Dobre, bo polskie
Transkrypt
Dobre, bo polskie
BAE 400 RECENZJA MUSA MONOFONICZNE KOŃCÓWKI MOCY Dobre, bo polskie Świadomie korzystamy z tytułu niedawnego felietonu jednego z naszych redakcyjnych kolegów, jako że znajduje on kolejne potwierdzenie o redakcji trafił polski produkt sprzedawany przez łódzkiego Audiofasta pod marką Musa. Od pewnego już czasu na rynku funkcjonuje bardzo dobrze przyjęty przez audiofilów serwer muzyczny tej samej firmy, a na ostatnim Audio Show można było zobaczyć te niepozorne z wyglądu, ale robiące duże wrażenie soniczne, monofoniczne końcówki mocy. Ich cena jasno wskazuje, że jest to produkt ponadprzeciętny, a może nawet aspirujący do miana (w pierwszej D 58 kolejności) polskiego high-endu. Mieliśmy okazję sprawdzić, czy tak ambitne aspiracje mają pokrycie w faktycznej klasie brzmienia. Wąska specjalizacja O ile do stworzenia wspomnianego serwera muzycznego Musa przyznaje się sam Audiofast, o tyle w przypadku monobloków sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Z informacji, które uzyskaliśmy, wynika, że zostały one zaprojektowane przez pana Zbigniewa Baranowskiego, DETALE PRODUKT MUSA BAE 400 RODZAJ Monofoniczne końcówki mocy CENA 12.300 zł (szt.) WAGA 16,5 kg (szt.) WYMIARY (SxWxG) 225x140x425 mm NAJWAŻNIEJSZE CECHY •Moc wyjściowa: 250W dla 8Ω, 460W dla 4Ω •Wejścia liniowe: 1xXLR, (opcjonalnie 1xRCA) •Impedancja wejściowa: 50kΩ XLR •Czułość wejściowa: 1,5VRMS DYSTRYBUCJA Audio Fast www.audiofast.pl obudowy wykonuje Radmor, a gotowy wyrób sprzedaje łódzki Audiofast pod stworzoną już wcześniej marką Musa. Jak na polskie warunki może się to wydawać rozwiązaniem karkołomnym, ale z drugiej strony wąska specjalizacja fachowców pracujących na każdym etapie tworzenia i sprzedaży produktu zazwyczaj przynosi dobre efekty. Nie jest to pomysł nowy (acz nie często spotykany w audio, gdzie albo zleca się wdrożenie produkcji gotowego projektu w Chinach, albo co tylko się da, robi się „in house”) i często stosowany w innych branżach – są specjaliści od projektowania, inni od produkcji podzespołów, kolejni od złożenia całości, a jeszcze inni od sprzedaży. Czemu nie miałoby się to sprawdzić u nas, zwłaszcza, że Musa ma w założeniu konkurować z produktami światowych potęg. W małym ciele... Po wyjęciu wzmacniaczy z pudełek stwierdziliśmy od razu, że w kwestii designu postawiono na prostotę i ergonomię. Każdą końcówkę zamknięto w stosunkowo niewielkiej obudowie w kolorze czarnym, wykonanej z grubego (12mm) aluminium. Front to pokaźny radiator mający za zadanie odprowadzić nadmiar ciepła. Z tyłu HI-FI CHOICE | HOME CINEMA M_Musa - nasz.indd 58 9/28/11 1:13 PM MUSA BAE 400 MONOFONICZNE KOŃCÓWKI MOCY w dolnej części urządzenia, to rozbudowany zasilacz; ostatnia to końcówka mocy oparta na bipolarnych tranzystorach Toshiby. Cały układ pracuje bez sprzężenia zwrotnego i dostarcza 250W na kanał dla 8Ω (460W dla 4Ω). Według zapewnień producenta BAE 400 jest w stanie napędzić właściwie każde kolumny, nawet te o bardzo niskiej impedancji. Dwa w jednym Wiele wskazywało na to, iż dostaliśmy do recenzji potężny wzmacniacz, po którym należało się spodziewać przede wszystkim wyjątkowej dynamiki lub, jak mówią niektórzy, „powera”. I bez wątpienia coś w tym jest, bo to właśnie dynamika i niski, zwarty, świetnie kontrolowany bas są zauważalne od pierwszych chwil obcowania z Musa BAE 400. No dobrze, trochę się do tego przyczyniliśmy, zaczynając odsłuchy od porcji australijskiego rock’n’rolla, czyli AC/DC z płyty „Back in Black” (bardzo udane japońskie wydanie). Ten materiał muzyczny przekonał nas, że nie ma takiego „czadu”, którego Musy nie potrafiłyby oddać w sposób bardzo klarowny i przekonujący. Kontrola i niskie zejście dobrze wypełnionego i różnicowanego basu przywodziły na myśl klasyczne amerykańskie, megapotężne, kipiące energią „elektrownie” Krella, ale z drugiej strony bas miał w sobie pewną miękkość, gładkość (nie mylić z zaokrągleniem!), której spodziewalibyśmy się raczej po wzmacniaczu lampowym. Takie połączenie cech sprawiało, że równie dobrze brzmiał znajdziemy wejście XLR lub RCA (są dwie wersje wzmacniacza nieróżniące się ceną), z tym że BAE 400 de facto nie jest konstrukcją zbalansowaną, a rodzaj wejścia wybiera sobie klient zgodnie z konkretnymi potrzebami. Gniazda wejściowe, niezależnie od wersji, pochodzą od Neutrika, a obok zawsze znajduje się zaślepione miejsce na drugie gniazdo. Obok gniazda zasilania umieszczono prosty włącznik. Dodatkowymi elementami na tylnym panelu są dwie diody – zielona, informująca o prawidłowej pracy, oraz czerwona, która włącza się jedynie w przypadku przeciążenia wzmacniacza. Górna pokrywa to właściwie rodzaj gęstej siatki, która pozwala na „rzut oka” do wnętrza, a w czasie pracy urządzenia daje niebieską poświatę pochodzącą od zamontowanej w środku diody. Imponująco wygląda pokaźnych rozmiarów transformator toroidalny, produkowany również w Polsce specjalnie na potrzeby tych monobloków. Niewiele mniejsze wrażenie robi ogromna bateria kondensatorów o łącznej pojemności 100.000μF. Elektronikę zmontowano na trzech płytkach drukowanych – do frontu przymocowano najmniejszą, zawierającą układ wejściowy oparty na podzespołach Burr Browna; największa, znajdująca się RECENZJA rytmiczny, pulsujący elektryczny bas w nagraniach wspomnianego AC/DC czy Marcusa Millera, jak i kontrabas Raya Browna. To wcale nie jest takie łatwe – najczęściej potężne tranzystory świetnie radzą sobie z basem elektrycznym/elektronicznym, ale gorzej gdy trzeba równie dobrze jak potęgę brzmienia oddać barwę czy wybrzmienia basu akustycznego. Wiele wzmacniaczy lampowych znacznie lepiej pokazuje dla odmiany kontrabas zarówno w kwestii wybrzmień, dużego udziału „pudła”, jak również bardziej przekonującego pokazania instrumentu jako trójwymiarowego obiektu zajmującego konkretną przestrzeń na scenie, niż elektryczną gitarę basową. W końcówkach Musa udało się uzyskać połączenie ogromnej energii tranzystora (którą zawdzięczają mocno rozbudowanemu zasilaniu, ogromnemu toroidowi i wielkiej baterii kondensatorów), z umiejętnością pokazania świetnej barwy instrumentów akustycznych i tych wszystkich drobnych smaczków, tzw. planktonu, którego w nagraniach akustycznych czy wokalnych jest zazwyczaj sporo. Słowem Head&Shoulders, czyli klasyczne, tu bardzo dobrze skomponowane, dwa w jednym. Próbowaliśmy znaleźć słabszą stronę basu BAE 400 i nie bardzo się to nam udało. Znakomicie wypadły organy na „Antiphone Blues” Arne Domnerusa – czy to stanowiły jedynie tło dla wibrującego, ciepłego saksofonu, czy też wychodziły na pierwszy plan, za każdym razem brzmiały wybornie. Bardzo przydawało się tu niskie, ale i mocno dociążone zejście basu, GOTOWE SYSTEMY Znając już charakter brzmienia testowanych końcówek mocy oraz opierając się zarówno na sugestiach Dystrybutora, jak i naszym doświadczeniu, pozwalamy sobie zasugerować kompletny system, choć to tylko jedno z wielu udanych zestawień. Źródło dCS Debussy DAC Testowany przez nas w numerze kwietniowym tego roku. To znakomite urządzenie z bardzo wysokiej półki, wyposażone w szereg wejść cyfrowych (włącznie z portem USB), pozwala cieszyć się doskonałą jakością dźwięku, gdy źródłem sygnału jest komputer. Do pozostałych wejść można podłączyć klasyczny transport CD czy też inne urządzenia wyposażone w wyjście cyfrowe. Kable Synergistic Research z aktywnym ekranowaniem IC Tesla Accelerator, głośnikowy Tesla Vortex, sieciowe Tesla T3 i Tesla Hologram. Kable pasujące do monobloków Musa powinny być maksymalnie transparentne, ze zwartym, sprężystym basem i dźwięczną, otwartą, acz niezbyt ostrą górą pasma – te cechy pomogą zachować wszystko, co ma do zaoferowania testowany wzmacniacz. Jeśli jeszcze jedną z bardzo mocnych stron będzie muzykalność i plastyczność średnicy, to powinny być idealnymi partnerami. Nasza propozycja spełnia te wszystkie założenia wręcz z nadmiarem. Kolumny Vandersteen 3a Signature Istotną zaletą monobloków Musa jest fakt, że, praktycznie rzecz biorąc, nie ma większego znaczenia skuteczność i impedancja podłączanych do nich kolumn, gdyż są w stanie napędzić każde. To, co powinno kierować wyborem, to znowu cecha zwana powszechnie muzykalnością, która będzie stanowić element dodany/uzupełniający. Oczywiście kolumny muszą umożliwiać wzmacniaczowi pokazanie jego zalet, powinny więc schodzić naprawdę nisko i zapewniać bardzo koherentny przekaz. My słuchaliśmy monobloków z kolumnami Vandersteena i już nawet podstawowy model 1Ci (testowany w nr. 2/11 naszego magazynu) doskonale spasował się z zresztą systemu. Ten model może stanowić pierwszy krok, ale jeśli tylko finanse na to pozwalają, sugerujemy od razu wybrać jeden z wyższych modeli tej samej firmy. HOME CINEMA M_Musa - nasz.indd 59 | HI-FI CHOICE 59 9/28/11 1:13 PM BAE 400 RECENZJA MUSA MONOFONICZNE KOŃCÓWKI MOCY któremu towarzyszy odpowiednia dawka energii aż do samego dołu – to bardzo ważne w przypadku tego instrumentu, bo właśnie dzięki temu słychać jego potęgę, nawet gdy zaledwie cichutko mruczy, towarzysząc instrumentowi prowadzącemu. W tym samym nagraniu, w którym tak dobrze wypadły organy, ale i saksofon, odnieśliśmy wrażenie, że nieco gorzej niż zwykle prezentowana jest otoczka akustyczna nagrania. Materiał na płytę nagrywano w wielkim kościele i zazwyczaj doskonale to słychać – odbicia wędrujące po ścianach kościoła, coraz dalej i dalej, ukazujące poniekąd wielkość całego pomieszczeniach, tu zostały nieco ograniczone. Jasne, że ktoś, kto nie słuchał tego nagrania wiele razy na innych systemach, pewnie w ogóle nie zwróci na to uwagi, koncertowych, np. Raya Browna czy Etty James. Warto zauważyć, że końcówki były sterowane bezpośrednio przez DAC Debussy firmy dCS, który w innych konfiguracjach potrafił tworzyć obszerną i przekonująco trójwymiarową scenę, więc na niego raczej wspomnianego wcześniej ograniczenia nie możemy zrzucić. Po kolejnych odsłuchach faktycznie musieliśmy w końcu uznać, że Musa skupia się przede wszystkim na dobrym pokazaniu bliższych planów, a idąc w głąb sceny, nieco traci na precyzji, ale przy kilkuosobowych zespołach zupełnie tego nie zauważamy. Trudno więc uznać to za znaczącą wadę, choć miłośnicy wielkiej, bardzo precyzyjnej w całym obszarze sceny mogą nie być do końca usatysfakcjonowani. Warto jednak zauważyć, że przekaz właściwie każdego ale nam nieco brakowało tych pozamuzycznych elementów, które jeszcze bardziej pogłębiają wrażenie „marności” słuchacza w obliczu „takiej potęgi”, czyli ogromnego kościoła, przepotężnych organów i Kogoś tam „na górze”. gatunku muzycznego, z symfoniczną włącznie, jest spójny i kompletny. Jedynie w bardzo niewielu wypadkach, jak wspomniany „Antiphone Blues”, wiedzieliśmy, że da się pokazać nieco więcej (w zakresie wielkości, a właściwie przede wszystkim głębokości sceny), niż to zrobiły testowane monobloki. Jak zwykle wiele zależy od tego, jakiej muzyki się słucha i jakie są nasze oczekiwania wobec wzmacniacza, acz testowane urządzenia śmiało można nazwać uniwersalnymi. Dobrze radzą sobie z cięższą muzyką rockową, jak również z klasyką. Zadowolą też miłośników akustycznego Nie tylko bas Bas to oczywiście nie jedyna zaleta polskich końcówek mocy, choć jest elementem, który zapewne zwróci uwagę większości osób od samego początku odsłuchów. Idąc tropem pewnego ograniczenia przestrzeni w nagraniu Arne Domnerusa, skupiliśmy się na jakiś czas na nagraniach grania czy pięknych wokali, którzy, o ile nie oprą swojego systemu na wzmacniaczu lampowym, mogą śmiało sięgnąć po Musę. Oprócz znakomitego basu dostaną bogatą i gładką średnicę, i ładnie rozświetloną, radosną, bardzo delikatnie zaokrągloną górę pasma. Całość brzmi naturalnie i spójnie, dostarczając przekonującej iluzji uczestnictwa w zarejestrowanym wydarzeniu muzycznym. Oczywiście dobra lampa potrafi pokazać jeszcze barwniejszą, pełniejszą, bardziej namacalną średnicę i będzie miała przewagę w kategorii holografii przekazu, ale większość z nich nie dostarczy aż takiej porcji energii na dole i górze pasma czy też tak dobrej transparentności przekazu. W świecie audio, poza najwybitniejszymi i szalenie drogimi konstrukcjami, zawsze musimy się godzić na pewne kompromisy. Ten w wydaniu końcówek Musa BAE 400 jest naprawdę wyborny. Nie będziemy namawiać zatwardziałych lampiarzy na przesiadkę na ten wzmacniacz (choć kto wie, co by się działo, gdyby w systemie był jeszcze wysokiej klasy przedwzmacniacz lampowy...), ale na pewno powinni go posłuchać fani rocka, elektrycznego bluesa i jazzu. Wszyscy, którzy lubią swoją muzykę podaną z werwą, kipiącą energią, z wyraźnie zaznaczonym, świetnie kontrolowanym basem, który nawet w spokojnych kawałkach daje o sobie znać, powinni koniecznie posłuchać BAE 400. Może się okazać, że wcale nie musicie Państwo szukać amerykańskich elektrowni o mocach zbliżających się do 1kW – Musa powinna w pełni zaspokoić potrzeby nawet bardzo wymagających audiofilów. HFC WERDYKT JAKOŚĆ DŹWIĘKU JAKOŚĆ/CENA PLUSY: Niski, świetnie kontrolowany bas, pełna średnica i eufoniczna góra plus zdolność do napędzenia trudnych kolumn MINUSY: Można by było zrobić nieco więcej w kwestii głębokości JAKOŚĆ WYKONANIA sceny i precyzji dalszych planów MOŻLIWOŚCI OGÓŁEM: Niepozorny, acz potężny zawodnik potrafiący stworzyć przekonujące, efektowne widowisko muzyczne OCENA OGÓLNA 60 HI-FI CHOICE M_Musa - nasz.indd 60 | HOME CINEMA 9/28/11 1:13 PM