Maciej Stasiowski Czarne lustro Pluskwa milenijna
Transkrypt
Maciej Stasiowski Czarne lustro Pluskwa milenijna
Maciej Stasiowski Czarne lustro Pluskwa milenijna, plaga biblijna, Wikipedia, wrzawa w mediach, 11 września / Big Brother, bin Laden, Facebook, Outlook, Columbine, Steve Jobs – „offline” / Irak, iTunes, Afganistan, Wall Street, wojna z terroryzmem, Londyn – zamachy bombowe, Twitter, tarcze antyrakietowe / bozon, huragan Katrina, YouTube, olimpiada w Chinach / Wachowski stał się kobietą, Pluton nie jest już planetą. „Nie my podłożyliśmy ogień” – powtórzyłby za Billym Joelem Charlie Brooker – „my tylko go filmujemy”. Ten produkowany w tempie karabinu maszynowego ciąg haseł zakreśla obszar medialnych wydarzeń, definiujących w pewnym sensie nowe stulecie. To one ukształtowały twórczość Charliego Brookera – autora Czarnego lustra. Brooker to telewizyjny krytyk telewizyjnych konwencji, a ponadto komik i scenarzysta. Aczkolwiek posiada już kilka produkcji na koncie (Nathan Barley [2005–], W domu zombie [2008–], Screenwipe [2006–]), aktualnie najczęściej tytułuje się go nowym Rodem Serlingiem. Fani serialu W domu zombie, w którym „dom Wielkiego Brata” staje się ostatnim bastionem powstrzymującym inwazję żywych trupów, mogą zadać pytanie: „A kim był stary Rod Serling?”. Podobnie jak Brooker, ten telewizyjny scenarzysta nie mógł przebić się do ramówki z egzystencjalnymi tematami, które w mediach lat 50. niejako „zamiatano pod dywan” (konsekwencje makkartyzmu, zagrożenie nuklearne, wyścig zbrojeń). Stworzył więc serię, która pod płaszczem fantastyki naukowej poruszała bardziej złożoną problematykę, wywoływała dreszcz emocji i intelektualny niepokój. Strefa mroku (1959–1964) okazała się sukcesem, a co się z tym wiąże – wkrótce znaleźli się naśladowcy Serlingowskiej formuły: The Outer Limits (1963–1965), Tales of the Unexpected (1979–1988). Zarówno w epoce testów jądrowych na atolu Bikini, jak i w ostatniej dekadzie zimnej wojny niepokój wydawał się przybierać postać Strefy Mroku. Czarne lustro pojawia się w podobnych czasach, gdyż i obecnie postęp technologiczny wydaje się nie do opanowania, a jego wpływ na naszą codzienność wciąż znajduje się w sferze testów. Dla Brookera nowy wiek to nowa przypadłość. Jej skutki uboczne można wygooglować, skonsultować z aplikacją w komórce bądź tweetować o ich postępie. Nie da się ich wyeliminować. Nie odetniemy się przecież od technologii, bo co byśmy wtedy robili? Czym jest tytułowe „czarne lustro”? To tytuł piosenki, a poza tym zgaszony ekran plazmowy lub wyświetlacz iPoda, gdy już wyładują się baterie. Jak tłumaczy Brooker, seria (obejmująca obecnie dwa sezony po trzy odcinki każdy) powstała, ponieważ nigdzie indziej nie poruszano tematyki związanej z wszechobecnością technologii. Na pewno zaś nie w takim stopniu, w jakim robi to Czarne lustro. Seria przybiera postać przypowieści z przestrogą, jednak w odróżnieniu od znacznej części odcinków Strefy mroku nie demonizuje się w niej gadżetów, za to straszy sposobem, w jaki mogą zostać wykorzystane. The Entire History of You – odcinek napisany przez Jesse’a Armstronga (scenarzystę Czterech lwów [2010, Ch. Morris]) – najwięcej uwagi ściągnął na siebie wizją rzeczywistości, w której każdy posiada wbudowany implant rejestrujący całe życie niczym program z telewizji. Wszystko co widzimy i słyszymy zostaje zapisane na twardym dysku. Inaczej niż pamięć, nagranie można przewinąć, wyczyścić, dźwięk podkręcić, obraz zapauzować i odtwarzając raz za razem, doprowadzić aktualnego partnera/partnerkę do szału w kłótni o jakiś nieistotny szczegół. W tej wersji pamięć rzeczywiście stała się absolutna. Pomysł na kolejny odcinek (czwarty w serii) przyszedł po śmierci znajomego, którego numer telefonu i adres e-mailowy wciąż figurowały w komórce Brookera. Wyczyszczenie pamięci telefonu byłoby jednoznaczne ze spaleniem rzeczy osobistych zmarłego. Odcinek pod tytułem Be Right Back nie opowiada jednak o przepracowaniu straty, ale znalezieniu technologicznego substytutu. Co jeśli dałoby się odtworzyć sposób zachowania, mówienia i reagowania zmarłego na podstawie gigabajtów „martwego naskórka” pozostawionego w sieci? Gdyby opierając się na wpisach zamieszczonych na Facebooku, liście „lajków”, odwiedzonych stron i wysłanych esemesów opracować algorytm osobowości? Brooker, jak widać, zadaje głównie pytania, a niepewność naszych czasów odbija się w jego lustrach. Emisja pierwszych trzech odcinków zadziałała jak sygnał alarmowy. Zaczęto pisać o „technologicznej czkawce”, uzależnieniu od gadżetów. Nie po raz pierwszy przecież. Przyjęta przez Czarne lustro formuła przenikliwych analiz zamkniętych w godzinnych odcinkach demonstruje pełne spektrum konsekwencji. Nie przeszkadza to Brookerowi czytać pochwalnych tweetów ani sformatowanych na Kindle’a artykułów. Cynicznie można by porównać tę sytuację do pierwszego odcinka Nathana Barleya, w którym po publikacji artykułu o „triumfie idiotów” dziennikarz zdaje sobie sprawę, że ludzie, o których pisał, to ci sami, dla których pisze. Brooker wykorzystuje każdy format telewizyjny, by realizować swoje pomysły. Jego poprzedni (choć powstający z przerwami potrzebnymi na nakręcenie W domu zombie i Czarnego lustra) projekt – Screenwipe – przybrał formę 30-minutowego przeglądu kulturalnego, przegryzającego się przez analizę historii i zawartości emitowanych programów telewizyjnych. Prezentując inteligentnie złośliwe uwagi w stylu Jeremy’ego Clarksona, Brooker przedstawia np. typologię prezenterów, krytykuje strukturę narracji w serialu 24 godziny (2001–2010) oraz streszcza ewolucję przerw w ramówce. Na przykładzie Screenwipe można z pewnością prześledzić też „ewolucję” pomysłów, które trafiły do Czarnego lustra. W jednym z odcinków opisana zostaje klasyka seriali z dreszczykiem, w tym Tales of the Unexpected; w innym pada ironiczny pomysł budowania domów z olbrzymimi ekranami dotykowymi zamiast ścian (Fifteen Million Merits). Kiedy w piątej serii Brooker przeprowadza wywiady ze scenarzystami, słowa padające z ust jednego z nich – „Wkurzało mnie to, co widziałem w telewizji. Postanowiłem napisać coś lepszego” – brzmią jak wezwanie do broni. Przyglądając się odcinkom The National Anthem, Fifteen Million Merits, The Waldo Moment, rozpoznamy w nich bardziej spektakularną kontynuację krytyki ze Screenwipe. Szczególnie bliski temu programowi jest ostatni jak dotąd odcinek Czarnego lustra – The Waldo Moment – poświęcony żenującemu poziomowi politycznych debat. W tym wypadku zostaje ona jeszcze bardziej zinfantylizowana za sprawą cyfrowej maskotki. Złośliwy miś Waldo to amalgamat Conana O’Briena i Jerry’ego Springera: wyśmiewa gości, a w ferworze dyskusji i wobec braku argumentów pokazuje zadek. Wbrew protestom operującego nim „lalkarza”, producenci pragną więcej czasu antenowego dla Waldo, a także wystawiają go jako kandydata w wyborach do rady miasta. Bardziej kontrowersyjny był rozpoczynający serię The National Anthem, który pod przykrywką taniej sensacji ukazuje przejmującą przemianę ludzkości w bezmyślnych zombie. Fifteen Million Merits sytuuje z kolei program Idol na szczycie drabiny społecznej, w świecie rodem z Ucieczki Logana (1976, M. Anderson). W wersji Czarnego lustra rewolucyjny potencjał znany z tamtego filmu, jakim odznacza się postać głównego bohatera, tylko smaruje tryby ideologicznego aparatu państwowego. Technologiczno-medialna krytyka współczesności prawdopodobnie doczeka się kontynuacji w postaci trzeciego sezonu. Już teraz Czarne lustro uważane jest za ambitną i trudną do zaklasyfikowania pozycję. Polityczna fikcja, satyryczny dramat, społeczny technothriller? Podobnie jak Strefa mroku kreuje metaforyczną przestrzeń, w której istotne są nie tyle konwencje gatunkowe, ile pomysł, na którym zasadza się dany odcinek. W odróżnieniu od sporej liczby prezentowanych przez Serlinga historii, Czarne lustro nie uderza w patetyczną nutę, za to równie często pozostawia po sobie wrażenie niepokoju. W czasach, gdy nadopiekuńczy rodzice rejestrują na aparatach komórkowych pierwszy oraz każdy kolejny krok swojej pociechy, a filmiki z egzekucji Saddama Husajna trafiają na YouTube, warto zastanowić się, jakie procesy w naszej psychice uruchamiają te technologie. Otwierałem niniejszy artykuł tekstem w stylu Billy’ego Joela, zakończę zaś w tonie Strefy mroku, gdyż w dzisiejszych czasach granicy nie wyznacza już zakres naszego poznania, ale płaski ekran podręcznego urządzenia.