Lekkie ycie w ciękim przemyśle: Etnografia biura

Transkrypt

Lekkie ycie w ciękim przemyśle: Etnografia biura
Uniwersytet Warszawski
Wydział Zarządzania
Michał Mazur
Nr albumu: 270034
Lekkie życie w ciężkim przemyśle:
Etnografia biura producenta dźwigów
Praca magisterska
na kierunku Zarządzanie
w zakresie Rozwój Potencjału Społecznego
Praca wykonana pod kierunkiem
prof. zw. dr hab. Monika Kostera
Katedra Systemów Zarządzania
Warszawa, czerwiec 2012
Oświadczenie kierującego pracą
Oświadczam, że niniejsza praca została przygotowana pod moim kierunkiem i stwierdzam,
że spełnia ona warunki do przedstawienia jej w postępowaniu o nadanie tytułu
zawodowego.
Data
Podpis kierującego pracą
Oświadczenie autora (autorów) pracy
Świadom odpowiedzialności prawnej oświadczam, że niniejsza praca dyplomowa została
napisana przeze mnie samodzielnie i nie zawiera treści uzyskanych w sposób niezgodny z
obowiązującymi przepisami.
Oświadczam również, że przedstawiona praca nie była wcześniej przedmiotem procedur
związanych z uzyskaniem tytułu zawodowego w wyższej uczelni.
Oświadczam ponadto, że niniejsza wersja pracy jest identyczna z załączoną wersją
elektroniczną.
Data
Podpis autora (autorów) pracy
2
Streszczenie
Przedmiotem niniejszej pracy jest analiza kultury organizacyjnej polskiego
oddziału spółki należącej do międzynarodowego koncernu zajmującego się m.in.
produkcją dźwigów. Badania przeprowadziłem w warszawskiej centrali firmy.
Za pomocą metodologii etnografii organizacji, opierającej się na interpretatywnym
podejściu naukowym, przedstawiłem obraz społeczności pracowników w ich naturalnym
kontekście, czyli w miejscu pracy. Zastosowane przeze mnie metody badawcze to wywiad
antropologiczny oraz obserwacja bezpośrednia.
Trzonem niniejszej pracy jest część empiryczna, zawierająca analizę materiału
badawczego, który zgromadziłem w formie transkrypcji wywiadów oraz notatek z
obserwacji. Analiza ta pozwoliła na opisanie ważnych w życiu organizacyjnym firmy
elementów jej życia społecznego.
Wynikające z analizy wnioski w postaci analizy części formalnej oraz nieformalnej
kultury organizacji oraz modelu zależności zamieściłem w ostatniej części pracy.
Słowa kluczowe
etnografia, antropologia, kultura nieformalna, organizacja, zarządzanie, pracownik,
wywiad, koncern, dźwig
Dziedzina pracy (kody wg programu Socrates-Erasmus)
Biznes i zarządzanie 04000
Tytuł pracy w języku angielskim
Easy life in the heavy industry: An ethnography of an elevator producer’s office
___________________________________________________________________________
3
Pragnę podziękować:
Prof. dr hab. Monice Kosterze za cierpliwe prowadzenie mnie przy pisaniu pracy oraz
wsparcie w chwili zwątpienia,
moim rozmówcom i innym pracownikom firmy, w szczególności Piotrowi, Jakubowi i
Ani.
Oli za ciągłe wsparcie i motywowanie mnie do pisania,
oraz rodzicom, babci i siostrze za wszystko.
4
SPIS TREŚCI
1. Wstęp ........................................................................................................................................ 6
1.1. Profil firmy ...................................................................................................................... 6
1.2. Problem badawczy .......................................................................................................... 8
1.3. Struktura pracy................................................................................................................ 9
2. Część teoretyczna ¬– kultura organizacyjna ............................................................................. 10
2.1 Zjawisko kultury ............................................................................................................. 10
2.2 Formalne i nieformalne zjawiska kultury......................................................................... 14
3. Metody badawcze ................................................................................................................... 15
4. Część empiryczna..................................................................................................................... 21
4.1. Prezentacja terenu badawczego .................................................................................... 21
4.1.1. Profile aktorów ................................................................................................... 21
4.1.2. Miejsce pracy ...................................................................................................... 25
4.2. Zarządzanie personelem ................................................................................................ 29
4.3. Komunikacja i współpraca ............................................................................................. 42
4.4. Pracownicy nieformalnie ............................................................................................... 52
4.5. Wolna (nie)wola, czyli procedury i swoboda działania.................................................... 61
4.6. Kontrola pracy i motywacja ........................................................................................... 72
4.7. Koncern widziany od dołu.............................................................................................. 81
5. Wnioski.................................................................................................................................... 87
6. Bibliografia .............................................................................................................................. 97
5
1. Wstęp
1.1. Profil firmy
Moim terenem badawczym jest siedziba centralna spółki Vanger Corp Elevator
PL1. Spółka ta jest polskim oddziałem międzynarodowej organizacji Vanger Corp
Elevator, wchodzącej w skład koncernu Vanger Corp AG. Koncern powstał w 1999 roku w
wyniku połączenia dwóch potężnych korporacji i obecnie zatrudnia około sto
osiemdziesiąt tysięcy pracowników w około osiemdziesięciu krajach. Vanger Corp posiada
dwie główne linie biznesowe: materiały (produkcja stali węglowej oraz nierdzewnej) oraz
technologie (rozwiązania i części dźwigowe oraz motoryzacyjne, dobra kapitałowe, okręty
morskie). Wchodząca w skład koncernu spółka Vanger Corp Elevator zajmuje się
produkcją, modernizacją oraz serwisem wind, schodów i chodników ruchomych. Pozwolę
sobie posłużyć się opisem firmy znajdującym się w notce na jej stronie internetowej:
[Vanger Corp Elevator], jeden ze światowych liderów w produkcji
dźwigów, to firma z wieloletnim międzynarodowym doświadczeniem,
wchodząca w skład międzynarodowego koncernu Vanger Corp AG.
[Vanger Corp Elevator] zatrudnia ponad 42 000 osób i generuje średnie
obroty w wysokości 5,3 mld euro rocznie (dane z roku finansowego
2008/2009). Światowa sieć [Vanger Corp Elevator] to 800 oddziałów
sprzedaży i usług w 67 krajach, zapewniających optymalny kontakt z klientem.
W Polsce działamy od 1994 roku. Dostarczamy innowacyjne,
najwyższej jakości urządzenia transportu bliskiego wyprodukowane w
europejskich fabrykach [Vanger Corp].
1
Koncernowi, jego spółkom córkom oraz osobom, które występują w pracy nadałem pseudonimy w celu
ochrony rozmówców.
6
Oferujemy:
- montaż dźwigów, schodów i chodników ruchomych, platform dla osób
niepełnosprawnych,
- profesjonalny serwis urządzeń [Vanger Corp Elevator] i innych producentów,
- modernizację urządzeń dźwigowych, schodów i chodników ruchomych,
platform dla osób niepełnosprawnych,
- profesjonalne doradztwo nt. wyboru urządzeń i rozwiązań z zakresu
transportu, optymalnych dla indywidualnych potrzeb i specyfiki obiektu.
(Vanger Corp, 2012)
Geograficznie Vanger Corp Elevator PL jest podzielona na trzy oddziały, Polskę Północną
z biurem w Gdyni, Polskę Południową z biurem w Katowicach oraz Polskę Centralną z
biurem w Warszawie. Biuro Polski Centralnej połączone jest z siedzibą główną spółki. W
każdym oddziale regionalnym znajdują się działy serwisu, nowych instalacji oraz
modernizacji, z czego każda z tych linii ma swoich specjalistów oraz sprzedawców.
Natomiast w siedzibie głównej znajdują się funkcje centralne firmy: księgowość,
kontroling, HR, marketing, zarząd, administracja serwisu, call center. W biurze
warszawskim pracuje około 46 osób.
7
1.2. Problem badawczy
Tematem badawczym niniejszej pracy jest analiza kultury organizacyjnej centralnego
biura polskiej spółki, na potrzeby pracy nazwanej Vanger Corp Elevator PL, wchodzącej w
skład międzynarodowego koncernu zajmującego się m.in. produkcją dźwigów.
Metodologią służącą mi do zbadania zależności społecznych tworzących kulturę
organizacyjną firmy jest etnografia organizacji. Praca przedstawia najważniejsze kategorie
zjawisk społecznych występujących w firmie oraz ich wpływ na siły kształtujące kulturę
organizacyjną.
Problemem badawczym przyjętym w tej pracy są różnice i podobieństwa między
elementami formalnymi i nieformalnymi kultury organizacyjnej. Celem jest także opis
relacji między tymi elementami kultury i usytuowanie jej w ramach procesu zarządzania
personelem.
Główne pytania badawcze w pracy są następujące: Jak pracownicy odnajdują się w
pracy w międzynarodowym koncernie? Jaka jest dominująca wartość społeczna w firmie?
Co wpływa na atmosferę pracy w firmie? Jakie są wzajemne powiązania między
zjawiskami formalnymi i nieformalnymi w firmie?
8
1.3. Struktura pracy
Praca składa się z pięciu części merytorycznych. Pierwsza z nich stanowi wstęp do
pracy. Omawiam w niej pokrótce profil organizacji, która była przedmiotem moich badań.
Następnie przechodzę do określenia problemu badawczego i niniejszego podrozdziału,
czyli struktury pracy.
W części drugiej omawiam kulturę organizacji od strony teoretycznej. Definiuję w
niej podstawowe pojęcia dotyczące kultury organizacji oraz czynniki wpływające na jej
kształt. Ponadto przedstawiam teorię dotyczącą grup formalnych oraz nieformalnych w
organizacji
Część trzecia zawiera opis metod badawczych, które wykorzystałem w badaniach,
których efekt stanowi niniejsza praca.
Kolejna część stanowi empiryczną analizę materiału badawczego, pogrupowanego
w najważniejsze kategorie społeczne związane z organizacją, którą badam. Zawiera
interpretację wywiadów przeprowadzonych z pracownikami firmy oraz notatek z
obserwacji, które wykonałem. Staram się w niej pokazać istotę pewnych aspektów życia
organizacyjnego, ukazanych przez ludzi tworzących tę organizację i znających ją od
środka.
Ostatnia, piąta część pracy zawiera konkluzje, które według mnie naturalnie
wynikają z analizy materiału empirycznego. Staram się wyciągnąć wnioski w postaci
porównania elementów formalnych i nieformalnych badanej przeze mnie kultury
organizacji oraz analizy zależności systemowych występujących między poszczególnymi
zjawiskami społecznymi w organizacji.
9
2. Część teoretyczna – kultura organizacyjna
2.1. Zjawisko kultury
Starając się przedstawić wybrane zagadnienia z zakresu kultury organizacyjnej, warto
rozpocząć od definicji słowa kultura. Kultura organizacji to trudno definiowalne pojęcie,
które można definiować na różne sposoby. Linda Smircich (1983; cytowana w:
Krzyworzeka, 2008) wyznaczyła trzy kategorie kultury organizacyjnej:
♦ Kultura jako zmienna niezależna, czyli utożsamienie kultury organizacji z kulturą
narodową, w której ta organizacja funkcjonuje,
♦ Kultura jako zmienna wewnętrzna, czyli żywy twór wewnątrzorganizacyjny, który
skupia w sobie kulturę dzieloną przez członków danej organizacji i którym można
dowolnie zarządzać i go zmieniać. Reprezentując to podejście, „badacze skupiają
się na procesach społeczno-kulturowych wewnątrz organizacji.” (Krzyworzeka,
2008, str. 190)
♦ Kultura jako metafora rdzenna oznacza podejście, iż organizacja nie posiada
kultury, lecz jest kulturą. (Krzyworzeka, 2008)
Syntetyczną, skonstruowaną na podstawie ponad 150 różnych definicji kultury,
obejmującą dwa pierwsze rozumienia przedstawione powyżej, definicję proponują
Kluckhohn i Kroeber:
[Kultura] sprowadza się do schematycznych sposobów myślenia, odczuwania i
reagowania, nabytych i przekazywanych głównie poprzez symbole, będące
tworami grup ludzi i zawierające konkretyzacje w postaci artefaktów. (Kroeber
i Kluckholm, 1951 cytowani w: Kostera et al., 2006, str.593)
Pierwsze rozumienie, czyli kultura widziana jako zmienna zewnętrzna, można odnaleźć
również w definicji kultury skonstruowanej przez Geerta Hofstede:
10
Kultura jest kolektywnym zaprogramowaniem umysłu, które wyróżnia jedną
grupę społeczną od innych. (Hofstede, 1980 cytowany w: Kostera et al., 2006,
str.592)
Hofstede (ibid.; cytowany w: Kostera et al., 2006) rozpatruje to zaprogramowanie na
trzech poziomach:
♦ Poziom uniwersalny obejmuje potrzeby, które są obejmują zakresem ludzi jako
gatunek,
♦ Poziom kolektywny obejmuje grupy społeczne, gdzie elementy kultury
przekazywane są przez starszych członków grupy młodszym,
♦ Poziom indywidualny ma najwęższy zakres, gdyż dotyczy jednostki ludzkiej, jej
osobowości. (Kostera et al., 2006)
Poziom kolektywny dotyczy różnych grup społecznych, zarówno zakresem jak i rodzajem
grupy. Koźmiński (2006) jako przykłady rodzajów kultury kolektywnej podaje kulturę
narodową, kulturę grupy wyznaniowej, kulturę regionalną, kulturę warstwy społecznej,
tradycję rodzinną, kulturę grupy zawodowej, kulturę firmy lub organizacji oraz kulturę
jednostki organizacyjnej.
Podejście drugie reprezentowane jest przez znany model Edgara Scheina, który
zakłada iż:
każda organizacja ma pewną niewidoczną właściwość – styl, charakter,
specyfikę funkcjonowania – która w bardzo dużym stopniu, silniej niż
pojedyncze autorytety czy rozwiązania formalne, wpływa na to, co się dzieje
wewnątrz niej i na jej kontakty z otoczeniem. (Schein, 1985 cytowany w:
Kostera et al. 2006, s. 372)
Według Scheina kultura organizacji może jest podzielona na trzy poziomy różniące się
trwałością oraz widocznością. Najgłębszy poziom kultury to założenia kulturowe, które są
11
niedostrzegalne, choć ich efekty oddziałują bezpośrednio na członków organizacji.
Środkowy poziom stanowią normy i wartości, które można zidentyfikować za pomocą
odpowiednich narzędzi diagnostycznych. Najpłytszy i najłatwiejszy do spostrzeżenia,
nawet przez osoby spoza organizacji jest poziom artefaktów, które dzielimy na fizyczne,
behawioralne i językowe (Schein, 1985 cytowany w: Kostera i Śliwa, 2010, str. 246).
Podejście trzecie według Smircich (1983; cytowana w: Kostera i Śliwa, 2010), czyli
kultura widziana jako metafora rdzenna, umożliwia badanie organizacji przez pryzmat
innych dziedzin naukowych, np. antropologii kultury, co pozwala na spojrzenie na
organizację z innej strony i skoncentrowanie się na interesującej badacza części
organizacji, na przykład na czynniku ludzkim (Kostera i Śliwa, 2010).
Badanie organizacji jako kultury, czyli czerpanie z antropologii kultury, jest
też coraz bardziej powszechne i daje przede wszystkim możliwość skupienia
się na ludzkiej stronie organizacji. Umożliwia ono spojrzenie na działania
ludzkie poprzez pryzmat nadawania rzeczywistości sensu. Najlepiej sprawdza
się do badania postaw, motywacji i wartości ludzkich, choć z powodzeniem
może być zastosowane do badań wszelkich aspektów organizacji. W efekcie
takich badań postawy, motywacje i wartości będą na pierwszym planie,
natomiast pozostałe elementy organizacji staną się środkami i przedmiotami,
którymi posługują się uczestnicy. (Kostera i Śliwa, 2010, str. 248)
To właśnie podejście przyjmuję w tej pracy, ponieważ moim celem jest
przedstawienie ludzkiej strony organizacji, ze szczególnym akcentem na postawy i
motywacje.
Jednakże pamiętać należy, że kultura każdej organizacji nie jest bytem samym w
sobie, powstającym znikąd. Postrzegając organizację jako kulturę, możemy siły
oddziałujące na nią z otoczenia traktować jak czynniki kształtujące tę kulturę. Przemysław
Hensel (2008) wymienia następujące czynniki wyznaczające granice kształtowania kultury
danej organizacji:
12
♦ Historia firmy i doświadczenie pracowników, w tym przeszłe porażki i
sukcesy oraz mity w organizacji,
♦ Specyfika branży, w tym konkurencyjność, zewnętrzna kontrola oraz normy
profesjonalne i własnościowe,
♦ Kulturę narodową.
Organizacja to twór społeczny i wszystkie jej aspekty możemy rozpatrywać przez
pryzmat jej społecznej kultury, nie można „oderwać” organizacji od ludzi ją tworzących:
Kultura organizacyjna jest medium życia społecznego, umożliwiającym
uczestnikom organizacji komunikację i nadającym sens ich działaniom,
doświadczeniom i wyborom. (Kostera et al., 2006, str. 384)
W moich badaniach zwracałem uwagę tak na cechy wewnętrzne organizacji, takiej
jak dynamika grupowa i motywacja, jak na te, które wynikają z jej kontekstu, takie jak
czynniki związane z usytuowaniem w większej, globalnej strukturze.
13
2.2. Formalne i nieformalne zjawiska kultury
Życie społeczne w firmie można podzielić na zjawiska formalne i nieformalne. W
każdej organizacji funkcjonują formalne grupy społeczne, powiązane zasadami
funkcjonalności, tworzone przez organizację celowo do konkretnych zadań. Wynikają one
z konkretnych założeń organizacji, często spisanych w postaci umów, czy regulaminów.
Przeciwieństwem grup formalnych w społeczeństwie jak i w organizacjach są grupy
nieformalne, „w których więzi mają charakter nieoficjalny, spontaniczny i dobrowolny”
(Bolesta-Kukułka, 1999, str.65). Każda organizacja powinna ustalić odpowiedni poziom
„luzu organizacyjnego”. Jest to swego rodzaju przyzwolenie na rozwój stosunków
nieformalnych w organizacji (Bolesta-Kukułka, 1999).
W zespołach zintegrowanych pracownicy pomagają sobie w wykonywaniu
zadań. Istnieje jednak również niebezpieczeństwo oddzielenia się sfery
kontaktów społecznych w miejscu pracy od wartości i celów samej organizacji.
(Kostera et al., 2006, str. 324)
Jednakże grupy nieformalne, występujące w każdej organizacji, nie muszą kolidować z
podstawowymi funkcjami organizacji:
Grupy te pełnią zwykle pozytywną rolę integrując ludzi z organizacją, dając im
emocjonalne oparcie i możliwość potrzeby społecznej przynależności czy
uznania w oczach innych. (Bolesta-Kukułka, 1999, str.66).
14
3. Metody badawcze
Decydując się na pisanie pracy magisterską pod kierunkiem prof. Moniki Kostery,
naturalnym wyborem metodologii badań była etnografia organizacji, będąca metodologią
stosowaną w badaniach jakościowych. Odnosząc się do podziału paradygmatów
występujących w naukach społecznych, (Burrell i Morgan, 1979; cytowani w: Kostera,
2003) metodologia ta została zbudowana na fundamencie paradygmatu interpretatywnego.
Zakłada on, iż:
Rzeczywistość społeczna nie ma charakteru konkretnego, lecz jest tworem
intersubiektywnym
uczestników, czyli ludzi, którzy sami, poprzez swoje
działania, tworzą je wciąż na nowo. Uczestnicy widzą swój świat jako
oczywisty, lecz zadaniem badacza jest ukazanie w jaki sposób powstał. Badacz
powinien więc interpretować zjawiska społeczne. (Kostera, 2003, s.16)
Owe założenia pokrywają się z moim sposobem postrzegania rzeczywistości społecznej
otaczającej mnie. Przeprowadzając badania, skupiałem się na ukazaniu aktorów
społecznych w ich naturalnym, patrząc z perspektywy organizacji, środowisku. Zgadza się
to z założeniami etnografii organizacji, która pozwala ukazać przedmiot badań w sposób
subiektywny, nieodłącznie związany z naturalnym kontekstem występowania zjawisk
społecznych. Etnografia, zazwyczaj oparta na wywiadach, pozwala na dostarczenie innego
materiału badawczego niż badania ilościowe. Korzystając z niej, nie przyjmuje się
hipotezy badawczej, lecz zbiera materiał jakościowy aż do momentu nasycenia, w którym
badacz stwierdza, iż ma wszystko potrzebne do przeprowadzenia analizy i wnioskowania.
Badania te są istotne społecznie, czyli pozwalają na tłumaczenie istotnych procesów
społecznych, zaś niekoniecznie istotne statystycznie, czyli nie można na ich podstawie
generalizować wniosków na cała populację. Metodologia ta pozwala terenowi
badawczemu na przemówienie własnym głosem poprzez ludzi tworzących bieżącą
rzeczywistość tego terenu, co pozwoli na rzeczywiste oddanie charakteru danej
organizacji, oczywiście przy zachowaniu przez badacza odpowiedniego dystansu (Kostera,
2003). Przed rozpoczęciem badań nie miałem obranego kierunku, w którym się one
15
potoczą, lecz starałem się najpierw poznać teren badawczy, bez wstępnych założeń.
Silverman (2009) określa takie działanie mianem strategii uproszczonego indukcjonizmu.
Powołuje się on na tradycyjne w antropologii i etnografii oderwanie badań jakościowych
od wstępnych założeń badawczych.
Etnografia stanowi rodzaj podejścia do badań terenowych (empirycznych) typu
indukcyjnego, czyli polegającym na zbieraniu materiałów empirycznych, a
następnie budowaniu z nich bardziej abstrakcyjnych modeli czy teorii.
(Kostera, 2003, str.41)
Zdaję sobie sprawę, iż jako badacz, nadal jestem zwykłym człowiekiem z pewnym
zestawem wiedzy, opinii i postaw, więc nie jestem w stanie wejść w teren badawczy bez
jakichkolwiek założeń.
Każdy badacz, bez względu na to, na ile postępuje zgodnie z zasadami indukcji
i na ile brak mu wstępnych oczekiwań, wchodzi w teren z mniej lub bardziej
określonymi ideami, które nadają mu orientację. (Miles i Huberman, 2000
cytowani w: Silverman, 2009, str. 115)
Starając się jednak ograniczyć wstępne założenia badawcze, starałem się wybrać również
te metody badawcze, które pozwolą mi na budowanie pomysłów na kierunek badań już w
ich trakcie.
Planując
badania,
jako
podstawową
metodę
badawczą
wybrałem
wywiad
niestandaryzowany i nieustrukturalizowany, nazywany wywiadem antropologicznym. Jest
to najczęściej stosowany rodzaj wywiadu w badaniach etnograficznych (Kostera, 2003).
Założyłem, iż brak standaryzacji wywiadów pozwoli mi uzyskanie materiału badawczego
o szerszym zakresie niż w przypadku wywiadu standaryzowanego, gdyż pozostawiałem
poszczególnym rozmówcom wolną rękę w podążaniu za wątkami, w których najlepiej się
odnajdywali. Z tego również powodu zdecydowałem się na brak ustrukturalizowania
prowadzonych przeze mnie wywiadów, co pomogło mi w „próbie zrozumienia złożonych
zachowań członków społeczności bez narzucania żadnej kategoryzacji a priori, która
miałaby ograniczyć pole badań.” (Fontana i Frey, 1994, s. 52 cytowani w: Kostera, 2003,
16
str.122). Wyjątkami od moich założeń, były pytania, które traktowałem jako „rozgrzewkę”
przed właściwym wywiadem, próbą nawiązania wstępnego kontaktu z ludźmi, z którymi
spotkałem się pierwszy raz w życiu. Wszystkie wywiady, za pozwoleniem rozmówców
nagrywałem na dyktafon cyfrowy. Żadna z tych osób nie wydawała się być skrępowaną z
powodu faktu nagrywania ich głosu. Pliki dźwiękowe transkrybowałem za pomocą
programu komputerowego F42, który w znaczący sposób wspomaga ten czasochłonny
proces. Za zaleceniem prof. Kostery, w celu zapewnienia triangulacji metod badawczych,
jako metodę uzupełniającą do wywiadów zastosowałem obserwację bezpośrednią.
Obserwacja bezpośrednia umożliwia zachowanie dystansu przez badacza, przy
jednoczesnym zbliżeniu do terenu. Badacz nie przybiera postawy „przybysza z
innej planety”, lecz raczej „gościa” spoza terenu. Nadal zajmuje się przede
wszystkim opisem, lecz może interpretować materiał. Należy jednak pamiętać,
że interpretacja powinna być zgodna z kategoriami pochodzącymi z samego
terenu. (Kostera, 2003, str. 108)
Kategorie terenu poznawałem dzięki pracownikom, w których otoczeniu przeprowadzałem
obserwacje. W przypadku nie rozumienia jakiegoś zjawiska lub znaczenia jakiejś osoby,
pytałem o wytłumaczenie pobliskie osoby, które zazwyczaj zdarzały się być również
moimi rozmówcami. Podczas obserwacji prowadziłem na bieżąco notatki za pomocą
niewielkiego komputera, zapisując jednocześnie orientacyjne godziny, o których miały
miejsce poszczególne zdarzenia lub moje spostrzeżenia.
Materiał w formie pisemnej, pochodzący z obu powyższych metod, następnie
poddawałem kategoryzacji za pomocą programu EdEt3. Kategorie tworzyłem dynamicznie,
z uwzględnieniem charakteru każdej następnej części materiału, dbając o to, aby nie było
2
Jest to program stanowiący połączenie odtwarzacza plików dźwiękowych z edytorem tekstu, co pozwala na
bardziej intuicyjne transkrybowanie tekstów.
3
Jest to program pozwalający na kodowanie, czyli oznaczanie tematami wywiadów w postaci tekstowej (w
domyśle program służy do kodowania wywiadów) oraz następnie grupowanie ich fragmentów według
tematów i rozmówców.
17
ich za wiele. Podzielony w ten sposób materiał stanowił podstawę dla części empirycznej
mojej pracy.
Badania rozpocząłem dnia 22.06.2011 wywiadem z moim kontaktem w firmie,
czyli Generałem. Był to mój pierwszy tego typu wywiad, więc nie ustrzegłem się od
błędów początkującego badacza. Zadawałem zbyt ogólne lub nic nie wnoszące pytania. Na
kolejnych wywiadach było mi już łatwiej, gdyż z każdym następnym czegoś się uczyłem i
stopniowo zwiększałem moją wiedzę o organizacji. Po wywiadzie z Generałem,
przeprowadziłem jeszcze siedem wywiadów w okresie 09.12.2011–06.04.2012. Duża
przerwa między pierwszym a drugim wywiadem wynikała głównie z braku czasu ze strony
mojej lub mojego terenu badawczego. Moi rozmówcy wybierani byli celowo przez
Generała oraz drugiego menedżera wyższego stopnia, którzy dobrze znali ludzi
pracujących w firmie. Dobór celowy próby badawczej stanowi powszechną praktykę w
badaniach jakościowych.
Wielu badacz posługujących się metodami jakościowymi korzysta z […]
celowej, a nie losowej metody doboru próby. Poszukują oni grup, środowisk i
jednostek, w których […] są największe szanse na wystąpienie interesujących
ich zjawisk. (Denzin i Lincoln, 2000 cytowani w: Silverman, 2009, str.172)
Dobór celowy wydawał się również w moich badaniach metodą doboru pasującą do
moich potrzeb. Dwoma kryteriami, którymi się posłużyłem przy doborze próby do moich
badań były komunikatywność oraz stopień wiedzy o firmie. Brałem pod uwagę również
zakres współpracy danego stanowiska, tak, aby pokryć tematyką jak największy zakres
organizacji. Bynajmniej nie musiało się to wiązać ze stażem w firmie, ponieważ jeden z
moich rozmówców dołączył do organizacji zaledwie dziesięć miesięcy wcześniej. Poniżej
przedstawiam wykaz wszystkich przeprowadzonych przeze mnie wywiadów:
Rozmówca
Data
Długość
trwania
Generał
22.06.2011
30 min.
Sztabowa
09.12.2011
1 godz. 1 min.
18
Sierżant Wywiadu
09.12.2011
44 min.
Agentka Wywiadu
09.12.2011
39 min.
Skarbniczka
10.01.2012
27 min.
Pani Zaopatrzeniowa
10.01.2012
55 min.
Łącznościowiec
29.02.2012
53 min.
Saper
06.04.2012
25 min.
Tabela 1. Wykaz wywiadów, źródło: oprac. własne.
Czas trwania wywiadów, jak widać w powyższej tabeli, różnił się między rozmówcami,
aczkolwiek uważam średnią długość trwania wywiadu na poziomie niecałych czterdziestu
dwóch minut za swój mały sukces, ponieważ wielu rozmówców nie miało zbyt wiele czasu
do poświęcenia dla mnie. Wywiady bowiem miały miejsce w godzinach pracy w biurze
firmy, zazwyczaj w którejś z sal konferencyjnych, więc wywiad ze mną oznaczał mniej
czasu na obowiązki dnia pracy. Większość wywiadów transkrybowałem na bieżąco,
aczkolwiek wydłużył mi się ten proces i zakończyłem go dopiero 07.04.2012.
Obserwacje w firmie przeprowadziłem dwukrotnie w dniach 10.04.2012 oraz
17.04.2012. Pierwsza trwała cztery godziny i dwadzieścia minut, zaś drugi cztery godziny i
dwadzieścia pięć minut. Za każdym razem obserwację zaczynałem o godzinie dziewiątej
rano, co stanowi zwyczajowy w firmie początek dnia pracy. Obserwacje zaczynałem w
otoczeniu najbardziej moim zdaniem kontaktowego aktora, czyli Sztabowej, a następnie
zmieniałem lokalizację na trzy inne miejsca w biurze. Za pierwszym razem trafiłem na
dzień po świętach Wielkanocnych, co wiązało się z lawiną urlopów wśród pracowników,
więc nie za bardzo mogłem obserwować ludzi. Skupiłem się zatem na biurze i jego
elementach. Druga obserwacja przyniosła więcej obserwacji zdarzeń i pozwoliła pokazać
kontrast między normalnym dniem pracy, a dniem poświątecznym, w którym firma pracuje
„na pół gwizdka”.
Po uzgodnieniu z prof. Kosterą, iż osiągnąłem odpowiedni poziom nasycenia
materiału w postaci transkrypcji oraz notatek z obserwacji, obrabiałem go poprzez
19
kategoryzację w dniach 17-26.04.2012. Posortowany materiał służył mi następnie przy
pisaniu części empirycznej mojej pracy.
20
4. Część empiryczna
4.1. Prezentacja terenu badawczego
4.1.1. Profile aktorów
Wszyscy moi rozmówcy, oprócz konserwatora, Sapera pracuje na co dzień w centrali
firmy. Są to pracownicy z odmiennych stanowisk, mający różne zadania i charakter. W
celu ułatwienia odbioru następnych podrozdziałów, postaram się przedstawić krótko
każdego z moich rozmówców.
Generał (wywiad przeprowadzony 22.06.2011)
Pracujący od 2003 roku, od początku na stanowisku prezesa zarządu spółki,
Generał jawi się jako osoba otwarta, pewna siebie i komunikatywna. Tak zresztą
wypowiadają się na jego temat rozmówcy. Zapytany o swoje obowiązki, odpowiada:
Po pierwsze odpowiadam, z racji obowiązków kodeksu handlowego i ze
statutu spółki za całość organizacji, czyli za wynik, za działania ludzi
podległych, za przestrzeganie przepisów pracy, prawa pracy, BHP, za obsługę
klientów itd. Natomiast w szczególności odpowiadam za działalność
operacyjną, czyli - w zarządzie mamy dwie osoby, ja i pani dyrektor
finansowa. Ja odpowiadam za tą część merytoryczną spółki, czyli za sprzedaż
wind i schodów ruchomych, za ich montaż i serwis (Generał)
Generał, jako, że zajmuje najwyższe w organizacji stanowisko, ma także bardzo
„zapchany” terminarz, którym zarządza poprzez program Microsoft Outlook. Twierdzi, iż
nie można u niego wyróżnić typowego dnia pracy, gdyż ma takich rodzajów dni pracy
kilka. Ma w ciągu dnia zazwyczaj kilka spotkań z pracownikami, które dotyczą zarówno
spraw czysto informacyjnych, jak i rozwojowych dla firmy. Poza tym zajmuje się
omawianiem raportów okresowych oraz dosyć częstymi wyjazdami służbowymi.
21
W takcie przeprowadzanych przeze mnie badań, Generał opuścił Vanger Corp
Elevator PL z własnej inicjatywy, jednakże wszystkie wywiady oprócz wywiadu z
Saperem zostały przeprowadzone jeszcze za „jego rządów” w firmie.
Sztabowa (wywiad przeprowadzony 09.12.2011)
Roześmiana pani, pracuje w firmie od 2006 roku na stanowisku kierowniczki
administracji w dziale serwisu. Do jej obowiązków należy między innymi kontrola
przepływu umów, nadzór nad systemem zleceń pod kątem ich stanu oraz marży,
windykacja należności oraz podpisywanie umów factoringowych. Twierdzi, iż na początku
zdarzały się jej wyjazdy służbowe w celach windykacyjnych, aczkolwiek obecnie już się to
nie zdarza i „nawet to lubi”. Swoje podejście do pracy charakteryzuje: „Trzeba zrobić,
więc się robi”. Nawet jeśli będzie to oznaczało zostanie po godzinach w pracy. Nie lubi
być kontrolowana w sposób bezpośredni, gdyż sama wie jak ma pracować i potrafi
rozplanować dzień pracy. Dobrze się czuje jako „trybik w maszynie” firmy.
Sierżant Wywiadu (wywiad przeprowadzony 09.12.2011)
Mój najmłodszy stażem rozmówca zajmuje stanowisko team leadera call center,
gdzie organizuje pracę pięciu dyspozytorów. Na tym się jednak nie kończą jego obowiązki,
gdyż zajmuje się również nadzorem nad systemami wspomagania serwisu, serwisową bazą
danych oraz jego własnym projektem komunikacji sms-owej między pracownikami. Musi
być dostępny dla pracodawcy dwadzieścia cztery godziny na dobę, ale pracował w ten
sposób w poprzedniej pracy, więc nie przeszkadza mu to. Jest doskonale zorientowany w
kwestiach technicznych, dzięki czemu ma zdalny dostęp do systemów firmy za
pośrednictwem swojego telefonu. A przydaje mu się to, gdyż jest… „po trochu od
wszystkiego”(Sierżant wywiadu). Sprawia wrażenie bardzo uważnego obserwatora.
Agentka Wywiadu (wywiad przeprowadzony 09.12.2011)
Kobieta z pasją. Pracująca w firmie od 2010 roku dyspozytorka call center
twierdzi, że lubi to co robi i odbiera swoją pracę także jako szansę na pomoc lub ułatwienie
22
życia ludziom. Jako dyspozytorka, musi wiedzieć dużo, gdyż obsługuje na stanowisku całą
Polskę.
Ogólnie moje zadania: przyjąć zgłoszenie, przekazać je w jak najszybszym
czasie do konserwatora. No w sumie szybka reakcja. Orientować się co się
dzieje z dźwigami, bynajmniej na nasz stan obecny. To, co my się orientujemy
tutaj, co my robimy, jak konserwatorzy pracują, kogo można zastać w danym
miejscu. Ogólnie wiedza na całą Polskę, wiedzieć wszystko mamy tutaj my.
(Agentka Wywiadu).
Podkreśla rolę komunikacji w jej pracy oraz twierdzi, iż odpowiada jej system zmianowy,
w którym pracuje się po dwanaście godzin, również w nocy. Dzięki temu czasem ma dni
wolne, kiedy może pójść na imprezę czy zobaczyć się z przyjaciółką z pracy.
Skarbniczka (wywiad przeprowadzony 10.01.2012)
Członkini zgranego zespołu „pań z księgowości”. Zaawansowana stażem w firmie,
gdzie pracuje już od około 4 lat (od 2007 roku). Jej praca to „głównie, to tylko papiery no i
księgowanie ich. [śmiech]”(Skarbniczka). To znaczy: księgowanie dokumentów,
wyciągów, zaliczek, faktur oraz nadzór nad przelewami. Często musi wyjaśniać
dokumenty z pracownikami, przez co jest opinia, że „dział księgowości się czepia”
(Skarbniczka). Zwolenniczka planowania dnia pracy, aczkolwiek jeśli nie uda się
wszystkiego zrobić, jest skłonna zostać po godzinach, a nawet przepracować pod koniec
roku weekend (który później oczywiście można „odebrać”). Dobrze zorientowana w
procedurach.
Pani Zaopatrzeniowa (wywiad przeprowadzony 10.01.2012)
Zdecydowanie najbardziej rozmowna osoba, z którą przeprowadzałem wywiad
pracuj
w
firmie
od
2009
roku.
Gdy
zaczynałem
badania,
pracowała
jako
asystentka/recepcjonistka, obecnie zajmuje stanowisko specjalisty do spraw zakupów w
nowopowstałym dziale zakupów. Wyrażała ogromne zainteresowanie Vanger Corp
Elevator PL, wykraczające poza zwyczajne ramy zainteresowania firmą przez
23
pracowników. Powodem tego może po części być fakt pisania przez nią pracy
magisterskiej w oparciu o firmę. Twierdzi, iż nie boi się rozmawiać z kierownictwem i
chętnie wychodzi z własnymi inicjatywami. Lubi rozmawiać ludźmi i od razu wyjaśniać
sytuacje, które mogą prowadzić do konfliktów.
Łącznościowiec (wywiad przeprowadzony 29.02.2012)
Mój najstarszy stażem w firmie rozmówca (zatrudniony w 2000 roku) to
informatyk, jako jedyny pracujący wciąż w zamkniętym pomieszczeniu. Jednakże
dostarczył mi kilka ciekawych obserwacji, co znaczy, że wie, co się dzieje w firmie. Każdy
dzień pracy to dla niego nowe wyzwanie, gdyż „jest to praca na otwartym
organizmie”(Łącznościowiec). Ma cały dzień zajęty usprawnieniami, instalowaniem
nowego sprzętu, odłączaniem, podłączaniem i innymi sprawami związanymi z systemami
teleinformatycznymi w firmie. Podobnie do Sierżanta Wywiadu, jest dostępny dla firmy
dwadzieścia cztery godziny na dobę, na wypadek awarii, czy nawet zwykłej procedury
zmiany haseł. Odpowiada mu to, gdyż stwierdził, że praca jest dla niego w chwili obecnej
najważniejszym zajęciem. Jako jedyny zwrócił mi uwagę na różnice kulturowe między
niemiecką a polską stroną firmy.
Saper (wywiad przeprowadzony 06.04.2012)
Mój ostatni wywiad przeprowadziłem dla porównania z osobą, która na co dzień
nie pracuje w biurze, pojawia się tam wręcz „od święta”. Przedstawiciel floty
osiemdziesięciu jeden konserwatorów Vanger Corp Elevator w Polsce. Jego zadania to
bieżąca konserwacja dźwigów na terenie Warszawy i okolic oraz odpowiadanie na
zgłoszenia dotyczące awarii dźwigów, które mu podlegają. Cały dzień pracy spędza „w
terenie”, pracując przy urządzeniach. Dostarczył mi ciekawego spojrzenia na organizację z
perspektywy pracownika oddzielonego od większości pracowników, współpracującego
najczęściej tylko ze swoim kierownikiem oraz pomocnikiem.
24
4.1.2. Miejsce pracy
Warszawska centrala Vanger Corp Elevator PL mieści się w budynku biurowym
przyległym do jednego z największych centrów handlowych w stolicy. Aby wejść do
biura, trzeba przejść przez bramki pilnowane przez ochroniarza/portiera, wjechać windą na
drugie piętro i następnie otworzyć drzwi kartą dostępu lub zadzwonić dzwonkiem i
poczekać aż recepcjonistka otworzy drzwi. Recepcja to stosunkowo przestronne miejsce,
gdzie obok lady recepcji można zauważyć kuwetki służące przekazywaniu dokumentów
nieobecnym w biurze pracownikom. Po lewej stronie pomieszczenia obok niewielkiego
stolika z krzesłami, czyli poczekalni, stoi kabina dźwigu wyprodukowanego przez Vanger
Corp Elevator. W pobliżu recepcji jest kilka pomieszczeń, z których korzystają wszyscy
pracownicy. Oprócz dwóch niewielkich sal konferencyjnych, są to zbiorcza szatnia oraz
pomieszczenie z kserokopiarką (w pomieszczeniach poszczególnych pracowników
drukarki nie są powszechne). W głębi korytarza, który zaczyna się na wprost od wejścia
znajduje się toaleta dostosowana do używania jej przez inwalidów, mimo, że nikt w biurze
nie porusza się w ten sposób. W korytarzu znajduje się również zamknięte pomieszczenie,
w którym pracuje na co dzień informatyk, Łącznościowiec. Główny korytarz okalający
centralnie rozmieszczone pokoje po drodze rozgałęzia się w kierunku open-spasu
(nazywanego
przeze
mnie
„drugim
open-spasem”)
oraz
pokoju
księgowości
umieszczonych na tyłach biura. Następnie mijając kolejny open-space (pierwszy) wraca do
recepcji kończąc się na drzwiach równoległych do wejścia do biura. Drzwi łączące
pierwszy open-space są zawsze otwarte, co zresztą jest niejakim zwyczajem w biurze,
ponieważ z nielicznymi wyjątkami wszystkie pokoje są otwarte. Wystrój biura jest
klasycznie biurowy, nie surowy, ale jednocześnie niezbyt wyszukany czy krzykliwy.
Większość pomieszczeń biurowych ma przeszklone ścianki, wszystkie opatrzone w logo
firmy. Na ścianach niektórych pomieszczeń widnieją porozwieszane gazetki firmowe,
plakaty akcji Health & Safety First oraz mapy Polski lub województwa mazowieckiego z
zaznaczonymi miejscami, gdzie znajdują się urządzenia obsługiwane przez firmę.
Od momentu rozpoczęcia przeze mnie badań podział pracowników w biurach
zmienił się. Jeszcze podczas przeprowadzania wywiadów, wszystko było „po staremu”,
25
aczkolwiek podczas przeprowadzanych przeze mnie dwóch obserwacji biuro było w
trakcie przemodelowania. Dział serwisu zajmował pierwszy open-space, sąsiadując z
kierownikami regionalnymi oraz wyższym kierownictwem firmy. W głębi korytarza
znajdowały się pomieszczenia zajmowane przez dział modernizacji oraz, kluczowy dla
komunikacji, wydzielony pokój działu księgowości. Pozostałe stanowiska były
porozrzucane między dwoma pokojami przy głównym korytarzu oraz w drugim openspasie. Po zmianie cały biuro regionalne zajęło pierwszy open-space, co przeniosło
administrację serwisu do pomieszczenia obok biur zarządu. Również call-center zostało
przeniesione do oddzielnego pokoju, znajdującego się obok drugiego open-spasu, który z
kolei zajęły działy centralne dla Vanger Corp Elevator PL.
Jako, że wywiadu przeprowadzałem przed zmianami w układzie biur, wypowiedzi
moi rozmówców na temat miejsca pracy dotyczą poprzedniego układu. Moi rozmówcy
zdawali się wypowiadać pochlebnie na temat otwartego układu biura, co nie pozostaje bez
wpływu na komunikację.
Po swoim biurze chodzi się nie otwierając drzwi. Siedzimy jak w typowym
open-spasie. To nie są dwie-trzy osoby w pokoiku, tylko to są duże
pomieszczenia, przedzielone, no u nas
w serwisie ściankami działowymi
jakimiś. Jest ok. (Sztabowa)
Zarówno Sztabowa jak i Pani Zaopatrzeniowa porównały obecne biuro to
środowisk pracy, w których pracowały w przeszłości. Pierwsza pracowała w przeszłości w
„małych pokoikach”, gdzie nie twierdzi, iż było gorzej, ale był to inny rodzaj zmęczenia po
pracy.
Ja pracowałam kiedyś w firmie, gdzie były małe pokoiki, to już było dawno.
To było bardziej zmęczenie ludźmi z danego pokoiku, ich przyzwyczajeniami.
Natomiast w takim open-spasie jest zmęczenie hałasem. [...] No i inny typ
skupienia. W ciszy inaczej się skupiamy, tu trzeba się nauczyć w takim openspasie skupić, tak, żeby się wyłączyć po prostu. Czasami wchodzą w grę palce
w uszy i zatkanie po prostu. [śmiech] (Sztabowa)
26
Natomiast dla Pani Zaopatrzeniowej „długi korytarz”, z którym miała do czynienia w
poprzednim miejscu pracy symbolizuje dystans między pracownikami, co stanowi
odwrotność tego, co spotkała moja rozmówczyni w Vanger Corp Elevator PL.
Wcześniej pracowałam w tylko jednej firmie [...] To tam był taki długi
korytarz, no i właściwie to było wszystko. I zawsze wszystkie drzwi były
zamknięte. Więc jak się szło, to się nie wiedziało, czy ktoś jest, czy kogoś nie
ma. No i ten korytarz dla mnie miał ze sto metrów, bo tam końca nie było
widać w pewnym sensie, bo tam horyzont się zamykał, ale był bardzo długi. I
tak "zimno" tam było. A tu przez to, że jest wszystko dookoła, biura są
pootwierane, te open-spasy są bardzo małe, bo nie ma tutaj po sto osób
siedzących rzędami. Tu jest tak... przychodzisz i fajnie, bo: "A to cześć, siema,
co tam?". Pogadać można. (Pani Zaopatrzeniowa)
Z tej otwartości biura nie korzysta jedynie Łącznościowiec, mający na zapleczu
swojego pokoju serwerownię. Sam twierdzi, iż „raczej tak jest lepiej”. Pani
Zaopatrzeniowa następująco argumentuje zamknięcie tego pokoju:
To jest serwerownia, bo tam siedzi kolega od informatyki i on po prostu też nie
otwiera tych drzwi, bo ma samą graciarnię za sobą. Bo to są komputery, no to
wiadomo, że one nigdy nie będą kolorowe, różowe i pięknie poukładane, tylko
jest jako taki bałagan. Więc te drzwi są zamknięte i to jest jedno jedyne biuro,
które jest zamknięte. (Pani Zaopatrzeniowa)
Podczas obserwacji dowiedziałem się od Agentki Wywiadu, iż oddzielne
pomieszczenie dla call-center stanowi lepsze rozwiązanie niż open-space, gdyż w
przypadku hałasu można po prostu zamknąć drzwi i skupić się na rozmowach.
Przeprowadzka zatem wyszła na dobre dyspozytorom. Nie ruszony podczas przeprowadzki
został dział księgowości. Księgowe nadal pracują w jednym pomieszczeniu, non-stop się
komunikując.
My, te szare żuczki, które tam sobie klepią i wrzucają to wszystko do ksiąg –
zdecydowanie lepiej jak jesteśmy wszystkie razem. Nie ma huku, że każdy coś
27
tam klepie głośno i w ogóle. No, czasem się zdarza, ale wiadomo – to jak
wszędzie, bo nie wiem, nagle się pojawi mnóstwo ludzi i ktoś coś głośno
mówi. No ale to jest chwilowe, jak wszędzie. Natomiast tak jak mówię –
zawsze któraś sobie może pomóc i powiedzieć albo upewnić się. (Skarbniczka)
Tak
jak
wspomniałem
w
części
poświęconej
komunikacji,
ważnymi
pomieszczeniami w biurze są sale konferencyjne oraz kuchnia, które stanowią odskocznię
od rumoru codziennej pracy. Pracownicy udają się tam odbyć rozmowy telefoniczne,
porozmawiać na osobności lub po prostu chwilę odpocząć. Pozwala to wywnioskować, iż
otwarte biuro ma swoje wady w postaci hałasu i braku możliwości zebrania myśli.
Pracownicy mogą się jednak do tego przyzwyczaić.
Na początku na pewno jak ktoś przyszedł z małego biura, gdzie były dwie –
trzy osoby, to jest to męczące, bo jak na przykład ja sobie rozmawiam telefon,
tam dzwoni telefon, tam sobie ktoś coś pisze, tu drukuje. Ale to się można
przyzwyczaić, po prostu się człowiek wyłącza. Nabyte umiejętności zaczynają
być. (Sztabowa)
28
4.2. Zarządzanie personelem w firmie
Ja mogę powiedzieć, że dla mnie rzeczywiście najważniejsi są pracownicy,
ponieważ bez nich ja sam nic nie wskuram. Musi być zgrana załoga, muszą
być odpowiednie osoby, zaufane, na kluczowych stanowiskach, żeby ta
organizacja funkcjonowała. To jest jeden, może nie jedyny, ale jeden z
głównych kluczy do... sukcesu firmy jako takiej. Czyli ten utarty slogan, że
"naszym skarbem...naszym kapitałem są ludzie", to to jest prawda. (Generał)
Rekrutacją w Vanger Corp Elevator PL nie zajmuje się jednoosobowy dział HR. W
przypadku powstania potrzeby zatrudnienia nowej osoby, proces rekrutacji inicjowany jest
przez kierownika danej komórki organizacyjnej. Do niedawna firma rekrutowała
pracowników wyłącznie bezpośrednio. Za umieszczanie ogłoszeń odpowiedzialna jest
asystentka/recepcjonistka, która umieszcza ofertę pracy na portalu, z którym firma ma
podpisaną umowę na wyłączność oraz zbiera i przesyła zebrane aplikacje do osoby
zlecającej rekrutację. Obecnie zajmuje się tym zazwyczaj firma headhunterska, przy czym
ostateczne rozmowy przeprowadzane są przez przełożonych danego stanowiska. Generał
argumentuje wybór rekrutacji pośredniej następująco:
Jak się ma sprecyzowane wymagania dotyczące języka, dotyczące konkretnego
wykształcenia plus jakieś oczekiwane cechy charakteru, to naprawdę trzeba
odbyć wiele spotkań i wiele czasu spędzić, wiele błędów też popełniamy, żeby
właściwą załogę skompletować.(Generał)
Mimo, że Generał zwraca uwagę na to, że bardzo ciężko znaleźć pracowników
odpowiadających
pracowników
wymaganiom
stanowi
właśnie
firmy,
taką
odniosłem
„właściwą
wrażenie,
że
załogę”(Generał),
obecny
zestaw
która
potrafi
współpracować w atmosferze wzajemnego zaufania. Zostało to osiągnięte między innymi
przez właściwy dobór pracowników:
Mnie się wydaje, że jest to kwestia doboru osób o takim właśnie podejściu do
pracy. Tak mi się wydaje, że jak obserwuję tych pracowników, którzy
przychodzą nowi, że jakiś taki klucz wyboru to niekoniecznie polega na jakimś
29
strasznie barwnym czy bogatym doświadczeniu w branży, bo to nie jest istotne
i nie zawsze się przekłada na jakość pracy takiej osoby w konkretnej
organizacji, a bardziej chyba się właśnie patrzy z jednego strony na
kreatywność, ale z drugiej też takie zaangażowanie i odpowiedzialność za
pracę i za to, co się ma powierzone do wykonywania.(Sierżant Wywiadu)
Moja rozmówczyni, Sztabowa, miała okazję brać udział w rekrutacji na stanowisko
dyspozytora call center, co posłużyło zobrazowaniu przykładowego przebiegu procesu
rekrutacji bezpośredniej i tego, na co według niej należy zwracać uwagę.
Na umiejętności interpersonalne przede wszystkim, dlatego, że może
pracownik call center to jest specyficzny zawód, bo to jest zawód na
słuchawce, że tak powiem. Więc ta osoba musi być kontaktowa po prostu.
Musi łatwo nawiązywać, musi umieć też uspokoić tego zdenerwowanego pana
Kazia w windzie, który jest zamknięty i nie może wyjść. Spotykamy się z
bardzo różnymi reakcjami ludzi, bardzo nieprzyjemnymi również. No,
wyzwiskami i tym podobnymi. Więc myślę, że takie interpersonalne bardzo
ważne są. Też wielu rzeczy można się w życiu nauczyć, natomiast tego się nie
da nauczyć.[...] To jest takie podstawowe. Oczywiście wykształcenie
odpowiednie na dane stanowisko też. Bo to jest ten pierwszy proces rekrutacji,
kiedy porozkładamy te CV, z kim byśmy chcieli porozmawiać, a z kim nie,
natomiast później już na samej rozmowie to ten kontakt właśnie. W jaki
sposób osoba mówi, jak się zachowuje. [...] Osoby za bardzo wyluzowane,
takie, na rozmowach o pracę to też wcale nie jest OK. [...] Oczywiście, można
to mniej pokazywać lub bardziej, ale osoba rozmawiająca widzi, czy ktoś tam
się stresuje, denerwuje i to znaczy, że zależy. (Sztabowa)
Znajduje to potwierdzenie u Agentki Wywiadu, dyspozytorki call center, która twierdzi, że
oprócz „szybkiej reakcji”(Agentka Wywiadu) potrzebne jest także:
...zebranie informacji też od ludzi dzwoniących, umiejętność komunikowania
się z tymi ludźmi, rozmowa, może wsparcie ich takie merytoryczne troszeczkę
30
może, powiedzenie im co oni mogą od nas oczekiwać, czego nie mogą, co
mogą dostać, czego też nie. Umiejętność też kontrolowania tego wszystkiego,
nie wiem, wysłuchania czasem potrzeb tych innych osób, bo oni oczekują też,
ale też z umiarem. To nie jest tak zwany „telefon zaufania” (Agentka
Wywiadu)
Z kolei wymagania formalne przy rekrutacji są wyjątkowe dla konserwatorów. Aby być
konserwatorem, trzeba mieć specjalne uprawnienia, które wydaje Urząd Dozoru
Technicznego. Natomiast na pomocnika konserwatora wymagane są jedynie uprawnienia
do pracy przy instalacjach elektrycznych.
Oprócz rekrutacji z zewnątrz występuje w firmie rekrutacja wewnętrzna, zarówno
na zasadzie awansu jak i przesunięć między stanowiskami. Awanse zdarzają się zarówno
na stanowiskach wyższych, kierowniczych, jak i tych liniowych. Saper zwrócił mi uwagę,
że zdarzały się awanse z pomocników konserwatorów na konserwatorów oraz z
konserwatorów na wyższe stanowiska. Zaznaczył jednak, że nie jest to powszechne.
Podczas rozmów spotkałem się z dwoma przeciwstawnymi opiniami na temat rekrutacji
wewnętrznej na stanowiska kierownicze. Z jednej strony mamy Generała, który jest
zwolennikiem takiego rozwiązania:
Ja preferuję osobiście wewnętrzną [rekrutację], tzn. osoby z firmy, ponieważ
doświadczenia mam również z ludźmi z zewnątrz i nie najczęściej dobre, tzn.
osoby na stanowiska menedżerskich dobrze się sprawdzają, jeżeli wyrosły w
firmie (Generał)
Oczywiście, chcąc nie chcąc, wyraża taki pogląd z perspektywy prezesa, czyli pracownika,
który nie musi się obawiać, że jego kolega czy koleżanka awansuje na stanowisko wyższe.
Z drugiej strony mamy Łącznościowca, który patrząc z perspektywy stanowiska
sztabowego, ocenia takie podejście wcale odmienne:
Po prostu przykładowo jak ma przyjść nowy dyrektor, to lepiej przykładowo
zatrudnić kogoś nowego, niż awansować kogoś, bo wiadomo... Tak głupio
powiem. Oczywiście to w dużym cudzysłowie: „jeżeli się z kimś wódkę piło
31
przez ileś tam lat, to trudno teraz [śmiech] się stać jego dyrektorem, no nie?”.
Bo to już całkowicie zmienia relację miedzy ludźmi. Jeżeli nagle twój kumpel
staje się twoim przełożonym, to on teoretycznie nie jest twoim kumplem, tylko
to jest twój przełożony. Więc dlatego wydaje mi się, że jednak lepiej zatrudnić
kogoś nowego na to stanowisko i wtedy całkowicie te relacje między
pracownikami są inaczej budowane (Łącznościowiec)
Przykładem awansu może być sytuacja Pani Zaopatrzeniowa która ze stanowiska
asystentki przeszła na stanowisko specjalisty do spraw zakupów. Co prawda awans ten
należy traktować raczej w wymiarze poziomym niż pionowym w hierarchii. Część
obowiązków ze starego stanowisko „zabrała ze sobą”( Pani Zaopatrzeniowa) na to nowe,
notabene nowopowstałe wraz z działem stanowisko.
Po przyjęciu danej osoby do pracy, musi się ona jakoś odnaleźć w nowym
środowisku. Nigdy jednak nie jest rzucana na głęboką wodę, w wir papierkowej roboty bez
żadnej pomocy. Osoby z towarzyszących stanowisk oraz przełożeni dbają o to, żeby
wejście do organizacji był jak najbardziej płynne i sprawne. Tak było w przypadku
zwolnienia się miejsca na recepcji po odejściu Pani Zaopatrzeniowej do innego działu. Ona
sama, zaczynając pracę w Vanger Corp Elevator PL niecałe trzy lata temu (marzec 2009)
przejmowała recepcję po pracownicy, która została przeniesiona „dalej do biura”(Pani
Zaopatrzeniowa). Przez tydzień była wprowadzana przez swoją poprzedniczkę w specyfikę
stanowiska, przy czym nie tylko uważnie słuchała, ale również wykonywała na bieżąco
notatki, z których korzystała później, już podczas wykonywania konkretnych działań
samodzielnie. Ponadto wspomina:
I ja jestem zadowolona z tej pracy. Naprawdę, od samego początku. Od
samego początku, pomimo, że uczyłam się od samych podstaw w tej firmie.
Naprawdę od samiusieńkich podstaw, bo nigdy wcześniej też na recepcji nie
pracowałam. To pomimo, że mogłam pytać po sto razy, to wszyscy byli tak
cierpliwi, że do bólu, no do bólu. Mnie to ujęło, dlatego, że tak powinna
wyglądać praca w normalnej firmie. (Pani Zaopatrzeniowa)
32
Mając to ciągle w pamięci, postanowiła być bardzo pomocna dla osoby która przejmowała
recepcję po niej. Pierwsza zrekrutowana na to stanowisko osoba nie do końca odpowiadała
firmie i nie została przyjęta do pracy po okresie próbnym. Otrzymała przygotowane przez
Panią Zaopatrzeniową informacje, które według niej były istotne, ale miała możliwość
dopytywania się o jakiekolwiek inne sprawy. Druga osoba, Dominika, została w firmie
zatrudniona, aczkolwiek Pani Zaopatrzeniowa stwierdza, że popełniła błąd, nie zostawiając
jej wielu instrukcji, które mogła zostawić. Założyła bowiem, że „schodząc z innej
recepcji”(Pani Zaopatrzeniowa), Dominika poradzi sobie w dużym stopniu sama. Jednakże
zarówno pierwsza jak i druga następczyni Pani Zaopatrzeniowej miała zaoferowaną od niej
pomoc w bieżących sprawach. To, czy nowe asystentki dały sobie radę, najwidoczniej
wynikało w dużej mierze z tego, jaki kontakt miały z Panią Zaopatrzeniową.
Ona [pierwsza kandydatka] zeszła z innej recepcji, więc ona się też szybko w
tym odnalazła i ona mnie jakoś w ogóle nie pytała. Ta mnie więcej pyta. Z
tym, że tamta nie pytała i więcej zostawiła bałaganu niż ta, jak mnie pyta.
Więc tak jest troszeczkę lepiej, to funkcjonuje. I ona się pyta i jakoś dajemy
radę. ( Pani Zaopatrzeniowa)
Podobnie na stanowisko wdrażany był Sierżant Wywiadu, team leader call center, który
dołączył do firmy dziesięć miesięcy temu (luty 2011). Jego sytuacja różniła się od sytuacji
Pani Zaopatrzeniowej tym, że osoba, po której przejmował stanowisko rozstawała się z
organizacją:
...ja przejmowałem od swojego poprzednika stanowisko i on mnie, że tak
powiem wdrażał w to, co się dzieje. No przyszedłem w takich specyficznych
warunkach, że to z inicjatywy firmy następowało jego z [Vangerem] rozstanie,
także no to nie były najbardziej komfortowe warunki, jeśli chodzi o
współpracę z nim, ale starałem się z tego wyciągać jak najwięcej, chociaż...
Nie twierdzę, że on coś robił złośliwie, czy coś w tym stylu, natomiast na
pewno nie był w to tak zaangażowany, jak byłby zaangażowany, gdyby
przechodził na wyższe stanowisko i to się dawało odczuć. (Sierżant Wywiadu)
33
Jako, że jego poprzednik musiał opuścić firmę, zdaje się, że przestał się identyfikować z
wartością dzielenia się wiedzą i doświadczeniem w pracy, gdyż przestał zwyczajnie być
częścią organizacji.
Z racji tego, że branża dźwigowa jest bardzo charakterystyczna, ludzie zaczynający
pracę w Vanger Corp Elevator PL nierzadko trafiali na nieznany sobie wcześniej grunt.
Dotyczyło to nie tylko pracy jako takiej na stanowisku ale również między innymi języka
charakterystycznego dla branży. Rozumiejąc to, starsi pracownicy aktywnie pomagają
nowym pracownikom w odnalezieniu się w nowym miejscu pracy:
Początki były bardzo w porządku. Jak na koncern, jak na nową pracę, miałam
to szczęście, że dział, do którego przyszłam, to ludzie bardzo otwarci. Z
pomocą nie było żadnego problemu, z wyjaśnianiem. To była dla mnie
zupełnie nowa branża. Bo ja przyszłam z innej branży, że tak powiem. Też z
koncernu, ale z innej branży, a więc dźwigi to dla mnie była czarna magia.
Części do nich, nazewnictwo ich - nie wiedziałam, o co chodzi, co oni do mnie
mówią. Ale bardzo miło wspominam, bardzo w porządku.(Sztabowa)
Teraz nowego kolegę jak szkoliliśmy, on przyszedł sam do pracy.
Stwierdziliśmy, że no może być mu ciężko. Ale to tylko z tego powodu, że
jeszcze nie zna dobrze tej tematyki. Ale to już dzisiaj go rano zmieniałam, z
nocy schodząc. Już był zadowolony, już nie narzekał. Już było wszystko dla
niego w porządku i jasne. Jeśli czegoś nie wie, to wiadomo, że jeszcze mu
będziemy podpowiadać, uczyć go, no bo wiadomo, każdy to samo przechodził.
(Agentka Wywiadu)
No na początku było „Wow! Strasznie dużo tego.”. Ale dużo, dużo było
właśnie, to znaczy były osoby, które jakby przekazały mi, jak czegoś nie
wiedziałam. Wiadomo, jako „świeżyzna” jak przyszłam - wiadomo, duża
firma, wielki przekrój jeśli chodzi o tematy księgowe, czy współpracę z
zagranicą. Więc no naprawdę mega dużo informacji. Ale nie zostałam rzucona
34
na pożarcie lwom, tylko naprawdę były osoby, które zawsze mogły mi coś
wytłumaczyć, zawsze mi coś mogły podpowiedzieć. (Skarbniczka)
Zarówno Skarbniczka, Sztabowa, Agentka Wywiadu i Saper przed przyjściem do Vanger
Corp Elevator PL zajmowały podobne stanowiska do tych obecnie przez nie zajmowanych.
Zmianę stanowiła jedynie branża i /lub wielkość przedsiębiorstw, do której trzeba się było
dostosować. Najmniej zmianę miejsc pracy odczuł Saper:
Ja jak przyszedłem do firmy, to przyszedłem z firmy prywatnej, w której
pracowałem prawie dziesięć lat. Na zupełnie innych urządzeniach [...] I jak
tutaj przyszedłem, to tak jakbym po prostu zmienił... przesunął stanowisko.
Ale tak to praca taka sama. To znaczy praca, konserwacja jakby tych urządzeń
taka sama. Warunki inne, na pewno lepsze. No ale praca to tak jakby człowiek
siedział tutaj przy komputerze, a za chwilę tutaj przy komputerze. Normalna
praca.(Saper)
Zaznaczył on jednak, że pomimo różnic między dźwigami, podstawowe części są takie
same, więc praca tak bardzo się nie różni. „...jak się rozmawia o takich rzeczach z
konserwatorem dźwigu, to on będzie wiedział o czym rozmawiamy”(Saper), więc w
przypadku jakichkolwiek wątpliwości na początku pracy w firmie inni konserwatorzy
pomagali w ich rozwianiu.
Powyższe przykłady pomocy, na którą mogą liczyć nowi pracownicy nie wynikają
z bynajmniej z odgórnych ustaleń kierownictwa a po prostu z nastawienia
współpracowników. Przyjęte obecnie w firmie zasady wdrażania nowych pracowników do
organizacji zakładają dwutygodniowe szkolenie wstępne. Pani Zaopatrzeniowa twierdzi, że
taka sytuacja ma miejsce od nie więcej niż roku. Wcześniej wyglądało to następująco:
„Jeden, góra dwa dni miał takie przygotowanie zapoznawcze no i to było właściwie tyle.”
(Pani Zaopatrzeniowa), natomiast później sytuacja uległa zmianie:
Teraz jest tak, że przyjeżdżają nowe osoby, najczęściej z oddziałów i mają
dwutygodniowe szkolenie przygotowujące. No i sobie siedzą u nas,
przychodzą tutaj i każdy dział coś tam im od siebie daje, z którymi wiemy, że
35
będzie współpracował. Na tej zasadzie. No i on jest przygotowywany
produktowo, sprzedażowo, czy jakkolwiek. Zależy od zakresu, który będzie
pełnił. No i w ten sposób ja przynajmniej wychodzę z założenia, że taka osoba
już wie po wyjeździe stąd, co ma robić. [...] I w pewnym sensie po tych dwóch
tygodniach on musi usiąść i już działać. ( Pani Zaopatrzeniowa)
Na nowy sposób szkolenia świeżo zatrudnionych pracowników nie załapała się
najwidoczniej Agentka Wywiadu:
To znaczy szkolenia... Szkoleń to ja nie miałam. [śmiech] Ja jeszcze przyszłam
za tamtego kierownika, co nam tyle nam szkoleń dał, że... Tak. Praktycznie
sami siebie szkolimy. (Agentka Wywiadu)
Dodała jednak, że z racji tego, że razem z jej kolegą przyszli z podobnego stanowiska, nie
potrzebowali szkoleń, gdyż obsługę klienta mieli dobrze opanowaną z poprzedniego
miejsca pracy. Inaczej sytuacja ma się obecnie, tak jak to zaznaczyła Pani Zaopatrzeniowa.
Znalazło to potwierdzenie u Sierżanta Wywiadu, który zauważył to dwutygodniowe
wdrażanie pewnej części nowych pracowników, a jako przykład może służyć on sam:
Pierwsze dwa tygodnie to jeździłem z konserwatorami w terenie, bo tak jak
tam już wcześniej wspominałem, ja z zupełnie innej branży przyszedłem, także
to, co się działo w call center i co się będzie działo znacznie łatwiej mi
przyszło zrozumieć niż to, co się dzieje w firmie generalnie i w tych
urządzeniach, więc ja się na w tym wdrożeniu na tym, że tak powiem,
skupiałem. [...] I generalnie pracownicy serwisu, którzy mają styczność ze
sprzętem, z jakimiś kwestiami awarii tych urządzeń czy ze sprzedażą tego, to
tak zauważyłem, że w ten sposób są mniej więcej wdrażani. (Sierżant
Wywiadu)
Sam Sierżant Wywiadu, w ramach „propozycji indywidualnej ścieżki kariery”(Sierżant
Wywiadu) został wysłany na dwudniowe szkolenie wstępne do siedziby głównej Vanger
Corp Elevator do Essen w Niemczech. Stanowiło to wstęp do dwumiesięcznego szkolenia
36
dla przyszłej kadry zarządzającej Vanger Corp Elevator, które miało się odbyć w
Madrycie.
Oprócz szkoleń wstępnych w firmie są przeprowadzane szkolenia dotyczące pracy
poszczególnych działów, jednak moi rozmówcy byli zgodni w stwierdzeniu, że szkoleń
tych jest mało. Agentka Wywiadu zwróciła uwagę, że pracownicy call center potrzebują
szkolenia czysto technicznego, w celu głębszego zrozumienia pracy konserwatorów, z
którymi współpracują najczęściej. Konserwatorzy z kolei mają przeprowadzane regularnie
szkolenia dotyczące specyfiki urządzeń oraz BHP. Na jesieni stworzono w firmie
stanowisko specjalisty BHP. Dowiedziałem się, że specjalista BHP spędza większość
czasu poza biurem w Warszawie, ponieważ jeździ po całej Polsce i szkoli pracowników,
głównie konserwatorów i pomocników konserwatorów. Przekłada się to na wzrost ilości
szkoleń, które ci pracownicy przechodzą i dzięki którym mogą być na bieżąco ze
zmianami w prawie pracy. Saper zaznaczył, że dzięki temu szkolenia prowadzone są też
bardziej aktywnie. W firmie odbyła się również seria szkoleń, których uczestnikami byli
konserwatorzy jak i inni pracownicy, którzy mają bezpośrednią styczność z klientem.
Przeprowadzała je bezpośrednio zewnętrzna firma szkoleniowa, jednakże konserwatorzy
byli szkoleni przez szkoleniowców z wewnątrz firmy, przeszkolonych wcześniej przez
szkoleniowców zewnętrznych. Szkolenia zewnętrzne przeznaczone dla pracowników
niższego szczebla odbywały się w siedzibie firmy szkoleniowej, natomiast te przeznaczone
dla kierownictwa wyższego i zarządu odbywały się w siedzibie Vanger Corp Elevator PL.
Od Generała dowiedziałem się, że były to
...szkolenia z tzw. talentów miękkich, soft skills czyli jak rozmawiać z
klientem, na przykład; jak się komunikować wewnątrz firmy; jak się
komunikować między działami. (Generał)
Według niego szkolenia takie miały na celu poprawienie komunikacji wewnątrz i
stykach z otoczeniem firmy i rzeczywiście odniosły zamierzony skutek są potrzebne:
...po przeprowadzeniu serii takich szkoleń zauważyliśmy, że się świadomość
bardzo poprawiła i atmosfera się bardzo poprawiła. Nie wszyscy pracownicy
37
mają świadomość, że pracujemy dla klienta. Niektórzy uważają klienta za
wroga, przeciwnika, że jest nam niechętny. I... dopiero jak ktoś wprost powie,
że... jak należy postępować w trudnych sytuacjach w rozmowie z klientem, czy
jeżeli są konflikty w wewnętrzne w firmie z kolegami, koleżankami z innych
działów i jakieś, nie wiem, scysje, nieporozumienia, to nie należy tego
traktować jako wrogość, tylko że po prostu ktoś inny może mieć problem. I
jeżeli się nauczymy postępowania w takich sytuacjach, to też atmosfera i
motywacja pracowników wzrasta. (Generał)
Kilkoro moich rozmówców potwierdziło stanowisko, iż takie szkolenia zwiększają
świadomość pracowników w zakresie komunikacji i tego, że „w zasadzie żyją z
klientów”(Saper). Sztabowa przyznała, że kilka razy skorzystała z technik, które poznała
na szkoleniach, które mimo, że trywialne, okazały się skuteczne:
Pani [prowadząca szkolenie] powiedziała nam również, bardzo fajną rzecz, że
w momencie, w którym dzwoni do nas zdenerwowany klient [...] [śmiech]
żeby sobie wyobrazić sobie tego człowieka na ‘”kibelku”. Małego „ludka na
kibelku” i automatycznie nam odejdzie cały stres, bo my mamy go w głowie
mamy już takiego malutkiego na tym kibelku i nie dajemy się wtedy wciągnąć
w emocje. Ona powiedziała, że to są głupie sposoby, ale bardzo skuteczne. No
i coś w tym jest, rzeczywiście. Skorzystałam z tej porady parę razy, jak klient
mnie chciał wkręcić w swoje nerwy. (Sztabowa)
Na temat efektów przeprowadzonych szkoleń trafnie wypowiedział się Sierżant Wywiadu:
Daje się zauważyć zwłaszcza mierzalne są w miarę te wyniki szkoleń
technicznych, co się na przykład przekłada na natychmiastowy spadek
awaryjności jakichś urządzeń, no bo to się daje w ten sposób prześledzić. Te z
jakości obsługi klienta czy coś takiego, to są takie bardziej efekty długofalowe,
które w jakimś tam krótkim okresie czasu nie są spektakularnie widoczne.
Także te techniczne łatwiej jest zauważyć. No a jak na przykład mieliśmy, czy
mamy dalej trwający cykl szkoleń z pierwszej pomocy, no to obyśmy nigdy
38
[śmiech] nie mieli okazji zaobserwować efektów. Ale generalnie tak, daje się
odczuć efekty. (Sierżant Wywiadu)
Łącznościowiec zwrócił mi uwagę na to, iż pomimo ewidentnego niedoszkolenia
niektórych pracowników w dziedzinie informatyki, zwyczajnie nie ma czasu na
przeprowadzenie dodatkowych szkoleń i muszą one być przeprowadzane na zasadzie:
Pracownik sam próbuje coś zrobić. Nie wychodzi mu, no to wtedy mnie woła.
Ja przychodzę i mu pokazuję. I tak aż do skutki, aż on się nauczy.
(Łącznościowiec)
Zakłada również, że szkolenia nie przekażą całkowitej wiedzy potrzebnej na stanowisko,
przynajmniej nie w warunkach polskich, gdzie branża dźwigów jest o wiele mniejsza niż w
Niemczech, do których porównał problem szkoleń wdrażających na stanowisko po
odejściu starszego pracownika:
Gdzieś tam, są jakieś szkolenia, które, gdzie przykładowo po wyrzuceniu
takiego pracownika z firmy i przyjmując nowego pracownika, stosując mu
system szkoleń, możemy zapewnić w zasadzie stuprocentowe, że tak powiem,
funkcjonowanie stanowiska. No tutaj u nas się tego nie da zrobić, prawda? No
w dużej części liczą się kontakty. Czyli jeżeli jest stary pracownik, który ma
bardzo dużo kontaktów, ma bardzo dużo znajomości wśród klientów, no to
jego się nie da zastąpić. (Łącznościowiec)
Odejścia z firmy to temat poruszany nie tylko przez Łącznościowca. Sztabowa
zauważyła, że nie wszyscy zwyczajnie się nadają do pracy w takiej organizacji. Osoby,
które jej zdaniem były „bardzo wyluzowane” (Sztabowa) na rozmowie o pracę i nie
odnalazły się potem w korporacyjnej hierarchii, w dodatku na tyle pokręconej, że nie
podlega się bezpośrednio konkretnej osobie w sposób widoczny, a raczej podlega się
zadaniom, które są przypisane do danego stanowiska. Rozmowy o pracę stanowią zatem
kluczowy punkt rekrutacji do Vanger Corp Elevator PL, ponieważ pozwalają ocenić na ile
dany kandydat rzeczywiście pasuje osobowościowo do organizacji. W call center odejścia
zdarzają się, jak to określiła Agentka Wywiadu, albo z powodu niezadowolenia z
39
warunków pracy, albo chęci zmiany pracy na tę w „swoim zawodzie”(Agentka Wywiadu).
W jej otoczeniu został zwolniony również poprzedni team leader call center, ten, którego
zastąpił później Sierżant Wywiadu. Agentka Wywiadu nie chciała wnikać w określanie
powodów, dla których pozbyto się go z firmy, aczkolwiek dała do zrozumienia, że nie
wspierał on swoich podopiecznych w żaden sposób, ba! zdarzało mu się na nich donosić.
Kilkoro moich rozmówców zwróciło uwagę na wysoką fluktuację kadry wśród
konserwatorów. Sierżant Wywiadu postanowił podzielić się ze mną następującą
obserwacją:
Ja obserwuję taką jakby lekką "przepychankę" pomiędzy konserwatorami,
niektórymi przynajmniej, czy pomocnikami, a ich kierownikami. Bo z jednej
strony kierownicy mówią, że „jasne, jakieś tam szanse rozwoju, przejścia na
wyższe stanowisko, na inny rejon, na większą ilość urządzeń, co się siłą
przeczy przekłada na większe pieniądze. Oczywiście, jest taka szansa, ale zrób
uprawnienia”. A oni znowu mówią w drugą stronę, że „troszkę dajcie
pieniędzy, urządzeń i tak dalej, to będziemy robić uprawnienia”. No i jakoś
chyba nie zawsze udaje się znaleźć środek pomiędzy tym. Wydaje mi się, że to
się może przekładać na to, bo gdzieś tam... No bo to jest tak, że ci pracownicy
terenowi nasi, którzy nie mają takiego stałego kontaktu z biurem, tylko tam
generalnie na rejonach funkcjonują, to pewnie mają trochę takie podejście:
‘”wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma”, więc wydaje się im, że jak przejdą do
jakiejś tam konkurencyjnej firmy, to ona nie jest obarczona wszelkimi jakimiś
mankamentami czy niedoskonałościami, które oni tutaj dostrzegają, czy które
ich bolą. (Sierżant Wywiadu)
Jednakże Saper, który ma przypuszczalnie większą styczność z konserwatorami i ich
pomocnikami niż Sierżant Wywiadu sprecyzował, że problem wysokiej fluktuacji nie
dotyczy właśnie konserwatorów, a raczej ich pomocników:
Wśród pomocników tak, ponieważ to nie jest praca biurowa. Praca jest różnie,
w zimę trzeba [niezrozumiałe], później po dworze pobiegać. W lato trzeba
siedzieć w samochodzie, który nie ma klimatyzacji, czy gdzieś non-stop
40
jeździć. Trzeba powiedzieć, że nie wszyscy się na to decydują. No a
konserwator, który zdecydował się być konserwatorem, czyli ma uprawnienia
państwowe takie, które wydaje Urząd Dozoru Technicznego, pracuje w tym
zawodzie i już raczej nie zmieni sobie, że teraz jest konserwatorem, a za
chwilę będę kimś innym. A pomocnik tak może, no bo pomocnik może tutaj
załóżmy być pomocnikiem konserwatora, a za chwilę może gdzieś pójść
pracować przy elektryce, czy gdziekolwiek indziej. (Saper)
Moi rozmówcy zgodnie stwierdzili, że w biurze jest bardzo mała fluktuacja kadry;
większość stanowią ludzie, którzy pracują w firmie od lat, co, jak dodają, bardzo dobrze
wpływa na komunikację i zaufanie.
Tutaj no załoga już dosyć długo jest ta sama. Oczywiście pewnie osoby się
zmieniają – jedni przychodzą, drudzy odchodzą, ale w zasadzie taki trzon
firmy jest już od lat. To ludzie, którzy się znają, także wie pan, tutaj nie ma
takiego czegoś, że można się na kimś zawieść. Raczej wszystko działa tak, jak
potrzeba. (Łącznościowiec)
41
4.3. Komunikacja i współpraca
Cechą, która według moich rozmówców była wymieniana jako kluczowa u
pracowników Vanger Corp Elevator PL jest komunikatywność. Jest ona podstawą
efektywnej współpracy między stanowiskami, a w szczególności stanowiskami takimi jak
team leader i dyspozytorzy call center, czy wszystkimi z działów administracji i
księgowości. Według jednej mojej rozmówczyni komunikatywność składa się na profil
idealnego kandydata.
Na pewno odpowiedzialny i komunikatywny. Zawsze pomagający, a
przynajmniej starający się pomóc odpowiedzieć na wszystkie pytania, które
ktoś ma, bo no to jest ważne. I komunikacja. Komunikacja dobra. (Skarbniczka)
Otwartości komunikacji sprzyja zwyczaj zwracania się do siebie nawzajem po imieniu.
Dotyczyło to również mnie – prawdopodobnie niektóre osoby, które spotkałem podczas
badań nie chciały firmowego zwyczaju stosować do osoby spoza organizacji. Jednakże
kilka osób, z którymi miałem okazję rozmawiać, przeszło ze mną od razu na „ty”.
Wszyscy oprócz... to znaczy w zależności kto jak długo pracuje. Oczywiście z
zarządem ci, co dłużej pracują są po imieniu. Przeszli na mniej oficjalną
stronę. Jest pani M, główna księgowa, która jest "panią M" i zawsze mówi do
wszystkich po imieniu, a wszyscy do niej "proszę pani", no i tak już pewnie
zostanie na zawsze, ale tak ogólnie po imieniu. Staramy się tego trzymać,
ułatwia to nam kontakt. I z Polską tak samo jest, że przechodzimy praktycznie
od razu po imieniu z kimś. (Sztabowa)
To, że dla pracowników w firmie ważna jest komunikatywność może wynikać nie tylko z
charakterów poszczególnych osób przyjmowanych do pracy, ale także z przykładu, jaki
dają członkowie zarządu. Byłem świadkiem kilkuminutowej rozmowy służbowej między
Sztabową a dyrektor finansową. Rozmowa bardzo swobodna, wypełniona zdrobnieniami i
żartami. Nie znając kontekstu, pomyślałbym, iż była to wymiana zdań między dwiema
koleżankami z równoległych stanowisk, a nie dwiema osobami z różnych poziomów
42
hierarchii służbowej. Sztabowa zauważyła, że wielu pracowników jest zbliżonych do
siebie wiekiem, co nie pozostaje bez wpływu na komunikację:
Z resztą my jesteśmy zbliżeni wiekowo. To znaczy ja jestem najstarsza,
dlatego tak mówię [śmiech]. Chciałabym, może. Ale wszyscy są koło
trzydziestki. Jedni są parę lat przed, inni parę lat po, ale to nie ma takiego
rozstrzału, że nagle jest osoba pięćdziesięcioletnia. Nie, ale wszyscy są mniej
więcej równi wiekowo. Więc to też ułatwia bardzo kontakt. (Szabowa)
Zarówno jak wspomniana wcześniej dyrektor finansowa Generał, wydaje się również być
osobą bardzo kontaktową.
Ja osobiście [...] taki sposób działania, że jestem otwarty dla tych ludzi. Tak
jak wspominałem, drzwi są cały czas otwarte do mojego pokoju, każdy może
wejść, zapytać się, czy jest chwila na rozmowę. Jeżeli nie ma, to się
umawiamy na tą chwilę. I każdy może podzielić się ze mną swoimi
problemami, może zadawać pytania i dla każdego znajdę czas. (Generał)
Z wypowiedzi moich rozmówców wynika jednak, że nie wszyscy pracownicy korzystają z
tej możliwości kontaktu.
Ale ja jestem jedną z nielicznych osób, które mają kontakt z zarządem. I tą
możliwość przekazania im jakichś informacji od siebie. Bo zarząd ma właśnie
zawężone pole kontaktu z pracownikami i oni nie o wszystkim wiedzą, no bo
wiadomo, że ci na niższym szczeblu mają swoich przełożonych, potem ta
hierarchia rośnie... (Pani Zaopatrzeniowa)
Nie no z zarządu no to tylko pani dyrektor, no bo to jak raportują, że dział
kontrolingu jednak współpracuje z działem księgowości, no a pani dyrektor
tutaj nadzór nad tym kontrolingiem ma, więc no tyle, że tam przychodzi i coś
tam razem ustalamy. A tak to chyba nie za bardzo mamy [kontakt z wyższym
kierownictwem]. Z prezesem prawie w ogóle. (Skarbniczka)
43
Saper zauważył, że konserwatorzy komunikują się z osobami zajmującymi wyższe
stanowiska w organizacji prawie zawsze za pośrednictwem swojego kierownika. Zależy to
również od stażu pracy, gdyż wcześniej firma pracowała w mniejszym biurze, gdzie
łatwiej było nawiązać kontakt.
Jak ja przyszedłem, to przyszedłem jak właśnie firma się przeniosła tutaj, czyli
tych powierzchni jest dużo, ludzi jest dużo, a Ci, którzy wcześniej pracowali,
to pracowali na Dzielnej. Tam było kilka osób w biurze dosłownie, także też
mniej urządzeń także w Warszawie, także komunikacja była bliższa między
konserwatorem a biurem. W tej chwili to jest tak, że jak ktoś pracuje dalej, to
tutaj w biurze w ogóle się nie pojawia przez na przykład miesiąc czasu.
Wszystko załatwia albo telefon, albo... No bo nie musi załatwiać. (Saper)
Konserwatorzy zatem kontaktują się z biurem bardzo rzadko, z tego, co dowiedziałem się
od Sapera, jedynie w celu wyjaśnienia urlopów, zleceń czy innych dokumentów z działem
księgowości. Osoby, z którymi konserwatorzy się spotykają to jedynie kierownik,
pomocnik i sporadycznie inni konserwatorzy, ponieważ „wszystko jest tak zorganizowane,
że nie muszą być w biurze.” (Saper).
Niezależnie od fizycznej obecności w biurze, konserwatorzy „mają obowiązek
współpracowania”(Agentka Wywiadu) z call center. Dla pracowników call center
komunikacja z konserwatorami może być niejakim wyzwaniem:
Nasza umiejętność to polega na tym też, potrafić dogadać się z
konserwatorami. Nie wiem jak tutaj są typowo stosunki innych osób też z
konserwatorami, ale bynajmniej rozmawiając z nimi życzliwie, z humorem
czasem po prostu nam jest łatwiej się dogadać. No są też przypadki takie, że
jest bardzo ciężko złapać kontakt z tym konserwatorem. Być może jakaś
niechęć do rozmowy z nami. Bynajmniej czasem to się śmieją, że jak dzwoni
call center, to strach odbierać telefon, w szczególności w niektórych
godzinach.(Agentka Wywiadu)
44
Wydaje się, że przydatnym działaniem usprawniającym komunikację na linii konserwatorcall center byłoby przeszkolenie dyspozytorów w zakresie języka technicznego. Agentka
Wywiadu twierdzi, że często stara się zrozumieć, co konserwator do niej mówi, jednakże
musi uczyć się wszystkiego na bieżąco, a żadne szkolenia nie wchodzą w grę. Obecnie
konserwatorzy kontaktują się z dyspozytorami głównie za pośrednictwem wiadomości
SMS.
Kiedyś były zgłoszenia zgłaszane wszystkie były przez telefon. Czyli jeśli było
jakieś zgłoszenie, to ktoś dzwonił. Była rozmowa. I wiadomo, że użytkownik,
który wiadomo mniej się zna, przekazuje to bardziej obrazowo do osoby, która
siedzi tutaj też w biurze. Ta osoba też próbuje jakoś obrazowo to zrozumieć i
obrazowo dalej nam przekazać. A my i tak po prostu musimy pojechać i
zobaczyć, co się dzieje. (Saper)
Komunikacja ta, jakkolwiek wydaje się wadliwa, skonstruowana jest jednak w ten sposób
nie bez powodu. Nie zapominajmy, że linii dyspozytor-konserwator towarzyszy
początkowe ogniwo w postaci osoby zgłaszającej awarię dźwigu.
Oni [call center] akurat nie mają [szkoleń z języka technicznego]. Nie, nie
mają czegoś takiego, bo tutaj to nawet tak się udaje wypośrodkować w tym
sensie, że staramy się tak, żeby te informacje, które są zbierane przez
dyspozytorów były, czy miały być zrozumianymi przez ludzi, którzy
kompletnie nic nie rozumieją z tego branżowego języka. No bo z call center
też tacy ludzie mają styczność, więc to nawet jest taki naturalny mechanizm
bezpieczeństwa, żeby w call center nie pracowali konserwatorzy z
dwudziestoletnim stażem, bo oni się tak dobrze nie dogadają z ludźmi, z
którymi mogą musieć się dogadać, jak ludzie, którzy są bardziej szarymi
użytkownikami niż specjalistami wysokiej klasy w dziedzinie napędów drzwi
czy coś w tym stylu, nie? (Sierżant Wywiadu)
45
Komunikacji wewnątrz biura firmy sprzyja układ pomieszczeń i mały metraż. Docenia to
Pani Zaopatrzeniowa, która porównuje biuro Vanger Corp Elevator PL do swojego
poprzedniego miejsca pracy:
Wcześniej pracowałam w tylko jednej firmie […] To tam był taki długi
korytarz, no i właściwie to było wszystko. I zawsze wszystkie drzwi były
zamknięte. Więc jak się szło, to się nie wiedziało, czy ktoś jest, czy kogoś nie
ma. No i ten korytarz dla mnie miał ze sto metrów, bo tam końca nie było
widać w pewnym sensie, bo tam horyzont się zamykał, ale był bardzo długi. I
tak "zimno" tam było. A tu przez to, że jest wszystko dookoła, biura są
pootwierane, te open spasy są bardzo małe, bo nie ma tutaj po sto osób
siedzących rzędami. Tu jest tak... przychodzisz i fajnie, bo: "A to cześć, siema,
co tam?". Pogadać można. Od razu się tak, ja się od razu włączam. Po prostu. I
zawsze wszystkie pokoje są pootwierane. (Pani Zaopatrzeniowa)
Zarówno Skarbniczka jak i Sztabowa również zdają się wykorzystywać tę zaletę miejsca
pracy. Obie wolą komunikować się ze współpracownikami osobiście, a należą do osób,
które często muszą się dopytywać i wyjaśniać różne dokumenty nierzadko pod presją
czasu.
Jeśli to jest tutaj w biurze i potrzebuję jakiejś informacji od kogoś w biurze, to
zazwyczaj idę osobiście. No chyba, że kogoś nie ma w tym momencie w
biurze, no to wtedy wiadomo, dzwonię, kiedy jest mi coś potrzebne tudzież
piszę maila i czekam na odpowiedź. No bo nie zawsze każdy jest uchwytny w
danej chwili. A jak coś potrzebuję na już, no to wiadomo, terminy są
terminami. Ale staram się, jak coś, iść osobiście, bo jednak osobiście,
wzrokowo zdecydowanie lepiej, lepiej się rozmawia. Z resztą wiadomo wtedy
o czym. Czasami ciężko wytłumaczyć gdzie coś jest, jakiś błąd .(Skarbniczka)
Podczas obserwacji zauważyłem, że Sztabowa często musiała wychodzić ze swojego
pokoju w celu rozmowy z innymi pracownikami. Dopiero w przypadku, gdy kogoś nie
było w biurze, rozwiązywała sprawę telefonicznie, lub zostawiała dokumenty do
46
podpisania w specjalnych kuwetkach znajdujących się przy recepcji. Osobisty sposób
porozumiewania się ma według Generała bardzo duże znaczenie:
Do tego samego zachęcam innych menedżerów, żeby nie siedzieli w pokojach
i nie komunikowali się mailami, tylko żeby, jeżeli ktoś do kogoś ma jakieś
polecenie czy prośbę to dobre wrażenie robi, jak się podejdzie do tego
pracownika, do biurka i mu się powie, że... tu trzeba coś zrobić, czy mógłby
na przykład zostać dłużej, czy zmienić, przerwać to, co teraz robi, czy zająć się
czymś innym. To jest coś, co nie od razu ludzie doceniają, ale jeżeli taka
kultura organizacyjna jest w danej firmie, to to jest bardzo dobrze postrzegane,
bo nie wszędzie tak jest. W niektórych firmach jest tak, że żeby się z szefem
zobaczyć, to trzeba się w sekretariacie umawiać, a szef też nie dzwoni sam,
tylko wzywa pracowników przez sekretarkę właśnie. (Generał)
W przypadku, kiedy kogoś jednak nie ma w biurze, można się z nim skontaktować w
ważnych sprawach za pośrednictwem firmowego narzędzia SMS-owego, którego
pomysłodawcą był Sierżant Wywiadu, który zajmuje się również administrowaniem i
obsługą tego narzędzia.
W biurze zawsze wiele się dzieje, ludzie przechodzą między pomieszczeniami, z biura do
biura, między open spasami. Księgowość i IT to działy, gdzie większość pracy odbywa się
jednak za zamkniętymi drzwiami, w przypadku księgowości w przenośni, w przypadku IT
dosłownie. Łącznościowiec ciekawie podał swoją rolę w komunikacji na przykładzie
procesu rekrutacji:
Z resztą ja jako informatyk się zawsze o wszystkim dowiaduję na końcu. Albo
na początku samym. [śmiech] Czyli albo kogoś przyjmują wtedy i wiem, że
będzie przyjęty nowy pracownik, albo kogoś zwalniają. No a jak kogoś
zwalniają, to ja się na końcu dowiaduję, że trzeba mu zabrać komputer. To
znaczy zabrać – zwrócić, no musi zwrócić komputer. Także na takiej
zasadzie... A to co się dzieje w środku, to powiem szczerze, że nie bardzo
wiem. (Łącznościowiec)
47
Księgowość za to stanowi dział, w którym występuje komunikacja wręcz nieprzerwana. W
tym przypadku komunikacja ma na celu bieżącą wzajemną pomoc w kwestiach
księgowości.
Zawsze któraś sobie może pomóc i powiedzieć albo upewnić się, bo niby coś
się wie, ale te przepisy się tak zmieniają, że tu raz się odlicza VAT, tu sie nie
odlicza, tu znowu odliczamy. Tak więc mówiąc głośno, że: "Księguję to." i
tam nie wiem: "…posłuchaj" – księguję i mówię: "Tak?" – "Dobrze.". Tylko
tak człowiek szuka tego. […] No trzeba między sobą rozmawiać,
komunikować się, bo jest to ważne naprawdę. Zwłaszcza, że ogrom i przedział
tych wszystkich dokumentów, no rachunkowość jest potrzebnym działem. I tak
każdy sobie coś tam dorzuci. (Skarbniczka)
Mimo, że rzeczywiście jest to potrzebny dział, nie zawsze współpraca innych
pracowników z nim wygląda wzorowo.
Większości się wydaje, że dział księgowości "się czepia". [śmiech] To na
przykład tu chyba wszędzie tak jest. A to nie o to chodzi, żebyśmy my się
czepiały, tylko żeby to zaksięgować, to musi być prawidłowo. […] Niektórym
się wydaje, że no bo co to za różnica, że to jest kopia dokumentu, a nie
oryginał. No jest to zasadnicza różnica. [śmiech] Ale myślę, że generalnie to
nie mam osobiście jakichś problemów z komunikacją z ludźmi z innych
działów. Myślę, że sobie jakoś radzimy i staramy się siebie wspierać.
(Skarbniczka)
Wspieranie się nawzajem i sprawna komunikacja stanowią fundament współpracy
między stanowiskami. Ciekawy przykład współdziałania stanowi fakt pomagania
administracji serwisu przez call center. Pomoc ta polega zazwyczaj na pakowaniu
dokumentów przez dyspozytorów, którzy zostają w pracy na zmianę nocną. Z jednej strony
administracja dostaje pomoc, z drugiej dyspozytorzy mają zajęcie na godziny siedzenia w
biurze, kiedy zazwyczaj nic się nie dzieje. Sztabowa posłużyła się metaforą ludzi jako
48
„trybików w maszynie”. Podkreśla znaczenie współpracy wszystkich pracowników dla
dobra całej organizacji.
Z Niemiec mamy narzucony jakiś raport. Raport jest na podstawie robiony
tego, co my robimy, tego na przykład, co ja robię. A ja, moją podstawą pracy
jest to, co ktoś robi, więc tak naprawdę tu się zaczyna kółeczko i każdy musi
na dany moment przynieść na przykład... od konserwatora, który przynosi
protokół do kierownika wykonanej pracy. Przeze mnie to przechodzi. Jest na
przykład wystawiana faktura, albo coś innego tu się dzieje. Później idzie to do
raportu, tworzony przy kontroli jest przez nas raport i on idzie do Niemiec. No
i gdyby któraś z tych pozycji zawiodła, w sensie, nie zadziałało by, na przykład
gdyby ten konserwator na czas nie przyniósł, kierownik na czas nie opisał, ja
na czas nie zrobiła, to by to już nie działało. Więc to są te z góry nam zadania
narzucone, no do których wszyscy jesteśmy zaangażowani. Do jednej małej
rzeczy... pół firmy robi tą rzecz po kolei. (Sztabowa)
Prosiłem kilkoro moich rozmówców o odniesienie się do metafory Sztabowej. Spotkałem
się ze zrozumieniem i potwierdzeniem trafności tej metafory, gdyż wiele procesów w
firmie przebiega między różnymi stanowiskami i komórkami organizacyjnymi.
To znaczy tak – my tu łapiemy wszystkie informacje. Pokój obok przejmuje od
nas, czyli to jest nadzór taki techniczny bardziej. To są kierownicy
odpowiedzialni za urządzenia. My z nimi współpracujemy, bo jeśli my tego nie
przyjmiemy, oni nie wiedzą, co się dzieje, chyba, że konserwator w danym
momencie jest na urządzeniu. To jest co innego jeszcze. Ale tak jak tutaj, to
właśnie. Jedno od drugiego jest uzależnione. Nie da rady inaczej. Jedna część
nawala, no to następna też nawali. Także w sumie bardzo trafne określenie.
(Agentka Wywiadu)
W każdej firmie zdarzają się jednak momenty, że ktoś „nawali”. W Vanger Corp
Elevator PL nie prowadzi to do konfliktu, który jest sytuacją sporadyczną, rozwiązywaną
raczej na zasadzie dyskusji niż kłótni, czy chociażby sprzeczki.
49
Zdarzają się [wpadki], ale staramy się o tym po prostu nie mówić, no bo jednak
to dla tej osoby, która to po prostu popsuje coś, nie dopełni swoich
obowiązków, to nie jest miłe też takie wypominanie wprost. […] problemy są
zazwyczaj wspólnie rozwiązywane, a poza tym w szczególności z udziałem
kierownika, żeby tutaj nie było jakichś niejasności, nawet jeśli coś uznajemy,
że to może być nie na naszą korzyść, ale staramy się to razem z nim rozwiązać.
(Agentka Wywiadu)
Co sobie bardzo cenię, nie ma "zwalania winy", jeżeli coś jest nie tak.
Rozwiązuje się problemy, a nie szuka winnego. To jest podstawowa zasada. I z
resztą my się jej wszyscy trzymamy – jeżeli coś jest nie tak, to nie szukamy kto
coś tam źle zrobił i kto zawinił i na kogo będziemy krzyczeć, tylko szukamy
rozwiązania tego. (Sztabowa)
Znajduje to potwierdzenie u Pani Zaopatrzeniowej, która, „może patrzy przez różowe
okulary” (Pani Zaopatrzeniowa), ale nie dostrzega żadnych konfliktów w firmie, gdyż
wszystko załatwiane jest na spokojnie.
Jeśli coś jest nie tak, to zawsze jesteś w stanie się normalnie porozumieć.
Normalnie po prostu porozmawiać. I albo jeśli jest konflikt, to go wyjaśnisz,
albo jeśli jest jakaś potrzeba to to rozwiążesz. Nie zdarzyło mi się i
przynajmniej nie słyszałam jeszcze, żeby jakiś konflikt powstał. Bo wiadomo,
jeśli powstają jakieś konflikty, to zazwyczaj jest to dosyć mocno zawężone i
tylko osoby, które biorą w tym udział o tym wiedzą. (Pani Zaopatrzeniowa)
Dyskretne rozwiązywanie problemów służy również ochronie osób w daną sytuację
zamieszanych. Agentka Wywiadu twierdzi, że jakiekolwiek konflikty nie powinny
wychodzić poza najbliższe otoczenie pracownika, gdyż wpływa to na opinię ludzi na jego
temat. A to zdecydowanie może zaszkodzić komunikacji wewnątrz firmy. Utrzymywanie
pewnego poziomu kultury osobistej to różnica między poprzednią a obecną pracą
Sztabowej. Mimo, że obie organizacje są niemieckimi koncernami, różnica w komunikacji
jest znacząca.
50
Oczywiście, jedni się mniej lub bardziej lubią, bo to nie jest to, że jak rodzina
żyjemy, a bo bez przesady, ale nawet ci, co się mniej lubią, są po prostu dla
siebie kulturalni. Nie ma czegoś takiego, że się czuje, że ktoś się nie lubi. Nie
ma żadnych kłótni. A zdarzało mi się byłam świadkiem kłótni w firmach i to
troszeczkę jakiś dziwny poziom dla mnie... "Wrzeszczały baby na siebie", za
przeproszeniem, bo to były "baby", [śmiech] takie "przekupy bazarowe".
(Sztabowa)
W przypadku rozwiązywania konfliktów również dobry przykład zdaje się stanowić
wyższe kierownictwo, które promuje rozwiązywanie problemów na spokojnie, bez
niepotrzebnego szukania winnych wśród pracowników.
A to wychodzi na pewno też od góry. Jeżeli sam zarząd tak się zachowuje.
Myślę, że gdyby zarząd szukał winnego, to każdy po kolei by też z nas szukał
wśród siebie winnych czegoś, co zostało niedopilnowane, no czasami się
zdarza. (Sztabowa)
Wiele czynników, wymienionych przez moich rozmówców, wpływających na
sprawną komunikację w biurze Vanger Corp Elevator PL bierze zatem pośrednio udział w
budowaniu współpracy między stanowiskami. Dzięki temu, te „trybiki w maszynie” są w
stanie funkcjonować obok siebie, nie zakłócając przebiegu procesów w firmie
niepotrzebnymi starciami.
51
4.4. Pracownicy nieformalnie
Spędzając ze sobą przynajmniej osiem godzin dziennie, pracownicy oprócz
kontaktów czysto służbowych w naturalny sposób zawierają znajomości na stopie
prywatnej. Wszyscy moi rozmówcy, z wyjątkiem Sapera potwierdzili, że pracując w
Vanger Corp Elevator PL nawiązali ze współpracownikami kontakt wykraczający poza
obowiązkową współpracę zawodową.
Potrafimy się spotkać prywatnie, wyjść do kina razem, czy dzwonimy do
siebie i jest... Nie no nawet takie rzeczy jak ktoś się spóźnia, czy coś takiego,
to dzwonimy: "Czy coś się stało?". No bo, wiadomo, różne wypadki chodzą po
ludziach. Więc to bardziej prywatne pytanie niż służbowe w tym momencie.
Ale jak najbardziej tak. Dzieci się znają na przykład, jest OK. (Sztabowa)
Konserwatorzy, z racji bycia przez większość dnia odizolowanymi od biura i innych
konserwatorów, mogą mieć problem z nawiązaniem kontaktów towarzyskich. Saper
wyjaśnia, że ma to również podłoże czysto geograficzne.
Jak ktoś ma więcej czasu, to może się spotykać po pracy. Ja mieszkam w
Pruszkowie. Kolega, z którym wcześniej pracowałem mieszka w Dobrej, to
jest za Mińskiem. Jeszcze inny mieszka w Piasecznie. I tak naprawdę po pracy
to możemy sobie przez telefon pogadać co najwyżej, bo tak jeździć przez pół
miasta, czy pół województwa to po prostu... Ale myślę, że się zdarza, że są
jakieś tam znajomości.(Saper)
Osoby z biura mają zatem większe szanse na poznanie bliżej współpracowników. Nawet w
call center, w którym dyspozytorzy pracują w systemie zmianowym, często mijając się
pracy, pracownicy potrafią nawiązać dobry kontakt.
Ja tutaj właśnie przychodząc do pracy z koleżanką jedną się zgadałyśmy. Teraz
się z nas śmieją, że wszędzie jeśli jakieś wyjście, to tylko z nią. Wiecznie tylko
jesteśmy gdzieś dostępne, jeśli nas nie ma w pracy, to znaczy, że jesteśmy
razem. To już taka nasza przyjaźń taka w pracy się nawiązała i od roku już
52
trwa w sumie.[…] zdarza się, że na przykład jeśli dzisiaj mnie zmienia kolega,
przyjdzie z dziesięć minut wcześniej albo w ogóle wcześniej całkowicie, żeby
posiedzieć, pogadać, żeby zorientować się, co się dzieje, a przy okazji
zobaczyć co u mnie słychać, żeby nie było tylko tak, że zmiana to zmiana.
(Agentka Wywiadu)
Sierżant Wywiadu zaobserwował również wewnętrzne podziały w firmie mające miejsce
między działami. Innymi słowy:
Wydaje mi się, że w innych działach też ten poziom zżycia jest podobny, ale
poziom zżycia między działami nie tak strasznie. To znaczy np. serwis z
działem nowych instalacji czy modernizacji absolutnie nie jest tak zżyty jak
serwis między sobą na przykład. Także te linie podziałów w tym miejscu są
trochę ostrzejsze.(Sierżant Wywiadu)
Sposobność do nawiązania kontaktu może wyniknąć całkowicie przypadkowo. Sierżant
Wywiadu z racji swojego stanowiska, jest dostępny dla firmy dwadzieścia cztery godziny
na dobę. Twierdzi jednak, że w przypadku spotkania poza normalnymi office hours szansa
na towarzyską rozmowę jest większa.
To ja wchodziłem właśnie do firmy w lutym i tuż zaraz potem były święta
Wielkiej Nocy, no i właśnie tak z tymi kierownikami serwisu zdarzało mi się w
te święta Wielkiej Nocy musieć kontaktować, bo coś tam się działo takiego
strasznie nietypowego i jakieś decyzje podejmowaliśmy. No i to były pierwsze
takie okazje moje do kontaktu z niektórymi z nich w takim świątecznym
czasie. I potem jakoś tak łatwiej już było się kontaktować, mnie z nimi jak
mieliśmy okazję i w święta pogadać siłą rzeczy. (Sierżant Wywiadu)
Podczas
obserwacji
byłem
świadkiem
rozmowy
telefonicznej
Sztabowej
ze
współpracownikiem. Rozmowa zaczęła się na stopie towarzyskiej, padały pytania o
samopoczucie kolegi z pracy oraz o termin porodu jego dziecka. Dopiero po dłuższej
chwili rozmowy prywatnej, zeszła ona na tematy służbowe. Rozmowy prywatne są
również powszechne w dziale księgowości.
53
Nawet jak tak siedzimy, to coś tam kłapiemy o swoich rodzinach i o swoim
życiu prywatnym. No bo to jednak jest przynajmniej to osiem godzin dziennie
- dłużej niż w domu czasami się widzimy. (Skarbniczka)
Panie księgowe, tak jak napisałem w podrozdziale o komunikacji, komunikują się wręcz
nieprzerwanie. Posiłki, które spożywają zazwyczaj razem, znane są współpracownikom
jako ciekawe spotkania towarzyskie.
Śniadania. Nie no śniadania są śmieszne u nas, ponieważ są śniadania działowe
i najbardziej okupującym działem kuchnię jest dział księgowości, który robi
sobie wielkie "wieczerze", my się śmiejemy. (Sztabowa)
Miałem okazję być świadkiem takiej „wieczerzy”, aczkolwiek jest to na tyle małe
pomieszczenie, że nie było możliwości ograniczenia efektu audytorium. Skutkiem tego,
według osób, które ze mną tam przebywały, były „ocenzurowane” rozmowy. Jednakże
przez te piętnaście-dwadzieścia minut byłem świadkiem oraz uczestnikiem rozmów na
różne tematy, od podatków przez zdrową żywność po domowej roboty kiełbasę. Podczas
obserwacji zwróciłem uwagę na to, że jedna z pracownic usunęła stoper do drzwi. Kuchnia
jest miejscem przez wielu moich rozmówców przedstawiana jako miejsce prywatnych
spotkań, poznawania innych pracowników oraz odizolowania się na chwilę od pracy:
Ale jest to, no takie miejsce, gdzie możemy sobie porozmawiać, dlatego, że
staramy się jak najmniej, albo jeżeli rozmawiamy, to po cichu. Ponieważ ze
względu na to, że inni pracują. To w kuchni możemy sobie normalnie,
spokojnie, swobodnie porozmawiać. To nie chodzi o obgadywanie, ani o
podobne rzeczy, tylko po prostu normalnym tonem głosu, nie wyciszając go,
nie przeszkadzając innym. (Sztabowa)
Oprócz odizolowania, kuchnia może być miejscem, które z racji, że jest miejscem
przygotowywania posiłków, daje namiastkę rodzinnej atmosfery i pozwala wyzbyć się
bezosobowości relacji.
Standardowo, że każdy jak coś ma, chce się czymś podzielić - słodycze,
cukierki, cokolwiek, to staramy się to dawać, żeby była taka namiastka tego, że
54
jest fajnie. Że mamy słodycze, posiedzieć chwilę przy tych słodyczach,
pogadać. […] Żeby nie zatracało się tej osobowości. Żeby nie było tak
"sucho", tak bym powiedziała. Żeby nie było tak bez emocji. […] Jakaś taka
tradycja dzielenia się tutaj jest, to prawda. Jak ktoś coś ma, ktoś coś zrobi,
ktoś... dziewczyny upieką, chłopaki przyniosą coś tam dobrego, bo żonka
zrobiła na przykład, to też się każdy tym podzieli. To jest fajne, bo bardzo
często w kuchni stoi coś, żeby tam sobie podjeść coś słodkiego najczęściej, bo
ktoś się przyniesie podzielić. Fajnie, fajnie. To jest akurat takie, że daje takie
coś ciepłego. (Pani Zaopatrzeniowa)
Oczywiście kuchnia nie musi być jedynym miejscem, gdzie pracownicy spotykają się
prywatnie. Powszechne jest spotykanie się po godzinach pracy – wspólne wyjścia do kina,
do restauracji, czy klubów.
Relacje osobiste pracowników nie muszą być nawiązywane przypadkowo.
Budowaniu ich sprzyja szereg spotkań grupowych w postaci imprez integracyjnych czy
spotkań na Wigilię Bożego Narodzenia. Wydarzenia te były wymieniane przez moich
rozmówców, gdy pytałem ich o zwyczaje i tradycje występujące w firmie. Spotkania, czy
wyjazdy integracyjne mają miejsce od kilku lat, kiedy do firmy dołączyła młodsza część
kadry.
Zwyczaje też się zmieniają, np. spotkania integracyjne, których kiedyś nie
robiliśmy, natomiast młodsi pracownicy wręcz oczekują, jest to dla nich
motywujące, żeby dwa, trzy razy gdzieś razem pojechać, się spotkać, nie
wiem, przy ognisku, czy np. na żaglówkach i przy okazji się czegoś nauczyć,
omówić, ale też i troszeczkę razem pobawić. I to jest jeden z takich nowych
zwyczajów, który mniej więcej od dwóch, trzech lat wprowadziliśmy.
(Generał)
Generał zapewnia, że wyjazdy integracyjne dostosowane są do osób z danego działu. Z
racji tego, że dział księgowości składa się z samych kobiet, mają spotkanie w klubach, czy
restauracjach. Z drugiej strony dział serwisu składa się prawie wyłącznie z mężczyzn, więc
55
rozrywką dla nich dobraną zostało jeżdżenie samochodami terenowymi w Bieszczadach,
czy inne atrakcje, których grupę docelową stanowią mężczyźni.
My byliśmy i na gokartach jednego roku, później szliśmy sobie zjeść. Na
paintballu byliśmy. Zdecydowanie nie biorą pod uwagę SPA i tym podobnych
[śmiech] pod kobiety. Nas jest dwie tylko w serwisie. No nie licząc call center,
w call center też są, więc mężczyźni tutaj przeważają, stąd też gokarty i
[śmiech] paintball. Ale bardzo fajne wyjścia, bardzo, bardzo miłe i bardzo
integrujące na pewno. (Sztabowa)
Wyjazdy integracyjne są wydarzeniem szczególnym, wyróżniającym się w ciągu roku.
Kilkoro moich rozmówców podkreśla integrujące znaczenie takich wyjazdów i twierdzi, że
mają z nich miłe wspomnienia.
Wtedy rzeczywiście jest fajnie i możemy sobie tam wspólnie czas spędzić,
pobawić się i jest rzeczywiście co potem powspominać. Zazwyczaj sobie
wtedy robimy zdjęcia, wszystkim w firmie rozsyłamy. No i tak różne śmieszne
rzeczy wychodzą. (Pani Zaopatrzeniowa)
W zeszłym roku, w zeszłym roku niestety nie mogłem być na tej naszej
integracji, na tym spotkaniu takim integracyjnym i powiem szczerze, że żałuję
po prostu, że jakoś tak... To znaczy, no nie spędza mi to snu z oczy, ale po
prostu jakoś tak inaczej się czuję, że "A szkoda!". W zeszłym roku byłem i
było fajnie. To znaczy w zeszłym roku nie byłem i po prostu wydaje mi się, że
straciłem coś. Coś straciłem. (Łącznościowiec)
Corocznym wydarzeniem, które również służy budowaniu osobistych relacji między
pracownikami jest Wigilia. Wcześniej urządzana w restauracji, obecnie w biurze, daje
możliwość odetchnięcia przed świętami oraz poczucia świątecznej atmosfery już
wcześniej,
w
pracy.
Stanowi
też
doskonałe
podłoże
do
budowania
relacji
pozazawodowych.
Naprawdę bardzo fajna sprawa, bo rzeczywiście bardzo dużo to nam daje, żeby
się chociaż chwilę poznać. Trochę więcej, no bo wiadomo, że jak każdy siedzi
56
w pracy przy tym komputerze to go tam ledwie widać zza tego komputera no i
nie wiemy z kim mamy do czynienia czasami. […] takie spotkanie wiadomo są
jak w każdej firmie uważam w dzisiejszych czasach niezbędne, bo nie traci się
tej osobowości i nie jest się takim bezosobowym w firmie, że jest tylko imię,
nazwisko. Dobrze, że jeszcze nie nadają numerów.(Pani Zaopatrzeniowa)
Zbycie się bezosobowości w firmie to najważniejszy aspekt takich spotkań jak Wigilia.
Jednakże może to zwyczajnie służyć odprężeniu i możliwości porozmawiania „na luzie”.
Oczywiście każdy z nas ma jakieś tam swoje życie takie, czy inne. Wiadomo,
że ta integracja nie jest jakaś taka pełna. Ale nawet sama taka świadomość, że
tak bez żadnych jakichś tam, że ktoś do mnie dzwoni: "Słuchaj, zepsuł mi się
komputer" i przy okazji się pyta: "Co u ciebie słychać?". No tu jest odwrotnie,
przy takich integracjach, że raczej się rozmawia o tym, "co słychać", co i tak
dalej i nie ma wtedy, żebym usłyszał, że się komuś komputer zepsuł. Także
jest to takie fajniejsze.(Łącznościowiec)
Jednakże żeby nie stracić kontroli nad ludźmi podczas Wigilii, podczas ostatniej ustalono,
że życzenia, kierowane do wszystkich razem, zostaną złożone przez prezesa, ponieważ
składanie sobie nawzajem przez pracowników życzeń zabrałoby bardzo dużo czasu.
Składanie życzeń zdarza się również na imieniny.
Bardzo często mamy tak, że jak ktoś ma imieniny, to mu kupujemy, składamy
się tam po parę złotych i kupujemy jakiś prezent. Jest zdecydowanie milej i
sympatyczniej, ale to już w obrębie działu, ponieważ duża firma, duży dział po
całej Polsce, więc wiadomo, że tylko w tym dziale.(Sztabowa)
Złożenie życzeń czy darowanie prezentu oczywiście nie oznacza hucznego świętowania,
ale ciekawe jest to, że zdaniem Generała w firmie w ogóle nie ma miejsca na świętowanie
imienin.
Nie mamy, zwalczamy, urządzanie imienin w pracy, nie robi się tego, nie ma.
Kiedyś było, ale przy czterdziestu osobach w biurze to praktycznie raz w
57
tygodniu byłyby jakieś imieniny, także tak to zostało, jakoś tam... wytępione,
nazwijmy to. (Generał)
Zastrzeżenia co do jakichkolwiek zwyczajów dotyczą również ubioru. Nie ma tu co
prawda ostrych wytycznych firmowych, jedynie zdroworozsądkowy biurowy ubiór.
Było nam powiedziane, że strój biurowy to jest biurowy. To nie jest krótka
spódnica i biust na wierzchu. Przepraszam [śmiech]. Jeśli chodzi o kobiety.
Natomiast, jeśli możemy sobie w piątek casualowo się ubrać, to też jest okej.
Ale tak, tak było mówione. Nie są to wytyczne, że biała bluzka i czarny dół,
ale to chyba każdy wie, że w pewnym wieku, w pewnych miejscach trzeba
wyglądać[…] To nie jest powiedziane, ale nie ma jakichś tam narzuconych –
jakie kolory [śmiech] i wstążki we włosach. (Sztabowa)
W firmie istnieje też mniejsza, aczkolwiek łącząca wymiar formalny firmy z czynnikiem
ludzkim tradycja. W kuchni znajduje się „licznik dni bez wypadku”, czyli zwyczajne
karteczki z cyframi aktualizowanymi na bieżąco. Gdy licznik dojdzie do równej setki, do
biura kupowane są pączki. Niejaki sukces firmy jest przekładany na drobną przyjemność
dla pracowników, której mogą doświadczyć oczywiście w popularnym miejscu odcięcia od
obowiązków, czyli kuchni.
Powyższe zdarzenia, miejsca i zwyczaje nie pozostają bez wpływu na atmosferę
pracy w firmie. Moi rozmówcy zgodnie twierdzą, że po prostu „dobrze się pracuje” w
Vanger Corp Elevator PL. Ważnym czynnikiem jest postać lidera na samym szczycie
hierarchii organizacyjnej:
To jest po prostu szef, który nie jest po prostu jakimś katem, który tu stoi nad
nami, tylko jest to normalny człowiek, który po prostu... Z resztą, notabene,
dzisiaj odchodzi niestety, także zobaczymy, co będzie się działo później, ale na
razie w każdym bądź razie mówię, że jest to jeden z najlepszych prezesów,
jakich ja znałem w swojej karierze, a powiem szczerze, że już siedmiu albo
ośmiu prezesów przeżyłem. […] dzięki takim ludziom jak nasze szefostwo, po
prostu się tu łatwiej pracuje. Nie ma jakiegoś obozu pracy, tylko jest tu taka
58
atmosfera, jaka jest, że pracownicy... po prostu pracują w taki sposób, w jaki
pracują i to nie wymaga nad nimi jakiegoś, mówię, kata, kontroli, czy
czegokolwiek. (Łącznościowiec)
Łącznościowiec dostrzega zatem związek między przykładem, który idzie z góry a
atmosferą pracy w całej firmie. Zwracam uwagę również na wpływ tych czynników na
efektywność pracy, czy może na brak konieczności ścisłego kontrolowania pracowników.
Być może wywodzi się to jeszcze z czasów, kiedy firma miała mniejszą siedzibę, przez co
wszyscy byli bliżej.
Mnie to ujęło, dlatego, że tak powinna wyglądać praca w normalnej firmie.
Przynajmniej ja z takiego założenia wychodzę. No i tą atmosferę ja cały czas
czuję, pomimo, że niektórzy mówią, że oni nie czują jakiejś takiej atmosfery
rodzinnej. Może na tej zasadzie. Kiedyś było bardziej i rzeczywiście jak się
rozmawia z osobami, które tutaj długo pracują, po dziesięć na przykład. […]
No że kiedyś to w ogóle było tak rodzinnie, że wszyscy wychodzili, kawkę
razem pili, gadka-szmatka, wszystko, ale jakoś praca im szła. (Pani
Zaopatrzeniowa)
Inni moi rozmówcy potwierdzają, że atmosfera jest zdecydowanie „luźniejsza” niż typowo
biurowa. Na pewno wpływ ma na to również swoboda komunikacji w firmie. Do ludzkiej
natury należy jednak ciągłe niezadowolenie:
To oczywiście zawsze na coś się tam... każdy coś sobie znajdzie do
ponarzekania. No jak nie finanse, to nie taka kawa. Ile charakterów, tyle ludzi.
Będą narzekać w kuchni. Czy w tej firmie, czy w innej. To po prostu tak... Nie,
myślę, że gdyby się nie podobało, to po prostu się w takich firmach nie
pracuje. Bo tu trzeba dać dużo z siebie. (Sztabowa)
Wydaje się jednak, że to jest narzekanie dla samego narzekania. Niewiele osób odchodzi z
firmy na własne życzenie po tym jak już postanowiło rozwijać karierę w Vanger Corp
Elevator PL. Oczywiście, zdarza się to na niższych stanowiskach, na których pracują
59
nierzadko ludzie nie do końca pewni swoich chęci pozostania w firmie na lata. Obecny
zespół jednak sprawa wrażenie zgranego, mającego do siebie nawzajem zaufanie.
No ale mówię, to wygląda na takiej zasadzie zaufania, że każdy tutaj sobie ufa.
Nie ma czegoś takiego, że ktoś tam pod kimś dołki kopie. Chociaż no... Nie
udało mi się tego zauważyć, ale może być taka sytuacja, że gdzieś tam ktoś
"krecią robotę" wykonuje, ale ja osobiście nie widziałem jeszcze takiego
zachowania. (Łącznościowiec)
Sztabowa pokusiła się o stwierdzenie, że ludziom zwyczajnie sprawa przyjemność
przychodzenie do pracy, co musi oznaczać, że czują się w miejscu pracy dobrze, pewnie i
bezpiecznie.
Natomiast każdy zna po prostu swoje miejsce i lubimy tu przychodzić. Nie ma
tak, że nam się nie chce. Nie chce nam się przyjść, bo tak jak się nie chce
wstać codziennie rano milionom Polaków [śmiech], bo nie taka pogoda. Ale
nie dlatego, że nie chce nam się iść do pracy. To jest normalne. A tak już
nawet po wakacjach fajnie przyjść. (Sztabowa)
60
4.5. Wolna (nie)wola, czyli procedury i swoboda działania
Zalecenia, wytyczne, procedury. Koncern używa różnych środków wpływu na
swoją spółkę, Vanger Corp Elevator PL. W każdej firmie tej wielkości musi nastąpić
standaryzacja pewnych działań, aby zapewnić pewien poziom kontroli nad ogromem
pieniędzy, ludzi i zadań. Moi rozmówcy podawali mi przykłady procedur czy wytycznych,
jakie istnieją w firmie. Przykładem takim może być procedura wezwania dłużnika do
zapłaty, z którą do czynienia ma m.in. Sztabowa:
U nas zaczyna się to, praca zaczyna się od wystawienia wezwania. Wezwanie
idzie z automatu, to znaczy jest osoba, która nastawia ten automat, ale kiedy są
to faktury... przeterminowane o 14 dni, ja już się pojawiam na wezwaniu. W
momencie, kiedy mamy wezwanie do zapłaty. Później... wykonujemy telefon
po wysłaniu wezwania, zanim czasami jeszcze dojdzie to wezwanie - dlaczego
nie płacą, co i jak. Następnie ja jadę do klienta, jeżeli jest jakiś problem do
wyjaśnienia. Na terenie mazowieckim, to znaczy w naszej, jak się nazywa
[Vanger] Centrala, więc i Radom i Łódź też podchodzi po nas. Natomiast na
terenie Polski w innych naszych działach, wysyłamy swoją firmę
windykacyjną. Jeśli nie, później idzie drugie wezwanie, trzecie wezwanie i
później już kierujemy sprawę do sądu. Też przez kancelarię wynajętą. Nie my
sami, tylko ona nas reprezentuje w tym momencie. (Sztabowa)
Jako pracownica działu zajmującego się administracją, Sztabowa w znacznym zakresie
zajmuje się “robotą papierkową”, wysoko sformalizowanymi czynnościami, które często
narzucone są z góry, od “ich ‘Guru’ z Niemiec”(Sztabowa). Przykładem mogą być raporty,
które cyklicznie muszą być przesyłane do siedziby głównej Vanger Corp. Działem, który
nawet bardziej opiera się na procedurach, wytycznych i przepisach prawnych jest dział
księgowości.
Może więcej jest takich w firmie procedur koncernowych, które jakby
wszystkich trochę drażnią, bo coraz więcej jakiejś papierologii, która... no
mniej lub bardziej potrzebna. Nam ona nie jest jakoś bardzo potrzebna w tym
61
momencie większości, ale koncern tego wymaga. Im jest to potrzebne, więc
jakby tutaj nie dyskutujemy. (Skarbniczka)
Warto zwrócić uwagę na sposób, w jaki Skarbniczka odniosła się w powyższej
wypowiedzi do zagranicznej części firmy jako do “nich”, a nie jako do “zagranicznej
części naszej firmy”. Wskazuje to na dystans do firmy jako całości i powiązań wewnątrz
jej. Jest to firma międzynarodowa, co według Skarbniczki rodzi wiele ważnych tematów
natury prawnej. Zaznaczyła, że księgowa w Vanger Corp Elevator PL musi doskonale
orientować się w przepisach prawnych zarówno polskich jak i zagranicznych oraz na
bieżąco śledzić zmiany, które w ich obrębie zachodzą.
Trzeba jednocześnie znać przepisy polskie i międzynarodowe. Trzeba wiedzieć
kiedy możemy przyjąć fakturę VAT z zagranicy, a kiedy jej nie przyjąć.
(Skarbniczka)
Pracując na takich stanowiskach jak Skarbniczka czy Sztabowa, należy również ściśle
trzymać się terminów narzuconych z góry, które potrzebne są do dalszego raportowania.
Zazwyczaj przełomy miesięcy to momenty, w których nakłada się wiele rzeczy do
zrobienia, raportów do napisania, czy zleceń do zamknięcia. Przesilenie wynika z
automatyzacji systemu księgowego. Administracja serwisu ma to szczęście, że
dyspozytorzy call center pomagają jej w pracach biurowych, dzięki czemu nie jest
konieczna zbyt duża ilość nadgodzin, które jednak i tak się zdarzają w tym okresie.
Idzie mail do
kiedy można wystawiać faktury,
do
kiedy można
przeksięgowywać, do kiedy można cokolwiek robić. I po tym terminie jest już
duży problem, jeżeli ktoś coś chce zrobić w systemie. Ale to już dział
księgowości musi nam "otwierać system", bo mamy go po prostu zamkniętego.
U nas, jeśli chodzi o dział serwisu, fakturujemy większość naszych klientów na
koniec miesiąca – to idzie z automatu. To jest automat nastawiany, ale to też
trzeba sprawdzać. Mamy różnego rodzaju odliczenia. Np. za przestój dźwigu
odliczamy od faktury proporcjonalnie do dni, do obciążenia. I to jest główne na
62
koniec miesiąca dla nas zadanie. Tego jest sporo, bo faktur na koniec miesiąca
jest około tysiąca, więc czasami coś się z systemem dzieje. (Sztabowa)
Odgórny wpływ na standardy dotyczy również systemów informatycznych: sprzęt
komputerowy, oprogramowanie do niego, system call center, nawet program
antywirusowy. Oddział warszawski jest połączony za pomocą VPN-u [Wirtualna Sieć
Prywatna] z centralą informatyczną Vanger Corp w Niemczech, co pozwala na
nieprzerwany nadzór systemów przez koncern. Wprawdzie Łącznościowiec twierdzi, że są
pewne pojedyncze rozwiązania wprowadzone bez zgody centrali (co doprowadziło do
pretensji z ich strony), aczkolwiek:
Tak naprawdę to bez nich nic nie można nam zrobić tutaj. To po pierwsze, a po
drugie... Nie no w zasadzie to "po pierwsze", prawda, czyli nic nie można nam
zrobić bez ich wiedzy, a oni znowu nie to, że czekają na to, żebym coś im tam
przesłał, że ja tam coś chciałem zmienić, jakiś router albo coś. Po prostu oni
sami narzucają. Zmianę serwerów, zmianę routerów, zmianę providera
internetowego itd. (Łącznościowiec)
Ze względów bezpieczeństwa hasła na komputerach firmowych zmieniane są co trzy
miesiące. Wymaga to koordynacji procedury w odpowiednim czasie zarówno przez
Łącznościowca jak i przez użytkowników. Zauważył on jednak, iż niektórzy pracownicy
pracujący w firmie od lat, nadal mają problemy z opanowaniem tak prostej procedury jak
zmiana haseł. Jest to procedura narzucona z góry koncernu, co jest dla Łącznościowca
zrozumiałe:
Polacy nie rozumieją wielu innych spraw, tak jak dbanie o wykonywanie kopii
bezpieczeństwa, dbanie o zabezpieczenia systemu swojego komputera itd.
Każdy z Niemców, czy z zachodnich tych państw każdy traktuje komputer
jako narzędzie pracy, czyli się trzeba tego nauczyć. (Łącznościowiec)
Dbanie o bezpieczeństwo nie dotyczy w firmie tylko bezpieczeństwa
informacji. Z racji tego, że pracownicy serwisu pracują na skomplikowanych, ciężkich
maszynach, w dodatku często na dużych wysokościach, jest to praca w
63
niebezpiecznych warunkach. Na jesieni dwa tysiące jedenastego roku koncern zaczął
wywierać nacisk na bezpieczeństwo w miejscu pracy.
Więc no my mamy taką specyfikę trochę jak, jak robotnicy budowlani –
generalnie prace na wysokościach, upadki, sprzęt ciężki, urządzenia
mechaniczne o dużej sile, które mogą tak palce zgruchotać tak nawet, że się
nie zauważy, w sekundę. No i przez to teraz nawet w ogóle mamy zatrudnioną
od niedawna taką koleżankę, która jest takim inspektorem bezpieczeństwa
pracy. No i na to zdecydowanie w tej chwili jest położony nacisk. Na taką
świadomość tego, że "rutyna zabija", dosłownie i w przenośni, że tak powiem.
Także teraz zwracam uwagę, że taka kampania się odbywa.(Sierżant
Wywiadu)
Efektem zwiększania nacisków ze strony koncernu było zatrudnienie wspomnianej już
specjalistki BHP oraz rozpowszechnianie informacji o bezpieczeństwie za pomocą
gazetek firmowych i innych plakatów. Ciekawy przejaw proceduralności w tym
przypadku może stanowić logo kampanii na rzecz bezpieczeństwa w firmie. Otóż aby
mieć możliwość użycia owego loga w plakatach wywieszanych w biurze, potrzebna
jest zgoda na to z centrali koncernu. W biurze zauważyłem wywieszony przy recepcji
dokument zatytułowany Deklaracja polityki bezpieczeństwa i higieny pracy oraz
ochrony środowiska. Według niego, firma zapewnia, że dokłada wszelkich możliwych
starań, żeby zapewnić bezpieczeństwo na miejscu pracy oraz ograniczyć negatywny
wpływ na środowisko naturalne oraz, że te dwa kierunki są kluczowe dla rozwoju
firmy. Dokument zwieńczony jest podpisami obu członków zarządu oraz sentencją:
„Nie ma zadania tak ważnego, czy pilnego, żeby nie można go było wykonać w
bezpieczny sposób”. Kampania została oczywiście zauważona przez pracowników,
których najbardziej dotyczy, czyli konserwatorów. Saper pochwalił zatrudnienie
„nowej pani od BHP” oraz stwierdził, że bezpieczeństwo ma bardzo duży wpływ na
wizerunek firmy. Efektem zwracania uwagi na bezpieczeństwo
wszystkich
pracowników może być kamera w pokoju, w którym znajduje się dyspozytornia call
center. Sierżant Wywiadu wyjaśnił mi, że została ona umieszczona dla bezpieczeństwa
64
dyspozytorów, którzy przez wiele godzin znajdują się sami w biurze. W przypadku,
gdy przez 15 minut kamera nie wykrywa ruchu, agencja ochrony dzwoni w celu
wyjaśnienia sytuacji. Gdy nikt nie odpowiada, agencja powiadamia Sierżanta Wywiadu
oraz wysyła patrol do biura w celu sprawdzenia sytuacji, co według Sierżanta
Wywiadu, zajmuje im poniżej pięciu minut, jako że budynek biurowca jest pod
ochroną przez całą dobę. Bezpieczeństwo w miejscu pracy jest zatem ważnym
elementem polityki firmy, co odczuwali i na co zwracali uwagę prawie wszyscy moi
rozmówcy.
To [bezpieczeństwo] jest rzeczywiście istotny element tutaj u nas w firmie, na
który nacisk kładzie [Vanger Corp] jako centrala. [Vanger Corp] w
Niemczech. Także to przechodzi od Niemiec do Wiednia, czyli do naszego
Elevatora, poprzez wszystkie inne spółki. Więc tutaj nacisk jest bardzo duży.
(Pani Zaopatrzeniowa)
Pani Zaopatrzeniowa zasugerowała, że z jej rozmów z pracownikami dowiedziała
się, iż kiedy Vanger Corp Elevator PL było mniejszą firmą, cechowała ją większa swoboda
decyzyjna względem koncernu. Zapytana o odczuwanie klimatu korporacyjności,
rozmówczyni odpowiedziała:
Z mojego punktu widzenia, ja osobiście tego tak nie odczuwam. Po prostu się
przyzwyczaiłam do tego. Bo niby tutaj przyszłam w tym momencie, kiedy
zaczęły się dziać różne nowe rzeczy. Jeszcze odczułam tą swobodę, która była
kiedyś, ale ja jej tak nie odebrałam, ponieważ ja się cały czas tego uczyłam i
akurat to się wszystko wtedy zmieniało i ja się nauczyłam tego wszystkiego już
"po nowemu". (Pani Zaopatrzeniowa)
„Po nowemu” od kilku miesięcy musiała się uczyć cała spółka Vanger Corp Elevator PL.
W październiku dwa tysiące jedenastego roku powstał w firmie dział zakupów, do którego
dołączyła właśnie Pani Zaopatrzeniowa. Powstanie tego działu miało na celu
scentralizowanie funkcji zakupowej spółki. Kwoty na wydatki powyżej dwustu złotych
muszą już przejść przez nowopowstałą procedurę zakupową.
65
W tej chwili też powstał nowy dział, gdzie coś żeby zamówić, musi być
zamówienie, to musi przejść przez ten dział z akceptacjami. Później z kolei
zamknięte zamówienie. Później faktura, która kiedyś trafiała do nas
bezpośrednio do nas, do księgowości, trafia przez ten dział zakupów, który
musi ją zobaczyć i dopiero przekazać dalej. Więc z działu zakupów idzie do
nas. My ją z kolei dajemy do opisu. Później z opisu idzie do autoryzacji. To
jest po prostu masa tego. [głębokie westchnięcie] (Skarbniczka)
Przez dział zakupów przechodzą zlecenia na różne rzeczy – od farb, przez części do
dźwigów po samochody firmowe. Jest to dział trzyosobowy, więc czasami realizacja
zamówień trwa dłużej niż oczekiwaliby tego pracownicy. Szczególnie, że Pani
Zaopatrzeniowa zaznacza, iż jest to u nich w firmie zupełnie nowa rzecz i praktycznie cała
organizacja musi się do tego dostosować i nauczyć korzystać z usług tego działu. Na
szczęście w dobie Internetu wyszukiwanie i porównywanie ofert sprzedaży nie jest na tyle
czasochłonne, jak jeszcze kilkanaście lat temu. Jednakże porównywanie ofert w przypadku
sprzętu informatycznego czy samochodów nie jest potrzebne, gdyż koncern z góry narzuca
na przykład modele samochodów, których firma ma używać. Inaczej sprawa ma się z
częściami do dźwigów czy innymi zakupami potrzebnymi do serwisu i konserwacji
sprzętu. Nierzadko Pani Zaopatrzeniowa ma problemy z wykonywaniem swoich zadań, z
tego prostego powodu, iż dopiero poznaje dostawców i potrzebne towary.
Na przykład dostaję jakieś zamówienie, Boże, chcę powiedzieć, kurczę. Nie
wiem. Stricte do dźwigów - jakieś elementy do dźwigów, do schodów. Dla
mnie nowa działka. [...] Ja wiem, że to się składa z miliona części, ale jak to się
nazywa, jak to wygląda, to w życiu nie mam pojęcia. I te osoby mnie też
muszą nauczyć, żebym wiedziała, co muszę kupić. [...] Czasami jakieś wbijaki
uchwytowe, jakieś kołki. No kołki to jeszcze człowiek z życia codziennego
będzie wiedział. Ale jakieś wbijaki dla mnie: "Co to jest? Cholera wie!". No
ale jakieś takie no momentami takie dostaję zamówienia, że: "Od czego by tu
zacząć? Gdzie to szukać? W jakim sklepie?". (Pani Zaopatrzeniowa)
66
Dział zakupów powstał, aby generować w firmie oszczędności. Zarówno poprzez kontrolę
konieczności poniesienia pewnych wydatków jak i przez scentralizowanie kontaktu z
dostawcami, dzięki czemu można z nimi nawiązać współpracę na bardziej korzystnych
warunkach niż dotychczas. Jednakże ucierpieli na tym pracownicy, którzy często
potrzebują danej rzeczy „na teraz”, lecz muszą czekać, aż przejdzie ona przez szczebelki
procedury. Konserwatorzy mają często do czynienia z zamówieniami, więc są grupą
pracowników, którzy bezpośrednio odczuli wpływ powstania działu zakupów na swoją
pracę. Spytałem Sapera, czy to ułatwiło, czy skomplikowało mu wykonywanie zadań.
Wykazał jednak zrozumienie dla przyczyn powstania nowego działu.
Jeżeli czegoś nie ma w magazynie, to my musimy to jakby przez jakąś tam
procedurę, która taka jest dosyć okrężna zamówić taką część. [...]
Skomplikowało [wykonywanie zadań]. Mi skomplikowało, bo ja muszę dłużej
czekać, bo jakby ja zgłaszam kierownikowi, kierownik zgłasza gdzieś dalej.
Później to gdzieś wraca i tak zanim dojdzie tak naprawdę do osoby, która
zamawia, to trwa. No ale oni w ten sposób są w stanie jakby może taniej
kupować te części. (Saper)
Podobnych procedur jest w firmie więcej i z tego, co „wyczułem” z rozmów i obserwacji
w firmie, może ich niedługo być coraz więcej. Taka jest już specyfika koncernów według
Skarbniczki.
Są wytyczne stricte takiej dużej firmy koncernowej, gdzie no właśnie
chociażby procedury - wszystko jest zawarte w jakichś tych procedurach, w
jakichś kanonach, których się musimy trzymać. (Skarbniczka)
Jednakże granice między procedurami i kanonami a swobodą działania są nieostre.
W Vanger Corp Elevator PL pracownicy mają możliwość wykazania się i przekazania
ważnych uwag przełożonym. Zdaje się więc, że nie wszystko jest zawarte w „kanonach”
jak to ujęła Skarbniczka.
Nie ma takiego strachu przed pójściem do przełożonego po coś. Nie jest to taka
droga oficjalna, przez zameldowanie się i poproszenie o godzinę spotkania.
67
Jest to mniej oficjalne. W sensie, czy ma ktoś czas, w tym momencie
porozmawiany. Mile są widziane jakieś zmiany. Jeżeli są słuszne, w porządku i
potrzebne, to jak najbardziej. Ale nie ma tak, żeby ktoś się bał i nie spotkałam
się z tym. (Sztabowa)
Sierżant Wywiadu potwierdza słowa Sztabowej, aczkolwiek zauważa, że nie zawsze jest
możliwość przekazania informacji czy pomysłów swoim przełożonym, ponieważ dużo
zależy od relacji międzyludzkich. Zapewne było tak w przypadku poprzedniego team
leadera call center, o czym wspominała Agentka Wywiadu.
Wyobraźmy sobie, że generalnie ten kierunek jest oddolnego wpływu do
organizacji jakichś informacji, czy pomysłów z założenia otwarty i to działa.
Natomiast na niektórych już takich jednostkowych liniach pracownikkierownik to się odbywa trochę płynniej, na niektórych trochę mniej, ale to nie
jest kwestia odgórnej organizacji przepływu informacji, tylko jakiegoś tam
ułożenia danej relacji. Natomiast kierunek generalnie jest otwarty i daje się
łatwo zauważyć jakieś tam wdrożenia pomysłów, procedur czy usprawnień,
czy czegoś takiego, które idą od samego dołu.(Sierżant Wywiadu)
Oprócz relacji międzyludzkich ma znaczenie najprostszy z czynników – chęć
pracowników do wyrażenia swojego zdania. Sztabowa twierdzi, że ludzie się tego nie boją,
aczkolwiek według Pani Zaopatrzeniowej, nie każdy ma osobowość, która ułatwia mu
komunikację w temacie usprawnień czy zmian, które teoretycznie mogłyby zostać źle
odebrane. Ona sama nie należy do takich osób.
Jeśli mam jakieś fajne takie pomysły, jakąś alternatywę, na wprowadzenie
czegoś czy coś, to od razu idę mówię i zazwyczaj jest uśmiech i "OK, nie ma
sprawy. Próbuj, działaj, rób!". [...] O tyle mnie zaskoczyła praca w tej firmie,
że ja osobiście nigdy nie spotkałam się ze słowem "nie". Na tej zasadzie, że:
"Co ty wymyślasz? Nie wolno Ci tak!". Nigdy się z takim czymś nie
spotkałam. Zawsze było właśnie na tej zasadzie, że: "[...] masz ochotę - rób".
68
Wiadomo, do jakiejś tam granicy, bo jestem tylko szarym pracownikiem, ale
mam swobodę ruchu. (Pani Zaopatrzeniowa)
Powyżej cytowana rozmówczyni z racji swojego stanowiska zajmuje się też
administrowaniem procesu zakupu czy, tak jak to obecnie wygląda, leasingu samochodów.
Wybór modeli, które firma wybiera, tak jak wspomniałem wyżej, jest ograniczony przez
wytyczne „z góry” firmy. Jednakże Pani Zaopatrzeniowa prowadzi na własną rękę analizy
rynku samochodów pod względem opinii na temat poszczególnych modeli, ich ceny oraz
przydatności w konkretnych zadań, którym dane samochody firmowe mają służyć. Nie ma
oporów, żeby zgłosić swoje propozycje wyżej, aczkolwiek musi czekać, aż konkretny
model wybrany przez firmę skończy być wykorzystywany. Ponadto, oczywiście,
potrzebuje zgody wyższego kierownictwa...
Powiedzmy, że ja bym miała spróbować samochodu, który będzie i tani i
ekonomiczny i dobry. Bo akurat teraz na rynku rzeczywiście są popularne i
ludzie je chwalą. No i na tej zasadzie uważam, że to jest dobre rozwiązanie i
idę do kadry zarządzającej z taką propozycją i jeśli oni się na nią zgadzają, no
to robimy dalsze badania czy rzeczywiście w naszej firmie by one miały rację
bytu. Czy by się sprawdziły, czy rzeczywiście byłyby takie jak mi się wydaje.
No i jeśli będzie OK, to dopiero idziemy z tym jeszcze wyżej, czy tam wyrażą
zgodę, bo niekoniecznie może sie tak stać. (Pani Zaopatrzeniowa)
Rozmówcą, który ma na koncie wdrożenie projektu samodzielnie zainicjowanego przez
niego, jest Sierżant Wywiadu. Jest to końcówka systemu powiadomień, która pozwala na
komunikację sms-ową z pracownikami. Warto zaznaczyć, że pomimo stosunkowo
krótkiego stażu pracy, dostał on możliwość skontruowania i wdrożenia tego rozwiązania.
Zapytany o zdarzenia, które zapadły mu w pamięć wymienił między innymi właśnie ten
projekt, którego akceptacja stanowiła dla Sierżanta Wywiadu niemały czynnik motywujący
do pracy. Według niego, danie pracownikom (prawie) wolnej ręki ma nawet większą
wartość motywacyjną od premii pieniężnych.
69
Jak jakiś dobry pomysł udaje się, że tak powiem, "przepchnąć", w sensie
uzasadnić, ubrać w ładną formę i jeszcze rozdystrybuować jako obowiązujący
schemat postępowania, to siłą rzeczy to się przekłada na takie korzyści
niematerialne i dla organizacji i dla konkretnych pracowników. W tym sensie,
że na przykład jak się umówimy, że od teraz jakąś informację będziemy
przekazywać w taki sposób, nie wiem, nie dzwoniąc, tylko wysyłając sms-y na
przykład, to będzie dla wszystkich lepiej. Chociażby dlatego, że ten ostatni,
który ma dostać tą informację będzie ją miał na telefonie i przeczyta wtedy,
kiedy mu będzie wygodnie, a nie będzie musiał odebrać telefon nie zawsze,
kiedy mu to pasuje i to jest taki przykład, jak dla mnie. Może niezbyt
precyzyjny, ale oddający ten mechanizm, że jest taka korzyść też niematerialna
w takim oddolnym przekazywaniu pomysłów. (Sierżant Wywiadu)
Wartość motywacyjną projektów inicjowanych przez pracowników zauważa również
Łącznościowiec, który odgrywał znaczącą rolę podczas przeprowadzki firmy do nowej
siedziby. Jako informatyk, musiał zorganizować dostępność pracowników dla otoczenia
organizacji, a szczególnie call center, które musi działać dwadzieścia cztery godziny na
dobę.
No przykładowo ta przeprowadzka [...] została przeprowadzona wzorowo. To
podejrzewam, że na podstawie mojej tej przeprowadzki można by było napisać
jakąś procedurę i zastosować ją w bardzo dużej ilości firm, które muszą się
przeprowadzić. Także była przeprowadzona naprawdę idealnie i na przykład za
coś takiego jakaś taka premia na przykład, czyli specjalne takie
podziękowanie, że fajnie, że tak było, że przeszło to bezproblematycznie itd.
[...] Bo nie mówię, że tam koniecznie jakaś gratyfikacja finansowa, ale samo
coś takiego, że ktoś zauważył, że ktoś coś dobrze zrobił. "To, tak, czy tak musi
to robić.". Nie, właśnie nie. Musi, zgadza się, ale są rzeczy, które warto tak
[pstryknięcie palcami] ekstra potraktować. (Łącznościowiec)
Z powyższych przykładów wynika, iż pomimo niejakiego spętania organizacji
różnymi procedurami i wytycznymi, istnieje pewna swoboda działania. Pracownicy o ile
70
sami się do tego poczuwają, mają możliwość wpływu na firmę w zakresie zarówno
rozwiązań, które należą zarówno do ich obowiązków, jak i tych „ponadprogramowych”.
Struktura komunikacji, opisana w dotyczącym jej podrozdziale, zakłada przekazywanie
informacji przez kolejne szczeble hierarchii organizacyjnej, jednakże nie utrudnia to
pracownikom przekazywanie sugestii, czy uwag. Kilkoro moich rozmówców brało
aktywny udział w inicjowaniu pewnych zmian, dzięki czemu mogli potwierdzić otwartość
organizacji na oddolne inicjatywy pracownicze. Pozostaje to oczywiście w określonych
granicach swobody, co jest naturalne w przypadku organizacji tak dużej jak Vanger Corp
Elevator.
71
4.6. Kontrola pracy i motywacja
Pracownicy są kontrolowani przez swoich przełożonych w różnym stopniu. W
przypadku większości stanowisk nie jest to ścisła kontrola. Niemcy kojarzą się z
solidnością, dyscypliną pracy, aczkolwiek polski oddział Vanger Corp Elevator okazał się
zdecydowanie „luźną” pod tym względem organizacją. Może to wynikać właśnie z
atmosfery powszechnego zaufania do pracownika, o której wspominam w podrozdziale
„Pracownicy nieformalnie”.
Zaufanie. Każdy sobie z nas ufa. Nie kontrolujemy siebie nawzajem. Ja osoby,
która jest pode mną, ufam, że ona robi to dobrze. Nie ma takiego kontrolingu
typowego, że wszystko musi być tam pięć razy sprawdzone. Nie, każdy ma
swoje zadanie i je wykonuje dobrze. (Sztabowa)
Zaufanie do współpracownika to wartość, na którą zwracało mi uwagę kilkoro moich
rozmówców. Sierżant Wywiadu nie stanowił wyjątku w tej kwestii, odnosząc się
jednocześnie do stereotypu twardej niemieckiej dyscypliny pracy:
Możemy sobie pozwalać na momenty takiej "nie-niemieckiej" dyscypliny z
tego powodu, że i tak wiemy, że każdy z nas będzie odpowiadał i zrobi to, co
ma do zrobienia i przez to nie musimy się zastanawiać, czy jak teraz się
pośmiejemy chwilę, to coś się za chwilę stanie strasznie niedobrego, czy coś
nie zostanie dopełnione, no bo będą się tylko wszyscy śmiać i nikt nic nie
będzie robił. Także jakoś pod tym względem to chyba, wydaje mi się, udaje się
w ten sposób zorganizować. (Sierżant Wywiadu)
Kontrola pracy na danym stanowisku zależy od specyfiki tego stanowiska. Większość
jednak stanowią pracownicy, których nie trzeba ściśle kontrolować. Sztabowa określiła
taką kontrolę mianem „dyskretnej”. Na pewno mało jest stanowisk na których ktokolwiek
kontroluje dokładny czas pracy.
Oczywiście, tak jak mówię, są stanowiska, na których można od ósmej do
szesnastej [...] pracować i się zawijać do domu, ale większość tutaj naszych
72
stanowisk jest takich, że czas raczej pracy nie ma znaczenia, tylko liczą się
efekty. (Łącznościowiec)
Stanowisko Sztabowej, kierowniczki administracji serwisu należy właśnie do tych
stanowisk, gdzie liczą się nie do końca mierzalne efekty pracy, tylko sprawne
administrowanie i utrzymywanie dobrych relacji z klientami.
Na pewno są handlowcy, którzy są w inny sposób kontrolowani, bo to, to u
nich są wyniki. U mnie nie ma wyników, ja nie pracuję na wynik firmy, w
sensie wynik co przyniosłam, jakie umowy zdobyłam. Tak tylko pracuję, żeby
tu wszystko działało. Inny, inny typ. Natomiast na pewno jest kontrola inna.
(Sztabowa)
Wyjątkowej kontroli pracy mogą zostać poddawani dyspozytorzy call center. Team leader
używa zestawu wskaźników, zarówno jakościowych jak i ilościowych, które stanowią dużą
pomoc w kontrolowaniu i ocenianiu pracy dyspozytorów. Od tych wskaźników zależy
również premia, którą ci pracownicy mogą mieć naliczoną. Ten system premiowy zdaje się
być przejrzysty dla dyspozytorów, którzy wiedzą jakie parametry ich pracy zostają
oceniane i przeliczane później na punkty, będące wyznacznikiem premii.
Bo akurat call center to jest taki specyficzny dział, gdzie ja jestem w stanie
wszystko, co oni robią w ciągu dnia odsłuchać, zmierzyć, sprawdzić,
odtworzyć, no i przez to tak mam skonstruowane jakieś te mechanizmy
kontroli nad nimi, żeby to się robiło samo, a ja z tego tylko żebym pisał jakieś
raporty, które potem jestem w stanie analizować. (Sierżant Wywiadu)
Sierżant Wywiadu nie opiera jednak zarządzania zespołem jedynie na tych wskaźnikach.
Agentka Wywiadu podkreśliła, że traktuje on wszystkich ze swojego zespołu
sprawiedliwie i podchodzi do każdej sprawy indywidualnie. Sierżant Wywiadu zwraca
uwagę na odmienność kontroli nad call center od większości stanowisk w firmie.
Generalnie, jeśli chodzi taki nadzór w firmie, abstrahując od tego call center,
które jest specyficzne, no to on się odbywa tak bardziej przez... ocenę
wyników. O, tak bym powiedział. W sensie takim, że to nie wygląda w taki
73
sposób, że ktoś siedzi i słucha i śledzi działalność danego pracownika na
bieżąco od ósmej do szesnastej ze sprawdzeniem i kontrolą dostępu, [...] no
tylko bardziej przez pryzmat tego, co na przestrzeni jakiegoś tam danego
okresu, czy danego zadania udało się osiągnąć, czy je się udało zrealizować,
czy się nie udało zrealizować, czy klient, czy kontahent czy ktokolwiek, kto
miał styczność z tym zadaniem miał jakieś zastrzeżenia, czy wręcz przeciwnie.
(Sierżant Wywiadu)
Z kolei dział księgowości jako wysoko sformalizowana komórka jest pod kontrolą
formalną. Wszystkie operacje, księgowania, rozliczenia księgowych są sprawdzane przez
główną księgową i następnie przez dział kontrolingu. Jednakże kontroli codziennej pracy
samej w sobie w dziale księgowości nie ma. Może to wynikać poniekąd z wyjątkowej
komunikacji w tym dziale, o której wspomniałem w podrozdziale dotyczącym
komunikacji.
No w większości to chyba się każdy sam jakoś kontroluje, nie ma tak, że ktoś
stoi i musimy się tłumaczyć z tego, co jest zrobione. [...] Bo tak jak mówię, no
wiadomo – jesteśmy tylko ludźmi, każdy się może gdzieś tam pomylić, czegoś
nie zauważyć. Nie mówię, że zdarza się to często, ale wiadomo – dodatkowe
oczy jakby pozwalają na sprawdzenie. (Skarbniczka)
Brak konieczności bieżącego kontrolowania pracowników może wynikać z
odpowiedniej rekrutacji i selekcji. Organizacja zatrudnia osoby, które bez problemu mogą
odnaleźć się środowisku pracy, w którym „nikt nad nimi nie stoi”.
Myślę, że jeśli chodzi pod kątem charakteru są podobnie dobierani ludzie. To
są ludzie, którzy są bardzo... samodzielni – to jest główna cecha. Nie
potrzebują biegać o wszystko, o potwierdzenie. Przynajmniej u nas w dziale.
To główna cecha ludzi dobieranych, samodzielność właśnie. Żeby umieć
podejmować jakieś decyzje, oczywiście, konsultując się, czy coś takiego, ale
no nie bać się. Są ludzie, którzy się boją i będą ze wszystkim biegać do
swojego przełożonego, żeby tylko za nic nie odpowiadać. Więc myślę, że my
74
jesteśmy tak też dobierani. [śmiech] I też dobieramy w ten sposób osoby.
(Sztabowa)
Dobieranie osób w dany sposób ma zatem źródło w przykładzie dawanym od zarządu
firmy [Sztabowa podlega bezpośrednio pod dyrektor finansową]. Możliwe jest, że z kolei
takie wzorce zarządzania przekazywane są w dół z jeszcze wyższych miejsc w hierarchii,
czyli z góry koncernu. Kierownicy kontrolują sobie poległe osoby w ten sposób, w jaki oni
sami są kontrolowani.
Są ludzie, którzy po prostu nie lubią mieć kogoś nad sobą i mieć narzucone, co
mają robić. Ja nie lubię być kontrolowana w takiej formie... Jestem, pewnie, że
jestem, bo każdy z nas tutaj jest. nawet nasz zarząd jest kontrolowany przez
koncern, więc każdy ma swojego guru. Ale to jest taka ta "dyskretna kontrola",
ta normalna taka. Nie odbierana jako kontrola, tylko jaka po prostu codzienna
praca. (Sztabowa)
Nie bez wpływu na poczucie bycia kontrolowanym pozostaje fakt, iż ścianki działowe w
biurze są przeszklone. Sprzyja to bowiem naocznej kontroli pracowników, niekoniecznie w
zakresie poszczególnych czynności, ale ogólnie zachowania.
No właśnie, więc my jako serwis jesteśmy zgrupowani z jednej strony w
jednym miejscu, a z drugiej strony w bliskości i naszego dyrektora i zarządu,
bo te trzy gabinety są tam zaraz obok nas. Ja mam taką obserwację, szczerze
mówiąc, że jak tamte gabinety pustoszeją, to atmosfera generalnie się
rozluźnia, a jak tamte gabinety są zapełnione, to i w tym boksie naszym,
serwisowym open spasie, że tak powiem, jest trochę więcej osób i atmosfera
jest trochę bardziej ścisła. [...] Natomiast to nie wynika z tego, że zarząd nas
dyscyplinuje i nadzoruje, ale ja podejrzewam, że jest to takie odczucie
niezależne od tego, czy ktoś w jakiś sposób czegoś wymaga, czy nie. (Sierżant
Wywiadu)
Pracownicy na ogół mają świadomość tego, że są kontrolowani, tak jak to jest w
przypadku call center, ale rozumieją mechanizmy kontroli działające w firmie i akceptują
75
je. Ciekawym wyjątkiem potwierdzającym regułę są konserwatorzy, którzy zdarzają się
być kontrolowani w sposób niejawny.
Z tego, co kiedyś słyszałem, to kierownik z dyrektorem też czasami potrafią
wpaść, obejrzeć jakieś urządzenie, czy jest zadbane, czy jest coś robione, czy
coś jest z nim nie tak. No ale o tych kontrolach to właśnie raczej nie mówią. Ja
się przez przypadek dowiedziałem, że kontrolę będę miał, ale naprawdę jak
ktoś jest w pracy, codziennie pracuje i wie, co się dzieje, to nie ma co się
obawiać. [...] No jest możliwość oceniania. Tylko, że ta ocena musi być w
miarę obiektywna, dlatego, że urządzenie od urządzenia będzie się różniło.
Jedno urządzenie będzie miało na przykład, są dźwigi w Warszawie, koledzy
mają, które mają po czterdzieści sześć przystanków. I też jest dźwigiem.
(Saper)
Saper nie wydawał się zniesmaczony, czy zdemotywowany obecnością takiej kontroli jego
stanowiska. Inaczej do podobnej sprawy poszedł Łącznościowiec, który co prawda
kontrolowany jest w sposób jawny, ale za to wpływający negatywnie na jego motywację.
Sama inicjatywa wyszła prawdopodobnie od strony niemieckiej, która tłumaczy swoją
decyzję analizą statystyczną działania na stanowisku informatyka.
Trochę mi dopiekli tak ze dwa lata temu. Straciłem taki animusz troszeczkę, bo
wzięli mi taki, no w formie Excela taki timesheet wrzucili i ja teraz muszę
pisać każdego dnia co wykonywałem, ile czasu mi to zajęło itd. I po prostu
kiedyś, jak mogłem non-stop po dwanaście, po dziesięć godzin pracować w
soboty, w niedziele, obojętnie. [...] Tak teraz, jak muszę to wpisywać, to po
prostu mi jakoś tak odeszło troszeczkę. Także nie ma czegoś takiego, że
człowiek wstawał szczęśliwy rano i leciał do pracy [śmiech] jak na skrzydłach,
tylko teraz trzeba... przylatuje człowiek do pracy i pierwsze, co robi to
oczywiście uruchamia program, w którym od razu wklepuje: "o tej i o tej
przyjechałem do pracy", "o tej i o tej sprawdziłem drukarki", "o tej i o tej
zrobiłem kopie bezpieczeństwa", "o tej i o tej zadzwonił do mnie ktoś". I to jest
takie moim zdaniem zawracanie kijem Wisły. (Łącznościowiec)
76
Powyższy przykład kontroli miał na pracownica demotywujący wpływ. Jak sam
twierdzi, nie wpłynęło to na jego zaangażowanie w pracy, aczkolwiek odebrało część
przyjemności z wykonywania pracy i tego, że firma mu ufa. Z drugiej strony firmie udaje
się skutecznie motywować pracowników, chociaż nie jest to proste i intuicyjne zadanie.
Motywacja pracowników i w ogóle pracownicy, to jest najtrudniejszy chyba
kawałek chleba i najtrudniejsze zadanie menedżerskie. (Generał)
Podstawowym rodzajem motywacji, na który zwrócili mi uwagę moi rozmówcy, jest
motywacja finansowa, czyli ewentualne podwyżki i premie. Jednakże żadna z tych osób
nie uznała tej formy motywacji za najbardziej skuteczną. Wręcz przeciwnie.
Tak sama podwyżka w sobie, to chyba raczej... pewnie na miesiąc czasu zaraz
po podwyżce, jak się dostało tą podwyżkę, to pewnie może człowiek taki jest
zmotywowany, ale za chwilę przyzwyczajamy, że nam co miesiąc wpływa ta
sama kwota, znowu ta sama kwota, pomimo, że wyższa, ale cały czas ta sama.
[śmiech] To po prostu to już jest demotywujące. (Łącznościowiec)
Motywacja finansowa jest krótka, tzn. człowiek się bardzo szybko
przyzwyczaja do swoich zarobków. Jak ma za małe, czy w swoim pojęciu za
małe, czy zgłasza się do szefa o podwyżkę albo szef proponuje podwyżkę, ta
podwyżka starcza na krótko. To jest mniej więcej trzy miesiące motywacji, pół
roku. No, to też zależy od tej podwyżki i od zarobków. W związku z tym
samymi pieniędzmi się nie utrzyma pracowników, bo jak byśmy chcieli
samymi pieniędzmi utrzymać, to musielibyśmy rzeczywiście kupę pieniędzy
wydawać. (Generał)
Motywacją na pewno są też finanse, nie oszukujmy się, to jest zawsze dla
każdego, nie pracujemy za darmo. Dla satysfakcji też, ale głównie dla
rachunków opłacenia. (Sztabowa)
Z ostatniego cytatu można wywnioskować, że pieniądze stanowią pewien pewnik w
organizacji, główny cel dla którego podejmuje się pracę. Jednakże ludzie pracujący w
Vanger Corp Elevator PL szukają czegoś więcej i znajdują motywację gdzie indziej.
77
Zdaniem Łącznościowca, zachowania szczególne w firmie powinny zostać zauważone i
nagrodzone niekoniecznie pieniężnie, a w sposób niematerialny.
Nie wiem, czy chłopaki dostali ekstra coś od firmy, ale w każdym bądź razie
wiszą tutaj na słupie, czy wisieli [na tablicy ogłoszeń w firmie]. Za szybką,
przepiękną akcję ratowania ludzi z windy, która stanęła. Dziesięć minut od
zgłoszenia do uratowania, do wyjęcia ludzi z windy dziesięć minut im zajęło.
Także zostali za to pochwaleni i to są właśnie fajne sprawy. Bo nie mówię, że
tam koniecznie jakaś gratyfikacja finansowa, ale samo coś takiego, że ktoś
zauważył, że ktoś coś dobrze zrobił. (Łącznościowiec)
Motywacja pracowników w firmie ma wiele źródeł, włączając w pochwały wymienione
przez mojego rozmówcę powyżej. Agentka Wywiadu zwraca jest przykładem pracownika,
który zetknął się z pochwałami za dobrze wykonaną pracę, pomimo bycia premiowanym
ze względu na ilościowe i jakościowe wskaźniki. Jednakże nie stanowi to dla niej „typowej
motywacji”.
Ale tak to nie ma jakieś tam szczególnej motywacji typowej, pomimo jakichś
na przykład pochwał tutaj kierownika, czy jakaś tam z dyrekcją rozmowa.
(Agentka Wywiadu)
Właśnie rozmowa z dyrekcją to czynnik motywacyjny, który został już opisany w
podrozdziale „Komunikacja”. Generał promuje otwartość komunikacji na linii pracownikprzełożony i zaznacza wysoce motywujący wpływ takich działań, a idąc dalej,
demotywujący wpływ braku tej komunikacji.
Wydaje mi się, że to jest także jakaś motywacja dla pracowników, że są
postrzegani, że są doceniani, że się liczymy z ich zdaniem. [...] To jest coś, co
nie od razu ludzie doceniają, ale jeżeli taka kultura organizacyjna jest w danej
firmie, to to jest bardzo dobrze postrzegane, bo nie wszędzie tak jest. W
niektórych firmach jest tak, że żeby się z szefem zobaczyć, to trzeba się w
sekretariacie umawiać, a szef też nie dzwoni sam, tylko wzywa pracowników
78
przez sekretarkę właśnie. No i to jest moim zdaniem z kolei demotywujące.
(Generał)
Otwartość komunikacji, jak wydedukowałem wcześniej, wpływa na dobrą atmosferę w
pracy, która z kolei wpływa znacząco na automotywację pracowników. W połączeniu z
brakiem ścisłej kontroli tworzy to przyjazne środowisko pracy, gdzie pracownicy są
zmotywowani do wykonywania swoich zadań solidnie.
Ale jeśli chodzi o takie podejście międzyludzkie, to miła atmosfera, to
naprawdę zdecydowanie ułatwia życie przez te nasze osiem godzin, bo tutaj
więcej spędzamy czas niż w domu z rodziną. Jak się zanim wróci, zanim się
dojedzie do domu - dwie, trzy godziny i idą dzieci spać [śmiech] i koniec.
Natomiast my tutaj jesteśmy, no, osiem godzin za sobą. Jeżeli by była niefajna
atmosfera pracy, automatycznie my się niefajnie czujemy, jesteśmy mnie
wydajni, stresujemy się. A jak się stresujemy, to i robimy błędy. A wtedy
szukamy winnego, ukrywamy błędy i zaczyna być niefajnie, bo zaczyna być
kółko zamknięte. (Sztabowa)
Atmosfera pracy może być budowana również dzięki imprezom integracyjnym, co
pośrednio stanowi właśnie element motywacji pracowników. Na takich imprezach jeszcze
szerzej otwiera się korytarz komunikacji między ludźmi, w tym między kierownictwem a
pracownikami niższego szczebla. Są to zatem wydarzenia, które zapadają pracownikom w
pamięć i „nakręcają” ich do dobrej pracy.
Nie wiem jak innych pracowników, ale mnie na przykład bardzo motywują, to
znaczy nie do pracy, ale tak... taka motywacja lepszego samopoczucia się w
firmie. To bardzo mi się podobają na przykład wszelkiego rodzaju jakieś takie
imprezy firmowe, gdzie przykładowo są zapraszani pracownicy tam jakichś
działów. [...] Po prostu takie integracyjne rzeczy mi się podobają. To jest po
prostu coś, co podbudowuje człowieka i integruje z resztą załogi.
(Łącznościowiec)
79
Ostatnim narzędziem motywacji, jednakże rzadko stosowanym w tym kontekście,
są szkolenia. Mogą one pełnić rolę budującą ścieżkę kariery danego pracownika, przez co
wzmacniać jego więź z organizacją i przez to jego zaangażowanie w pracę. Zwolennikiem
takiego narzędzia jest Generał.
Natomiast ja staram się bardzo, żeby dawać szanse rozwoju pracownikom,
jeżeli ktoś wykazuje jakiś talent czy chęć rozwoju, to jest wspierany, to nie jest
też takie czcze gadanie, tylko jest wiele przypadków osób, które ja sam
motywuję, może...my, nie ja sam, ale kierownictwo motywujemy, żeby
inwestowali w siebie i rozwijali. (Generał)
Przykładem pracownika zmotywowanego w ten sposób może być Sierżant Wywiadu, który
uczestniczył w szkoleniu zagranicznym bezpośrednio związanym z jego ścieżką rozwoju w
organizacji.
Także no ja dostałem propozycję, żeby pojechać na tamto, sprawdzić się tam i
jak będzie OK, to ewentualnie do Madrytu. Jako element takiej propozycji
mojej indywidualnej ścieżki rozwoju w [Vangerze]. Także, to było jak
najbardziej i tylko wyłącznie motywujące i na tej zasadzie skonstruowane.
(Sierżant Wywiadu)
80
4.7. Koncern widziany od dołu
Pracownicy Vanger Corp Elevator PL, działając na co dzień w firmie, są w znanym
sobie środowisku, które liczy kilkadziesiąt osób. Warto jednak zastanowić się czym w
firmie przejawia się to, że jak by nie patrzeć, jest ona częścią ogromnego organizmu, czyli
Vanger Corp AG. Jaką świadomość bycia pracownikiem dużej firmy mają pracownicy na
poszczególnych stanowiskach?
Oczywiście, największą świadomość wielkości firmy i jej działalności ma prezes,
Generał. Opowiedział mi o trzech liniach biznesowych, które prowadzi spółka oraz o jego
częstych wyjazdach do oddziałów firmy w całej Polsce. Jako osoba na tym stanowisku
musi mieć wiedzę na temat całej organizacji. Nie znaczy to jednak, iż pracownicy
znajdujący się niżej w hierarchii firmowej nie posiadają tej wiedzy. Wiele osób odczuwa
wielkość firmy i często są to odmienne przejawy. Skarbniczka z racji codziennego
obcowania z procedurami wskazuje właśnie je jako przejaw korporacyjności organizacji.
Czym to się przejawia? […] No głównie w tym momencie to procedurami i
tym, że trzeba raportować. […] No też jak u nas właśnie w dziale, to wszystko,
co jest u nas w systemie musi być i tam. Trzeba jednocześnie znać przepisy
polskie i międzynarodowe. Trzeba wiedzieć kiedy możemy przyjąć fakturę
VAT z zagranicy, a kiedy jej nie przyjąć. No to też świadczy o tym, że jest to
jednak duże. No i są wytyczne stricte takiej dużej firmy koncernowej, gdzie no
właśnie chociażby procedury - wszystko jest zawarte w jakichś tych
procedurach, w jakichś kanonach, których się musimy trzymać. (Skarbniczka)
Z kolei konserwatorzy, może z racji ogólnego zainteresowania branżą dźwigów,
mogą mieć pojęcie o wielkości firmy poprzez wiedzę na temat ilości dźwigów, które firma
serwisuje. Jest to bowiem działka, która bezpośrednio dotyczy ich pracy.
Po czym można zauważyć... Ja aż tak bardzo nie znam struktury organizacji
całego koncernu. Bo koncern to są jeszcze blachy, okna chyba i coś tam
jeszcze. Stal. I jakby tamta część jest największa, że my jesteśmy jakimś
ułamkiem tego koncernu. Także no tutaj w Polsce są takie warunki. No my
81
widzimy, że jak ma firma kilka tysięcy urządzeń, to znaczy się, że to duża
firma. To są polskie warunki. Nie pracowałem za granicą nigdy, także nie
wiem. Bo w Hiszpanii na przykład podobno jest... w Polsce jest koło stu, może
stu pięćdziesięciu tysięcy dźwigów. Teraz, gdy jest boom budowlany taki. A w
Hiszpanii jest osiemset tysięcy dźwigów, także jest różnica. (Saper)
Rozeznanie co do ilości dźwigów mają również dyspozytorzy call center, którzy
obsługując całą Polskę, muszą wiedzieć jakich urządzeń dotyczą zgłoszenia.
To znaczy my tutaj akurat po prostu wiemy już mniej więcej miejscami. No bo
tak jak mamy na całą Polskę urządzenia, no to w tym momencie wszędzie się
orientujemy. (Agentka Wywiadu)
Pomagają w tym na pewno mapy rozwieszone w pomieszczeniu call center, na których
widnieje podział terytorialny między konserwatorami. Dzięki temu dyspozytorzy mogą
szybko sprawdzić, którzy konserwatorzy obsługują które urządzenia.
Czynnikiem, który został wymieniany podczas pytań o przejawy wielkości firmy
była również wielkość zatrudnienia firmy. Niektórzy moi rozmówcy mieli problem z
określeniem ilości osób w swojej komórce organizacyjnej, nie mówiąc już o ilości osób
zatrudnionych w polskiej części koncernu.
No na pewno liczba zatrudnionych osób też jest dość spora jak na warunki
polskie. Nie jest to fabryka, w której jest jeszcze więcej osób, ale liczba osób
też świadczy o tym, że jest to wielka, wielka, duża firma. (Skarbniczka)
Innego zdania niż Skarbniczka jest Pani Zaopatrzeniowa, która zdaje się interesować
historią firmy i posiadać dużą wiedzę na jej temat jako całości. Sama zresztą jest w trakcie
pisania pracy magisterskiej związanej z Vanger Corp Elevator PL.
Jak na Polskę, to jest średnia firma, zaliczana do firm średnich. W takiej
kategorii. Ale tak na skalę światową, to rzeczywiście... Jak tak czasem sobie
usiądę, pomyślę: "Boże ten Vanger to tyle ludzi przecież zatrudnia. Jezu, gdzie
ci ludzie są?". (Pani Zaopatrzeniowa)
82
Kilkoro rozmówców zwracało mi uwagę również na specyfikę branży, co świadczy, że
interesują się otoczeniem firmy. Jedną z cech branży według nich jest to, iż bardzo liczy
się bezpieczeństwo, więc duży nacisk zwraca się na BHP. Kolejną cechą jest niszowość
branży, co przejawia się małą liczbą konkurentów oraz klientów. Sierżant Wywiadu
zaznaczył, że dzięki temu, że branża jest dosyć „hermetyczna”, znane są kierunki
ewentualnego przemieszczania się pracowników między firmami, w szczególności
konserwatorów. Z kolei Łącznościowiec wypowiedział się na temat małej ilości klientów i,
co za tym idzie, trudnością w sprzedaży produktów.
Branża jest taka, no bo nie wszyscy potrzebują windy. Na pewno wszyscy
chcieliby skorzystać z windy, ale nie to, że każdy obywatel w tym kraju jest
potencjalnym klientem. No niestety – jest ograniczona liczba spółdzielni,
ograniczona liczba biur, hoteli, czy czegokolwiek i tutaj się nie da tego
przeskoczyć. [...] Jest to ciężka branża. Naprawdę. [...] Nie jest to produkt,
który może znaleźć wszędzie zejście, bo każdy obywatel go potrzebuje. Z
resztą na dodatek jest to produkt bardzo wyszukany, który jest bardzo drogi,
technologicznie zaawansowany, dosyć mocniej niż konkurencja. Stąd jest
droższy. I naprawdę "wcisnąć" ten towar komuś, że tak powiem, komuś, kto
ma prawie to samo za mniejsze pieniądze, no to jest sztuka. (Łącznościowiec)
Wiedzy na temat zarówno branży dźwigowej jak i organizacji Vanger Corp
Elevator, a nawet całego koncernu Vanger Corp pracownicy mogą zaczerpnąć z broszur
firmowych oraz magazynów branżowych, które można znaleźć m.in. w holu biura firmy.
Zauważyłem, iż wszystkie leżały praktycznie nie ruszone, co może oznaczać, że nie cieszą
się zbytnim zainteresowanie. Postanowiłem przyjrzeć się bliżej tym materiałom. Jako
pierwsza przykuła moją uwagę gazeta firmowa Inside [Vanger Corp]: The [Vanger Corp]
employee magazine. Wydana w formacie zwykłej gazety, zawiera m.in. artykuły na temat
nowinek technicznych w organizacji oraz branży, sprawozdania z uroczystości i ważnych
spotkań firmowych, informacje o rozwojowym rynku w Indiach oraz dane wyników
finansowych z ostatniego kwartału. Ponadto zauważyłem kilka broszur informacyjnych
firmy, zarówno kilku- jak i kilkudziesięciu-stronnicowych. Znajdują się w nich informacje
83
o technologiach, którymi firma operuje, produktach oraz budynkach, w których zostały
one zainstalowane oraz o planach firmy na przyszłość. W holu rozłożonych jest również
kilka numerów czasopisma branżowego Elevator World. Ciekawą pozycję stanowi
specjalna publikacja w formie gazety zatytułowana 200 Years [VANGER], która zawiera
rys historyczny koncernu [Vanger], od powstania aż do 2011 roku. Warto zaznaczyć, iż
wszystkie wymienione przeze mnie publikacje, oprócz krótkiej broszury informacyjnej na
temat serwisu, która jest po polsku, wydane są w języku angielskim. Stanowi to wyraźny
przejaw międzynarodowości firmy. Wszystkie te publikacje mogą dostarczyć ogólnej
wiedzy na temat technologii, które są wykorzystywane w firmie, branży dźwigowej oraz
chociażby danych, które dają pojęcie o wielkości całego koncernu Vanger Corp.
Świadomość pracy w międzynarodowej firmie mogą budować również wizyty
pracowników spoza Polski. Warszawskie biuro regularnie odwiedzane jest przez
kierownictwo z Niemiec. Dowiedziałem się, iż rozmawiają wtedy zazwyczaj z kadrą
zarządzającą wyższego szczebla oraz ze sprzedawcami. Z wyjątkiem Generała, żaden z
moich rozmówców nie należy do tej grupy. Nie mają oni zatem pojęcia czemu służą
wizyty gości z zagranicy. Podejrzewają, że często mogą one stanowić cel sam w sobie, co
może budować świadomość pracowników.
Czyli przyjeżdża szef, ma jakiś nowy pomysł, czy tam ewentualnie przyjeżdża
tylko tak pogadać z ludźmi i żeby ludzie wiedzieli, że on gdzieś tam jest.
(Łącznościowiec)
Ale ja osobiście po prostu jakoś się do tego przyzwyczaiłam i sobie w tym
funkcjonuję i ja osobiście tak jako takiej korporacyjności nie odczuwam
bezpośrednio na sobie. Dla mnie to jest po prostu – przyjeżdżają goście z
zagranicy. No to już wiem, że my tutaj tak do końca nie rządzimy. Że
wiadomo, że pod kogoś podlegamy, ale to wiadomo było od samego początku.
(Pani Zaopatrzeniowa)
Spośród moich rozmówców kontakt z pracownikami zza granicy miał na przykład Sierżant
Wywiadu przy okazji dwutygodniowego szkolenia w Essen w Niemczech, o którym
84
wspominałem w podrozdziale „Zarządzanie personelem”. Z kolei Generał szczególnie
zapamiętał wizytę członka zarządu grupy Vanger Corp Elevator PL, który pod swoją
opieką ma tę spółkę w zasięgu ogólnoświatowym. Wizyta była dokładnie zaplanowana we
współpracy z asystentami wysoko postawionego gościa. Biuro zostało dokładnie
wysprzątane, pracownicy ubrali się elegancko, dzięki czemu „wszystko zadziałało
idealnie” (Generał). Okazało się, że nie była to wizyta tylko i wyłącznie kurtuazyjna, gdyż
gość był zainteresowany szczegółami dotyczącymi spółki.
Okazało się, że oprócz wizyty w biurze, rozmowy o naszej organizacji, o
wynikach,
celach,
osiągnięciach,
również
chciałby
zobaczyć
jakieś
referencyjne projekty, instalacje nasze i typowy, co było dla nas zaskoczeniem,
typowy blok mieszkaniowy warszawski. (Generał)
Generał twierdzi, że wizyta ta pozwoliła pracownikom zrozumieć, iż osoby wysoko
postawione w organizacji to też „normalni ludzie” (Generał).
To jest naprawdę wysoko postawiona postać, która jeździ po całym świecie i
jeden dzień spędził w Polsce, a przywitał się z każdym pracownikiem, z
niektórymi sobie tam pogadał trochę też. Rzeczywiście to było ciekawe,
niektórzy do dzisiaj wspominają. (Generał)
Podczas mojej drugiej obserwacji przeprowadzonej w biurze, trafiłem właśnie na wizytę
„ich opiekuna z Austrii, który bardzo często bywa w biurze” (Sztabowa). Było to w okresie
po odejściu Generała z firmy, kiedy zachodziły w biurze zmiany. Dowiedziałem się od
recepcjonistki, iż „gość z Austrii” odwiedza ich zazwyczaj co tydzień, na dwa lub trzy dni.
Często jednak pojawia się bez zapowiedzi, tak jak w przypadku wizyty, której byłem
świadkiem. Pracownicy byli zaskoczeni i nie mieli pojęcia, czemu ta wizyta służyła.
Zauważyłem jednak, iż „gość” był serdeczny dla pracowników i witał się po kolei ze
wszystkimi uściskiem dłoni, rozmawiając z nimi nawet o Wielkanocy, która miała miejsce
kilka dni wcześniej. Jednakże przez większość czasu przebywał w gabinecie, przy czym
jako jedyny w całym biurze miał zamknięte drzwi, co niejako oddzielało go nie tylko
fizycznie od pracowników.
85
Firma z racji swojej międzynarodowości boryka się z drobnym problemem różnic
kulturowych, na co zwrócił mi uwagę Łącznościowiec. Co prawda uogólniał swoje
wypowiedzi do poziomu narodów, ale odczułem, iż miał na myśli różnice również
wewnątrz firmy, ponieważ jego styczność z pracą za granicą wynika bezpośrednio z
obcowaniem z niemiecką stroną Vanger Corp Elevator. Zauważył różnice w postrzeganiu
przez pracowników z obu państw spraw technicznych, na przykład komputera. Twierdzi, iż
w Niemczech ludzie traktują komputer jak narzędzie pracy, którego obsługi trzeba się
nauczyć, natomiast w Polsce „wydaje im się, że wcisną guzik i już im się będzie samo
wszystko robiło” (Łącznościowiec). Wynika to według niego z różnic zaawansowania
technicznego obu państw, na niekorzyść Polaków. Inaczej też w Polsce podchodzi się do
awarii:
Nagle, mieliśmy tu tak wypadek w zeszłym miesiącu, że całkowicie zanikł
prąd i to praktycznie na cały dzień […] No po prostu ludzie nie potrafią tego
zrozumieć, że mogą się zdarzyć takie awarie i że oni zostaną pozbawieni
dostępu do komputera, dostępu do sieci, dostępu do aplikacji, tylko po prostu
była wielka panika itd. Wszyscy dobrze wiemy jak to się dzieje na zachodzie.
Przychodzi pan do banku, a tam wszyscy siedzą, kawkę piją, nóżki na stołach.
Pan się pyta: "Co się dzieje?". "Nic, serwer padł, czekamy aż się uruchomi". I
każdy wie, że takie rzeczy się zdarzają, a tutaj nie. Tutaj jeżeli coś pada, jeżeli
coś się dzieje takiego makabrycznego, to już jest makabra dla ludzi.
(Łącznościowiec)
Łącznościowiec uważa, że Polacy są w stanie i wręcz muszą się od Zachodu wiele
nauczyć, gdyż to oni muszą się dostosować, a nikt nie będzie się dostosowywał do nich.
Być może również uświadomieniu tego pracownikom Vanger Corp Elevator PL służą
wizyty gości zza zachodniej granicy Polski.
86
5. Wnioski
Zaczynając badania w Vanger Corp Elevator PL obawiałem się, iż będzie to teren
wysoce sformalizowany i z tego powodu poniekąd... nudny. Rzeczywistość szybko
zweryfikowała moje obawy. Analizując zgromadzony przeze mnie materiał badawczy,
dostrzegłem iż firma, mimo bycia częścią międzynarodowego koncernu sama w sobie ma
charakter na tyle nieformalny, na ile to możliwe. Ograniczenia nieformalnej części
organizacji wynikają z chęci utrzymania przez zwierzchnictwo firmy odpowiedniego
poziomu atmosfery „luzu organizacyjnego”. Granice zjawisk formalnych i nieformalnych
w Vanger Corp Elevator PL bywają jednak nieostre i wzajemnie splecione w sieć
zależności społecznych. Opierając się na części empirycznej mojej pracy, przedstawię
poniżej aspekt formalny i nieformalny wybranych zjawisk zawierających się w
poszczególnych podrozdziałach, które zaobserwowałem w firmie, a następnie omówię
wpływ poszczególnych zjawisk na kulturę organizacyjną firmy i pętlę sprzężenia
zwrotnego, którą zindentyfikowałem w organizacji.
KATEGORIA
ASPEKT FORMALNY
ASPEKT NIEFORMALNY
Po biurze można swobodnie chodzić;
w
Konstrukcja
biura
wolnej
chwili
można
spytać
zapewnia pracowników „co u nich słychać”.
ergonomię pracy i możliwość Kuchnia stanowi miejsce towarzyskich
swobodnej komunikacji. Kuchnia rozmów i posiłków. Ponadto jest to
Miejsce pracy
stanowi miejsce spożywania lub miejsce odskoczni od pracy, gdzie
przygotowywania
napojów.
posiłków
Księgowe
i można oczyścić umysł. Daje ona
uzgadniają również wrażenie ciepła i rodzinnej
między sobą sposoby księgowania.
atmosfery.
Pokój
księgowości
zapewnia
oddzielenie
komunikacji
prywatnej księgowych od reszty biura.
Tabela 2. Miejsce pracy, źródło: własne.
87
KATEGORIA
ASPEKT FORMALNY
ASPEKT NIEFORMALNY
Zarządzanie
personelem
Rekrutację
inicjuje kierownik
komórki
organizacyjnej,
następnie procesem zajmuje się
asystentka, która kontaktuje się z
portalem
pracy
lub
headhunterską.
Rekrutacja
firmą
Firma
ma
oczekiwania wobec kandydatów
z zakresu znajomości języków,
wykształcenia i doświadczenia w
pracy. Z formalnego punktu
widzenia, rekrutacja wewnętrzna
przy
awansie
jest
lepszym
rozwiązaniem.
Nowy
Początki w firmie
pracownik
przechodzi
dwutygodniowe
szkolenie
wstępne, które przygotowuje go
do pracy na danym stanowisku.
Kluczem doboru nowych pracowników
jest raczej „kreatywność, ale z drugiej
takie
też
się ma powierzone do wykonywania”
(Sierżant Wywiadu). Ponadto bardzo
ważna jest komunikatywność, ponieważ
komunikacja stanowi bardzo ważną
wartość w firmie. Nieformalnie, awans
pracownika na stanowisko przełożonego
swoich
dawnych
czy
Nowy pracownik, o ile okaże się
wystarczająco otwarty na ludzi, może
liczyć
na
pracowników
wsparcie
w
starszych
okresie
o
wiele
dłuższym niż przepisowe dwa tygodnie.
firmy
Rzadko zdarzają się sytuacje, w pracownicy,
pracownik
kolegów
koleżanek może stwarzać problemy.
inicjatywy
których
i
odpowiedzialność za pracę i za to, co
Z
Odejścia z firmy
zaangażowanie
odchodzą
własnej
(zarówno
jak
i
z
firmy)
którzy nie pasują do
jest kultury firmowej. Kultura ta zakłada
zwalniany za niską wydajność dobrą
bądź popełnianie błędów.
komunikację
i
brak
ścisłej
kontroli nad pracownikiem. Podsystem
społeczny firmy „wypluwa” jednostki,
które do niego nie pasują.
Tabela 3. Zarządzanie personelem, źródło: własne.
88
KATEGORIA
ASPEKT FORMALNY
ASPEKT NIEFORMALNY
Komunikacja i
współpraca
Komunikacja
z komunikacji wewnątrz- oraz
zewnątrz-firmowej.
Został
stworzony system komunikacji
sms-owej,
który
zapewnia
w
komunikację
niedostępności.
przypadku
W
każdym
pokoju znajdują się telefony,
ułatwiające
Komunikacja
komunikację.
Powszechnie
znana
jest
hierarchia firmowa, co powinno
wyznacznikiem
być
komunikacji z przełożonymi.
Pracownicy zazwyczaj nie mają
szkoleń
z
zakresu
technicznego,
języka
szczególnie
dyspozytorzy call center, którzy
muszą
mówić
dzwoniących
do
osób
normalnym
językiem.
wyróżniana
pracowników
jako
najważniejszych
wartości
kluczowa
Przeprowadzone były szkolenia
jest
do
przez
jedna
w
utrzymania
z
firmie,
dobrej
atmosfery pracy. Porozumiewanie, nawet
między
stanowiskami
poziomów
hierarchii
z
różnych
organizacyjnej
opiera się na otwartości i zwracaniu się
do siebie na „ty”. Często komunikacja
dotyczy nie tylko spraw służbowych, a
również prywatnych, takich jak rodzina,
dom, dzieci, zdrowie. Pomimo obecności
telefonów
i
systemu
powiadomień,
pracownicy preferują komunikację faceto-face, gdyż umacnia to nieformalne
więzi
między
nimi
i
ułatwia
przekazywanie jasnych komunikatów.
Ten
sposób
kontaktowania
się jest
promowany z góry, przez kierownictwo.
Jednakże
mimo
otwartości
zarządu,
niewielu pracowników ma z nim kontakt.
Pracownicy (głównie dyspozytorzy) na
własną rękę muszą uczyć się języka
technicznego,
gdyż
chcą
usprawnić
komunikację między stanowiskami. W
przypadku konfliktu, rozwiązywany on
jest
dyskretnie,
bez
publicznego
wskazywania winnego zaistnienia jakiejś
negatywnej sytuacji.
89
Wiele stanowisk powiązanych
jest
w
pewien
łańcuch
współpracy, który wynika z
konieczności
przekazywania
dokumentów
dalszym
stanowiskom. „Do jednej małej
rzeczy... pół firmy robi tą rzecz
Współpraca między
stanowiskami
po kolei.” (Sztabowa). Zakres
współpracy
na
danym
stanowisku określony jest w
obowiązkach pracowniczych, na
przykład konserwatorzy muszą
współ-pracować z call center, a
większość
stanowisk
współpracować
z
musi
działem
Współpraca między stanowiskami nie
musi wyglądać tak jak w przepisach. Call
center na przykład pomaga nieoficjalnie
administracji serwisu, wykonując proste
zadania. Z drugiej strony, niektórzy
pracownicy niechętnie współpracują z
księgowością mówiąc, iż „księgowość się
czepia” (Skarbniczka). Jednakże nie ma
w
firmie
zwyczaju
siłowego
egzekwowania współpracy. Każdy ufa
koledze czy koleżance, iż zrobi, co do
niego/niej należy i przekaże sprawę dalej
w razie potrzeby.
księgowości.
Tabela 4. Komunikacja i współpraca, źródło: własne.
KATEGORIA
ASPEKT FORMALNY
ASPEKT NIEFORMALNY
Pracownicy
nieformalnie
Robione raz do roku, stanowią
coś, co młodzi pracownicy
Imprezy
integracyjne
uważają
za
organizacjach,
kierownictwo
oczywiste
w
więc
niejako
zmuszone jest je organizować.
90
Dla pracowników imprezy takie mają
znaczenie motywujące i budujące więź z
firmą.
Sprawiają,
iż
nie
jest
„bezosobowo” (Pani Zaopatrzeniowa). Są
to wydarzenia dobrze zapamiętywane
przez pracowników, którzy mają okazję
poznać się od innej strony niż zawodowa.
Zwyczaje z reguły nie są
narzucane przez firmę. Sposób
ubierania się (oficjalny) jest
niejako
narzucony
przez
specyfikę branży i zwyczaje
panujące w Polsce. Zwyczajem
Zwyczaje i tradycje
narzuconym z góry jest liczenie
dni
bez
wypadku
na
urządzeniach Vanger Corp w
Polsce. Obchodzenie imienin
zostały
przez
uznane
jako
kierownictwo
za
bardzo
odciągające ludzi od pracy i z
tego powodu zabronione.
Liczenie dni bez wypadku pociągnęło za
sobą nieformalną tradycję w postaci
kupowania pączków przy każdym setnym
dniu. Nie bez powodu zatem licznik
umieszczony został w kuchni. Zwyczajem
związanym z tym pomieszczeniem jest
również przynoszenie słodyczy – często
pracownicy dzielą się cukierkami bądź
ciastami
przyniesionymi
z
domu.
Imieniny, choć mniej hucznie niż kiedyś,
obchodzone
są
wewnątrz
komórek
organizacyjnych, bez ściągania na siebie
niepotrzebnej uwagi.
Tabela 5. Pracownicy nieformalnie, źródło: własne.
KATEGORIA
ASPEKT FORMALNY
ASPEKT NIEFORMALNY
Procedury i
swoboda działania
W celu sprawnego działania, firma
musi przestrzegać wielu procedur i
wytycznych,
które
umożliwiają
standaryzację procesów. Niemiecka
centrala
firmy narzuca
oddziałowi
Procedury
polskiemu
wytyczne
dotyczące
raportowania, sprzętu czy systemu
księgowego. W firmie powstał dział
sprzedaży,
który
spowodował
scentralizowanie funkcji zakupów i
przez
to
czasochłonnej
powstanie
procedury.
nowej,
Firma
kładzie również bardzo duży nacisk na
bezpieczeństwo pracy.
91
Pracownicy zdają sobie sprawę z
tego, iż procedury i wytyczne są
potrzebne, aczkolwiek wielu z
nich zwraca uwagę na utrudnienia
związane z codzienną ich pracą.
Zdarza się również, iż pewne
działania robione są bez zgody
niemieckiej centrali, co nie zawsze
udało się ukryć.
Wprowadzenie
pewnych
rozwiązań przez pracowników jest
przyjmowane
z
entuzjazmem,
Firma ustala pewne granice inicjatyw choć nie zawsze pracownicy mają
pracowniczych.
Dla
przykładu
są szanse
przekazać
wytyczne, by trzymać się konkretnych Zazwyczaj
pomysł.
informacje
takie
modeli samochodów służbowych aż przekazywane są po kolei przez
Oddolne inicjatywy
pracowników
do skończenia się leasingu całego szczeble
hierarchii,
czego
modelu, mimo, iż zmiana ich byłaby sprawność
zależy
relacji
bardziej
przełożonymi
ekonomiczna.
Od
strony między
formalnej pracownicy mają możliwość podwładnymi.
przekazania
przełożonym
a
Samo
swoich wprowadzenie
uwag i pomysłów na usprawnienia.
od
oddolnych
inicjatyw jest dla pracowników
motywujące
do
powtórzenia
takich działań i promowane przez
kierownictwo.
Tabela 6. Wolna (nie)wola, czyli procedury i swoboda działania, źródło: własne.
92
KATEGORIA
ASPEKT FORMALNY
ASPEKT NIEFORMALNY
Kontrola pracy i
motywacja
Formalna kontrola pracy dotyczy
tylko niektórych stanowisk w
firmie. Dyspozytorzy call center
mają
naliczaną
premię
na
podstawie pewnych wskaźników
obliczanych
przez
system
łączności, informatyk wypełnia
Kontrola pracy
timesheet,
który
pozornie
ma
służyć badaniu stanowiska oraz
sprzedawcy
mogą
być
kontrolowani na podstawie realizacji planu sprzedaży. Ponadto
wszystko, co robi księgowość jest
kontrolowane
przez
dział
kontrolingu. Nie jest prowadzona
ewidencja czasu pracy.
Pracownicy,
nawet
ci
rozliczani
ilościowo, jak Agentka Wywiadu, nie
czują
nad
sobą
kontroli
zwierzchników. Sztabowa określiła
ten
rodzaj
kontroli
mianem
„dyskretnej”, co oznacza, iż każdy
pracownik ma zaufanie od swojego
przełożonego
i
nie
musi
być
kontrolowany w sposób bezpośredni.
Przykład
takiego
działania
daje
wyższe kierownictwo, które preferuje
rozliczanie
pracy
na
podstawie
wyników zamiast ścisłej kontroli. Taki
sposób
kontrolowania
buduje
pozytywną atmosferę pracy w firmie.
Pracownicy zdają się być motywowani
pochwałami, tym, że ktoś zauważa ich
pracę i ufa im, iż zrobią pracę dobrze.
Wskazują pozytywną atmosferę pracy
Nie licząc systemu premiowego
Motywacja
dyspozytorów
call
center,
w
firmie nie istnieje sformalizowany
system motywacyjny.
jako
źródło
ich
motywacji
do
przychodzenia do pracy. Wspomniane
w Tabeli 5. wyjazdy integracyjne
również mają aspekt motywacyjny,
ponieważ wpływają na zgranie się
zespołu
i
wzajemną
motywację.
Podobną rolę spełniają szkolenia,
głównie z komunikacji wewnątrzfirmowej.
Tabela 7. Kontrola pracy i motywacja, źródło: własne.
93
KATEGORIA
ASPEKT FORMALNY
ASPEKT NIEFORMALNY
Koncern widziany
od dołu
Pracownicy firmy mają możliwość
doinformowania
specyfiki
się
na
koncernu
dźwigowej
z
temat
i
broszur
branży
i
gazet
firmowych, dostępnych w firmie.
Poza tym ich świadomość wielkości
Firma i branża
całej
organizacji
Vanger
Corp
Elevator czy całego koncernu nie
wykracza poza obowiązki na ich
stanowisku, na przykład księgowe
muszą
znać
międzynarodowe
przepisy
i
metody
Informacje
o
wielkości
firmy
zdobywa się zatem nieformalnie, z
rozmów między pracownikami. Call
center wie ilu jest konserwatorów i
dźwigów
w
konserwatorzy
dźwigów
Polsce,
wiedzą
w
zaś
ile
innych
jest
krajach.
Całkowicie zdroworozsądkowo też
określają
specyfikę
branży
i
klientów.
księgowania z tym związane.
Pracownicy, widząc kierownictwo z
Wizyty
Kontakty z
kierownikami spoza
firmy
pracowników
(
tylko Niemiec
dostaje
sygnał,
iż
są
wysoko postawionych w hierarchii) kontrolowani przez kogoś wyżej
z zagranicy wiążą się z kontrolą i postawionego
spotkaniami
biznesowymi
polskiej i niemieckiej.
niż
ich
prezes.
stron Pracownicy często nie mają jednak
pojęcia czemu służą wizyty gości z
zagranicy.
Tabela 8. Koncern widziany od dołu, źródło: własne
W Vanger Corp Elevator PL możemy wyróżnić ponadto grupy formalne i
nieformalne. Grupy nieformalne stanowią poszczególne jednostki organizacyjne. Dzięki
obserwacji Sierżanta Wywiadu, dowiedziałem się, iż oba rodzaje grup społecznych prawie
pokrywają się. Zauważył on, iż wewnątrz działów ludzie są bardziej ze sobą zżyci. Wpływ
na to mogą mieć imprezy integracyjne, które organizowane są dla konkretnych działów.
Najbardziej widoczną grupę nieformalną w organizacji stanowi dział księgowości.
Księgowe oprócz tego, że pracują, komunikując się non-stop, spędzają razem również
94
posiłki i czasami czas wolny po pracy. Wydarzenia integrujące, takie jak Wigilia pomagają
zamienić cała kadrę biura w grupę nieformalną, gdzie każdy może porozmawiać z każdym
na równej stopie na tematy niezwiązane z pracą.
Ponadto zauważyłem w firmie pewien model zależności systemowych, który
pokazuje związki między wyodrębnionymi przeze mnie zjawiskami, dzięki czemu
poniekąd wyjaśnia w jaki sposób dynamicznie kształtuje się kultura organizacji w firmie.
Model ukazuje jak w kluczowe elementy procesu zarządzania personelem (rekrutacja i
motywacja) wpisują się relacje między formalnymi a nieformalnymi elementami kultury
organizacyjnej.
Zwyczaje i
tradycje
Rekrutacja
Komunikacja
Procedury /
swoboda działania
Atmosfera
pracy
Motywacja
Szkolenia
Schemat 1. Model zależności. Źródło: Oprac. własne
Model przedstawia mechanizm sprzężenia zwrotnego (patrz np. Senge, 2006), który
zidentyfikowałem w trakcie moich badań kultury firmy, traktowanej jako system, czyli
złożoną całość, która składa się z wielu połączonych ze sobą dynamicznie elementów
(Senge, 2006). Pierwszym elementem powyższego modelu jest rekrutacja. Pracownicy
przyjmowani do firmy muszą mieć odpowiednie nastawienie do pracy oraz być
wystarczająco komunikatywni. Dobór takich ludzi w firmie, gdzie wiele stanowisk
uczestniczy w skomplikowanej sieci współpracy i procedur zapewnia dobrą komunikację
95
w firmie i dzięki temu brak konfliktów. Komunikatywność to cecha stymulowana również
przez szkolenia, które uczą pracowników jak porozumiewać się między innymi ze sobą
nawzajem. Swoboda działania, doskonała komunikacja oraz różne rodzaje i tradycje,
budujące stosunki nieformalne, to czynniki wpływające na atmosferę pracy. Pracownicy
cenią sobie spokój i prawie rodzinną atmosferę w firmie. Konflikty dzięki temu zdarzają
się rzadko, gdyż mogłyby zachwiać pożądany stan rzeczy. Buduje to również przekonanie
iż pracownicy działają dla dobra firmy i nie wymagają zbytniej kontroli. Ta doskonała
atmosfera pracy przekłada się z kolei na automotywację pracowników, którym praca się
podoba i do której lubią przychodzić. Warto zwrócić uwagę na występowanie wśród tych
zależności sprzężenia zwrotnego między atmosferą pracy a rekrutacją. Z jednej strony są
przyjmowani pracownicy, którzy w znacznym stopniu pasują do organizacji jako do grupy
społecznej. Każdy z nich może w jakimś stopniu wpływać na organizację, częściowo ją
zmieniać. Może dojść do sytuacji, w której pozostałe czynniki zarówno pośrednio jak i
bezpośrednio wpływające na atmosferę pracy będą ulegać zmianom. Doprowadzi to do
zmian w atmosferze pracy, co siłą rzeczy przełoży się na zmianę postrzegania
potencjalnych pracowników. Kultura organizacyjna Vanger Corp Elevator PL jest zatem
systemem dynamicznym, zależnym od szeregu wzajemnie na siebie wpływających
czynników. Owe czynniki mogą być modyfikowane przez członków organizacji lub
kształtować się naturalnie, reagując na zmiany w bliższym lub dalszym otoczeniu firmy.
96
6. Bibliografia:
Literatura:
Bolesta-Kukułka, K. (1994/2006) „Świat organizacji”, w: A. Koźmiński i W. Piotrowski
(red.), Zarządzanie: Teoria i praktyka, Warszawa: WN PWN, s.17-88.
Hensel, P. (2008) Transfer wzorców zarządzania, Warszawa: DW Elipsa, s. 41-52.
Kostera, M. (2003) Antropologia organizacji: Metodologia badań terenowych, Warszawa:
WN PWN.
Kostera, M. (1994/2006) „Zarządzanie międzykulturowe”, w: A. Koźmiński i W.
Piotrowski (red.), Zarządzanie: Teoria i praktyka, Warszawa: WN PWN, s. 587-604.
Kostera, M., S. Kownacki i A. Szumski (1994/2006) „Zachowania organizacyjne:
Motywacja, przywództwo, kultura organizacyjna”, w: A. Koźmiński i W. Piotrowski
(red.), Zarządzanie: Teoria i praktyka, Warszawa: WN PWN, s. 315-390.
Kostera, M. I M. Śliwa (2010) Zarządzanie w XXI wieku, Warszawa: WAiP, s.245-252.
Koźmiński, A. (1994/2006) „Zarządzanie”, w: A. Koźmiński i W. Piotrowski (red.),
Zarządzanie: Teoria i praktyka, Warszawa: WN PWN, s. 61-62.
Krzyworzeka, P. (2008) „Kultura i organizacje: Perspektywa antropologiczna”, w: Kostera
M. (red.), Nowe kierunki w zarządzaniu, Warszawa: WAiP, s. 181–197.
Senge, P. (1990/2006) Piąta dyscyplina: Teoria i praktyka organizacji uczących się. (The
fifth discipline: the art and practice of the learning organization)¸ Kraków: Wolters
Kluwer Polska, s. 86-109.
Silverman, D. (2009) Prowadzenie badań jakościowych. (Doing Qualitative Research. A
Practical Handbook), Warszawa: WN PWN.
97
Publikacje wewnętrzne Vanger Corp:
200 years [VANGER] (2011), Vanger Corp.
At the center of innovation (2010), Vanger Corp.
Inside [Vanger Corp]: The [Vanger Corp] employee magazine (2012), 01, Vanger Corp.
Visions become reality: Unlimited mobility solutions (2010), Vanger Corp
98