9 grudnia drugoklasiści wybrali się do Galerii Bałtyckiej, by przez

Transkrypt

9 grudnia drugoklasiści wybrali się do Galerii Bałtyckiej, by przez
Terminatorzy
STOPOLANKA NR 4/2016/17
Przed każdym leżało brązowe
piernikowe serce i tubka z lukrem.
9 grudnia drugoklasiści wybrali
się
do
Galerii
Bałtyckiej,
by
przez godzinę terminować u piernikarza
z Torunia.
Po
przybyciu
na
miejsce
wszyscy przyszli terminatorzy założyli
zielone fartuchy i weszli bez żadnej
magii do Toruńskiej Fabryki Pierników.
Tu uwagę wszystkich zwrócił ogromny
piec, trochę podobny do tego z baśni
o Jasiu i Małgosi. Niejeden chciał
do niego zajrzeć, ale piernikarz do tego
nie dopuścił.
Potem
wszyscy
siedli
przy długim
stole,
na
małych
krzesełkach, takich samych, jakie były
w domu krasnoludków, gdy przyszła
do niego
Śnieżka
pozostawiona
przez litościwego myśliwego w lesie
gdy z rozkazu złej królowej - macochy
miał ją zabić.
Najpierw dzieci polukrowały
gotowe już pierniki. Potem każde z nich
otrzymało porcję ciasta, z którego
po rozwałkowaniu wycinało wybrane
kształty,
przykładając
matrycę.
Następnie dzieci ułożyły ciastka
na blasze, którą piernikarz wstawił
do pieca.
Terminatorzy
Potem
mali
terminatorzy
po złożeniu
przysięgi
zostali
wtajemniczeni w recepturę toruńskich
pierników i przygotowali własne ciasto.
STOPOLANKA NR 4/2016/17
Tymczasem w szkole, pierwszoklasiści
również piekli pierniczki.
Gdy pierników przychodzi czas,
wszyscy gotowi są.
Wyrabiali je ręcznie z mąki,
wody, mleka, miodu i przypraw
(goździki,
gałka
muszkatołowa,
cynamon), mieszając w proporcjach
podanych przez piernikarza. Zanim
zostaną z nich upieczone pierniki
piernikarz zabierze je do fabryki
w Toruniu. Po dwunastu tygodniach
będzie z niego można piec następne
pierniki.
Mąka, miód, goździki, gałka -
rozwiązana już zagadka.
Do szkoły wszyscy wracali
zadowoleni, zjadając po drodze
polukrowane przez siebie pierniczki. Do
dzisiaj nikomu nie zdradzili tajemnicy
przepisu toruńskich pierników.
Hor