„Seks...” ratunkiem dla małżeństwa. Recenzja "Seksu dla opornych"
Transkrypt
„Seks...” ratunkiem dla małżeństwa. Recenzja "Seksu dla opornych"
„Seks...” ratunkiem dla małżeństwa Teatr Współczesny chce zadziwiać i pokazywać problemy „przeszłe” jako bardzo współczesne. Te założenia, zawsze trafne, jednak skłaniały mnie do bardzo skrajnych opinii o tamtejszych spektaklach. Wywoływały one albo wielki podziw, albo totalne niezrozumienie tego -jak często mówimy- co autor miał na myśli. Szczególnie ciekawe było dla mnie jak Teatr ten, rękoma reżyserki Justyny Celedy podejdzie do realizacji typowej komediinie mogłem nie obejrzeć tej sztuki. „Seks dla opornych” to tekst kanadyjskiej dramatopisarki Michele Riml z 2002 roku. Prowadziła ona rozmyślania nad tym, kiedy bardziej lub mniej rozmyślnie sięgamy po pomoc poradników, szukając w nich rozwiązania życiowych problemów, czego efektem była właśnie ta sztuka. Spektakl ten w Polsce reżyserowany był wcześniej przez Krystynę Jandę i wystawiany na deskach Teatru Wybrzeże i Teatru Polonia, teraz dotarł do Szczecina. Historię ramową spektaklu można określić bardzo krótko. Państwo Lane po dwudziestu pięciu latach współżycia zmęczeni rutyną dnia codziennego i spragnieni relacji łączących ich przed laty, postanawiają udać się na weekend do luksusowego hotelu. Alice(w tej roli Beata Zygarlicka) opłaca więc hotel i wraz z mężem(tu: Konradem Pawickim) stara się odzyskać dawną świetność ich małżeństwa. Pomóc w tym ma poradnik, który nie mógłby się nazywać inaczej jak właśnie „Seks dla opornych”. Taka jest wyjściowa fabuła sztuki, czyż już nie brzmi interesująco? Panią Beatę Zygarlicką i Pana Konrada Pawickiego znałem już z innych ról, więc byłem spokojny o to, że na pewno będzie ciekawie. Alice niezwykle uparta w postanowieniach, a przy tym jakże zabawna, wcale nie pozostaje w tyle za Henrykiem- tańczącym półnago po scenie. Wspaniała współpraca pozwalała aktorom bawić się spektaklem- bawiąc tym samym widownię. Na uwagę i pochwałę zasługuje także scenografia Grzegorza Małeckiego. W takim niemal minimalizmie jakim były ściany z dykty uzupełnione ekranami i widoczna łazienka odnaleziono luksusowy hotel. Nie trudno było zrozumieć centralne położenie łóżka- już po pierwszej sekundzie wiadomo było, że będzie to miejsce w całym spektaklu najważniejsze. Autorka tekstu zauważa bardzo typowe i schematyczne zachowania ludzi. Obserwuje ona sposób patrzenia na świat, realizacji planów i w końcu próby powrotów do przeszłości. Poradnikowa terapia miała pomóc zszarganemu pożyciu małżeństwa i ich stosunkom do siebie, jednak nieomal doprowadziła ich do rozwodu. W tym jakże zabawnym, przerysowanym zwierciadle świata, nietrudno o odwołania do naszego, codziennego życia. Dynamizmu nadawały sztuce świetnie napisane dialogi (przyprawiające nie raz o śmiech zrzucający z fotela i płacz), a znacznego kolorytu świetna gra aktorska. To bardzo dobra okazja, aby rozluźnić się po tygodniu pracy, albo wybrać się z lepszą połówką. Według mnie- najlepszy spektakl Teatru Współczesnego. Serdecznie polecam! Arkadiusz Lange ( zdjęcia: http://www.wspolczesny.szczecin.pl/)