Rodzina katolicka

Transkrypt

Rodzina katolicka
Rodzina katolicka - Zły doradca
sobota, 28 marca 2009 14:47
Jezus wyganiając kupców ze świątyni, uniósł się świętym gniewem. Ale nam częściej przytrafia
się gniew, zrodzony z egoizmu i mściwości. Taki gniew odbiera rozum, prowadzi do agresji. To
zły doradca.
Gniew pojawia się w nas najpierw jako uczucie. To emocjonalna reakcja na zło, krzywdę,
niepowodzenie, utratę jakiegoś dobra lub na niesprawiedliwość, która dotyka nas czy innych.
Skala tych negatywnych emocji jest duża: od lekkiej irytacji, wzburzenia, aż po złość,
wściekłość, szewską pasję czy furię. Gniew może nas opanować, a potem stopniowo wzbierać,
aż wreszcie wybuchnąć jakąś formą agresji. Uczucie gniewu nie jest jeszcze grzechem, ale jest
sygnałem nadchodzącego duchowego zagrożenia.
Kiedy gniew staje się grzechem
Grzech zaczyna się wtedy, gdy uczucie złości prowadzi nas do konkretnych czynów, do agresji
przeciw komuś, czasem przeciw sobie samemu, a bywa, że i przeciwko Bogu. Przejawów
agresywnych zachowań jest wiele. Można powiedzieć, że gniew posługuje się różnorodną
amunicją. Czasem to atak słowny, innym razem fizyczna napaść, bójka, zranienie czy nawet
zabójstwo. Człowiek opanowany przez gniew usiłuje sam wymierzyć drugiemu sprawiedliwość i
zatraca w tym miarę. Gniew jest podszyty pragnieniem odwetu, może prowadzić do nienawiści.
Gniew rodzi gniew, zło prowadzi do kolejnego zła, zemsta do zemsty. Gniew robi z igły widły,
napędza spiralę mściwości. Mały kamyczek może spowodować lawinę przemocy trudną do
zatrzymania.
Gniew odbiera człowiekowi rozum. Dlatego przestaje on kontrolować siebie, nie widzi
obiektywnie danej sytuacji, dorabia teorię do swoich agresywnych zachowań. W stanie
gniewliwego wzburzenia ludzie wypowiadają wiele słów, których potem bardzo żałują. Nie
lekceważmy siły rażenia werbalnych ataków. Słowa potrafią zranić bardziej niż kopniak. Zdania
wypowiedziane w gniewie rozwaliły w proch niejeden ludzki związek. W gniewie ludzie, którzy
dobrze się znają, dobierają precyzyjnie słowa, które mają ranić. A ponieważ znają słabe,
wrażliwe miejsca bliźniego, dlatego trafiają właśnie w te punkty, precyzyjnie jak nowoczesne
pociski. Zagniewani rodzice mówią do dzieci słowa, które zostają im potem na długo w sercu,
może nawet na całe życie.
Kierunki rażenia gniewu bywają różne. Gniew na szefa, któremu nie jestem w stanie
1/5
Rodzina katolicka - Zły doradca
sobota, 28 marca 2009 14:47
wykrzyczeć swojej krzywdy, bywa przenoszony na innych, zwykle na słabszych, Bogu ducha
winnych. Dostaje się na ogół najbliższym: żonie, mężowi, dzieciom. Nieraz agresja kierowana
jest również na siebie samego. Czasem przeciwko Bogu, którego obwiniamy o nieszczęście.
Brak panowania nad gniewem utrwala postawę gniewliwości, czyli pewnej stałej skłonności do
nerwowych reakcji, nieraz z byle powodu. Oczywiście pewną rolę odgrywa tu temperament, ale
gniew jest zagrożeniem dla każdego człowieka, bez wyjątku.
Agresja nasza codzienna
Agresywnych postaw nie brakuje. „Żyjemy w epoce okazywania gniewu, irytacji, złości,
wściekłości, chuligaństwa, wandalizmu i terroryzmu, które są na porządku dziennym. (…)
Objawem gniewnej złości są przekleństwa, które przyczyniają się do oszpecania mowy” –
twierdzi Joanna Petry Mroczkowska. Trudno się nie zgodzić z tą diagnozą. Ktokolwiek sięgał do
komentarzy, które wypisują internauci pod artykułami na stronach internetowych, wie, że
poziom nienawiści przekracza tam kilkakrotnie średnie stężenie złości. To zjawisko powinni
przebadać psychiatrzy. Czy to internetowa anonimowość sprawia, że z ludzi wychodzi jakaś
diaboliczna wręcz chęć poniżania innych?
Mamy dziś modę na tzw. asertywność, polegającą również na nieskrępowanym wyrażaniu
własnych emocji, także tych negatywnych. Spory wpływ na poziom agresywnych zachowań w
życiu codziennym mają media elektroniczne. Przemoc dobrze się sprzedaje, podnosi
oglądalność. Narasta jakaś fascynacja zabijaniem, które w wielu filmach nie jest napiętnowane
jako zło, ale nabiera cech swoistej poetyki. Okrucieństwo ukazywane jest wręcz jako coś
pociągającego. Sceny przemocy obecne są w dużych dawkach w filmach rysunkowych dla
dzieci. Obliczono, że amerykańskie dzieci przed osiągnięciem wieku szkolnego oglądają na
ekranach 8 tys. morderstw. Nie chcę demonizować tych spraw, ale trudno nie dostrzegać
związków między wszechobecną przemocą w mediach a narastaniem agresywnych zachowań
w społeczeństwie. W wielkich miastach: na ulicach, dworcach, przystankach czuje się jakiś
rodzaj nerwowości, gonitwy czy ciągłej gotowości do walki o swoje.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój
Jak pokonać gniew? Kiedy już nas dopadnie, nie wolno udawać, że go nie ma. Wypieranie z
siebie gniewu uderzy w nas samych ze zdwojoną siłą, także w formie chorób somatycznych
(wrzody żołądka, nadciśnienie itd.). Chodzi o to, aby poznać siebie i swoje reakcje. W gniewie
nie powinno się podejmować żadnych decyzji, działań czy dyskusji. Warto poczekać, aż
2/5
Rodzina katolicka - Zły doradca
sobota, 28 marca 2009 14:47
opadnie poziom emocji. Dobrze jest wypowiedzieć swój gniew na przykład w formie wygadania
się przed kimś bliskim. To pomaga w zobiektywizowaniu sytuacji. Warto zastanowić się, jaki jest
mój problem, co powoduje mój gniew. Jeśli znam odpowiedź na to pytanie, to kolejnym krokiem
będzie nie tyle walka z gniewem, ile raczej zmierzenie się z tym problemem albo trzeźwe
uznanie, że są rzeczy, których zmienić nie mogę. Nasz gniew wolno, a może nawet trzeba
wypowiedzieć przed samym Bogiem.
Czytając Psalmy, zauważamy w nich całą gamę ludzkich emocji. W tej modlitwie czuć
pulsowanie ludzkiego życia. Są tu radość, podziw czy wdzięczność, ale także skarga,
narzekanie, gniew czy wręcz nienawiść. „Nienawidzę ich pełnią nienawiści; stali się moimi
wrogami” (Ps 139,22). Chrześcijańskie uszy z trudem słuchają takiej modlitwy. A jednak kryje
się tu życiowa mądrość. Gniew musi znaleźć swoje ujście. Jeśli zamieniam go w modlitwę, jeśli
swoje negatywne emocje nazywam szczerze wobec Boga, to prawdopodobnie owocem takiej
modlitwy będzie większy pokój serca. Psalmista szczerze wypowiada to, co go boli, opisuje
krzywdę i niesprawiedliwość. Ale potem zawsze oddaje tę sprawiedliwość w ręce Boga, nie
chce sam jej wymierzać. Zacytowany Psalm 139 kończy się słowami: „Zbadaj mnie, Boże, i
poznaj me serce; doświadcz i poznaj moje troski, i zobacz, czy jestem na drodze nieprawej, a
skieruj mnie na drogę odwieczną!” (139, 23–24).
„Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój” (Mt 5,9). To niełatwa droga, bo wszyscy mamy
swoje wrażliwe miejsca, jesteśmy podatni na zranienie. Dlatego podejmujemy wyścig
niewidzialnych zbrojeń, budujemy nasze obronne linie na wypadek ataku. „Przemoc jest
odpowiedzią naszego zranionego serca na niezrozumienie, na odrzucenie, na brak miłości.
Kiedy jesteśmy niekochani, odrzuceni, rana się otwiera i boli, wtedy uruchamiamy nasz system
obronny” (Jean Vanier). Po każdym akcie przemocy, po każdej eksplozji gniewu, Bóg wzywa do
przebaczenia i pojednania.
W Kazaniu na Górze Jezus wskazuje, że grzech zabójstwa zaczyna się od gniewu na bliźniego:
„Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj!; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega
sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by
rzekł swemu bratu: Raka, podlega Wysokiej Radzie.
A kto by mu rzekł: »Bezbożniku«, podlega karze piekła ognistego” (Mt 5, 21–22). „Słyszeliście,
że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu.
Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi!” (Mt 5,38–39). Aby być
silniejszym od swego gniewu, aby zapanować nad żądzą odwetu, trzeba być
nieprawdopodobnie silnym człowiekiem. Ewangelia nie głosi pochwały słabości, ale wskazuje,
że zło można pokonać tylko siłą dobra.
3/5
Rodzina katolicka - Zły doradca
sobota, 28 marca 2009 14:47
Czym jest święty gniew?
Po tym wszystkim, co powiedzieliśmy, wydaje się, że święty gniew to jakaś kompletna
sprzeczność. A jednak jeśli uważnie patrzymy na Jezusa na kartach Ewangelii, to zauważymy,
że nie był on stoikiem, który nie poddaje się żadnym wzruszeniom. Nieraz w Jezusie budził się
gniew. Groził surowo demonom, używał ostrych słów w polemice z faryzeuszami, gwałtownie
wyrzucił kupców ze świątyni. Ten gniew jednak niczego nie niszczy, ale rodzi dobre owoce.
Jego ostrze nie jest wymierzone przeciwko człowiekowi, ale przeciwko złu. Mocne słowa i gesty
Chrystusa zmuszają ludzi do myślenia, demaskują fałsz, wzywają do nawrócenia.
Gniew Jezusa jest znakiem gniewu Bożego. W Starym Testamencie wielokrotnie jest mowa o
tym, że Bóg się gniewa. „Oto imię Pana przychodzi z daleka, gniew Jego rozgorzał,
przygniatający Jego ciężar; Jego wargi pełne są wzburzenia, Jego język jak pożerający ogień”
(Iz 30, 27). Jak rozumieć te i podobne słowa? Trzeba go rozumieć jako aspekt Bożej miłości.
Święty Bóg Izraela nie może spokojnie patrzeć na grzech, który pojawia się w Jego
umiłowanym narodzie. Bóg nie jest biernym widzem ludzkiego losu.
Kiedy grzeszymy, kiedy oddajemy cześć fałszywym bogom, Bóg reaguje „gniewem”, tak jak
ojciec czy matka, którzy nie patrzą ze spokojem na to, jak ich dzieci brną w jakieś zło. Gniew
Boga oznacza prawdę o tym, że nasz grzech dotyka Go, że pociąga za sobą określone gorzkie
konsekwencje, nazywane w Biblii karą. Już w Starym Testamencie mowa jest jednak i o tym, że
grzech Jahwe „trwa tylko przez chwilę, a Jego łaskawość – przez całe życie” (Ps 30,6). „Nie
chcę, aby wybuchnął płomień mego gniewu i Efraima już więcej nie zniszczę, albowiem Bogiem
jestem, nie człowiekiem” (Oz 11,9). Jezus w sposób definitywny ocalił nas od „gniewu Boga”, na
krzyżu ukazał zwycięstwo Bożego miłosierdzia.
Czy święty gniew może dotyczyć i nas? Owszem. Na widok jakiegoś zła, zgorszenia czy
ludzkiej krzywdy może, a nawet powinien obudzić się w nas „święty gniew”. Jest wiele takich
sytuacji, w których chrześcijanin powinien powiedzieć złu stanowcze „nie”. A jednak powinniśmy
pamiętać, że nawet kiedy ogarnia nas słuszne oburzenie, pozostajemy zawsze słabymi ludźmi.
Nasze reakcje są zawsze uwikłane w kruchość moralną i duchową, jesteśmy podatni na grzech.
Nasz egoizm czy pycha mogą niepostrzeżenie opanować najbardziej święte oburzenie.
Słuszny gniew może nas pobudzać do mądrego działania w obronie krzywdzonych ludzi czy
4/5
Rodzina katolicka - Zły doradca
sobota, 28 marca 2009 14:47
zagrożonych wartości, ale nie daje nam nigdy prawa do potępiania, pochopnego sądzenia czy
ferowania wyroków. Święty gniew nie daje nam prawa do świętej wojny. Jezus, choć nieraz
unosił się gniewem, głosił miłosierdzie, przebaczenie, wzywał do miłości nieprzyjaciół. Na
krzyżu przyjął na siebie cały gniew świata. „W sobie zadawszy śmierć wrogości”, przyniósł nam
pokój z Bogiem, z bliźnimi i z sobą samym.
Ks. Tomasz Jaklewicz
Źródło: Gość Niedzielny
5/5