NASZ DOM SPIS TREŚCI:
Transkrypt
NASZ DOM SPIS TREŚCI:
Numer 12 Grudzień 2016 NASZ DOM SPIS TREŚCI: NA DOBRY POCZĄTEK TEMAT MIESIACA: Zapomniane tradycje świąteczne URODZINY MIESIĄCA PODRÓŻE DOOKOŁA ŚWIATA z Redagują: I. Fedorek M. Pakuła A. Rzodkiewicz z 1 NA DOBRY POCZĄTEK „Kto mało myśli, błądzi wiele” Leonardo Da Vinci TEMAT MIESIĄCA ZAPOMNIANE TRADYCJE ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA Odwiedzanie domów przez mężczyzn lub kobiety o świcie w wigilię, zakaz opuszczania domów w Boże Narodzenie, czy wprowadzanie do domu konia – to niektóre z zapomnianych zwyczajów okresu świąt Bożego Narodzenia, które dawniej miały zapewnić dobrobyt i szczęście. Etnografowie przypominają, że w tradycji ludowej Boże Narodzenie, nazywane Godami było nie tylko świętem kościelnym, ale rozpoczynało również nowy rok. Nabierało przez to charakteru święta początku, od którego zależała przyszłość. Stąd wiele zjawisk, zdarzeń, które działy się w wigilię Bożego Narodzenia traktowane były przez ówczesnych ludzi jako wróżby, zaklinanie losu, by sprzyjał ludziom. Praktykowano też wiele tajemniczych i obecnie zupełnie niezrozumiałych zwyczajów, które miały zapewnić dobrobyt, szczęście, obfitość pożywienia. Wiele tych zwyczajów zostało zapomnianych, a te, które nadal są praktykowane, straciły swoje pierwotne znaczenie i symbolikę. Jedną z takich tradycji były odwiedziny wczesnym rankiem małych chłopców tzw. połaźników, którzy składali życzenia gospodarzom i dzięki temu zapewniali pomyślność i spokój domowi, czy też mężczyzn lub starszych chłopców, którzy tuż po północy wyruszali ze swoich domów, by zdążyć odwiedzić wszystkich krewnych jeszcze przed świtem. Zgodnie ze zwyczajem odwiedzających mężczyzn domownicy częstowali ciastem, wędliną, ofiarowywali pieniądze, albo bułeczki, zwane szczodrakami. Tradycja ta zwana właśnie „na szczodraka”, pochodząca ze wschodnich kresów, w większości domów jest całkiem zapomniana, w nielicznych rodzinach na Podkarpaciu praktykowana jest do dziś. Rzeszowski etnograf Andrzej Karczmarzewski wyjaśnił, że wizyty te związane były z przekonaniem w niektórych częściach regionu o fatalnych skutkach odwiedzin kobiety jako pierwszej osoby przychodzącej w dniu wigilii. Przypomniał, że łączyło się ono z symboliką dnia początku. Powszechnie 2 wierzono, że taka wizyta ściągnie na dom i jej mieszkańców zmartwienia i niepowodzenia w gospodarstwie, chorobę, a nawet śmierć. „Kobieta, która nieostrożnie weszła w obręb zagrody mogła być posądzona o czarowanie i narażona była na wyzwiska oraz przegonienie, nie zawsze grzeczne i uprzejme. W niektórych regionach Podkarpacia za taką kobietą rzucano też cebulą, której ostry smak i silny zapach miał odstraszyć złe moce” – mówi naukowiec. Szefowa Muzeum Etnograficznego Elżbieta Dudek-Młynarska zauważyła, że były rejony, gdzie właśnie wizyta mężczyzny rankiem w wigilię, na dodatek ubranego w kożuch, przynosiła pecha, natomiast wizyta kobiety jako pierwszej miała zapewnić szczęście i dobrobyt. „W Rzeszowskiem, Przeworskiem i wśród Lasowiaków pojawienie się w drzwiach kobiety odczytywano pomyślnie, bowiem jej wizyta zapowiadała, że w gospodarstwie rodzić się będą cieliczki i kokoszki” – wyjaśniła etnografka. Innym szczególnym i zupełnie niezrozumiałym zwyczajem było trzymanie w dłoni łyżki przez cały czas trwania wieczerzy. Łyżki nie wolno było ani odłożyć na stół, ani tym bardziej upuścić na podłogę. Odczytywano to bowiem jako złą wróżbę, że osoba, która ją upuściła, nie doczeka następnej wigilii. Podobnie interpretowano wywrócenie choinki, która nawiązywała do zielonej gałęzi symbolizującej życie. Niezrozumiałym dzisiaj zwyczajem był zakaz, w niektórych miejscowościach regionu, napicia się wody w czasie wigilii. Dudek-Młynarska wyjaśniła, że wodę uważano za główne „pożywienie” roślin i człowiek nie powinien zabierać jej roślinom. Uważano również, że wypicie w wigilię wody spowoduje ciągłe pragnienie. Innym wyjaśnieniem tego zakazu było przekonanie, że woda jest siedliskiem złych mocy, demonów, które mogą zagrażać człowiekowi. Stąd na wieczerzy nie podawano np. potraw pochodzących z wody. Etnografowie przypominają, że popularne współcześnie ryby, dawniej nie były znane jako potrawa wigilijna. Wigilia obfitowała także w nakazy wykonywania różnych czynności, które miały w nadchodzącym roku zapewnić dobrobyt, siłę, zdrowie. Trzeba było np. mielić mąkę w żarnach, po to, by jej nie brakło przez cały rok. Aby zapewnić sobie siłę, „dźwigano” piec, a aby koniom zapewnić siłę i zdrowie - przeganiano je. 3 Wierzono, że przy wigilijnym stole gromadzą się nie tylko żyjący, ale również zmarli członkowie rodziny. Specjalnie dla nich palono na polach ognie, by mogli się przy nich ogrzać, szykowano jedzenie, by mogli się najeść oraz miejsce w izbie, by mieli gdzie odpocząć. Usuwano też odzież wiszącą na kołkach w izbie, aby dusze, które przybierały postać niewidzialnych ptaków, miały gdzie przysiąść. Zostawiano także „kolędę dla wilka”, którego uważano za przybysza z innego świata, w domyśle - świata zmarłych. Zostawiano mu najczęściej miskę grochu. Później ta praktyka miała raczej zapewnić bezpieczeństwo bydła przed drapieżnikami – zauważyła Dudek-Młynarska. W Boże Narodzenie, które świętowano wyłącznie w gronie najbliższej rodziny, również obowiązywały całkowite zakazy wykonywania rozmaitych czynności. Nie wolno było gotować, nosić wody, nawet kroić chleba. „Zwyczajowo zakazane było nawet czesanie i przeglądanie się w lustrze. Nie zakłócano ciszy, jaka powinna tego dnia panować” - podkreślił Karczmarzewski. Nie wolno było nawet głośno rozmawiać. Zakazy te podyktowane były przekonaniem, że Boże Narodzenie to wielkie święto i należy je godnie uczcić. Kolejny zakaz dotyczył opuszczania gospodarstw, wolno było jedynie pójść do kościoła. Zakaz ten wynikał z przekonania, że dom to miejsce bezpieczne, przychylne człowiekowi. W wielu okolicach oczekiwano odwiedzin samego Jezusa, który właśnie w tym dniu miał chodzić po kolędzie. Wcześniej niż zwykle zapalano lampy, które paliły się nieraz przez całą noc, i stawiano w oknach, aby wskazać Mu drogę. Z powagą i nastrojem Bożego Narodzenia kontrastował nastrój drugiego dnia świąt, czyli dzień św. Szczepana. Dudek-Młynarska podkreśliła, że w tradycji ludowej Podkarpacia dzień ten obfitował w zabawy, odwiedziny i wróżby. Niektóre z nich miały charakter matrymonialny, podobnie jak zwyczaje andrzejkowe. W tym dniu gospodarze szli z kolędą do koni, a gospodynie do bydła. Dawano zwierzętom kolorowe opłatki, chleb, wigilijne potrawy. Krowy dostawały także czosnek chroniący je przed urokami czarownic. W sadach wiązano słomianymi powrósłami drzewa owocowe, aby dobrze rodziły, a poświęconym na sumie owsem obsiewano nieurodzajne zagony, żeby ziemia dobrze plonowała. Na pamiątkę ukamienowania św. Szczepana święconym owsem, bobem, lub grochem obrzucano się także w kościele. Miało to także zapewnić urodzaj w nadchodzącym roku. 4 Etnografka opowiedziała znaną z tradycji lasowiackiej tradycję - współcześnie niezrozumiałą kolędę z żywym koniem. „Wprowadzano do izby konia. Za dobrą wróżbę odczytywano, gdy zwierzę załatwiło w izbie swoją potrzebę fizjologiczną. Miało to przynieść gospodarzowi +kupę szczęścia+” – opowiadała Dudek-Młynarska. Wieczorami w dniu św. Szczepana goszczono się wzajemnie, czekając na kolędników. Ich wizyta, podobnie jak odwiedziny mężczyzn w wigilię, miała zapewnić pomyślność w nowym roku. Okres Godnich Świąt rozpoczynało światło gwiazdy oznajmującej rozpoczęcie wieczerzy, kończyło natomiast światło gwiazdy niesionej przez kolędników w dniu Trzech Króli, czyli 6 stycznia następnego roku. Materiał pochodzi ze strony www.rp.pl 5 Urodziny Solenizantów Grudnia Berghof Jurgen Krawczyk Aleksandra Kasperczyk Urszula Urodziny Więc Ci obchodzisz dnia dzisiejszego, życzymy wszystkiego najlepszego, nadziei w sercu, trafnych zrządzeń wiary losu, ile w samego gwiazd na siebie, niebie, morza radości i bezkresnej miłości Składają Dyrektor, personel i mieszkańcy. 6 Serdecznie zapraszamy na uroczystą kolację wigilijną, która odbędzie się 24.12.2016 (sobota) o godzinie 16.00 na jadalni naszego domu. 7 Podróże dookoła świata Miesiąc Piernika i Pierniczków Toruńskie pierniki Najsłynniejszym produktem wytwarzanym w Toruniu są pierniki toruńskie. Tradycja wypieku w mieście Kopernika tych aromatycznych ciastek jest niemal tak długa jak historia Torunia. Mówi się, że żaden z gości naszego miasta nie może wyjechać z Torunia bez piernika. Do wyrobu toruńskich pierników używana jest najwyższej jakości mąka i wyjątkowy w smaku miód, w które obfitują jedynie nadwiślańskie lasy i pola wokół Torunia, oraz orientalne przyprawy korzenne. W dawnych czasach, piękny, stary hanzeatycki Toruń położony był na skrzyżowaniu najważniejszych europejskich szlaków handlowych. Dzięki temu bez problemu z krajów Lewantu przywożono tu część składników niezbędnych do wyrobu pierników: imbir, goździki, cynamon, kardamon, gałkę muszkatołową itd. Toruńscy mistrzowie piernikarstwa zazdrośnie strzegli tajemnicy receptur wypiekanych przez siebie pierników. Przepisów strzeżono nie tylko przed konkurencją z Norymbergii czy Królewca, gdzie podjęto próby odtworzenia doskonałego smaku pierników z Torunia - lecz także przed piernikarzami z samego Torunia. Podobnie jak to jest z winami pochodzącymi z najlepszych winnic Francji czy Włoch, wystarczyło jedynie skosztować toruńskich pierników, by po wysublimowanym smaku rozpoznać, z której toruńskiej wytwórni pochodzą. Obecnie jedynym bezpośrednim spadkobiercą i kontynuatorem wielkiej toruńskiej tradycji piernikarskiej jest Fabryka Cukiernicza "Kopernik" S.A., która założona została w 1760 roku przez Jana Weese. Współczesne technologie wyrobu pierników opierają się na starych recepturach i metodach, których bezpośrednia tradycja sięga doświadczeń mistrzów piernikarskich z wieku XVI. Pierniki z Torunia, jako jedyne prawdziwe, sprzedawane są między innymi we wszystkich krajach Unii Europejskiej, Kanadzie, USA, Kuwejcie, Izraelu i Japonii. Ze względu na ich smak i jakość już od średniowiecza datuje się zwyczaj obdarowywania znamienitych gości, specjalnie na tę okazję zaprojektowanymi i wypieczonymi piernikami. Taki podarunek otrzymał w Toruniu papież Jan Paweł II, pierniki wręczano także w darze odwiedzającym miasto prezydentom państw, cesarzom, królom, zdobywcom nagrody Nobla. 8 Do historii przeszedł piernik wypieczony w 1778 roku dla carycy Katarzyny, który miał ok. 2 metrów długości i był gruby na 30 cm. Papież Jan Paweł II otrzymał od delegacji toruńskich piernikarzy okolicznościowy piernik wypieczony w kształcie układu heliocentrycznego znanego z dzieła Mikołaja Kopernika "De Revolutionibus…". Szczególnie głębokie znaczenie mają wręczane w Walentynki piernikowe serca. Toruńskie pierniki uwielbiał Fryderyk Chopin. W sierpniu 1825 roku poświęcił im nawet list do przyjaciela: "(…) ale zostawiwszy Kopernika, który urodził się w Toruniu, zacznę o pierniku toruńskim. (…) Podług zwyczaju tutejszego piernikarzy, sklepy do pierników są to sienie kamienic obstawione skrzyniami na klucz dobrze zamykanymi, w których rozgatunkowane, w tuziny ułożone pierniki spoczywają. (…) więcej opowiem, gdy się zobaczymy, ale to Ci napiszę, iż największą impresję, czyli alias wrażenie, pierniki na mnie uczyniły. Widziałem ja, prawda, i całą fortyfikację ze wszystkich stron miasta, ze wszystkimi szczegółami, (…) prócz tego kościoły gotyckiej budowy, od Krzyżaków fundowane, z których jeden 1231 roku zbudowany. Widziałem wieżę pochyłą niczym w Pizie, ratusz sławny, tak zewnątrz jako i wewnątrz, którego największą osobliwością jest to, że ma okien ile dni w roku, tyle sal ile miesięcy, tyle pokoi ile tygodni, a wież ile pór roku i że cała budowla onego jest jak najwspanialszą, w guście gotyckim. To jednak nie przechodzi pierników, oj pierników (…)". Jeden ze współcześnie produkowanych w Toruniu pierników na cześć F. Chopina nazwano "Scherzo" ("Żart"). W dawnych wiekach toruńskie pierniki wypiekane były między innymi w kształcie karet, herbów, rycerzy, mieszczan i mieszczek w trakcie zajęć, serc, a przede wszystkim Katarzynek, które są jednymi z najsłynniejszych toruńskich pierników. Historia milczy, kto wymyślił piernik o tym kształcie i dlaczego ma on tę nazwę, ale istnieje kilka pięknych legend. W jednej z nich, piernik o charakterystycznym kształcie i nazwie wymyślił młody, skromny czeladnik, który był zakochany w pięknej Katarzynie - córce swojego mistrza piernikarskiego - po to, by zdobyć tak serce ukochanej, jak i uznanie przyszłego teścia. W całości skopiowano z portalu internetowego 9