Środa Popielcowa – 2015 Drodzy! Gromadzimy się dzisiaj w
Transkrypt
Środa Popielcowa – 2015 Drodzy! Gromadzimy się dzisiaj w
1 Środa Popielcowa – 2015 Drodzy! Gromadzimy się dzisiaj w świątyni liczniej niż codziennie, rozpoczynamy bowiem Wielki Post. Jak podkreśla wielu księży, to ten nic nieznaczący popiół sprawia, że dziś w powszedni dzień w Kościołach jest więcej ludzi. Za chwilę poproszę lektora żeby mi pierwszemu posypał głowę popiołem, bo to jest znak dla wszystkich, od papieża po najmniejszego ministranta i wiekową babcię. Potem posypię wam głowy popiołem. Dlaczego będę sypał na głowę? Jak człowiek chce obmyć całe ciało to wchodzi pod prysznic, jak woda leci na głowę to już spłynie wszędzie, chcemy posypać sobie głowę, czyli posypać siebie całego. W praktyce mielibyśmy duże kłopoty, żeby tak was całych posypać popiołem. I jeszcze jedno, głowa jest tym, co jest dla nas najcenniejsze, najbardziej strzeżemy głowy, kiedy się jedzie motocyklem zakłada się kask, o głowę się dba, my się czeszemy, panie się malują, kiedy jest jakieś niebezpieczeństwo, zakrywamy głowę. I właśnie tą głowę chcemy naznaczyć znakiem popiołu. Czyli to co dla nas jest najważniejsze, tą istotę czy esencję naszego człowieczeństwa. Na tym kawałku naszego ciała, czyli głowie są najważniejsze nasze zmysły: oczy, uszy, nos, usta. . I to sypiemy popiołem, aby całe nasze zmysły, cały nasz intelekt i całe nasze życie emocjonalne było dotknięte tym znakiem. Po co się jeszcze posypujemy popiołem. Drodzy! Nasze babcie, lub prababcie często czyściły srebro popiołem. Srebro rodowe: łyżki, widelce, sztućce czyściło się popiołem, popiół był świetnym środkiem, nie było wtedy Ajaksów i innych środków, po prostu popiołem się czyściło, nie tylko srebro, ale nawet garnki. Dokładnie 2 ten sam sens ma to, co dzisiaj uczynimy w Kościele. My zostaliśmy powołani do istnienia na obraz i podobieństwo Boże, ale brudzimy się, i ten obraz Boży w nas zachodzi taką patyną, dlatego trzeba nas popiołem oczyścić. Rodzi się pytanie: Co będziemy dziś oczyszczać czy obmywać tym popiołem? Będziemy oczyszczać głupotę. Bo wybaczcie mi drodzy bracia i siostry, domyślam się, że mówię do ludzi także wykształconych, oczytanych i inteligentnych. Ja też tam coś niecoś studiowałem. Ale powiedzmy sobie tak między nami: głupoty takie robimy, głupoty takie mówimy, w głupoty takie wierzymy. I trzeba się z tego oczyścić i obmyć. Właśnie z tej, nazwijmy to wprost, głupoty. Trzeba nam się oczyścić i obmyć z iluzji. Dzisiaj świat jest zalewany iluzją. Iluzją wirtualną, iluzją kłamstwa, gazety, media, filmy i seriale, jakże często są to takie iluzoryczne bajki, które z życiem niewiele mają wspólnego. Będziemy się oczyszczać i obmywać z kłamstw, i masek. Opowiadała mi jedna siostra zakonna pracująca w szkole, że dzisiaj zabawy maskowe nie cieszą się, szczególnie wśród starszych dzieci popularnością. Jakoś się młodzi wstydzą przebierać. Ale my się nie wstydzimy, tylko nie w te maski z papieru, z kartonu, z plastiku. My mamy inne maski. Jakieś trzy miesiące temu oglądałem w telewizji przepiękny western „Siedmiu wspaniałych”. To arcydzieło sztuki filmowej. I jak pamiętacie: wieśniacy, którzy bohaterstwem nie grzeszyli, a wręcz przeciwnie zachowywali się jak tchórze, byli nękani przez pewna bandę. Dlatego wynajmują siedmiu rewolwerowców, żeby ich bronili. I jest taka scena w tym filmie, kiedy tych siedmiu rewolwerowców, takich twardzieli ze spluwami 3 przy boku, ochrania tą wioskę, a w wiosce jest jakieś święto, i główną atrakcją tego święta jest taniec. Jeden z wieśniaków, tak jak mówię, niezbyt odważnych ludzi, założył sobie na głowę, maskę, jakiegoś jelenia i tańczy, wykonując ruchy, które miały wywoływać grozę, strach. Jakby chciał sobie z tego zwierzęcia przyswoić siłę. Do tego tańca dołączają się inni wieśniacy, którzy mają różne maski, jeden tygrysa, lwa, niedźwiedzia, i robią straszne miny, i próbują przyjmować straszne pozy. A obok spokojnie, flegmatycznie stoją oparci rewolwerowcy, ci naprawdę groźni. Drodzy! Bracia i siostry, w naszym świecie często jesteśmy tchórzami, ale zakładamy sobie na głowę maskę i robimy straszne miny. I mówimy bój się mnie: bo ja jestem doktor, niesamowicie wykształcony! Bój się mnie: Bo ja pracuję za granicą, i dużo zarabiam. Bój się mnie: Bo ja buduję z mężem wielki dom. A tak naprawdę? Czy jesteśmy rzeczywiście jak ci rewolwerowcy stanąć naprzeciwko demona i bić się z nim? Czy jesteśmy gotowi zrobić, coś niepopularnego, coś trudnego, coś co obróci się przeciwko nam. Całe środowisko, otoczenie przeciwko nam. Czy tylko potrafimy ludzi straszyć?! Kim to ja nie jestem! Co to ja nie potrafię! Najważniejsze jest to, co Pan Bóg powie kiedyś na twój temat, bo to co mówią ludzie teraz jest nic nie warte, w proch się obróci. Bruce Marshall w swojej książce napisał, że ci wszyscy twardziele co chodzą po ulicy z kijami bejsbolowymi, kiedy pójdą do wojska i pojadą na prawdziwa akcję, gdzie się strzela z ostrych nabojów, trzęsą portkami ze strachu. Oni są bohaterami, żeby w sześciu skatować jakiegoś studenta kijem bejsbolowym. To tak. Mamy maski. I tym popiołem będziemy chcieli je umyć. 4 Drodzy! Na czym polega Wielki Post? Co roku poprzez czytania przypominamy sobie tą prawdę istotną o tym szczególnym czasie. Wielki Post to nie jest zdobywanie sprawności harcerskich. Starsi pamiętają: mieliśmy takie mundurki i takie trójkąciki myśmy sobie przyszywali: sprawność trapera, sprawność kucharza, jakiegoś tam topografa i kogo tam jeszcze. Niektórzy mieli te rękawy już całkiem obszyte sprawnościami. Ale nie na tym polega chrześcijaństwo. A jeśli chcielibyśmy już pójść tym porównaniem, to raczej byśmy powiedzieli, że chrześcijaństwo jest odpruwaniem sobie pewnych zgubnych nawyków i złych skłonności. Bo w chrześcijaństwie, nie tyle mamy się czegoś nauczyć, co mamy się czegoś oduczyć. Na pewno każdy z was oglądał film: „O jeden most za daleko”. Jest tam taki epizod, że młodzi chłopcy, zaraz po szkole wojskowej trafiają na front. Stoją w czyściutkich nieskazitelnych mundurach, lśniące guziki i różne naszywki. Stoją naprzeciwko sierżanta, który ich pyta: przyszliście tutaj prosto po szkole? Tak, przyszliśmy po szkole. To ja was teraz będę chciał oduczyć wszystkiego, czego nauczyliście się w tej szkole, żebyście tą wojnę przeżyli. Tak więc w Wielkim Poście musimy się tego i tamtego oduczyć, byśmy dobrze to ziemskie życie przeżyli, żeby nie zakończyło się śmiercią wieczną. Pamiętam z pism Ojców Kościoła dialog pewnego młodego mnicha, który przyszedł do swojego mistrza i mówi: Mistrzu! Proszę mi pozwolić o czwartej rano wstawać na modlitwę, tak wcześnie przed wszystkimi. A będziesz umiał o czwartej rano wstawać na modlitwę. Będę! To ci nie pozwalam. Drodzy! Bo my musimy w swoich postanowieniach i wyrzeczeniach, które robimy na Wielki Post dotknąć granicy swoich możliwości. Zaryzykować, 5 że podejmę wyrzeczenie, którego nie będę umiał zrobić. I wystrzegać się tutaj wszelkiego sprytu. Bo ludzie, którzy przybrali na wadze, mówią: w Wielkim Poście postanowię Panu Bogu trochę mniej jeść. Ludzie, którzy mają zaległości z dokumentami, mówią w Wielkim Poście obiecuję Panu Bogu się za to zabrać, ludzie, którzy mają wielki bałagan w domu, mówią: w Wielkim Poście dla Chrystusa obiecuję częściej sprzątać dom. Sprytnie możemy to rozegrać. My mamy się oduczyć pychy i stanąć przed Bogiem w prostocie. Wielki Post to jest zrobienie miejsca dla Pana Boga. Ja się odsuwam, jest mnie mniej, przestaję się mądrzyć. Zaczynam Panu Bogu stawiać więcej pytań, czuję się jakoś pusty, bezradny. To jest dobry Post, kiedy nas do tego prowadzi. Popiół, który będziemy przyjmować na głowę, przypomina nam jeszcze o jednym. W to nam trudno uwierzyć, że wszystko co stanowi nasze życie, wszystkie nasze rzeczy ważne, ludzie ważni, my, nasze ciało. Wszystko się kiedyś w proch zamieni! Ktoś ciekawie zauważył, że nam się mylą rzeczy bardzo ważne z rzeczami błahymi. Wielu ludzi przeżywa jakieś niepowodzenie, w sumie drobne, za tydzień o tym nie będą już pamiętać, ale dzisiaj, kiedy przeżyli jakiś swój mały dramat, cały świat się im wali, wiara im się wali, Kościół się im wali, rodzice, wszystko, nic nie ma sensu, ja się chyba zabiję, popełnię samobójstwo, bo nie zdałem egzaminu, bo wyrzucili mnie z pracy. Jeden drobiazg przesłania nam całą wieczność. A całą wieczność potrafimy sprzedać za byle co. Każdy grzech ciężki, każde cudzołóstwo, każda jakaś podłość to jest sprzedanie nieba, za coś bardzo marnego i bardzo 6 przyziemnego. Wielki Post to jest powrót do właściwych proporcji: Co jest w moim życiu ważne, a co jest nieważne! Kiedy pracowałem w Sanktuarium Św. Stanisława w Szczepanowie i odprawiałem Msze w tym Kościele zabytkowym, długoszowskim, zacnym, to nieraz zdobywałem się na takie refleksje historyczne, tu gdzie teraz niektórzy siedzą, sto, dwieście, trzysta lat temu siedzieli inni ludzie, a pięćset lat temu jeszcze inni. Tam siedział pan radca, tu siedziała gosposia plebańska, tam siedział student jakichś, tu siedział jakichś hrabia, tam siedział jakichś właściciel ziemski, tam siedział jakichś woźnica, i wszyscy mieli jakieś arcyważne sprawy. Arcyważne! Ktoś był w ciąży, ktoś nieuleczalnie chory, ktoś się rozwiódł, komuś się dom spalił, i może w tej ławce, gdzie siedziała parafianka, której maż zmarł na raka, pięćset lat temu ktoś też łzami się zalewał. Przy ołtarzu stali inni księża, inni prałaci i biskupi, ludzie gromadzili się i wychodzili. I wiecie co, nic po nich nie zostało! Nawet grobów ich nie ma, domów ich nie ma. Sprzętów, sukien, testamentów, zabytkowych zegarków, nie ma! I za sto lat, jeśli taka wola Boża, będzie tam stał inny ksiądz, i do jakichś współczesnych ludzi, będzie mówił już trochę inne kazanie, i naszych grobów już może nie będzie. I tego problemu, że dzisiaj oblałeś egzamin na prawko, i tego problemu, że wczoraj chłopak zerwał z Tobą, i tego problemu, że mamie wyszły złe wyniki u lekarza. Wiem, że w to trudno już uwierzyć, ale tego problemu już nie będzie. Żadnego już problemu nie będzie. A wiecie co pozostanie: Msza Święta się nie zmieni, bo mamy ją sprawować aż do skończenia świata. I te słowa Ewangelii, które od wieków Kościół w środę Popielcową czyta, też się nie zmienią. 7 Po co jest jeszcze Wielki Post? Często spotykam się z taka prośbą: Proszę księdza: jak zrobić dobry rachunek sumienia? To prawdziwa sztuka, bo jak się źle zabierzesz za to, i zrobisz rachunek sumienia sam sobie, to możesz wpaść w skrajność, albo ci wyjdzie, że jesteś geniusz, albo ci wyjdzie, że jesteś potwór. Rachunek sumienia, to jest wielka modlitwa do Pana Boga, żebym mógł odkryć co Bóg o mnie sądzi! Dlatego Wielki Post to nie jest koncentracja na sobie samym, że ja sam będę siebie oceniał, mobilizował, stawiał zadania i je wykonywał. Mówię to zawsze prowokująco: jeśli miałbyś mieć te postanowienia wielkopostne o tych słodyczach, o tym alkoholu, o tej telewizji, o czymś tam jeszcze i miałoby ci to super wyjść, tak super, że w Wielką Sobotę z dumą mówisz wszystkim: czterdzieści dni: ani jednej czekoladki, czterdzieści dni: tylko programy publicystyczne, czterdzieści dni: z makijażu tylko bezbarwna pomadka do ust. Patrzcie jaki jestem wielki! Geniusz, asceta! Jeśli tak miałoby być, to na progu tego Wielkiego Postu, życzę ci: najedz się tego Rafaelo, ze trzy kilo zjedz; zasiedź się przed telewizorem, ale dojdź do wniosku, że jestem pusty i bezradny. I od tego momentu może się zacznie twój dobry Wielki Post. Pamiętajcie: my w Wielkim Poście mamy zrobić krok do tyłu. Mnie ma być mniej. Bo można się przez tą ascezę bardzo napompować i stać się pustym balonem. Można jeszcze powiedzieć obrazowo, że Wielki Post to jest przekuwanie tych nadętych balonów. I zakończę to kazanie na początek Wielkiego Postu taką krótką mądrością: „Pamiętaj: nie przemieni cię czas! Nie zmienią cię wydarzenia! Nie uczynią cię lepszym ludzie! Nawrócenie nie dokona się siłą naszej woli, bo tak ci się zachciało. Więc co? MIŁOŚĆ przemienia ludzi! Ciebie i mnie. Miłość zmienia świat! Miłość czyni życie pięknym! 8 Bóg jest miłością! Zwróć swe życie ku Bogu, a On dokona reszty! Dokona prawdziwej przemiany i nawrócenia!”. Jeszcze raz powtórzę ostatnie zdanie: Zwróć swe życie ku Bogu, a On dokona reszty! Dokona prawdziwej przemiany i nawrócenia. Amen