1. Ogniem i mieczem

Transkrypt

1. Ogniem i mieczem
1. Ogniem i mieczem
Tatarstwo rzuciło się na pana Longina jak wilcy na jelenia i chwyciło go żylastymi rękoma,
lecz on wstrząsnął się tylko i wszyscy napastnicy opadli tak z niego, jak dojrzały owoc opada
z drzewa. Cicha łąka zabrzmiała wszystkimi dzikimi głosami, jakie tylko mieszczą się w
ludzkich gardzielach.
Tatarzy rzucili się jeszcze raz i drugi kupą na rycerza, ale on już oparł się plecami o dąb, a od
przodu nakrył się wichrem miecza - i ciął straszliwie.
Nie upłynęło pół godziny i cała łąka zamrowiła się pieszymi i jezdnymi. Biegli Kozacy i
Tatarzy z kosami, z drągami, z łukami - ze szczapami palącego się łuczywa.
Pan Longinus wypalił po dwakroć z pistoletów, ale wystrzałów tych nie mogli już dosłyszeć
towarzysze w polskim okopie.
Tymczasem tłum zbliżał się do niego półkolem, on zaś stał w cieniu - olbrzymi, oparty o
drzewo - i czekał z mieczem w ręku.
Tłum zbliżał się coraz bardziej. Na koniec zagrzmiał głos komendy:
- Bierz go!
Co żyło, rzuciło się naprzód. Krzyki umilkły. Ci, którzy nie mogli się docisnąć, świecili
atakującym. Wir ludzki kłębił się i przewracał pod drzewem - jęki tylko wydobywały się z
tego wiru i przez długi czas nie można było nic rozpoznać. Nareszcie krzyk przestrachu
wyrwał się z piersi atakujących. Tłum pierzchnął w jednej chwili.
Naokół rozległy się dzikie wołania:
-Uk! uk!...
Wówczas na widok łuków i strzał wysypywanych z kołczanów pod nogi poznał i pan
Podbipięta, że zbliża się godzina śmierci, i rozpoczął litanię do Najświętszej Panny.
Uczyniło się cicho. Tłumy zatrzymały dech, oczekując, co się stanie.
Pierwsza strzała świstnęła, gdy pan Longinus mówił: "Matko Odkupiciela!" - i obtarła mu
skroń.
Druga strzała świstnęła, gdy pan Longinus mówił: "Panno wsławiona!" - i utkwiła mu w
ramieniu.
Słowa litanii zmieszały się ze świstem strzał.
I gdy pan Longinus powiedział: "Gwiazdo zaranna!" - już strzały tkwiły mu w ramionach...
Czuł, że słabnie, że nogi chwieją się pod nim... na koniec ukląkł.
Potem, na wpół już z jękiem, powiedział pan Longinus: "Królowo Anielska!" - i to były jego
ostatnie słowa na ziemi.
2. Quo vadis
Na ów znak zaskrzypiały wrzeciądze naprzeciwko cesarskiego podium i z ciemnej czeluści
wyszedł na jasno oświeconą arenę Ursus.
Olbrzym mrugał powiekami, widocznie olśniony światłem areny, po czym wysunął się na jej
środek, rozglądając się wkoło, jakby chcąc rozpoznać, z czym mu przyjdzie się spotkać.
[…]
Senatorowie, westalki, cezar, augustianie i lud patrzyli z zachwytem znawców i miłośników
na jego potężne, grube jak konary uda, na piersi, podobne do dwóch połączonych tarcz i na
herkulesowe ramiona. Szmer wzrastał z każdą chwilą.
[…]
Nagle ozwał się przeraźliwy głos mosiężnych trąb, a na ów znak otworzyła się krata
naprzeciw cesarskiego podium i na arenę wypadł wśród wrzasków bestiariów potworny tur
germański, niosący na głowie nagie ciało kobiece.
[…]
Wtem amfiteatr umilkł. Augustianie podnieśli się jak jeden człowiek z miejsc, gdyż na arenie
stało się coś nadzwyczajnego. Oto pokorny i gotowy na śmierć Lig, ujrzawszy swą królewnę
na rogach dzikiej bestii, zerwał się jakby sparzony żywym ogniem i pochyliwszy grzbiet,
począł biec pod kątem ku rozszalałemu zwierzęciu.
Ze wszystkich piersi wyrwał się krótki okrzyk zdumienia, po którym uczyniła się głucha
cisza.
[…]
Lig trzymał dzikie zwierzę za rogi. Stopy jego zaryły się wyżej kostek w piasek, grzbiet
wygiął mu się jak łuk napięty, głowa schowała się między barki, na ramionach muskuły
wystąpiły tak, iż skóra niemal pękała pod ich parciem, lecz osadził byka na miejscu. I
człowiek, i zwierz trwali w takiej nieruchomości, iż patrzącym zdawało się, że widzą jakiś
obraz przedstawiający czyny Herkulesa lub Tezeusza lub grupę wykutą z kamienia. Ale w
tym pozornym spokoju znać było straszliwe natężenie dwóch zmagających się ze sobą sił. Tur
zarył się również, jak człowiek, nogami w piasek, a ciemne, kosmate jego ciało skurczyło się
tak, iż wydawał się do olbrzymiej kuli podobny. Kto pierwej się wyczerpie, kto pierwszy
padnie, oto było pytanie, które dla tych rozmiłowanych w walkach widzów miało w tej chwili
więcej znaczenia niż ich los własny, niż cały Rzym i jego panowanie nad światem.
3. Krzyżacy
Szedł krokiem równym i sprężystym, ale z czołem pobladłym. Chwilami patrzył na tłum
jakby nieco przez sen, chwilami wznosił oczy ku wieżom kościelnym, ku stadom kawek i ku
rozkołysanym dzwonom, które wydzwaniały mu ostatnią godzinę; chwilami wreszcie
odbijało mu się na twarzy jakby zdziwienie, że te dźwięki i szlochania niewieście, i cała ta
uroczystość, to wszystko dla niego. Na rynku ujrzał wreszcie z daleka pomost i na nim
czerwoną sylwetkę kata. Wówczas drgnął i przeżegnał się - ksiądz zaś w tejże chwili podał
mu krucyfiks do pocałowania. O kilka kroków dalej padł mu pod nogi pęk chabrów rzucony
przez młodą dziewczynę z ludu. Zbyszko schylił się, podniósł go, a następnie uśmiechnął się
do dziewczyny, która wybuchnęła głośnym płaczem. Lecz on pomyślał widocznie, że wobec
tych tłumów i wobec niewiast powiewających chustkami z okien trzeba umrzeć odważnie i
zostawić po sobie przynajmniej pamięć "dzielnego chłopa", więc wytężył całą odwagę i wolę,
nagłym ruchem odrzucił w tył włosy, podniósł głowę jeszcze wyżej i szedł hardo, tak prawie,
jak idzie zwycięzca po skończonych rycerskich gonitwach, gdy go prowadzą po nagrodę.
Posuwali się jednak z wolna, gdyż tłum był przed nimi coraz większy i niechętnie ustępujący.
Próżno kusznicy litewscy, idący w pierwszym szeregu, wołali co chwila: Eyk szalin! Eyk
szalin! (precz z drogi!). Nie chciano się domyślać, co znaczą te słowa - i czyniło się coraz
ciaśniej. Jakkolwiek ówczesne mieszczaństwo krakowskie składało się w dwóch trzecich z
Niemców - jednakże naokół rozlegały się groźne klątwy przeciw Krzyżakom: "Hańba! hańba!
niechby sczezły te krzyżowe wilki, jeśli dzieci gwoli im będą tu wytracać! Wstyd dla króla i
Królestwa!" - Litwini, widząc opór, zdjąwszy napięte kusze z ramion, poczęli spoglądać
spode łbów na lud, nie śmieli jednak szyć w gęstwę bez rozkazu. Lecz kapitan wysłał naprzód
halebardników, halebardami bowiem łatwiej było torować sobie drogę i w ten sposób dotarli
aż do rycerzy stojących w kwadrat koło rusztowania.
Ci rozstąpili się bez oporu. Pierwsi weszli halebardnicy, za nimi szedł Zbyszko z księdzem i
pisarzem. Lecz wówczas stało się to, czego się nikt nie spodziewał. Oto nagle spomiędzy
rycerzy wystąpił Powała z Danusią na ręku i krzyknął: "Stój!", tak grzmiącym głosem, iż cały
orszak zatrzymał się jak wkopany w ziemię. Ni kapitan, ni nikt z żołnierzy nie chciał
sprzeciwić się panu i pasowanemu rycerzowi, którego codziennie widywano w zamku, a
nieraz w poufnych z królem rozmowach. Wreszcie i inni, również znamienici, poczęli wołać
rozkazującymi głosami: "Stój! stój!" - pan z Taczewa zaś zbliżył się do Zbyszka i podał mu
biało ubraną Danusię.
Ów mniemając, że to pożegnanie, chwycił ją, objął i przycisnął do piersi - lecz Danusia,
zamiast przytulić się do niego i zarzucić mu na szyję rączęta, zerwała co prędzej ze swych
jasnych włosów, spod rucianego wianka, białą zasłonę i owinęła w nią całkiem głowę
Zbyszka, a jednocześnie poczęła wołać z całej siły rozpłakanym dziecinnym głosem:
- Mój ci jest! mój ci jest!
- Jej ci jest! - powtórzyły potężne głosy rycerzy. - Do kasztelana!
Odpowiedział im podobny do grzmotu krzyk ludu: "Do kasztelana! do kasztelana!"
Spowiednik podniósł oczy w górę, zmieszał się pisarz sądowy, kapitan i halebardnicy opuścili
broń, albowiem wszyscy zrozumieli, co się stało.
Był stary, polski i słowiański obyczaj, mocny jak prawo, znany na Podhalu, w
Krakowskiem, a nawet i w innych krajach, że gdy na prowadzonego na śmierć chłopca rzuciła
niewinna dziewka zasłonę na znak, że chce za niego wyjść za mąż, tym samym zbawiała go
od śmierci i kary.
4. W pustyni i w puszczy
Chwiejnym krokiem zbliżył się do wylotu wąwozu, popatrzył przez chwilę w przepaść, na
której dnie kotłowała się woda, potem zwrócił się do ściany leżącej bliżej wodospadu,
skierował ku niemu trąbę i zanurzywszy ją, jak mógł najdokładniej, począł pić.
– Jego szczęście – rzekł Staś – że mógł dostać trąbą do wody. Inaczej byłby zdechł.
Słoń pił tak długo, że w końcu niepokój ogarnął dziewczynkę.
– Stasiu, czy on sobie nie zaszkodzi? – zapytała.
– Nie wiem – odpowiedział śmiejąc się – ale skoro wzięłaś go w opiekę, to go teraz
przestrzeż.
Więc Nel przechyliła się nad krawędzią i nuż wołać:
– Dosyć, kochany słoniu, dosyć!
A kochany słoń, jakby zrozumiał o co chodzi, przestał zaraz pić, a natomiast począł tylko
oblewać się wodą: naprzód oblał sobie nogi, potem grzbiet, a następnie oba boki.
KONKURS NA PRACĘ PLASTYCZNĄ
„Zostań ilustratorem noblisty”
Zespół Kształcenia Podstawowego i Gimnazjalnego
nr 13 w Gdańsku
ul. Startowa 9
80-461 Gdańsk
tel. 58 556 66 85
e mail: [email protected]
Koordynatorki konkursu: Anna Szalsza, Magdalena Hinz-Wójcicka
mail: [email protected]
Regulamin konkursu:
1. Celem konkursu jest:
- podsumowanie działań związanych z Rokiem Henryka Sienkiewicza,
- propagowanie wiedzy na temat pisarstwa naszego noblisty,
- rozwijanie kreatywności plastycznej uczniów,
- rozwijanie umiejętności plastycznego przekształcania fragmentów dzieła literackiego,
- rozwijanie wyobraźni uczniów,.
2. Konkurs skierowany jest do uczniów klas IV-VI oraz 1-3 gimnazjum.
3. Uczestnicy wybierają jeden, z zaproponowanych przez organizatora, fragment prozy H.
Sienkiewicza i przygotowują do niego własną ilustrację.
4. Prace powinny być płaskie, przygotowane w formacie A-3, wykonane dowolną techniką
(pastelami olejnymi, farbami, metodą kolażu – bez użycia materiałów nietrwałych typu ryż,
kasza itd.).
5. Każda praca ma być podpisana na odwrocie. Z tyłu pracy należy również przykleić
oświadczenie o wyrażeniu zgody na wykorzystanie przez organizatora złożonej pracy i
zrzeczeniu się do niej praw autorskich. Oświadczenie powinno być wypełnione drukowanymi
literami.
6. Prace, które nie będą opatrzone oświadczeniem, nie wezmą udziału w konkursie.
7. Ilustracje należy składać w sekretariacie ZKPiG nr 13 w Gdańsku, ul. Startowa 9, 80-461
Gdańsk w terminie do 20 lutego 2017 lub przesłać pocztą na adres szkoły w
nieprzekraczalnym terminie 20 lutego (liczy się data stempla pocztowego).
8. Informacje o nagrodzonych pracach zostaną zamieszczone na stronie www.zkpig13.edu.pl
oraz rozesłane do szkół, w których uczą się nagrodzeni uczniowie po 10 marca 2017.
9. O uroczystym wręczeniu nagród, które odbędzie się na terenie ZKPiG nr 17 zostaną
powiadomieni laureaci konkursu.
10. Nadesłane prace przechodzą na własność organizatora, który zapewnia sobie tym samym
prawo do ich dalszego wykorzystania.
[WYPEŁNIĆ DRUKOWANYMI LITERAMI I PRZYKLEIĆ NA ODWROCIE PRACY]
IMIĘ I NAZWISKO ...................................................
NAZWA SZKOŁY ...................................................
IMIĘ I NAZWISKO NAUCZYCIELA PROWADZĄCEGO ...................................................
WYBRAŁEM/WYBRAŁAM FRAGMENT NASTĘPUJĄCEGO DZIEŁA
[zaznacz krzyżykiem]:
Trylogia (Ogniem i mieczem, Potop, Pan Wołodyjowski)
Quo vadis
Krzyżacy
W pustyni i w puszczy
Oświadczenie
Niniejszym wyrażam zgodę na udział mojego dziecka .......................................... w
Międzyszkolnym Konkursie literacko-plastycznym „Zostań ilustratorem noblisty” oraz
potwierdzam znajomość regulaminu tego konkursu. Oświadczam również, że wyrażam zgodę
na zbieranie oraz przetwarzanie danych osobowych mojego dziecka w celu realizacji
konkursu i wyłonienia jego laureatów. Ponadto wyrażam zgodę na bezpłatne wykorzystanie
prac konkursowych, złożonych przez moje dziecko, do celów własnych organizatora.
.........................
(miejsce, data)
................................
(podpis autora pracy)
..........................................
(podpis opiekuna prawnego)

Podobne dokumenty