Gustaw Morcinek (1881-1963) Chłopak z górniczej Karwiny (Zaolzie

Transkrypt

Gustaw Morcinek (1881-1963) Chłopak z górniczej Karwiny (Zaolzie
Gustaw Morcinek
(1881-1963)
Chłopak z górniczej Karwiny (Zaolzie), górnik, nauczyciel,
pisarz, człowiek teatru, a przede wszystkim Ślązak. Nie tylko
przez miejsce urodzenia, później wybór Skoczowa, a zatem
Śląska Cieszyńskiego na swą „małą ojczyznę”, ale głównie
dlatego, że ten Śląsk stworzył go, jako człowieka i pisarza. To życie zmusiło niespełna 16 –
letniego chłopca do pracy w kopalni, a ta z kolei, kiedy już podjął trud zmagania się ze
słowem, była nieustanym tematem i motywem przewodnim jego utworów – od pierwszej
do ostatniej powieści.
Kopalnia już w dzieciństwie była dla niego światem o niezwykłym uroku. W kopalni
mieszkał brodaty duch Pustecki, były myszy przewidujące katastrofę i legenda polskiego
inżyniera Racka, który ratując górników z wielkiej katastrofy 1894 r. w karwińskiej kopalni,
oddał za nich swe życie. I byli ludzie – codziennie widział górników idących lub
wracających z szychty, umorusanych, czarnych, z błyszczącymi białkami oczu. Patrzył
pełen podziwu na ludzi, którzy ocierają się o czarną śmierć, kamracą ze Skarbkiem i wierzą
w Świętą Barbórkę.
Ubolewał, że o Ślązakach tak mało w Polsce wiedzą. Dlatego całą twórczość im
poświęcił, by w ten sposób „Śląsk przybliżyć do Polski, a Polskę do Śląska”. W latach 60tych był bardzo cenionym pisarzem nie tylko śląskim, ale jednym z najchętniej
wydawanych i czytanych pisarzy polskich.Bo Śląsk – dla Polski – był egzotyczny!
Życie go nie oszczędzało – ubogie dzieciństwo, wczesna utrata ojca, już
w młodzieńczym wieku konieczność pracy ponad siły… Jednak dzięki pomocy kamratów –
górników (ich finansowemu wsparciu) ukończył Seminarium Nauczycielskie w Białej
i został nauczycielem. Zanim to nastąpiło, był żołnierzem w armii austriackiej, walcząc
o wolną Polskę, a później ochotnikiem w wojnie polsko – bolszewickiej, bo choć nie musiał,
chciał bronić ojczyzny.
Wreszcie znalazł swe miejsce na Ziemi Cieszyńskiej w Skoczowie, gdzie podjął
pracę nauczyciela. Uczył języka polskiego, historii i geografii, mówił piękną polszczyzną,
choć często posługiwał się gwarą.”Uczył nas pięknego pisania” – wspominają jego
uczniowie, dodając, ze „trzeba było być skończonym ciamajdą, żeby popaść u niego
w niełaskę, zawsze stawiał stopnie lepsze od zasłużonych.” Często opowiadał im
o górnikach, utopcach i jego pięknych Beskidach, wtrącając swoje ulubione słówko:
„roztomili”.
To swoim uczniom mówił o miłości do Śląska Cieszyńskiego, twierdząc, że „ziemia
bywa przeróżna, jak przeróżne twarze ludzkie bywają, ale takiej ziemi, co by uśmiech
dziewczyny młodej przypominała, uśmiech jasny i zamyślony, nie ma nigdzie ,bo
z uśmiechu Pana Boga powstała”.
Do tej ziemi tęsknił, gdy dzielił los wielu nieszczęśników, jako więzień obozu
koncentracyjnego w Dachau i Sachsenhausen. Kiedy wydawało mu się, że poza
nienawiścią nie ma już w człowieku żadnego uczucia, przypominał sobie urodę
ukochanego Śląska Cieszyńskiego, wracał we wspomnieniach do skoczowskiego „Domu
Słońca”, do ukochanej mamulki i siostry Tereski… Wierzył, że przetrwa, ze wróci do domu
i bliskich. Po latach w „Listach spod morwy” napisze: „W obozie nie byłem ani
męczennikiem, ani bohaterem, ani świętym – tylko człowiekiem zwalczającym w sobie
strach przed śmiercią obozową. Chciałem zrozumieć sens życia i cierpienia. Patrzyłem
w zdumieniu na człowieka”.
Rzeczywistość powojenna, choć łaskawa dla jego pisarstwa, postawiła go w trudnej
moralnie sytuacji – jako poseł na Sejm PRL odczytał po śmierci Stalina uchwałę
o przemianowaniu Katowic na Stalinogród. I choć żaden z 400 posłów nie zaprotestował
w tej sytuacji, to Morcinek poniósł największe koszty moralne tego kroku. Upokorzenie
Ślązaków było po stokroć jego upokorzeniem…
Jako autor powieści, opowiadań, baśni i scenariuszy teatralnych dla katowickiego Teatru
Ateneum starał się służyć swym pisarstwem swej ukochanej ziemi i ludziom, których
szanował. Jego droga życiowa jest dowodem, że można, mając uzdolnienia, ciężką pracą
spełniać marzenia i osiągnąć wiele w wybranej dziedzinie. Zmarł 24.12.1963 r., a w rok
później II Liceum Ogólnokształcące w Rudzie Śląskiej przyjęło imię Gustawa Morcinka –
człowieka i pisarza, który całą swą twórczością przekazywał, że mimo wszystko „ludzie są
dobrzy” i warto zauważyć każdy „uśmiech na drodze”, bo „narodziny serca” wrażliwego na
drugiego człowieka i urodę świata pozwalają żyć pięknie, z wiarą w dobro i w szacunku dla
ludzkiego trudu.
Oto wskazania naszego Patrona dla kolejnych pokoleń uczniów „Morcinka”.

Podobne dokumenty