IISWKORNAA - O pierwszej miłości
Transkrypt
IISWKORNAA - O pierwszej miłości
Ciebie już nie będzie ze mną, będzie wiosna, lato, jesień... Po styczniu luty, po kwietniu maj, ale nie Ty. Nic się nie zmieni, a jednak wszystko. Czy wiesz? Mój świat zabrałeś w swoich oczach. Mam tylko pustkę wokół gdy noc Tobie spełnia marzenia. - Iwona "Iskra" (iiswkornaa) O PIERWSZEJ MIŁOŚCI (historia prawdziwa) * * * Trudno jest opisać historię mojej miłości, bo nie można opowiedzieć ją w kilku zdaniach. Całość jest zbyt obszerna i mieści się tylko we wspomnieniach. Najlepiej by było zacząć od początku, lecz nie wiem kiedy wszystko się zaczęło... Poznałam go w grudniu tamtego roku w sylwestra (2005). Miałam wtedy od niedawna internet i niestety często mi się psuł. Tego dnia było mi naprawdę nudno bo nie otwierała mi się moja ulubiona strona na którą zawsze wchodziłam. Oglądałam więc inne strony z mniejszym zainteresowaniem. Powoli zbliżał się wieczór, stary rok ustępował miejsca nowemu. Ja siedziałam wciąż wpatrzona w ekran komputera. Byłam znudzona wszystkim i pewna że nic ciekawego się nie wydarzy. Tak bardzo chciałam bawić się jak inni w sylwestrową noc. A jednak byłam w domu. Księżyc budził się ze snu. Zbliżała się północ. Wypiłam kieliszek szampana i znów siadłam przy komputerze. Znajomi nie potrafili mnie niczym rozbawić. To był naprawdę kiepski wieczór. Wtedy zobaczyłam, że ktoś przesyła mi wiadomość. Ktoś nieznajomy. Myślałam, że będzie to kolejny idiota przesyłający łańcuszki, spamy lub jakiś palant z którym tylko stracę czas. Przeczytałam wiadomość, napisał: „siemanko” odpowiedziałam tym samym słowem. Po kilku minutowej rozmowie okazało się, że nawet to fajny gość. Dobrze umieliśmy się dogadać, mieliśmy podobne zainteresowania. Było mi miło, w duszy nawet trochę cieszyłam się że napisał właśnie do mnie. Po kilku dniach dobrej znajomości przez internet oboje postanowiliśmy się spotkać. Jednak ciągle nie było na to czasu. W każdy dzień mieliśmy jakieś plany, które uniemożliwiały spotkanie. W szkole ciągle myślałam o nim, o tym jak wygląda i jaki jest. W pamiętniku, który prowadziłam przez cały rok szkolny napisałam takie zdania: „Chciałabym tak bardzo spotkać się z tym chłopakiem z internetu. Marzę o tym spotkaniu i o tym żeby jako kolejny mnie nie odrzucił. Fajnie mi się z nim pisze przez GG, ale czar może wkrótce prysnąć gdy poznam go osobiście. Charakteru nie ma za najlepszego, często żartuje, ale mino to chce się z nim spotkać. Może pierwszy powód to tylko wyrwanie się ze szkoły i ucieczka z lekcji? A może... szansa na nową przyjaźń, a może miłość?:)” Spotkałam się z nim 4 stycznia 2006r. o godz. 14.10 na dworcu. Zabrał mnie do restauracji kupił mi coca-colę i zestaw frytek, który oczywiście zjedliśmy wspólnie. Czułam się naprawdę super, ponieważ on jako pierwszy potraktował mnie tak dobrze. Inni na randkach tylko włóczyli się ze mną byle gdzie. Nie opowiadałam mu o sobie zbyt wiele, on na swój temat też dużo nie mówił. Zagadywałam tylko od czasu do czasu gdzie i kiedy byłam na wagarach. Zapytałam też czy chciałby pójść kiedyś ze mną. On powiedział, że by chciał, ale nie może bo musi chodzić do szkoły. Każdy pomyślałby „o jaki kujon!” jednak ja pomyślałam całkiem inaczej. Trochę może byłam zła, że nie chciał, lecz tylko on napisał mi później na GG słowa, które zapamiętałam do dziś: „idź do szkoły, nic nie rób, nie ucz się, ale idź...” Nikt wcześniej mi tak nie napisał. Wiedziałam, że chce dla mnie jak najlepiej. Inni tylko wyciągali mnie na wagary. On chciał żebym zdała do następnej klasy. Po spotkaniu wieczorem każdego dnia pisaliśmy na GG. Ja mu powiedziałam gdy jeszcze mnie nie znał, że on nie będzie chciał spotkać się drugi raz. A jednak... naszych spotkań było wiele. Dnia 6 stycznia o godz 13.15 spotkaliśmy się drugi raz, wtedy na jego widok serce zaczęło mi mocniej bić. Pamiętam, że był ubrany w niebieskie jeansy i czarny sweter. Poszliśmy znów do restauracji, lecz nie tej samej. Kupił mi coca-colę, bo nic innego nie chciałam. Znów rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Zauważyłam wtedy jaki jest naprawdę przystojny. Wieczorem jak zawsze pisaliśmy na gadu. Napisał mi, że mu na mnie zależy i czy bym miała coś przeciwko gdyby mnie kiedyś objął i pocałował. Odpisałam zgodnie z prawdą, że nie miałabym nic przeciwko. Napisał, że za mną tęskni. Wyznałam, że ja też tęsknię za nim. Wszystko zapowiadało się tak idealnie. Było romantycznie i wesoło. Było pięknie. W szkole czas mijał tak samotnie i smutno. Myślałam tylko o wagarach i o nim. Jadąc rano autobusem zawsze słuchałam muzyki. W każdej piosence widziałam jego i mnie. Widziałam nas. Zbliżały się ferie. Przedtem spotkałam się z nim jeszcze kilka razy. „Po feriach pierwszy dzień w szkole:( jest kiepsko. Nudno jak zwykle i do tego tęsknię za... bo przez ferie widziałam go tylko jeden raz. Ciągle wyjeżdżał, a teraz już prawie 5 dni nie ma go na GG. Boję się, że mogło coś się stać, albo po prostu nie chce już dłużej ze mną się kolegować. Naprawdę mocno mnie to zastanawia. Coraz częściej o tym myślę”- wpis z pamiętnika szkolnego 13 luty 2006r. Zanim lepiej się poznaliśmy on zadał mi pytanie. Czy przyszłabym na pogrzeb gdyby coś mu się stało. Odpisałam, że nie przyszłabym bo umarłabym z rozpaczy nim by pogrzeb się zaczął. I było to prawdą. Dnia 20 lutego znów się z nim spotkałam. „Dobrze już wiesz, że Cię kocham, wiem że się tego domyślasz. Ciągle pytasz o to samo, ale znasz odpowiedź. Nie pytaj sam zrozum co do Ciebie czuję. Nie powiem Ci tego spoglądając w oczy, nie powiem Ci tego na kolejnym naszym spotkaniu, ale można to zauważyć w sposobie w jaki na Ciebie patrzę, w wiadomościach które do Ciebie piszę (przecież każdą chwilę chcę spędzać z Tobą), dlaczego jeszcze pytasz? Nie rozumiesz? (…) Nie wiem czym mnie tak oczarowałeś, czemu zdobyłeś moje serce? Stopiłeś lód, który na nim był. Byłeś blisko gdy kogoś potrzebowałam, dawałeś mi nadzieję gdy traciłam wiarę we wszystko. Byłeś przy mnie kiedy mi było smutno. Może za to Cię kocham...”- wpis z pamiętnika szkolnego 23 luty W lutym jeszcze wszystko było w porządku jeśli można to tak nazwać. Nie było tak źle, chociaż już wiedziałam że nie będziemy razem. Czułam to, ale potrzeba bycia z nim okazała się silniejsza, dlatego chwytałam każdą okazję. Marzec. Zaprosiłam go na moje urodziny, nie przyszedł. Miał jednak urodziny w tym samym miesiącu. Myślałam, że mnie zaprosi, nie uczynił tego. Powiedział, że nie będzie świętował urodzin. Jak się później okazało- skłamał. Założyłam sobie nowy numer GG, aby odetchnąć od minionych wydarzeń i aby przestać wpatrywać się w kontakty i jego imię na liście. Wtedy to się stało. Los przygotował mi niemiłą niespodziankę, a może próbował zawczasu ostrzec przed tym co mnie czeka. Stało się. Ktoś napisał. Ktoś nieznajomy. Otworzyłam wiadomość, a nadawcą okazał się chłopak którego kocham. Prawdziwy szok! Wziął mnie za obcą dziewczynę, której jeszcze nie zna i którą może poznać. Nieznajoma z katalogu, kolejna zdobycz? Nie domyślał się że pisze ze mną, ja też nie dałam mu tego od razu do zrozumienia. Pisał jak bardzo jest nieszczęśliwy, że nic mu się w życiu nie układa, że nie ma szczęścia w miłości. Wśród sterty tych bzdur dostałam pytanie czy nie przyszłabym na jego urodziny... wtedy wybuchnęłam. Odpisałam, że na pewno nie przyjdę bo go znam. Nie dowiedział się do dziś że pisał wtedy ze mną. Ale wówczas ja dowiedziałam się jaki z niego podły drań. Potem już wszystko się plątało nasze drogi rozeszły się na długi czas. Nie wiem nawet z jakiego powodu. A miało być tak pięknie. Miał mnie zaprosić do domu, mieliśmy obejrzeć razem u niego jakiś film, wypróbować czary o których wcześniej pisaliśmy na GG m. in. kim byliśmy w poprzednim wcieleniu. Nie było nic z tych rzeczy. Było tylko rozstanie. Bolesne- dla mnie, bo go kochałam. Wszystkie dni kiedy nie byłam z nim były wypełnione pustką. Zbliżały się wakacje. Wiedziałam, że już na pewno nigdy się z nim nie zobaczę. On wyjechał do Kanady. Bardzo daleko. Myślałam, że umrę z tęsknoty. Przez ten czas czytałam archiwa rozmów na GG. Dzięki temu czułam jego bliskość gdy nie byłam obok niego. Schudłam 8 kilogramów. Pisałam też z jego młodszym bratem, to jeszcze łączyło mnie z nim. Głupio zrobiłam, że walczyłam oto by nasza przyjaźń przetrwała. Wierzyłam w niemożliwe. W coś co nie może wiecznie trwać. Wówczas gdy cały czas myślałam o nim- on o mnie zapomniał. Któregoś dnia napisał do mnie pytając kim jestem. Bardzo zranił mnie tymi słowami, lecz nie dałam tego po sobie poznać. Nic dziwnego przecież że zapomniał skoro mój numer GG dawno skasował. Pytałam wtedy: dlaczego? Nic nie odpowiedział. Próbowałam jednak na nowo wszystko odbudować. Udało mi się. Z dnia na dzień byłam bliższa sukcesu. Wywalczyłam kolejne spotkanie. Dnia 31 sierpnia zobaczyliśmy się znowu, lecz tego dnia nie było tak pięknie jak zawsze. Wykorzystał mnie jak dziwkę. A ja naiwna oddałam mu siebie (na szczęście nie całą siebie). Zdecydowałam się na ten krok ponieważ wyznał mi, że gdyby był z jakąś dziewczyną naprawdę blisko to na pewno by z nią był na zawsze. Skłamał. Zapytałam wtedy czy ma dziewczynę odpowiedział że nie ma. Ale ze mną też nie chciał być pomimo tego że byliśmy bardzo blisko... Kilka dni przed tym wydarzeniem wpisał mnie na listę kontaktów, lecz gdy wrócił do domu zablokował mój numer GG i nie mogłam do niego napisać. Ostatnie słowo które przeczytałam to: przepraszam. Napisałam więc z innego numeru też go przepraszając. Nie wiedziałam co mam robić. Wszystko straciło sens. Tłumaczył się tym, że sprawy za szybko się potoczyły, że boi się by nie doszło do czegoś więcej np. seksu. Jeśli nie chciał to po co zaczynał cokolwiek? Też przecież nie chciałam seksu, pragnęłam być tylko z nim. Nie chciałam posiadać jego ciała, ale serce. A to mi się nie udało. Jego serca nigdy nie zdobyłam, Jego miłości też. I znów ja musiałam naprawiać jego błędy. Prosić oto by było jak dawniej. Więc było. Dogadaliśmy się. Już miało być dobrze. Ale nie było. To zawsze ja musiałam pierwsza pisać do niego, zawsze ja musiałam pytać się: co słychać? Nigdy do mnie pierwszy nie napisał. Któregoś dnia nie odpisał nic na moje wiadomości i tak przez parę dni. Wkurzyłam się, ale nie mogłam przestać kochać. To zdarzenie z 31.08 jeszcze bardziej mnie do niego zbliżyło. Czułam się samotna, chociaż uśmiechałam się na każdym kroku. Musiałam udawać, bo nie zniosłabym pytań. Miałam ochotę usiąść w kącie i płakać, płakać... do ostatniego dnia mojego życia, lecz założyłam maskę, za którą nie było widać uczuć i cierpienia które kruszyło mnie od środka. To było takie trudne, lecz nikt nie zauważył. Nikt nie wiedział jak naprawdę się czuję. To był smutek, którym nie umiałam się z nikim podzielić. „Widzę, że już nie chcesz mnie znać więc nie będę się narzucać. Pewnie masz mnie dość, bo się nie odzywasz (…) Lepiej gdybyś od razu powiedział, że mam się od ciebie odwalić może bardziej bym to zrozumiała niż twoje milczenie (…) Chcę ci tylko na sam koniec powiedzieć, że byłeś dla mnie kimś szczególnie ważnym i nigdy nie przestanę Cię lubić. Na pewno kiedyś o mnie zapomnisz, lecz to niczego nie zmieni. Jeśli kogoś polubię trudno mi się pożegnać jednak czasem trzeba to uczynić. Dziękuję za wszystko i za to że Cię poznałam. Byłeś najlepszym moim przyjacielem. K.C. ale to niczego nie zmienia. Więc Żegnam.”- wpis z GG, dzień: 25 wrzesień Pożegnałam się z nim, lecz moje serce nadal go kochało. Nie zapomniałam. Też chciałam go zablokować tak jak on mnie, lecz pomyślałam, że i tak nie napisze więc po co mam blokować jego numer. Tęskniłam coraz mocniej. Tak jak podczas wakacji. Im dalej był, tym mocniej kochałam. On nie próbował się ze mną pogodzić. Nie walczył o naszą przyjaźń, miłość. Milczał. Zawsze milczał. Najgorszy ból potrafił zadać mi milczeniem. Żałuję, że ja nie potrafię tak żyć jak on. Zawsze muszę coś powiedzieć, zawsze dążę do tego by się pogodzić. Tak było i wtedy. Pożegnałam się z nim, a jednak znów napisałam. Dnia 17.10.2006r. złamałam dane sobie słowo. NIE, NIE NAPISZĘ DO NIEGO! A jednak napisałam „cześć”. Odpisał, że nie ma czasu klikać będzie na GG jutro wieczorem. Znów mnie odrzucił. Następnego dnia napisał do mnie. Rozmawialiśmy krótko. Nienawidzę siebie za to, że tak go kocham. Za to, że on mnie rani, a ja mu wybaczam. Nienawidzę siebie, za to że pozwoliłam traktować się przedmiotowo. Byłam jego zabawką. Nienawidzę... Dziś czuję straszny ból. Nikt wcześniej tak nie rozerwał mi serca. Nie chodzi tu o bzdury, które wypisywał (patrz rozmowa z GG niżej), lecz oto że właśnie tym dał mi do zrozumienia że nic dla niego nie znaczyłam i nie znaczę, że mam mu wreszcie dać spokój. On (21-10-2006 13:49) były problemy na poczcie • Ja (21-10-2006 13:49) na onecie? On (21-10-2006 13:51) tak • Ja (21-10-2006 13:52) na onecie często występują jakieś błędy itp. On (21-10-2006 13:52) wiem wiem On (21-10-2006 13:52) czekałem na list i nie przyszedł On (21-10-2006 13:52) ale czasem piszę mój adres bardzo niewyraźnie może to dlatego • Ja (21-10-2006 13:53) zdarza się nie przychodzą listy tylko jakieś spamy On (21-10-2006 13:54) ale nieważne pieprz to co u ciebie jak twoi kumple? On (21-10-2006 13:54) moja dziewczyna jest w ciąży ja będę ojcem i jak będę miał córkę to zgadnij jak ją nazwę ?! On (21-10-2006 13:54) nazwę ją Hailie • Ja (21-10-2006 13:55) ? On (21-10-2006 13:55) słyszałem o twoim wujku i jest mi przykro On (21-10-2006 13:55) ale ja też miałem przyjaciela który popełnił samobójstwo przez tą dziwkę która go nie chciała.. • Ja (21-10-2006 13:57) nie rozumie On (21-10-2006 13:57) widzisz takie jest moje życie On (21-10-2006 13:57) ja też niczego nie rozumiem • Ja (21-10-2006 13:58) o jakim moim wujku? On (21-10-2006 13:58) o wujku Ronym • Ja (21-10-2006 13:59) masz jakiegoś wujka Ronyego? On (21-10-2006 13:59) nom • • Ja Ja (21-10-2006 14:00) (21-10-2006 14:00) ale napisałeś że mój wujek nie twój ja nie mam wujka ronyego On (21-10-2006 14:00) pomyliło mi się • Ja (21-10-2006 14:01) nie wierzę w to co napisałeś To fragment mojej rozmowy z nim. Jest mi smutno, ale jestem jednocześnie zła. Podle mnie oszukał. Udawał przyjaciela chociaż nigdy nim nie był. Żywił fałszywą nadzieją na miłość. Sprawił, że uwierzyłam w to że coś więcej może być między nami. „Tęsknię” „Zależy mi na tobie” i inne wielkie słowa. Nienawidzę słów, wszystkich wyznań, które nie są prawdziwe. Wierzyłam mu i dlatego już nigdy nikomu nie uwierzę. Słowa to tylko słowa, nic nie znaczą, są ulotne jak wiatr. Pozostaje tylko wspomnienie: jaki był do mnie, jak mnie traktował. To jedyna prawda. A jak bardzo mu na mnie zależało czas pokazał. Nie jest wart miłości i serca które mu ofiarowałam, a jednak tylko on je dostał i będzie miał na zawsze. Iwona "Iskra" (iiswkornaa) niemozliwa—milosc.blog.onet.pl