Lunaris Miasto w ogniu Jeden wystrzał. Jeden huk. Jedna wojna. I

Transkrypt

Lunaris Miasto w ogniu Jeden wystrzał. Jeden huk. Jedna wojna. I
Lunaris
Miasto w ogniu
Jeden wystrzał. Jeden huk. Jedna wojna. I cały dotychczasowy porządek i stan rzeczy w gruzach.
Zniszczony świat. Wszystko zniszczone.
***
Musa biegła, ile sił w nogach. Słyszała krzyki, budynki stały w płomieniach. Nie zatrzymywała się.
Musiała opuścić Magix. Miasta nic już nie uratuje. Ucieknie z przyjaciółmi, obmyśli plan...
Coś świsnęło tuż koło jej ucha. Ognista kula gdzieś poleciała, a czarodziejka, pod wpływem
podmuchu, zakręciła się na pięcie, po czym upadła. Zasyczała cicho. Obtarła sobie łokieć.
Wtedy usłyszała miarowe, jednostajne kroki. Czas jakby zatrzymał się w miejscu. Ciemnowłosa
popatrzyła na zbliżającą się postać. Młoda kobieta ubrana była w czarny, obcisły kombinezon.
Targane przez wiatr włosy zlewały się z otaczającym postacie ogniem, miały bowiem barwę płomieni.
Najwidoczniejsze zmiany zaszły w oczach kobiety. Ich lazurowa barwa została zastąpiona
ciemnoniebieską, nieprzeniknioną tonią. Twarde spojrzenie nie wyrażało żadnych uczuć.
Wyglądała inaczej, jednak nadal trudno ją było z kimś pomylić.
- Bloom - szepnęła Musa, z wysiłkiem się podnosząc...
***
W świecie przeciwieństw pokój nigdy nie jest możliwy...
***
Na twarzy rudowłosej pojawił się uśmiech zwycięzcy. Kobiety zmierzyły się wzrokiem.
- Ty i czarownice. Kto by pomyślał - rzuciła pogardliwie czarodziejka muzyki. - Zawsze wpajałaś nam
do głów o sile dobra, wierze, lojalności... To wszystko nic nie znaczy?
- Byłam głupia i naiwna, Muso. Whisperia już wygrała. Odcięła Magix od świata, biała magia została
poważnie ograniczona.
- Już kiedyś byłyśmy w takiej sytuacji. Ale poradziłyśmy sobie.
- Tym razem jest inaczej. Doskonale o tym wiesz - wzrok Bloom na moment złagodniał. - W
przeciwieństwie do większości, my mamy wybór. Możemy być największymi wrogami czarownic albo
ich najpotężniejszymi sprzymierzeńcami - na twarzy rudowłosej pojawiło się coś na kształt szczerego
uśmiechu. - Ja i Layla już wybrałyśmy.
Czarodziejka muzyki pobladła, gdy zobaczyła ciemnoskórą w nowej odsłonie. Tak jak Bloom, ubrana
była w ciemny uniform. Miała zacięty wyraz twarzy, a w jej oczach czaił się niebezpieczny blask.
- Podejmij mądrą decyzję, Muso - pani fal wyciągnęła dłoń do ciemnowłosej. - Przyłącz się.
Czarodziejką muzyki targały emocje. Jeden gest, jedno zdanie, miały zadecydować o jej losie. Każdy z
wyborów był ryzykowny. Młoda kobieta wyprostowała się. Zacisnęła pięści.
- Nie - odparła stanowczo. - Nie jestem taką tchórzliwą żmiją jak wy!
Bloom zmarszczyła brwi.
- Zatem dobrze. Sama wybrałaś swój los. Smocze pazury! - zaatakowała rudowłosa, z jej rąk
wystrzeliła wiązka energii.
Musa odskoczyła, skierowała promień mocy w stronę Layli, która z łatwością sparowała cios.
Ciemnoskóra przymknęła oczy, zaczęła nucić wysokim, tęsknym głosem. Robiła to w języku przez
większość zapomnianym. W języku, którego podstaw niegdyś nauczyła czarodziejkę muzyki, a teraz
chciała wykorzystać jego moc przeciwko niej. W języku syren.
Ciemnowłosa poczuła się tak, jakby znalazła się pod wodą. Tyle, że nie mogła się wynurzyć. Upadła na
kolana. Zaczęła się dusić...
Jeden błysk, krótki okrzyk zaskoczenia Layli. Musa odetchnęła zwróconym jej powietrzem. Wstała na
chwiejnych nogach. Między nią a Bloom i ciemnoskórą stała Tecna z zaciętym wyrazem twarzy.
- Upadłyście aż tak nisko? Przewaga mocy, dwie na jedną... - zacisnęła ręce na trzymanym przez
siebie bumerangu, za pomocą którego wybudziła z transu panią fal - ...zaatakowanie własnej
przyjaciółki. Tak, jesteście niezwykle odważne; prychnęła sarkastycznie.
Powietrze wręcz kotłowało się od emocji. Napięcie było niemal namacalne.
- Uciekaj - mruknęła przez zęby czarodziejka technologii do Musy. - Zwiewaj! - krzyknęła, widząc
wahanie ciemnowłosej.
Potem wszystko potoczyło się szybko. Bloom, bez żadnego ostrzeżenia, posłała w stronę przyjaciółek
promień mocy. Siła zaklęcia odrzuciła je do tyłu. Do dziś nie wiadomo, jak Musa przez wszechobecne
krzyki i rzucane czary usłyszała następujące słowa Tecny:
- Biegnij! Jestem tuż za tobą!
Czarodziejka muzyki puściła się sprintem. Coś kazało jej jednak się obrócić. To, co zobaczyła,
wstrząsnęło nią. Upadła. Szok nie pozwalał jej wstać i możliwe, że skończyłaby żywot przygnieciona
spadającą belką, gdyby ktoś jej nie poderwał.
Riven odciągnął Musę, po czym osłonił ją własnym ciałem przed deszczem iskier. Podniósł się, biorąc
ciemnowłosą na ręce. Podbiegł do sterowanego przez Timmy’ego pojazdu. Ułożył Musę w
samochodzie, a następnie sam wskoczył. Zatrzasnął pośpiesznie drzwi, gdyż jego przyjaciel już ruszył,
z każdą chwilą przyśpieszając.
- Myślisz, że to coś poważnego? - w fiołkowych oczach Rivena widoczna była szczera troska o
czarodziejkę muzyki.
- Nie wygląda aż tak źle - uspokoiła go w nieznacznym stopniu Flora. - Żadnych poważnych ran, tylko
kilka zadrapań i obtarty łokieć. Była w gorszych tarapatach - uśmiechnęła się ciepło zielonooka. Ją
wojna zmieniła chyba najmniej. Jej dobro było zbyt naturalne i czyste, by przerodziło się w coś złego.
Choć z pozoru kruche i delikatne, to jednak niemal niezniszczalne. - Jest przede wszystkim w szoku Flora przyciągnęła do siebie torbę. Znajdowały się w niej wszystkie eliksiry z Alfei, jakie udało jej się
uratować. - Dam jej coś na uspokojenie.
- Wybaczcie, że przerywam, ale dokąd ja właściwie mam jechać? - spytał rzeczowo Timmy.
- Przez kilka sekund byłam w kontakcie telepatycznym ze Stellą. Zwróciła się do mnie po imieniu.
Zobaczyłam to, co ona aktualnie widziała. Jest na skraju lasu.
- Dobrze - posiadacz okularów zrobił zwrot o 180 stopni, po czym zadał kolejne rzeczowe pytanie: Ktoś jej towarzyszy?
- Nikogo nie dostrzegłam, ale możliwe, że po prostu znajdował się poza polem widzenia.
Riven odchrząknął.
- Musie chyba jednak coś jest.
Flora ponownie skupiła całą uwagę na ciemnowłosej. Jej pozbawiona wyrazu twarz i tępy, nieobecny
wzrok wyglądały dość upiornie.
Do czarodziejki muzyki prawie nic nie docierało. Nadal miała przed oczyma rzucającą urok Laylę,
młodą kobietę posłaną przez ciemnoskórą na ścianę, powoli osuwające się po napotkanej barierze
ciało wygięte pod nienaturalnym kątem. Musa wciąż widziała zraszający ziemię wiadomy, szkarłatny
płynr30;
Ciemnowłosa chwyciła za nadgarstki niespodziewającą się tego Florę.
- Tecna - wycharczała czarodziejka muzyki łamiącym się głosem. - Tecna nie żyje.
***
...bo dobro niekoniecznie zawsze wygrywa.