o amerykańskim filmie noir raz jeszcze, czyli o skutkach
Transkrypt
o amerykańskim filmie noir raz jeszcze, czyli o skutkach
Studia Filmoznawcze 31 Wroc³aw 2010 Jan Rek Uniwersytet £ódzki O AMERYKAÑSKIM FILMIE NOIR RAZ JESZCZE, CZYLI O SKUTKACH REWIZJONISTYCZNEJ HISTORII KINA Mężczyzna, który upodobał sobie życie bez zobowiązań, pewnego dnia spotyka na swej drodze piękną kobietę; ta zaczyna go namawiać, by zabił jej męża. Albo prywatny detektyw, który nie wylewa za kołnierz i dość nieźle się zna na kosztownych przedmiotach i który z potrzeby posiadania wyjątkowego egzemplarza nawiązuje kontakty z gangsterami, mimo że zdaje sobie sprawę, iż tych stać na wszystko i że wcześniej czy później przyjdzie mu ryzykować życiem. Albo agent ubezpieczeniowy niepotrafiący oprzeć się uwodzicielskim zakusom niebrzydkiej kobiety, zmęczonej rolą małżonki i pani domu, a przywiązanej do myśli, że gwałtowna śmierć męża pozwoliłaby jej dysponować całkiem niezłą sumą z tytułu polisy ubezpieczeniowej. Albo inny detektyw o zaspanych oczach, w trenczu z podniesionym kołnierzem, który otrzymuje od gangstera zlecenie, by odszukał kobietę, która chciała go zabić dla majątku; problem w tym, że nie przewidział, iż zakocha się bez pamięci, kiedy ją już znajdzie – i że na końcu zostanie przez nią zdradzony. Tacy bohaterowie wędrują najczęściej po mieście nocą. Włóczą się po mokrych ulicach, w których przeglądają się latarnie, i przesuwają się wolno wzdłuż murów oraz ścian domów zasłaniających niebo. Każdy ciągnie za sobą cień, który jest trudnym do zniesienia ciężarem. Atmosfera jest duszna i nieprzyjazna, często podszyta strachem. Tak zaczyna Mark T. Conard swój wstęp do wydanej kilka lat temu antologii szkiców i esejów na temat amerykańskiego filmu noir1. Jej tytuł Filozofia filmu 1 The Philosophy of Film Noir, red. M.T. Conard, Lexington 2006. Studia Filmoznawcze 31, 2010 © for this edition by CNS SF_31.indb 291 2010-07-22 08:35:27 292 | Jan Rek noir jest mylący: sugeruje zestaw rozpraw pisanych hermetycznym językiem, dotyczących np. ontologii dzieła filmowego i różnych aspektów procesu poznawczego, jaki uruchamiany jest w momencie nawiązania przez odbiorcę kontaktu ze światem ekranowym. W tradycji anglosaskiej refleksja badawcza nad filmem przyjmuje postać o wiele mniej zrygoryzowaną pod względem formalnym: tytuł często jest rodzajem gry z czytelnikiem albo z innymi tego samego rodzaju tekstami, a zakresy pojęciowe terminów, jakie się w nim pojawiają na prawach elementów składowych, nie decydują z góry o stopniu naukowego charakteru danego opracowania. W ostatnich latach ukazało się kilka publikacji „filozoficznych”, które filozofię traktują bardzo szeroko: najczęściej jako ogólną refleksję nad filmem i kinem2. Są to zbiory tekstów różnych autorów na temat filmu i kinematografii, na temat istoty realizmu filmowego, kina autorskiego, takich gatunków jak filmowy horror, albo na temat rodzajów emocji, jakie aktywizowane są podczas projekcji w zależności od charakteru genologicznego filmowego świata – publikowane wcześniej w różnych źródłach, a teraz zebrane w jednym tomie, by mogły pełnić rolę wprowadzenia do wiedzy o filmie. Zresztą sam Conard już na wstępie przywołuje zdroworozsądkowy punkt widzenia, zaznaczając, że w gruncie rzeczy każde dociekanie na temat istoty jakiegokolwiek zjawiska, bez względu na to, z jakiej sfery rzeczywistości się wywodzącego, jest ze swej natury refleksją filozoficzną. W antologii Conarda znalazły się szkice dotyczące niezwykle ważnego w dziejach kina amerykańskiego fenomenu: filmu noir. Chodzi tu o serię filmów wyprodukowanych w Hollywood, charakteryzujących się tak jednością tematyczną i stylistyczną, jak i mrocznym nastrojem, na które zarówno publiczność kin paryskich, jak i francuska krytyka filmowa zwrócili baczną uwagę w roku 1946. Wtedy zaczęły kolejno wchodzić na ekran takie filmy, jak Sokół maltański (1941) Johna Hustona, Podwójne ubezpieczenie (1944) Billy’ego Wildera, Laura (1944) Otto Premingera oraz Żegnaj laleczko (1944) Edwarda Dmytryka. Dały początek zjawisku, które miało trwać kilkanaście lat. Krytyka filmowa dość zgodnie uznaje, że dzieło Orsona Wellesa Dotknięcie zła (1958) stanowiło jego zamknięcie3. Conard zgromadzone w swej antologii teksty podporządkował jednemu celowi: ich zadaniem było określić bliższe i dalsze konteksty decydujące o tożsamości filmu noir, starając się jednocześnie zdefiniować tradycję umysłową mogąca być mu patronem. W dotychczasowej refleksji krytycznej panuje zgoda, że okrucieństwa II wojny światowej oraz procesy społeczne z nią związane w poważnym stopniu modyfikujące rolę kobiety i mężczyzny w społeczeństwie amerykańskim w czasie wojny i tuż po jej zakończeniu, miały swój udział w narodzinach filmu noir4. 2 The Philosophy of Film, red. T.E. Wartenberg, A. Curran, Oxford 2004; Philosophy of Film and Motion Pictures: An Anthology, red. N. Carroll, J. Choi, Oxford 2005. 3 Por. P. Schrader, Notes on film noir [1972], [w:] Film Noir Reader, red. A. Silver, J. Ursini, New York 1996, s. 61. 4 Por. R. Borde, E. Chaumeton, Panorama du film noir américain, 1941–1953, Paris 1955; R. Sklar, Movie-Made America: A Cultural History of American Movies, New York 1975; J.P. Telotte, Studia Filmoznawcze 31, 2010 © for this edition by CNS SF_31.indb 292 2010-07-22 08:35:28 O amerykañskim filmie noir raz jeszcze | 293 Stylistyczne jego cechy, czyli ostre kontrasty światła i cienia, ukośne kąty widzenia kamery, komponowanie scen na zasadzie nieustannego naruszania harmonii i stanu równowagi elementów w nich występujących, częsta rezygnacja z centralnego usytuowania postaci bohatera w kadrze, sprzyjająca podważeniu ustabilizowanych wartości moralnych, a przynajmniej nadająca im charakter ambiwalentny, oraz atmosfera alienacji towarzysząca paranoicznym zachowaniom bohaterów, aktom gwałtu i przemocy – naruszały oczekiwania odbiorcy, do których przyzwyczaiło go kino klasyczne5. Tego rodzaju elementy, jeśli nie występują we wszystkich klasycznych dziełach filmu noir, to przynajmniej zdają się w nich raczej zdecydowanie górować, stając się historycznie pierwszym ich znakiem rozpoznawczym. Należy dodać w tym miejscu, że wspomniane uwarunkowania społeczne i historyczne nie wyczerpują wszystkich czynników, jakie implikowały genezę filmu noir. Poza nimi tradycyjnie przywoływano tradycję niemieckiego kina ekspresjonistycznego oraz tzw. Strassenfilme, których transfer dokonał się przy czynnym udziale licznej grupy imigrantów pochodzenia niemieckiego i austriackiego, szukających schronienia w hollywoodzkich wytwórniach6, tradycję czarnej powieści kryminalnej hard-boiled z lat trzydziestych i czterdziestych XX wieku (czyli powieści Jamesa M. Caina, Raymonda Chandlera, Dashiella Hammetta, Davida Goodisa, Horace’a McCoya oraz Cornella Woolricha)7 oraz doświadczenia francuskiego kina realizmu poetyckiego8. Paradoksalnie, pierwsze wyrazy uznania pod adresem tego typu kina amerykańskiego padły ze strony krytyki francuskiej. Lato 1946 było czasem jego prawdziwego triumfu. Osobliwe było to, że kiedy kilka miesięcy wcześniej odbyła się premiera Podwójnego ubezpieczenia w Stanach Zjednoczonych, recenzent „The Hollywood Reporter” skwitował ten film złośliwym komentarzem: „jest [on] więcej niż przypomnieniem nieodżałowanego francuskiego filmowego rzemiosła [...], co nie oznacza, że ma coś wspólnego ze sztuką”9. Ale już dwa lata później krytyka francuska pisała z entuzjazmem, że to przykład kina, które zrezygnowało z bohaterów nieautentycznych, rodem ze starych taśm zalegających w czeluściach archiwów, i zamiast nich na plan pierwszy wysunęło motyw nagłej śmierci, w sposób Voices in the Dark. The Narrative Patterns of Film Noir, Urbana-Chicago 1989; S.Ch. Biesen, World War II and the Origins of Film Noir, Baltimore 2005. 5 Por. R. Borde, E. Chaumeton, op. cit., s. 179; J. Place, L. Peterson, Some visual motifs of film noir, [1974], [w:] Film Noir Reader, red. A. Silver, J. Ursini, New York 1996, s. 65–76; F. Krutnik, In a Lonely Street: Film Noir, Genre, Masculinity, London 1991, s. X; J. Naremore, More than Night. Film Noir in its Contexts, Berkeley 1998, s. 168, 300. 6 Por. Th. Elsaesser, A German ancestry to film noir?, „IRIS” 1996, nr 21. 7 Por. R.B. Palmer, Hollywood Dark Cinema: The American Film Noir, New York 1994, s. X, 30; J. Naremore, op. cit., s. 48 n.; G.D. Philips, Creatures of Darkness: Raymond Chandler, Detective Fiction, and Film Noir, Lexington 2003; J.T. Irwin, Unless the Threat of Death is behind Them. HardBoiled Fiction and Film Noir, Baltimore 2006. 8 Por. R. Dyer, Homosexuality and film noir, „Jump Cut” 1977, nr 16. 9 „The Hollywood Reporter” 24 August 1944, cyt. za: J. Naremore, op. cit., s. 15. Studia Filmoznawcze 31, 2010 © for this edition by CNS SF_31.indb 293 2010-07-22 08:35:28 294 | Jan Rek niezwykle dynamiczny konstruując ciąg zdarzeń10. Uwagi krytyczne, dyktowane wyraźnie mieszczańskim gustem, też się pojawiały. Pisano, że główni bohaterowie tych filmów amerykańskich są prawdziwymi potworami, które uosabiają zło w najczystszej postaci. Ale jakby dla równowagi szły one w parze z komentarzami podkreślającymi osobliwy stan wewnętrznego skomplikowania bohaterów: bo jakkolwiek ujawniali drzemiące w sobie pokłady zła, to jednocześnie fascynowali, sprawiając wrażenie, że są ofiarami swego rodzaju błędu genetycznego, którego nie mogą się w żaden sposób pozbyć11. A ponieważ w życiu umysłowym Francji tamtych lat filozofia egzystencjalistyczna z sal uniwersyteckich wyszła niemal na ulice, stając się tematem kawiarnianych rozmów elit intelektualnych Paryża, w wyniku czego Jean-Paul Sartre zmuszony był często występować w roli mentora komentującego bieżące wydarzenia zarówno społeczne, jak i polityczne, siłą rzeczy krytyka filmowa, stykając się na co dzień z egzystencjalistycznym językiem, dość ochoczo korzystała z siatki pojęć i terminów przez tę filozofię oferowanych, kiedy usiłowała opisywać świat trudnych relacji bohaterów kina amerykańskiego. W tej sytuacji łatwo było konstatować analogie: dowodzić, że filmy Wildera, Dmytryka, Hawksa czy Premingera ujawniały moralny relatywizm, pokazywały niełatwe wybory między tym, co dawało się uzasadnić rozumem i zdrowym rozsądkiem, a tym, co wynikało z emocji i zwykłego pożądania, i że czyniły tak bliższych, jak dalszych sąsiadów głównych postaci pierwszą przyczyną ich osamotnienia czy zagubienia. Autorzy zgromadzonych w antologii Conarda szkiców starali się wobec filmów noir przygotować serię pytań, jakie tradycyjna filozofia zwykła zadawać wobec otaczającego nas świata. Każdy z nich, zawodowo uprawiając refleksję filozoficzną w ramach aktywności naukowo-badawczej bądź podobną refleksję nad filmem czy innymi mediami, wystąpił w roli krytyka, który neutralnym okiem miał spojrzeć na klasyczne dzieła noir z punktu widzenia czasów współczesnych, czyli dzisiejszej wrażliwości, aktualnie przyjętego systemu wartości i smaku estetycznego – przy pełnej świadomości przemian, jakie w ostatnich latach dokonały się na terenie sztuki i kultury. Każdy z nich usiłował jednocześnie zneutralizować w sobie skłonność do operowania ciasnymi, „branżowymi” terminami, których znaczenia są jasne i czytelne jedynie dla ograniczonej liczby kolegów „po fachu”, by w ten sposób podejmowane problemy uczynić dostępnymi dla szerokich rzesz czytelników. Całość materiałów została przez Conarda podzielona na trzy części. W dziale pierwszym Istota i elementy filmu noir sam Conard pisze o tradycji filozofii Nietzschego oraz o sensie i znaczeniu określenia „noir”. Niemal od początku kwestia, która zaprzątała uwagę krytyki, dotyczyła filmu noir jako gatunku. Film 10 Por. N. Frank, Un nouveau genre ‘policier’: L’aventure criminelle, „L’Écran français” 61, 28 sierpnia 1946, s. 14–16. 11 Por. J.-P. Chartier, Les Americains aussi font des films noirs, „Revue du cinéma” 1946, nr 2, s. 67–70. Studia Filmoznawcze 31, 2010 © for this edition by CNS SF_31.indb 294 2010-07-22 08:35:28 O amerykañskim filmie noir raz jeszcze | 295 noir jest czy nie jest gatunkiem? Gatunek jest całością, która charakteryzuje się względną stałością elementów występujących w sferze treści bądź formy. Względną, albowiem pewne przesunięcia w tym zakresie, nienaruszające głównego trzonu czy rdzenia, są dopuszczalne. Autor poddał wnikliwej analizie dotychczasową literaturę na ten temat i doszedł do wniosku, że tyle samo jest argumentów przemawiających za gatunkowym charakterem filmu noir, ile przeciw. Dlatego problem należy widzieć raczej w pewnej skali regulowanej stopniem pewności. Teza Nietzschego o śmierci Boga była wyrazem nie tylko kryzysu wartości moralnych u progu XX wieku. Była także sygnałem upadku miar i kryteriów, pomocnych w definiowaniu i mierzeniu tych wartości. W rezultacie śmierć Boga „zaważyła” nie tylko na losie postaci ze świata ekranowego, nadając stosunkom między nimi wymiar tragiczny. Ona zdemolowała również zdolność poznawczą podmiotu do orzekania o świecie tekstów w sposób definitywny i niekwestionowany. Esej Jasona Holta Ciemniejszy cień opiera się takiemu poczuciu bezradności poznawczej. Wychodzi on z założenia, że jeśli nawet obiekt refleksji mieni się jednocześnie wieloma barwami, nie zwalnia to nas z podjęcia desperackiej próby określenia jego charakteru na prawach tymczasowej definicji roboczej. Wtedy zasłaniając się analizą o charakterze „prowizorycznym”, można pokusić się o stwierdzenie, że film noir najczęściej przywołuje w świadomości krytycznej zimną atmosferę, pesymistyczny nastrój, cyniczne zachowania postaci, stylistyczne ukształtowanie dzieł w aspekcie wizualnym, nawiązujące do tradycji niemieckiego ekspresjonizmu, oraz reaktywowanie schematów narracyjnych typowych dla czarnej powieści kryminalnej. Zapewne moralna dwuznaczność działań bohaterów też zasługuje w tej perspektywie na uwagę, jednak tkwiąca w nich bezwzględność, pisze Holt, jest kwestią stopnia. Jedni faktycznie uchodzić mogą za dzikie bestie, których żadna siła nie jest w stanie okiełzać, inni zaś czynią zło i zadają ból, odwołując się nawet do racjonalnych, by nie powiedzieć wzbudzających sympatię, motywów. Ale Holta nie tyle interesują klasycy filmu noir, ile fakt reaktywowania starych wzorów w kinie współczesnym. Zatem pisze głównie o filmach neo-noir, czyli o Chinatown (1974) Romana Polańskiego, o filmie Lawrence’a Kasdana Żar ciała (1981), Fatalnym romansie (1994) Johna Dahla, Williama Friedkina Żyć i umrzeć w Los Angeles (1985), o filmach Davida Lyncha Blue Velvet (1986) i Zagubiona autostrada (1997), o filmach Wściekłe psy (1992) i Pulp Fiction (1994) Quentina Tarantino. Wnioski, jakie ze swych analiz wyciąga, raczej nie grzeszą odkrywczością. Bo jakże podziwiać trafność spostrzeżeń w rodzaju: że współczesne filmy noir operują kolorem, że raczej sporadycznie wykorzystują technikę narracyjną typu voice-over, że gwałt i przemoc prezentowane wizualnie nabierają dodatkowej agresywności i że wprowadzają sceny dość swobodnie przekraczające granice swobód obyczajowych, świadcząc, że normy, jakie ongiś formułował kodeks Haysa, dawno Studia Filmoznawcze 31, 2010 © for this edition by CNS SF_31.indb 295 2010-07-22 08:35:28 296 | Jan Rek przestały obowiązywać. Interesujące są jego uwagi na temat tzw. błędu normatywistycznego, mimo że towarzyszy im trudny do zniesienia patos moralisty. W filozofii klasycznej mówi się o tzw. błędzie naturalistycznym wtedy, kiedy prawu naturalnemu przypisuje się zdolność stanowienia norm prawnych. Podobnie błędem jest, pisze Holt, wyprowadzać istnienie normy z konkretnych działań społecznych zasługujących na represję. Filmy neo-noir demonstrują błąd normatywistyczny w tym, że w nagannych zachowaniach głównych postaci pokazują permanentne odchodzenie od prawa. Ale to odchodzenie od prawa, a właściwie jego przekraczanie, maksymalizowane zwiększonym efektem realności wynikającym z technologicznych zdolności współczesnego kina do symulowania świata realnego, nie usprawiedliwia w żaden sposób zbrodniczych zachowań bohaterów ekranowych. Klasyczne filmy noir posługiwały się w większym stopniu metaforą: opowiadały historie, w których kara była zwycięstwem sprawiedliwości nie na zasadzie konieczności dyktowanej porządkiem moralnym. Bardziej wynikała z przypadku czy zbiegu okoliczności. Z czasem ten brak ostentacyjności w operowaniu racjami wyparował. Kino stało się mniej poetyckie: często epatuje dosłownością. Dlatego filmy neo-noir zdają się porażać nagimi faktami. W ten sposób realizm wspomagany efektami specjalnymi znalazł się na usługach wartości podejrzanych z moralnego punktu widzenia. Kolejnym esejem w tej grupie jest szkic Aeona Skoble’a Moralna przejrzystość i mądrość praktyczna w filmie noir. Od dawna krytycy posądzają filmy noir o operowanie odwróconymi wartościami moralnymi. Dlatego potocznie zwykło się za nimi powtarzać, że są przykładem moralnej pustki czy nawet degrengolady. Warto mimo wszystko pochylić się dokładniej nad klasycznymi filmami, by dostrzec, że moralna dwuznaczność działań ekranowych bohaterów jest rodzajem sprawdzianu ich etycznego systemu wartości. Na przykład słynny film Listonosz zawsze dzwoni dwa razy Taya Garnetta z roku 1946 opowiada o tym, jak zbrodnia mało popłaca. Oto uwodzicielska i piękna femme fatale skłania kochanka, by zabił jej męża. Winowajcę Franka Chambersa spotyka zasłużona kara: trafia do komory gazowej. Jeśli uczynić Etykę nikomachejską Arystotelesa układem odniesienia, to okaże się, że plan Chambersa, jakkolwiek całkiem racjonalny, oparty był na błędnym założeniu: że pozwalając się uwieść pięknej kobiecie i przyczyniając się do śmierci jej męża, ma prawo kroczyć drogą, która prowadzi do szczęścia. Skoble w swej analizie stara się dowieść, że o ile negatywni bohaterowie pokroju np. Chambersa z filmu Garnetta uchodzą za amoralnych w sposób oczywisty, o tyle nie można o nich powiedzieć, że reprezentują wartości moralnie naganne (czyli odwrócone). Bo ostateczne kwalifikacje dokonywane są z pozycji narratora decydującego o sposobie prezentowania opowieści. Dlatego, jeśli nawet ich samych można nazwać nihilistami, to dzieła o nich opowiadające niejako „automatycznie”, czyli same przez się, za nihilistyczne żadną miarą uchodzić nie muszą. Czyli jeśli Studia Filmoznawcze 31, 2010 © for this edition by CNS SF_31.indb 296 2010-07-22 08:35:29 O amerykañskim filmie noir raz jeszcze | 297 w filmie noir mamy do czynienia z galerią zabójców i morderców, których spotyka śmierć albo którzy w wyniku przeprowadzonego śledztwa trafiają do więzienia, to z arystotelesowskiego punktu widzenia nie można orzekać, że te filmy przedstawiają typy moralnie zdegenerowane. One raczej zamykają swą opowieść o złych ludziach w sposób moralnie przejrzysty. Przyznać trzeba, że analizy Skoble’a, angażujące autorytety nauki o moralności, pod względem poznawczym są raczej miałkie. Rozważane w nich problemy pojawiają się w tkance tekstu narracyjnego na prawach motywów tematycznych. Jednak czasami ich autor zdaje się zapominać, że to sposób ich usytuowania w strukturze narracji nadaje im pierwszorzędną, albo tylko drugorzędną rangę. O tej hierarchii rozstrzyga fakt, czy występują w ramach subiektywnej relacji bohatera, czy w ramach tzw. obiektywnej relacji narratora. Szkic Read Mercer Schuchardt W poszukiwaniu femme fatale. O matce filmu noir nosi tytuł, który nie jest jasny. Ale dość niespodziewanie oferuje czytelnikowi tezę raczej zaskakującą: że Mary Dale ze słynnego filmu Śpiewak jazzbandu (1927) Alana Croslanda, który otwierał erę kina dźwiękowego, można uznać za prototyp późniejszych femmes fatales z filmów noir. To u jej boku Jakie Rabinowitz, główny bohater dzieła Croslanda, jako rzekomy Jack Robin zaczynał robić karierę w musicalach wystawianych na Broadwayu. To właśnie ona, udzielając mu daleko idącej pomocy, miała inaugurować w kinie amerykańskim typy pięknych kobiet, które używając swego uwodzicielskiego uroku, doprowadzały mężczyzn do klęski, sprawiając, że ci stawali się ich ofiarami. Jerold J. Abrams w eseju Od Sherlocka Holmesa do detektywa z czarnego kryminału pisze o przemianie, jakiej uległa postać głównego bohatera klasycznej powieści kryminalnej. Dupin, którego wykreował Edgar Allan Poe, ścigał przestępców dla intelektualnej przyjemności. Jako szlachetnie urodzony nie musiał zabiegać o apanaże: życie na salonach i w klubach było jego przeznaczeniem. Dla Sherlocka Holmesa rozwiązywanie zagadki typu: kto zabił, również nie było zawodem wykonywanym z konieczności: było rodzajem zabawy intelektualnej, której bohater oddawał się dobrowolnie, i dla którego była ona rodzajem testu sprawdzającego zdolność logicznego wnioskowania. Jeśli przyjdzie w jednym szeregu postawić obok tamtych klasycznych postaci, zauważa Abrams, detektywów z czarnego kryminału w rodzaju Sama Spade’a z powieści Dashiella Hammetta Sokół maltański albo Philipa Marlowe’a z powieści Raymonda Chandlera Wielki sen, to zmuszeni jesteśmy stwierdzić, że ci tropili morderców dla pieniędzy – najczęściej wkraczając do labiryntu, z którego nie było już wyjścia. Kolejna grupa szkiców prezentowana jest w ramach działu Egzystencjalizm i nihilizm w filmie noir. Należą doń eseje Stevena M. Sandersa Film noir i sens życia oraz Alana Woolfolka Granica rozczarowania: film noir, Camus i różne stopnie upadku. Studia Filmoznawcze 31, 2010 © for this edition by CNS SF_31.indb 297 2010-07-22 08:35:29 298 | Jan Rek Sanders zauważa, że jakkolwiek francuski egzystencjalizm był naturalnym kontekstem filmów noir w momencie ich europejskiego debiutu, to błędem jest dość często czynione przez krytykę założenie, że właśnie ta filozofia musiała mieć bezpośredni wpływ na klimat ekranowego świata oraz sposób przedstawiania bohaterów ekranowych. Oczywiście, tego typu twierdzenie nie wyklucza możliwości doszukiwania się w dziełach mistrzów kina amerykańskiego idei, które wcześniej objawiły się w tradycji filozoficznej, a tym bardziej idei, które francuski egzystencjalizm wysunął na plan pierwszy. Jednak te zbieżności nie muszą bynajmniej świadczyć, że do filmów noir weszły prosto z książek Sartre’a i Camusa albo z rozpraw Schopenhauera. Mogą być dowodem analogii, która nie zawsze być musi tłumaczona zjawiskiem dyfuzji12. Opisując losy bohaterów filmów noir, Sanders zauważa, że układają się w ciągi pozbawione żelaznej logiki, dla której oparciem jest więź między przyczyną a skutkiem. Jednocześnie oni sami nie podejmują się żadnych działań prawdziwie heroicznych, znajdują się bowiem w stanie permanentnego kryzysu. Nie znajdują na swej drodze ani drogowskazów, ani żadnych punktów orientacyjnych. Pozwalają bezwolnie nieść się wydarzeniom, które prowadzą do przegranej, czasem nawet do totalnej klęski. Rządzi nimi, jak stwierdza autor, przedziwny fatalizm, a towarzyszy poczucie bezsensu istnienia. O podobnych sprawach, czyli o losie człowieka, któremu zawaliło się niebo, pisze Alan Woolfolk. Rozważania swe prowadzi w kontekście koncepcji świata odczarowanego Maxa Webera, który dowodził, że kosmos w wyniku rewolucji naukowych oraz rozwoju etyki protestanckiej już dawno przestał pełnić wobec nas funkcję opiekuna. Zostawieni sami sobie nie potrafimy koić rozterek ani zwątpień. Zdani na własne siły nie potrafimy uniknąć rozczarowań. W konsekwencji nie umiemy wyznaczyć granicy między tym, co dobre, a tym, co złe. Nawet więcej, nie udaje się nam wykreślić linii demarkacyjnej między wartościami wysokimi i niskimi. Jak w przypadku bohaterów amerykańskiego filmu noir. Pozostałe szkice mają charakter zdecydowanie analityczny. Warto wymienić esej Marka T. Conarda Symbolizm, znaczenie i nihilizm w filmie Quentina Tarantino Pulp Fiction, a także Paula Cantora Film noir i szkoła frankfurcka: Ameryka jako Ziemia Jałowa w filmie Edgara Ulmera Bezdroże albo Iana Jarvie Wiedza, moralność i tragedia w Zabójcach oraz w Człowieku z przeszłością czy wreszcie esej Deborah Knight O rozsądku i namiętności w Sokole maltańskim. Ten przegląd najważniejszych wątków, jakie w antologii Conarda się znalazły, wypada zamknąć kilkoma uwagami ogólnej natury. Publikacje poświęcone jakiejś wybitnej indywidualności kina albo jakiemuś ważnemu zjawisku, które na przestrzeni czasu czysto incydentalnie rozrosło się do rozmiarów szkoły, kierunku 12 Por. uwagi na ten temat D. Bordwella w Konwencja i konstrukcja a obraz filmowy, przeł. M. Loska, [w:] Kognitywna teoria filmu. Antologia przekładów, red. J. Ostaszewski, Kraków 1999, s. 84. Studia Filmoznawcze 31, 2010 © for this edition by CNS SF_31.indb 298 2010-07-22 08:35:29 O amerykañskim filmie noir raz jeszcze | 299 czy tendencji, są z reguły próbą ustanowienia wielkości bądź jej upowszechnienia. W tym wypadku można mówić o próbie utrwalenia sławy, bowiem amerykański film noir od dawna cieszy się uznaniem. Sławę i uznanie można mierzyć na różne sposoby. Potocznie to frekwencję na specjalnych pokazach starych filmów uznaje się za dowód obecności danej tradycji w zbiorowej pamięci. O popularności świadczy też wprowadzanie ich do ponownego obiegu na nowych, bardziej zaawansowanych pod względem technologicznym nośnikach. Również o jej żywotności dowodzi efekt zakładanej referencyjności, czyli motywowana sympatią odbiorców zdolność tekstów do sugerowania, że świat ekranowy jest odwzorowaniem realnej przestrzeni, w której zostały zlokalizowane fabularne zdarzenia o charakterze fikcyjnym. Ów efekt daje znać o sobie, kiedy niektórzy widzowie po wyjściu z kina, w którym oglądali np. Sokoła maltańskiego (1941) w reżyserii Johna Hustona według powieści Dashiella Hammetta, na drugi dzień odbywają w towarzystwie lokalnego przewodnika piesze wycieczki po zaułkach San Francisco śladami ekranowych bohaterów, w okolicy Union Square przystając obowiązkowo na moment w milczeniu w miejscu, gdzie urodziwa i demoniczna Brigid O’Shaughnessy (Mary Astor) śmiertelnie raniła Milesa Archera (Jerome Cowan), wspólnika Sama Spade’a (Humphrey Bogart)13. Bardziej spektakularnym przykładem oddziaływania tradycji filmu noir, albo inaczej to formułując – jej aktywizowania, są remakes dawnych filmów. Powstają co kilka lat, w nowej obsadzie aktorskiej, podpisane nazwiskami współczesnych reżyserów. Ale pewnie najbardziej dobitnych przykładem prowadzenia przez kino współczesne osobliwego, bo ponad czasem, dialogu z tradycją filmu noir jest film neo-noir, czyli uformowanie się tendencji o wyraźnych kształtach, której produktami były wspomniane wcześniej filmy w rodzaju Chinatown (1974) Polańskiego czy Żar ciała (1981) Kasdana. W ramach ten tendencji reaktywowane są fabuły z detektywem, albo przynajmniej prawnikiem, w roli głównej, który przyjmując zlecenie, nie zdaje sobie sprawy, że wnet przyjdzie mu mierzyć się nie tylko z nieprzeniknionym światem przestępczym, w którym ludzkie życie mało kosztuje, i nie tylko ze skorumpowaną policją. Będzie też musiał wcześniej czy później przyjąć do wiadomości, że przeciw sobie ma piękną i przewrotną kobietę, która potrafi rzucać w stronę mężczyzny powłóczyste, zachęcające spojrzenia, za którymi się kryje karmiona tajemnymi pokładami kobiecej jaźni, broniącymi wstępu prostym, na zwykłej logice opartym miarom, potrzeba odnoszenia kolejnych zwycięstw, odbierających im wolność, a czasem nawet życie. Otóż ciesząc się takim uznaniem, film noir nie potrzebował reklamy ani gestów uwielbienia ze strony amerykańskich filozofów uniwersyteckich, dla których refleksja nad ekranowym światem noir była przedłużeniem refleksji nad sprawami bytu i poznania. Posądzać ich o tanią czołobitność w wątpliwej sprawie byłoby rze13 Pisze o tym J. Naremore, op. cit., s. 257. Studia Filmoznawcze 31, 2010 © for this edition by CNS SF_31.indb 299 2010-07-22 08:35:30 300 | Jan Rek czą naiwną. Myślę, że ich głosy wpisują się w rewolucję, jaka nastąpiła w badaniach nad filmem w latach dziewięćdziesiątych. Thomas Elsaesser pierwszy dostrzegł badawczy impas. Tak zwany psychosemiotyczny model filmu, jakim operowano, by wyjaśnić proces generowania znaczeń aktywizowanych lekturą filmowego dzieła, raził z jednej strony swą przedziwną, bo niedającą się usprawiedliwić, samowystarczalnością, z drugiej – ogólnym charakterem. Rozważany niemal wyłącznie na poziomie abstrakcji domagał się wręcz umocowania tyle samo w społecznej przestrzeni, co w historii w ramach tzw. rewizjonistycznej historii filmu, która winna podkreślać zarówno przemysłowy charakter produkcji, strategie odbioru, udział cenzury, jak i społecznych mitów czy legend14. A potem David Bordwell, w tym samym kierunku podążając, zakwestionował tzw. Grand Theory, czyli teorie szerokiego zasięgu, które wzorem Christiana Metza operowały w sferze abstrakcji15. Im konkretne fakty, czyli jednostkowe dzieła i teksty, nie były potrzebne, żeby wyrokować np. o reprodukcyjnym charakterze filmu albo o stopniu fikcyjności filmowego przekazu. One wręcz wadziły. Dlatego nastąpił zwrot w stronę historii. Doszło do przełomu, w którego wyniku badania empiryczne nad historią kina wyszły z cienia, a osadzenie filmu w jego historycznych kontekstach otwierało przed każdą refleksją badawczą szansę zyskania na wiarygodności i jednocześnie być mogło wstępem do uogólnień16. Zbiór tekstów pomieszczonych przez Conarda w omawianej tu antologii wpisuje się w nowy rozdział badań nad filmem. Większość z nich wyszła spod pióra „nieprofesjonalnych” filmoznawców, czyli przedstawicieli ościennych dyscyplin badawczych, dla których film bardziej jest obiektem prywatnych zainteresowań. Poświęcali mu uwagę jeśli nie „z potrzeby serca”, to żeby przynajmniej przetestować na bliskim sercu materiale narzędzia i metody myślenia analitycznego, stosowane na co dzień w zawodowej praktyce na innym terenie. Czyniąc tak, dowiedli, że hasło movie-made America nie jest czystym zwrotem retorycznym, jaki przed ponad ćwierćwieczem został wprowadzony do społecznego obiegu przez Roberta Sklara. Niejako przy okazji potwierdzili, że również kino było budulcem, z którego ten kraj został zbudowany, tak jak jego mieszkańców zbudowało myślenie o sobie. Za S. Kracauerem zwykło się sądzić, że kino zdradza tajemniczy świat narodowych snów śnionych po kryjomu. Utrzymująca się fascynacja fenomenem, który – choć historycznie zamknięty – nie daje się zepchnąć w otchłań czasu przeszłego dokonanego, mówi o noszonym w sferze psychologii strachu, iż każdy ład i porzą14 Por. T. Elsaesser, Film studies in search of the object, „Film Criticism” 1993, nr 2–3 (Winter/ Spring), s. 43–44. 15 Por. D. Bordwell, Contemporary film studies and the vicissitudes of grand theory, [w:] PostTheory: Reconstructing Film Studies, red. D. Bordwell, N. Carroll, Madison 1996, s. 10; D. Bordwell, On the History of Film Style, Harvard 1997, s. 141. 16 Por. A. Spicer, Film studies and the turn to history, „Journal of Contemporary History” 2004, t. 39, nr 1. Szersze ujęcie tego problemu w pracy zbiorowej: The Historic Turn in the Human Sciences, red. T.J. McDonald, Ann Arbor 1996. Studia Filmoznawcze 31, 2010 © for this edition by CNS SF_31.indb 300 2010-07-22 08:35:30 O amerykañskim filmie noir raz jeszcze | 301 dek nie może trwać długo. Wykluczyć się nie da, że działa tu niezwykle wyrafinowany mechanizm obronny. W tym kontekście ta fascynacja, także badawcza, światem nieprawości może być traktowana jako zbiorowa próba zaczarowania złego losu w obawie, że kiedyś złowroga fikcja stanie się rzeczywistością. Po walkach gangsterów o władzę w mieście, po obozach koncentracyjnych, jakie przyniosła ostatnia wojna, po czystkach etnicznych na Bałkanach, po atakach terrorystycznych na Nowy Jork i Bombaj – że może ponownie nabrać realnych kształtów. Dlatego ta przedziwna, niedająca się zracjonalizować do końca żywotność tradycji filmu noir jest może zakamuflowaną formą zbiorowego ubezpieczenia na wypadek triumfu świata poza prawem. Zło wykreowane, materializujące się na ekranie, które jest z jednej strony upostaciowaniem niepokojów, jakie noszą w sobie widzowie, z drugiej – ich projekcją, zostaje w czasie seansu oswojone i rozbrojone, a jego siła rażenia zostaje spacyfikowana. Musi być w tych filmach jakaś siła tajemna, która daje im wieczną młodość. ON AMERICAN FILM NOIR AGAIN AND AGAIN Summary The review of the anthology The Philosophy of Film Noir, edited by Mark Conard and published by the University of Kentucky Press in 2006, presents most of the essays from the volume, summarizing and discussing the problems and ideas they raise, in order not only to publicize quite recent opinions and remarks of American film criticism on film noir, but also to contextualize them. What is worth emphasizing here is that they represent, on the one hand, the evidence of the revival of film history postulated by Thomas Elsaesser at the beginning of the 1990s and the decline, or the waning, as David Bordwell said a few years later, of Grand Theory, on the other hand. Constituting overtly the turn to history in cinema studies, they manifest another stage in the process of studying and analyzing film noir that has remained unabated since the late 1940s. The persistence of this critical activity that has resulted in quite large number of books, articles and essays on the subject published each year for decades, generates a question on whether such enduring appeal reveals something covertly related to the American Psyche. Translated by Jan Rek Studia Filmoznawcze 31, 2010 © for this edition by CNS SF_31.indb 301 2010-07-22 08:35:30