Kazimierz Nowosielski, Przykładanie ręki
Transkrypt
Kazimierz Nowosielski, Przykładanie ręki
Recenzje Kazimierz Nowosielski, Przykładanie ręki, „Biblioteka Toposu”, Sopot 2015, ss. 64. Pewien amerykański dziennikarz postawił Agnieszce Holland pytanie, czy w Całkowitym zaćmieniu (Total Eclipse, USA, 1995) w roli Rimbauda wystąpi Sylwester Stallone (znany z filmu Rambo). Rimbaud czy Rambo – to w sumie niewielka różnica! Powyższe zdarzenie nie tylko egzemplifikuje upadek intelektualny współczesności, ale – i może to jest w tym wypadku bardziej istotne – „dowodzi” wyższości mądrej Pani Reżyser z Europy nad Prymitywnym Amerykańskim Żurnalistą! Rozmowa Agnieszki Holland z amerykańskim dziennikarzem stała się anegdotą: stereotyp mądrego obywatela Europy i prymitywnego głupka, który szczyci się swoją Statuą Wolności i pustym frazesem God bless America, wydaje się atrakcyjny i prawdopodobny. A jednak… czytając najnowsze wiersze Kazimierza Nowosielskiego, myślę o tym, że świat jest bardziej skomplikowany, a życie o wiele bardziej bogate niż chcą nam to wmówić rozmaite elity i establishmenty. Kim jest autor Przykładania ręki? Nowosielski nie jest „mądrym” Europejczykiem, nie jest też amerykańskim „głupkiem”. Nowosielski to polski poeta. Czyli ktoś spod znaku Bogurodzicy oraz – ukrytego w kazaniach Świętego Jana Pawła II – Norwida (nota bene Norwida, który w l. 18521854 odwiedził Amerykę, jednak bez większego sukcesu). A polski poeta to twórca – tak sobie to wyobrażam – który pamięta o pięknie, poszukuje piękna i istnieje w pięknie. Jak uczył Norwid: Piękno po to jest, by zachwycało do pracy, praca – by się zmartwychwstało! A zatem Nowosielski to polski poeta, profesor literatury na Uniwersytecie Gdańskim, autor kilkunastu tomów poetyckich. W tym roku ukazał się kolejny tom sześćdziesięciosiedmiolatka, zawierający 54 wiersze, w których słyszymy poetyckie rachunki sumienia i gorzkie żale, magnificaty i medytacje o duszy, adoracje i echa nocy wigilijnej. Autor Przykładania ręki jasno deklaruje swoją filozofię poezji – już w pierwszym wierszu tomu czytamy: Poezja – to nieść też w odmrożonych rękach Baranka Bożego – i przytulać Go do serca gdy syberyjska tajga ciemna i bezkresna (Poezja, s. 5). 482 Recenzje Wyznanie wiary w Chrystusa, obecnego w Eucharystii, łączy się w tej swoistej ars poetica z wyznaniem wiary w Polskę („jeszcze krew nieobeschła i/ … nie zginęła wyryte/ paznokciem na ścianie”). W pełen patosu obraz męczeństwa narodu polskiego Nowosielski włącza oskarżenie wobec tych, którzy dopuszczają się zdrady: „kiedy w salonach/ ptaszki kwilą w klatce/ i dłonie składają się/ do oklasków”. Celem poezji jest stawać w obronie tego, co święte – w obronie Ojczyzny, wiary i pamięci. Ocalić od zapomnienia, bowiem – jak chce Herbert umieszczony jako motto do najnowszego tomu gdańskiego poety – „jeśli stracimy ruiny nie pozostanie nic”. Troska o Ojczyznę stygmatyzuje też wiersz Finis Poloniae (s. 19): Finis Poloniae! – tak kończy się święto Ale już inne duch ziemi rozgłasza: Barabasz królem! Chcemy Barabasza! Prawdziwy upadek Ojczyzny to odrzucenie Chrystusa w swoistym plebiscycie narodowym. Zwycięzcą okazuje się Barabasz, czyli zbrodniarz, którego święto ogłasza demoniczny „duch ziemi”. A zatem upadek Ojczyzny nie dokonuje się jedynie w wymiarze politycznym bądź militarnym, ale stanowi kategorię duchową. Poezja staje się w takim wypadku wołaniem o odrodzenie prawdziwej polskości, tożsamości i kultury narodowej, podtrzymywaniem wiary, którą zwiastował słowami modlitwy Papież-Polak: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze tej ziemi!” Wiersze Nowosielskiego ukazują też szerszy kontekst współczesności. W Dlaczego (s. 13) spotykamy zabieganego człowieka, który nie ma czasu na spotkanie z Bogiem, umierającym na krzyżu („Czemu nie pobiegłeś/ gdy serce wołało:/ Boże mój Boże – –”), nie potrafi też przyjąć przebaczenia i miłosierdzia Chrystusa („Dlaczego nie zdążyłeś/ gdy On rysował/ palcem na piasku”). W innym wierszu „wjeżdżają do Brukseli” nowi bogowie współczesnego świata: agitatorzy politycznej poprawności, pornodilerzy, autorytety moralne, gadające głowy, postmoderniści, byli marksiści, aborcjoniści, strażnicy moralności, sodomici… a nawet kosmici (Od portu do portu, s. 17). Ten groteskowy obraz wieży Babel warto zestawić z poetycką parafrazą biblijnej historii o potopie: 483 Recenzje Dlaczego ten Noe znów tak stuka i stuka hebluje deski przybija (…) kiedy tu pustynia i gwar wielkomiejski – a on modli się i stuka modli się i stuka (Noe, s. 12). Stukanie to odgłos pracy przy budowie arki, benedyktyński (Noe modli się i „stuka”, czyli pracuje), niepokojący (chociaż zajęci zabawą obserwatorzy mają Noego za „stukniętego” szaleńca), w którym czujemy echo słów Jezusowych, zapisanych w objawieniach św. Jana z wyspy Patmos: „Oto stoję u drzwi i kołaczę, jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy…” (Ap 3, 20). Powyższe strzępy z poetyckich światów Nowosielskiego to bezwzględny osąd współczesnego świata, w którym następuje konsekwentnie przeprowadzana eksterminacja duchowości. W wierszach gdańskiego poety nie odnajdujemy jednak postawy kapitulacji, rozpaczy i zwątpienia. Wprost przeciwnie, Nowosielski pisze przeciwko rozpaczy, pisze, aby ocalić i wskrzesić do życia. W wierszu o duszy poeta prowadzi z czytelnikiem intymną rozmowę: Pytasz co wieczne i nie mija w nas (…) Dla mnie wieczne zwie się duszą i biada mi jeśli kiedyś stanie przed Panem bezimienna bez krwi (O duszy, s. 49). 484 Recenzje Myślę, że to właśnie najistotniejszy cel poezjowania Nowosielskiego! W tę stronę podąża też aluzja zapisana w tytule tomu: „przykładanie ręki” to ukryte nawiązanie do ewangelijnego „ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego” (Łk 9, 62). Agnieszka Kołwzan, autorka recenzji w magazynie „Latarnia Morska”, pisze, iż Nowosielski w PRZYKŁADANIU RĘKI „sugeruje czytelnikowi przystanąć. Złapać oddech. Zapytać. Wspólnie pomyśleć o rzeczach ważnych. Podjąć próbę zrozumienia siebie i swojego miejsca w świecie”. Jakby poeta chciał postawić nam pytanie: Quo vadis, homo? To pytanie stawia w dobrym poetyckim towarzystwie: Herberta, Mickiewicza, Staffa. Owszem, dokładnie tak należy czytać najnowszy tom Nowosielskiego. (A zatem w spotkaniu dwóch Agnieszek, Holland i Kołwzan, zdecydowanie wybieram tę z Gdańska). Dodajmy jeszcze Norwida! Przykładanie ręki Nowosielskiego to poetyckie vademecum: przepis na prawdziwe życie, w którym jest sens, w którym istnieje piękno, dobro i prawda, w którym wreszcie drogi doczesności prowadzą do wieczności. Wszyscy przecież, jak przypomina Koda gdańskiego poety, jesteśmy „dłużnikami nieskończoności”. Ks. Stefan Radziszewski 485