Kultura jako forma znaczenia
Transkrypt
Kultura jako forma znaczenia
Kultura jako forma znaczenia „Kultura” awansowała w ostatnim dziesięcioleciu do rangi kluczowego pojęcia debat w naukach humanistycznych i politycznych. Zarazem jed nak pojęcie to wciąż jest w pewnym stopniu nieostre i teoretycznie nie wyjaśnione. Merytoryczną przyczyną tego stanu rzeczy jest rozpad sub stancjalnego pojęcia natury ludzkiej w naszych czasach224. Jeśli posłużymy się zapisanym przez Maxa Webera określeniem kul tury - „wyposażony z punktu widzenia człowieka w sens i znaczenie, ograniczony fragment niemającej sensu nieskończonej liczby wszyst kich zdarzeń w świecie”225 - to nasuwają się ważne pytania: Kim jest człowiek? Czym jest punkt widzenia człowieka? Odpowiedź na te pyta nia znowu zależna jest od teorii. Z jednej strony dopiero utrata antropologicznej oczywistości stawia pojęcie kultury w centrum refleksji nauk humanistycznych: „Nie istnie je coś takiego jak niezależna od kultury natura ludzka”226*.Z drugiej kul tura staje się pojęciem regulacyjnym upewniania się człowieka co do samego siebie dopiero wtedy, gdy zrozumie się radykalną niekonieczność zdobyczy kultury: „Kultura [jako pojęcie] staje się możliwa dopie ro w nowoczesnym społeczeństwie, które potrafi najpierw poddać sie224 Uwagi końcowe wiele zawdzięczają mojej wieloletniej współpracy z Paulem Geyerem w dziedzinie krytycznej teorii kultury. Jej rezultatem sąm.in. artykuły Paula Geyera i moje w: Claudia Jtinke, Rainer Zaiser, Paul Geyer (red.): Romanistische Kulturwissenschaft?, Wurzburg 2004, s. 9-30 i s. 45-56. 225 Max Weber: Die , Objektivitat' sozialwissenschaftlicher und sozialpolitischer Erkenntnis. W: Gesammelte Aufsćitze zur Wissenschaftslehre, Tubingen 1988, s. 146— 214, tu s. 180. 226 Clifford Geertz: KulturbegriffundMenschenbild. W: Dos Schwein des Hauptlings. Beitrage zur historischen Anthropologie, Berlin 1992, s. 56-82, tu s. 75. 123 Krótka historia kultury europejskiej Kultura jako forma znaczenia bie refleksji jako strukturalnie niekonieczne i jednocześnie tylko jako takie”227. Ale ze strukturalnej i procesualnej niekonieczności nie da się wyprowadzić żadnych ponadczasowych i ponadlokalnych ideałów kul tury, a zatem i żadnych kryteriów krytyki kultury. Pojęcie „kultur” staje się niepodlegającym syntezie plurale tantum i zachodzi obawa, że led wie stało się autonomiczne, już samo siebie dekonstrauje bądź rozpływa się w pojęciu społeczeństwa. A czy w ogóle potrzebne jest pojęcie „kultury”, czy też można z nie go zrezygnować na rzecz „społeczeństwa”? Nowoczesne społeczeństwo jest działaniem komunikacyjnym, zróżnicowanym według systemów funkcji i mediów. Gdzie jest w nim miejsce dla kultury? Być może należy zadać pytanie zasadnicze: jak funkcjonuje nadawa nie znaczeń? I jeszcze bardziej zasadnicze: jakie jest znaczenie znaczenia? Co robi człowiek, kiedy kieruje się znaczeniem, a przede wszyst kim: jak to robi? Odpowiedź daje teoria systemów, ponieważ „znaczenie” zajmuje cen tralne miejsce w systemach społecznych, rozumianych jako wytwarza nie znaczeń. Pojęcie „znaczenia” zastępuje przy tym starsze koncepcje historii idei albo historii mentalności. Można wyjaśnić operacyjnie, jak powstaje znaczenie, natomiast trudno wyjaśnić, jak powstają idee albo jak tworzy się mentalność. Znaczenie, ujmując czysto formalnie, to ak tualizacja określonej komunikacji w horyzoncie jej możliwych alterna tyw. Znaczenie znaczenia polega zatem na redukowaniu kompleksowo ści i przezwyciężaniu niekonieczności. Uporządkowane, często używane, stypizowane znaczenie osadza się w semantyce i można je w tej postaci dalej stosować. Stąd dochodzimy szybko do pojęcia wiedzy kulturowej. Co zatem osiągnęliśmy? Po pierwsze zrozumienie, że semantyka historyczna powstaje autopoietisch wskutek silnej presji na selekcję w zdeterminowanej nieprzyczynowo zależności od rozwoju społecznego, a więc jednostki nie mogą jej wytworzyć celowo. Mniej istotne jest, kto formułuje określony tekst, liczy się natomiast to, ja k dochodzi do komunikacji przyłączającej, tzn. jakąjakość miał i ma ów tekst jako wzorzec interpretacyjny dla komuni- kacji społecznej, na jaką społecznie ważną problematykę reagują wy brane wzorce interpretacyjne i jakim odmianom poddawane są istnieją ce semantyki. Po drugie możliwość poddania refleksji możliwych alternatyw - i tu taj wchodzą w grę aspekty normatywne. Skorzystajmy z niej i spróbuj my wskazać pytaniu o znaczenie kultury kierunek, który nie wydaje się chętnie uczęszczany. O wiele bardziej chwytliwe byłoby pytanie o ogólną orientację w sferze wartości, na przykład definicję kultury wartościowej albo określenie dóbr kultury. Dywagacje takie wydają się jednak dziś bardziej wątpliwe niż kiedykolwiek. W artykule Jenseits der Barbarei Niklas Luhmann pisze: Mimo to chcielibyśmy utrzymać pewne normatywne pojęcie o kulturze, umocowane w tradycji europejskiego oświecenia, które za Jacobem Burckhardtem można by określić jako „umiejętność poddaną refleksji”229. Kul tura mieści w sobie refleksję, porównywanie, krytykę, czyli obserwację dru giego poziomu, która musi zastąpić pojęcie rozumu uniwersalnego. Kultura jest, według Jacoba B urckhardta, p er se społeczną kry tyką pań stwa i religii. „Nieustannie modyfikuje i kruszy obie te stabilne instytucje organizujące życie [państwo i religię; H.-G. P.] - chyba że te podporząd kowały ją sobie całkowicie i ograniczyły do własnych celów”230. Burckhardt wypowiada się w ten sposób przeciw wszelkim totalitaryzmom i fun- 227 Niklas Luhmann: Kultur ais historischer Begriff. W: Geselischafisstruktur und Semantik. Studien zur Wissenssoziologie der rnodernen Gesellschaft, Frankfurt/ Main 1995, tom 4, s. 31-54, tu s. 51. 228 Niklas Luhmann: Jenseits der Barbarei. W: Geselischafisstruktur und Semantik, tom 4, s. 138-150, tu s. 50. 229 Jacob Burckhardt: Weltgeschichtliche Betrachtungen, Stuttgart 1978, s. 57. 230 Tamże. 122 Z pewną nostalgią możemy dziś wspominać barbarzyńców albo inne ludy - pogańskie, dzikie. Same mogły decydować o swoim porządku społecznym. My nie mieliśmy z tym nic wspólnego. Mieliśmy nato miast swobodę wyboru, czy je nawracać, czy podbijać, czy też oszu kańczo bogacić się ich kosztem. Kiedy mówiliśmy o humanitas, o ius gentium, o człowieczeństwie albo o prawach człowieka, były to nasze, europejskie pojęcia. To wszystko nie przystaje już do sytuacji, w jakiej nowoczesne społeczeństwo znajduje się dzisiaj - nie mówiąc nawet o takich pojęciach, jak societas civilis czy communitas, które wyciąga my z piwnic jak kiszoną kapustę, odgrzewamy i zjadamy ze smakiem228. 124 Krótka historia kultury europejskiej Kultura jako forma znaczenia damentalizmom. Krytykuje przewagę państwa i religii nad kulturą i wpływ, jaki mogłyby na nią wywierać w jakimkolwiek zakresie. Kultura ma być przeciwwagą dla władzy, która w jego oczach jest zła sama przez się. Na wet jeśli nie podzielamy tego poglądu, trzeba wyraźnie stwierdzić, że „wolne” manifestacje kultury, jakich znaczącą formą są środowiska towa rzyskie231, wyznające zasady szczęścia i pokoju, wyrażają się w medium innym niż medium władzy. „Kultura sama w sobie ma tendencję do roz przestrzeniania się i wyrównywania”232. Rozwinięta, dojrzała komunika cja to komunikacja towarzyska, przyjazna, choć niekoniecznie zgodna. Kultura salonowej konwersacji towarzyskiej około 1800 roku daje przy kład, jak można radzić sobie z różnicami poglądów. Humanistyczne zasa dy współżycia nie muszą wymagać jedności tożsamości i integracji, lecz umożliwiają tożsamość bez integracji i integrację bez tożsamości. Adomo przestrzega, że ideał kultury jako integracji absolutnej znajduje swe lo giczne spełnienie w ludobójstwie. Według Burckhardta kultura to „całość życia towarzyskiego, cała tech nika, sztuka, literatura i nauka”. Jeśli odniesiemy pytanie o miejsce kultu ry do społeczeństwa współczesnego i uwzględnimy systemową teorię spo łeczeństwa, uzyskamy określenie precyzyjniejsze: skoro system społeczny podzielony jest na systemy funkcyjne, to trzeba przyjąć, że nie da się utrzy mać żadnej integralnej koncepcji kultury, opartej na wyobrażeniu o jedno ści społeczeństwa. Można natomiast pytać o „kulturę” poszczególnych systemów funkcyjnych, a więc na przykład o kulturę systemu gospodar czego, kulturę systemu nauki albo kulturę polityczną itd. A także o kultu rę sztuki. Dojrzała, rozwinięta sztuka byłaby zatem „światowa”. Poza jej nawiasem pozostaje wówczas funkcjonalnie nieprzyporządkowana albo (klasyfikowana wieloznacznie) komunikacja: „komunikacja, że tak po wiem, au trottoir albo nieco wznioślej »realistyczna«, »powszednia«”233. Komunikacja au trottoir nie jest oczywiście kulturą, a przynajmniej nie zawsze dojrzałą. Ale istnieją dojrzałe formy powszedniej komunikacji, rozwijane w uwarunkowanych społecznie formach życia towarzyskiego, które krytycznie i samokrytycznie praktykująkomunikację nieautorytamą. 1 tylko one mogą być dla nas wzorcem. Zapytajmy raz jeszcze: gdzie w naszym „odczarowanym” świecie tworzą się znaczenia kulturowe? Gdzie determinizm cywilizacyjny - tech nika, celowość, racjonalność - nie jest zupełny? Otóż w dziedzinie sztuki, być może jeszcze niekiedy w działalności naukowej i w niezorganizowanych lub subsystemowych obszarach życia społecznego; obszarach, które z kolei penetrowane są głównie w literaturze, ale i w sztukach plastycz nych. W sztukach tych wciąż jeszcze występują najambitniejsze formy krytyki społeczeństwa. Jedną z form i jednym z wamnków pamięci kultu rowej jest również naukowa praca nad nią. W ten sposób nauki historycz ne potencjalnie wnoszą swój wkład do krytyki kultury. Nie da się uniknąć preferencji dla „wysokiej kultury”. Pojęcie to oznacza, patrząc formalnie, wysoką złożoność, refleksywność, perspektywiczność, relatywność. Sztuce, a zatem sztukom przypada jak zawsze podstawowe znacze nie. I to z powodów, trzeba powiedzieć, strukturalnych. W artykule o sztu ce światowej Luhmann wykazuje, że - i w jaki sposób - dopiero nowo czesna sztuka może być sztuką światową234. Wiąże się to z opisem świata i społeczeństwa; opisem, jakim system społeczny (a więc i system sztu ki) reaguje na przemianę swoich struktur. W sztuce światowej - mówiąc krótko - chodzi o jakieś, jakiekolwiek odniesienie do siebie. Odniesienie do „świata” polega na formalnej for mie obserwowania. Świat to zatem „reszta”, która pozostaje po stworze niu formy. „Pod pojęciem »sztuki światowej« rozumiemy nie tę, która reprezentuje świat widziany wyniośle z góry, ale tę, która obserwuje świat w trakcie »bycia obserwowanym«, a jednocześnie przestrzega rozróż nień, od których zależy, co można zobaczyć, a czego nie”235. W jednym z ostatnich swoich dzieł, liczącej 24 zdania noweli Friedrich Durrenmatt poddał obserwacji rzeczywistość poddaną obserwacji. Zlecenie albo O obserwowaniu obserwatora obserwatorów z 1986 r. rozwija pano ramę totalnego wykorzystania mediów - telewizji, prasy, filmu, kompute rów, satelitów, nawet prywatnego pamiętnika - w służbie władzy i na uży tek prywatny. Psychiatra von Lambert szpieguje swą żonę, a służby specjalne, będące na usługach kompleksów wojskowo-przemysłowych, szpiegują się wzajemnie. Jest to nader aktualny scenariusz wojny mediów, które zarazem 231 Tamże, s. 64 i n. 232 Tamże, s. 85 i n. 233 Niklas Luhmann: Ókologische Kommunikation, Opladen 1990, 3. wyd., s. 75. 234 Por. Niklas Luhmann: Wellkunsl. W: Frederick D. Bunsen, Dirk Baecker: Unbeobachtbare Welt. Uber Kunst m d Architektur, Bielefeld 1990. 235 Tamże, s. 40. 125 127 Krótka historia kultury europejskiej Kultura jako forma znaczenia są mediami tej wojny. Obserwowanie mediów demaskuje zarówno powią zania przemysłu z polityką, jak i wojnę płci, jako information warfare. Diirrenmatt każe logikowi D. stwierdzić: „do każdego obserwowanego przynależy jakiś obserwujący, który, jeśli jest obserwowany przez tego obserwowanego, sam staje się obserwowanym”. Spowodowałoby to fak tycznie problem: obserwowani czuliby się przyłapani, co budziłoby wstyd i żenadę, często też agresję, byłoby jednak symptomem naszych czasów: „każdy czuje się obserwowany przez każdego i obserwuje każdego, dzi siejszy człowiek jest człowiekiem obserwowanym, państwo obserwuje go coraz bardziej wyrafinowanymi metodami [...], podobnie każde państwo obserwuje inne państwa i czuje się obserwowane przez inne państwa, rów nież tak jak jeszcze nigdy dotąd człowiek obserwuje przyrodę [...]”23<’. Paranoja obserwowania powoduje, że człowiek ma nie tylko poczucie bezsensowności istnienia, lecz także potrzebę, by samemu być obserwo wanym: „bo nie obserwowany wydałby się sobie niegodny uwagi, a nie godny uwagi nie dość poważany, a nie dość poważany nieważny, a nie ważny pozbawiony sensu [...], dlatego wszyscy obserwują się nawzajem, fotografują i filmują się nawzajem ze strachu przed bezsensownością wła snej egzystencji w obliczu rozsypującego się w pył uniwersum z jego mi liardami Dróg Mlecznych [...], któż inny miałby jeszcze obserwować czło wieka, żeby nadać mu sens, jeśli nie on sam, bo w takim monstrualnym wszechświecie Bóg osobowy już nie jest możliwy, Bóg jako władca świa ta i jako Ojciec, który obserwuje każdego, widzi każdy włos na każdej głowie; Bóg umarł, ponieważ stał się nie do pomyślenia [.,.]”236237. Tak to przedstawia pisarz, a własną obserwację maskuje wypróbo waną formą ironii - rezultat jest taki, że wszystko okazuje się inne, niż się wydaje, a w gazecie pojawiają się czasem również dobre wiadomo ści: uznana za zmarłą i pochowana Tina von Lambert „powiła zdrowego chłopca, toteż D. składając gazetę, powiedział do E: cholera, ale miałaś szczęście!”238 Tylko czy możemy w to wierzyć? Zresztą media są tak czy inaczej generalnie podejrzane239. Diirrenmatt pisze końcowy rozdział metafizyki Zachodu, świata sta czającego się w pustkę - w kongenialnej zgodności z Niklasem Luhmannem: „Mówiło się, że »Bóg umarł«, a miało to znaczyć: ostatniego ob serwatora nie da się ustalić”240. Sztuka ma ambiwalentny stosunek do rzeczywistości. „Rozszczepia realność dzięki formie, tak że w efekcie można rozróżnić dwie strony: rzeczywistość realnąi rzeczywistość fikcyjną. Przeciwstawiając fikcyjną realnej sztuka wytwarza po obu stronach formy stan, którego przedtem nie było, a w każdym razie nie można go było zaobserwować. Rzeczy wistość realna staje się normalnym dniem powszednim, dziedziną speł nienia spodziewanych oczekiwań. Rzeczywistość fikcjonalna staje się dziedziną reflektującą inne (nieznane, zaskakujące, tylko sztucznie wy twarzane) możliwości porządkowania”241. Uruchamia potencjał krytyki, którego nie należy nie doceniać. Odpowiedź na pytanie, jak kultura i krytyka są dziś w ogóle możli we, wynika niejako sama ze zrozumienia, że kultura jest wprawdzie re zultatem ludzkiego działania, ale nie jest rezultatem ludzkiego planowa nia. Zgadzają się z tym teorie samoorganizujących się systemów. Ponieważ w procesie historycznym „oddziaływać przyczynowo może nie ładunek idei, lecz co najwyżej ich niekonieczna możliwość”, a za tem „nie powinno się zakładać jakiejś downward causation tego rodza ju, że idea z kultury przechodzi do głów, a stąd do rąk i języków”, to należy przyjąć, że „możliwość bycia innym stymuluje działalność, z której dopiero sukces wybiera treści, dające się usystematyzować”242. Cóż po zostaje zatem innego, niż pokazywać, że to, co jest, mogłoby też być czymś innym. Czy lepszym, czy gorszym - kto to wie? 126 236 Friedrich Diirrenmatt: Zlecenie albo O obserwacji obserwatora obserwatorów, przełożyła Iwona Kotelnicka, Warszawa 1993, s. 12. 237 Tamże, s. 13-14. 238 Tamże, s. 68. 239 Por. Boris Groys: Unter Verdacht. Eine Phanomenologie der Medien, Munchen/ Wien 2000. 240 Luhmann: Die Realitdt der Massenmedien, s. 210. 241 Luhmann: Weltkunst, s. 13. 242 Luhmann: Gesellschaftsstmktur undSemantik 1, s. 8.