz ten intrygował także Stróżewskiego. Zob. jego rozprawę O prawdziwości dzieła
27
Zbliżenie się do tego właśnie pytania jest równie istotne, jak próba sformułowania odpowiedzi. A przecież, jak już
mówiłem, w wierszu Mickiewicza znajdziemy także tę próbę: element jednoczący, nadający tożsamość temu, co istnieje, będący fundamentem rzeczywistości, jest w nim nazwany
„wodą”, ściślej: jest symbolizowany przez wodę... Nie ma racji Jan Prokop, wykluczający konkretność owego symbolu, to
znaczy konkretność przedmiotu będącego fundamentem doświadczenia i kierującego w stronę wymienionej przed chwilą
odpowiedzi29. Tak jak uczucie radości czy smutku jest dla nas
ontycznie zakorzenione w rysach konkretnej, tej a nie innej
twarzy30, tak zasadę rzeczywistości odczytuje podmiot Nad
wodą wielką i czystą bezpośrednio, w specyficznym, „istotowym” doświadczeniu świata. ( Jeśli ktoś odczuwa potrzebę
klasyfikacji, może to doświadczenie nazwać terminem Schellinga: intellektuelle Anschauung , albo intuicyjnym wglądem,
albo jeszcze inaczej...) Baudelaire mówił o analogicznym doznaniu tak: „W niektórych prawie nadprzyrodzonych stanach
duszy głębia życia objawia się w całej pełni w najzwyklejszym
widowisku, jakie się ujrzy. Staje się ono Symbolem”31. Krótko
mówiąc, „woda” Mickiewicza odsyła nas wprawdzie ku kate-
sztuki. Prawdziwościowa interpretacja dzieła sztuki literackiej, „Studia Estetyczne”, t. XV, Warszawa 1978; fragment tej właśnie rozprawy przedrukowałem w antologii Strona Lemanu.
29
Zob.: J. Prokop, op. cit., s. 102: „woda nie jest określona ani jako jezioro, ani rzeka, ani morze”.
30
Zob.: R. Ingarden, O poznawaniu cudzych stanów psychicznych, w: tegoż, U podstaw teorii poznania, cz. I, Warszawa 1971, s. 381–406. Jak wiadomo, Ingarden dopuszcza możliwość bezpośredniego poznania cudzych
stanów psychicznych, odrzucając hipotezy o poznawaniu poprzez wczucie i poprzez analogię do własnych przeżyć.
31
Ch. Baudelaire, Sztuka romantyczna. Dzienniki poufne, przeł. A. Kijowski, Warszawa 1971, s. 261.
28
gorii wysoce abstrakcyjnej, ale jej symbolika może być zakorzeniona w spojrzeniu na wody Lemanu.
Dlaczego jednak woda? Odpowiedź znajdziemy w samym
wierszu. Woda odbija skały, obłoki i błyskawice, nie ulegając żadnej zmianie, jest zatem fundamentem procesów, którym sama nie ulega. Dlatego też jest sugestywnym analogonem owej nieuwarunkowanej rzeczywistości, która dla wielu
jest mitem, ale dla podmiotu wiersza (i dla samego poety) jest
istotną, pełną rzeczywistością. Toteż gdy ów podmiot powiada: „Tę wodę widzę dokoła” – wówczas wskazujący zaimek
„tę” transcenduje wodę konkretnego jeziora (i żywioł wody
w ogóle) i kieruje nas w stronę fundamentu, zasady, podstawowego prawa rzeczywistości. Kieruje jednoznacznie – ku
czemuś, co jest wieloznaczne, nieokreślone; ku czemuś, co
jest symbolizowane przez wodę.
Skoro woda jest symbolem, to słowo „widzę” odsyła nie
tylko do jednego ze zmysłów, lecz także do widzenia wewnętrznego, duchowego, istotowego, ejdetycznego32. Widzenia, które przedzierając się przez świat zjawiskowy, przenika
do tego, co ów świat (wedle Schellingiańskiej filozofii przyrody) symbolizuje, do istoty rzeczywistości. Podmiotem tej
czynności (używając metaforycznie terminów Immanuela
Kanta) nie jest intellectus ectypus, lecz – intellectus archetypus33.
32
Skojarzenie z innym wierszem Mickiewicza, Widzeniem, jest natychmiastowe i dobrze uzasadnione.
33
Zob.: I. Kant, op. cit., s. 389. Intellectus archetypus to wedle Kanta intelekt oglądający rzecz samą w sobie (prawzór). Przeciwstawia go filozof
intelektowi, jak sam mówi, potrzebującemu obrazów (intellectus ectypus).
Obu terminów używam przenośnie, bo chodzi mi tylko o przeciwstawienie
doświadczenia wychwytującego istotę rzeczy – percepcji sensualnej. Terminy Kanta, oderwane od macierzystego kontekstu, pozwalają dobrze to
przeciwstawienie wydobyć. Poza tym: podkreślam metaforyczność użycia
29
10.
Przedstawione przed chwilą rozumowanie pozwala spojrzeć
pewniej na kolejny wers lozańskiego wiersza: „I wszystko
wiernie odbijam”. Jego sens można przybliżyć (zachowując
formę pierwszoosobowej wypowiedzi) następująco: zobaczyłem istotę rzeczywistości; wiedza o niej jest częścią mojej
własnej świadomości; ta wiedza uwalnia mnie od nacisku zewnętrznych zdarzeń, sprawia, że widzę je we właściwych proporcjach; ta wiedza daje mi poczucie niezależności podobne temu, które przysługuje wodzie; mogę odbijać wszystko,
co dzieje się wokół; pozostanę sobą, pozostanę blisko tego, co
jest, blisko prawdy.
Tak widząc świat i swoje w nim miejsce, można powiedzieć mocno i z godnością: „I dumne opoki czoła, / I błyskawice – pomijam”. I można prawdę o urządzeniu świata wypowiedzieć, jak w ostatniej strofie – do końca, bez wahania.
11.
Prawda o świecie, która odsłania się podmiotowi lozańskiego
wiersza, wpisana jest nie tylko w przeciwstawienie tego, co
w naturze zmienne, i tego, co w niej trwałe, ale także w sposób
uobecniania przestrzeni i czasu. A właściwie: dwu ich odmian.
Przestrzeń pierwszego rodzaju jest pochodną procesów
i zdarzeń, które zachodzą w przyrodzie i bezpośrednio narzucają się zmysłom obserwatora. Ta przestrzeń uobecnia
Kantowskich terminów, nie chciałbym bowiem sugerować, iż Mickiewicz
był zwolennikiem filozofa z Królewca.
30
się poprzez stanie skał i przebieganie obłoków, poprzez błyskawice i gromy. Przyrodnicze zjawiska (różnej skali) wypełniają ją bez reszty i zakreślają jej granice. Pełno w niej zgiełku i zmienności. Nieodłączny od niej jest czas, który ujawnia
się na jeden sposób w liczonym na miliony lat staniu skał,
na inny w przepływaniu obłoków, na jeszcze inny w istnieniu błyskawic, a przecież – jednakowo panuje nad wszystkimi zjawiskami, wciągając je w nieubłagany, powtarzający się
bez końca rytm powstawania i ginięcia.
Przestrzeń druga wykracza poza granice zjawisk i czysto
zmysłowego odbioru świata; jej istnienie odkryć można tylko w intensywnym doświadczeniu wewnętrznym. Ta właśnie przestrzeń jest, jeśli można użyć takiej metafory, zapowiedziana przez pierwsze słowa wiersza („Nad wodą wielką
i czystą”), ale odsłania się i uobecnia wraz z frazą „Tę wodę
widzę dokoła”. Oba wersy mają unaocznić właściwości tej
drugiej przestrzeni; ściślej: przypisują jej cechy przysługujące wodzie jako symbolowi. Zatem jest to przestrzeń wielka, czysta, przejrzysta. Jest wolna od bezustannego zgiełku
powstawania i ginięcia, więc także niezależna od jarzma tego
czasu, w którym są zanurzone zjawiska przyrody...
Czy znaczy to, iż „nad wodą wielką i czystą” podmiot Mickiewiczowskiego wiersza (albo – sam poeta) dostrzegł prześwitującą z innej przestrzeni wieczność? Ten domysł jest, jak
sądzę, bardzo bliski prawdy...34 Przy czym otwarcie prześwitu
na wieczność nie jest równoznaczne z absolutnym unieważnieniem czasu i ruchu, ze znieruchomieniem w bezczasie35.
34
A także: zgodny z przedstawioną wyżej symboliką wody jako zasady
rzeczywistości.
35
Dlatego „znieruchomiały obraz świata”, o którym mówi Tadeusz
Różewicz w swym (przywoływanym poprzednio) wierszu Liryki lozańskie, to bardziej kwestia subiektywnego wartościowania niż interpretacji.
31
Przypomina o tym dobitnie ostatnia strofa lozańskiego
arcydzieła:
Skałom trzeba stać i grozić,
Obłokom deszcze przewozić,
Błyskawicom grzmieć i ginąć,
Mnie płynąć, płynąć i płynąć –
Te słowa bywały (i zapewne bywają) czytane jako pełne
rezygnacji poddanie się tej samej konieczności („trzeba”),
która rządzi przyrodą. A więc także: jako wyraz podporządkowania podmiotu temu samemu czasowi, który mierzy przemijanie skał i błyskawic. Tego rodzaju odczytanie nie bierze
pod uwagę wewnętrznych doświadczeń, które dane zostały
podmiotowi „nad wodą wielką i czystą”. Zrozumienie istoty tych doświadczeń prowadzi do wniosku, że to, co z jednej
strony jest (albo wydaje się) podporządkowaniem, wtopieniem w rytm kosmosu – ze strony drugiej jest szczególnym
przeciwstawieniem...
Jak to powiedzieć, by nie zagubić mocy słów Mickiewicza? Podmiot lozańskiego wiersza ma świadomość istnienia
wobec (a w pewnej mierze – wewnątrz) natury i jej praw. Wie
również, iż jego ziemskie życie jest ciągłym ruchem, przypominającym inne przyrodnicze procesy i przemiany. Ale wie
także, iż przepływanie jego egzystencji nie jest, nie musi być
samym tylko zmierzającym do unicestwienia przemijaniem.
Pytanie o fundament tego, co istnieje, i perspektywa wieczności, prześwitująca przez wody Lemanu, nasyca jego własne,
Skądinąd: perspektywa wieczności i znieruchomienia, która zdaje się Różewicza przerażać – może też przyciągać. (Uwaga z roku 2001).
32
przepływające życie obietnicą, zmienia dany mu czas w czas
ocalający, napełniony sensem.
Zatem: można pominąć „dumne opoki czoła” i „błyskawice”. Można powiedzieć: „Mnie płynąć, płynąć i płynąć –” nie
z rezygnacją, ale z nadzieją. Można.
12.
Przeciwstawienie dwu stron przestrzeni i dwu odmian czasu
nie jest w wierszu Mickiewicza nazbyt jasne i zdecydowane.
Nic dziwnego: to przeciwstawienie zjawia się ze względu na
konkretne, podmiotowe doświadczenie, jest jego fragmentem. Dlatego kwestia przestrzeni i czasu jest w gruncie rzeczy kwestią usytuowania podmiotu i jednostkowego światoodczucia.
Powtarzam zatem, zmieniając perspektywę wypowiedzi:
podmiot lozańskiego wiersza należy do obu wspominanych
poprzednio porządków czasowych i przestrzennych. Zanurzony w przemijaniu, otoczony fenomenami – odkrywa niespodzianie fundament bytu i odnajduje drogę do czasu ocalającego, który staje się jego czasem uwewnętrznionym36.
36
Czas uwewnętrzniony to czas ujmowany i rozpatrywany ze względu na (konkretną) jaźń i jej zmienność (resp. stałość). W przypadku rozważanym powyżej jest to taki podmiotowo przeżywany czas (jako fenomen należący do struktury świata), w którym – poprzez odnalezienie
zasady porządkującej rzeczywistość – tożsamość „ja” nie tylko ujawnia
się, ale też wzmacnia. Wewnątrz takiego czasu jaźń nie tylko się zmienia,
ale także – trwa. To rozumienie czasu jest zbliżone do Plotyńskiego pojmowania wieczności; ostrożniej: jest to czas w subiektywnym przeżyciu
nakierowany na wieczność, traktowany jako jej odwzorowanie lub droga
do niej prowadząca. Ujęte od strony jaźni takie traktowanie czasu mogłoby prowadzić bądź do uznania jej za przejaw absolutu, bądź nawet za
33
Znany mu jest niszczący czas świata zjawisk i prawdziwa natura kosmosu. Jest jak ów człowiek z Sonetu I Sępa-Szarzyńskiego: „O, stokroć szczęśliwy / który tych cieniów w czas
zna kształt prawdziwy!”37.
Jeśli tak spojrzymy na podmiot nadlemańskich olśnień,
to szczególny staje się także sens przypisywanego mu często pielgrzymowania. Końcowe słowa wiersza (jak już mówiłem) nie są, nie muszą być melancholijne. Lozański pielgrzym38 odwołuje się nie tyle do pojęć egzystencjalnych, ile
metafizycznych; w tym wiersz Mickiewicza wyprzedza słowa Norwida:
Nad stanami jest i s t a n ó w – s t a n
Jako wieża nad płaskie domy
Stercząca w chmury...
[...]
Przecież ja – aż w nieba łonie trwam,
fundament bytu w ogóle. Dla czytelnika Schellinga i Fichtego (a tak dałoby się spojrzeć na autora analizowanego wiersza) są to rzeczy dość oczywiste. Dodam od razu: nie sądzę, by wiersz Mickiewicza mógł być poddany jakiejś całościowej interpretacji filozoficznej, dlatego zarówno uwagi
w tekście głównym, jak i ten przypis nie przekraczają granicy analogii
i metafor. Dodam i to, że dzisiejszemu czytelnikowi czas uwewnętrzniony może przypominać „le temps retrouvé” Marcela Prousta. Zresztą: czy
liryki lozańskie nie są poezją o poszukiwaniu straconego czasu i o jego
odnalezieniu?
37
M. Sęp-Szarzyński, op. cit.
38
Zamiast „pielgrzym” można, rzecz jasna, powiedzieć „wygnaniec”,
„wędrowiec” albo nawet „żeglarz”. Wszystkie te metafory wynikają ze skłonności do utożsamiania podmiotu lozańskich wierszy z samym Mickiewiczem (łatwo tę skłonność zrozumieć); wszystkie są dobrze zadomowione
w twórczości poety.
34
Gdy ono duszę mą porywa,
jak piramidę!39
Pielgrzymowanie, będące u Norwida wielką metaforą dążenia do ostatecznej prawdy, także u Mickiewicza skojarzone jest z odkryciem fundamentu rzeczywistości. Może nawet
więcej: jest w lozańskim wierszu także metafora świata, u którego podstaw leży skojarzenie ruchu i trwania. W tych przeciwstawieniach romantyczna dialektyka zostawiła wyraźny
ślad... Także dlatego, jeśli ktoś chce odczytywać ten wiersz
jako refleksję o zmienności i przemijaniu, to powinien koniecznie dodać – i o trwaniu. Jeśli ma to być wiersz o nikłości
i kruchości egzystencji – to także o szczególnym miejscu człowieka i ludzkiej świadomości, zwracającej się w stronę świata.
13.
6 lutego 1832 roku Henry Reeve pisał z Paryża do Zygmunta Krasińskiego, mieszkającego wówczas w Genewie: „Zupełnie sam jechałem końmi z Calais do Paryża przez opustoszałą pagórkowatą krainę północnej Francji, nie czując
najmniejszej chęci, aby się zatrzymać po drodze. Pożegnawszy dopiero co posępne i głębokie zepsucie Anglii, przybyłem wczoraj do tej stolicy uśmiechniętego zepsucia, siedziby francuskiej socjety, i tu także nie poczułem najmniejszej
chęci pozostania. Muszę jednak zaczekać dwa, a może trzy
tygodnie na mojego kuzyna, a potem znów ruszę naprzód.
Sto mil to odległość, którą szybko pokonam i, jak pięknie
39
C. Norwid, Pielgrzym, w: tegoż, Vade-mecum, tekst oprac. oraz wstępem opatrzył J.W. Gomulicki, wyd. 2, Warszawa 1969, s. 48.
35
powiada Duchesne, stanę wśród przyjaciół, którzy pokrzepią
mnie we wszystkich cierpieniach, i będę pić z dłoni wodę Lemanu, która uleczy wszystkie moje choroby”40.
Nie wiem, czy Mickiewicz pił z dłoni wodę Lemanu41.
Pewne jest to, że zobaczył w niej rzeczy niezwykłe. Rzeczy,
które mogą zmienić widzenie samego siebie i świata.
jesień 1976–zima 1977; lato 2001
40
Listy Henryka Reeve do Zygmunta Krasińskiego, w: Z. Krasiński, Listy
do Henryka Reeve, przeł. A. Olędzka-Frybesowa, oprac. P. Hertz, Warszawa
1980, t. 2, s. 612 (francuski oryginał s. 610).
41
To pytanie przypomina jedną z najpiękniejszych strof, jakie poeta wcześniej napisał (Do Niemna, w: Dzieła wszystkie, t. 1, cz. II: Wiersze
1825–1829, oprac. Cz. Zgorzelski, Wrocław 1972, s. 8):
Niemnie, domowa rzeko moja! gdzie są wody,
Które niegdyś czerpałem w niemowlęce dłonie,
Na których potem w dzikie pływałem ustronie,
Sercu niespokojnemu szukając ochłody?
Spis treści
Być blisko wiersza. Wstępne wyznanie
5
I
 1. Tę wodę widzę dokoła (Adam Mickiewicz)
 2. Snuć miłość (Adam Mickiewicz)
 3. Jako jutrzenka świeci (Adam Mickiewicz)
 4. Łaska czystych łez (Adam Mickiewicz)
9
37
46
54
II
 5. C’est fait de mes Destins ( Jarosław Iwaszkiewicz)
 6. Buchalteria (Aleksander Wat)
 7. Różowa róża rozkwitła tożsamość (Adam Ważyk)
 8. Stróże świata, obłoki (Czesław Miłosz)
 9. Brzegi Lemanu (Czesław Miłosz)
10. Oślepły ogród (Czesław Miłosz)
269
65
73
81
87
95
114
III
11. Nicość ( Julia Hartwig)
12. Czas, który nastał po czasie marnym
(Tadeusz Różewicz)
13. Drzwi do piekła (Miron Białoszewski)
14. 16 maja 1973 roku (Wisława Szymborska)
15. Wolę możliwość (Wisława Szymborska)
16. Kot i puste mieszkanie (Wisława Szymborska)
17. Lekcja rzeczywistości (Wisława Szymborska)
18. Przeciw fotografii (Zbigniew Herbert)
19. Twarz cesarza (Zbigniew Herbert)
20. W cieniu dębów (Zbigniew Herbert)
21. Ciało i sumienie Marcina Lutra (Wiktor Woroszylski)
22. Lampa i księżyc ( Jacek Łukasiewicz)
125
132
139
145
152
159
165
169
177
186
196
203
IV
23. Rozmowa w Wenecji (Ryszard Krynicki)
24. Byłem tutaj (Ryszard Krynicki)
25. Już nic ( Julian Kornhauser)
26. Jasność nocy (Stanisław Barańczak)
27. Między Schubertem a cmentarzem samochodów
(Stanisław Barańczak)
28. Na nieustanne świadectwo życia (Bronisław Maj)
29. Jedzenie hamburgerów (Marcin Świetlicki)
30. Dotknięcie ziemi (Marcin Sendecki)
209
217
226
231
238
247
254
261
Nota bibliograficzna
268

Podobne dokumenty