Gdy sfora szaleje
Transkrypt
Gdy sfora szaleje
Koelnische Rundschau Gdy sfora szaleje Bodytalk pokazuje w „Jewrope“ taniec na granicy bólu „Czy zastrzeliłbyś dwie pandy, aby uratować jednego Żyda?“ , pytają aktorzy Bodytalk wybranych widzów na widowni TanzFaktur w Poll. Pytani szybko udzielają pozytywnej odpowiedzi. Scena pokazuje, że mamy jeszcze sporo do zrobienia, aby zadomowiła się w naszej świadomości refleksja nt. Holocaustu. Zespół artystyczny Bodytalk nie zatrzymuje się na półmetku, tancerze i muzycy docierają do granic i może nawet kawałek dalej. Nowa produkcja „Jewrope“, która powstała we współpracy z Polskim Teatrem Tańca z Poznania, nie stanowi wyjątku. Obie pandy zostają zastrzelone pomimo usilnych błagań. Temat przemocy przewija się w uwodzicielski sposób. Najpierw pojawia się pytanie, czy świat nie byłby lepszy bez Władimira Putina, po czym następuje refleksja, czy nie należałoby go zamordować. Pojawia się książka, w której każdy może zapisać osobę, która według niego powinna zostać zabita. „Wolno ci“, tak brzmi motto nowych wojennych czasów, a zespół Yoshiko Waki oraz Rolfa Baumgarta bezpośrednio nawiązuje do rzeczywistości. Przemoc fizyczna posiada zawsze elementy seksualne, dziewięciu aktorów odczuwa to w swojej materii. Niektórzy mężczyźni są nago chłostani przez kobiety oraz resztę zespołu, sfora rzuca się z lubieżnym pożądaniem na indywiduum. I tak oto wracamy do tematu prześladowań i jesteśmy zarazem w centrum teraźniejszości. Dlaczego ludzie tacy są? To pytanie stawia na filmie wideo Margot Friedländer, która przeżyła w getcie Terezin. Taniec staje się tak głośny i dziki, że widz może się obawiać, że tancerze połamią sobie ręce i nogi. W trakcie akcji rozbrzmiewa muzyka z musicalu „Skrzypek na dachu”, która dodaje atmosferze pogromu sarkastycznej przyprawy. Od mleczarza już blisko do „Fugi śmierci” Paula Celana, w której mleko przeobraża się w metaforę zepsucia. Przeskoki treści są w tej produkcji odważne, ale też nie zacierają celu obranego przez producentów. Sylvana Seddig przyczepia sobie w finale worki z mlekiem do piersi i trudno się zdecydować, kiedy leje życiodajnym mlekiem, a kiedy staje się ono dla niej narzędziem tortur. O tym, że ten równie inteligentny co obsceniczny spektakl kończy się ostatecznie wesołą orgią nagich, polanych mlekiem ciał, jest dziełem konsekwentnym, przekonamy się, zobaczywszy ciała leżące na sobie na stosie. Także ta scena kończy się obrazem przywołującym makabryczne skojarzenia. Bodytalk pokazuje inscenizacje, które trudno z czymkolwiek porównać na kolońskiej wolnej scenie teatralnej. Thomas Linden