Wielkie Święto w Naszej szkole! - Zespół Szkolno

Transkrypt

Wielkie Święto w Naszej szkole! - Zespół Szkolno
Szóstka
Gazetka uczniów Gimnazjum nr 6 w Legionowie
Wrzesień/Październik/Listopad 2012
Jesteśmy z powrotem! Pragniemy przeprosić wszystkich naszych czytelników za
naszą chwilową przerwę. Niestety, na własnej skórze przekonaliśmy się, że gimnazjum to nie
przelewki i trzeba solidnie zapracować na dobre oceny. Dołożymy wszelkich starań, by ta
sytuacja nigdy się nie powtórzyła i zachęcamy do dalszej lektury „Szóstki”.
Wielkie Święto w Naszej szkole!
Jak co roku na początku listopada w naszej szkole obchodziliśmy podwójne święto. Z jednej
strony jest to dzień upamiętniający wydarzenia z 11 listopada 1918 roku, natomiast z drugiej
obchodzimy święto naszej szkoły. Tegoroczne obchody odbyły się 8 listopada. Mieliśmy zaszczyt
gościć m.in. zastępcę prezydenta miasta Legionowo pana Piotra Zadrożnego oraz proboszcza
tutejszej parafii księdza Witolda Ocha. Uroczystości rozpoczęła pani dyrektor Grażyna Rzewuska
powitaniem wszystkich zebranych. Następnie odbyło się rozdanie nagród laureatom konkursu
„Legiony a niepodległość Polski w latach 1914-1918. Rola Józefa Piłsudskiego”. Po uroczystym
rozdaniu nadeszła pora na artystyczną część święta. Uczniowie Szkoły Podstawowej nr 4 oraz
gimnazjaliści z Gimnazjum nr 6 przedstawili zebranym montaż słowno-muzyczny przygotowany przez
panią M. Sak, pana M. Suwińskiego oraz pana P. Malickiego. Na koniec uczniowie rozeszli się do
swoich klas. Warto dodać, że na uroczystości pojawiły się również media.
Dnia 8 listopada w Zespole Szkolno -Przedszkolnym im. Legionów Polskich 1914- 1918 obyła się
uroczystość Święta Niepodległości. Uczniowie klas I i II gimnazjum oraz chór przedstawili piękny
spektakl o Józefie Piłsudskim. W trakcie tej uroczystości odbyło się również rozdanie nagród
uczestnikom konkursu o Legionach Polskich.
Dzień Edukacji Narodowej i Ślubowanie
Gimnazjalistów
13 października w sobotę odpracowywaliśmy piątek 2 listopada. Był to dzień szczególny
zarówno dla nauczycieli, jak i gimnazjalistów. Dlaczego? Otóż w tym dniu obchodzono Dzień Edukacji
Narodowej i odbyło się ślubowanie klas pierwszych gimnazjum, które było naprawdę wyjątkowe.
Kiedy uczniowie, nauczyciele, pracownicy szkoły, rodzice i goście zebrali się na sali
gimnastycznej, pani dyrektor Grażyna Rzewuska przywitała wszystkich bardzo serdecznie i rozpoczęła
się uroczystość. Na początku gimnazjaliści złożyli uroczyste ślubowanie. Później zaczęła się mniej
oficjalna część uroczystości, którą poprowadziły uczennice klasy IIa gimnazjum Agata Chmielak i Olga
Składanek, a także wychowawcy ślubujących pan Przemysław Malicki i pani Anna Król.
Gimnazjaliści musieli zmierzyć się z różnymi wyzwaniami z wielu dziedzin. Do ich zadań
należało m. in. jak najszybsze wypicie szklanki mleka, pokazanie kocich ruchów oraz „wymiauczenie”
wybranej przez siebie melodii. Wszyscy pokazali klasę, o czym zadecydowało jury. Należeli do niego
pani Małgorzata Karapyta, pan Marek Guz oraz Ola Ochtabińska i Bartek Niedziałek z klasy IIb
gimnazjum.
Gdy ślubowanie zakończyło się, pani dyrektor zaprosiła gości do obejrzenia przedstawienia z
okazji Dnia Edukacji Narodowej. Na początku uczniowie koła teatralnego przedstawili przygotowany
przez siebie i swoją opiekunkę panią Małgorzatę Traczyk program artystyczny. Później obejrzeliśmy
przedstawienie, w którym brali udział rodzice uczniów naszej szkoły. Ten występ wprowadził
wszystkich w dobry humor. Na zakończenie aktorzy wręczyli pani dyrektor gitarę klasyczną
ufundowaną przez siebie.
To był naprawdę niesamowity dzień. Z pewnością podobał się on wszystkim, zarówno
nauczycielom, jak i uczniom i gościom. Z przyjemnością oglądaliśmy zmagania „kotków” i występy
rodziców. Nie mamy nic przeciwko kolejnym przedsięwzięciom utrzymanym w takim nastroju.
Warto obejrzeć...
Jednym z ciekawszych filmów
obejrzanych przez nas jest film pt. „Szkoła
uczuć".
Wyreżyserował
go
Adam
Shankman na podstawie książki Nicholasa
Sparksa „Jesienna Miłość ".
Główną rolę gra para nastolatków Jamie , w której rolę wcieliła się Mandy
Moore oraz Landon - Shane West. Jamie
to pilna uczennica, skromna córka pastora
i niezauważalna przez żadnego chłopca
dziewczyna. Lecz Landon wręcz przeciwnie
- śmiały, który uważa się za najlepszego,
mogącego mieć każdą dziewczynę.
Pewnego dnia chłopak dostaje karę od
nauczyciela i musi wziąć udział w szkolnym
przedstawieniu. Niestety los chciał , że
główną rolę mieli zagrać on i Jamie.
Landon nie ma najmniejszej ochoty wziąć
udział w przedstawieniu , ale zostaje
zmuszony przez surową nauczycielkę.
Chłopak zwraca się więc do Jamie z prośbą
o pomoc w nauce roli, a ona zgadza się. Na
początku w ogóle nie mogą się ze sobą
dogadać , lecz z biegiem czasu zaczyna im
się coraz lepiej układać, aż w końcu oboje
zakochują się w sobie. Nastolatki są
bardzo szczęśliwi , nie wyobrażają sobie
życia bez siebie, jednak staje między nimi
wielka przeszkoda. Jamie jest chora na
białaczkę. Lekarze nie dają jej szans na
przeżycie. Landon jest załamany i
postanowia spełnić każde jej marzenie. Z
miłości do nie nazywa gwiazdę jej
imieniem. Niedługo potem biorą ślub. Po
czterech wspaniałych miesiącach, które
przeżyli razem, Jamie umiera.
Ten film bardzo nam się spodobał.
Jest romantyczny i wzruszający , wywołał
w nas duże emocje. Szczerze zachęcamy
do obejrzenia " Szkoły uczuć". Mamy
nadzieję, że wam także spodoba się
historia młodych, zakochanych na śmierć i
życie, ludzi.
Warto przeczytać...
Czy wiesz, że każda twoja decyzja, nawet ta najmniejsza, ma dla twojego życia wielkie
znaczenie? Bez wątpienia przekonał się o tym Darren Shan, zwykły nastolatek do czasu
otrzymania biletu... na spektakl Cyrku Odmieńców. Podczas przedstawienia przeżywa
niesamowite chwile, niezapomniane emocje. I wszystko skończyłoby się dobrze, gdyby nie
gorąca przyjaźń i obawa o bezpieczeństwo jego przyjaciela Steva oraz fascynacje
niesamowitym zwierzęciem. Podczas jednego wieczoru cały jego świat staje na głowie z
powodu mrocznych tajemnic, które doszły do jego uszu...
Przygody Darrena, nastoletniego półwampira, zostały opisane w 12 tomach Sagi
Darrena Shana. Jej autor jest jednocześnie jej głównym bohaterem, to znaczy Darrenem
Shanem. Pierwsza część doczekała się ekranizacji.
Moim zdaniem książki, jak też film, warte są uwagi nastolatków. Historia porusza
wyobraźnię i zachęca do częstych powrotów.
Kolejna seria zdjęć niesamowitych
widoków nieba, które można było
zobaczyć tu w Legionowie podczas
zachodu słońca...
Rozdział III
Sophie nagle otworzyła szeroko swoje wyraziście zielone oczy. Była cała zlana potem.
Z trudem uprzytomniła sobie, że właśnie budzik wyrwał ją z koszmaru sennego. Na własnej
skórze odczuła skutki wydarzeń minionej doby.
Czuła jego oddech na swojej skórze. Stał koło niej i czule ją obejmował. Nie widziała
jego twarzy, ale była pewna , że to ten sam chłopak, którego Sophie widziała ostatniej nocy.
Miał na imię Simon, przystojny niebieskooki blondyn, dla którego mogłaby stracić głowę.
Ale w pewnym momencie dostała rozkaz, aby go zabić. Musiała wybierać- on albo ona. Ze
smutkiem w oczach zabija go. Wtedy Sophie koszmar przerwał budzik, rozrywając poranną
ciszę piskliwymi dźwiękami.
- To nie mogło się stać!! - wrzasnęła wampirzyca. - Ja? Zakochana w śmiertelniku? Przecież
to niemożliwe..- powiedziała po cichu.
Ubrana w krótką, letnią sukienkę wybrała się do szkoły. Była przemęczona
wczorajszymi wydarzeniami. Powolnym, dostojnym krokiem ruszyła do wejścia budynku
szkolnego. Był wielki chaos, wszyscy krzyczeli i witali się ze swoimi znajomymi.
„Śmiertelnicy”- pomyślała, lekko się uśmiechając.
Właśnie wtedy zobaczyła Simona, stał oparty o ścianę, rozmawiając z grupką
znajomych. Odwrócił się w jej stronę i uśmiechnął się. Poczuła, jak cała się rumieni.
Odwzajemniła sympatyczne spojrzenie, po czym szybko odwróciła się zawstydzona. Nie
patrząc przed siebie, ruszyła żwawo. Nagle drogę zastąpiła jego masywna sylwetka, bez
wątpienia należąca do największego wroga dziewczyny.
-Jake, przysięgam, że jeżeli za 3 sekundy nie znajdziesz się przynajmniej metr ode mnie moja
ręka z głośnym plaskiem wyląduje na twoim policzku- warknęła córka nocy przez mocno
zaciśnięte zęby.- Jeden… dwa… nie każ mi mówić trzy!!
Chłopak w ostatnim momencie odskoczył do tyłu. Delikatna dłoń kilkusetletniej
nastolatki śmignęła przed nosem oniemiałego wilkołaka.
- No no… nie sądziłem, że naprawdę ośmielisz się to zrobić, wampirku. Widać zbyt mało cię
doceniam – wykrztusił zdumiony Jake.
- Odwal się, Jake!- krzyknęła Sophie.
- Spokojnie, skarbie.
- Jeszcze raz tak do mnie powiesz, to walnę cię z taką siłą, że wylądujesz na tamtej ścianie,
zrozumiałeś?- powiedziała wampirzyca.
- Ok..- Jake powolnym krokiem odsunął się do tyłu i zniknął w tłumie.
Zadzwonił dzwonek i wszyscy rozeszli się po klasach. Idąc do sali, Sophie zauważyła,
że Simon też idzie w jej stronę. Okazało się, że byli razem w sali. Wampirzyca usiadła w
ławce na samym końcu. Simon rozglądając się po pomieszczeniu, szukając wolnego miejsca.
Niestety, już wszystkie były zajęte. Spojrzał na Sophie i ruszył w jej stronę.
- Hej- rzucił- mogę się przysiąść?
-Jasne- powiedziała Sophie, przezwyciężając kluchę nagle powstałą w jej gardle. W jej
brzuchu obudziło się stadko motyli wywołanych ukradkowymi spojrzeniami Simona.
Ku wielkiej uldze Sophie do sali dziarskim krokiem wmaszerował pulchny nauczyciel.
Jego brzuch był opięty jaskrawo różową koszulą w hawajskie kwiaty. Pod nosem kwitł mu
porządny wąs koloru czarnego. Całość wyglądała tak komicznie, że wampirzyca nie
wytrzymała i zachichotała pod nosem. Na ten uroczy, czysty dźwięk także wargi Simona
uniosły się w nieśmiałym uśmiechu. Dziewczyna spojrzała na niego, a gdy ich spojrzenia
spotkały się po jej ciele przeszły ciarki. Z obawy, że chłopak się o tym dowie speszona i już
nie tak radosna odwróciła głowę w stronę okna. Patrzyła, jak ciepły wiaterek znad morza
powiewa liśćmi pobliskich drzew. Śmieszny nauczyciel rozpoczął swój nudny wykład o
rozmnażaniu bezpłciowym.
- Co się stało? - powiedział Simon.
- Nie rozumiem- odpowiedziała Sophie, z niedowierzaniem, że on do niej zagadał.
- No.. tak szybko się odwróciłaś.. wtedy jak..
-Ee… myślałam, że ktoś mnie woła..- odrzekła Sophie.
W tym samym momencie, gdy wypowiadała ostatnie słowo, w jej głowie wybuchł
nagły, niepowstrzymany ból. Jej oczy otworzyły się szeroko, jednak nie widziała już sali
lekcyjnej tylko skutego łańcuchami, ciemnofioletowego smoka. Jego głowa była odchylona
do tyłu, z otwartej paszczy buchały języki czerwono-pomarańczowego ognia. W spazmie
przerażającego bólu smok rozwarł swoje szerokie skrzydła.
-Sophie, Sophie!!! Hej wróć do mnie- cichym głosem przemawiał do dziewczyny
zaniepokojony nowy znajomy. Powoli głowa Sophie opadała na ławkę, a z jej zaciśniętych ust
wydobył się cichy, pełen przerażenia i bólu jęk. Wampirzyca otworzyła oczy i zorientowała
się, że została przeniesiona do niewielkiego, jasnego pomieszczenia. Na uchylonych drzwiach
dostrzegła tabliczkę z napisem „GABINET PIELĘGNIARKI” .
-O nie tylko nie to…- wymamrotała oszołomiona Sophie. Zorientowała się, że Simon
nie odstąpił jej nawet na krok. Zmartwiony siedział po jej prawej stronie i mocno zaciskał
pięści.
- Sophie... – wyszeptał Simon- tak się martwiłem, gdy opadłaś na ławkę i dostałaś
drgawek. Jak się czujesz? Mam sobie pójść?
-Dziękuję za troskę, proszę, zostań ze mną. Czuję się już lepiej. Gdzie jest
pielęgniarka? Czy pobierała mi krew albo robiła coś takiego?
-Nie. Dlaczego pytasz?- odpowiedział zdziwiony.
- Po prostu jestem ciekawa no i jeszcze panicznie się tego boję- odparła z łagodnym
uśmiechem. Mimo zapewnień Simona czuła się jakoś nieswojo z myślą, że ktoś mógłby
próbować badać jej krew. Była nazbyt świadoma tego, że gdyby ktoś ją zbadał, od razu
wydałoby się, że nie jest zwykłym śmiertelnikiem. A to byłoby fatalne w skutkach.
Przekonała się o tym niespełna 100 lat temu, gdy jej najbliższa przyjaciółka została
okrutnie zabita przez to, że ich sekret ujrzał światło dzienne. Cornelia zakochała się w
śmiertelniku, była pewna jego uczuć na tyle, że postanowiła powiedzieć mu, kim tak
naprawdę jest. Niestety, jej wybranek był tak wystraszony jej prawdziwą naturą, że gdy spała,
przebił jej serce kołkiem.
Na to wspomnienie do oczu Sophie napłynęły łzy.
- Sophie coś się stało? – zapytał zdziwiony Simon.
- Nie.. nic po prostu przypomniało mi się coś smutnego, ale nieważne.. – odpowiedziała
speszona Sophie.
- Ok. Dobrze już się czujesz?
- Tak.. chyba możemy już iść do klasy- zaproponowała Sophie, unikając tematu jej wzruszeń.
- A może wolałabyś, żebym odprowadził cię do domu, mówiąc szczerze jeszcze nie do końca
najlepiej wyglądasz - nieśmiało i zawadiackim uśmiechem zaproponował niebieskooki
chłopak.
- Nie sądzę, żeby nauczyciele się na to zgodzili. Nie martw się, sama trafię, jestem już dużą
dziewczynką. Poproszę, żeby mnie zwolnili ale ty zostań w szkole. Proszę.
„Nawet nie wyobrażasz sobie, jak dużą dziewczynką jestem”- powiedziała smutno w
myślach.
Mocno zawiedziony Simon patrzył, jak śliczna dziewczyna energicznym krokiem
zmierzała w stronę bramy szkoły. Owa dziewczyna intrygowała go, odkąd po raz pierwszy
ujrzał ją przed jej domem. Była śliczna i mądra. Jej rude włosy i mocno zielone oczy
fascynowały go tak bardzo, że nie mógł przejść koło niej, nie patrząc na nią. Każdy jej ruch,
każde nawet najkrótsze słowo hipnotyzowało go z niewyobrażalną siłą, lecz najbardziej
zdumiewało go, jakim cudem tak maleńka i krucha istota zdołała powalić muskularnego
nastolatka. Nie potrafił znaleźć odpowiedzi na to pytanie, a myśl o tym, że miałby ją o to
spytać nie podobała mu się ani trochę. ” Ona ma jakąś tajemnicę, ale cóż, sam mam swoje
sekrety, o których nikt nie może wiedzieć…”
Nie wiedział dlaczego, ale chciał spędzać z tą dziewczyną każdą możliwą chwilę.
Przerażało go to. Po chwili zamyślenia ruszył z powrotem na lekcje. Dzień mijał mu
przeraźliwie wolno. Każda chwila napawała go niepokojem o bezpieczeństwo Sophie.
Gdy wracał do domu poczuł silne szarpnięcie za lewe ramię. Szybko się odwrócił. Za
jego plecami stał wysoki, umięśniony młody mężczyzna o ciemnej karnacji. Jego czarne jak
smoła oczy ciskały błyskawice w stronę śmiertelnika. Simon stał i tępo wpatrywał się w
przybysza. Jego gardło nagle zakleiło się nieistniejącą kluchą niedającą się przełknąć.
Chłopak odnosił wrażenie, że już kiedyś widział tę czarną czuprynę i wykrzywione w
niesmaku usta. Jake brutalnie popchnął Simona, robiąc sobie przejście. Cała ta sytuacja trwała
jedynie kilka chwil, ale mimo tego niebieskooki blondyn poczuł się nagle mały i wyjątkowo
beznadziejny. W obawie, że ktoś zobaczy, jak stoi i bezmyślnie wpatruje się w chodnik, w
czasie gdy jego umysł przetrawiał miliony informacji naraz, żwawo i nie rozglądając się na za
siebie, wrócił do swojego mieszkania.
Sophie po powrocie do domu położyła się, założyła słuchawki i przeleżała pół dnia.
Czuła się zmęczona. Nie znała odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Co miała oznaczać ta
wizja? Skąd się wzięła? Czy widziana sytuacja była prawdziwa? Spokojna muzyka powoli
ukoiła jej skołatane nerwy. Dziewczyna dała porwać się powolnym, relaksacyjnym dźwiękom
melodii. Jednak nie długo dane jej było cieszyć się spokojem. Do jej myśli znowu wtargnął
Simon. Nie rozumiała tego chłopaka i doprowadzało ją to do szału. W jej głowie rozgorzała
walka pomiędzy dwoma stronami. Z jednej strony dziewczyna chciała poznać Simona.
Zachwycał ją swoją troską i zaangażowaniem. Natomiast druga strona chciała od niego uciec.
Chciała skryć się gdzieś głęboko pod ziemią tak, by chłopak nie mógł jej dosięgnąć, poznać
jej mrocznego sekretu.
Jake nie mógł się uspokoić. Ten parszywy człowieczek chciał odebrać mu jego
Sophie. Musiał temu zaprzestać, ale nie wiedział jak. Był pewien, że gdyby coś stało się
Simonowi z ręki Jake’a, sytuacja tylko by się pogorszyła. Ale to był mniejszy z dręczących go
problemów. Drugi był nagły i nieprzewidziany.
Dzisiaj, gdy spacerował wokół szkoły, złapał go nagły ból głowy. Potem przyszły
wizje. Smok. Łańcuchy. Ogłuszający ryk. A potem wszystko tak szybko jak się zaczęło
ustąpiło. Jednak nie mógł pozbyć się wrażenia, że smok, którego ujrzał, jest mu znajomy, że
coś ich łączy. Lecz stłumił w sobie tę myśl wmawiając, że jest to totalna głupota. Kroki
podświadomie skierował w kierunku domu Sophie, musiał porozmawiać z nią o wizji. Miał
nadzieję, że ona będzie wiedziała skąd mogła ona pochodzić.
Z lekkiego snu wampirzycę wyrwało energiczne pukanie do drzwi. Szybko zerwała
się, poprawiła włosy i w wampirycznym tempie zbiegła lekko na parter. Nie mogła uwierzyć
własnym oczom. Przed jej domem stał nie kto inny tylko sam Jake. W tym momencie Sophie
zdała sobie sprawę, że nie ma pojęcia, jak wilkołak ma na nazwisko. Jednak rozmyślania na
ten temat postanowiła zostawić sobie na później. Otworzyła szeroko drzwi i jej bladą skórę
zalały promienie popołudniowego słońca.
- Co ty tu robisz?!- wykrzyczała wampirzyca.
- Muszę ci coś powiedzieć, to ważne- oznajmił wilkołak.
- Niby co jest takie ważne, że śmiesz mnie nachodzić? - powiedziała z ironią. Sophie
już zamykała drzwi, kiedy wykrzyknął:
- Znam mroczną tajemnicę twojego przystojniaka.
- Jakiego przystojniaka i jaka tajemnica- zapytała ze zdziwieniem.
- Simon. Kojarzysz? Łazi za tobą cały czas.
- Simon? Przecież to zwykły śmiertelnik, co ty możesz o nim wiedzieć?
- Na pewno więcej niż ty - uśmiechnął się szarmancko.
- Spadaj stąd, natychmiast- zagroziła Sophie. Nim dziewczyna zdążyła mrugnąć, Jake
przysunął się do jej ucha i szepnął jedno słowo. W jej zielonych oczach zalśniło przerażenie.
Ciąg dalszy nastąpi…

Podobne dokumenty