Piskurewicz Paweł Pytania bez odpowiedzi W otchłań zrzucona

Transkrypt

Piskurewicz Paweł Pytania bez odpowiedzi W otchłań zrzucona
Piskurewicz Paweł
Pytania bez odpowiedzi
W otchłań zrzucona walka
kłamstwa i prawdy.
Tysiące ludzi stojących w oknach
niczym na niebie srebrno-białe gwiazdy.
Nieszczęście ogarnęło mnie całego
postawiło w pionie
zmusiło do przemyśleń,
od których tonę.
Dlaczego mając wiele,
wciąż narzekamy?
O Aniele! Który z nieba na nas patrzysz
Pomóż nam zabliźnić dotychczas rozdarte
rany.
Otwórzmy się na ludzi, których codziennie
spotykamy,
spójrzmy im w twarz, i przyjrzyjmy się
dokładniej
Czy aby na pewno ten ktoś jest szczęśliwy
Czy może udaje, a czuje się inaczej.
Co się dzieje z ludźmi?
Czemu tak często zmieniają zdanie?
I w kółko zadaję znów sobie
pytanie za pytaniem.
I te słowa, które nic nie znaczą
I te ciszę, która jest między nami
Zamieńmy w otwartość, pokój i siłę
A w życiu podążajmy za naszymi
marzeniami.
Co się dzieje z ludźmi?
Czemu krzywdzą nawzajem siebie?
Spadają rozbici na kawałki
niczym jesienne liście na drzewie.
Jesień
W tłok myśli wplątany
do ściany przyciśnięty
i tylko urywki myśli
przelatują, jakby dla zachęty.
Kolejne pytania,
które tylko ja słyszę
i chociaż bym krzyczał,
krzyku mego nikt nie usłyszy.
I nagle jakby z nieba
pojawia się osoba boska.
I wskazuje swą ręką
na wpół pęknięty drogowskaz.
Kim był ten człowiek?
niestety się nie dowiem
mam jednak nadzieję, że kiedyś
ktoś mi na to pytanie odpowie .
Cisza
Słowa, które nie znaczą już nic
Wrota, które otwierają drzwi
Pustka, którą zasłaniamy marzeniami
Cisza, która jest między nami.
Tak wiele słów, które codziennie
wypowiadamy
Tak wiele nut, które na co dzień słyszymy
I tylko w połowie do nich docieramy
Dlatego, że w duszy jesteśmy nieszczęśliwi.
Skąd bierze się w nas tyle
zła i nienawiści?
Niemal wszystkie liście
na ziemię pospadały
i gołe już drzewa stoją.
Coraz to zimniej, jesień nastaje
a kwiaty więdną wokoło.
Smutek, depresje, łzy i udręki
widnieją na twarzach ludzi.
Budzik jak co dzień dzwoni i dzwoni
lecz nie wiem, czy chcę się obudzić.
Jesienna depresja powoli zaczyna
odwiedzać serca nasze,
głucho, szaro, pusto wokoło
a serce już wolniej kołacze.
Nie ma już dnia, co by bez deszczu
czymś innym zaskoczył nad ranem.
Dość tej pogody, dość tej agonii,
co w życiu mym wprowadza zamęt.
Przez mglistą aurę i mętne powietrze
przeciskają się ostatnie promienie,
słońce zachodzi, możemy już tylko
czekać na przejaśnienie.