PECHOWY AMBROŻY
Transkrypt
PECHOWY AMBROŻY
PECHOWY AMBROŻY Ambroży nie był zgoła maminsynkiem, przeciwnie – był niedowarzonym pracownikiem średnio ważnego konsorcjum oraz utalentowanym artystą rysownikiem, wrażliwym na piękno przyrody. Niejednokrotnie czmychał rankiem z domu i myk, myk do jednego z swych ulubionych (choć nie najulubieńszych) miejsc, gdzie rósł dziesięcioipółmetrowy miłorząb japoński, a nieopodal w wolno płynącej, srebrzystobłękitnej strużce zakwitał co rok długoogonkowy, wonny żabiściek pływający. Pierzasta pustułka przeżuwała natomiast ze zsiniałym po trosze niedźwiedziem minibefsztyk ze szczeżui. W tej niby-arkadii mógł niemalże codziennie spędzać wiele godzin, nie myśląc o swej nieciekawej, często żmudnej pracy. Niestety, dzisiaj było inaczej. Nie dość, że zapomniał o sporządzeniu cotygodniowego raportu na temat: „Chłodzenie i zamrażanie jarzyn i jeżyn we współczesnym społeczeństwie południowoamerykańskim”, nie dość, że z rana wdepnął ni z tego ni z owego w brudną kałużę, to jeszcze zerwała z nim – do tego mailowo! (pół biedy, że nie SMS-owo albo: esemesowo) – jego niedoszła narzeczona, ta hoża pół Azjatka, pół Europejka o bladoróżowych ustach i paznokciach pomalowanych na co dzień we wzór niebiesko-złotych pętelek szybko schnącym lakierem. Na wpółprzytomnie, doszczętnie zdruzgotany, dotarł do placu Na Rozdrożu, by skręcić w Aleje Ujazdowskie, gdzie przed jednym z fast foodów jeszcze przedwczoraj tańczyli tango milonga, i wykrzyczeć jej zachrypłym i drżącym dyszkantem to, co mu się w głowie trzepotało. Potem chodził wte i wewte (albo: w tę i we w tę), mierzwił czuprynę i próbował ułożyć wystarczająco przekonujące exposé. Czytała właśnie Sartre’a w oryginale i przeglądała album z rzeźbami Salvadora Dalego, pół leżąc, pół siedząc w swojej nieodłącznej ekstramini, niedoprasowanych żabotach i posrebrzanych bransoletkach. Gdy niestłumioną dwudziestoczteroipółminutową ciszę przerwał nagły, z wolna narastający i przerażający ją hałas, wiedziała, że to on wbiega chyżo raz po raz, po dwa-trzy stopnie, by niezadługo wtargnąć do jej na oścież otwartego mieszkania... Słownik języka polskiego PW © Wydawnictwo aukowe PW S.A.: niedowarzony ~rzeni niezupełnie ukształtowany pod względem umysłowym i psychicznym, niedojrzały, niewyrobiony, niedoświadczony; nie mający gruntownych wiadomości, nie douczony; świadczący o niedojrzałości żabiściek m III, D. -u, . ~kiem; lm M. -i żabiściek pływający - roślina wodna z rodziny żabiściekowatych, o wonnych białych kwiatach, liściach zebranych w rozetkę; występuje pospolicie w wodach stojących i w wodach powoli płynących pustułka ż III, CMs. ~łce; lm D. ~łek ptak drapieżny z rodziny sokołów, odznaczający się długim ogonem i barwnym upierzeniem; gnieździ się na drzewach, w ruinach itp., poluje na drobne gryzonie (głównie myszy) i owady, zamieszkuje Eurazję i Afrykę, w Polsce chroniony szczeżuja ż I, DCMs. ~ui; lm D. ~ui a. ~uj duży małż słodkowodny o owalnej, cienkościennej muszli; w Polsce pospolity; używany jako karma dla trzody chlewnej hoży m. os. hoży (nie: hozi), st. w. bardziej hoży książk. «żwawy, urodziwy, dziarski»: Hoża dziewczyna. Hoży młodzieńcy. pół-Polak pół-Polaka, pół-Polakiem; pół-Polacy, pół-Polaków (ale: pół Polak, pół Rosjanin) wpół- pierwszy człon wyrazów złożonych określający częściowe, połowiczne występowanie właściwości wyrażonej w drugim członie złożenia, np. wpółnagi, wpółprzymknięty; wpółprzytomnie, wpółdarmo; wpółleżeć, wpółdrzemać plac -cu; -ce, -ców (skrót: pl.): plac Konstytucji, plac Solny, plac a Rozdrożu, plac Sejmu Śląskiego aleja -ei, -eję; -ei a. -ej: aleja Mickiewicza, aleja Korfantego, aleja Róż, aleja Kasztanowa, ale: Aleje Jerozolimskie, Aleje Ujazdowskie wte i wewte (nie: w te i wewte) pot., p. w tę i we w tę: Przestań biegać wte i wewte. exposé [wym. ekspoze] n ndm wypowiedź programowa szefa lub innego członka rządu w parlamencie, przedstawiająca ogólną linię polityczną rządu lub jego zamierzenia w określonej dziedzinie; wygłaszane zwykle po powołaniu nowego rządu Sartre: Jean Paul Sartre, Jeana Paula Sart·re’a, Jeanem Paulem Sart·re’em, o Jeanie Paulu Sart·rze Dali: Sal·vador (a. Salwador) Dali, Sal·vadora Dalego (a. Sal·vadora Dali), o Sal·vadorze Dalim (a. o Sal·vadorze Dali) ekstra- I początkowy człon złożonych rzeczowników i przymiotników, pisany łącznie, o znaczeniu ‘bardzo, niezwykle, nadzwyczaj, najlepszy, wyborny‘, np. ekstraklasa, ekstranowoczesny, ekstrapoczta; jego synonimem bywa przedrostek super-. Element bardzo modny i nadużywany, czemu sprzyja jego uniwersalna łączliwość. chyży ~ższy książk. «szybko poruszający się lub szybko poruszany, wykonywany; prędki, szybki, żwawy, zwinny»