Ojciec Damian – Geniusz Apostolstwa1

Transkrypt

Ojciec Damian – Geniusz Apostolstwa1
Ojciec Damian – Geniusz Apostolstwa1
Zaczynając tę konferencję chciałbym przytoczyć początek listu
naszych Przełożonych Generalnych: O. Javiera Ossorio
Alvarez’a i M. Rosy Mª Ferreiro do wszystkich członków
Zgromadzenia z miesiąca maja tego roku.2
„Zgromadzenie przygotowuje się do nadzwyczajnego
wydarzenia jakim jest pierwsza kanonizacja jednego z jej synów,
Ojca Damiana De Veuster, która będzie miała miejsce 11 –go
pażdziernika w Rzymie. Wszelkie inicjatywy podejmowane z tej
okazji służą lepszemu poznaniu Damiana i przygotowaniu się, by świętować uzanie go przez Kościół jako
świętego. To dobrze, że się cieszymy, radością zakorzenioną w świętach Wielkanocy, w zwycięstwie
Zmartwychwstałego nad złem, cierpieniem i śmiercią. Damian połączył się z jego Panem dając swe życie w
darze. Podobnie jak Jezus, Damian umiłował aż do końca i teraz błyszczy światłem sprawiedliwych na
uczcie w Królestwie Bożym.
Wiemy obecnie wszystko o Damianie. Podobnie jak Marcelin Bousquet, Przełożony Generalny w tym
czasie ogłaszając śmierć Damiana, „sława tego dzielnego misjonarza stała się tak uniwersalna, że wydaje
się nie na miejscu mówić wam o jego życiu”. Podobnie teraz nie piszemy do was aby przypominać o tym co
już wiecie, nawet jeśli to nawet dobrze przeczytać sobie jeszcze raz jego biografię, jego listy oraz inne
pisma o nim. Życie Damiana powinno być żródłem ciągłego rozmyślania oraz inspiracji dla nas.”
Pozwólcie mi, że przytoczę tu jeszcze inny cytat, tym razem z Ewangelii św. Marka rozdz. 1, 40-443
„40 Wtedy przyszedł do Niego trędowaty i upadając na kolana, prosił Go: «Jeśli chcesz, możesz mnie
oczyścić». 41 Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: «Chcę, bądź oczyszczony!».
42 Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony. 43 Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił,
44 mówiąc mu: «Uważaj, nikomu nic nie mów*, ale idź pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie
ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo* dla nich».
Ten opis spotkania Jezusa z trędowatym przychodzi mi zawsze na myśl, gdy myślę o Damianie.
Zastanawiam się, czy Pan Jezus znał Pisma (tj Tora), bo postąpił tutaj jak ktoś kto nie zna Prawa, albo ten
jak ten kto stoi ponad tym Prawem. Prawo mojżeszowe zakazywało trędowatym zbliżania się do ludzi nie
zarażonych tą chorobą a tym drugim ich dotykania pod karą stania się nieczystym. Księga Kapłańska
rozdz. 13, 45-46 i 22, 3-7.
„Trędowaty, który podlega tej chorobie, będzie miał rozerwane szaty, włosy w nieładzie, brodę zasłoniętą i
będzie wołać: "Nieczysty, nieczysty!" Przez cały czas trwania tej choroby będzie nieczysty. Będzie mieszkał w
odosobnieniu. Jego mieszkanie będzie poza obozem.”
Św. Marek pisze, że „Jezus zdjęty litością wyciągnąl rękę, dotknął go...” Możemy wyobrazić sobie tę scenę.
Damian bierze przykład ze swego Mistrza :
Dr Mouritz, lekarz w osadzie, miał powiedzieć: "Gdyby Ojciec Damian zachował taką samą
postawę wobec kontaktów z trądem przez cały swój pobyt w Kalawao jak zaraz po przyjeździe (gdy
odmówił zamieszkania w pokoju, w którym mieszkali trędowaci), to historia Ojca Damiana "kapłana
męczennika z Molokai" przypuszczalnie nigdy nie zostałaby napisana."4
Tak jak na to patrzono na Hawajach, pacjent chory na trąd zamieniał się w człowieka nietykalnego.
Zaś jedną z ogromnych potrzeb Hawajczyków było zawsze dotykanie i bycie dotykanym, aby stwierdzać i
1
O. Patrick Bradley sscc , Ojciec Damian - Misjonarz sscc, str. 16-18
Saint Damien De Veuster sscc, Letter of the General Superiors, Rzym, 10 maj 2009
3
IV wydanie Biblii Tysiąclecia, wyd. Pallotinum
4
Dr Arthur Mouritz w dz. cyt. Vital Jourdan, str. 141.
2
potwierdzać fizycznie swe życie i uczestnictwo we wspólnocie ludzkiej. I tak na przykład dr Emerdon,
który wyrósł wśród Hawajczyków, był dość lubiany w czasie gdy przebywał w osadzie. Ale mieszkający
tam Hawajczycy nie traktowali go poważnie z jednej prostej i poważnej przyczyny: on nigdy ich nie
dotykał. Natomiast wyjątkowe powołanie Ojca Damiana doprowadziło go do znalezienia sposobów, aby
tolerować fizyczną bliskość trędowatych, mimo ich odrażającego wyglądu fizycznego i mimo trądu
moralnego, który uznał za część ich sytuacji.5
Jadł z tego samego garnka, z którego wszyscy nabierali jedzenie gołymi rękoma. Pozwalał im palić
swoją fajkę i jak zauważył pewien obserwator: "Bandażował najbardziej przerażające rany tak, jakby
zajmował się kwiatami." Stale ich odwiedzał, zwłaszcza tych, którzy byli naprawdę chorzy, zapominając o
swej niegdysiejszej odrazie i narzekaniach "na ich oddech zatruwający powietrze" którym musi oddychać i
wynikające z tego bóle głowy oraz "ciągłe nudności".6
Dr Mouritz mówi nam: "Ojciec Damian nie przedsiębrał żadnych środków ostrożności. W dobroci
swej natury nigdy nie zabraniał trędowatym wchodzić do swego domu; mieli do niego wstęp o każdej
porze dnia i nocy. Nazwałem jego dom "Hotelem Rodzinnym Kalawao i Przytułkiem dla Trędowatych" darmowy nocleg, darmowe wyżywienie dla potrzebujących; nazwy tej chyba już nie można by ulepszyć,
dokładnie pasowała do warunków życia codziennego."7 Ojciec Damian był gotów być blisko trędowatych,
nawet gdyby miało go to kosztować życie. Dr Woods, który go odwiedził i był dla niego pełen podziwu,
powiedział: "Fakt, że stale wystawiał się na ataki choroby, co do której był przekonany, że w końcu na nią
umrze; nawet troska z jaką unikał środków ostrożności, które, jak sądził, mogły wznieść barierę między
nim a pacjentami w lazarecie gdyby zauważyli jego odrazę lub obawę; wszystko to złożyło się na to, że stał
się trędowaty, że został ofiarą trądu.”8
Faktycznie, kochał ich do końca, a oni również go kochali. Nawet gdy umierał, nieustannie
odwiedzali go - zawsze byli w jego pokoju. "Nie da się ich wygonić", powiedział Brat James Sinnott, który
opiekował się nim podczas jego ostatnich dni życia.
Najpierw umiłował swą ludność, potem mówił im o miłości Boga - nie ma lepszego podejścia
duszpasterskiego. Papież Paweł VI w Evanelii Nuntiandi9, nr 79, pisze: "Dzieło ewangelizacji zakłada, że
osoba ewangelizująca ma coraz większą miłość braterską dla tych, do których jest posłana. "Tak bowiem
staliście się nam drodzy..." (1 Tes 2,8; por. Flp 1,8). Czym jest to uczucie? Czymś znacznie więcej niż
uczucie nauczyciela; to uczucie ojcowskie; jeszcze więcej - macierzyńskie (por. 1 Tes 7,11; 1 Kor 4,15; Ga
4,19). To tego uczucia oczekuje Pan od każdego głosiciela Ewangelii..." W innym miejscu Paweł VI mówi
jeszcze wyraźniej: "Fundamentalną postawą tych, którzy chcą nawracać świat jest umiłowanie go. Oto
geniusz apostolstwa: wiedzieć jak kochać."
Głoszenie dobrej nowiny o miłości Bożej nie jest po prostu kwestią wykładania doktryny - przekazywanie
nowiny o miłości Boga, zwłaszcza gdy niesie się tę nowinę ludziom, którzy zostali zepchnięci na margines
społeczeństwa to nie tylko słowa. Będąc ze swoimi trędowatymi, stając się nawet jednym z nich, był jak
Chrystus, który nas nie opuszcza a już napewno tych, którzy zostali odtrąceni przez innych. Mógłbym
nawet powiedzieć, że Damian był dla swoich ludzi ikoną samego Boga stojącego przy nich. Ikoną Boga
milosiernego. Jego codzienna praca, nawet fizyczna, była głoszeniem. Nie bał się pracy fizycznej. Napisał
kiedyś list do swego brata Pamfila ”…Wybacz mi, że moje ręce nie są tak białe jak twoje, których używasz
wyłącznie, wydaje mi się do przewracania kartek książek.”
Słynne wyrażenie Ojca Damiana "my trędowaci", wypowiedziane zanim zaraził się tą chorobą,
mówi nam o tym jak bardzo sytuacja trędowatych z Molokai była jego własną. Możemy powiedzieć, że w
pełni wrósł w ich społeczność. Cóż za wspaniały przykład solidarności! Ojciec Damian w pełni wszedł w
ich świat, w świat cierpienia i odrzucenia:
Por. Gavan Daws op. cit., str. 78-79 i 133-134
Por. Brian Ganly ss.cc, w INFO nr 50, str. 22.
7
Dr Arthur Mouritz w dz. cyt. Vital Jourdan, str. 141.
8
Por. Vital Jourdan, op. cit., str. 255.
9
adhortacjia - Evangelii nuntiandi - Pawła VI (8 XII 1975).
5
6
"Jeżeli chodzi o mnie, to czynię się trędowatym z trędowatymi, aby zdobyć wszystko dla
Chrystusa."10
W pełni identyfikował się z nimi, "Doznając ich od wewnątrz, rozumiejąc ich świat z jego
wszystkimi nieszczęściami, ale także dostrzegając ogromny potencjał i godność swego ludu. Chodził z
nimi, jadł z nimi, z nimi śmiał się i płakał. Dzielił ich radości i smutki. Stał się jednym z nich. A oni znali
jego. Dlatego, w ich sytuacji wyrzutków, jego przesłanie było w stanie przeniknąć ich serca, bardziej od
wewnątrz niż z zewnątrz. Tak jak jego Mistrz, "będąc bogatym stał się ubogim, aby ubogacić ich swym
ubóstwem" (2 Kor 8,9). Nie sądzę, aby przesadą było stwierdzenie, że "ogołocił samego siebie, przyjąwszy
postać sługi... aż do śmierci" (Flp 2,7). Zaprawdę, stał się z nimi "cierpiącym sługą".
( z listu Przełożónych generalnych) Co Damian mówi nam dzisiaj ? Do czego On nas wzywa, jego braci i
sióstr w Zgromadzeniu? Co powinniśmy myśleć o zawartości naszej wiary, o szczerości naszego sie
oddania, o naszej miłości dla biednego, o solidności naszego zaangażowania ? Tak jak Rev. Hugh
Chapman, pastor anglikański, który był mu pomocnikiem powiedział, że życie Damiana “oskarża nas w
ciszy, że jesteśmy wygodni i egoistyczni.”
Bez wątpliwości, Damian jest żródłem dumy dla Zgromadzenia ale musi być czymś wiecej. Ponad
wszystko jego życie powinno być dla nas zbawienną lekcją, która nas wyrwie z naszego odrętwienia i na
powrót wzbudzi w nas entuzjazm do tego do czego zostaliśmy powołani, do tych samych rzeczy które
karmiły powołanie Damiana. Oby Damian pomógł nam być lepszymi.
10
List do brata, Pamphila, 25. XI 1873 r.