Na północ od Bałtyku. 177.8 KB Pobrań

Transkrypt

Na północ od Bałtyku. 177.8 KB Pobrań
1
[Druk: „Przewodnik Katolicki” 27(1958), s. 374.]
Na północ od Bałtyku
Z radością przyjmuję wiadomość, że mam jechać do Szwecji. Chodzi o to,
by zetknąć się z naszymi rodakami, zamieszkałymi w tym kraju.
Nad Bałtyk przez Berlin
Pociąg pospieszny Warszawa-Berlin-Bruksela-Paryż, rychłym rankiem opuszcza
dworzec poznański.
W Kunowicach polska odprawa celna-paszportowa. Uśmiechnięty urzędnik celny
dziwi się, że tylko z teczką pod pachą wybieram się za granicę.
Odprawa niemiecka we Frankfurcie, po tamtej stronie Odry. Dwie godziny później
jesteśmy już w Berlinie. Inny pociąg zabierający tylko pasażerów do Szwecji, uwozi nas
w kierunku Bałtyku.
Przedmieścia Berlina to jeden wielki ogród rozkwitłych krzewów i drzew, skąpany
w blaskach majowego słońca.
Mijamy Oranienburg-Sachsenhausen, siedzibę słynnego obozu śmierci. Pytam się
kolejarza, w którym miejscu znajdował się obóz. Palcem wskazuje w kierunku dobrze
zadrzewionego lasu sosnowego. A potem dodaje ze smutkiem: „Dziś wstydzimy się tych
niepoczytalnych wyczynów naszych ludzi”.
Pociąg wrzyna się w coraz to nowe połacie kraju. Widać wszędzie wysoką kulturę
rolną. Migają wioski jedna za drugą. W słońcu błyszczą jeszcze ściany domów i czerwień
dachów na budynkach. Wreszcie w dali ukazuje się lśniąca tafla Bałtyku. Dojeżdżamy do
portu w Sassnitz.
Na falach Bałtyku
W porcie czeka nas komfortowy motorowiec szwedzki „Trelleborg”. O kształtach
ultranowoczesnych.
Rozpoczynam wędrówkę po salach, salonach. Jest i obszerna biblioteka, jadalnia,
bufet. Są dwa sklepy, w których można się zaopatrzyć we wszystko. W kantorze
wymieniam pierwszego dolara. Otrzymuję pięć koron i 15 örö - groszy.
Wychodzę na górny pokład, by spojrzeć na ląd. Wysokie piaszczyste brzegi powoli
znikają we mgle. Ogarnia mię spokój i ogólne odprężenie.
Kapitan statku zapowiada przez megafony ćwiczenia załogi. W mig spuszczają na
wodę szalupy ratunkowe. Do nich wskakują zwinni marynarze oraz członkowie załogi,
ubrani w czerwone kamizele ratownicze.
2
Gdy tak wszyscy przypatrujemy się tym ćwiczeniom, słyszę mowę polską. Są to
nasi kolarze z p. Wasilewskim, kierownikiem, ekipy na czele. Jutro już wezmą oni udział
w wielkim wyścigu kolarskim na terenie Szwecji. Życzę naszym chłopcom powodzenia.
„Z godnością będziemy bronili barw polskich” - mówi jeden z nich. A drugi dodaje.
„Ksiądz nam chyba szczęście przyniesie”.
Wieczorem statek nasz zawija do Göteborga. W porcie czeka już na mnie
ks. Kanonik Czesław Chmielewski, Rektor Misji Polskiej w Szwecji.
Na ziemi szwedzkiej
Samochód „Volvo” mego gospodarza uwozi nas do Malmö. „Volvo” to prawie
jedyny samochód produkcji krajowej. Inne wozy to już istny przegląd wszystkich firm
zagranicznych.
Jest ich grubo ponad milion. A więc każdy szósty Szwed jeździ własnym
samochodem. Nie licząc setek tysięcy motocyklów i motorowerów.
Jedziemy wspaniałą autostradą, przedzieloną w środku żółtą linią. Samochody
pędzą jeden za drugim i to z wielką szybkością. Często mijają się, by przyspieszyć tempa.
Przejeżdżamy przez ruchliwe osiedla i wioski Domy, domki w urozmaiconej
architekturze, nowe lub odnowione. Wokoło zielone ogródki, a w nich starannie
przystrzyżone trawniki z klombami rozkwitłych tulipanów.
Ta część południowej Szwecji to słynne „Skone” - Kujawy Szwedzkie. Gleba
czarna, bardzo żyzna. Całe połacie zasiane burakami cukrowymi i pszenicą. Widać też
dużo rzepaku. Z nasion oleistych tej rośliny wyrabia się słynną szwedzką margarynę
Szwedzi twierdzą, że jest ona smaczniejsza od masła. Toteż na masło jest coraz mniejszy
popyt, a cena jego spadła ostatnio o jedną koronę na kilogramie.
Mijamy ładne, stylowe kościółki wiejskie. Wszystkie one należą do protestantów.
W Szwecji na blisko siedem milionów mieszkańców jest tylko 25 000 katolików.
Z tej liczby tylko 5 000 pochodzenia szwedzkiego. Reszla katolików - to Węgrzy, Włosi,
Niemcy, Litwini, a przede wszystkim Polacy. Jest ich tu w Szwecji około 4 tysiące.
[s. 374]

Podobne dokumenty