przeczytaj

Transkrypt

przeczytaj
Przyjaciółki na dobre i na złe
15-letnia Samanta Cornelius właśnie pakowała się na wakacje, które miała spędzić ze swoją
najlepszą przyjaciółką, również 15-letnią Lucy Wilson. To miały być ich pierwsze wspólne
wakacje, mimo że były przyjaciółkami od lat. Ach! Jak Sam na te wakacje czekała! W dodatku
jechały na Kretę!
- Kochanie! Spakowałaś się już? - Rose zawołała swoją córkę - My z tatą jesteśmy gotowi.
- Już idę! - odkrzyknęła Sam. Jej rodzice byli założycielami słynnego schroniska dla zwierząt, w
którym wszystkie czworonogi były wspaniale traktowane i nikt z pracowników nigdy nie odważył
się uśpić zwierzątka. To było surowo zabronione. Schronisko cieszyło się dużą popularnością i co
się z tym wiąże przynosiło spore dochody - Już nie mogę się doczekać jutra! Na myśl o tym chce
mi się skakać!
- Ze skokami lepiej zaczekaj do jutra! Poskaczesz sobie przez fale w morzu - powiedział Rob
i połaskotał Sam.
W tym samym czasie Lucinda Wilson była nie mniej podekscytowana.
- Mamo! Gdzie się podziały moje ulubione skarpetki?
- A gdzie je ostatnio widziałaś? - Sophie coraz bardziej martwiła się bałaganiarstwem córki.
- Na moich nogach rzecz jasna! A potem w koszu z brudną bielizną.
- Poszukaj na suszarce - Brian Wilson zawsze wiedział, co gdzie leży. W końcu był ojcem i mężem
dwóch największych bałaganiar świata.
- Są! - Lucy wybiegła z łazienki z parą zniszczonych skarpetek w dłoni i triumfalnym uśmiechem
na twarzy - Dzięki tato! - podbiegła do ojca i mocno go objęła - Bez nich nigdzie bym nie
pojechała.
Przyjaciółkom droga strasznie się dłużyła. Chciały już pobiegać po plaży, pokąpać się w
morzu i oczywiście powygłupiać się. Gdy tylko wysiadły z samochodu i zobaczyły, gdzie będą
mieszkać, zaniemówiły.
Willa Nadmorska stała tuż przy plaży. Miała mały ogródek z huśtawką i zjeżdżalnią . Po
drugiej stronie budynku znajdował się taras, na którym można było zjeść obiad lub po prostu
odpoczywać ,patrząc na plażę. Na dodatek, był…basen! Za drzwiami znajdowała się przytulna
stołówka. Przy kontuarze stała starsza pani, która pokazała im pokoje. Pokój Sam był tuż obok
pokoju Lucy. Przyjaciółki postanowiły rano rozejrzeć się po okolicy. W końcu nie wiadomo, jakie
przygody je tam czekają...
Zaraz po śniadaniu Sam i Lucy oświadczyły, że idą obejrzeć plażę. Ich rodzice bardzo się
ucieszyli, bo mogli korzystać ze wszystkich atrakcji willi takich jak jacuzzi, masaże relaksujące czy
sala bilardowa i kawiarnia. Kiedy dorośli odpoczywali, dziewczyny rozkładały koce tuż przy samej
wodzie. Postanowiły sprawdzić, czy woda jest ciepła i przy okazji popluskać się trochę. Nagle
stanęły jak wryte, na ich twarzach powoli pojawiło się zaciekawienie a może nawet zachwyt.
Obiektem ich podziwu był młody pomocnik ratownika. Jego blond włosy i oczy lazurowe jak toń
morza sprawiały piorunujące wrażenie. Kiedy chłopak na nie popatrzył, obie czym prędzej
odwróciły wzrok i zaczęły przesadnie szybko się wycierać i zbierać rzeczy.
- Hej – powiedział - Jesteście na wakacjach?
- Tak. Przyjechałyśmy z rodzicami - odezwała się Sam - Jesteśmy tu po raz pierwszy.
- I jak wam się podoba?
- Jest cudownie! Piasek, plaża, morze...Czego chcieć więcej? - Lucy postanowiła włączyć się do
rozmowy
- Kiedy przyjechałyście?
- Wczoraj wieczorem - przyjaciółka nie dawała Sam dojść do słowa
- To dlatego wcześniej was nie zauważyłem. Świetnie pływacie.
- Dzięki - teraz Sam zdecydowała przejąć pałeczkę - A tak właściwie to jak masz na imię?
- Paul. A wy?
-1-
- Ja jestem Lucy, a to Sam.
- Może przyjdziecie jutro na basen do Willi Nadmorskiej? Jestem tam ratownikiem. Nie martwcie
się, nie będziecie musiały za nic płacić. Właścicielka to babcia mojej koleżanki.
- Tak właściwie to my tam właśnie mieszkamy.
- No to super! Do zobaczenia o 11!
- Do zobaczenia! - odkrzyknęły dziewczyny razem.
Żadna z przyjaciółek nic nie powiedziała rodzicom o Paulu. Obiad minął w miłej
atmosferze. Wszyscy rozmawiali i śmiali się. Po południu obie rodziny postanowiły wybrać się na
wycieczkę do parku i zjeść tam podwieczorek. Dziewczyny nie były zachwycone, kiedy się
okazało, że do parku idzie się godzinę. Ojcowie nieśli koce, matki niosły talerze i napoje, a Sam i
Lucy musiały dźwigać cały prowiant. Kiedy dotarli wreszcie na miejsce, przyjaciółki postanowiły
pohuśtać się na stojących niedaleko huśtawkach. Wracając, usłyszały skrawki rozmowy dorosłych.
- Widzieliście tego młodego ratownika na basenie? - głos Rose wyrażał zaniepokojenie - Ile on ma
lat?
- Podobno nazywa się Paul i ma 16 lat - wtrącił Rob.
- Idąc po krem z filtrem, niechcący usłyszałam, jak rozmawiał przez telefon - Sophie była mocno
przestraszona - Umawiał się z kimś w nocnym klubie. Nawet nie wiadomo, co oni tam robią.
- Wy, kobiety, każdego młodego chłopaka posądzacie o morderstwo - Rob wydawał się rozbawiony.
- Ja też uważam, że nocne kluby nie są odpowiednie dla takich młodych ludzi. - wtrącił się
milczący dotąd Brian - Jednak dopóki nie wiemy, co to za klub ani co tam robią, nie wyobrażajmy
sobie nie wiadomo czego.
- Ach, wy mężczyźni - westchnęły Rose i Sophie.
- Ach ,wy kobiety - westchnęli Rob i Brian.
Po kolacji dziewczynki uprosiły kilka chwil na tarasie i obgadały to, co usłyszały w parku.
- Nie wierzę, że Paul mógłby chodzić do jakiegoś podejrzanego klubu i pić alkohol. - oburzała się
Sam
- Wydawał się taki porządny… - rozmarzyła się Lucy - Myślisz, że mógłby...no wiesz...palić albo
brać narkotyki?
- No coś ty! Przecież on ma dopiero szesnaście lat!
- Przepraszam... To chyba przez nasze mamy. Nie wierzę.
- Zresztą mamy się z nim jutro spotkać na basenie, prawda?
- Noooo taaaak... - Lucy nie wiedziała, co chodzi jej przyjaciółce po głowie.
- Delikatnie podpytamy go, co robi po pracy. Powiemy, że chcemy poznać tutejszą młodzież .
- Dziewczynki! Już późno! A poza tym siedzicie bez swetrów, a noce są jednak chłodne- Rose na
prośbę Sophie zawołała dziewczynki.
- Już idziemy! - odkrzyknęły Sam i Lucy.
Dziewczyny punkt o jedenastej zobaczyły znajomą sylwetkę. Przyjaciółki aż zaniemówiły z
zachwytu. Gdy tylko je zobaczył, podszedł się przywitać.
- Hej! Jesteście – powiedział rozczarowany
- Przecież się umówiliśmy - Sam zdziwiło jego zachowanie.
- Szczerze mówiąc, miałem nadzieję, że nie przyjdziecie. Nie zrozumcie mnie źle. Przez pół
godziny muszę się szkolić i nie mogę się wami zająć. Ten instruktor jest najlepszy i dopiero przed
chwilą dowiedziałem się, że może mnie dzisiaj uczyć. To naprawdę wielka szansa…
- Nic nie szkodzi – powiedziała Lucy - Poopalamy się.
- Kurczę, gdzie ja podziałam krem do opalania?! - Sam ze złością przeszukiwała torbę - No pięknie.
Teraz muszę po niego iść, bo mamy nam nie wybaczą, że się bez niego opalamy. Zaraz wracam!rzuciła Sam i pobiegła w kierunku swojego pokoju, nie wiedząc, o czym Paul rozmawia z jej
najlepszą przyjaciółką...
- Masz jakieś plany na wieczór? - spytał chłopak.
- Nie, nie mam .
- No to może wybierzesz się ze mną wieczorem, a rodzicom powiesz, że jesteś z Sam? Możemy się
-2-
spotkać na tarasie.
- O nie! Lepiej na basenie. Z naszych okien doskonale widać taras. Wiesz, jak by mi się dostało?
- Ciiiicho. Idzie Twoja przyjaciółka. To do zobaczenia o siódmej.
- Hej! O czym tak gadaliście?
- O stylach pływania. Paul zna je wszystkie na wylot - szybko powiedziała Lucy.
- Ekhm. Właśnie straciłeś 10 minut kursu.
- Uuuups. Muszę to nadrobić, bo instruktor się wścieknie. Zaczekacie te pół godzinki?
- A niby po co szukałam kremu z filtrem?
- No tak, wielkie dzięki. Do zobaczenia za pół godziny.
- Paaa - odpowiedziała milcząca dotąd Lucy
Po obiedzie dziewczyny znowu spotkały się na tarasie.
- Sam... – zaczęła cicho Lucy
- Coś się stało? Byłaś taka szczęśliwa po lekcji pływania z Paulem - Sam była zaniepokojona.
- Zrobisz coś dla mnie?
- To zależy...
- Proszę. Nigdy nic od Ciebie nie chciałam. Ten jeden, wyjątkowy raz zgódź się – dziewczyna miała
łzy w oczach
- No dobra, dobra - Sam coraz bardziej się martwiła. Nigdy nie widziała przyjaciółki w takim
stanie.
- Powiedz moim rodzicom wieczorem, że poszłyśmy na plażę się przejść
- Możesz mi powiedzieć, gdzie ty będziesz?
- Niestety nie. Zaufaj mi.
- Dobrze. To, od której do której mam Cię kryć? Bo nie wyglądałoby to wiarygodnie, gdybym
wróciła wcześniej niż ty albo na odwrót.
- Gdzieś tak od dziewiętnastej do dwudziestej pierwszej.
- Ale musisz mieć przy sobie komórkę.
- Oczywiście.
Wieczorem postąpiły według planu.
- Jesteś! - krzyknął uradowany Paul na widok Lucy- Widzisz ten księżyc? Koło niego jedna
gwiazda lśni mocniej.
- Piękna... - z zachwytem szepnęła Lucy
- Nazwałem ją Twoim imieniem. Odkąd po raz pierwszy Cię ujrzałem, zakochałem się w Tobie.
- Och.. - dziewczynie zabrakło słów
- Kocham Cię ,Lucy -powiedział Paul. Uchwycił jej twarz w dłonie i ...pocałował ją.
W tym samym czasie Sam szła brzegiem morza i rozmyślała o Paulu. Nagle usłyszała za
sobą jakiś odgłos. Odwróciła się. W jej kierunku szła Sophie.
- Przyniosłam wam ciepłe bluzy! – krzyknęła - A gdzie jest Lucy?
- Poszła do toalety - skłamała Sam
- Wracajcie za dziesięć minut!
- Dobrze.
Sam nie miała wyboru. Musiała zadzwonić do przyjaciółki.
- Mamy za dziesięć minut stawić się w pokojach - odpowiedziała opanowana Sam
- Nie możesz czegoś wykombinować?
- Znasz swoją mamę?
- No tak. To do zobaczenia na werandzie.
Lucy odłożyła komórkę ze smutkiem.
- Niestety muszę już iść.
- Nie odchodź!
- Muszę. Spotkamy się jeszcze kiedyś?
- Jak najszybciej.
Lucy pobiegła do czekającej na nią Sam.
- Gdzie ty się podziewałaś?!
-3-
- W drodze tutaj spotkałam Paula.
- I co mówił? - Lucy próbowała przybrać obojętny ton głosu.
- Mamy się spotkać jutro. Tym razem na plaży.
- Lepiej wracajmy, bo nasze matki mogą się naprawdę zdenerwować.
Następnego dnia po śniadaniu przyjaciółki poszły na plażę. Miały szczęście. Rodzice byli na
przyjęciu i nie mogli zobaczyć, z kim się spotkały.
- Opalacie się, czy wolicie popływać? - spytał Paul
- O kurka wodna! - wykrzyknęła Lucy
- Rozumiem, że wolisz popływać- jego uśmiech zwalał z nóg
- Nie, po prostu zapomniałam torby. A niech to! Pójdę po nią. Zaraz wracam.
- Co porabiasz wieczorem? Może się spotkamy wieczorem? Na basenie? Poproś Lucy o alibi.
- No dobrze. To o siódmej.
- O siódmej.
Kiedy przyjaciółki wracały z plaży, Sam postanowiła poprosić przyjaciółkę o przysługę.
- Lucy...Pamiętasz, jak poprosiłaś mnie, żebym dała Ci alibi na tamten wieczór?
- Tak.
- Dzisiaj proszę cię o to samo.
- Na tych samych zasadach? - upewniła się Lucy
- Tak.
- Dzięki - Sam nie spodziewała się czegoś takiego. Ona była zła, kiedy jej najlepsza przyjaciółka
nie chciała nic powiedzieć o swoim spotkaniu.
Wreszcie nadszedł wieczór.
- Nareszcie jesteś! Już od wieków czekam na Ciebie - Paul wyraźnie ukazywał radość.
- Przybyłam!
- Widzisz tą gwiazdę, najjaśniejszą ze wszystkich? Nazwałem ją Sam. Od kiedy tylko Cię
zobaczyłem, pokochałem Cię. Tak jak w przypadku Lucy zaczął ją całować.
W pewnym momencie Sam zaniemówiła. Na drugim końcu basenu szła jej matka ...
Nagle Rose spojrzała na przeciwległy koniec basenu i przeraziła się. Jej córka była z jakimś
mężczyzną!
- Sam! Sam! – krzyknęła.
Dziewczyna, czym prędzej udała, że zemdlała.
- Co Ci się stało?! - Rose nie kryła przerażenia.
Sam powoli podniosła głowę.
- Zrobiło mi się po prostu słabo. Ten chłopak mnie złapał.
- Hmmm... - matka była podejrzliwa - Myślałam, że jesteś z Lucy na plaży, tak jak wczoraj.
- Wiem. Po prostu chciałam wziąć dla nas jakieś przekąski. No a potem zemdlałam.
- No dobrze. Chodźmy do domu.
Następnego dnia zaraz po śniadaniu dziewczyny postanowiły znów wybrać się na plażę.
- Sam...
- Lucy...
- Muszę Ci coś powiedzieć-powiedziały obie jednocześnie.
- Zakochałam się w Paulu.
- Że co?!
- On kocha mnie!
- To mnie pocałował!
- Moim imieniem nazwał gwiazdę!- krzyknęły jednocześnie.
- Zaczekaj...Paul powiedział Ci, że Cię kocha. Tak? - dedukowała Sam
-Tak - potwierdziła Lucy
- W takim razie którąś z nas okłamał. I to nie mnie. Pocałował mnie, powiedział, że mnie kocha i
nazwał gwiazdę moim imieniem. To znaczy, że Ciebie okłamał.
- Teraz to ty kłamiesz!
- Nieprawda!
-4-
- Nienawidzę Cię!
- Ja Ciebie też!
Obie gwałtownie wstały.
- Już nigdy się do Ciebie nie odezwę!
- Ja do Ciebie też!
Dziewczyny odeszły zagniewane. Przy rodzinie udawały, że nic się nie stało. Przez kilka dni
wszystko szło dobrze. Po pewnym czasie rodzice zaczęli coś podejrzewać.
- Wiesz może, co się stało? - spytała Rose
- Nie. Lucy jest ostatnio jakaś taka osowiała - Sophie była tak samo zaniepokojona jak jej
przyjaciółka
- Próbowałam do niej dotrzeć, porozmawiać z nią. Nie dałam rady.
- Zauważyłaś, że od tygodnia nie spędziły czasu sam na sam?
- Jeśli nie chcą, nie trzeba ich zmuszać. Ale nie można czekać w nieskończoność.
- To co? Dziś wieczorem?
- Dziś wieczorem.
Sam i Lucy nie były uszczęśliwione.
- Ale dlaczego?! Mamo! Czemu nagle zmieniłyście zdanie?
- Powinnyście wreszcie spędzić trochę czasu sam na sam - przejęła inicjatywę Rose
- No dobra - dziewczyny wiedziały, że z matkami nie należy się kłócić.
Dwie byłe przyjaciółki szły z daleka od siebie, zachowując kamienny wyraz twarzy. Nagle
zgodnie stanęły i wpatrywały się w coś nad basenem. Nie wierzyły własnym oczom. Nad basenem
stał Paul i całował jakąś dziewczynę. Już miały tam podejść, ale postanowiły się wycofać.
- Jak on mógł?! - Lucy była zszokowana.
- Jak MY mogłyśmy być tak ślepe!
- Nie mogę w to uwierzyć!
- Przepraszam za to, że powiedziałam, że Cię nienawidzę.
- Ja też przepraszam. To co? Przyjaźń?
- Przyjaźń.
I tego wieczoru dziewczyny wróciły do domu jako przyjaciółki.
- Słuchaj! Mam ŚWIETNY POMYSŁ!
Ognisko było jutro. Wszystko musiało się udać. Kiedy wszyscy zebrali się na ognisku,
większość młodzieży kąpała się w basenie. Paul powoli podążał w tę i z powrotem wzdłuż basenu
aż wreszcie wyczerpany wyszedł z wody. Nie spodziewał się tego, co go dzisiaj czekało. Ba! Nawet
nie wiedział, że dziewczyny odkryły, że on ma więcej niż jedną „gwiazdę”. Nagle się odwrócił i
zobaczył Sam i Lucy idące w jego kierunku. Nie wiedział dlaczego, ale nagle poczuł panikę.
Dziewczyny przystanęły przed nim i powiedziały chórem:
- Chcesz być na fali, to będziesz na fali.
To mówiąc, wrzuciły go do basenu. Gdy wynurzył z wody głowę, znów powiedziały chórem:
- Baw się dobrze skarbie-i odwróciły się. A wszyscy, którzy widzieli tą scenę, zaczęli bić im brawo.
I to już koniec tej historii. Do końca wakacji zostało kilka dni.
Czy ta opowieść ma jakiś morał? Może tak… „Nigdy nie całuj chłopaka, którego dobrze
nie znasz.” i „Przyjaźń jest ważniejsza od jakiegokolwiek chłopaka”. Wiem. Wiem. To może
wydawać się wam trochę dziwne, ale najlepszej przyjaciółce możesz powiedzieć wszystko.
Chłopak może Cię zdradzić albo zostawić. I do kogo pójdziesz po słowa otuchy? Do najlepszej
przyjaciółki.
Anna Mierzejewska, kl.5a
-5-

Podobne dokumenty