René Descartes (1596 -1650)
Transkrypt
René Descartes (1596 -1650)
René Descartes (1596 -1650) Renatus Cartesius Kartezjusz Kartezjusz, portret pędzla Fransa Halsa z 1649 roku Szlachcic z rodziny prawniczej, edukacja od 8 lub 10 roku życia w kolegium jezuickim w La Flèche, region Andegawenia (Anjou), założonym z fundacji króla Henryka IV Wielkiego (1553-1610) założyciela dynastii Burbonów. Szkoła ta była jedną z najlepszych w Europie. Pisał o niej w Rozprawie o metodzie: „/…/ przebywałem w jednej z najsłynniejszych szkół Europy.” Siedmioletni system nauczania w szkołach jezuickich wprowadzony we Francji w 1603 roku: 1. Języki klasyczne (łacina (teksty Cycerona), greka) – 3 lata 2. Gramatyka, historia, poezja, retoryka – 1 rok 3. Filozofia (logika, matematyka, fizyka, etyka, metafizyka) – 3 lata. Poza tym w programie: wychowanie religijne i udział w nabożeństwach, szermierka, taniec. Sabbatinae dusputationes – dyskusje sobotnie dla wyćwiczenia rozumowań. Kartezjusz był uczniem wybitnym, szczególnie zainteresowanym matematyką. Poza tym pociągała go wiedza tajemna (magia). Studiował na uniwersytecie w Poitiers i uzyskał w latach 1615-1616 bakalaureat z Prawdopodobnie prawa cywilnego przebywał potem i licencjat przez z około prawa 3 lata kanonicznego. w Paryżu. Odziedziczywszy majątek w Poitiers po babce stał się niezależny finansowo. Na początku wojny trzydziestoletniej (1618-1648), podczas której Francja opowiedziała się po stronie protestanckiej przeciwko katolickim Habsburgom, w 1618 roku zaciągnął się do armii księcia Maurycego de Nassau (namiestnika Republiki Zjednoczonych Prowincji (7 prowincji niderlandzkich, kalwińskich)), a w 1619 do oddziałów katolickiego księcia Maksymiliana Bawarskiego, i w okolicach Ulm (obecnie w Badenii-Wirtembergii) przeżył trzy przywidzenia senne, podczas których miał wizje zmatematyzowanej nauki, poszukiwania prawdy za pomocą rozumu, czyli scientia mirabilis (łac. nauka zdumiewająca – wiedzy o strukturze matematycznej). Uznawszy, iż owe przywidzenia to boskie wskazania co dalszej drogi zyciowej, powziął postanowienie poświęcenia się filozofii, czyli zbudowaniu wiedzy, której prawdziwość nie budziłaby wątpliwości. Tego rodzaju program metodologiczny i metateoretyczny (metafilozoficzny) sprawi, iż stanowisko Kartezjusza należy uznać za aprioryzm (racjonalizm) metodologiczny. Jest to także racjonalizm genetyczny (geneza, źródło(-a) poznania), albo natywizm, gdyż Kartezjusz przyjmuje, iż pewne pojęcia (idee) i prawdy wieczne są umysłowi wrodzone (np. prawdy matematyczne), choć niekoniecznie w postaci rozwiniętej, gdyż mogą mieć charakter potencjalny. Istnieje tu wyraźne podobieństwo między stanowiskiem Kartezjusza i Platona (teorii anamnezy). Kartezjusz przyjmuje, iż filozofia powinna być oparta na prawdach poznanych w sposób niewątpliwy i pewny, a więc oczywistych. Aby to osiągnąć stosuje metodyczne wątpienie, które wykorzystuje argumenty sceptyków starożytnych i współczesnych Kartezjuszowi. Przezwyciężenie sceptycyzmu i wątpienia polega na uznaniu za oczywiste, iż podmiot wątpiący, w więc myślący, istnieje. Świadomość wątpienia, czyli myślenia, a więc samoświadomość jest zarazem świadomością istnienia ja jako umysłu, czyli duszy. Perspektywa subiektywna, czyli jak dzisiaj się mówi pierwszoosobowa, pozwala uzyskać wiedzę prawdziwą i pewną o związku między myśleniem i istnieniem. Sceptycyzm Kartezjusza pozwala mu zastosować epoché (gr. zawieszenie), czyli zawieszenie dotychczasowej wiedzy, powstrzymanie się od jej uznania za prawdziwą, gdyż stanowi mieszaninę prawdy i fałszu opartą na doświadczeniu, które jest zawodne. W ten sposób Kartezjusz oczyszcza umysł i pole badań, uznając za prawdziwe jedynie to, co jego umysł, obdarzony naturalnym światłem rozumu (lumen naturale) ujmuje jako prawdziwe, czyli jasne i wyraźne. W ten sposób formułuje postulat budowy filozofii, obejmującej oprócz metafizyki, wiedzę naukową, bez przyjmowania założeń. Postulat bezzałożeniowości został tak określony przez niemieckiego filozofia, twórcę fenomenologii Edmunda Husserla (1859-1938), który nawiązywał do metody epoché Kartezjusza. Teza Cogito, ergo sum jest prawdziwa na mocy oczywistości, czyli dzięki „prostemu oglądowi umysłu”, albo inaczej dzięki intuicji intelektualnej. Kartezjusz używają formuły Cogito, ergo sum świadomie nawiązuje do św. Augustyna, który polemizując ze sceptykami starożytnymi w Contra academicos, wskazywał na opartą na kryterium oczywistości, prawdziwość tez: Dubito, ergo sum. Si enim fallor, sum. Wątpię, wiec jestem. Skoro błądzę, to jestem. Wyklucza przy tym możliwość wyprowadzenia wniosku o swoim istnieniu z rozumowania sylogistycznego o postaci: Przesłanka większa: Wszystko, co myśli, istnieje. Przesłanka mniejsza: Ja myślę. Wniosek: Ja istnieję. By rozumowanie to mogło być konkluzywne, przesłanka większa musiałaby być prawdziwa, a tego nie wiemy. Skądinąd postulat bezzałożeniowości może być także przypisany stanowisku empirystycznemu, gdyż empiryści, np. John Locke (1632-1704) przyjąwszy, iż umysł jest pusty, iż jest tabula rasa (łac. niezapisana tablica), uznają, iż umysł nie posiada ani pojęć, ani zasad, dopóki ich nie nabędzie dzięki doświadczeniu. Stanowisko to określamy mianem empiryzmu genetycznego, który może, choć nie musi, być powiązany z aposterioryzmem (empiryzmem) metodologicznym. Stanowisko wiążące empiryzm genetyczny z aprioryzmem metodologicznym reprezentował w przeszłości Arystoteles. John Locke bardziej skupiał się na zbudowaniu teorii empiryzmu genetycznego, wyjaśniającej powstawanie wiedzy, choć również formułował postulat oparcia wiedzy na doświadczeniu i na stosowaniu wiedzy empirycznej, np. do eliminacji pojęć niejasnych, ich redukcji do danych doświadczenia (prostych idei) i do uzasadniania wiedzy przez bezpośrednie doświadczenie. Wracając do tezy Cogito, ergo sum trzeba podkreślić, iż Kartezjusz dopuszcza jednak możliwość potraktowania tezy Myślę, więc jestem jako rozumowania z racji jej warunkowego charakteru: Jeśli myślę, to jestem. Używa nawet w Zasadach filozofii (cz.I, 9.Czym jest myślenie?) terminu „wniosek” (ratiocinium). Wynika z tego, ze Kartezjusz się waha i nie ma całkowitej jasności, co do statusu podstawowej tezy swojego systemu filozoficznego. Filozof analityczny Jaakko Hintikka zaproponował interpretację, która wychodzi poza opozycję: prosty ogląd umysłu (poznanie za pomocą intuicji intelektualnej) contra rozumowanie sylogistyczne. Nawiązując do analiz Willarda van Ormana Quine’a i Johna L. Austina Hintikka zaproponował, by uznać wypowiedź o kształcie Myślę, więc jestem za performatyw. Wypowiedź w pierwszej osobie liczby pojedynczej typu „Siedzę na fotelu” lub „Biegnę po schodach” może zostać zaprzeczona i nie prowadzi to do sprzeczności, choć może uczynić ją fałszywą. Np. wypowiedź „Nie siedzę w fotelu”, i właśnie stoję, jest spójna logicznie i prawdziwa, wypowiedź „Nie biegnę po chodach”, i właśnie to robię, jest spójna logicznie, lecz jest przy tym fałszywa. Wypowiedź: „Nie myślę” lub „Nie jestem” sformułowana przez kogoś w stosunku do siebie jest poprawna gramatycznie, nie jest sprzeczna logicznie, lecz jest niespójna egzystencjalnie, to znaczy, że pozostaje w sprzeczności z faktem jej wypowiadania, bo wypowiedzi te wskazują, iż wypowiadający je myśli lub jest, istnieje. Zatem wypowiedzi te mają szczególny charakter, przypominający wypowiedzi, określane przez Austina mianem performatywów (wypowiedzi/zdań performatywnych), o których nie sposób powiedzieć, czy są prawdziwe, czy fałszywe, ale są działaniami, które prowadzą do bezpośrednich skutków, powodują powstanie stanów rzeczy: „Przysięgam”, „obiecuję”, „nadaję ci imię”, „poddaję się”, itp. „Myślę, więc jestem” jest wypowiedzią, która wywołuje skutek, stwarza stan rzeczy: myślenie i istnienie, powiązane ze sobą. Kartezjusz wobec sceptycyzmu. Sceptycyzm w wieku XVI i w początkach wieku XVII był obok scholastyki i stoicyzmu oraz epikureizmu stanowiskiem mającym wielu zwolenników, którzy nawiązywali do sceptycyzmu starożytnego (pyrronizmu, od Pyrrona z Elidy (IV/III w. p.n.e.)) średniowiecznego (Abelard, Hugon i Ryszard, Pierre d’Auriol, nominaliści: Jean de Mitrecourt, Jean Burian, Albert de Saxe, Nicolas d’Oresme, Nicolas d’Autrecourt)1. Izydora Dąmbska dokonała systematyzacji filozoficznego2: Sceptycyzm filozoficzny | 1 2 Por. I. Dąmbska, Sceptycyzm francuski XVI i XVII wieku, Toruń: PWN, 1958. Tamże, s.9. odmian sceptycyzmu |¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯| teoretyczny normatywny | | |¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯| całkowity |¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯| częściowy właściwy (merytoryczny) | | | |¯¯¯¯¯¯¯¯¯| |¯¯¯¯|¯¯¯¯¯¯¯| radykalny umiarkowany logiczny | |¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯| ontologiczny całkowity | radykalny częściowy | |¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯| niewłaściwy (metodyczny) | |¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯| |¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯| umiarkowany radykalny umiarkowany radykalny umiarkowany Wyróżniła sceptycyzm teoretyczny jako stanowisko epistemologiczne „zmierzające do wykazania bezpodstawności poznawczych kryteriów prawdy w zakresie sądów o rzeczywistości transcendentnej”. Tak pojmowany sceptycyzm może być całkowity lub częściowy. Całkowity sceptycyzm „wykazuje bezpodstawność uznawania respective odrzucania, na gruncie znanych kryteriów poznawczych, jakichkolwiek sądów o rzeczywistości transcendentnej”, a częściowy sceptycyzm wykazuje bezpodstawność sądów pewnego typu logicznego – sceptycyzm logiczny lub sądów o pewnych dziedzinach rzeczywistości – sceptycyzm ontologiczny. Dąmbska wyróżniła również sceptycyzm normatywny jako „teorię działania, która formułuje /…/ dyrektywę postępowania” nakazującą powstrzymywanie się od wydawania sądów (epoché). I ta odmiana sceptycyzmu dzieli się na wersję całkowitą i częściową. Sceptycyzm metodyczny, zwykle przypisywany Kartezjuszowi, jest w tym ujęciu odmianą sceptycyzmu normatywnego i nakazuje powstrzymywanie się od wydawania sądów dopóki nie zostanie ustalone zadowalające kryterium prawdy. Oznacza to, że sceptycyzm metodyczny zakłada, że można zasadne kryterium prawdy ustalić. W sceptycyzmie francuskim epoki nowożytnej (XVI i XVII w.) wyróżniła Dąmbska dwa prądy: sceptyków racjonalistów i nominalistów, a pośród nich humanistów: Montaigne’a i De La Mothe Le Vayera i scientystów: Sancheza, oraz sceptyków mistyków: Pascala i fideistów: Charrona i Hueta. Pisała: „Wiek XVII w dziejach filozofii francuskiej rozpatrywany zwykle bywa pod kątem widzenia śmiałych systemów ontologii i metafizyki. W świadomości potocznej jest on wiekiem Descartesa i kartezjanizmu, tj. dualistycznej metafizyki i aprioryzmu poznawczego. Ale zapomina się wtedy, że nie byłoby Medytacyj Descartesa, gdyby nie aktualność trudności sceptycznych, wysuwanych przeciw kryterium prawdy przez filozofów-sceptyków. Jest bowiem wiek XVII także, a może przede wszystkim, wiekiem sceptycyzmu, który rozwija się równolegle do wielkich systemów filozoficznych i na nie oddziałuje.3” Jeśli idzie o stosunek Kartezjusza do sceptycyzmu to pisała o nim Dąmbska w artykule „Meditationes” Descartesa na tle sceptycyzmu francuskiego XVII wieku, opublikowanym w „Kwartalniku Filozoficznym” w 1950 r., i w części włączyła go do końcowego rozdziału książki o sceptycyzmie francuskim XVI i XVII w., wydanej osiem lat później. Kartezjusz dążył do przezwyciężenia sceptycyzmu, ale ulegał jego wpływom, gdyż było to rozpowszechnione stanowisko filozoficzne, a jego argumenty szeroko znane wśród filozofów i ludzi wykształconych. Był świadom jego znaczenia we współczesnej mu dobie i dał temu wyraz pisząc: „nie należy mniemać, iż szkoła ich dawno wygasła, kwitnie bowiem dziś jak najbardziej i prawie wszyscy, którzy mniemają, że posiadają więcej nieco bystrości od innych, nie znajdując w potocznej filozofii niczego, co by ich zadowoliło, a nie widząc innej prawdziwszej, przechodzą na stronę filozofii sceptycznej.4” Twierdził, że w dwóch pierwszych medytacjach zastosował oryginalną metodę 3 Tamże, s.13. Kartezjusz, Medytacje o pierwszej filozofii, Zarzuty siódme wraz z uwagami autora, Kwestia trzecia, Uwagi, p. bocz. 548/549, s.167 4 wątpienia, czyli sceptycyzm metodyczny, a więc pewną postać sceptycyzmu normatywnego, nakazującego stosowanie dyrektywy epoché wobec sądów dotyczących wszelkiej rzeczywistości, w tym także takich, które nam się narzucają z całą oczywistością. Zawieszenie sądu trwa do momentu, w którym nie zostanie sformułowany aksjomat, którego zaprzeczenie prowadziłoby do sprzeczności logicznej. Wówczas może on być potraktowany jako aprioryczna podstawa systemu filozoficznego. Dąmbska wskazuje, iż wszystkie argumenty sceptyckie, jakie znajdujemy w dwóch pierwszych Medytacjach, Kartezjusz powtarza: ͽ za współczesnymi mu sceptykami, którzy analizowali argumenty sceptyków starożytnych (zestawia je św. Augustyn w Contra Academicos5), wskazując na: - złudność spostrzeżeń zmysłowych, - niemożność odróżnienia jawy od snu, - ewidencję podmiotową osób chorych umysłowo, - zmienność przedmiotów zmysłowego spostrzegania (przykład z woskiem z II Medytacji) ͽ za sceptykami średniowiecznymi wskazuje na: - możliwość zasadniczej niezdolności do wydawania sądów prawdziwych, gdyby Bóg takimi nas stworzył lub jakiś potężny, a złośliwy demon, nas stale łudził. 5 O wpływie św. Augustyna na filozofię Kartezjusza pisał Z. Janowski. Por. Z. Janowski, Teodycea Kartezjańska, Kraków, Wydawnictwo ARCANA, 1998, i tegoż Index Augustino-Cartésien. Texte et commentaire, Paris: Vrin, 2000 i jego wersja poszerzona Augustinian-Cartesian Index. Texts and Commentary, South Bend, Indiana: St. Augustine’s Press, 2004. Popularnością argumentacji sceptyckiej należy tłumaczyć skrótowy charakter argumentów sceptycznych, które przytacza Kartezjusz, by przejść do ich przezwyciężenia. Kartezjusz próbując przezwyciężyć sceptycyzm nie podejmuje wątku starożytnego sceptycyzmu, który wskazywał na niepowątpiewalność treści świadomości przy równoczesnym wątpieniu w to, czy i jakie transcendentne przedmioty im odpowiadają, lecz kładzie nacisk na niepowątpiewalność istnienia jaźni, świadomości, podmiotu poznania. Do przezwyciężenia sceptycyzmu teza ta nie wystarcza. Niezbędne jest sformułowanie i uzasadnienie kryterium rozstrzygania o prawdzie i fałszu naszych sądów. Rozumowanie Kartezjusza Dąmbska rekonstruuje następująco: „Zdanie „istnieje moja świadomość” jest pewne, a równocześnie jest poznaniem jasnym i wyraźnym. Ta właśnie jasność i wyraźność jest rękojmią jego pewności i uznana być musi za kryterium prawdy. Ujęcie jasne i wyraźne – wskazuje Dąmbska – znane w starożytności jako wyobrażenie ogarniające (phantasia kataleptiké – phantasia comprehendens) była uznawana za kryterium prawdy przez stoików, którzy przypisywali jej podobne własności: zniewalająca konieczność, niemożność negacji bez popadnięcia w sprzeczność wewnętrzną. Sceptycy starożytni kwestionowali wartość tego kryterium, podkreślając niejasność samego pojęcia i trudność zdefiniowania kryterium odróżniania wyobrażenia ogarniającego od nieogarniającego. Na mocy tego kryterium stoicy za prawdziwe uznawali sądy spostrzeżeniowe, a Kartezjusz pewnego typu sądy aprioryczne. Sceptyckie zastrzeżenia wobec tego kryterium odnoszą się więc także do jego wersji Kartezjuszowej. Kwestie metanaukowe i metodologiczne w filozofii Kartezjusza: problem hipotez kontrfaktycznych6. W badaniach Dąmbskiej nad filozofią Kartezjusza występuje inny problem, w moim przekonaniu daleko ciekawszy, nieograniczony do poszukiwania źródeł, analogii, wpływów itp., ale mający bardziej zasadniczy charakter, zarówno dla stanowiska samego Kartezjusza, jak i ważny z punktu widzenia filozofii w ogóle, zwłaszcza, gdy idzie o jej relacje z nauką. Dąmbska w swojej pracy, najpierw opublikowanej po francusku, o niektórych założeniach metodologicznych Principia Philosophiae Descartes’a, sformułowała tezę, która dotyczy stanowiska Kartezjusza w sprawie roli hipotez w nauce, głoszącą, że niezależnie od pewnego rodzaju metafizyki, którą Kartezjuszowi możemy bez wahań przypisać, gdyż jest ona czytelnie przedstawiona w jego różnych pismach (niezależnie od możliwych jej interpretacji), można u niego dostrzec pewien rodzaj postawy pozytywistycznej, jak ją określa, zapowiadający to, co później pojawi się w pozytywizmie końca XVIII i początku XIX wieku7. Tak więc Dąmbska odczytuje myśl Kartezjusza jako doprowadzającą do zderzenia w ramach jego koncepcji filozoficznej dwóch różnych stanowisk. Z jednej strony, obecna jest w niej pewna teoria metafizyczna i teoriopoznawcza dotycząca fundamentów rzeczywistości i możliwej wiedzy o niej, która głosi, że istnieją podstawy metafizyczne, bez których nie można zbudować filozofii, pojmowanej właśnie jako filozofia pierwsza wraz z całym gmachem wiedzy (nauk), który na nich spoczywa. Warto tu przypomnieć znaną metaforę drzewa wiedzy, którą Kartezjusz posłużył się liście do ks. Picot, traktowanym jako przedmowa do 6 Szerzej na ten temat patrz: M. Kuniński, „Izydora Dąmbska wobec filozofii Kartezjusza” [w:] Rozum-SerceSmak. Pamięci Profesor Izydory Dąmbskiej (1904-1983), red. J. Perzanowski, Kraków: Wyższa Szkoła Filozoficzno-Pedagogiczna Ignatianum, Wydawnictwo WAM, 2009, ss. 69-84. 7 Sur certains principes méthodologiques dans le „Principia philosophiae” de Descartes, „Revue de Métaphysique et de Morale” , Paris, r.62: 1957, nr 1, ss. 57-66, wersja polska: O niektórych założeniach metodologicznych w „Principia philosophiae” Descartesa, [w:] Znaki i myśli. Wybór pism z semiotyki, teorii nauki i historii filozofii, Towarzystwo Naukowe w Toruniu, Prace Wydziału Filologiczno-Filozoficznego, t.25, z.2, Warszawa-Poznań-Toruń: PWN, 1975. Zasad filozofii8. Jego „korzenie – pisał Kartezjusz - tworzy metafizyka, pień fizyka, konarami zaś, które wyrastają z tego pnia, są wszystkie inne nauki, sprowadzające się do trzech podstawowych, mianowicie medycyny, mechaniki i etyki (podkr. - MK)”9. Bardzo to szczególne wyliczenie i powiązanie, wskazujące na związki między wiedzą pierwotną, podstawową i wiedzą pochodną. Nie ulega wątpliwości, że Kartezjusz uważał, iż mają one charakter dedukcyjny, co bynajmniej nie oznacza, iż traktował całą filozofię, włączając w to różne nauki, jako wiedzę aprioryczną. W liście do ks. Picot podkreśla, iż poznanie wszystkich rzeczy, a więc filozofia, musi być oparta na badaniu pierwszych przyczyn, czyli zasad, które „powinny tak jasne i oczywiste, żeby umysł ludzki nie mógł wątpić o ich prawdziwości” i od nich musi zależeć „poznanie innych rzeczy tak, iż one same mogą być znane bez znajomości tych rzeczy, podczas, gdy na odwrót tamte bez nich poznane być nie mogą.10” Drugie kryterium wyraźnie mówi o zależności jednokierunkowej tworzenia wiedzy: od wiedzy mającej charakter twierdzeń pierwotnych, których prawdziwość jest oparta na kryterium oczywistości, do wiedzy pochodnej, wywiedzionej z twierdzeń pierwotnych. Kryterium to wskazuje także na możliwość redukcji wiedzy do twierdzeń pierwotnych. O dedukcyjnej strukturze wiedzy, czyli filozofii jako całości wiedzy mówi wprost kolejne zdanie: „Potem zaś trzeba się starać w ten sposób wywieść z tych zasad poznanie rzeczy, które od nich zależą, by cały łańcuch dedukcji, które się przeprowadzi, był całkowicie oczywisty (podkr. - MK).11” Podobnie w samym tekście Zasad mówi o wyprowadzaniu z „najoczywiściej poznanych 8 Autor do tłumacza książki: list który może tu służyć jako przedmowa [w:] R. Descartes, Zasady filozofii, przekład, słowo od tłumacza i przypisy I. Dąmbska, Kęty: Wydawnictwo ANTYK, 2001, ss. 11-22. 9 R. Descartes, Zasady filozofii, op. cit., s.19. 10 Tamże, s.12. 11 Tamże, s.12. zasad”, tylko tego, „co wynika na drodze matematycznych konsekwencji. 12” Zaś stwierdzenie, iż „naprawdę tylko sam Bóg jest doskonale mądry, tzn. On sam tylko posiada całkowite poznanie prawdziwości wszechrzeczy”, nie jest tylko powtórzeniem przekonania o przysługującej Bogu wszechwiedzy, lecz w tym kontekście oznacza, iż w umyśle Boga znajduje się pełna, nieskończona wiedza analityczna o wszelkiej rzeczywistości, stanowiąca niedościgły ideał dla poznania człowieka, który dysponuje cząstkową wiedzą aprioryczną/analityczną i wiedzą aposterioryczną/syntetyczną jedynie w pewnym zakresie możliwą do przekształcenia w wiedzę aprioryczną/analityczną. Lecz obok tego, w tychże Zasadach filozofii, znajdujemy wywód na temat możliwości formułowania hipotez, które mogą być nawet fałszywe, a jeżeli zachodzi potrzeba, zasadne jest posługiwanie się nimi jako fikcjami teoretycznymi. Hipotezy fałszywe, czyli kontrfaktyczne. Hipotezy formułowane przez Kartezjusza odnoszą się bardziej do poziomu fizycznego, niż metafizycznego, czyli znajdujemy się na gruncie pewnej filozofii nauki, w której bardziej idzie o wiedzę prawdopodobną niż o bezwzględnie pewną. Charakterystyczny jest pod tym względem fragment r. 45, cz. III Zasad, w którym Kartezjusz pozostawia na boku bliższe wyjaśnianie aktu stworzenia świata przyrody przez Boga i formułuje hipotezę lub teoretyczną fikcję wyjaśniającą w sposób ewolucyjny powstanie wszechświata z prostych zasad (istnienia podzielnej na części materii i ich ruchu): „/…/ ponieważ zaś dla zrozumienia natury roślin czy istot ludzkich o wiele lepiej jest rozpatrywać, w jaki sposób stopniowo mogły się one rodzić z nasion, aniżeli w jaki sposób Bóg je w początkach świata stworzył, przeto, jeśli potrafilibyśmy wymyślić jakieś zasady bardzo proste i łatwe do pojęcia i udowodnić, że z 12 Tamże, cz. III, r. 42, s. 95. nich jakby z nasion jakichś mogły powstać i gwiazdy, i Ziemia, i wreszcie wszystko, co poznajemy w tym świecie widzialnym, to chociaż wiemy dobrze, że one nigdy w ten sposób nie powstały, jednak tym sposobem lepiej przedstawimy ich naturę, aniżeli gdybyśmy opisywali tylko, jakie one są teraz (podkr. - MK).13” Hipoteza, głosi drugi warunek, musi dokładnie odpowiadać wszystkim zjawiskom przyrody. Albo warunek ten oznacza, że hipotezy są po prostu sądami pewnymi (zgodność wszystkich zjawisk przyrody z wszystkimi następstwami hipotezy), albo warunek ten sprowadza się do warunku pierwszego, jeśli przyjmiemy, że hipotezy są zgodne z wszystkimi danymi w doświadczeniu zjawiskami14. W Rozprawie o metodzie Kartezjusz formułuje swą myśl w sposób bardziej jednoznaczny, stwierdzając, iż wiedza o prawach przyrody ustanowionych przez Boga jest ludziom wrodzona, a dostateczna refleksja nad nimi doprowadziłaby ich do wniosku, iż to, co jest i co dzieje się na świecie ściśle do nich się stosuje, a z praw tych wynikają inne prawdy15. „Dostateczna refleksja” oznacza, że Kartezjusz z góry przyjmuje, iż świat jest zgodny z wrodzoną wiedzą i jej możliwymi konsekwencjami, ale uzyskanie takiej refleksji wymaga wysiłku badawczego, w tym formułowania hipotez, które konfrontowane są z doświadczeniem, i w zależności od tego jak wnikliwie zostały wyprowadzone z praw przyrody są zgodne ze zjawiskami przyrody, częściowo zgodne lub całkowicie z nimi sprzeczne. A więc hipotezy nie są sądami pewnymi. 13 R. Descartes, Zasady filozofii, op. cit., cz.III, r.45, ss.95-96. Tamże, s.198. 15 „/…/ dostrzegłem pewne prawa, które Bóg w taki sposób ustanowił w przyrodzie i wraził w nasze dusze takie o nich pojęcia, że gdybyśmy dostatecznie nad nimi się zastanowili (qu'après y avoir fait assez de réflexion), nie moglibyśmy mieć wątpliwości, że ściśle stosuje się do nich wszystko, co znajduje się na świecie i co się na nim dzieje. (R. Descartes, Rozprawa o metodzie, przekład, słowo od tłumacza, przypisy W. Wojciechowska, Warszawa 1981, cz. V, ss.49-50)” 14 W pierwszym wypadku mowa jest o pewnym modelu wiedzy, który stanowi nieskończony zbiór konsekwencji hipotez(y) zgodny z wszelkim możliwym doświadczeniem, co oczywiście nie jest możliwe do zweryfikowania, gdyż wszelka weryfikacja empiryczna ma charakter nieskończony (choć ze względów technicznych ograniczony), a przez to niemożliwy do przeprowadzenia, i nadający wiedzy charakter prawdopodobny, czyli zgodny z doświadczeniem o ograniczonym zakresie; to zaś oznacza, że to kryterium sprowadza się do pierwszego. Być może jednak Kartezjuszowi idzie o to, by stosować zasadę metodologiczną, o charakterze warunkowym, iż jeśli wnioski wyprowadzone z oczywistych zasad na drodze dedukcyjnej „ściśle zgadzają się ze wszystkimi zjawiskami przyrody”, to „przyczyny rzeczy tą drogą /…/ wykryte” muszą być prawdziwe. Czyli w rozumowaniach redukcyjnych posługując się hipotezami, możemy uznać, że wskazywane w nich przyczyny, są przyczynami rzeczywistymi, jeśli można je skonfrontować z doświadczeniem. Oczywiste zasady odnoszące się do właściwości ciał materialnych (por. cz. II Zasad filozofii) należałoby traktować jako określające przyczyny zjawisk, które występują w poprzednikach zdań-hipotez, zaś opisy zjawisk wyjaśnianych jako znajdujące się w następnikach tych zdań. Określenie „wszystkie zjawiska przyrody” (et interim illa quæ sic ex ipsis deducemus, cum omnibus naturæ phænomenis accurate consentiant) należałoby rozumieć jako wyraz przekonania o spójności świata materialnego („widzialnego”), którego granic nie znamy („o wiele więcej rzeczy z nich [ogólnych zasad] wynika poza tymi, które zawarte są – jak spostrzegamy – w tym widzialnym świecie, a także o wiele więcej, aniżeli umysł nasz przejrzeć myślą kiedykolwiek zdoła”) i badamy go w sposób wybiórczy i wycinkowy („w odniesieniu do niezliczonych skutków, które /…/ powstać mogą z tych samych przyczyn, skłaniać nasz umysł do rozważania jednych z nich raczej niż innych”), a mimo to – rozwijając myśl Kartezjusza - nie spodziewamy się, iż nowopoznawane zjawiska-skutki nie mogłyby być wyprowadzone z tych przyczyn jako ich racji16. Czyli Kartezjusz przyjmuje optymistyczne założenie, podyktowane jego dedukcyjną koncepcją wiedzy, iż skoro przyjęte hipotezy co do przyczyn pewnych zjawisk, pozwalają wyjaśnić jakiś ich zakres (wykazać ich zgodność w wnioskami z hipotez), to wyjaśniają również wszystkie inne zjawiska. Tak sformułowane stanowisko może budzić wątpliwości, ale przy wspomnianym założeniu spójności świata materialnego i aprioryczno-dedukcyjnym charakterze wiedzy taka ekstrapolacja jest zgodna z przyjętymi przez Kartezjusza ogólnymi założeniami metodologicznymi. Kolejny warunek to zastosowanie hipotezy w praktyce np. w medycynie, a więc traktowanie hipotez jako przesłanek wiedzy, mającej przynieść korzyści praktyczne poszczególnym ludziom i całej ludzkości. Wiedza nie służy tylko uzyskaniu poznania, które jest wartością samą dla siebie, ale ma przynieść panowanie nad światem materialnym. Jak to ujął wcześniej w Rozprawie o metodzie: „znając moc i sposób działania ognia, wody, powietrza, gwiazd, niebios i wszelkich otaczających nas ciał równie wyraźnie, jak znamy różne sposoby w pracy naszych rzemieślników, moglibyśmy w taki sam sposób stosować je do wszystkiego, do czego się nadają i stać się jak gdyby panami i posiadaczami przyrody (podkr. – MK).17” I wreszcie hipoteza ma być możliwie jasna i prosta. Prostota hipotezy oznacza, że nie może ona wychodzić poza aparaturę pojęciową geometrii i mechaniki, bez dodatkowych założeń. Rozważania metodologiczne Kartezjusza, łączące w sobie podejście dedukcyjno-aprioryczne z hipotetyczno-empirycznym nie budzą większego zdziwienia i zaskoczenia, nawet jeśli można im zarzucić niekonsekwencję i 16 17 R. Descartes, Zasady filozofii, op. cit., cz.III, r.I-IV, s.83. R.Descartes, Rozprawa o metodzie, op. cit., s.72. czasami niejasność. Jak jednak pogodzić Kartezjuszowe stanowisko metodologiczne i metanaukowe ze stanowiskiem i zarazem postulatem, że nauka nie może zostać całkowicie oddzielona od filozofii i ma swe ostateczne podstawy w metafizyce. Oznaczałoby to, iż możliwe jest posługiwanie się fikcjami pojęciowymi i hipotezami, których prawdziwość nie została rozstrzygnięta, a przy tym miałyby one być zgodne (logicznie) z zasadami metafizyki, które według Kartezjusza miały charakter niepowątpiewalny. Można próbować rozwiązać ten problem przyjmując, iż są to dwie różne dziedziny, całkowicie od siebie odseparowane. Wówczas badacz przyrody nie musi w swych dociekaniach i obserwacjach być w pełni konsekwentnym w stosunku do pewnych założeń o charakterze filozoficznym czy metafizycznym, które skądinąd może akceptować. Jednak na poziomie metateorii czy teorii wiedzy tego rodzaju separacja dla Kartezjusza jest nie do przyjęcia. Spójność wiedzy naukowej o świecie z zasadami metafizycznymi jest niezbędnym warunkiem jej prawdziwości i urzeczywistnienia planu budowy ogólnej teorii rzeczywistości, mającej także znaczenie dla praktycznej działalności człowieka. Czy można zatem zbudować taką teorię, która byłaby zdolna uzgodnić Kartezjuszowe podejście do metody hipotetyczno-empirycznej z jego twardą, racjonalistyczną metafizyką. Jest to ciekawy problem, który jeśli uwzględnić pewną wskazówkę w tekście Zasad, mógłby zostać rozwiązany, i tym samym nie być sprowadzanym jedynie do konstatacji niespójności, której nie można usunąć. Otóż w cz. IV, w §§ 203-204 Zasad filozofii, mowa jest o tym, że można odwoływać się do pewnych kształtów, wielkości i ruchów niedostrzegalnych ciał, po to, by wyjaśnić to, co jest postrzegane, czyli obserwowane skutki rozmaitych połączeń: „/…/ rozważyłem najpierw ogólnie na podstawie najprostszych i najlepiej nam znanych zasad, których poznanie umysłom naszym z natury jest dane, jakie mogą być główne różnice w wielkościach, kształtach i położeniu ciał niedostrzegalnych skutkiem samej ich małości i jakie dostrzegalne skutki mogłyby wynikać z ich rozmaitych połączeń. A następnie, gdy zauważyłem jakieś podobne skutki w rzeczach zmysłowo dostrzegalnych, doszedłem do wniosku, że one powstały z podobnego połączenia takich ciał, zwłaszcza, gdy się wydawało, ze nie można wymyślić żadnego innego sposobu ich wyjaśnienia. Niemało też pomocne mi tu były przedmioty sztucznie wykonane. /…/ skutki naturalne prawie zawsze zależą od działania jakichś narządów tak małych, że żadnym zmysłem uchwycić ich nie można. /…./ tak jak wprawni mechanicy, którzy znając zastosowanie jednej maszyny i widząc pewne jej części, łatwo wnioskują, jaka jest konstrukcja innych niewidocznych jej części, tak samo i ja starałem się na podstawie zmysłowo postrzegalnych skutków i części ciał naturalnych zbadać, jakie są ich przyczyny i jakie są ich niedostrzegalne cząstki.18” Stanowisko to nawet dziś wydaje się dość nowoczesne: według niego można przyjąć pewne założenia, być może nieweryfikowalne, lecz za to dobrze wyjaśniające obserwowalne zjawiska. W następnym rozdziale Kartezjusz rozwija swoją koncepcję wyjaśnień, których przesłanki mogą być nieweryfikowalne, podkreślając, iż przyjęcie pewnych wyjaśnień nie oznacza, że stany lub procesy opisane w ich poprzednikach rzeczywiście wystąpiły i posługuje się przykładem dwóch zegarów o różnych mechanizmach, które zostały skonstruowane przez rzemieślnika19 „Jakkolwiek bowiem ten sam rzemieślnik [który konstruował części ciał naturalnych] może konstruować dwa zegary równie dokładnie wskazujące godziny i na zewnątrz do siebie podobne, to jednak wewnątrz wiązanie ich kółek całkowicie może być różne. Tak samo bez wątpienia i najdoskonalszy 18 R. Descartes, Zasady filozofii, op. cit., cz. IV, r.203, ss. 229-230. Przykład ten, choć użyty w innym celu, występuje u Arnolda Geulincx’a w jego Ethica, a następnie u Leibniza w: Système nouveau de la nature et de la communication des substances, aussi bien que de l’union qu’il y a entre l’âme et le corps, 1695, i Eclaircissement du nouveau système de la communication des substances, 1696, w „Journal des savants”). 19 twórca wszechrzeczy mógł to wszystko, co widzimy w wiele różnych sprawić sposobów (podkr. - MK).20” Otóż ten fragment, jest, w moim przekonaniu, kluczowy, gdy idzie o rozwiązanie dylematu: teorie naukowe spójne z metafizyką lub zupełnie od niej niezależne. Wydaje się, że Kartezjusz ma tu na myśli następujący sposób wyjaśniania. Mamy do czynienia z pewnego rodzaju własnościami, które obserwujemy, a nawet możemy je mierzyć. Powstaje pytanie, jakiego rodzaju model teoretyczny wyjaśnia to, co jest obserwowane i mierzone. W odpowiedzi Kartezjusz postuluje sformułowanie hipotezy, która może, choć nie musi, być fałszywa. Kwestii tej nie rozstrzyga się z braku odpowiednich przesłanek. Oznacza to jednak, że istnieje pewien zakres możliwych zestawień hipotez czy poszczególnych hipotez, które wyjaśniają te same zjawiska. Używając innego języka można powiedzieć, że istnieje szereg możliwych do skonstruowania modeli, wyjaśniających to, co stwierdza się na poziomie obserwowalnym. Mając zaś na uwadze poziom metafizyczny można byłoby przyjąć, iż dana hipoteza (lub ich zespół), skonstruowana dla wyjaśnienia pewnej klasy obserwowanych zjawisk, nie jest dobrze potwierdzona albo jest zgoła fałszywa, lecz mieści się w pewnej puli możliwości, które logicznie są możliwe do przyjęcia, czyli niesprzeczne z podstawowymi założeniami metafizycznymi. Można by więc przyjąć, że Kartezjusz ma na myśli pewne światy możliwe, pojmowane jako zespoły pewnych zmiennych opisanych przez tezy modeli teoretycznych, odnoszących się do czegoś, co nie jest bezpośrednio obserwowalne, a które na różne sposoby wyjaśniają to samo21. 20 Tamże, cz. IV, r.204, s.230. Na zasadność przypisania Kartezjuszowi koncepcji światów możliwych w mocnym sensie wskazują np. jego wypowiedzi w Rozprawie o metodzie (op. cit., cz. V, s.51): „Aby jednak trochę osłonić wszystkie te sprawy i móc wyrażać swobodniej, co o nich sądziłem, nie będąc zmuszonym trzymać się poglądów przyjętych wśród uczonych, ani też ich odpierać, postanowiłem pozostawić im jako przedmiot dyskusji cały ten świat tu obecny, a mówić tylko o tym, co działoby się w jakimś nowym świecie, o ile by Bóg stworzył teraz gdzieś, w jakichś przestworzach urojonych ilość materii dostateczną do jego powstania i gdyby wprawił różne jej części w ruch 21 Rodzi się pytanie, czy można znaleźć sposób, by rozstrzygnąć, który z tych modeli jest najwłaściwszy, skoro według Kartezjusza wyjaśniają one zjawiska obserwowalne, czyli, jak sam powiada, są zgodne z doświadczeniem. Być może w dłuższej perspektywie, w świetle nowych obserwacji, możliwe będzie korygowanie tych modeli lub zastępowanie ich innymi. Niewątpliwie jednak Kartezjuszowi idzie bardziej o to, by konstruowane modele teoretyczne opisujące światy możliwe, alternatywne wobec modeli tradycyjnych, bez naruszania podstawowych zasad metafizycznych odnoszących się do istnienia Boga, jego własności, aktu stworzenia itp., spełniały funkcje eksplanacyjne. Natomiast owe modele teoretyczne można by uznać za należące do zbioru możliwości (zbioru światów możliwych), które jako możliwości logiczne używając języka Kartezjusza - znajdują się w umyśle Boga. Czy jednak w umyśle Boga mogą się znajdować modele fałszywe lub modele sprzeczne z podstawowymi prawdami metafizycznymi? Wydaje się, że nie. Można jednak przyjąć, że Kartezjusz, dla którego prawdomówność Boga jest podstawą, umożliwiającą poznawanie prawdy przez człowieka, posługując się pojęciem fałszywych hipotez i fikcji pojęciowych, pragnął przede wszystkim – jako głęboko wierzący katolik - uchronić się przed zarzutem propagowania wizji wszechświata niezgodnej z zasadami religii katolickiej i określał tworzone przez siebie modele rzeczywistości jako fałszywe, lecz użyteczne22. bezładny i różnorodny tak, iżby wytworzył z niej chaos tak mętny, jaki tylko mogliby wymyślić poeci, a w dalszym ciągu współdziałałby z przyrodą na zwykły jedynie sposób, pozwalając jej działać wedle praw, które ustanowił.” i w słabym sensie w Zasadach filozofii (op. cit., cz. III, s.96): „A nie możemy samym rozumem określić, jak wielkie są te części materii, jak szybko się poruszają i jakie opisują koła {idzie o ruchy koliste części materii}, bo mógł je Bóg uformować w niezliczone sposoby i samo tylko doświadczenie powinno pouczać, jaką [ich postać] wybrał przed innymi. I już dla tego samego wolno nam na ich temat czynić dowolne założenia, byle tylko wszystko, co stąd wynika, było zgodne z doświadczeniem. (podkr. - MK)” 22 Tę interpretację I. Dąmbska odrzuca. Por. I. Dąmbska, O niektórych założeniach metodologicznych w „Principia philosophiae” Descartesa, op. cit., s. 204. Po drugie, konstrukcja modeli teoretycznych nastręczała poważne problemy poznawcze, gdyż rozstrzygnięcie ich prawdziwości lub fałszywości wymagałoby dysponowania wiedzą, z powodu braku której właśnie modele teoretyczne stawały się niezbędnym narzędziem wyjaśniania. Po trzecie, z metanaukowego punktu widzenia, pogodzenie ze sobą idei nauki dedukcyjnej, opartej na przesłankach metafizycznych, z koncepcją nauki empirycznej, nastręcza trudności teoretyczne, których częściowe rozwiązanie zastosowane przez Kartezjusza, polega na uznaniu zasadności posługiwania się hipotezami i fikcjami teoretycznymi. Po czwarte, co wiąże się po części z ostatnią kwestią, ograniczone możliwości poznawcze człowieka nie pozwalają mu osiągnąć pełnej wiedzy o „świecie widzialnym”, polegającej na wyjaśnieniu wszelkich zjawisk w sposób ostateczny, i stąd konieczność posługiwania się modelami eksplanacyjnymi, o których nie można jednoznacznie stwierdzić, że są prawdziwe. Jeśli modele dostarczają wyjaśnień zjawisk i zakres tych wyjaśnień się poszerza, to można je uznać za dobre narzędzie eksplanacyjne. W tym sensie można byłoby, jak chce Dąmbska, przypisać Kartezjuszowi „pozytywistyczny” aspekt jego metodologii nauki23. Jest rzeczą oczywistą, iż Kartezjusz traktuje filozofię jako spójną wewnętrznie całość, w której nauki powiązane są dedukcyjnie z metafizyką. Mówi o tym wielokrotnie w Zasadach filozofii, a najdobitniej w przytoczonym wcześniej liście do ks. Picot. Trudność sprawia kwestia hipotez, gdyż nie jest jasne na czym polega ich zgodność logiczna i treściowa z zasadami metafizycznymi w dedukcyjnej strukturze wiedzy, skoro mogą one być fałszywe. Jeśli natomiast uznać je za fikcje teoretyczne, które można określić także jako idealizacyjne modele teoretyczne, wówczas ich logiczne związki z 23 Tamże. już przyjętymi tezami można ustalić. Dlatego trzeba przyznać rację Dąmbskiej, iż Kartezjusz nie odróżnia fałszywej hipotezy od fikcji teoretycznej. To zaś oznacza, że należy fałszywe hipotezy Kartezjusza traktować jako modele idealizacyjne.