wyd.-specjalne--od-str.-2

Transkrypt

wyd.-specjalne--od-str.-2
2
Nadanie szkole sztandaru jest
świętem całej naszej społeczności, a
społeczności szkolnej przede wszystkim.
Wieńczy ono pracę na rzecz przygotowania
warunków do nauki, stworzenia tradycji
szkolnych. Jest wyrazem szacunku, jakim
powinna się cieszyć każda placówka.
Na moment uroczystego wręczenia
sztandaru
przez
Radę
Rodziców
przedstawicielom uczniów pracuje zawsze
wielu ludzi przez długi okres. Wydaje nam
się, że jest to dobra okazja, aby im teraz
oddać glos. Nasi redaktorzy rozmawiali z
osobami, które się przyczyniły do tego, by
dzisiejsze święto było możliwe. Są wśród
nich dyrektorzy, nauczyciele, absolwenci,
pracownicy.
Wywiad z panią
Dorotą Glaz dyrektorem Gimnazjum im.
Henryka Sienkiewicza w
Dąbiu
Jak się pani pracuje w naszym
gimnazjum ?
(Śmiech) Bardzo dobrze!
Mogłaby pani nam zdradzić, jak
wyglądają przygotowania do święta
szkoły?
Hmm, przygotowania trwają od września,
kiedy ustaliliśmy, że w tym roku nadszedł
już czas, by gimnazjum nadać sztandar. Od
tej pory praktycznie co miesiąc wiele się
dzieje. Klasy biorą udział w różnych
konkursach na prace plastyczne, literackie,
był również konkurs czytelniczy, a także
piszecie ciekawe artykuły do gazetki. W
międzyczasie trwały przygotowania
zarówno nauczycieli, uczniów, jaki i
rodziców do zabawy dochodowej. Dużo
czasu zajęło nam szukanie sponsorów,
pisanie pism, no i oczywiście samo
znalezienie firmy, która by nam po prostu
ten sztandar stworzyła, wyhaftowała.
Chciałybyśmy się dowiedzieć jakiś
szczegółów dotyczących sztandaru, kto
na przykład sponsorował jego zakup, no
i oczywiście jak ten sztandar wygląda ?
Jest bardzo prosty. Jedna strona białoczerwona. Barwy narodowe, a na ich tle
biały orzeł. Natomiast druga strona
jednolita, taki kolor bliżej nieokreślony,
trudno w tej chwili mi go nazwać. W miarę
jasny, ponieważ na tym tle umieszczono
wizerunek Henryka Sienkiewicza, który
widzicie codziennie na różnych naszych
szkolnych symbolach. Napis na sztandarze
będzie zawierał pełną nazwę placówki,
czyli „Gimnazjum Publiczne im. Henryka
Sienkiewicza w Dąbiu”, żadnych więcej
ozdób nie przewidzieliśmy.
Jeśli zaś chodzi o sponsorów, to nie
można powiedzieć, że był jakiś główny
sponsor. Jednakże jednymi z darczyńców
są pani wójt (przeznaczyła 2,5 tysiąca
złotych) i Rada Gminy (tysiąc).
Sztandar kosztuje w granicach 5
tys., pozostała część zostanie zapłacona z
funduszy Rady Rodziców (czyli pieniędzy,
które zostały zebrane podczas zabawy, jest
to kwota ok. 4 tys.) . Pewną niewielką sumę
pochłonie też organizacja uroczystości
przekazania sztandaru.
Będzie piękny. Zmieńmy jednak temat.
Co nasuwa się pani na myśl, kiedy słyszy
pani słowo GIMNZJUM?
Kiedyś kojarzyło mi się to tylko z
opowieści, które krążyły o gimnazjach.
Szkoła niedobrej młodzieży, wulgaryzmów
itd.. Natomiast od kiedy pracuję w
gimnazjum, to kojarzy mi się po prostu z „
moim gimnazjum” (uśmiech), tak nazywam
tę szkołę tutaj w Dąbiu.
Pracuje pani z nami już dwa lata, może
jest jakieś śmieszne lub wzruszające
zdarzenie, które zapamięta pani na długi
czas? A może jest taka osoba, która
zapadła pani w pamięci?
3
(Uśmiech) Zabawnych zdarzeń jest bardzo
wiele, tak, że człowiek nie jest w stanie
zapamiętać tego wszystkiego.
Nie, pani dyrektor, tak łatwo się pani nie
wykręci od tego pytania. Może choć
jedna zabawna sytuacja, nasi koledzy z
pewnością poczytają o niej z wielkim
zainteresowaniem…
Często powtarzające się zabawne sytuacje
to te, kiedy uczniowie nie idą na lekcje,
tylko bawią się na schodach uciekając
przede mną. Tu są jedynie dwie klatki
schodowe i moje spotkanie z nimi jest
bardzo szybkie…
Bywa też wesoło, gdy uczniowie
przychodzą do sekretariatu i mówią:
„Przyszedłem (przyszłam) skserować
zadania…”. Odpowiadam wówczas:
„Proszę kserować”. W odpowiedzi widzę
śmieszną, zmieszaną minę i słyszę: „Ale ja
nie umiem” 
Wróćmy zatem do drugiej części pytania.
Co ze zdarzeniami wzruszającymi
Jeżeli zaś chodzi o wzruszające, to ja
ogólnie bardzo szybko się wzruszam,
nieraz z błahych powodów. I praca w
szkole dostarcza również wielu sytuacji do
wzruszeń. Może opowiem o czymś z
zeszłego roku. Gdy była selekcja
(młodszym uczniom wyjaśnię, że to zajęcia
profilaktyczne polegające na swego rodzaju
zabawie w wojsko; uczą dyscypliny,
poczucia wspólnoty, koleżeńskości,
szacunku do innych, a przede wszystkim do
własnej rodziny…), wtedy to praktycznie
przez 3 dni przebywałam w szkole, znaczy
nie przez cały czas, bo program
przewidywał, że nie powinnam wśród
wychowanków się znajdować, ponieważ to
były tylko zajęcia przeznaczone dla was,
uczniów. Ale wiadomo, dyrektor z daleka
nad wszystkim musi czuwać, trzeba zadbać
o prowiant i setki innych spraw. Byłam tam
również dlatego, żeby trochę
poobserwować. I muszę powiedzieć, że
każdorazowo gdzieś tam mi łzy napływały
do oczu, jak patrzyłam i porównywałam to,
co często niektórzy uczniowie robią w
szkole na przerwach, na lekcjach, z tym, co
widziałam podczas selekcji. Jakby nie ci
sami ludzie! Zupełnie inne podejście do
wszystkiego. I tak się zastanawiam,
dlaczego tak jest, że potrafili być zgrani,
umieli sobie pomagać w trudnych
sytuacjach, byli dla siebie życzliwi. To na
co dzień niekoniecznie jest widoczne.
Wtedy wzruszyło mnie bardzo piękne,
szlachetne zachowanie młodzieży.
A może jest jakaś osoba, która zapisała
się pani w pamięci?
Ooo, takich osób jest bardzo dużo. To
często uczniowie niekoniecznie
najgrzeczniejsi,
ale tacy, którzy w jakiś sposób się
wyróżniają, potrafią zachowaniem, taką
swoją indywidualnością pokazać, że są w
porządku, że są kulturalni, choć znajdują
się wśród kolegów starających się często
pokazać , „co to nie oni” i na przykład
używają specjalnie wulgaryzmów.
Niezależność tych pierwszych podziwiam i
staram się zapamiętać. No ale również,
niestety, zapadają w pamięć tacy najgorsi.
Ci, dla których wszystko się robi, aby im
pomóc, troszeczkę ich zmienić i
ukształtować, ale się jednak z różnych
powodów nie udaje.
Czy już jest lub była klasa, którą pani
wyjątkowo zapamięta ?
Każdą klasę się zapamiętuje. W każdej jest
jakaś indywidualność, jest jakaś sytuacja
związana z tą klasą, jakieś skojarzenie. Nie
ma klasy ”niezauważalnej” albo zupełnie
anonimowej (śmiech). Oczywiście jedne
bardziej, inne mniej się wyróżniają, ale nie
ma takiej jedynej, żebym tylko ją z tego
powodu wyjątkowo zapamiętała.
A czy jest klasa, która dała pani mocno
popalić?
Myślę, że nie cała klasa, bo tak nie jest.
Zazwyczaj są to jakieś grupki ludzi.
Powiedziałabym, że w tamtym roku byli
uczniowie, którzy na przykład bardzo
niszczyli ściany, toalety. Ciągle
dokonywali jakichś zniszczeń- i tu tkwił
problem. Pod tym względem ich
zapamiętałam. Natomiast w tym roku
mamy inne kłopoty, w „technicznej części”
jest ich mniej. Ale są nadal tacy uczniowie,
którzy uważają, że im wszystko się należy,
że za darmo dostaną na przykład oceny…
To już ostatnie pytanie. Czeg o chci ałaby pani
życzyć obecnym uczniom i pracownikom?
(Zamyślenie) To znaczy, tak na co d zień
brakuje mi chyba troszkę w naszej szkole takiej
życzliwości. Zresztą n ie tylko w szko le,
wszędzie, w całej Po lsce. Wobec wszystkich
moglibyśmy być sympatyczniejsi. To nie jest
tak, że uczniowie tylko względem siebie
powinni się lepiej zachowywać. Myślę tu
4
oczywiście równ ież o podejściu do nauczycieli i
innych pracowników szko ły. Przecież to nie ma
znaczen ia, ile kto ma lat. Jeśli ten szacunek i
życzliwość jest między uczniami a
nauczycielami, wó wczas łatwiej się
porozumieć, milej spędzamy wspólnie czas,
lepiej się rozu miemy. Takie podejście sprawia,
że z pewnością byłoby mniej problemó w i
łatwiej by się ży ło. Bo tak naprawdę, jak sobie
przeliczy my, to większość życia spędzamy w
szkole lub w pracy. My, jako dorośli,
wykonujemy swoją p racę, a wy, jako
uczniowie, uczycie się. Jeżeli postaramy się być
dla siebie milsi i będziemy sobie wzajemn ie
pomagać, to możemy uniknąć wielu
problemó w, konfliktów czy nawet tylko
zwykłych nieporozu mień. Na pewno żyłoby
nam się lepiej, wam jako ucznio m, a nam jako
pracowniko m. I tego wszystkim serdeczn ie
życzę.
Bardzo dziękujemy, że poś więciła nam Pani
swój cenny czas i podzieliła się z nami
ważnymi i nformacjami . ;)
(Śmiech) Ja ró wnież d zięku ję i cieszę się, że
mogłam wam po móc.
Basia Zastawna
Ania Lubas
Wywiad z pierwszym
dyrektorem szkołypanią Teresą
Wawrzyniak
Czym się pani aktualnie zajmuje?
Jestem na emeryturze. Wreszcie czytam dużo
lektur, które nie są związane z reformą w
szkole. Odkrywam piękno literatury, bo mam
czas. Urzekł mnie na przykład Bułhakow, gdyż
to, co pisze, przekonuje i porusza. Zaczęłam
studiować też nowocześnie, dobrze wydaną
historię Polski, ponieważ ta, której uczyłam się
jeszcze kiedyś w czasach komunizmu w
szkole, była prezentowana zupełnie inaczej.
Widzę teraz, ile zrobiono przekłamań.
Korzystam również z tego, że w Zielonej
Górze powstało mnóstwo ścieżek rowerowych.
Nie omijam również miejsc pod Zieloną Górą,
gdzie można zobaczyć wiele ciekawych, często
zabytkowych miejsc.
Jak się pracowało w naszym gimnazjum?
Wspominam ten krótki okres sympatycznie ze
względu na młodzież, która dojrzale
zachowywała się przechodząc ze szkoły
podstawowej do gimnazjum. Byli bardzo
zaangażowani w życie gimnazjum. I to
pamiętam. Mam kontakt na Naszej Klasie z
wieloma, wieloma uczniami z tego okresu.
Wspominam również mile grono, które w tak
trudnym okresie, bo wdrażaliśmy coś zupełnie
innego, nowego w oświacie, w sposób
partnerski współdziałało z dyrektorem. W
szkole zawsze było wesoło, zawsze się coś
pozytywnego działo, nie mieliśmy czasu na
nudy. Przy okazji dziękuję absolwentom z
tego okresu za współpracę. Chcę też dodać, że
byłam dumna z osiągnięć sportowych uczniów,
bo zajmowali wiele pierwszych i drugich
miejsc na wszystkich zawodach. Rzadko
przyjeżdżali z miejscem poza podium.
Jest się zatem na kim wzorować. A czy
odnajdzie pani w pamięci jakieś śmieszne
5
czy może wzruszające zdarzenie? Może
jakaś osoba głęboko wryła się w pamięć?
Najbardziej pamiętam drugi rok gimnazjum,
gdy uczniowie w czasie pierwszego dnia
wiosny poszli samodzielnie nad jezioro.
Pojechałyśmy tam z panią Katarzyną
Piwowarską. Nikt nie uciekał, zaskoczeni
uczniowie stali w miejscu, zdębieli. Ich
postawa śmieszyła- gesty, miny, ruchy.
Dezorientacja całkowita. Wszyscy ładnie
dwójkami wrócili do szkoły…
A osoby?
Na pewno zapamiętam Joannę Barczuk, bo
była dynamiczna, energiczna, miała wiele
pomysłów, ciągle z czymś nowym do mnie
przychodziła. Poza tym chcę przypomnieć
Marcina Dalidowicza, wspaniałego
sportowca, który i biegał, i skakał, i grał. O
tych dwojgu tu mówię, ale z sympatią
wspominam wszystkich, mam ich twarze przed
oczami.
Którą klasę pamięta pani najlepiej lub która
dała pani jako dyrektorowi popalić?
Bardziej jednostki dawały popalić niż klasy.
Myślę jednak, że mimo mojej zasadniczej
postawy nie żywią do mnie urazy.
Co nasuwa się pani, gdy słyszy pani słowo
gimnazjum?
Jak słyszę słowo gimnazjum, to kojarzy mi się
natychmiast kompletny brak urlopu, wakacji.
Niestety, dyrektorzy tak często mają.
I korzysta pani, by się pożalić na los
dyrektora…
Nie, nie skarżę się na los, tylko stwierdzam, że
to był czas, gdy gimnazjum należało właściwie
stworzyć od początku, przeprowadzić remonty,
przebudować, wyposażyć od zera, powstawały
ponadto niezbędne dokumenty. Uczniów
szybko przybywało. Na początku tylko cztery
klasy, a w drugim roku już osiem. Chcieliśmy,
by uczniowie i nauczyciele mieli godne
warunki.
A gimnazjum kojarzy mi się jeszcze,
bo o to przecież pytacie, z miłymi spotkaniami
z absolwentami na przystankach autobusowych
gdzieś w Zielonej Górze. Często zatrzymują
się i chociaż przez chwilę wspominamy.
Natalia Żabka podczas ins ceni zacji na Święcie Szkoły,
2008r.
Czego życzyłaby pani obecnym uczniom
gimnazjum, absolwentom, nauczycielom?
Zacznę może od absolwentów: zawsze
trafnego wyboru szkoły, co wiąże się również
z dalszym życiem zawodowym, by byli
zadowoleni ze swojej pracy. Uczniom: miłych,
wyrozumiałych nauczycieli, a dorosłym
godnych warunków pracy i uczniów, którzy
docenią ich wysiłek.
Dziękujemy za rozmowę.
Ja również dziękuję. Powodzenia.
Hubert Fiebig, Barbara Zastawna
Wywiad z drugim
dyrektorem szkoły-panią
Barbarą Sikorą
Czym się pani aktualnie zajmuje?
Jestem kierownikiem referatu oświaty w
urzędzie gminy, na czas zastępstwa, ponieważ
kierownikiem jest pan Jacek Hadada.
6
Jak się pani pracowało w naszym
gimnazjum?
(Śmiech) Wspaniale i trudno. To początki
gimnazjum. Przede mną przez dwa
lata dyrektorem była pani Teresa
Wawrzyniak. Wówczas powstały tylko klasy
pierwsze, potem drugie. Kiedy ja przyszłam, to
był rok 2001, dopiero gimnazjum osiągnęło
pełny stan trzech roczników. W zasadzie
sprowadzało się to do budowania szkoły.
Musiałam zadbać o wszystko. Teraz jest
zupełnie inna sytuacja. Jak wtedy weszłam do
szkoły, to był dosłownie plac budowy.
Czy jest jakieś zdarzenie, które najbardziej
zapadło pani w pamięci?
Jeżeli chodzi o gimnazjum, to najmilej
wspominam pracę z kabaretem. Nieraz
okazywało się, że próby były tak wesołe, iż
gabinet dyrektora zmieniał się w gabinet
śmiechu. Trzeba było też dopasować próby do
zajęć dyrektora.. Uczyłam się dużo od
członków kabaretu, a oni ode mnie- i to
zapamiętam jako najprzyjemniejsze.
A jest może, jakaś osoba, którą pani
najbardziej zapamiętała?
To był taki ogrom ludzi. Wiele osób
pamiętam…
A może jednak spróbuje pani kogoś
wymienić?
Takich osób było co najmniej kilka. Nie
chciałabym kogoś pominąć. Cenię sobie
bardzo dobre relacje z ludźmi.
Słysząc hasło GIMNAZJUM, co się pani
nasuwa na myśl?
Uśmiechnięte twarze uczniów.
(Śmiech) Niesamowite pomysły
(zachwyt), ale przede wszystkim
chyba pamiętam początki
wszystkich imprez. Stworzyliśmy,
tak mi się wydaje, pewne tradycje
i są one kontynuowane do teraz.
Chociażby Dar Serca, który darzę
szczególnym sentymentem.
Pierwszy koncert odbył się tuż
przed Wigilią. A następnie
połączyliśmy go z Wielką
Orkiestrą Świątecznej Pomocy.
Chcieliśmy, aby brały w niej
udział różne społeczności, nie tylko uczniowie
gimnazjum. Nauczyciele mogą wspominać, jak
(śmiech)” zmuszałam” innych do śpiewania.
Pani też śpiewała, prawda?
Tak, na zasadzie przykładu dla innych.
Tworzyło to wspaniałą atmosferę. Po pewnym
czasie powstała między nami więź.
Proponowaliśmy nawet rodzicom wspólną
zabawę, ale udało nam się namówić tylko
jedną mamę. Najmilej wspominam imprezę
nadania imienia gimnazjum. Mam jeszcze
zdjęcia. Uważam, że to najlepsza uroczystość.
Wszyscy byli zachwyceni. Wrażenie wywarła
córka pani Renaty Myśliwiec, która
wytańczyła przepięknego walca ze swoim
partnerem. Sama się nie spodziewałam, że tak
dobrze nam to wyjdzie.
Zmieńmy trochę temat. Może jest jakaś
klasa lub są osoby, które dały pani popalić?
(Śmiech) Powiem tak: jak się patrzy z
perspektywy czasu, bo już jakiś czas minął, to
nawet te wybryki, w których uczniowie
stwarzają wyjątkowe problemy, powodują
uśmiech na twarzy, jeżeli zakończyły się
pozytywnie. Zdarzyło mi się nawet, że
absolwenci, którzy ukończyli gimnazjum i są
już dorośli, przychodzą ze słowami :„Miała
pani rację”. Musi minąć czas, aby to wszystko
zrozumieć.
Jakich określeń użyłaby pani, by opisać
nasze gimnazjum?
Ciekawe doświadczenie!(śmiech) Szczęśliwe
doświadczenie.
7
Czego chciałaby pani życzyć uczniom
oraz pracownikom gimnazjum?
Patrząc na ówczesne gimnazjum, widzę, że
spełniła się duża ilość moich marzeń.
Pamiętam, jak wiele razy razem z panem
Janusze m Czarnowskim mierzyliśmy i
staraliśmy się o boisko. A to wszystko
zrealizowało się w roku, w którym
odeszłam. Szczególnie brakowało nam
boiska sportowego. Uważam, że warto
pamiętać o tradycjach szkoły, gdyż tworzy
się tam historia. Jest to najmłodsza szkoła
w okolicy i ledwo do niego przychodzicie,
a zaraz jesteście już absolwentami.
Bardzo dziękuje my za rozmowę i mamy
nadzie ję, że pani będzie na naszym
Święcie Szkoły.
Zaproszenie mam i dziękuję ślicznie za
pamięć. Jeśli tylko czas na to pozwoli, to
na pewno się zjawię.
Ania Lubas, Marta Marecik,
Nie wszystkich już
pamiętamy
Są jednak tacy, którzy jeszcze pamiętają
wszystkich nauczycieli pracujących w
naszej szkole. Miejmy nadzieję, że nikogo
nie pominęliśmy. Na dłużej zatrzymali się
u nas:
P. Iwona Hajduk
P. Bożena Marcinowska
P . Mirosław Marcinowski
P. Joanna Obara
P. Małgorzata Żmijewska
P. Joanna Zienkowicz - Przyślak
P. Marcela Kowaczew
P. Jolanta Maćkiewicz
P. Daniel Czepiżak
P. Agnieszka Więzowska
P. Renata Myśliwiec
P. Iwona Krupa
P. Krystyna Starkiewicz
P. Aneta Stróżniak
P. Ewa Wojciechowicz
P. Barbara Sikora
P. Janusz Czarnowski
P. Urszula Kopeć
P. Katarzyna Kłapouszczak
P. Joanna Skowronek
P. Aneta Gąsior
P. Magda Skrzypińska
P. Anna Gołębiowska
P. Janina Wardęga
P. Monika Basaj
P. Katarzyna Piwowarska
8
P. Jolanta Woldu
P. Barbara Kuncewicz
P. Dorota Kozica
P. Dorota Glaz
P. Anna Lik
P. Teresa Wawrzyniak
P. Justyna Owczarzak
Ks. Marek Zintara
P. Anna Kaczmarek
Opracowała Anna Lubas
Wywiad z
pracownikami szkoły
Chcieliśmy zadać kilka pytań
pracownikom naszej szkoły. Na celowniku
znalazły się nasze kochane sprzątaczki:
pani Ewa, Agnieszka i Janina. Mamy
nadzieję, że spodoba wam się wywiad z
nimi ;)
Jak się paniom pracuje
w nas zym gimnazjum?
Pani Ewa : (Śmiech.
Pani Ewa odpowiedziała
nam stanowczym
głosem…) Bardzo
dobrze !
Czy jest jakaś śmieszna
sytuacja, którą Panie
zapamiętają na długi
czas ?
Pani Agnieszka : (
Śmiech) Dzisiejsza
ewakuacja.
Pani Janina: To była
tragedia ( śmiech ).
A może jest jakaś
osoba, którą panie
pamiętają ?
Pani Agnieszka: Pani Janeczka Wardęga.
Co nas uwa się na myśl, kiedy słyszą
panie słowo GIMNAZJUM ?
Pani Janina : Tragedia.
Pani Ewa : Najgorsze dzieci pod słońcem
(śmiech).
Pani Agnieszka : Oczywiście nie o
wszystkich tu mowa, bo zawsze znajdzie
się jakaś osoba lub kilka osób, które dają
popalić.
Czego życzyłyby panie obecnym
uczniom i pracownikom?
Pani Janina : Samych 5 i 6, no i
oczywiście zdania do następnej klasy.
Pani Ewa : A nam, pracownikom,
podwyżki (głośny śmiech ).
To już niestety koniec. Dziękuje my
bardzo.
Panie : Nie ma za co .
Ania Lubas, Basia Zastawna
9
Oddajmy głos
absolwentom…
Wypowiedzi zebrane przez Anitę Żabkę
W ramach wydania specjalnego naszej
gazetki postanowiliśmy trochę powspominać.
Rozmawialiśmy z absolwentami gimnazjum.
Powiem szczerze, że tamtejsza szkoła była
dość rozrywkowa, a uczniowie byli bardziej
zbuntowani niż teraz. Nie wszystko z tych
wspomnień nadaje się do druku, ale część
zamieszczamy:
* Wspomnienie ze szkoły, które najbardziej
utkwiło ci w pamięci i nigdy go nie
zapomnisz ?
Grzesiek Szafraniec :
Na pewno nie zapomnę tego, co się działo na
przerwach...Najśmieszniejsze było to, jak
spisywaliśmy zadania domowe w sklepiku,
koło pokoju nauczycielskiego.
*Wrażenia jakie
wyniosłeś
ze
szkoły ?
Jak najbardziej pozytywne;)
*Czy
chciałbyś
wrócić
do
gimnazjum ?
Chciałbym wrócić, ale tylko jako
turysta.
***
Natomiast Adam Chrostowski
wypowiedział się tak:
Najbardziej utkwiło mi w
pamięci
moje
pierwsze
przedstawienie
w
gimnazjum.
Byłem wtedy w I klasie i robiliśmy
walentynki...Zrobiliśmy taką jazdę,
że ludzie się pokładali ze
śmiechu...Najlepsze jest to, że nigdy
nie uczyliśmy sie ról na pamięć, alejak to nazywała pani Gołębiowska
"- szliśmy na żywioł"...Wszystkie
przedstawienia i kabarety, które
robiliśmy z panią pedagog, są dla
mnie
najweselszymi
wspomnieniami. No i oczywiście
wagary
całą
klasą
nad
jeziorem...potem
ucieczki
przed
nauczycielami. To są wspomnienia,
których nie zapomnę.
A wrażenia
są jak najbardziej
pozytywne. Wszystko mi się w gimie
podobało: uczniowie, nauczyciele, nawet
pan Gieniu i panie sprzątaczki (zawsze
podkradałem
im
ciasteczka)...Muszę
powiedzieć, że wielu skarży się na poziom
nauczania w naszym gimnazjum. Nawet w
moim
liceum
spotykam
się
z
komentarzami, że jak z wiochy, to niczego
tam nie uczą. Właśnie to jest nieprawda!!!
Nasze gimnazjum jest naprawdę na bardzo
dobrym poziomie. Np. z matematyki, którą
miałem z panią Myśliwiec (pozdrawiam)
zostałem bardzo dobrze przygotowany do
liceum. Podobnie język polski. Ale w
ogóle mistrzem jest pani Marcinowska,
10
historii z nią najbardziej mi brakuje.
Naprawdę doceńmy nauczycieli z naszego
gima, bo to prawdziwi fachowcy, a to, że
wymagają za dużo czasami, zwróci się po
gimnazjum, kiedy pójdziecie do szkół
średnich.
Czasami sobie marzę, żeby chociaż jeszcze
tydzień pobyć z tymi ludźmi, z nauczycielami,
nawet z paniami sprzątaczkami...
***
Marcin Wiśnie wski zapamiętał
szkołę dość wesoło. Sami przeczytajcie.
Wybraliśmy najmniej kontrowersyjne
wypowiedzi i pomysły.
Marcin: Gdzieś tam szybę sie wybiło albo
tablice połamało, albo drzwi.
*Może opowiesz, jakim byłeś uczniem?
Marcin: W sumie byłem średnim
uczniem, ale co by się nie działo, to
zawsze WIŚNIEWSKI! Gdy ktoś złamał
tablice
albo
narysował
męskie
przyrodzenie na tablicy, to zawsze było na
mnie, choć zawsze mówiłem, że to nie ja.
Nawet kiedy np. przykleiłem gumę na
siedzeniu i koleżanka z klasy usiadła na to.
Zawsze, co by się w klasie nie działo, to
zawsze byłem ja
i zawsze byłem
niegrzeczny,
wredny (He,he) z dużą
ilością pomysłów.
*Ciekawe. A nauczyciele bardzo na
ciebie narzekali ?
Marcin: Narzekali, ale lubili mnie, bo
zawsze coś zrobiłem i było śmiesznie .
Dlatego ogólnie byli na mnie źli, ale
potem śmiali się, gdy wspominali to, co
robiłem.
*A chciałbyś coś przekazać młods zym,
którzy zaczynają naukę w gimnazjum?
Marcin: Chciałbym przekazać, że nie
warto psuć sobie opinii przez takie
zachowanie, jakie ja miałem, bo potem się
tylko wysłuchuje, jakim jest się złym i
niedobrym . Warto być dobrym uczniem,
są w tym same plusy.
Rozmawiała i wyboru dokonała Anita
Żabka
****
Wywiad z Partycją Lipińskąabsolwentką Gimnazjum Publicznego im.
Henryka Sienkiewicza, a obecnie studentką
II roku prawa i I roku psychologii na
Uniwersytecie Szczecińskim.
Agnieszka: W którym roku ukończyłaś
gimnazjum?
Patrycja: Z moich obliczeń wynika, że
było to w 2005 roku.
Jak ws pominas z czasy gimnazjum?
Czasy te wspominam bardzo pozytywnie.
Na początku nie mogłam się
zaklimatyzować, jednak później było już
tylko lepiej. Nauczycielom, którzy zajęli
się moją edukacją, naprawdę wiele
zawdzięczam. Najmilej wspominam panią
Bożenę Marcinowką, która zaraziła mnie
miłością do historii. Niewątpliwie jest ona
wybitnym pedagogiem, który kocha to, co
robi, a co najważniejsze, uzyskuje przy
tym satysfakcjonujące efekty.
Wychowawcą mojej klasy był Janus z
Czarnowski, człowiek poświęcony pracy,
która w dużej mierze pokrywała się z jego
pasją. Oczywiście nie wszystko zawsze
jest takie różowe. Najlepiej jednak
wspominam swoją klasę, mimo że
początkowo mieliśmy problemy z
integracją, ostatecznie udało nam się
wypracować wzajemne zaufanie i
sympatię.
Czy gdybyś mogła wybie rać ponownie
gimnazjum, byłoby to Gimnazjum w
Dąbiu?
Owszem. Uważam, że Gimnazjum w
Dąbiu w niczym nie ustępuje innym tego
rodzaju placówkom, a niektóre nawet w
znacznym stopniu przewyższa.
Czym zajmujesz się obecnie?
Po ukończeniu gimnazjum rozpoczęłam
naukę w Liceum nr III w Zielonej Górze.
11
Obecnie studiuję w Szczecinie na II roku
prawa i na I roku psychologii.
Dlaczego wybrałaś właśnie takie
kierunki?
Prawo chciałam studiować odkąd
pamiętam. Jeżeli chodzi o psychologię,
decyzję o jej studiowaniu podjęłyśmy
razem z koleżanką spontanicznie. Obie
byłyśmy zafascynowane tą tematyką i
często obserwowałyśmy ludzi, po czym
intuicyjnie stawialiśmy swego rodzaju
diagnozę. Kiedy dowiedziałyśmy się, że na
Uniwersytecie Szczecińskim utworzono
kierunek psychologii, od razu złożyłyśmy
papiery.
Jakie są Twoje plany na przyszłość?
Moje plany na przyszłość wymagają
sprecyzowania. Póki co myślę o
skończeniu studiów i zrobieniu aplikacji.
Moim marzeniem jest otwarcie własnej
kancelarii notarialnej. Ponadto chciałabym
jeszcze ukończyć szkołę psychoterapii i
prowadzić gabinet terapeutyczny, tylko nie
mam pomysłu, jak to wszystko pogodzić.
W każdym razie teraz skupiam się na
studiach, by w przyszłości móc spełnić
swoje marzenia. :
Autorka wywiadu chciałaby raz jeszcze
podziękować Patrycji za poświęcony czas i
udzielenie wyczerpujących odpowiedzi na
powyższe pytania.
wdzięczna.
Jotka
***
Jestem niezmiernie
Wywiad z Hanną Kamińską , jedną z
pierwszych absolwentek naszego gimnazjum.
Jak wspominasz czasy gimnazjum?
Myślę, że gimnazjum to zdecydowanie
najlepszy okres z lat spędzonych w szkole w
moim życiu. Ten czas najbardziej kojarzy mi
się z klasowymi wycieczkami, prowadzeniem
gazetki szkolnej i sklepiku oraz zajęciami
wokalnymi i konkursami. Wiem, że w
gimnazjum nauczyłam się bardzo dużo,
chociaż nauka nie była obciążeniem, ponieważ
zawsze znalazł się czas i ,co więcej,
możliwości na robienie czegoś naprawdę
ciekawego. Uwielbiałam moje koleżanki i
kolegów z klasy, choć czasem sprawialiśmy
sporo kłopotów, to byliśmy naprawdę zgrani.
Bardzo miło wspominam całą kadrę
nauczycielską, nie tylko ze względu na poziom
prowadzonych zajęć, ale także zaangażowanie
we wszystkie wspólnie z uczniami
organizowane imprezy.
Czy chciałabyś wrócić do gimnazjum?
To trudne pytanie. W gimnazjum było mi
bardzo dobrze i beztrosko, a późniejsze życie
zawsze obarczone jest wieloma obowiązkami i
trudnymi sytuacjami, które gimnazjaliście
powinny być obce. Myślę jednak, że każdy
okres w życiu człowieka ma swoje zalety i
należy umieć doceniać przywileje swojego
12
wieku na bieżąco. Gimnazjum powinno być
kolejnym etapem na drodze ku dorosłemu
życiu, a wracać do niego mogę we
wspomnieniach.
Proszę, podaj jedną historię, której nigdy
nie zapomnisz.
Ciężko mi wskazać konkretną historię,
ponieważ praktycznie każdy dzień w szkole
obfitował w interesujące wydarzenia.
Najprzyjemniej było wiosną, bo całą klasą
wybieraliśmy się na wycieczki rowerowe lub
po lekcjach (a czasem nawet w ich trakcie)
wybieraliśmy się nad jezioro. Wiosna zawsze
stanowiła okres pozytywnego dla
gimnazjalistów, a nieco mniej radosnego dla
wychowawców, rozluźnienia.
Jaką radę masz dla młodszych pokoleń?
Żeby młodzież dobrze wykorzystała ten
świetny czas w życiu. Wbrew pozorom(co
dostrzeżecie później), okres gimnazjum nie jest
bardzo wymagający pod względem nauki.
Trzeba pamiętać o przygotowaniu do
egzaminu, ale szkoła zawsze daje sporo
możliwości realizowania swoich
zainteresowań, wyjazdów, organizowania
różnych imprez i należy z tego jak najwięcej
korzystać. Mój rocznik miał zawsze wiele
pomysłów na sprzężenie szkoły z rozrywką,
wykazywaliśmy sporo zaangażowania, wobec
którego nauczyciele nie pozostawali obojętni.
Dzięki temu gimnazjum nie kojarzyło nam się
tylko z nauką. Warto zatem wziąć się do
roboty i nauczyć się dobrze bawić w szkole, bo
to momenty wspólnych imprez z przyjaciółmi
stanowią istotę pozytywnych wspomnień z
tamtego okresu.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego
najlepszego Gimnazjalistom.
Wywiad przeprowadziła Barbara Zastawna
ŻYCIORYS I TWÓRCZOŚĆ
1. Henryk Sienkiewicz urodził się
05.05.1846 w Woli Okrzejskiej na
Podlasiu.
2. Gimnazjum i studia wyższe (w Szkole
Głównej) ukończył w Warszawie.
3. W latach 1883-1888 ukazała się
„Trylogia”, czyli ''Ogniem i mieczem'',
''Potop'' i ''Pan Wołodyjowski''. „Trylogia”
przyniosła Sienkiewiczowi taką sławę,
jakiej nie zdobył dotąd żaden polski pisarz.
4. W 1896 powstała powieść historyczna
''Quo vadis'', a w 1900 ''Krzyżacy''.
5. W 1905 pisarz zdobył Nagrodę Nobla za
powieść ''Qvo vadis''.
6. W 1911 napisał powieść młodzieżową ''
W pustyni i w puszczy''.
7. Ostatnie lata poświęcił pomocy ofiarom
I wojny światowej, organizując w
Szwajcarii specjalny komitet.
8. Zmarł 15.11.1916r. i okrył żałobą cały
naród.
9. Po zakończeniu I wojny światowej
sprowadzono zwłoki Sienkiewicza do
ojczyzny i pochowano uroczyście w
podziemiach katedry warszawskiej.
FRAGMENT PRZEMÓWIENIA
HENRYKA SIENKIEWICZA
PODCZAS ODBIORU NAGRODY
NOBLA:
''Zaszczyt ten cenny dla ws zystkich. O
ileż jeszcze cenniejszym być musi dla
syna Polski! Głos zono Ją umarłą, a oto
dowód, że ona żyje! Głos zono Ją
nie zdolną do myślenia i pracy, a oto
dowód, że działa. Głos zono Ją podbitą, a
oto nowy dowód, że umie zwycię żyć.''
Najpiękniej sekret prozy twórcy
„Trylogii” ujął Melchior Wańkowicz w Zielu
na kraterze: „Ale jak pisze Sienkiewicz? Pan z
panów – bez trudu. Jedzie ze swymi
bohaterami po kraju, mówi ich językiem o ich
ubiorach, zbrojach, sprzęcie, rzędach końskich,
obyczajach, porusza się po żmudzkich
zaściankach, ukraińskich chutorach, nad Wisłą,
w Wielkopolsce, jakby to wszystko schodził,
jakby w tym wszystkim był. Czytając innych
autorów powieści historycznych wciąż
zastanawiamy się, czy utrafili. Tu – wierzy się
absolutnie”…
13
W całej historii literackiego Nobla
cztery razy przyznano tę nagrodę Polakom.
Poza Wisławą Szymborską (1996) otrzymali
ją: Henryk Sienkiewicz (1905 r.), Władysław
Reymont (1924 r.) i Czesław Miłosz (1980 r.).
Marika Warszawska
Czy patron naszej
szkoły był
kobieciarzem?
Niestety, chyba tak. I to jakim!
Przybliżę wam trochę jego sprawy
miłosne… W życiu Sienkiewicza pojawiło
się aż 5 kobiet- i to o tym samym imieniuMARIA, natomiast ja postaram się
przybliżyć 3 jego partnerki życiowe.
W 1879r. Sienkiewicz po raz
pierwszy spotkał swoją pierwszą żonę
Marię Szetkiewiczównę, gdy wracał z
Lwowa. Była ona jego wielką miłością.
Ożenił się z nią 18 sierpnia 1881r.
Owocem łączącego ich uczucia było
potomstwo (Henryk Józef i Jadwiga
Maria), którym zostali obdarzeni. Niestety,
małżeństwo Sienkiewiczów nie trwało zbyt
długo. Maria była chora na gruźlicę i
zmarła w 1885r. na rękach Henryka
podczas pisania „Potopu”. Po tej tragedii
Sienkiewicz nie mógł sobie znaleźć
miejsca. Dzieci odesłał teściom, a sam
zaczął podróżować. Nie umiał tworzyć,
będąc w jednym miejscu .
W następnych latach w życiu
Sienkiewicza
pojawiła
się
Maria
Romanowskaprzybrana
córka
odesskiego bogacza Wołodkowicza. Ślub
odbył się 11 listopada 1893r., jednak po
miesiącu panna młoda opuściła męża.
Pisarz uzyskał papieskie potwierdzenie o
niezaistnieniu sakramentu małżeństwa.
W
maju w 1904r. Henryk Sienkiewicz
poślubił swoją cioteczną siostrzenicę
Marię Babską. Ślub odbył się w
obecności najbliższej rodziny. Maria
Babska
była
przystanią
życiową
Sienkiewicza- stworzyła dom jemu i jego
dorosłym dzieciom, z którymi miała dobry
kontakt.
Ciekawostką z życia prywatnego
Sienkiewicza jest jego podróż do USA z
przyczyn miłosnych. Pisarz podkochiwał
się w Helenie Modrzeje wskiej. Ponoć na
miejscu w Ameryce, mąż Modrzejewskiej
w bardzo taktowny sposób wymówił
Sienkiewiczowi gościnę, wiedząc, że ten
adoruje mu żonę.
Kamila
Krysińska
Kilka słów o życiu
słynnego Henryka
Sienkiewicza
Żył 70 lat, ale to już każdy chyba
wie. Żaden polski powieściopisarz nie
osiągnął takiej popularności jak on. Jego
książki zdobywają czytelników niezależnie
od ich wykształcenia czy poglądów
politycznych, a stworzone przez niego
postacie niemal weszły do panteonu
bohaterów narodowych. Tylko w roku jego
śmierci sprzedano w USA dwa miliony
egzemplarzy
Quo
vadis.W
życiu
Sienkiewicza było aż 5 Marii- pierwsza:
Maria Kellerówna. Pod naciskiem
rodziców
zerwała
zaręczyny
z
dwudziestoośmioletnim,
początkującym
literatem.
Druga,
Maria
Szetkiewiczówna, ukochana żona, zmarła
na gruźlicę zaledwie po czterech latach
małżeństwa, urodziwszy rok po roku synka
i córeczkę. Z trzecią, dziewiętnastoletnią
Marią Wołodkowiczówną, pisarz ożenił
się mając prawie pięćdziesiąt lat i szybko
się rozwiódł. Z kolei romantyczna miłość z
Marią Radziejowską nie zakończyła się
14
ślubem.
Po
raz
trzeci
pięćdziesięcioośmioletni pisarz ożenił się
ze swoją daleką kuzynką Marią Babską,
która podobno była już wiele lat wcześniej
w nim zakochana.
Rodowa siedziba. Tak z pewną
dozą ironii Sienkiewicz nazywał dworek w
Oblęgorku, który społeczeństwo polskie
ufundowało mu z okazji jubileuszu pracy
pisarskiej. Położona niedaleko Kielc, dość
zaniedbana posiadłość nie wzbudzała jego
entuzjazmu. Dopiero pod koniec życia, gdy
zajęła się nią żona, chętnie przyjeżdżał tam
na letnie wakacje. Dziś w Oblęgorku
mieści się muzeum pisarza. Zapraszam,
jest tam naprawdę świetnie.
Karolina Gałat
Cytaty z książek Henryka
Sienkiewicza
„Dobroć serca jest tym, czym ciepło słońca:
ona daje życie.”
„Boże, Ty to widzisz i nie grzmisz?”
„Kochać – to już dobrze, ale jeszcze coś
lepszego – to być kochanym.”
„Łatwiej na świecie o filozofię, niż o dobrą
radę.”
„Miłość nie jest całkowicie ślepa, ale cierpi na
daltonizm.”
„Nieszczęście ma to do siebie, iż stoi, a
człowiek, czy chce, czy nie chce, musi iść w
przyszłość, więc odchodzi od niego coraz
dalej.”
„Przyjaźń jest jak nieśmiertelnik: to blady
kwiatek, ale nie więdnący nigdy.”
„Słowa nie powinny być większe od czynów.”
„Wolność jest to prawo do robienia tego, co się
chce i przeszkadzania innym w robieniu tego,
czego chcą.”
„Zdechnę ja i pchły moje!”
„Tylko wielcy artyści mogą się czuć wobec
sztuki małymi”
Wyboru dokonała Natalia
Dopierała
W redagowaniu Echa Gimnazjum tym razem ud ział
wzięli (ostatnio to stała ekipa, która bardzo się stara
być aktywna, twórcza, pracowita- a redakcja
ośmiela się o tym przypominać odpowiednim…
czynniko m, ponieważ duży mi kro kami zb liża się
koniec roku szkolnego i co najmn iej d wóch
/dwoje/z dzielnych redaktorów chciałoby mieć
trochę wyższe zachowanie. Takie odkupienie win
jest trendy…): A. Żabka, A. Lubas, M. Marecik,
B. Zastawna, H. Fiebig, M. Warszawska, N.
Dopierała, A. J aniszewska, K. Gałat, P.
Werbowiecka, A. Petryk, K. Krysińska.
Opiekun: M. Marcinowski

Podobne dokumenty