F RASSATIANUM ZAPROSZENIE
Transkrypt
F RASSATIANUM ZAPROSZENIE
FRASSATIANUM Gazeta parafii bł. Piotra Jerzego Frassatiego w Lublinie - LSM - grudzień 2006 nr 4(17) Rok IX ZAPROSZENIE Jest nam niezmiernie miło poinformować, iż dzięki wspólnemu wysiłkowi, najbliższe święta Bożego Narodzenia A. D. 2006 celebrować będziemy w nowo budującym się kościele! Uroczystej Mszy św. o północy (Pasterka) w dniu 24 grudnia br. przewodniczył będzie J. E. ks. bp dr Artur MIZIŃSKI. Do udziału w świętowaniu bardzo serdecznie zapraszamy zarówno Drogich Parafian, jak i naszych Gości i Przyjaciół. Duszpasterze Uroczystość Narodzenia Pańskiego jest okazją, aby dziękując Bogu za dar dziecięctwa, jak i Ten szczególny dar naszego Odkupiciela Jezusa Chrystusa, który poprzez tajemnicę Wcielenia ukazał światu „pełnię człowieczeństwa”, wyrazić Stwórcy wdzięczność, a sobie nawzajem życzenia. Zatem, w imieniu Redakcji „Frassatianum” życzymy naszym Drogim Czytelnikom, aby Jezus Chrystus Ucieleśniona Miłość, napełniał obfitością łask i hojnie błogosławił w codziennym życiu. Życzymy także, aby cały nadchodzący Nowy Rok 2007 przepełniony był dobrem, ludzką życzliwością, wszelką pomyślnością i łaską Bożego pokoju. Redakcja „Frassatianum” grudzień 2006 1 B etlejemska noc. Dwoje ludzi szuka miejsca na tylko to jest ważne co nocleg. Ona spodziewa się dziecka. Idzie ze ma posmak sensacji, swoim mężem od gospody do gospody (dzisiejsze za- poprzedzone ważjazdy, motele, hotele…), prosząc o dach nad głową. Kobieta z zaawansowaną ciążą, nie wyglądają na bogatych, tacy zwykli, pospoKS. LESZEK SURMA lici. Ta ciężarna może być tylko kłopotem, a on… Szkoda czasu dla nich. Klientów dziś nie zabraknie. Nie ma miejsca. nym listem, telefoTo już poza miasteczkiem. Jakaś obórka, stajnia. nem, w blasku fleszy, Nikogo nie ma, więc nie ma kto odesłać dalej, wy- z udziałem notabli i gonić. I tak zaczyna się nowa era ludzkości: rodzi się kamer... Jednak niewiele się nauczyliśmy Dziecko, które odmieni świat. Kto przypuszczał, że właśnie Oni, tutaj, tej nocy, że przez tysiące lat. Pasterze. To ON…? Stało się. Ale, nikt nas nie uprzedził, nikt nas „twarde chłopy”. Oni nie są łatwowierni, bo „nie z jednie ostrzegł. Dlaczego nie mówili, że Oni?, że teraz?, że nego pieca…”. Choć, jak podkreślają uczeni w Piśmie, to Boże Narodzenie? Śmieszni jesteśmy z tymi swoimi tłumaczeniami, Dawid został powołany na króla, a Amos na proroka - z zdziwieniem, pretensjami. Nam ciągle się wydaje, że pastwiska pośród owiec, jakoś nikt nie mówi o „etosie W BETLEJEM Bazylika Narodzenia Miejsce narodzenia Pana Jezusa ilość słuchaczy. Cieszę się bo postać i słowo rekolekcjonisty przyciągnęły nie tylko wielu naszych parafian, ale nawet gości z sąsiednich parafii. Dlatego ks. Leszkowi serdecznie dziękuje za pomoc w porządkowaniu serc parafian wspólnoty bł. Jerzego Frassatiego i życzę opieki Bożej na dalszą pracę duszpasterską. Czas Adwentu to także okazja do podsumowań mijającego roku. Kiedy patrzę na wydarzenia tego roku w naszej parafii, na ogrom prac jaki wykonaliśmy, coraz bardziej wierzę w Bożą Opatrzność i prawdę, że jeśli człowiek wystarczająco dużo się stara i sumiennie pracuje przychodzi też czas plonów – owoców naszych wysiłków. Słowa pieśni mówią „Nie umiem dziękować Ci Panie, bo małe są moje słowa, zechciej przyjąć moje milczenie i naucz mnie życiem dziękować”. Bogu za swą opiekę nad naszą wspólnotą pragnę podziękować właśnie tak jak w tej pieśni moimi staraniami i zaangażowaniem. Drogim parafianom dziękuję natomiast słowem i symbolicznym uściskiem dłoni w myśli i w rzeczywi- Z NOTATNIKA PROBOSZCZA... A dwent – radosne oczekiwanie na narodzenie Syna Bożego. To czas porządków w domach i w sercach. W domu służą nam do tego szczotki, ścierki, różne środki czystości. Do zrobienia porządku w naszych duszach potrzeba rekolekcji oraz sakramentu pokuty. W tym roku rekolekcje adwentowe głosił w naszej parafii znany z małego ekranu, jakim jest telewizja, ks. Leszek Surma. Ten znany z programów katolickich Telewizji Lublin kapłan, swoją wiedzę medialną umie wykorzystać także w kontaktach bezpośrednich. Jego nauki rekolekcyjne zdobyły dużą 2 Frassatianum zawodu pasterza”. A przecież sam Jezus, który rodzi się w stajni, porówna Siebie do dobrego pasterza. On też później powie Piotrowi, by „pasł Jego owce”. A i dziś, gdy mówię o swoim biskupie, nazywam go „Pasterzem”. Powróćmy jednak do tych pasterzy spod Betlejem. Ani to wielcy, ani uczeni – prości ludzie, którzy potrafili słuchać serca, którzy wierzyli w anioły, którzy nie byli leniwi – i tak stali się pierwszymi świadkami Bożego Boże Narodzenie – to noc zadziwienia. Zadziwienia nad Bogiem, który staje się człowiekiem, nad prostotą, która jest mądra i nad mądrością, która jest prosta. To zadziwienie nad nocą, którą nie musi być zasłoną dla ludzkich zbrodni. To zadziwienie nad wielkością i szlachetnością człowieka, który wcale nie musi być przebiegły i podły właśnie w nocy. Boże Narodzenie – to nowy sens wszystkiego. Sens Współczesne Betlejem Grota pasterzy Narodzenia. Mędrcy. Marek Ewangelista, gdy pisze o mędrcach ze Wschodu, nazywa ich magami w sensie „uczeni”. Tych właśnie Mędrców – Magów – Uczonych bezkompromisowe szukanie prawdy i wiedza rodząca mądrość doprowadziły do spotkania z Bogiem Człowiekiem. Swoich poszukiwań nie zaprzestali, gdy trzeba było iść w nieznane. Nie dali się zwieść także pochlebstwom władzy. Doszli do celu. Pokłonili się Dziecku. Bo prawdziwa wiedza prowadzi do mądrości, a ta widzi więcej niż oczy. stości. „Bóg zapłać” za modlitewne wsparcie i serdeczność dla naszego wspólnego celu, jakim jest budowa świątyni. W 2006 roku odwiedziłem 47 parafii naszej archidiecezji ze Słowem Bożym, aby zbierać fundusze na budowę kościoła. Do tej formy pracy duszpasterskiej przyłączyli się także inni kapłani związani z naszą parafią. W sumie odbyło się 107 zbiórek. Wszystkim proboszczom parafii, które odwiedziliśmy wyrażam ogromną wdzięczność, że otworzyli nam serca i drzwi oraz okagrudzień 2006 człowieka, którym stał się Bóg. Sens narodzin i śmierci, bo ta staje się znowu narodzeniem. Sens Ziemi, bo całuje ją Niebo. Sens życia, które jest piękne, bo się ciągle rodzi. Boże Narodzenie – obnaża też bezsens ludzkiej władzy, która z pozoru silna, boi się Dziecka. Bezsens pokrętnych, skorumpowanych matactw i zbrodni. One ostatecznie przemijają, tak jak ze świstem przeminęła potęga Rzymu i są przegrane, tak jak przegrał Herod. Ale, o nich szkoda pisać w Święto. BÓG SIĘ RODZI, MOC TRUCHLEJE ! zali prawdziwie braterską gościnność. Dziękuję też z całego serca wszystkim ofiarodawcom bo dzięki nim nasz cel – nowy kościół jest coraz bardziej realny. Zaczynam na nowo wierzyć w wiele rzeczy. Wspominam z uśmiechem dzieciństwo i prezenty św. Mikołaja. Choć już wyrosłem z tamtych prezentów i wiary w to, że listy do św. Mikołaja mają sens Bóg dał mi szansę bym uwierzył w niego ponownie. Oto 6 grudnia zadzwonił telefon i jeden z naszych parafian zadeklarował sumę 20 tys. zł na wstawienie okien w budowanym kościele. Rozradowany z powodu tak nieoczekiwanego daru podzieliłem się tą wiadomością z wiernymi dodając, że może warto uruchomić jakąś infolinię do św. Mikołaja. Na odzew nie trzeba było długo czekać odezwało się jeszcze kilku św. Mikołajów składając ofiary na budowę kościoła. W św. Mikołaja warto wierzyć, a najpiękniejsze jest to że może nim być każdy z nas – ja i ty. Za wszystkie ofiary dziękuję, bo zdaję sobie sprawę, że trzon tej parafii stanowią ludzie starsi, schorowani, spracowani i mało zamożni. To właśnie wszystkie babcie i dziadkowie, którzy modlą się za naszą wspólnotę, dzielą się „wdowim groszem” oraz ofiarowują swój 3 czas i pracę, są moją podporą. Na nich mogę liczyć i się nie zawodzę. Zbliżające się dni Babci i Dziadka niech będą okazją do tego żeby życzyć wam zdrowia, uśmiechu i błogosławieństwa Bożego. Pamiętajcie, z wami jestem silny. Wszystkie zbiórki i dary serca, które tu wyliczyłem przyczyniły się do wielkiego święta w naszej parafii. Otóż Msza Św. Pasterska, która jest punktem kulminacyjnym świąt Bożego Narodzenia zostanie odprawiona w gmachu nowego kościoła. To chyba najlepszy prezent i nagroda, jakie mogły nam przynieść tegoroczne święta. Pasterkę będzie celebrował ks. bp Artur Miziński, który odwiedził już naszą parafię kilkakrotnie i jako odwiedzający nas Pasterz jest nam bardzo bliski. Myślę, że mogę liczyć na waszą obecność na tej radosnej uroczystości. Będzie to bowiem nie tylko wspólne bycie ze Świętą Rodziną ale i z rodziną wspólnoty parafialnej. W tym miejscu wszystkim moim ukochanym Parafianom i Przyjaciołom składam życzenia Bożonarodzeniowe i Noworoczne. Niech nowonarodzony Jezus Chrystus ogarnie was swoją łaską i wesprze w trudach życia, aby wśród nich znalazło się także miejsce na radość i odpoczynek. Bóg zapłać i do zobaczenia w czasie wizyty duszpasterskiej. Mam nadzieję, że tym razem także wiele, a nawet więcej niż w latach ubiegłych, drzwi stanie otworem, aby przyjąć w swe progi Sługę Bożego. Ks. Proboszcz Leszek Szuba PODZIĘKOWANIA W imieniu własnym i całej wspólnoty parafialnej bł. Piotra Jerzego Frassatiego składam serdeczne podziękowania czcigodnym księżom proboszczom następujących parafii za możliwość przeprowadzenia zbiórek pieniężnych na budowę naszej świątyni. 19 listopada 2006 – Ks. Kan. Waldemar Żyszkiewicz – parafia św. Józefa w Puławach przy ul Włostowickiej 61 (ks. Dr Adam Rybicki) 19 listopada 2006 – Ks. Kan. Kazimierz Gacan – parafia św. Agnieszki w Lublinie przy ul. Kalinowszczyzna 62 (ks. Paweł Gredka) 12 listopada 2006 – Ks. Kan. Waldemar Stawinoga – parafia św. Floriana i św. Katarzyny w Gołębiu 19 listopada 2006 – Ks. Kan. Zbigniew Cholewa – (ks. Prob. Leszek Szuba) parafia Wniebowstąpienia Pańskiego w Jabłonnie (ks. Paweł Synoś) 12 listopada 2006 – O. Andrzej Batorski SJ – Kościół Rektoralny Świętego Krzyża na KUL (Akademicki) 19 listopada 2006 – Ks. Kan. Józef Chorębała – parafia św. przy Al. Racławickich 14 (ks. Paweł Gredka) Stanisława BM w Czemiernikach przy ul. Radzyńskiej 1 (ks. Jarosław Czajko) 12 listopada 2006 – Ks. Kan. Janusz Bogdański– parafia Najświętszego Serca Pana Jezusa w Lublinie 26 listopada 2006 – Ks. Dziekan Ryszard Sołtys – parafia przy ul. Kunickiego 128 (ks. Dr Adam Rybicki) św. Mikołaja w Zakrzówku (ks. Prob. Leszek Szuba) 12 listopada 2006 – Ks. Administrator Wiesław Nowicki – parafia Podwyższenia Krzyża Świętego w Rudnie 26 listopada 2006 – Ks. Kan. Dr Cezary Kostro – Kościół (ks. Paweł Synoś) Rektoralny p.w. Wszystkich Świętych w Lublinie przy ul. Lipowej 16 (ks. Paweł Gredka) 12 listopada 2006 – Ks. Kan. Mieczysław Puzewicz – Kościół Rektoralny Świętego Ducha w Lublinie 26 listopada 2006 – Ks. Kan. Andrzej Jurczyszyn – przy ul. Krakowskie Przedmieście 1 (ks. Jarosław Czajko) parafia NMP Królowej Polski w Bystrzycy Starej (ks. Paweł Synoś) 19 listopada 2006 – O. Waldemar Grubka OFM Cap. – parafia Niepokalanego Serca Maryi i św. Franciszka 26 listopada 2006 – Ks. Kan. Teodor Bartecki – parafia w Lublinie przy Al. Kraśnickiej 76 św. Jana Chrzciciela w Łańcuchowie (ks. Prob. Leszek Szuba) (ks. Radosław Gabrysz) 19 listopada 2006 – Ks. Kan. Jan Rębecki – parafia 26 listopada 2006 – Ks. Kan. Ryszard Jurak – parafia NMP Matki Kościoła w Palikijach Świętej Rodziny w Lublinie przy Al. Jana Pawła II 11 (ks. Prof. Jarosław M. Popławski) (wolontariusze rozprowadzali naszą gazetę parafialną zbierając ofiary na budowę naszej świątyni) 4 Frassatianum 2-4 grudnia 2006 – Ks. Kan. Józef Swatowski – Rekolekcje Adwentowe w parafii św. Wawrzyńca w Karczmiskach (ks. Prob. Leszek Szuba) 3 grudnia 2006 – Ks. Prob. Grzegorz Woźniak – parafia św. Teodora w Wojciechowie (ks. Paweł Gredka) 3 grudnia 2006 – Ks. Dziekan Stanisław Dziwulski – parafia św. Józefa w Lublinie przy ul. Filaretów 7 (wolontariusze rozprowadzali naszą gazetę parafialną zbierając ofiary na budowę naszej świątyni) 6-8 grudnia 2006 – Ks. Prałat Szymon Szlachta Rekolekcje Adwentowe w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bobach (ks. Prob. Leszek Szuba) 8-10 grudnia 2006 – Ks. Kan. Krzysztof Maksymowicz – Rekolekcje Adwentowe w parafii św. Michała Archanioła w Wysokiem (ks. Radosław Gabrysz) 10-12 grudnia 2006 – Ks. Kan. Tomasz Raczkowski – Rekolekcje Adwentowe w parafii św. Jana Chrzciciela w Wilkołazie (ks. Dr Adam Rybicki) 17 grudnia 2006 – Ks. Kan. Dr Jacek Brogowski – parafia Miłosierdzia Bożego w Siennicy Nadolnej (ks. Prof. Marian Rusecki) Szczególne podziękowania kieruję pod adresem naszych wolontariuszy-parafian, którzy uczestniczyli ze mną w czasie zbiórek w parafiach lubelskich, a także sami przeprowadzili zbiórki w parafiach Świętej Rodziny i św. Józefa w Lublinie. Bóg zapłać kapłanom, którzy w okresie jesiennym włączyli się w dzieło zbierania ofiar na budowę naszej świątyni, a także tym, którzy pełnili służbę Bożą w naszej kaplicy: Ks. Prof. Jarosław Maciej Popławski Ks. Prof. Marian Rusecki Ks. Dr Adam Rybicki Ks. Grzegorz Boguta Ks. Dariusz Brozio Ks. Jarosław Czajko Ks. Radosław Gabrysz Ks. Paweł Gredka Ks. Paweł Synoś Dobry Bóg niech wszystkim naszych darczyńców, wolontariuszy, a także kapłanów obdarza swoim szczodrym błogosławieństwem. Wdzięczny i pamiętający w modlitwie Ks. Leszek Szuba grudzień 2006 Nasze Boże Narodzenie Już wszędzie biją w dzwony smak karpia, dźwięk kolędy przez które milkną waśnie wyzbywasz się słów zbędnych I znowu stajesz się piękny myślisz że bezpodstawnie A to dla Ciebie w betlejemskim żłóbku tak leży sobie ładnie Jezusek Andrzej Namiota Boże Narodzenie Niebo utkane w gwiaździstą moc Rozsiewając nad nami blask miłości W tej niezwykłości to Jedyna Noc Czas oczekiwań na dar z wysokości Na przyjście Mesjasza nadszedł czas Aby objąć ludzkość swym zbawieniem Syn Boży narodził się wśród nas Aby za nasze grzechy stać się odkupieniem Zamknijmy w swych ramionach otulając ciszą Bożego Narodzenia – oczekiwany czas Głośmy uwielbienie. Niech serca zwątpienia usłyszą Narodzenie Jezusa – to odnowa w nas Krystyna Barańska-Żylińska Lublin 2006 r. 5 P rzeżywaliśmy niedawno Wielki Jubileusz 2000 lat od narodzin Syna Bożego „zrodzonego z Niewiasty”. Wspominając każdego roku to wydarzenie myślimy o owej betlejemskiej nocy, kiedy to „naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką, nad oczekiwanie. To Dziecię jest przecież Panem historii, jedynym i suwerennym; swoją słabością, bezsilnością zwycięża świat w jego złu, wszelkich zbrodniach i zdradach człowieka. Pisze poeta Franciszek Karpiński (zm. 1825) w znanej kolędzie: „Bóg się rodzi, moc tru- BOŻONARODZENIOWE ZAMYŚLENIA KS. JERZY MISIUREK mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło” (Iz 9,1), bowiem „Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza” (Iz 9,5). Owo Dziecię to Syn Najwyższego, do którego wyciągały się ręce kochającej Matki i zatroskanego Opiekuna – św. Józefa, a także spracowane i twarde, szczere ręce pasterzy dzielących się swoim ubóstwem. Ale do Dziecięcia z Betlejem wyciągały się też ręce pełne nienawiści i zdrady, ręce chwytające za miecz, ręce Heroda i jego sług, napełniające Betlejem płaczem matek i krwią zabijanych dzieci. W każdym bądź razie owa betlejemska noc sprzed dwóch tysięcy lat była nocą wyciągniętych rąk ludzkich w stronę Boga. W rzeczywistości tak było w ciągu minionych dwudziestu wieków ludzkiej historii. Ręce kochających Go i ręce nienawistnych zwracają się ku Niemu albo przeciw Niemu. Pytamy, czy to Dziecię narodzone przed dwoma tysiącami lat w Betlejem, na barkach którego „spoczęła władza”, wyzwoli nas z udręk i ucisków obecnego czasu? Jezus jako Dziecię jest odpowiedzią Boga na nasze 6 chleje, Pan niebiosów obnażony, ogień krzepnie, blask ciemnieje, ma granice Nieskończony, wzgardzony, okryty chwałą, śmiertelny Król nad wiekami, a Słowo Ciałem się stało i mieszkało między nami”. To nie współcześni cezarowie władają ludzkimi losami, choć niejeden z nich w poczuciu aroganckiej bezsilności swej władzy usiłował wygrażać słabszym. Moc Dziecięcia z Betlejem nie zasadza się na militarnej sile. Nie przez przemoc i ucisk dokonuje się przemiana ludzkiej mentalności i ludzkich uczuć, ale przez to, co małe i słabe. Stąd nic dziwnego, że w rzeczywistości Dziecię narodzone przed wiekami z Ojca i w określonym czasie z Maryi włada ludzkimi dziejami; od Niego rozpoczęła się przemiana świata i wciąż się dokonuje. Tajemnica Bożego Narodzenia to jednocześnie tajemnica wejścia Boga-Człowieka w dzieje tego świata, a także tajemnica zbratania się Boga z człowiekiem. Poprzez narodzenie z Maryi Dziewicy, Syn Boży stał się bliski każdemu człowiekowi, On stał się po prostu Frassatianum jednym z nas, tylko że bez żadnego grzechu. Tajemnica Jego narodzenia w Betlejem mówi o wielkiej godności każdego człowieka, dla zbawienia którego Syn Boży przyjął ludzkie ciało. Nic dziwnego, że od tamtej nocy betlejemskiej sprzed dwóch tysięcy lat rozpoczął się największy „ferment” w dziejach ludzkości. Także i dziś od autentycznego zawierzenia się Jezusowi Chrystusowi i kierowania się na co dzień Jego nauką może rozpocząć się na nowo przemiana naszego świata i poszczególnego człowieka. Tak więc Syn Boży, który przyszedł na świat jako Dziecię jest źródłem optymizmu i chrześcijańskiej nadziei, która wbrew wszelkiemu terrorowi historii wciąż przybliża dzieje człowieka i całej ludzkości ku spełnieniu w Królestwie Bożym. W noc Bożego Narodzenia Zbawiciel stał się jednym z nas, aby stać się towarzyszem na drogach ludzkiej historii. Ujmijmy dłoń, którą do nas wyciąga. On nie chce niczego nam odbierać, lecz dawać. Wraz z pasterzami wejdźmy w duchu do betlejemskiej stajni, gdzie spogląda na nas Matka naszego Pana, milczący świadek Jego narodzin. Niech Ona pozwoli nam dobrze przeżywać tajemnicę Bożego Narodzenia, niech uczy zachowania w sercu tajemnicy Boga, który dla nas stał się człowiekiem i niech prowadzi, abyśmy dawali światu świadectwo Jego prawdy, dobra, miłości i pokoju. ”W mieście Dawidowym narodził się wam dziś Zbawiciel, który jest Mesjaszem i Panem” [Łk 2, 11]. Dlatego ważne jest, abyśmy otworzyli swoje umysły i serca na narodzenie Chrystusa, wydarzenie zbawcze, które może wnieść odnowioną nadzieję w nasze życie. Pozwólmy wziąć się za rękę Dziecięciu z Betlejem! Ożywcza moc Jego światła zachęca nas do wysiłku na rzecz tworzenia nowego porządku opartego na sprawiedliwych relacjach etycznych i ekonomicznych. Niech miłość Narodzonego w Betlejem Syna Bożego prowadzi każdego z nas do pełni szczęścia, niech budzi w nas świadomość, że jesteśmy „rodziną” wezwaną do budowania więzi pełnych wzajemnego zaufania. Pokój Chrystusowy niech panuje w naszych sercach, w rodzinach i w całym polskim narodzie. Tajemnica Bożego Narodzenia to nie tylko wspomnienie historycznego wydarzenia, które miało miejsce „gdy nadeszła pełnia czasu” – dwa tysiące lat temu, ale jest to tajemnica obecności Boga w życiu człowieka i w wydarzeniach Kościoła. Każdemu z nas został dany przekaz anielski: „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania” [Łk 2,14], abyśmy wznieśli się na wyżyny wiary: „Wierzysz, że Bóg narodził się w betlejemskim żłobie, lecz biada, jeśli nie narodził się w tobie” (A. Mickiewicz). Uroczystość Bożego Narodzenia wzywa każdego z nas do wcielania Chrystusa w dzisiejszą rzeczywistość, by Jego prawda, pokój i miłość przenikały nasz świat, naszą ziemię: „Podnieś rękę Boże Dziecię, błogosław Ojczyznę miłą, w dobrych radach, w dobrym bycie, wspieraj jej siłę swą siłą”. grudzień 2006 Z bliżające się święta Narodzenia Pańskiego połączone są z wieloma zwyczajami, czy też zewnętrznymi formami, które tworzą ich niepowtarzalny klimat i nastrój. W naszej szerokości geograficznej jednym z ważnych elementów wspomnianych świąt była zimowa aura. Świadomie użyliśmy tu czasu WIGILIA KS. JAROSŁAW M. POPŁAWSKI przeszłego, gdyż ostatnie lata pokazują, iż coraz częściej przychodzi nam przeżywać te świąteczne chwile w atmosferze iście wiosennej. Innym ważnym i kojarzącym się z Bożonarodzeniowymi świętami elementem jest choinka. Dziś możemy wybierać, od drzewka sosnowego przez różnego rodzaju jodły (syberyjskie i amerykańskie) po tradycyjny świerk. Oczywiście całość dopełni dekoracja, która w połączeniu ze świetlną iluminacją stanowić będzie niepowtarzalny efekt. Długo by można jeszcze wymieniać różne świąteczne zwyczaje i tradycje. Czasami różnią się z uwagi na region, czy kraj pochodzenia. Nie ulega jednak kwestii, że Boże Narodzenie przeżywane wg polskiej tradycji, zwłaszcza dla nas Polaków, jest niepowtarzalne i wyjątkowe. Można zapytać dlaczego? Otóż jednym z istot- 7 nych jego elementów jest wieczerza wigilijna. Warto zatem, aby zagadnieniu temu poświęcić krótką refleksję. Przywołajmy może najpierw sens znaczeniowy słowa „wigilia”. W ujęciu Słownika Języka Polskiego (red. H. Szkitydź i in., PWN Warszawa 1981, T. 3, s. 716) znaleźć można następujące znaczenie wspomnianego słowa „wigilia”: 1. „dzień poprzedzający inny dzień, zwłaszcza dzień poprzedzający jakieś święto, rzadziej jakieś wydarzenie”: Wigilia Zielonych Świątek, wigilia ślubu, wyjazdu; 2. „dzień poprzedzający święto Bożego Narodzenia”; 3. „tradycyjna, uroczysta wieczerza w przeddzień święta Bożego Narodzenia”. Ciekawe jest także to, co „wigilii” [„Wilii”] podaje Encyklopedia Staropolska (oprac. A. Brückner, Warszawa 1939, T. II, s. 895), gdzie czytamy m. in.: [wigilia – „wilia” to] „doba przed świętem (…). Najznamienitsze wilie czuwaniem w noc a postem w dzień odprawiane były przed Bożym Narodzeniem (…). Na wilię zasiadano do stołu, gdy się gwiazdy pokazały, poszcząc cały dzień; potrawy były obrzędowe (…); 7 dań było na wilii chłopskiej, 9 na szlacheckiej, 11 na pańskiej; z każdego należało choć kosztować, żeby w ciągu roku nie pozbawić się równej liczby przyjemności; jadano na sianie pod obrazem, a snopy zboża stały po kątach izby”. Widzimy więc, jak interesujące, a zarazem precyzujące są przywołane p/w określenia terminu „wigilia” (staropolskie „wilia”). Warto byśmy w tym miejscu poczynili kilka refleksji, czym dla mnie jest dzisiaj „wigilia”? Z całą pewnością niektóre z dawnych zwyczajów towarzyszących wigilijnej wieczerzy nie przetrwało czasu próby. Jedne nie przystają do współczesnych czasów, bądź z czysto praktycznych względów nie mogą być pielęgnowane (np. snopy zboża rozstawione po kątach pokoju). Inne, jak chociażby ilość tradycyjnych pokarmów, także nie należy już do istoty świętowania. Podobnie rzecz się ma z całodziennym zachowaniem postu, który wprawdzie jest „zalecany”, ale nie obowiązkowy. Wydaje się jednak, że to wszystko co zewnętrzne ważne jest, ale do pełni tej wigilijnej wieczerzy potrzeba „czegoś” innego. Potrzeba religijnej atmos8 fery, której towarzyszy radość wspólnego spotkania. Jakże często brakuje nam tego, w czym wzrastaliśmy od dzieciństwa, co kształtowało nas samych, jak i nasze wzajemne relacje w rodzinie. Brakuje tej niezwykłej radości spotkania przy wigilijnym stole, na którym być może brakowało niejednej potrawy, ale przy którym było miejsce dla każdego. Chętnie zatem wracamy do tych podniosłych i niezapomnianych chwil. Wydaje się, że niezależnie od zmieniających się warunków i okoliczności życia warto, by ocalić te wartości, które są gdzieś głęboko ukryte w sercu, by je pielęgnować i przekazać młodemu pokoleniu. Chodzi o to, by wigilijny wieczór, a w nim wieczerza, stała się okazją do zacieśnienia rodzinnych i przyjacielskich więzów. Niech radość z możliwości świętowania pierwszego przyjścia na świat w ludzkim ciele Boga – Człowieka, obudzi w nas potrzebę wdzięczności za dar własnego życia, jak i tych, których Opatrzność stawia „obok” nas. Warto, aby składane życzenia nie były tylko „przykrym i rutynowym rytuałem”. Uczyńmy wszystko, aby dzielenie się białym opłatkiem, było okazją do przełamywania wewnętrznych barier i granic, które „misteryjnie” budujemy między sobą. Tak się dziwnie składa, że często właśnie w wigilijny wieczór brak jest nam bliskości wielu drogich nam, nieobecnych, czy nieżyjących już osób. Może warto, aby dziękując Bogu za dar tych świąt, za dar Wcielenia Jezusa Chrystusa, przywołać ich pamięci i podziękować za wszystko, za to, kim dla nas byli i za to także, czego nas nauczyli i co dla nas zrobili. Jaka więc będzie moja tegoroczna wigilia? Warto, byśmy w tym zabieganiu i trosce o to, co zewnętrzne, owszem, co także jest ważne, nie zagubili w wigilijny wieczór tego, co zostaje na trwałe w sercu, i w życiu. Frassatianum Z ostałem poproszony, ażeby napisać coś o powołaniu. Skoro już tak się stało, to chciałbym podzielić się kilkoma refleksjami na temat tego, jakie reakcje i odczucia wynikają ze świadomości bycia powołanym przez Boga. ko to, co kosztuje jest wartościowe. Parafrazując słowa Ojca Św. Jana Pawła II możemy stwierdzić, że „nie chcemy takiego życia, które by nas nic nie kosztowało”. „Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest mnie godzien. Kto chce znaleźć MOJE POWOŁANIE Br. ŁUKASZ SZOKALUK OFM Cap „On nas wybawił i wezwał świętym powołaniem nie na podstawie naszych czynów, lecz stosownie do swojego postanowienia i łaski, która nam dana została w Chrystusie Jezusie przed wiecznymi czasami” (2 Tm 1, 9). Człowiek, który słyszy w swoim sercu głos Boży zapraszający go obrania drogi diametralnie przeciwnej od tej, którą podąża tak wielu, staje w obliczu planu Bożego zakładającego szczęście. Chrystus bowiem wybiera tych, których sam chce. Ojciec Św. Jan Paweł II nieraz powtarzał, że „w ścieżkach Bożej Opatrzności nie ma czegoś takiego jak przypadek”. Dlatego to, że wychowujemy się w określonym środowisku, wśród ludzi oddziaływujących na nas swoimi postawami, reprezentowanymi wartościami ma znaczenie decydujące i rzutuje na nasze wybory życiowe. Pan poprzez różnorodne sploty wydarzeń nie przestaje „szukać ludzi gotowych pójść za Nim”. Rzeźbi w nas konsekwentnie oblicze sługi, który gdy „rozpozna czas swego nawiedzenia”(por. Łk 19, 44) nie zawaha się wyjść ze swojej ziemi i iść za Głosem. „Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi”(Mk 1, 17). Z punktu widzenia dzisiejszego świata liczy się tylko to, co przynosi doraźne korzyści, ulotne przyjemności. Wielu młodych ludzi nie potrafi przekroczyć Rubikonu spostrzegając, że na horyzoncie względnego ładu życia jawi się wymiar ofiary, krzyża czy rezygnacji z dóbr materialnych. Perspektywa oddania życia za przyjaciół zdaje się być niemodna. Dziś stabilny grunt bytowania zapewniają pieniądze i błyskotliwa kariera, a życie zgodne z przykazaniami Bożymi zaszeregowuje się do prozaicznych zajęć pań noszących moherowe berety. Chrystus żadnemu z uczniów nie obiecywał łatwego życia. Nie roztaczał przed nimi wyłącznie optymistycznych wizji. Mimo to, nie wolno młodemu człowiekowi, w którym coraz bardziej krystalizuje się wola Boża do poświęcenia się w kapłaństwie czy w życiu zakonnym nie podjąć ryzyka pójścia za Chrystusem. Nie można uciekać od odpowiedzialności i popadać w bylejakość, „tumiwisizm”, z których rodzi się wszędobylski konformizm. A przecież tylgrudzień 2006 swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.”(Mt 10, 38). Powołanie to łaska od Boga, która jednocześnie zobowiązuje do brania odpowiedzialności za zbawienie własne i innych. Powołanie to nade wszystko służba aż do końca. Wiemy, że sami z siebie nie jesteśmy w stanie nic uczynić, dlatego kierujemy nasze ufne spojrzenia ku Maryi i prosimy Ją, ażeby wyjednała nam u Pana światłe oczy serca, abyśmy wiedzieli, czym jest nadzieja naszego powołania. Od Redakcji: Bratu Łukaszowi, naszemu parafianinowi życzymy wytrwałości i wielu łask Bożych w drodze do Chrystusowego Kapłaństwa. 9 T o nie tylko nazwa jednej z pieśni śpiewanej w ważnym wymiarem „kolędy” jest fakt, że Jezus Chrystus okresie Bożego Narodzenia, ale to również for- utożsamia się z kapłanami, którzy podejmują się mima wizyty albo odwiedzin, jaką składają raz w roku w sji apostolskiej. To Chrystus przecież powiedział: „Kto domach swych wiernych kapłani. Na jej temat krąży was przyjmuje, Mnie przyjmuje, a kto Mnie przyjmuwiele opinii dotyczących jej sensu, powodów zbierania je, przyjmuje Tego, który Mnie posłał” (Mt 10,40). To przy tej okazji ofiar pieniężnych oraz samej celowości On również polecił apostołom: „Gdy do jakiegoś domu kontynuowania takiej formy duszpasterstwa. Wynika wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój temu domowi! Jeto z braku właściwego rozumienia „kolędy” i obecności śli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój księdza w „małym Kospocznie na nim” (Łk ściele domowym”, bo 10,5-6). A zatem i dziprzecież w każdą niesiaj Chrystus wysyła dzielę kapłan gromadzi swoich uczniów tylko KS. DARIUSZ BROZIO się z całą wspólnotą paw postaci ich następrafialną na Eucharystii, ców, kapłanów, aby a w czasie „kolędy” pragnie z domowym Kościołem w nieśli pokój, błogosławili, ale także, jeśli zaistnieje taka gronie rodzinnym uczestniczyć we wspólnej modlitwie. potrzeba karcili, napominali i przypominali o właściMożna powiedzieć, że jest to cząstka większego proble- wym porządku wartości. Hierarchiczność Kościoła i mu: jak właściwie rozumieć Kościół. Trzeba z przykro- wynikająca stąd pewna gradacja przekłada się na odpością stwierdzić, że eklezjalność nie jest najmocniejszą wiedzialność za Kościół i za zbawienie. Jak biskup składa stroną polskiej religijności i stąd pochodzą nieporozu- raz na pięć lat oficjalną wizytę i sprawozdanie z sytuacji mienia, niepotrzebne emocje i złe komentarze. Kościoła diecezjalnego papieżowi („ad limina apostoloO obowiązku rum”), jak biskup raz „kolędy” przypona pięć lat wizytuje mina kanon 529 każdą parafię swojej Kodeksu Prawa diecezji, tak również Kanonicznego (w kapłan, raz w roku pierwszym paragrapo świętach Bożego fie) nakładając na Narodzenia składa proboszczów parafii wizytę w każdej roi kapłanów pracujądzinie chrześcijańcych w duszpasterskiej, jako domowestwie wręcz obomu Kościołowi. wiązek odwiedzania Tradycja „koparafian: „Pragnąc lędy” nie jest tylko dobrze wypełnić polska, ponieważ funkcję pasterza, istnieje ona również proboszcz powinien w innych krajach, ale starać się poznać tam ma nieco inną wiernych powierzowymowę. Swoją hinych jego pieczy. storią „kolęda” sięga Winien zatem nawiedzać rodziny, uczestnicząc w tro- III wieku, kiedy polecał ją św. Atanazy. Zachowały się skach wiernych, zwłaszcza niepokojach i smutku, oraz także wzmianki w Gelasianum – dokumencie z V/VI umacniając ich w Panu, jak również – jeśli w czymś nie- wieku dotyczące uroczystego błogosławieństwa domów domagają – roztropnie ich korygując, gorącą miłością przy okazji uroczystości Objawienia Pańskiego (Trzech wspiera chorych, zwłaszcza bliskich śmierci, wzmacnia- Króli) i Wielkiej Soboty. Przyjmuje się, że w Polsce „kojąc ich troskliwie sakramentami i polecając ich dusze lęda” została zainaugurowana w średniowieczu, kiedy Bogu. Szczególną troską otacza biednych, cierpiących, powstawała sieć parafii, dlatego też ma pewien specysamotnych, wygnańców oraz przeżywających szczegól- ficzny dla nas Polaków kontekst historyczny, społeczny ne trudności. Stara się wreszcie o to, by małżonkowie i kulturowy. i rodzice otrzymali pomoc do wypełniania własnych Polski etnograf, folklorysta i kompozytor, żyjący w obowiązków oraz popiera wzrost życia chrześcijańskie- XIX stuleciu – Henryk Oskar Kolberg, tak o niej pisał: go w rodzinach”. „Na kilka dni pierwej (tzn. przed wigilią Bożego NarodzePrzyjęcie kapłana z wizytą duszpasterską jest aktem nia) oczyszczają domy i zamiatają, a właściwy duchowny publicznego wyznania wiary, znakiem jedności i żywej odwiedza ich, odczytuje modlitwę, kropi święconą wodą więzi Kościoła domowego z Kościołem parafialnym, dom, daje całować krzyż, wypytuje się o stosunki domu, a przez to diecezjalnym i powszechnym. Niezmiernie a dzieci słucha pacierza i katechizmu”. KOLĘDA 10 Frassatianum Sama nazwa „kolęda” jest jeszcze związana z rozpowszechnionym w dawnej Polsce obyczajem dawania i przyjmowania w wigilię Bożego Narodzenia lub na Nowy Rok podarunków, czyli tzw. „kolędy”. Ofiarodawcami byli królowie, magnaci i szlachta, szczodrze obdarowujący swych dworzan i służbę. Niektórzy przypominają przy tym anegdotę o Stańczyku, według której król Polski Zygmunt August pewnego razu zapomniał obdarować swych dworzan prezentami na Nowy Rok. I wtedy przez cały wieczór chodził smutny Stańczyk, a kiedy ktoś go zapytał o przyczynę, natychmiast odpowiedział: „Dla mnie rok nie nowy, bo suknie mam stare”. Gdy usłyszał to król Zygmunt August od razu podarował Stańczykowi nowy żupan, pas i buty. Podobną hojność okazywali również magnaci przekazując służbie „na kolędę” konie, rzędy końskie, pasy słuckie, bobrowe kołpaki, a nawet szable. Stąd można się domyślać, z jakim utęsknieniem na ten „szczodry czas” oczekiwała służba. Z kolei polski komediopisarz i poeta – Franciszek Mikołaj Zabłocki, żyjący w XIX wieku, tak o nim pisał: „Mamy tyle czeladzi, każdy chce kolędy, Trzeba wszystkim coś wetknąć, taki zwyczaj wszędy, Rok też na to czekali, raz w gody ta łaska”. Dzisiejsza praktyka wizyty duszpasterskiej, w okresie od Bożego Narodzenia do Popielca (niekiedy w innym czasie), zwana popularnie „kolędą”, ma również swój początek w tym pięknym staropolskim zwyczaju obdarowywania. Kapłanowi przychodzącemu „po kolędzie” ofiaruje się pewną sumę pieniędzy na potrzeby kościoła parafialnego. I to, wśród niektórych budzi najwięcej kontrowersji, że ksiądz przychodzi po „kopertę”. Zwyczaj zbierania ofiar na potrzeby Kościoła jest bardzo stary i zresztą nie tylko polski. To wyraz „żywej troski” o funkcjonowanie wspólnoty parafialnej. W nowej wersji przykazań kościelnych przypomina o tym piąte przykazanie nakazujące troskę o potrzeby wspólnoty Kościoła. Aby żyć Bożą miłością trzeba służyć sobie na co dzień i być gotowym do dzielenia się tym, czym Bóg obdarzył w swej łaskawości. Lepiej i uczciwiej byłoby, gdyby ktoś grudzień 2006 zjadliwie komentujący po wyjściu księdza fakt wzięcia „koperty” wcześniej jej nie dawał, bo świadczy to o tym, że nie rozumie Kościoła, z którym niestety identyfikuje się już w minimalnym, bądź żadnym stopniu, a jednocześnie chciałby, aby kościół był zadbany, ogrzany, oświetlony i aby prowadził działalność charytatywną. Jeśli chodzi o parafię bł. Piotra Jerzego Frassatiego, dobrze wiemy, że na wszystkie ofiary składane przy okazji „kolędy” spogląda się w optyce budowy Bożego Domu, która „spędza sen z powiek” ks. proboszcza i parafian. Głównym celem przybycia kapłana do rodziny jest błogosławieństwo. Kapłan odwiedza, aby przez wspólną modlitwę i specjalne błogosławieństwo wypraszać łaski, które są potrzebne do dobrego pełnienia wszystkich obowiązków chrześcijańskich. Przynosi Dobrą Nowinę, że Chrystus stał się człowiekiem, aby już nikt nie czuł się sam, a więc sednem „kolędy” jest modlitewne i autentyczne spotkanie parafian z duszpasterzem. Jest oczywiście później rozmowa, omówienie aktualnych problemów parafialnych i rodzinnych, dążenie do rozwiązania trudnych zagadnień z życia małżeńskiego i społecznego, a wszystko po to, aby ożywić religijność i pobożność wśród wiernych. W trakcie „kolędy” kapłan kropi wodą święconą pomieszczenia domu i interesuje się sytuacją biednych rodzin, aby później pospieszyć do nich z konkretną pomocą. Kapłan podczas „kolędy” interesuje się także uczestnictwem dzieci i młodzieży w katechizacji. Dzieci pokazują zeszyty od religii i otrzymują pamiątkowe obrazki. Śmieszne jest w takim momencie przeszukiwanie wszystkich zeszytów i książek, by w końcu powiedzieć, że właśnie zeszyt pożyczył kolega, który teraz jest ciężko chory. Taka postawa od razu zdradza brak zainteresowania rodziców swoimi dziećmi, a nawet może głębiej wskazywać na pewną obojętność religijną domowników, podobnie jak widoczne zakłopotanie na widok księdza. Nie raz bywa i tak, że kapłan pozdrawiając: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus” słyszy w odpowiedzi: „Bóg zapłać”, albo „Dzień dobry” albo jeszcze coś innego…, 11 a na rozpoczętą modlitwę „Ojcze nasz” odpowiada mu głęboka cisza. Dotknięte tutaj sprawy nie wyczerpują całego problemu, bo można przytoczyć jeszcze więcej takich „niecodziennych” epizodów, które wskazują, że problem polega na tym, jak traktuje się wizytę kapłana. Nie ma on przecież zamiaru być intruzem, który zakłóca spokojne życie, a jego jedynym celem przybycia jest niesienie pomocy, dlatego tym bardziej warto dobrze wykorzystać ten czas. Wizyta duszpasterska jest okazją do aktualizacji kartotek parafialnych, odnotowania czy rodzina żyje w związku sakramentalnym, gdzie pracują domownicy, w jakim wieku są dzieci, czy uczestniczą w ruchach kościelnych, czy odnoszą sukcesy w szkole lub poza nią, a także zgonów, wyjazdów „za pracą” itd. „Kolęda” to możliwość rozmowy z mieszkańcami, której czasem towarzyszy poczęstunek. Można powiedzieć, że dzisiejsza „kolęda” ma charakter małej liturgii sprawowanej w domowym sanktuarium, jak to było w dawnych wiekach. W wielu miejscach odwiedziny duszpasterskie rozpoczynają się od wspólnego śpiewania kolęd. W czasie odwiedzin kapłan może przeczytać fragment Ewangelii, aby później o nim porozmawiać, można także poprosić księdza o błogosławieństwa nowego domu i mieszkania, poświęcenie obrazu, medalika lub różańca. Na wsi kolęda przebiega w familijnej atmosferze i stanowi piękny społeczny rytuał: trwa od rana do wieczora, z obwożeniem księdza od domu do domu, z długimi rozmowami i posiłkami u poszczególnych rodzin. Aby odwiedziny duszpasterskie mogły owocować w naszym życiu, trzeba poważnie je potraktować i przygotować się do nich z wielką starannością. Do „kolędy” tradycyjnie przygotowuje się stół (ideałem jest na nim biały obrus) z krzyżem, świecami, wodą święconą i kropidłem (znowu ideałem by było, gdyby te paramenty nie były pożyczane od sąsiadki, bo po „kolędzie” można z nich przygotować mały rodzinny ołtarzyk, gdzie cała rodzina będzie wspólnie się modlić). Dobrze również byłoby przyjść tego dnia na ranną Mszę św., a oczekując kapłana poczytać Pismo św., pośpiewać kolędy, a nie czekać przy rozżarzonym telewizorze, który najczęściej wprowadza niepokój w serce i powoduje zdenerwowanie pod wpływem różnych wydarzeń. Towarzystwo pilotów od wszelkich sprzętów elektronicznych, tudzież pozostałości spożywanych posiłków lub przed chwilą czytanych gazet nie pasują do miejsca, gdzie stoi krzyż. Raczej niech znajdzie się tam Pismo święte, otwarte na fragmencie Ewangelii o narodzeniu Pana Jezusa. Tak przygotowani możemy spokojnie oczekiwać na przybycie kapłana i być pewni, że nie zmarnujemy czasu odwiedzin duszpasterskich. 12 Hej, kolęda Wypełniło się podwórze dzwonkiem sań muzyką, po opłotkach skaczą dźwięki jak wesołe wróble, podgrzewany smykiem basów śnieg z okapu spada, do drzwi, okien, gwar się ciśnie, figlarna gromada. Sam gospodarz przed próg wyszedł, Herody zaprasza, kawalerów wyglądają rześkie panny z sieni, Anioł wielką gwiazdę wnosi do izby maleńkiej, życzeniami okraszoną kolędę piosenkę. Dwaj pasterze ogłaszają wesołą nowinę, gospodyni wniosła piróg i kołacz z czarnuszką, otworzyło nam się niebo jak wielkie wierzeje, na przypiecku rączki grzeje radość i nadzieja. Pod powałą roztańczone słomiane pająki, i wśród światów z wycinanek cały rok zaklęty, garście ziaren padły ciche w cztery kąty chaty, na pomyślność i urodzaj, dom syty, bogaty. A snop żyta patrzy z boku na obrazy święte, wszystkie prośby chce dziś zanieść do samych ołtarzy, by Rok Nowy zdrowiem gościł, dzieżą pełną chleba, byśmy wszyscy znowu razem mogli Panu śpiewać. Andrzej Namiota Frassatianum WIZYTA DUSZPASTERSKA Data wizyty 28 grudnia 2006 29 grudnia 2006 30 grudnia 2006 2 stycznia 2007 3 stycznia 2007 4 stycznia 2007 5 stycznia 2007 Dzień tygodnia czwartek piątek sobota wtorek środa czwartek piątek 8 stycznia 2007 9 stycznia 2007 10 stycznia 2007 11 stycznia 2007 12 stycznia 2007 13 stycznia 2007 15 stycznia 2007 16 stycznia 2007 17 stycznia 2007 18 stycznia 2007 19 stycznia 2007 20 stycznia 2007 poniedziałek wtorek środa czwartek piątek sobota poniedziałek wtorek środa czwartek piątek sobota Adres Balladyny 4 Balladyny 6 Balladyny 6, 16 Skierki 3 Skierki 5 Skierki 7 Domki: Balladyny, Kraśnicka, Namysłowskiego Wileńska 7 Wileńska 11 Wileńska 15 Zana 8 Zana 10 Balladyny 2 Zana 12 Balladyny 18, 20 Balladyny 12 (1-140) Balladyny 12 (141-295) Skierki 1 (1-117) Skierki 1 (118-257) Rozpoczęcie wizyty 15.30 15.30 10.00 15.30 15.30 15.30 15.30 15.30 15.30 15.30 15.30 15.30 10.00 15.30 15.30 15.30 15.30 15.30 10.00 ZAPOWIEDZI 25 grudnia 2006 31 grudnia 2006 31 grudnia 2006 godz. 24.00 godz. 17.30 godz. 23.00 7 stycznia 2007 28 grudnia 2006-20 stycznia 2007 11 lutego 2007 godz. 15.00 godz. 15.00 21 lutego 2007 godz. 8.00; 9.30; 18.00 Wielki Post 26 marca 2007 17-21 kwietnia 2007 godz. 7.30 godz. 17.00 godz. 17.15 środy i piątki godz. 15.00 Pasterka. Spotkanie opłatkowe Nieszpory i Msza św. na zakończenie roku 2006 Msza św. z prośbą o Boże błogosławieństwo dla całej parafii na Nowy Rok 2007 Spotkanie opłatkowe Rodziny Różańcowej Wizyta duszpasterska XIV Światowy Dzień Chorych. Msza św. z możliwością skorzystania z Sakramentu Chorych Środa Popielcowa. Msza św. z obrzędem posypania głów popiołem Nabożeństwa Wielkopostne Niedziela - Godzinki o Męce Pańskiej Niedziela - Gorzkie Żale z nauką pasyjną Piątek - Droga Krzyżowa Całodzienna Adoracja Najświętszego Sakramentu Duchowa Adopcja Dziecka Poczętego Rekolekcje Wielkopostne - ks. dr Adam Rybicki - adiunkt Teologii Duchowości na KUL Jana Pawła II Peregrynacja Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej w naszej parafii: ul. Skierki 7, 1, ul. Zana 8, 10, 12. Dalszy porządek będzie podany w następnym numerze „Frassatianum” grudzień 2006 13 O kres Bożego Narodzenia i Nowego Roku pozostaje w naszej tradycji i kulturze okresem niepowtarzalnym. Chętnie poddajemy się świątecznej atmosferze. Cieszy nas spotkanie z bliskimi, wspólna modlitwa, oczekiwanie na pierwszą gwiazdkę, wzruszenie płynące z kolęd, życzenia i podarki. Polskie kolędowanie zawsze wyróżniał urok i bogactwo melodii, piękno Kolędy bożonarodzeniowe można podzielić na: przedstawiające zdarzenia (opisujące, opowiadające), witające (pochwalne, adorujące), interpretujące (refleksyjne), pasterskie (swojskie, poufałe, skoczne). Kolędy noworoczne „życzące” tkwią w pięknej ludowej symbolice m.in.: dunaju (wielkiej wody dającej życie, oczyszczającej, będącej początkiem i końcem KOLĘDA, Z KOLĘDĄ, PO KOLĘDZIE ANDRZEJ NAMIOTA ukryte w prostocie, żarliwa wiara i słowiańska uczuciowość. Co zatem oznacza słowo kolęda? Kalendy – nazwa pierwszego dnia miesiąca w kalendarzu rzymskim, związana z obchodzonymi tam kalendami styczniowymi ku czci odradzającego się Słońca. W XVI w. na ziemiach polskich kolędą nazywano: podarek z okazji Bożego Narodzenia lub Nowego Roku, datek lub daninę kościelną składaną w tym okresie, wizytę duszpasterską, chodzenie z życzeniami „po kolędzie”, pieśń świecką adresowaną do gospodarza lub gospodyni. Miejsce obrzędowych kolęd noworocznych, przy których składano sobie życzenia pomyślności i urodzaju zajmowały od XV w. Inne związane z Bożym Narodzeniem, tłumaczone z hymnów łacińskich i czeskich. Najstarsze zabytki polskich kolęd pochodzą z I poł. XV w. np.: „Chrystus się nam narodził” – 1435 r., „Stała się rzecz wielmi dziwna” – 1442 r., „Anioł pasterzom mówi” – XV w., „W żłobie leży” – XV w., „Ludycje wieńnie zbiór” –1544 r., „Przybieżeli do Betlejem”, „Przy onej górze” – autor: Jan Żabczyc ok. 1630 r., „Bóg się rodzi” – autor: Franciszek Karpiński 1792 r., „Mizerna cicha” – autor: Teofil Lenartowicz II poł. XIX w. Z XVI w. Pochodzi ok. 100 kolęd (32 pochodzenia czeskiego). Spotykamy je w Tabulaturze Jana z Lublina i kancjonałach Biblioteki Jagiellońskiej, np.: „Symfonie Anielskie” – J. Żabczyca (84 teksty i 36 melodii), Kancjonał staniątecki z 1705 r. (130 kolęd). Największy rozkwit przypada na wiek XVII i XVIII. Zbiór polskich kolęd liczy obecnie ponad 350 tytułów i nadal powstają nowe. 14 wszystkiego), złotego kubka (bogactwa, obfitości), jabłka (zdrowia, miłości), kłosa, snopa, maku (urodzaju, pomyślności), drzewa (siły, wiary, trwania). Kolędowaniem nazywamy również dawny zwyczaj chodzenia w dniu św. Szczepana z żywymi zwierzętami (koniem, byczkiem, owcą lub baranem) i składanie życzeń gospodarzom. Kolędowano również z tzw. Maszkarami (kozą, turoniem, niedźwiedziem), chodzono z gwiazdą, szopką, Herodem, zwykle od św. Szczepana do Trzech Króli, a w niektórych regionach do Matki Boskiej Gromnicznej. Forma polskich kolęd jest bardzo różnorodna. Spotykamy tu uroczyste hymny, chorały, marsze, pełne godności patriotyczne polonezy np.: „Bóg się rodzi”, melodie kujawiakowe, mazurowe, ballady i kołysanki. Charakteryzuje je klasyczne piękno, prostota, przejrzystość i ludowość. Pozostają żywym świadectwem wartości historycznych i kulturowych. Frassatianum P rzeprowadzki to czas nie tylko mozolnego pakowania i rozpakowywania, ale także uważnej selekcji – co jest ważne na tyle, żeby zabrać to ze sobą oraz chwile refleksji, powracającego sentymentu za tym co za nami, a co stanowi nasz bagaż życiowy na dziś i na jutro. Pakując książki natknęłam się na pudełko ze starymi zdjęciami rodzinnymi. Kiedy przeglądałam te po- wspólną wędrówkę, gdyby tylko żył. Wielką skarbnicą wspomnień jest za to moja babcia, która mnie i mojego brata kochała tak mocno, że cała słodycz dzieciństwa kojarzy mi się właśnie z nią. Nikt nie potrafi smażyć takich chrupkich i pysznych placków ziemniaczanych jak moja babcia. To ona piekła takie ciasta, że ich zapach powraca do mnie często z nostalgią, jak za czymś niepo- FOTOGRAFIE W SERCU MAŁGORZATA GÓRSKA żółkłe uchwycone w obrazku postacie, uśmiechy, pozy i sytuacje przypomniał mi się wiersz ks. Jana Twardowskiego, który z rozczulającą prostotą mówi o starych fotografiach: „Tylko fotografie nie liczą się z czasem Pokazują babcię jak chudą dziewczynkę Z wiosną na czerwonych gałęziach wikliny Jej piłkę sprzed pół wieku i wróble jak liście Jej warkoczyk tak wierny jak anioł prywatny Jej skakankę jak prawdę bez łez i pożegnań biskupa w krótkich majtkach na wysokim płocie fotografie najchętniej oddają dziecko wolą uśmiech niż ostre dogmatyczne niebo również serce co się dyskretnie spóźniło pokazują wakacje bezlitosne lato z psem spotkanie pomiędzy pszenicą i owsem zwłaszcza gdy życie ucieka jak balon (...) Faktycznie, kiedy zobaczyłam pozowane zdjęcie mojej babci z jej rodzicami, nie mogłam uwierzyć że minęło już tyle lat i że mojej babci już na tym świecie nie ma. Ta dziewczynka w plisowanej spódnicy z pięknymi warkoczami z kaczuszką w ręce, troszkę uśmiechnięta, odrobinę przestraszona – była i jest w moim sercu najukochańszą babcią na świecie. Często ludzi sławnych w wywiadach pyta się jakie wartości wynieśli z domu, co ważnego zaszczepili w nich rodzice. Myślę, że dobrze zadać takie pytanie każdemu z nas, bo to jest jakby odtworzenie najpiękniejszej fotografii rodzinnej, jaką możemy zobaczyć, bo zrobionej naszym sercem. Jest wiele rzeczy, które zawdzięczam rodzicom. Oni mnie uformowali, pokazali drogi, którymi poszłam kiedyś i idę teraz, wykształcili we mnie poczucie godności i poszanowanie drugiego człowieka. Myślę też, że nie byłabym taka, jaka jestem teraz gdyby nie moi dziadkowie. Mój dziadek umarł kiedy byłam małym dzieckiem, ale zawdzięczam mu zamiłowanie do podróży – odkrywania nowych – nieznanych mi miejsc i ludzi, choćby to miało być tylko na drugim końcu miasta. Pewnie wyruszylibyśmy w jeszcze niejedną grudzień 2006 wtarzalnym. Byłam jako dziecko niejadkiem, ale babcia potrafiła wyczarować kolorowe kanapeczki, biedronki, grzybki i myszki z jajek albo najfajniejsze cukierki – makagigi z patelni, które jadłam z wielkim zapałem. Za takimi smakołykami z dzieciństwa nieraz po prostu tęsknię. Moja babcia nie tylko wykształciła we mnie Na ręce naszej najstarszej parafianki pani Heleny Jaszak, ur. 04 stycznia 1904 roku składamy najserdeczniejsze życzenia wszystkim Babciom i Dziadkom gust kulinarny ale także uczyła dobrych manier, życiowych zasad i otwarcia na Boga. To babcia zabrała mnie na koncert Mazowsza i do teatru, mówiła, że nie można w teatrze jeść cukierków w szeleszczących papierkach, tłumaczyła, że kłamstwo ma krótkie nogi a prawda 15 lubi odwagę, uczyła mnie pacierza i odmawiała ze mną Anioł Pański, zabierała na majówki i różaniec. W czasach, kiedy często małżeństwa z dziećmi mieszkają oddzielnie a nawet bardzo daleko od swoich rodziców traci się coś cennego – więź wnuków z dziadkami. Ich bezwarunkowa miłość, doświadczenie życiowe i kręgosłup moralny mogłyby być najlepszą szkołą życia dla pociech swoich dzieci. Dlatego pamiętajmy, że szacunek do osób starszych zakorzenia się w dzieciństwie – w relacjach do babć i dziadków. Czas mija szybko i nieubłaganie i z tych uśmiechniętych dziewczynek z warkoczami i chłopców w podkolankach z poobijanymi kolanami wyrosną kiedyś rodzice, a potem dziadkowie. Ta zmiana pokoleń jest jednak wielkim darem i bogactwem życia, bo możemy z niej czerpać wszyscy nawzajem. Przecież uśmiech szczęśliwej babci, kiedy jest ze swoim wnukiem tak naprawdę jest ten sam, co na zdjęciu sprzed lat. Dlatego wszystkim babciom i dziadkom należy się nie tylko laurka zrobiona w przedszkolu z okazji zbliżającego się dnia babci, a potem dziadka. Oni zasługują na to by być kochani, szanowani i czuć się potrzebni. Oni są skarbnicą nie tylko wiedzy i doświadczenia ale także korzeniami tradycji i wartości na którym wzrasta młody organizm i duch człowieka. Dlatego za moim profesorem etyki, który był przyjacielem Jana Pawła II, i który często powtarzał nawet swoim studentom „dobrze że jesteś” chcę powiedzieć do wszystkich dziadków i babć „dobrze że jesteście” a do mojej babci Basi i mojego dziadka Piotra „dobrze że byliście”. To pudełko ze starymi fotografiami wzięłam na nowe mieszkanie, bo one przypominają mi, kim jestem i kto nauczył mnie być sobą. J uż święta. Najbardziej wyczekiwany czas w całym roku, magiczny czas kiedy jesteśmy wyjątkowo dobrzy dla siebie i uprzejmi (chociaż jeden, dwa dni). Nikt z nas nie wyobraża sobie życia bez tych jakże wspaniałych radosnych i rodzinnych świąt. Biblioteka parafialna KARNAWAŁ UCZTA DLA DUSZY I CIAŁA Kancelaria Parafii pw. bł. MICHAŁ KOTYRA Piotra Jerzego Frassatiego Zaraz po Bożym Narodzeniu następne „wielkie święto”, które dla niektórych jest atrakcyjniejsze weselsze i ciekawsze od kościelnych uroczystości, mianowicie – Sylwester. A później zabawa, zabawa i jeszcze raz zabawa. Tak, karnawał – zawsze huczny i głośny. Przez te parę tygodni możemy „odrobić” sobie adwentową 16 atmosferę oczekiwania i wyciszenia. Zazwyczaj odrabiamy sobie ze sporą nawiązką ten święty czas nie znając umiaru. Nie mówię żeby nie tańczyć i bawić się bo Jezus też ucztował pijąc wino i tańcząc. Tylko, że my zazwyczaj przesadzamy z tym alkoholem. Głównie mam tu na uwadze młodzież. Już pomijam, że łamią przysięgę składaną samemu Bogu podczas pierwszej Komunii Świętej, ale najgorsze jest dogłębne zepsucie, które widzimy na co dzień. No nic, nie będę się tutaj użalał nad pijanymi nastolatkami bo to nie czas i miejsce na to. Zresztą wszyscy wiedzą jak jest. Ale przestrzegam Was moi drodzy koledzy i koleżanki: „biada temu przez, którego przychodzą zgorszenia. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze”. Godnym naśladowania wzorcem jest patron naszej Parafii błogosławiony Piotr Jerzy Frassati. On zawsze powtarzał: „Jeśli Bóg na pierwszy miejscu, to wszystko na swoim miejscu”. Frassati był normalnym młodym człowiekiem, lubił z przyjaciółmi chodzić na różne imprezy i gdy wracał z takiej zabawy w niedzielę rano zawsze prosił kolegów, aby na chwilkę zatrzymali się, a on w tym czasie szedł do kościoła chcąc oddać Bogu cześć z samego rana. Mimo całonocnej „balangi” nie zapominał o najważniejszej wartości w swoim życiu, o Bogu. Lecz my nigdy nie łączymy Boga z zabawą, wykluczamy go z życia towarzyskiego. Nie pamiętamy o tym, że wszystkie nasze czyny powinny wychwalać wielkość Pana, wielbimy go na różne sposoby: poprzez taniec, śpiew, rozmowę z przyjaciółmi lub śmiech. Wszystko to na chwałę Bożą. Wydaję mi się, że my uważamy Boga za patetycznego, groźnego monarchę, który ciągle patrzy na nas surowym okiem. Tak nie jest! On chce być z nami w każdej chwili, gdy tańczymy On tańczy z nami, gdy się śmiejemy on śmieje się z nami. Nigdy nas nie opuszcza. Karnawał nie jest niczym złym, przecież niebo będzie swoistym karnawałem, który nastąpi po adwencie – naszym życiu. Stosunek Boga do zabawy najlepiej odzwierciedlają słowa pewnego świętego: „Człowieku, naucz się tańczyć, bo aniołowie nie będą wiedzieli co z tobą zrobić w niebie”. czynna: środy: godz. 17.00 –19.00 niedziele: godz. 9.00 –12.00 czynna codziennie: godz. 17.00 – 18.00 Ks. Proboszcz Leszek Szuba tel. 081 5263987, 0604291651 Ks. Wikariusz Grzegorz Boguta tel. 081 5265666, 0696477622 www.frassati.kuria.lublin.pl Frassatianum „W szystko ma swoją godzinę jest czas na wszelką sprawę pod niebem. Poznałem pracę jaką Bóg nałożył na synów człowieczych, oby się nią trudzili. Uczynił On wszystko pięknie w swoim czasie, także wieczność włożył w ich serce” U zegarmistrza Takie obrazy, pojawiające się gdzieś na marginesie życia, mogą jednak zainspirować. Sprawiają, że na nowo reflektujemy się. I myślimy o czasie – jak o darze niepowtarzającym się. Nie możemy bowiem cofnąć czasu, ani go powstrzymać, krzycząc jak doktor Faust: „Chwilo trwaj!” Czas to dar przemijania, w którym jesteśmy zanurzeni po uszy, ale którym nie Koh 3,1,10 –11a możemy sterować. Co więcej – czy aby na pewno znamy odpowiedź na pytanie: czym jest czas? Ile minut w godzinie Św. Augustyn na łamach „Wyznań” oświadcza, że pozornie tylko wie czym jest czas, bo gdy ktoś go o to Szybkie spojrzenia na zegarek, odgłos porannezapyta, stwierdza, że już nie wie. Owszem można rozgo budzika, przekładanie kartek kalendarza i pytaróżnić jakąś przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Ale nie: czy zdążę? To codzienność wielu z nas. Chcemy ta pierwsza jest już rzeczywistością minioną, teraźniejfunkcjonować coraz szybciej. W jak najkrótszym szość – niepowstrzymana niczym – staje się przeszłoczasie osiągnąć jak ścią, a przyszłość to najwięcej. Czas to rzeczywistość, któpieniądz – mawia rej jeszcze nie ma. się gdzieniegdzie. Czas jest rzeczyJuż nie żyjemy KS. PAWEŁ GREDKA wistością tak podminutami, ale sestawową, że nie do kundami wyznazdefiniowania. czającymi rytm Teksty biblijne uświadamiają czytelnika, że czas naszego funkcjonowania. I tylko od czasu do czasu jest darem od Boga. Problem jednak polega na tym, przechodząc, niby przypadkiem – przez park, możeaby go dobrze wykorzystać, aby dobrze przeżyć czas. my zobaczyć ludzi spacerujących, zwykle starszych, Tym bardziej, że nie wiemy jak dużo go mamy w prektórzy nie spieszą się, którzy spokojnie rozmawiają. zencie. Stąd wydaje się, że potrzebna jest nam medytaOni zadziwiają! cja o czasie, o swoim czasie. Potrzebna jest nam dość metaforyczna wizyta u zegarmistrza, aby zacząć dobrze odmierzać swój czas. OD CZASU DO CZASU Przemija postać tego świata Dobrze to wiemy. Przemijamy. Starzejemy się. I warto z tym się zgodzić, a nawet ucieszyć. Taki jest bowiem bieg natury. Być może właśnie dlatego świętujemy każde rozpoczęcie nowego roku – nie przesypiając chwili północy. Ludzie znów wkrótce wybiorą się na Sylwestra, by doczekać – mniej lub bardziej świadomie – nowego roku. Ale niejednokrotnie przesypiają inne dni – tylko pozornie szare i bez znaczenia, zapominając o doniosłości sekundy, minuty, godziny. One nie powtórzą się. Pozostaną historią, wspomnieniem. Śledząc tekst Apokalipsy wg św. Jana możemy przeczuć świdrujące – gdzieś wewnątrz pytanie – co robię z czasem? Jak wygląda moja biografia? Czy to historia dobrze zapisana? Niektórzy reagują ze strachem – ile jeszcze czasu zostało? I pozostają z zastygłym na ustach pytaniem, na które nie znaleźli odpowiedzi. I pozostają z niepokojem, jak ktoś, kto wstał za późno i z nerwowością próbuje przechytrzyć czas – nadrobić to, co stracone – psując wszystko po kolei. grudzień 2006 17 Bóg i czas Czas i strach Bywa i tak, że dyskusja o czasie wzbudza lęk, a może nawet niechęć. Wypowiadając bowiem samo to słowo, mamy świadomość, że czas to coś, co się kiedyś skończy. Stąd też boimy się końca. A przecież końcem (i początkiem) jest Chrystus – Alfa i Omega – Pan czasu. Pan wieczności. W związku z tym pojawia się doniosłe pytanie: czy lękam się spotkania z Chrystusem? Czy powinienem się bać? Nadchodzące święta uświadamiają nam tak wyraźną radość z Wcielenia, radość spotkania z Jezusem w stajence. Radość doświadczenia pełni czasów. Myślę, że strach klepsydry pojawia się wtedy, kiedy doświadczam tylko siebie i nieustępliwej przemijalności, i niczego więcej. 18 W historii wojen i pokoju, codzienności i odświętności, pojawia się idea przenikania ziemskiej historii przez historię świętą – historię zbawienia: od stworzenia, grzechu pierworodnego, poprzez czas patriarchów, proroków do pełni czasów – Wcielenia Chrystusa. „Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna” (Hbr 1,1). To przemówienie najpełniejsze – w Chrystusie – przeżywamy uroczyście, corocznie – nie tylko poprzez wspomnienie, pamięć, ale i uobecnienie. Dla nas – chrześcijan Narodzenie Chrystusa nie jest tylko zdarzeniem w historii, ale zdarzeniem w naszym sercu, w naszym życiu, w naszym czasie – w naszej teraźniejszości. Historia Kościoła powołanego do istnienia przez Chrystusa – to historia wspólnoty doświadczającej napięcia „już, a jeszcze nie” w oczekiwaniu na powszechne Królestwo Niebieskie. Kościół modli się bowiem słowami Apokalipsy: Przyjdź, Panie Jezu! Maranatha! Jednym ze znaków współprzenikania czasu i wieczności jest Eucharystia, w której uczestniczy Kościół ziemski i niebiański: wspólnota wokół Chrystusa. Czas wędruje do wieczności, a my razem z nim. Boże Narodzenie i Nowy Rok mogą w nas zrodzić nową nadzieję, że czas naszego życia jest darem i szansą codziennej pielgrzymki do Boga. Prymas Tysiąclecia zwykł mawiać: Czas to miłość! Frassatianum JUBILEUSZ 35-LECIA SZKOŁY PODSTAWOWEJ NR 3 IM. JULIUSZA SŁOWACKIEGO W dniu 22 listopada Szkoła Podstawowa nr 3 im. Juliusza Słowackiego obchodziła jubileusz 35lecia swojej działalności dydaktyczno-wychowawczej. Obchody zostały zainaugurowane uroczystą Mszą św., która została odprawiona w naszej parafii pod przewodnictwem arcybiskupa Bolesława Pylaka. W liturgii uczestniczyli uczniowie wraz z rodzicami, dyrekcja, nauczyciele, pracownicy szkoły oraz zaproszeni goście. W homilii arcybiskup Bolesław Pylak poruszył problem wychowania młodego pokolenia Polaków. Wskazał, że pierwszym i najważniejszym Nauczycielem w życiu każdego dziecka powinien być Jezus Chrystus. Biskup prowadząc myśl o wychowaniu wspomniał czasy, kiedy sam był dzieckiem, ukazał lata kiedy chodził do szkoły oraz okres w swoim życiu, kiedy rozpoczynał pracę jako młody katecheta. Podkreślił, że wychowanie było oparte na mocnym autorytecie nauczyciela oraz rodziców. Dodał również, że o wielkości szkoły nie świadczyło jej bogactwo materialne, ale bogactwo serc. Z małych, wiejskich szkółek wyrośli wielcy ludzie, tacy, jak Prymas Tysiąclecia, Stefan Wyszyński. Homilia arcybiskupa Bolesława była przeplatana wspomnieniami z domu rodzinnego, z którego emanowała siła wiary i tradycji, mądrości życiowej i taktu pedagogicznego. Głębię myśli biskupa można podsumować zdaniem „Jeżeli Chrystus jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na właściwym miejscu”. Kolejnym etapem Mszy św. była modlitwa powszechna przedstawiona przez przedstawicieli uczniów oraz grona pedagogicznego, a następnie uroczysta procesja z darami. W procesji powierzono Bogu, jako wyraz dziękczynienia kronikę szkoły, zeszyty, świadectwa i uczniowskie dyplomy. W ten sposób podkreślono, że historia człowieka wpisana jest w historię zbawienia. Po Mszy św. kontynuowano uroczyste obchody. Społeczność szkolna wraz z dostojnymi gośćmi udała się pod pomnik Juliusza Słowackiego, gdzie złożono kwiaty, a następnie rozpoczęła się uroczysta akademia w Szkole Podstawowej nr 3. Kulminacyjnym punktem święta szkoły był program słowno-muzyczny zatytułowany „Jesienna zaduma”. Robert Bobowski grudzień 2006 19 M inęło już 35 lat od momentu kiedy uczniowie ukończyli pierwszy rok nauki w naszej szkole. Czy to dużo, czy mało? Odpowiedź na to pytanie będzie zależała od wieku odpowiadającej osoby. budynek mamy dużo i wszystkie te prace będą służyć polepszeniu warunków nauki i pracy. Powiedziałam dużo o Szkole jako budynku, ale Szkoła to nie mury. Szkołę tworzą na- JUBILEUSZOWE REFLEKSJE Dyrektor VIOLETTA OLEJEWSKA Przez te lata funkcję dyrektora szkoły sprawowało 4 osoby. Pierwszym dyrektorem był pan Jan Miturski, następnie pan Wiesław Miller, pani Krystyna Wajdyk, do 31.08.2005 roku pan Tadeusz Jasionka i teraz ja objęłam tę funkcję. Każdy z Państwa Dyrektorów zapisał się w historii szkoły. uczyciele, uczniowie, wspomagający nas rodzice i pracownicy administracji. Szkoła to tradycja – my mamy swoją tradycję. Szkoła nosi imię wielkiego polskiego wieszcza, mamy sztandar i hymn szkoły. W tradycję szkoły wpisały się cykliczne uroczystości szkolne, konkurs o Juliuszu Słowackim, Dzień Otwartych Drzwi, spotkania wigilijne i wielkanocne, karnawałowy bal przebierańców i andrzejkowe spotkania przedszkolaków z wróżką Matyldą, półkolonie i sportowe zajęcia feryjne. Nauczyciele pracujący w naszej szkole posiadają pełne kwalifikacje do nauczania w różnych dziedzinach, są kreatywni, pełnią ważne funkcje społeczne, są koordynatorami akcji ogólnopolskich i wojewódzkich, współpracują z Polskimi Misjami w Afryce, organizują konkursy międzyszkolne we współpracy z Urzędem Miasta i Ligą Ochrony Przyrody. Wielu nauczycieli prowadzi koła zainteresowań i zajęcia pozalekcyjne wspomagające wszechstronny rozwój uczniów. Możemy pochwalić się sławnymi absolwentami. ObecNa przestrzeni lat budynek szkoły był modernizowany, nie najbardziej znanymi są: Wicekurator Lubelskiego Kuradobudowano część z szatniami, powstały nowe klasopra- torium Oświaty pan Marek Błaszczak oraz panowie Marcin cownie. Obecny remont to jakby prezent na urodziny. Szko- Wójcik i Waldemar Wilkołek – członkowie lubelskiego kała przeszła termo-modernizację, została ocieplona, wymie- baretu Ani Mru Mru... niono dach, okna, drzwi wejściowe, centralne ogrzewanie Nasi obecni uczniowie również mają wielkie osiąi podłogę na parterze. Przebudowano główne wejście. Do- gnięcia, są wśród nas laureaci konkursów wojewódzkich, datkowo generalny remont przeszła sala gimnastyczna. ogólnopolskich i międzynarodowych. Mamy też osiągnięW ostatnim roku otrzymaliśmy pracownię interne- cia w sporcie. Jako szkoła zdobyliśmy II miejsce we tową i centrum multimedialne. Dzięki zaangażowaniu współzawodnictwie szkół podstawowych miasta Lublin Rodziców, Dziadków i Nauczycieli zostały pomalowane w roku szkolnym 2005/06 w kategorii chłopców. sale lekcyjne i korytarze na parterze i I piętrze. Atutem Staramy się stworzyć Wam kochani uczniowie jak najnaszej szkoły jest monitoring obejmujący teren wokół lepsze warunki do pełnego rozwoju. Chcemy zaszczepić w szkoły i boiska. Was pasje, ciekawość świata, miłość do kraju, do LubelszMam nadzieję, że uda nam się w najbliższym czasie czyzny. Chcemy byście rośli wśród nas w poczuciu bezpiewyremontować boiska i będą to boiska z „prawdziwego czeństwa i dziecięcej radości. zdarzenia”. Planów remontowych unowocześniających Obok Ks. Abpa B. Pylaka siedzi Kurator Oświaty Lech Sprawka 20 Frassatianum Ż ycie szkoły może być powodem do przeżywania czej roli rodziny. Ustawa ta wskazuje również obowiązki roprzez wiele osób dumy czego przykładem może dziców: dopełnienie czynności związanych ze zgłoszeniem być opisywany w tym numerze jubileusz, niestety może dziecka do szkoły, zapewnienia regularnego uczęszczania być również inaczej – na co wskazują ostatnie samobój- dziecka na zajęcia szkolne, zapewnienia dziecku warunków stwa uczniów polskich gimnazjów. Myślę, że jest to okazja umożliwiających przygotowanie się do zajęć szkolnych. Naszym obowiązkiem (zapisanym również w prawie do zastanowienia się nad tym, co możemy my jako rodzice, nauczyciele oraz mieszkańcy naszej małej ojczyzny zrobić oświatowym) jest aktywne uczestniczenie w życiu szkoły, nie ograniczające się jedynie do chodzenia na wywiadówby te tragedie nie dotknęły naszych dzieci. Odkąd istnieje cywilizacja, istnieje szkoła. Sumeryjczy- ki. Olbrzymią rolę możemy pełnić uczestnicząc w Radzie cy posyłali do niej swoich synów, często zresztą utyskując na Szkoły – w ten sposób mamy wpływ na podejmowanie tak ich lenistwo. Każdy system polityczny, chciał mieć wpływ ważnych decyzji jak kształt programów wychowawczego i profilaktycznego, stana kształt oświaty, potutu, wybór dyrektora. nieważ w zależności Każdy z nas może pood jego rodzaju albo móc w realizacji zajęć wychowywał swoje pozalekcyjnych, wyzdolne do budowy RENATA KRUPA chowawczych dzieląc społeczeństwa kadry, się swoim zawodowym albo indoktrynował posłusznych niewolników. Lata doświadczeń i ekspery- doświadczeniem, bądź sprawując opiekę w czasie szkolnych mentów oświatowych pokazały, że aby osiągnąć sukces imprez. potrzebne jest przestrzeganie kilku zasad. 2. Szkoła instytucją 1. Rodzice w szkole – pierwszy krok do sukcesu Szkoła jest instytucją, której zadaniem jest nie tylko naPrawo naturalne mówi nam, że to rodzice są w najwyż- uczanie, ma ona również, co czytamy w ustawie o systemie szym stopniu zobowiązani do wychowania potomstwa i dla- oświaty, wychować i sprawować opiekę. W ten sposób uznatego muszą być uznani za pierwszych i głównych wychowaw- no dużą rolę szkoły w wychowaniu dzieci i młodzieży – w ców ponieważ to oni przekazali życie swoim dzieciom. Pol- niej przecież młodzi ludzie spędzają olbrzymią część dnia, skie i międzynarodowe prawo stanowione uznało to prawo niektórych nauczycieli widząc dłużej niż własnych, często rodziców. W Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej czytamy: pracujących na zmiany rodziców. W ten sposób zwraca się „Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z wła- również uwagę na integralność wychowania człowieka. Wysnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać chowanie musi być widziane w perspektywie osoby ludzkiej. stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i W wychowaniu osoby ludzkiej trzeba mieć na względzie wyznania oraz jego przekonania”. (Art. 48) „Rodzice mają czynnik cielesny (fizjologiczny), emocjonalny, społeczny prawo do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania i duchowy. Sama wiedza pomoże mu co najwyżej uzyskać moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami”. dobry zawód i pracę, a to nie jest jedynym wyznacznikiem (Art. 53) Podobne zapisy znajdziemy w Powszechnej Dekla- człowieczeństwa. Wśród tych, którzy w gimnazjum w Gdańracji Praw Człowieka i Obywatela, Konwencji Praw Dziecka, sku nie pomogli dręczonej przez kolegów Ani też byli dobrzy Europejskiej Karcie Praw i Obowiązków Rodziców. uczniowie… Polska oświata dopiero po upadku komunizmu uznała to prawo rodziców. W Art. 1. Ustawy o systemie Oświaty z 3. Rola Nauczyciela dnia 7 września 1991 r. czytamy, że System oświaty zapewnia w szczególności: (...)wspomaganie przez szkołę wychowawNauczyciel, to ktoś, komu na wiele godzin dziennie powierzamy nasz szczególny skarb narodowy i podstawowe dobro ludzkości – młode pokolenie. Dużą nieodpowiedzialnością – wręcz zagrożeniem dla bytu narodowego i ogólnoludzkiego – byłoby powierzanie go byle komu. Osoba nauczyciela jest najważniejszym elementem dobrego wychowania i nauczania w szkole, wszystkie inne – jak programy, podręczniki, pomoce itp. – mają znacznie mniejszą moc oddziaływania. Nauczyciel powinien: posiadać kompetencje psychologiczne czyli być pozytywne nastawiony do ludzi, umieć się prawidłowo komunikować, motywować uczniów, dostosowywać styl kierowania do stopnia dojrzałości uczniów, posiadać umiejętność kontrolowania stresu. SZKOŁA WSPÓLNĄ TROSKĄ grudzień 2006 21 Ponadto musi być empatyczny, gotowy do podejmowania różnych i często bardzo trudnych problemów z jakimi zwracają się do niego uczniowie (często także rodzice), musi być człowiekiem zainteresowanym oraz zaangażowanym w sprawy wychowania. Powinien posiadać kompetencje specjalistyczne czyli wiedzę i umiejętności w zakresie nauczanego przedmiotu oraz kompetencje dydaktyczne czyli min. dobrze precyzować cele, jakie stawia sobie i uczniom i konsekwentnie do tego dążyć, oraz umieć dobierać odpowiednie dla danego tematu i grupy uczniów metody nauczania oraz środki. Powinien ciągle się doskonalić i aktualizować swoją wiedzę, min. poprzez kursy i warsztaty tematyczne, konferencje, do- Te wszystkie wymienione cechy sprawiają, że nauczyciel spostrzegany jest przez ucznia jako autorytet w danej dziedzinie. Tylko wtedy możliwe jest jego pozytywne oddziaływanie na uczniów. Jeżeli nauczyciel nie jest autorytetem dla swoich uczniów i jest co gorsza przez nich lekceważony, nie tylko nie osiągnie zmian ich postaw w zaplanowanym przez siebie kierunku ale może ukształtować postawy przeciwne do zamierzonych zgodnie z prawem efektu bumerangowego. Niestety, istnieje takie realne niebezpieczeństwo zwłaszcza w tych szkołach, gdzie nie dostrzega się wagi problemu a zajęcia wychowawcze traktowane są jako coś, co trzeba zrealizować, aby móc rozliczyć się przed władzami oświatowymi. 4. Współpraca domu, szkoły i kościoła w wychowaniu brą literaturę. Potrzeba mu także wsparcia zarówno osobowego jak i instytucjonalnego. Powinien dbać o własną formację. Powinien to być człowiek o wysokim poziomie wrażliwości moralnej i społecznej, z poczuciem taktu oraz subtelności, o dojrzałej i nie poranionej różnymi doświadczeniami osobowości, zdolny do oceny postaw, przeżyć, stanów emocjonalnych, zarówno własnych jak i drugiego człowieka. Wreszcie powinien być świadkiem, a więc osobą wiarygodną, która własną postawą świadczy o tym czego naucza. Jest to warunkiem autorytetu wychowawczego. Nauczyciel może stać się dla uczniów wzorem osobowym niezwykle silnie wpływając na ich postawy i hierarchie wartości uznawaną przez nich. Psychologicznym podłożem tego rodzaju wpływu jest zjawisko identyfikacji. Jeżeli jego życie prywatne stoi w sprzeczności z treściami prezentowanymi na lekcjach i zajęciach wychowawczych uczniowie nie odbiorą ich jako możliwych czy też wartych realizowania w swoim życiu. 22 Profesor A. Urbaniak określa tę zasadę jako regułę trzech podmiotów wychowujących. Młody człowiek poddawany jest przeróżnym oddziaływaniom wychowawczym. Część z nich ma charakter instytucjonalny, część jest poza możliwością pełnej kontroli. Do głównych czynników insytucjonalnych zaliczyć można dom, szkołę i kościół. Pozainstytucjonalne czynniki to grupy rówieśnicze i środowiskowe oraz różnego rodzaju nieformalne grupy młodzieżowe. Wpływ tych ostatnich jest niezwykle silny i stąd niezmiernie ważne jest skuteczne wykorzystanie insytucjonalnych czynników wychowawczych. Efekty wychowawcze uzyskać można tylko wtedy, gdy realizowany będzie wspólny program wychowania, spójny treściowo, oparty na tym samym systemie wartości. Niezwykle istotnym elementem współpracy domu, szkoły i kościoła jest wzajemne budowanie autorytetu lub w najgorszym razie nie niszczenie go. W działaniu wychowawczym mogą nastąpić różnice zdań między poszczególnymi ogniwami wychowującymi, lecz występowanie nieprawidłowości wychowawczych muszą być korygowane z całą stanowczością, jednakże bez negatywnych ocen tego ogniwa. Takie sytuacje wystąpią w przypadku patologii rodzinnej. Wtedy sytuacja nauczyciela – wychowawcy jest niezwykle trudna i wymaga dużej wrażliwości i delikatności w ferowaniu ocen. W innej sytuacji – chociaż równie trudnej – są rodzice prostujący wykrzywione obrazy przekazane przez nieodpowiedzialnych nauczycieli. Szkoły zostały zobligowane do realizowania własnych programów: wychowawczego i profilaktyki, jest to olbrzymie pole do współpracy z rodzicami i środowiskiem lokalnym np. szkolny program wychowawczy obejmuje w szczególności zasady współpracy wychowawczej z rodzicami oraz z samorządami. Środowisko lokalne może służyć tutaj szkole nie tylko zgłoszeniem potrzeb i pomocą w wyznaczeniu celów wychowania, może aktywnie włączyć się w realizację zajęć edukacyjnych np. poprzez prowadzenie ciekawych spotkań dla dzieci, umożliwienie im wolontariatu w placówkach opieki itp. Nie przeceniona, ale często niestety niedoceniona jest rola Kościoła. Katecheci w wielu szkołach organizują wiele ciekawych form oddziaływań wychowawczych np. Szkolne Koło Caritas, pozalekcyjne koła zainteresowań, często obok pedagogów szkolnych to oni są powiernikami problemów młodych ludzi. Warto tu wspomnieć rangę szkolnych rekolekcji. Jeżeli są wcześniej dobrze zaplanowane a ich tematyka wpisuje się w realizację szkolnego programu wychowawczego i profilaktyki uczeń ma możliwość ujrzenia danego proFrassatianum blemu nie tylko w aspekcie psychologicznym czy społecznym ale i duchowym co w dużej mierze wpływa na kształtowanie jego pozytywnych postaw. 5. Oparcie wychowania o system wartości Każde wychowanie musi mieć jasno określony cel oraz musi być oparte o pewien spójny system wartości. O ile sensu wychowania nikt nie kwestionuje, o tyle system wartości jest przedmiotem wielu spekulacji. Próbuje się go zastąpić różnymi, często bardzo modnymi hasłami typu: wolność (rozumiana jako swoboda), tolerancja (jako aceptacja zła), swoboda głoszenia opinii (jako usankcjonowanie kłamstwa) itp. Prof. A.Urbaniak proponuje by opierając się na sformułowaniach Karty Praw Człowieka można przyjąć, że naczelną wartość stanowi Człowiek i jego godność. Z tej wartości płyną trzy kolejne fundamentalne: prawda, dobro i piękno. Z nich zaś można wyprowadzić takie wartości, jak: życzliwość, sprawiedliwość, odpowiedzialność, pokój, rodzina, przyjaźń itp. Jest to niewątpliwie zwarty system wartości. Pojawia się tu jednak jedno zasadnicze pytanie: w imię czego mam mówić prawdę, czynić dobro, chronić i podziwiać piękno? Na to pytanie odpowiedź znajdziemy wyłącznie w wymiarze duchowym. Jest to bowiem problem motywacji, u podłoża której znajduje się godność osoby ludzkiej, zaś moralność chrześcijańska odpowiada wprost: w imię Miłości! Przykazanie miłości jest więc doskonałym uzupełnieniem i sensownym uwypukleniem zasady: najwyższą wartością jest człowiek i jego godność. Godność człowieka wynika bowiem wprost z faktu, że jest on osobą. Zwróćmy uwagę na to, że są to wartości ogólnoludzkie możliwe do zaakceptowania przez każdego człowieka niezależnie od jego stosunku do chrześcijaństwa. Na podsumowanie przeprowadźmy analizę najważniejszych czynników chroniących młodego człowieka przed różnymi patologiami (wg D. Hawkinsa). Są to wg ważności: a) Silna emocjonalna więź z rodzicami (dobry kontakt, rozmowy na temat problemów i przeżyć, otwartość) – szkoła może pomóc w tym rodzicom poprzez autentyczne poszanowanie ich praw do wychowywania dzieci, dobrze prowadzoną pedagogizację rodziców, niepodważanie ich autorytetu w oczach dzieci. b) Zainteresowanie nauką szkolną – chodzi tu nie o to aby uczeń miał same „5”, tylko o jego motywację, zainteresowania i aspiracje. Rodzice mogą tu bardzo pomóc włączając się w zajęcia pozalekcyjne. c) Regularne praktyki religijne – dotyczy to wszystkich wyznań. Dobrze poprowadzona katecheza i współpraca z kościołem jak widzimy jest niezbędna!!! d) Poszanowanie norm wartości i autorytetów – jeżeli wszystkie podmioty wychowujące będą wskazywały na zbliżony system wartości, nie będą nawzajem podważały swojego autorytetu, młody człowiek uzyska niezbędne drogowskazy do poruszania się po drodze życia. e) Miejsce w pozytywnej grupie – dbając o to by w szkole i jej najbliższym otoczeniu było miejsce dla formalnych grup np. harcerstwo, kół zainteresowań, grup turystycznych, sportowych, KSM, oazy itp. ich uczestnicy przeniosą wiele pozytywnych cech do swoich grup nieformalnych. grudzień 2006 Wyraźnie widzimy, że najlepsze efekty odniesiemy działając wspólnie. Zaufajmy więc sobie nawzajem my rodzice, nauczyciele, członkowie Kościoła, przecież tak naprawdę wszystkim nam chodzi o to samo – dobro naszych dzieci. Renata Krupa (nauczyciel, mama ucznia i przedszkolaka) Jak współpracować z rodzicami Ściąga dla nauczycieli Chabik E.: Aktywizowanie rodziców do współpracy ze szkołą: konspekt zajęć. „Wychowanie na co Dzień” 9/1999 s. X–XI. Dobrzyńska J.: Budowanie dobrych relacji: szkoła i dom rodzinny – wspólne cele i wzajemne zobowiązania. „Wychowawca” 3/1999 s. 16–18. Fechner-Sędzicka I, Lachowska-Żarska E.: Nauczyciele – rodzicom – spotkania z rodzicami prowadzone metodą warsztatową w szkole podstawowej. Toruń 2002. Kalita M.: Komunikacja interpersonalna – warsztaty dla rodziców. „Inspiracje” 4–5/2002 s. IX, XI. Kołpakowska Ł.: Udana wywiadówka czyli rodzice w szkole. „Kajet” 3/2002 s. 7–8. Konopka E.: Polubić spotkania z rodzicami: scenariusze spotkań z rodzicami w klasie I. „Nowe w Szkole” 9/2002 s. I – III. Kozłowska E.: Nauczyciel – rodzice (budowanie partnerstwa między nauczycielami a rodzicami). „Nowe w Szkole” 2/2002 s.46. Krawczuk K.: Rodzina i szkoła – razem (program autorski). „Nowa Szkoła” 8/2001 s. 31–33. Malik M.: Zasady współpracy wychowawcy z rodzicami oraz metody aktywizujące na spotkaniach wychowawcy z rodzicami. „Forum Nauczycielskie” 19/2002 s.15–16. Nowak A.: Spotkania z rodzicami: jak uatrakcyjnić tradycyjną wywiadówkę. Poznań 2000 Olszewska M.: Regent H. I tak też można – zebrania z rodzicami prowadzone metodą warsztatową. Toruń 2001. Susmend J.: Aktywna wywiadówka „Poznajmy się”. „Nowe w Szkole” 7–8/2002 s. 28–29. Szmit M.: Wywiadówka inaczej. „Kajet” 3/2002 s. 8. Wawrzecka I., Skomorowska B.: Rodzice w szkole: scenariusze spotkań z rodzicami. „Wychowawca” 9/2001 s. 20–21. Winiarski M.: Dialog i współpraca nauczycieli i rodziców. „Nowa Szkoła” 10/2002 s. 4–8. Winiarski M.: Znaczenie i warunki dialogu edukacyjnego rodziców i nauczycieli. „Wychowanie na co Dzień” 7–8 /2000 s. 24–28. Zając H.: Nowe doświadczenie – wywiadówka inaczej. „Forum Humanistów” 2/2001 s. 26. 23 Z aczęło się od tego, że papież Jan Paweł II napisał list do artystów. Przypomniał w nim, że nikt nie potrafi zrozumieć piękna lepiej niż oni. „Czuję się z wami związany doświadczeniami z odległej przeszłości, które pozostawiły niezatarty ślad w moim życiu. Tym listem pragnę się włączyć czeństwo potrzebuje artystów, podobnie jak potrzebuje naukowców i techników, pracowników fizycznych i umysłowych, świadków wiary, nauczycieli, ojców, matek, którzy zabezpieczają wzrastanie człowieka i rozwój społeczeństwa przez formę sztuki, jaką jest „sztuka wychowania”. Papieski list poruszył środowisko artystów, dał wiele okazji do ARTYŚCI DO JANA PAWŁA II – NIEZWYKŁY LIST AGNIESZKA PRZYTUŁA w nurt owocnego dialogu Kościoła z artystami, który w ciągu dwóch tysięcy lat historii nigdy nie został przerwany, a na progu trzeciego tysiąclecia nadal ma przed sobą rozległe perspektywy” – pisał Jan Paweł II. Papież w liście podkreślał też, że społe- 24 nowych refleksji i przemyśleń związanych ze sztuką i rolą artystów w świecie. Dlatego z ogromną chęcią artyści przystali na pomysł by odpowiedzieć papieżowi na ten list i podzielić się własnymi spostrzeżeniami. Wydawnictwo archidiecezji lubelskiej Gaudium, w którym narodził się pomysł odpisania papieżowi na jego list, zwróciło się do artystów z całej Polski z prośbą o napisanie własnych odpowiedzi. W ten sposób powstała niezwykła książka „Artyści do Jana Pawła II”. Jest w niej ponad sto odpowiedzi ludzi nauki, kultury i sztuki – artystów w swoich zawodach. Wśród nich jest kilku artystów związanych z Lublinem jak choćby Romuald Lipko, Leszek Mądzik czy Krzesimir Dębski w sposób szczególny związany z naszą parafią. To tutaj na osiedlu Słowackiego się wychował, stąd więc wywodzą się jego korzenie. To właśnie otoczenie miało także wpływ na kształtowanie jego artystycznej osobowości. W odpowiedzi na papieski list Krzesimir Dębski napisał: „«A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre» - to cytat z Listu do artystów i jedna z głównych jego myśli: człowiek, na wzór Boga, powinien wierzyć, że tworzy rzeczy dobre. Ojciec Święty naprawdę wierzył w ludzi i w artystów. Przez List dał kolejny raz świadectwo przywiązania do najwyższych wartości i wyraził pragnienie, aby dar wiary mogli też posiadać twórcy. Patrzył na nas, na nasz świat z Bożej perspektywy. Zdawać się może, że przyziemne problemy, trapiące maluczkich nie docierają do Niego, bo są zbyt miałkie. Ale to nieprawda. Nasz Papież wiedział dobrze, że żyjemy w czasach niezwykłych dla artystów. Jeszcze nigdy w historii ludzkości, twórczość tak powszechnie i globalnie nie oddziaływała na miliardy ludzi. Środki komunikowania społecznego rozprzestrzeniają informacje o różnorodnych – nie tylko twórczych i ważnych – przejawach działalności człowieka. Masowość tego zjawiska powoduje jednocześnie obniżenie poziomu duchowości sztuki (tak sześć milionów emerytów japońskich publikuje własne utwory muzyczne – jest to najpopularniejsze hobby w Japonii). Frassatianum Również Kościół w poszukiwaniu lepszego kontaktu z rzeszami wiernych sięga, niestety, po niezbyt wyrafinowane środki artystyczne. A przecież dla Kościoła powinni pracować najwybitniejsi twórcy i powinna powstawać najwspanialsza sztuka, jaką tworzyli w poprzednich epokach: Jan Sebastian Bach, Giovanni Lorenzo Bernini, Wolfgang Amadeusz Mozart, Giuseppe Verdi, Giovanni Pierluigi da Palestrina, , Orlando di Lasso czy Thomas Luis de Victoria. Ileż utworów muzyki sakralnej zostało skomponowanych w ciągu stuleci przez twórców przenikniętych głębokim zmysłem tajemnicy! Tysiące wierzących umacniało swoją wiarę muzyką, która wypływała z serc innych wierzących i stawała się częścią liturgii, a przynajmniej bardzo cenną pomocą w jej godnym sprawowaniu – pisze Papież. W ten sposób nakłada na twórców obowiązek dbania o poziom artystyczny i duchowy ich prac. Dla wszystkich artystów ich działalność to szalenie ważna, intymna sprawa, rodząca wiele frustracji w sytuacji jakże częstego niespełnienia. Sukces przecież mogą odnieść tylko nieliczni. Nasz Papież zawsze wierzył w dobre intencje ludzi, także artystów. Często jednak mówił też o powściągliwości i skromności – ograniczeniu nadmiernych ambicji w życiu. Troszczył się też o szczęście osobiste artystów. Wiedział, że często sami nie potrafią zadbać o nie. Radził, jak być szczęśliwym w tworzeniu – życia, które samo w sobie jest dziełem sztuki. Wyrozumiałość, wiara i zaufanie Ojca Świętego zobowiązują. List dodaje otuchy artystom, bo Jan Paweł II wierzy w nas. Wprowadza ład w nasze próby ogarnięcia chaosu w systemie wartościowania sztuki. Żałuję, że jest to List od człowieka, którego nie ma już z nami...” Te słowa Krzesimira Dębskiego niech będą dla nas wszystkich zachętą do osobistych refleksji nie tylko nad sztuką, ale nad życiem, które powtarzając za Janem Pawłem II samo w sobie jest dziełem sztuki. Wydawca: Parafia p.w. bł. Piotra Jerzego Frassatiego www. frassati. kuria.lublin.pl Adres Redakcji: „Frassatianum” 20-601 Lublin, ul. Skierki 12, tel. (0-81) 743 48 23, e-mail: [email protected] Zespół redakcyjny: ks. Leszek Szuba, ks. Marian Rusecki, ks. Jarosław M. Popławski, ks. Grzegorz Boguta, Piotr Królikowski, fot. Stanisław Sadowski Skład: Piotr Królikowski Redakcja zaprasza wszystkich parafian do współpracy Redakcja nie zwraca tekstów nie zamawianych oraz zastrzega sobie prawo do ich redagowania i skracania grudzień 2006 W ystarczy zwolnić. Powstrzymać nadmierną pogoń z koszykiem w hipermarkecie. Rozejrzeć się. Oto każdy coś kupuje. Każdy chce wybrać coś stosownego dla siebie, dla rodziny, dla kogoś… PIĄTE PRZYKAZANIE KOŚCIELNE „TROSZCZYĆ SIĘ O POTRZEBY WSPÓLNOTY KOŚCIOŁA” KS. RADOSŁAW GABRYSZ Kiedy – od czasu do czasu – przyglądam się ludziom na zakupach, łatwo dochodzę do wniosku, że każdy chce w jakiś sposób zaradzić swoim potrzebom. W sezonach przedświątecznych widać to jeszcze wyraźniej. Czasem może wzruszyć troska z jaką ludzie usiłują sprostać zapotrzebowaniom najbliższych. Przemierzają sklepy z niemym pytaniem: Co im kupić? Czym się ucieszą? Czy starczy pieniędzy? Ale przynajmniej to jest niewątpliwe: troszczymy się o siebie, o rodzinę… Kościół troski Dlaczego troszczyć się o potrzeby Kościoła? Co oznacza ten rodzaj troski? List Episkopatu Polski na temat przykazań kościelnych z 21.10.2003 r. stwierdza lakonicznie: „Piąte przykazanie kościelne przypomina, by troszczyć się o potrzeby wspólnoty Kościoła. Dziękujemy wiernym za zrozumienie tych potrzeb i za ofiary składane na potrzeby Kościoła.” Wyjaśnienie zasadności tego przykazania znajdujemy w Kodeksie Prawa Kanonicznego (kan. 222). Poleca on wiernym dbać o zabezpieczenie kultu w ich wspólnocie, np. parafialnej (Msza Święta, sakramenty, pozamszalny kult eucharystyczny, np. czterdziestogodzinne nabożeństwo, uroczystości odpustowe), prowadzenie działalności charytatywnej, wychowawczej, misyjnej oraz godziwego utrzymania duszpasterzy. W sieci komentarzy Wątek Kościół – pieniądze ma już pewną tradycję – także w internetowych komentarzach – zwykle anonimowych i niezobowiązujących. Niejednokrotnie – są to wypowiedzi frapujące, ale i nie pozbawione uszczypliwej wersji poczucia humoru. Z rzadka zobaczyć można także opinie „apologetów” – niezawodnych obrońców tego, co z Kościołem związane. Ci również bywają dosadni w swoich sformułowaniach. 25 Ostrożniejsze i zwykle bardziej wyrafinowane są opinie, które trzeba sygnować własnym nazwiskiem. W końcu jesteśmy odpowiedzialni za swoje słowa. W pierwszym numerze naszej gazety parafialnej, też ukazały się komentarze, też związane z troską o potrzeby Kościoła, nowej parafii, kolejnej budowy świątyni. Pojawiło się wyzwanie – nie tylko dla komentatorów. Pieniądze na kościół = ofiara na Kościół? Wydaje się bowiem, że problem piątego przykazania kościelnego należy lokować w innej przestrzeni: już nie na linii Kościół – pieniądze, ale w przestrzeni ogromniejszej – ofiary. Z definicji zakłada ona bowiem Kościół jest nasz Żywa świadomość, że Kościół jest nasz, prowadzi do postawy zaangażowania. W parafiach, gdzie buduje się kościoły, widać to gołym okiem. Sytuacja wyzwala bowiem wiele pozytywnych reakcji parafian. Może wyzwolić i niechęć, płynącą z różnych źródeł. Czasem, trzeba to przyznać, z egoizmu: znów muszę się angażować, znów trzeba coś zrobić. Wówczas jakikolwiek dar dla Kościoła – jeśli zaistnieje – jest tym, co mi zbywa. Wówczas nie jest to dar serdeczny, ale skądinąd wymuszony. Taka postawa jest odległa od ducha Ewangelii. Tymczasem zmieniają się duszpasterze – przemijają, a świątynia pozostaje. Trwa budowla, gdzie można się wyciszyć i modlić, czegoś doświadczyć, coś zmienić – w swoim życiu. Nasza ofiara Jezus przypatrywał się ludziom, wrzucającym pieniądze do skarbony świątyni (por. Mk 12,41). Zdrowe poczucie rzeczywistości nie zwodzi: ci, którzy bywają w kościele są najczęściej ofiarodawcami. Niekoniecznie bywają nimi ci, którzy z zacięciem i na różnych łamach usiłują rozstrzygać dylemat „tacy”: dać czy nie? coś więcej. Oto człowiek, poprzez świadomy wybór, jest podmiotem ofiary. On ją składa. Dobrowolnie – z serca. Inaczej nie ma ofiary, nie ma troski. A zatem piąte przykazanie jest podpowiedzią Kościoła: przypomnieniem i inspiracją do troski o potrzeby wspólnoty Kościoła. Co więcej nie sprowadza się to tylko do pieniądza, ale raczej do komplementarnej postawy, do faktów ofiary – i to różnorodnych – wypływających z dobrowolnie przyjętej tendencji: chcę się troszczyć, chcę coś ofiarować dla Kościoła, chcę pomagać. Wówczas dostrzegamy Nie każdy bowiem jest zdeterminowany, aby troszczyć się o Kościół. Nikt nie może czuć się przymuszany do tego rodzaju aktywności. Nie wszystkich dotyczy piąte przykazanie kościelne. Chyba, że ktoś chodzi do kościoła, że jest we wspólnocie Kościoła. Chyba, że ktoś kocha Kościół, który chce być domem spotkania z Bogiem i to dla wszystkich ludzi. Stąd warto zapytać o siebie. Jak ja wrzucam pieniążek na tacę? Z jakimi myślami? Z gestem ofiary czy niezrozumiałej tradycji? Z dostrzeżeniem potrzeb parafii? Jak jestem obecny we wspólnocie parafialnej? Jak jasno: pieniądze to środek do zbudowania i utrzymania stanę pomiędzy murami wznoszonego kościoła – już kościoła – szczególnej budowli, a postawa serca budu- wkrótce – na Pasterce? I jeszcze jedno: nikt za mnie na te pytania nie odje Kościół-wspólnotę, która ma gdzie się spotkać przed powie. Bogiem. 26 Frassatianum M atka Boża w dziejach duchowości katolickiej (Lublin 2006, ss. 275), taki tytuł nosi nowa książka ks. prof. Jerzego Misiurka. Zaprzyjaźniony z naszą wspólnotą kapłan przekazał kilkanaście egzemplarzy w/w książki. Ma być to w zamyśle Profesora Jego świąteczna „cegiełka” przeznaczona na budowę kościoła. Warto przy tej okazji w kilku zdaniach przybliżyć treść wspomnianej publikacji. Już sam tytuł kieruje uwagę Czytelnika na osobę Bogarodzicy i jej obecności w dziejach katolickiej duchowości. To w Maryi człowiek wierzący odnaleźć może wzór do naśladowania. Ona jest niczym „duchowe zwierciadło”, w którym możemy się przyglądać, co więcej, szukać u Niej inspiracji i pomocy zarazem w naszym dążeniu do świętości. Ciekawym wątkiem, który poruszył Autor jest kwestia teologicznych prawd (dogmatów maryjnych), które pozwalają nam patrzeć na Maryję zarówno „bolesną”, jak i „wniebowziętą” z nadzieją na spełnienie się Bożych obietnic wobec każdego z nas. Dowodem tego jest przykład wielu świętych i błogosławionych Kościoła, którzy – jak podkreśla to w swej publikacji ks. Misiurek – uczą nas prawdziwej pobożności maryjnej. Ważnym elementem przywoływanej książki jest wątek polski. Chodzi mianowicie o wkład „polskiej duchowości maryjnej” w dziedzictwo i tradycje Kościoła powszechnego. Przejawem tego była m. in. postawa Prymasa Tysiąclecia Stefana kardynała Wyszyńskiego i „śluby Narodu”. Warto też zaznaczyć, iż teologiczne rozważania ks. prof. Misiurka dotyczące obecności Maryi w dziejach katolickiej duchowości przeplatają się bogactwem myśli pozostawionych przez naszego rodaka, Sługę Bożego Jana Pawła II. Każdemu zatem, a sądzę, że w naszej parafii jest ich wielu, komu osoba Bogarodzicy jest bardzo bliska, warto polecić lekturę pokrótce omówionej książki. Z całą pewnością pozwoli ona na pogłębienie i ugruntowanie osobistej duchowości i pobożności maryjnej. Ks. Jarosław M. Popławski D edykacja Niniejszym tomik wierszy dedykuję księdzu proboszczowi Leszkowi Szubie za jego silną wolę, ofiarność i doskonałość organizacyjną, wolę w wznoszeniu świątyni. Jednocześnie wraz z dedykacją wyrażam wielkie uznanie dla wszystkich księży głoszących słowo Boże, zdobywając środki finansowe na spełnienie Wielkiego Dzieła, jakim staje się nam, już w pełnie rozkwitu Dom Boży. Szczególnie pragnę wyrazić podziękowanie w osnowie wdzięczności wielu, wielu parafianom którzy poświęcają swój czas, organizując zbiórki pieniężne na ten zbożny cel. Pragnę otoczyć słowami wdzięczności i modlitwą wszystkich Darczyńców. Darczyńca bogactwa nie utraci Gdy cegiełką swą mury świątyni wznosi Zwykle Bóg za nie szczodrze odpłaci Za każdy symboliczny, ofiarowany grosik Powyższa dedykacja rozpoczyna tomik poetycki Pani Krystyny Barańskiej-Żylińskiej pt. ,,Ziarna słów”. Ofiarowany w nim zbiór wierszy uczynił Darczyńcą i Dobrodziejem Słowa Panią Krystynę, która w artystycznych strofach wpisuje się w życie parafii i dzieło budowy świątyni. Spotykamy tu wiersze przeniknięte wiarą, umiłowaniem człowieka, życia i natury. Wiersze – rozmowy z Bogiem wyróżnia optymizm i dobro, które zamienia cierpienie w owoce odkupienia i nadziei. Rozpamiętywanie nad sensem życia, minutami, godzinami i dniami, które dano nam na Ten ziemski spacer do przejścia z godnością i wdzięcznością wśród uroków bajecznej przyrody przepełnionej dziełem Stwórcy. Autorka prowadzi dialog pełen wrażliwości i wnikliwej obserwacji życia. Dzieli się z nami ,,ziarnami słów” pełnymi refleksji i równowagi w uporządkowaniu rzeczy i spraw wynikających z głębokiej wiary i oddania Kościołowi np. Opowiadanie o drodze do świętości Św. Siostry Faustyny jest wielozwrotkową modlitwą. Nastrój wierszy oddaje w pełni piękna strofa jednego z wierszy: „Nie ma większej nędzy i nagości od pustki serca bez wiary i miłości”. Krystyna Barańska – Żylińska ,,Ziarna słów” – Lublin 2006 r. oprac. Andrzej Namiota grudzień 2006 27 Z placu budowy... ...w obiektywie Stanisława Sadowskiego Ofiary na budowę kościoła można wpłacać na konto: Parafia pw. bł. Piotra Jerzego Frassatiego 20-601 Lublin, ul. Skierki 12 Bank PKO BP Oddział VI w Lubline nr konta PLN: 73102031760000540200442475 nr konta USD: 77102031760000580200145193 28 Frassatianum