Moje spotkanie z Dyskusyjnym Klubem Książki „Książki, to twoi

Transkrypt

Moje spotkanie z Dyskusyjnym Klubem Książki „Książki, to twoi
Moje spotkanie z Dyskusyjnym Klubem Książki
„Książki, to twoi najlepsi przyjaciele.
Nie wyśmieją, nie zdradzą a nauczą wiele”
Tę maksymę Jana Raczka, wprawdzie nie w dosłownym brzmieniu, ale w
luźnej transkrypcji, poznałam za sprawą moich rodziców i dziadków już we
wczesnym dzieciństwie. Wierszyki, kolorowanki, historyjki obrazkowe, później bajki
i pięknie ilustrowane baśnie to najczęstsze prezenty, jakie znajdowałam pod choinką
czy też przy łóżku w dniu imienin. I tak zaczęła się moja przygoda z książką. Po
prostu połknęłam bakcyla czytania, uzależniłam się od niego i dziś nie potrafiłabym
już funkcjonować bez możliwości oddawania się lekturze. Toteż gdy zostałam przez
panią Justynę zaproszona na spotkanie konstytuującego się przy Wolsztyńskiej
Bibliotece Miejskiej klubu dyskusyjnego, chętnie z zaproszenia skorzystałam. Kilka
odbytych już spotkań utwierdziło mnie w przekonaniu, że podjęłam słuszną decyzję.
Dzięki uczestnictwu w spotkaniach klubowych poznałam świetne pozycje literackie,
choć nie są to książki „małe, lekkie i przyjemne”, ale zmuszające do głębszej refleksji,
kojarzenia faktów i oczywiście wnioskowania. I słusznie, bowiem dyskusja na temat
dobrej książki to dla mnie nie tylko możliwość samokształcenia, ale przede
wszystkim rzadka na tzw. Prowincji okazja do wyrażenia własnej opinii ( nie tylko o
przeczytanej książce), również – w związku z lekturą – możliwość podzielenia się
wiedzą i poglądami na wszelkie inne tematy. Słuchając dyskutantów, konfrontuję
lub utożsamiam się z nimi, poznaję też ich przeżycia i doświadczenia. Jesteśmy
przecież różni, mamy często inne oczekiwania i nie zawsze jednoznaczne rozumienie
tekstu. I to jest piękne, cenne, bo wynika z odmiennych doświadczeń.
Szczególnie chętnie słucham na naszych spotkaniach pani Magdy T., która z racji
wieku i zainteresowań okazała się prawdziwą kopalnią wiedzy o historii Wolsztyna i
wielu osobach z moim rodzinnym miastem związanych. Znajomość faktów i ludzi to
niewątpliwy plus starszej pani, ale największym jej atutem jest przede wszystkim
forma przekazu – opowiadane ze swadą gwarą wielkopolską. A jeśli to opowiadanie
dopełniają anegdoty, wierszyki – nierzadko frywolne – żartobliwie wyrażony
krytycyzm, ironia, mam pełną świadomość, że obcuję z osobą mądrą, oczytaną,
otwartą na ludzi, zadziorną, nie pozbawioną humoru, która chętnie przekazuje swą
wiedzę, a poczuciem humoru potrafi „okrasić” nawet najbardziej drętwa wymianę
myśli.
Spotkania z książką w klubie dyskusyjnym są, więc również spotkaniami z
ludźmi – często nietuzinkowymi, choć z pozoru wydają się oni zwykłymi
„zjadaczami chleba”.
Barbara Pietrusewicz
klubowiczka z DKK w Wolsztynie

Podobne dokumenty