tutaj - Interkl@sa

Transkrypt

tutaj - Interkl@sa
EUROPA – DOM, NIEZNANY DOM
Europa pragnie być dla nas wszystkich ojczyzną, ale większość ludzi wciąż nie czuje
się w obecnej Europie jak w domu. Właściwie, co my wiemy o Europie? Młodzi ludzie
są w nieco lepszej sytuacji niż starsze pokolenie, ponieważ uczą się o krajach Unii
Europejskiej na lekcjach geografii w szkole.
Powtórzmy więc kilka podstawowych informacji, aby rozpocząć dialog.
Ilu ludzi mieszka w Europie, jak duży jest rynek krajowy?
Odpowiedź: 450 milionów
Z ilu państw składa się Unia Europejska?
Odpowiedź: 25
Które państwo jest najmniejsze?
Odpowiedź: Malta, 316 km²
Które państwo jest największe?
Odpowiedź: Francja, 543,965 km²
Najmniej zaludnione?
Znowu Malta, 0,39 mln
Najbardziej zaludnione?
Niemcy, 82,5 mln
Które państwo jest najbiedniejsze?
Litwa. Produkt krajowy brutto wynosi 2,143 euro na mieszkańca.
Które jest najbogatsze?
Luksemburg: Produkt krajowy brutto wynosi 48,890 euro na mieszkańca.
Dla porównania kilka informacji o Polsce: powierzchnia kraju: 312,678 km²; 38,6 mln
mieszkańców; produkt krajowy brutto wynosi 4,739 euro na mieszkańca.
W Unii Europejskiej jest 20 oficjalnych języków urzędowych. Kiedy reprezentanci Unii
Europejskiej spotykają się, wszystkie teksty jest tłumaczone na te robocze języki UE.
To jest światowy rekord. Żadna inna międzynarodowa organizacja nie tłumaczy na
tyle języków. Nawet Organizacja Narodów Zjednoczonych używa jedynie sześciu
języków.
Czy nasz ojczysty język jest tak ważną sprawą dla nas, Europejczyków? Czy ważne
jest, żebyśmy tłumaczyli dokumenty na tyle języków? Ja odpowiedziałabym, że tak.
Język identyfikuje. Zniechęcanie ludzi do używania ich własnego języka jest uważane
za brak szacunku. Szczególnie mniejsze kraje walczą jak lwy o swój język narodowy.
1
Jest taka anegdota. Na Malcie ludzie mówią po angielsku, ponieważ ta mała
śródziemnomorska wyspa była pod panowaniem angielskim przez wiele lat. Ale
również mieszkańcy Malty mają swój własny język – maltański, dialekt arabski.
Maltański jest oficjalnym językiem Unii Europejskiej, a to oznacza, że delegaci tego
kraju mają prawo do tłumaczenia, nie tylko wtedy, gdy odbywają się spotkania
parlamentu na tak zwanych „sesjach plenarnych”, ale również wtedy, gdy mają do
czynienia z wszystkimi dokumentami, raportami, prośbami i zmianami – zwanymi
„poprawkami”. Jeśli maltańscy parlamentarzyści mają na nie głosować, dokumenty
temuszą być tłumaczone na język maltański.
Obecnie trwa sprawa pewnego raportu, który wprawdzie nie jest zbyt długi ani
skomplikowany, ale nie został przetłumaczony na maltański, ponieważ tłumacze byli
obciążeni pracą. Dlatego też ten nowy dokument wciąż tkwi w stadium oczekiwania,
ponieważ Maltańczycy chcą dać wszystkim wyraźny sygnał: jest ich niewielu, ale
mają te same prawa co większość. To jest dobra i zasadnicza podstawa demokracji!
To prowadzi mnie zaś do następnego tematu: Demokracja.
Jak rozumiemy to słowo? To, co przychodzi mi pierwsze na myśl, to wola, która
wychodzi od ludu.
W Encyklopedii jest napisane: Demokracja (od greckiego języka „demos” – „ludzie” i
„kratia” – „władza, rola, siła”), pierwotnie używane przez Arystotelesa w znaczeniu
„rola tłumu”, najpierw wskazujący bezpośrednią rolę ludzi (dziś: bezpośrednia
demokracja, pierwiastkowa demokracja, zasadnicza demokracja). Dzisiaj, pojęcie
demokracji jest najczęściej używane w znaczeniu bardziej generalnym, jako system
rządów, gdzie podstawa rządów pochodzi od ludu.
Wszyscy mamy tendencję do zapominania o tym, że demokracja jest sztuką
kompromisu. To nie jest tak, że stanie się to, czego chce jedna osoba, ale to, o czym
zdecyduje większość. Naturalnie, większość to suma pojedynczych opinii. Dlatego też
wszyscy muszą robić koncesje i akceptować zmiany.
Im mniej ludzi kształtuje demokrację, tym jest ona bardziej przejrzysta. Weźmy
przykład rodziny, która składa się z matki, ojca i dziecka. W tym układzie rodzice
tworzą większość, dziecko jest w mniejszości. W większości spraw rodzice będą z
powodzeniem występować przeciwko woli dziecka, ponieważ mają odmienną opinię.
Dziecko może zawsze próbować przekonać jednego z rodziców. Wyobraźmy sobie
taką sytuację: 16-letnia dziewczyna chce iść na dyskotekę do nocnego klubu, a
potem zostać na noc u jednej ze swoich koleżanek. Ojciec jest stanowczo przeciwko
temu, aby w ogóle opuszczała dom. Matka waha się. Dziewczyna sugeruje pewien
kompromis: wyjdę na imprezę, a wy odbierzecie mnie o 12.00 z klubu. Matka uważa,
że 12.00 w nocy to zbyt późna godzina, więc w końcu rodzice zgadzają się na 11.00.
Ten rezultat jest więc demokratycznym procesem: dziecko nie może przeżyć
pierwszej nocy poza domem bez opieki rodziców, ale przynajmniej może wyjść na
dyskotekę na dwie godziny. Zmiana ta może nie być tak bardzo odczuwalna, ale jest
to pierwszy krok w kierunku niezależności. Rodzice zawsze będą mieć możliwość
całkowitego zabronienia dziecku wyjścia z domu. Ale w demokracji większość musi
traktować mniejszość w odpowiedzialny sposób; w innym przypadku będzie trudno
2
uniknąć rebelii. Ryzyko, że większość straci kontrolę, jest również wysokie. Wtedy
będzie się starać odzyskać kontrolę siłą.
Sytuacja w rodzinie jest taka sama jak sytuacja na lokalnym poziomie, narodowym
poziomie czy poziomie Unii Europejskiej. Jedynie struktura staje się bardziej i bardziej
skomplikowana. Na poziomie wsi proces jest nadal bardzo przejrzysty. Na poziomie
miasta rzeczy nieco się komplikują, na poziomie narodowym interesy regionu muszą
być respektowane, ale wszystko jest skoncentrowane wokół narodu; wspólna
tożsamość, historia, kultura. Jednostka czuje się jak w domu, przynależy do
społeczeństwa. W Unii Europejskiej jest wiele różnych interesów: różnych kultur,
języków, są różne rodziny polityczne; różnice te uderzają jedne w drugie. To, co w
Polsce kształtuje większość, może być mniejszością w UE i może nawet być czymś
wyobcowanym. W Unii Europejskiej, nie ma wspólnego MY, jest 25 różnych JA i
każde JA dodatkowo zna swoje wewnętrzne rozdarcia.
Więc z czego składa się UE?
UE składa się z trzech organów, trzech instytucji.
Kto je zna?
Z jednej strony jest Komisja Europejska. Z drugiej, Europejski Parlament i Rada
Europejska.
Kto jest kim i kto co robi?
Zanim odpowiem na to pytanie, pozwólcie, że się przedstawię. Jestem członkiem
Parlamentu Europejskiego.
Jak się tam dostałam?
Pracowałam jako dziennikarka dla telewizji i radia. Dzięki temu byłam znana w
Austrii. Pewnego dnia, szef jednego z ruchów politycznych zapytał mnie, czy
chciałabym wziąć udział w europejskich wyborach. Oryginalna ideologia tego
politycznego ruchu wydawała mi się wówczas interesująca. Jej główną ideą było to,
że parlament potrzebuje więcej zwykłych obywateli, a mniej biurokratów. I to był
moment, kiedy zakończył się mój udział. Niestety, nie przyjrzałam się wystarczająco
uważnie liderowi tego ruchu. Człowiek ten literalnie jest Ludowcem [Populist].
Początkowo był członkiem Socjaldemokratów. Wkrótce wszedł w konflikt z członkami
partii i dlatego został wykluczony z grupy Socjaldemokratów w Parlamencie
Europejskim. To było w lutym 2004. W czerwcu odbyły się wybory. Wówczas wpadł
na bardzo dobry pomysł kampanii: przywileje polityków. Politycy zarabiają za dużo, a
za mało robią. To było jego przesłaniem i miało pozytywny oddźwięk wśród
większości ludzi. To również miało wówczas dla mnie sens. Ale jak błędne to się
okazało! Ponieważ nasz świat nie jest prosty. Jeśli kiedykolwiek usłyszysz polityka
mówiącego jedynie same złe rzeczy o jakiejś grupie ludzi, powinieneś od razu zacząć
wątpić. Takie zachowanie jest nie tylko złe, ale i niebezpieczne. Ludowcy nieustannie
tak robią. Potrzebują jakiegoś wroga. Ludowcy wiedzą, że mają największe szanse,
aby zostać wybranymi przez tych ludzi, którzy są niezadowoleni. Wykorzystują więc
to niezadowolenie. To jest to, co ja nazywam „zasady Hitlera”. Adolf Hitler, nieudany
artysta z Górnej Austrii, został niegdyś liderem Niemiec. Jak tego dokonał?To był
trudny okres w historii, a Hitler, jak nikt inny, wiedział, jak wykorzystać
3
niezadowolenie i strach ludzi. Jego wrogami, domniemanymi wrogami, których
wykreował, stali się Żydzi. Uczynił Żydów, mniejszość narodową, odpowiedzialnymi
za wszystko, co działo się złego w kraju.
Utworzył mur wokół większości. Wszyscy znamy rezultaty tej historii.
Dzisiaj tacy politycy wracają i jest ich coraz więcej. W twoim kraju, w moim kraju, w
prawie każdym kraju. Niektórzy politycy używają obcokrajowców jako swojego kozła
ofiarnego. Obcokrajowiec: możemy sobie wyobrazić, co to oznacza, ale termin jest
tak nieokreślony, że każdy może go interpretować, jak chce. Uprzedzenia mogą
kwitnąć i prosperować. To jest jedyny sposób, żeby „zasady Hitlera” mogły
funkcjonować. Jako przykład: rząd USA użył Al-Kaidy jako wroga. Terrorystyczna
organizacja, którą wszyscy znamy, ale o której w zasadzie nic nie wiemy. Al-Kaida
mogłaby wystąpić przeciwko wszystkiemu, ale my ją łączymy z terroryzmem.
Ludowcy, przez których dałam się oszukać, wybrali polityków jako swoich wrogów.
Politycy, ci, którzy nami rządzą, którzy nie rozwiązują naszych problemów. Ci z
pustymi słowami, którzy nie działają, a jedynie napełniają swoje kieszenie
pieniędzmi. Politycy są idealnymi wrogami.
To jest bardzo sprytne: to są ci politycy, którzy są daleko w UE, a nie ci nasi, których
dobrze znamy. Nie, to by było zbyt niebezpieczne. Ludzie mogliby zacząć wątpić, czy
to wszystko jest prawdziwe.
Nie zapominajcie, że potrzebujemy czegoś, co będzie stanowić nasz cel
(obcokrajowcy, Żydzi, Turcy, terroryści, politycy...), ale nigdy nie powinniśmy być w
stanie poznania konkretnej idei tego. Wtedy „zasady Hitlera” upadłyby. Ludowcy żyją
z generalizowania. Politycy są leniwi, są społecznymi pasożytami. UE traci na nich
pieniądze. Dajemy pieniądze, ale nie otrzymujemy niczego w zamian.
Mam doświadczenie, jak głupio można się czuć, kiedy zostało się złapanym w
pułapkę przez ludowców. Ponieważ codzienne życie polityka jest czymś całkowicie
innym.
Nie doceniałam polityki.
Jeśli potraktujesz tę pracę poważnie, praca ta nigdy się nie kończy. Jest tyle różnych
problemów, i jeśli chce się je wszystkie rozwiązać, potrzeba dogłębnej wiedzy,
umiejętności przekonywania ludzi i umiejętności pójścia na kompromis. Oprócz tego
trzeba być w stanie przeskakiwać z jednego tematu na drugi tego samego dnia i stale
pamiętać o wielu rzeczach, utrzymać wszystko w porządku, inaczej sprawy bardzo
szybko ulegną pomieszaniu.
Jesteś nadzorowany przez wyższą władzę, a jednocześnie musisz być w stanie
pracować niezależnie. Uczucie sukcesu jest bardzo rzadkie, ponieważ nie
indywidualna idea jest ważna, ale konglomerat wielu idei, w zmniejszonym wymiarze,
kompromis w innym czasie. Politycy stanowią prawo. Ale te prawa muszą wejść do
praktycznego użycia, aby były komunikatywne, zrozumiałe dla publiczności. Jako
polityk trzeba być dobrym biznesmenem. Większość polityków, których poznałam,
jest ambitnych, chcą wpływać na sprawy i ciężko pracują.
Jak powiedziałam, bardzo trudno ocenić, czy są skuteczni. Tylko niewielu potrafi w
tym samym czasie formułować dobre prawa, mieć wnikliwą wiedzę w szerokim
4
zakresie, być w stanie negocjować z innymi politykami i być w stanie dobrze to
sprzedać publiczności. To są ci, którzy zazwyczaj zajmują najwyższe stanowiska.
Większość ma jedną albo dwie takie cechy. Są przeciętni. Mniejszość jest leniwa,
niewiele robi i ciągnie zyski z systemu.
Dzieje się tak nie tylko w polityce, ale w każdym systemie, każdym przedsiębiorstwie,
a także na przykład wśród studentów.
Ale jak tworzymy prawa w UE?
Parlament Europejski nie ma prawa inicjatywy, co oznacza, że nie możemy sami
proponować praw. W UE robi to Komisja. Jest 25 komisarzy, po jednym z każdego
państwa członkowskiego. Zostają nominowani przez rządy państw członkowskich.
Reprezentanci rządów wszystkich państw członkowskich tworzą Radę.
To jest druga europejska instytucja po Komisji. Trzecią jest, jak już wspominałam,
Parlament Europejski.
Członkowie parlamentu są bezpośrednio wybierani przez obywateli. Ich liczba zależy
od wielkości kraju. My mamy 18 członków z Austrii, Polska ma 54.
Różnie wyspecjalizowani Komisarze dają propozycje nowych praw. Te propozycje są
potem wprowadzane do dyskusji parlamentariuszy Komitetu.
Ja jestem członkiem Komisji ds. Kultury. Najbardziej ekscytujące prawo, nad którym
obecnie pracujemy, nazywa się „Telewizja bez granic” i dotyczy tego, jak będzie
wyglądać telewizja w przyszłości i jakich ram prawnych będzie wymagać.
W przyszłości wszyscy będziemy ciągle korzystać ze stacjonarnej telewizji w domach,
w naszych sypialniach, ale oprócz tego będziemy mogli korzystać z telewizji
przenośnej: w pewnym sensie to są te same przemiany jak w przypadku
telekomunikacji. Wielu z nas ma wciąż telefony stacjonarne w domach, ale znacznie
częściej używamy telefonów komórkowych.
Analogicznie do telewizji kablowej będziemy mieli jeszcze więcej kanałów
telewizyjnych do wyboru.
Tak jak korzystamy z internetowej wyszukiwarki Google, będziemy mieć specjalną
wyszukiwarkę programów telewizyjnych, dzięki której będziemy wybierać wszystkie
interesujące nas programy.
Będziemy w stanie zapamiętywać te kanały bezpośrednio z Internetu do naszych
przenośnych telewizorów. Staniemy się reżyserami naszego własnego programu. Nie
będziemy uzależnieni od czegoś zewnętrznego, czekając na moment, w którym nasz
ulubiony kanał telewizyjny zdecyduje się wyemitować nową serię naszego ulubionego
serialu Simpsonowie. Będziemy w stanie zamówić cokolwiek w dowolnym czasie.
Przenośna telewizja będzie także pokazywać nam cały wachlarz możliwości przez cały
dzień. Będziemy w stanie oglądać telewizję, gdziekolwiek jesteśmy. Nasze zwyczaje
telewizyjne zmienią się radykalnie.
My jako politycy musimy teraz stworzyć prawo, które da równe szanse wszystkim
stacjom telewizyjnym, a jednocześnie będzie nakładać te same obowiązki, aby
utrzymać wyrównaną sytuację współzawodnictwa.
Musimy zdecydować, czy i jak chcemy regulować reklamy w telewizji w przyszłości.
Czy powinniśmy traktować je równorzędnie, czy może powinniśmy wprowadzić
różnice między telewizją prywatną i publiczną?
Komisja oddała do rozpatrzenia propozycję. Teraz badamy tę propozycję w Komitecie
Kultury.
5
Odbywa się to według hierarchii kolejności:
Po pierwsze, zostaje wyznaczony sprawozdawca. Jest on członkiem konkretnej partii
politycznej. Wszystkie pozostałe partie wyznaczają sprawozdawców-cienie. Ci
sprawozdawcy-cienie mają ważne obowiązki. Muszą informować swoich kolegów z
partii o uaktualnianiu i wprowadzanych zmian w raportach.
Byłoby to bardzo nieefektywne i także niemożliwe, żeby wszyscy parlamentarzyści
znali dokładnie wszystkie propozycje przepisów prawnych.
Dlatego dzielimy pracę pomiędzy siebie. Odpowiedzialni politycy chcą wiedzieć jak
najwięcej o wszystkich prawach, jakie są aktualne, chcą wypełnić swoje obowiązki
względem ludzi na nich głosujących.
Sprawozdawcy blisko współpracują, oddają poprawki i starają się przekonać swoich
kolegów parlamentarzystów do swoich opinii. W Komitecie odbywają się debaty. Po
pewnym czasie propozycja Komisji i wszystkie jej poprawki są poddawane
głosowaniu. Tekst, w takiej formie, jak był zmieniony przez konkretny Komitet
parlamentarny, idzie na spotkania plenarne. I tam jest znowu dyskutowany. Wszyscy
parlamentarzyści mogą przedstawić swój własny punkt widzenia, przedstawić własne
poprawki. Potem tekst jest znowu poddawany głosowaniu na spotkaniu. Zwykła
większość jest wystarczająca. Pierwsze czytanie w parlamencie jest wówczas
skończone. Zmieniona propozycja przepisu prawnego jest przekazywana do Rady
Europejskiej do odpowiednich ministerstw, które są kompetentne w temacie telewizji,
do ministerstw kultury.
Rada zawsze spotyka się „przed kamerami”, co nie oznacza spotkania przed
publicznością, w przeciwieństwie do Parlamentu. W Radzie w czasie głosowania
wymagana jest jednomyślność, tylko w kilku wyjątkowych sytuacjach większość jest
wystarczająca. Stanowi to dość skomplikowaną procedurę. Ze względu na
jednogłośność, niektóre przepisy prawne są zmieniane bardzo brutalnie, inaczej
byłoby to niemożliwe, aby zdobyć zgodę innych.
Kiedy przepis prawny wraca do Parlamentu, czasem bardzo się martwimy, jak inne
jest od dokumentu pierwotnego. Jeśli się nie zgadzamy na te zmiany, dokument idzie
do drugiego czytania. Mamy drugą szansę na zmianę prawa, ale wówczas jest
wymagana absolutna większość. To oznacza, że z 732 deputowanych potrzebna jest
połowa głosów plus 1, czyli 367 głosów.
To nie jest zależne od liczby członków parlamentu, którzy są w danej chwili obecni na
posiedzeniu, zawsze musimy zdobyć razem 367 głosów. To oznacza, że jeśli
obecnych jest tylko 500 posłów, wciąż potrzebujemy 367 głosów, aby nowe zmiany
przeszły, co jest dość trudne do osiągnięcia.
Jeśli zostaną zaakceptowane, propozycja wraca do Rady. Jeśli Rada nie może
zaakceptować zmian, zostaje powołana tzw. Komisja Pojednawcza. Stanowią ją
reprezentanci wszystkich trzech instytucji, którzy zbierają się razem i próbują znaleźć
kompromis. Jeśli kompromis nie zostanie osiągnięty, nowy przepis upada.
Demokracja to skomplikowana sprawa i dlatego tak łatwo jest zawieść oczekiwania
ludzi, kiedy jest mowa o stanowieniu prawa w UE.
6
Proces decyzyjny jest bardzo długi i często nie ma jasnego wyniku. Często można
usłyszeć, zupełnie usprawiedliwione, „czy to wszystko, co mogłeś wymyślić w tej
sprawie?” Pada wówczas odpowiedź: wymyśliliśmy wiele rzeczy, ale nie mogliśmy
osiągnąć więcej niż ten kompromis dla Europy.
Obecnie jest coraz więcej ludzi, którzy myślą o Europie w sposób sceptyczny, coraz
więcej pytań: Do czego nam jest potrzebna UE? Czy w ogóle jej potrzebujemy? To
nic więcej jak biurokratyczny potwór, którego nikt nie lubi. To prawda.
Ale potrzebujemy UE, potrzebujemy nawet bardziej niż naszej narodowej
administracji. Tego jestem pewna.
Powód jest bardzo prosty i jest konsekwencją wszechobecnej globalizacji.
Globalizacja to fakt, tak samo jak industrializacja naszego społeczeństwa była
faktem, którego nikt nie był w stanie powstrzymać. To jest naturalna ewolucja
ludzkiego rodzaju. Całkowicie przyznaję, ze rozważałam globalizację z krytycznego
punktu widzenia, ponieważ w obecnym stanie jest to dżungla, gdzie przeważa prawo
silniejszego. Globalizacja musi być ucywilizowana. Musimy to kultywować. Będzie to
trudne, ponieważ w tej globalnej wiosce to, co się dzieje jest jeszcze większym
zderzeniem różnych opinii, kultur, narodów, języków i różnic niż to, co się dzieje
teraz wewnątrz Europy.
W tym momencie globalna wioska jest wciąż bardzo nieuporządkowana. Wszystko
jest tu różne, nie ma demokracji. To, co jest możliwe dla jednej chatki w wiosce,
może być całkowicie różne dla innej. Czasem sąsiedzi tworzą sobie wspólny cel, z
niewielkim końcowym sukcesem. Przeważa pPrawo silniejszego. W tej wiosce jest
wiele zanieczyszczenia i nadal ją zanieczyszczamy. Bogaci żyją na koszt biednych.
Biedni starają się coś zmienić i czasem brutalnie się zderzają. W tej wiosce istnieje
wiele broni masowego zniszczenia. Jedna z nich może całkowicie zniszczyć wioskę.
Domy w wiosce zwykły stać zupełnie osobno, nie było kontaktu między nimi ani
między ich mieszkańcami. Ale od pewnego czasu domki zaczęły się zbliżać do siebie,
a mieszkańcy wiosek nie mogą żyć bez wzajemnych kontaktów. Nie mogą się wciąż
ignorować.
Jeśli Europa nauczy się radzić sobie ze swoją rozmaitością w pozytywny sposób,
nasze szanse w tej wiosce nie są najgorsze. Bo kto inny, powinien lepiej znać
różnorodność niż my, znajdywać rozwiązania i kompromisy?
W tej chwili mieszkańcy wioski zamykają się we własnych domach. Musimy znaleźć
im wspólne pokoje, wspólne przestrzenie. Musimy sprawić, żeby się wzajemnie
poznawali, witali. Rozwinąć rodzaj rodzinnych uczuć. Ten dom nazywamy Europą,
potrzebuje on reform, musi być przygotowany do tej nowej sytuacji w wiosce.
Niecierpliwie potrzebujemy, aby połączył nas nie gniew, ale praktyczne cele, aby
zacząć działać zjednoczonymi siłami. Musimy, na przykład, stworzyć społeczne
standardy dla nas wszystkich, tak jak wszyscy potrzebujemy mieć zagwarantowane
emerytury i ubezpieczenie socjalne. Musimy przeprowadzić reformę systemu
podatkowego. To jedyny sposób, aby poprawić sytuację na rynku pracy. Europejski
Parlament jest skłonny do reform. Nieustannie nawołujemy do tego. Także Komisja
jest po naszej stronie. To Rada jest tym, który pozwala nam stać samotnie.
7
Dlaczego? Ponieważ często, nie mogą powstrzymać pokusy i działają w populistyczny
sposób, zamiast wykazać się odpowiedzialnością.
Zawsze są jakieś wybory, które nadchodzą w jednym z krajów UE. Europa szybko
potrzebuje reform. Reform, które mogą być początkowo bolesne. Ale tu, w Polsce,
już do tego przywykliście. Tu rzeczy mogą być lepsze. Ale ludzie w innych krajach
członkowskich boją się. Boją się stracić wysokie standardy życia. Ich ekonomia jest w
stagnacji, miejsca pracy znikają, wielkie korporacje przenoszą się do innych krajów z
niższymi pensjami i tam mogą więcej zyskać. Ludzie w Europie boją się siebie
nawzajem, nie ufają sobie.
Nasz rząd, tak jak narodowe media, również nie pomaga w polepszaniu tej sytuacji.
Często używają Europy jako wrogiego celu. UE jest także dobrym wrogiem, dzięki
któremu można wygrać wybory, zupełnie jak Żydzi, Arabowie, Turcy, obcokrajowcy
czy terroryści. Ponieważ UE jest mało znanym domem, czymś bardzo abstrakcyjnym.
Dom z 25 pokojami, gdzie sąsiedzi prawie się nie znają. UE to dom, nieznany dom.
8

Podobne dokumenty