John Stuart Mill Zasady ekonomii politycznej i niektóre jej
Transkrypt
John Stuart Mill Zasady ekonomii politycznej i niektóre jej
John Stuart Mill Zasady ekonomii politycznej i niektóre jej zastosowania do filozofii społecznej Rozdział II O WŁASNOŚCI §1. Zasady wytłuszczone w pierwszej części tego traktatu pod pewnymi względami mocno się różnią od tych, do których rozważania obecnie mamy przejść. Prawa i warunki produkcji bogactwa posiadają charakter praw fizycznych. Nie ma w nich nic pozostawionego do wyboru lub dowolnego. Cokolwiek ludzkość produkuje, musi być produkowane w sposób i w warunkach narzuconych przez układ rzeczy zewnętrznych i nieodłączne właściwości jej cielesnej i umysłowej budowy. Czy to się jej podoba, czy nie, jej produkcja jest ograniczona przez rozmiary uprzedniej akumulacji i, gdy te są dane, jest proporcjonalna do energii, zręczności, doskonałości urządzeń mechanicznych i rozsądnego używania korzyści łączenia pracy. Czy to się jej podoba czy nie, podwójna ilość pracy nie uzyska na tej samej ilości ziemi podwójnej ilości żywności, o ile nie zajdą jakieś udoskonalenia procesów uprawy. Czy to się jej podoba czy nie, nieprodukcyjne wydatki zmierzają pro tanto do zubożenia społeczeństwa, a tylko ich wydatki produkcyjne je wzbogacają. Sądy lub życzenia, mogące istnieć w tych rożnych sprawach, nie posiadają władzy nad samymi rzeczami. Nie możemy wprawdzie przewidzieć, w jakiej mierze sposoby produkcji mogą zostać zmienione lub może wzrosnąć produkcyjność pracy na skutek przyszłych rozszerzeń naszej władzy o prawach przyrody, nasuwających nowe sposoby pracy, o jakich obecnie nie mamy żadnego pojęcia. Lecz bez względu na to, ile udało nam się mam zdobyć sobie miejsce wewnątrz granic ustalonych przez układ rzeczy, wiemy, iż granice muszą istnieć. Nie możemy zmienić ostatecznych właściwości tak materii, jak umysłu, a możemy tylko używać tych właściwości z mniejszym lub większym powodzeniem dla osiągnięcia skutków, w jakich jesteśmy zainteresowani. Inaczej rzecz się ma z rozdziałem bogactwa. Jest on sprawą tylko ludzkich instytucji. Gdy rzeczy już istnieją, ludzkość indywidualnie lub kolektywnie może z nimi robić, co się jej podoba. Może oddawać je do rozporządzenia komukolwiek według swego uznania i na jakichkolwiek warunkach. Dalej, w każdym stanie społecznym, z wyjątkiem stanu zupełnego odosobnienia, wszelkie rozporządzanie jakąkolwiek rzeczą może mieć miejsce tylko za zgodą społeczeństwa, w raczej tych, którzy rozporządzają jego czynną siłą. Nawet to, co jednostka wytworzyła swym osobistym trudem bez niczyjej pomocy, może ona utrzymać 1 tylko ze zwolnieniem społeczeństwa. Nie tylko społeczeństwo może jej to zabrać, lecz inne jednostki mogłyby to jej zabrać i zabrałyby, gdyby społeczeństwo pozostało bierne, o ile by albo nie mieszało się w te sprawy en masse, albo nie używało i nie opłacało ludzi dla zapobieżenia niepokojeniu jej w posiadaniu. Dlatego rozdział bogactwa zależy od ustaw i zwyczajów społeczeństwa. Prawidła, jakie go określają, są takie, jakimi je czynią sądy i uczucia rządzącej części społeczeństwa i bardzo różne w rożnych czasach i krajach, a mogą być jeszcze bardziej różne, jeżeli tak będzie wolała ludzkość. Niewątpliwie sądy u uczucia ludzkości nie są dziełem przypadku. Są one następstwem podstawowych praw ludzkiej natury, połączonym z istniejącym stanem wiedzy i doświadczeń oraz z istniejącym stanem społecznych instytucji i kultury umysłowej i moralnej. Lecz prawa powstawania ludzkich sądów nie wchodzą w zakres przedmiotu naszych rozważań. Stanowią one część ogólnej teorii ludzkiego postępu, daleko szerszego i trudniejszego przedmiotu badań niż ekonomia polityczna. Mamy tu rozważać nie przyczyny, lecz następstwa prawideł, według których bogactwo może być rozdzielone. Te przynajmniej są równie mało dowolne i posiadają tak samo charakter praw fizycznych, jak prawa produkcji. Ludzkie istoty posiadają władzę nad własnymi czynami, lecz nie nad następstwami tych czynów, tak dla nich, jak i dla innych. Społeczeństwo może poddać rozdział bogactwa jakimkolwiek prawidłom, jakie uważa za najlepsze: lecz jakie praktyczne wyniki będą wypływać z działania prawideł, musi zostać odkryte – podobnie jak wszelkie inne fizyczne i umysłowe prawdy – za pomocą obserwacji i rozumowania. Przystępujemy tędy do rozpatrzenia różnych sposobów rozdziału produktu ziemi i pracy, przyjętych w praktyce lub dających się pomyśleć w teorii. Między innymi uwagę naszą zwraca owa pierwotna i podstawowa instytucja, na której poza niektórymi wyjątkowymi bardzo ograniczonymi przypadkami gospodarcze urządzenia społeczeństwa zawsze się opierały, choć jej drugorzędne cechy zmieniły się i mogą się zmienić. Mam na myśli oczywiście instytucję jednostkowej własności. §2. Własność prywatna jako instytucja nie zawdzięcza swego początku żadnym względom na pożyteczność, które przemawiają za jej utrzymaniem, gdy istnieje. Wiadomo dostatecznie o czasach pierwotnych tak z historii, jak z analogicznych stanów społecznych w naszych czasach, by wykazać, że trybunały (które zawsze poprzedzają prawa) były pierwotnie utworzone nie dla rozstrzygania o prawach ludzi, lecz dla tłumienia gwałtów i zakańczania sporów. Mając ten cel głównie na oku, przyznawały one dość naturalnie skutek prawny pierwszemu zawłaszczeniu, traktując jako napastnika osobę, która pierwsza zaczęła gwałt, wyrzucając lub starając się wyrzucić kogoś drugiego z posiadania. Zachowanie 2 pokoju, będące pierwotnym celem rządu państwowego, było w ten sposób osiągane. Przez potwierdzenie bowiem posiadania tym osobom, które już daną rzecz posiadały, chociażby nie była ona owocem ich osobistego wysiłku, dawana była ubocznie gwarancja im i innym, iż będą chronieni i w tym ostatnim zakresie. [...] 3