wiadomości pMK

Transkrypt

wiadomości pMK
Polskie uroczystości listopadowe
i modlitwy za zmarłych w Szwajcarii
Program uroczystości
BAZYLEA
godz. 12.15 – Msza św. za zmarłych połączona z wypominkami
i z koronką do Bożego Miłosierdzia
Marly
godz. 9.30 – Msza św.; po mszy modlitwy za zmarłych
na cmentarzu w Marly i w Bourgillon
Bern
godz. 15.00 – Msza św. w kaplicy przy Inselspital (Universitatsspital);
po mszy św. modlitwa na cmentarzu przy polskich grobach
Visp
godz. 19.30 – Msza św. za zmarłych połączona z wypominkami
Genewa
godz. 12.00 – Msza św., a po niej modlitwy za zmarłych przy płycie
pamiątkowej generała Józefa Hauke–Bosaka na cmentarzu w Carouge
Gnadenthal
godz. 12.30 – Msza św. za zmarłych połączona z wypominkami
Lesin
31. X, godz. 11.00 – modlitwy za zmarłych
Lozanna
godz. 15.30 – modlitwy za zmarłych na cmentarzu w Pully
godz. 17.00 – Msza św. w kościele Saint-Etienne
Zug
godz. 9.30 – Msza św. za zmarłych połączona z wypominkami
Zuchwill
godz. 17.00 – modlitwa przy grobie T. Kościuszki
i przy kaplicy wybudowanej przez internowanych,
a następnie Msza św. za zmarłych połączona z wypominkami
Zurych
godz. 12.00 – Msza św.; po mszy modlitwy na cmentarzu
2
stworzyć podstrony dla poszczególnych ośrodków, aby mogły być ubogacane przez lokalny zespół.
Od lipca br. obecny jest w Misji nowy duszpasterz - ksiądz Łukasz Szczygielski. Pochodzi on,
podobnie jak ja, ze Szczecina. Cieszę się bardzo, iż zgodził się on przyjechać tutaj, aby służyć swoją
pracą w budowaniu i umacnianiu PMK. Można o nim więcej przeczytać w osobnej prezentacji na
str. 19. W dotychczasowych obowiązkach wykazał się dużym poświęceniem, sumiennością i poczuciem obowiązku. Z pewnością będzie dużym wsparciem w sprawnym funkcjonowaniu naszego
ośrodka w Marly.
Na koniec chciałbym wyrazić ogromne podziękowanie księdzu Rektorowi Sławomirowi Kaweckiemu za prowadzenie PMK. Dał się poznać jako zdecydowany i sprawny organizator życia naszej
Misji. Zyskał także wielkie zaufanie w diecezji Fryburg, czego dowodem jest powierzenie mu jednej z piękniejszych parafii w Vevey, w kantonie Vaud. Życzymy mu Bożego błogosławieństwa na
nowym etapie jego pracy i zapewniamy, że jest zawsze mile widziany w PMK.
Podziękowania kieruję wreszcie do wszystkich uczestników uroczystości pożegnania byłego rektora i powitania nowego koordynatora, która miała miejsce w dniu 1 września w Marly. Wielkie „Bóg
zapłać” za przygotowanie liturgii mszalnej w kaplicy i za poczęstunek w sali parafialnej.
Aby nowy etap naszej działalności był owocny, prośmy Bożego Ducha o dobre natchnienia i prowadzenie każdego dnia. Maryja zaś niech uczy nas postawy służebnej i ofiarnej. Niech wyprasza
nam wszystkim Boże błogosławieństwo.
Szczęść Boże!
ks. Krzysztof Wojtkiewicz
Redaktor Naczelny „Wiadomości”
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
Lozannie przy parafii św. Szczepana. Stąd też Polacy, którzy tworzą tam wspólnotę, znają mnie
dobrze. Dziękuję im bardzo za wszelką życzliwość i pomoc, jakiej mogłem doświadczyć w tamtym
czasie. Poza tym było kilka innych okazji, jak coroczna pielgrzymka na Grand St. Bernard czy posługa duszpasterska w różnych ośrodkach, które były okazją wzajemnego poznania się. W ostatnim
numerze Wiadomości został zamieszczony mój życiorys. Nie pojawiam się więc w Szwajcarii po raz
pierwszy, choć podejmując funkcję koordynatora, wchodzę do Polskiej Misji w pewnym sensie na
nowo.
Od bieżącego roku Komisja Episkopatu Szwajcarii ds. Cudzoziemców, zwana Migratio dokonała pewnych reform w swym sektorze, a w tym także wyznaczyła konkretne
zadania koordynatorom działających w Szwajcarii misjom narodowościowym. Pierwszą
zmianą jest ustalenie, że osoba duchowna odpowiedzialna za misję nosi tytuł koordynatora zamiast tytułu rektora. Oznacza to, że jego zadaniem ma być koordynacja pracy
duszpasterskiej w poszczególnych ośrodkach Polskiej Misji. Mógłby ktoś powiedzieć, że
i dotychczasowa funkcja rektora obejmowała ten zakres działań. Niemniej jednak odtąd
ośrodki mają mieć pewną autonomię, tzn. będą podlegały bezpośredniemu zwierzchnictwu miejscowego biskupa. Koordynator zaś powinien czuwać nad spełnianiem obowiązków przez działających tam księży. Powinien również, jak formułuje dokument Migratio,
sprawować nad nimi pieczę. Nie chodzi tu o jakiś ścisły urzędowy nadzór, lecz raczej
o troskę duszpasterską. Bardzo mi więc zależy na tym, aby każdy z polskich duszpasterzy ofiarnie pracował na rzecz dobra Polaków i Polskiej Misji. Zdaję sobie sprawę z
tego, że część polskich księży jest w stu procentach zatrudniona dla parafii szwajcarskich.
Przedtem prowadzili oni także duszpasterstwo dla Polaków. Mam nadzieję, że dalej będą
chętnie posługiwać zamieszkałym w swych parafiach rodakom.
Winterthur
31. X, godz. 16.00 – modlitwy za zmarłych na cmentarzu
cd ze str. 3
naszego czasopisma Wiadomości. Od początku kadencji dotychczasowego rektora, ks. dr
Sławomira Kaweckiego, Wiadomości prezentują wysoki poziom zarówno co do treści, jak
i szaty graficznej. Jemu, jak i całemu zespołowi redakcyjnemu: pani Beacie Daniluk, ks.
Arturowi Cząstkiewiczowi, ks. Dariuszowi
Buciorowi oraz pani Izabelli Wądołowskiej
należą się najwyższe słowa uznania i podziękowania. Dziękuję także wszystkim innym
osobom, które swoim wkładem tekstowym
(artykułami, informacjami), jak i fotoreportażami, a także w inny sposób, przyczynili się
do interesującego kształtu Wiadomości. Liczę
na dalszą współpracę, aby nie tylko utrzymać
obecny poziom, lecz także ubogacić je rozmaitością interesujących tekstów. Ponieważ
w dobie obecnej coraz więcej ludzi korzysta z
Internetu, chciałbym, aby wkrótce strona internetowa PMK otrzymała nową szatę graficzną, a także była zarządzana przez osobę
kompetentną, która będzie zobowiązana do
aktualizacji informacji. Sądzę, że uda się też
Droga
Polonio
Szwajcarska
Z
radością, ale też z nieukrywanym
drżeniem serca rozpocząłem od 1
września tego roku swoją posługę
jako koordynator Polskiej Misji Katolickiej.
Uczucie radości płynie z faktu, że mogę kontynuować wielkie dzieło duszpasterzowania
wśród Polaków żyjących tu, w Szwajcarii, w
kraju, który był w przeszłości schronieniem
i zarazem drugą ziemią ojczystą dla wielu
naszych rodaków. Teraz zaś jest ona ojczyzną dla wielu z Was. Wszystkim dotychczasowym Rektorom Polskiej Misji wraz z
Duszpasterzami oraz całej Polonii, od najstarszego do najmłodszego pokolenia, chcę
wyrazić swój ogromny szacunek i wdzięczność za wkład we wspólne budowanie i
umacnianie PMK. Natomiast uczucie pewnej niepewności płynie z myśli o stawieniu
czoła wezwaniom, jakie stoją przed nowym
koordynatorem. Mam jednak nadzieję, że z
pomocą łaski Bożej oraz przy Waszym ofiarnym i życzliwym wsparciu będę mógł podołać wszelkim zadaniom.
Według nowej reformy, dla mnie jako koordynatora, przewidziano „tylko” 20% z całości
zatrudnienia, kolejne 25% to pełnienie funkcji duszpasterza PMK dla kantonu Fryburg.
Najwięcej, bo aż 55% zatrudnienia przypada w parafii św. Piotra i Pawła we Fryburgu.
Może jest to podział dla wielu z Was niezrozumiały. Przyznam, że ja sam do końca uważam go za co najmniej „dziwny”. Może w przyszłości coś się zmieni z korzyścią dla naszej Misji.
Proszę jednak nie uważać tego za dyskryminację naszej Misji. Według aktualnego zaangażowania
innych koordynatorów układ jest proporcjonalny do liczby emigracji danego kraju. Najwięcej procentowo zatrudniony jest koordynator włoskojęzycznej emigracji: 50%, następnie: hiszpańskojęzycznej – 30%, inne zaś, jak portugalskojęzyczna, chorwackojęzyczna oraz polskojęzyczna – po
20%. Mimo tego procentowego limitu w moim zaangażowaniu, będę starał się jak najwięcej czasu
poświęcać sprawie naszej Misji. Zdaję sobie sprawę z tego, że 20% to jest 1/5 czasu w stosunku do
dotychczasowego zaangażowania rektora. Nie sądzę jednak, że pracy będzie mniej. Bardzo proszę o
wyrozumiałość, jeśli na początku mojej posługi nie wszystko będzie wychodziło mi dobrze. Muszę
po prostu teraz wejść w nowy zakres obowiązków i uczyć ich wypełniania.
Dużym, można by powiedzieć historycznym, wydarzeniem jest wyznaczenie naszego domu macierzystego w Marly jako centrum PMK. Do tej pory na stronie internetowej widniały dwa ośrodki,
w Zurychu i w Marly. Od wrześni tego roku będzie to już tylko Marly. Tutaj bowiem był początek
Misji, którą założył o. Józef Maria Innocenty Bocheński. Dom ten przewidziany był jako centrum
naszej Misji. Jest on wolnostojącym budynkiem, który nie jest zamieszkały przez osoby trzecie.
Gdyby jednak miały nasz dom zamieszkiwać inne osoby, co według tutejszego prawa nie jest wykluczone, będziemy starali się wraz z Fundacją, aby były to osoby godne zaufania. Tylko bowiem
wówczas pozwoli to duszpasterzom na duży komfort rezydowania i pracy oraz poczucie, że jest to
„kawałek Polski”.
Polska Misja Katolicka w Szwajcarii nie
jest dla mnie obcym zjawiskiem. W latach
2009-2010 byłem duszpasterzem ośrodka w
Jakie wyzwania jawią się w najbliższym czasie przede mną? Po pierwsze, chciałbym, aby wszystkie
ośrodki, w których jest sprawowana Msza św. niedzielna, sprawnie funkcjonowały. Dużym bogactwem, a jednocześnie zadaniem, są polskie szkoły w kilku ośrodkach. Bardzo liczę na zaangażowanie tych osób, które do tej pory tworzyły kadrę pedagogiczną. W tym miejscu chciałbym wyrazić
moje uznanie i szacunek dla wszystkich nauczycieli. Kolejną priorytetową sprawą jest redagowanie
www.polskamisja.ch
ciąg dalszy na str. 2
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
3
4
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
5
W Chrystusie Bóg jednał ze sobą świat,
nie poczytując ludziom ich grzechów,
nam zaś przekazując słowo jednania
2 Kor 5,19
W poczuciu odpowiedzialności za teraźniejszość i przyszłość naszych Kościołów i
narodów oraz kierując się pasterską troską,
w imieniu Kościoła Katolickiego w Polsce i Rosyjskiego Kościoła Prawosławne-
także całej Europy, wkraczamy na drogę szczerego dialogu w nadziei, że przyczyni się on do
uleczenia ran przeszłości, pozwoli przezwyciężyć wzajemne uprzedzenia i nieporozumienia
oraz umocni nas w dążeniu do pojednania.
Grzech, który jest głównym źródłem wszelkich
podziałów, ludzka ułomność, indywidualny i
zbiorowy egoizm, a także naciski polityczne,
doprowadzały do wzajemnej obcości, jawnej
wrogości, a nawet do walki między naszymi
jednanie zaś zakłada również gotowość do
przebaczenia doznanych krzywd i niesprawiedliwości. Zobowiązuje nas do tego modlitwa: Ojcze nasz (...) odpuść nam nasze winy,
jako i my odpuszczamy naszym winowajcom.
Apelujemy do naszych wiernych, aby prosili o wybaczenie krzywd, niesprawiedliwości
i wszelkiego zła wyrządzonego sobie nawzajem. Jesteśmy przekonani, że jest to pierwszy
i najważniejszy krok do odbudowania wza-
Wspólne Przesłanie
do Narodów
Polski i Rosji
Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski Arcybiskupa Józefa Michalika,
Metropolity Przemyskiego i Zwierzchnika Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego
Patriarchy Moskiewskiego i Całej Rusi Cyryla
go, zwracamy się ze słowem pojednania do
wiernych naszych Kościołów, do naszych
narodów i do wszystkich ludzi dobrej woli.
Wyznając prawdę, że Jezus Chrystus jest naszym pokojem i pojednaniem (por. Ef 2,14; Rz
5,11), i mając świadomość powołania powierzonego nam w duchu Chrystusowej Ewangelii, pragniemy wnieść swój wkład w dzieło zbliżenia naszych Kościołów i pojednania naszych
narodów.
1. Dialog i pojednanie
Nasze bratnie narody łączy nie tylko wielowiekowe sąsiedztwo, ale także bogate chrześcijańskie dziedzictwo Wschodu i Zachodu.
Świadomi tej długiej wspólnoty dziejów i tradycji wyrastającej z Ewangelii Chrystusa, która wywarła decydujący wpływ na tożsamość,
duchowe oblicze i kulturę naszych narodów, a
6
narodami. W następstwie podobnych okoliczności doszło wcześniej do rozpadu pierwotnej
jedności chrześcijańskiej. Podziały i rozłam,
sprzeczne z wolą Chrystusa, stały się wielkim
zgorszeniem, dlatego też podejmujemy nowe
wysiłki, które mają zbliżyć nasze Kościoły i narody oraz uczynić nas bardziej wiarygodnymi
świadkami Ewangelii wobec współczesnego
świata.
Po II wojnie światowej i bolesnych doświadczeniach ateizmu, który narzucono naszym
narodom, wchodzimy dzisiaj na drogę duchowej i materialnej odnowy. Jeśli ma być
ona trwała musi przede wszystkim dokonać
się odnowa człowieka, a przez człowieka odnowa relacji między Kościołami i narodami.
Drogą ku takiej odnowie jest braterski dialog. Ma on dopomóc w lepszym poznaniu
się, odbudowaniu wzajemnego zaufania i w
taki sposób doprowadzić do pojednania. Po-
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
jemnego zaufania, bez którego nie ma trwałej
ludzkiej wspólnoty ani pełnego pojednania.
Przebaczenie nie oznacza oczywiście zapomnienia. Pamięć stanowi bowiem istotną część
naszej tożsamości. Jesteśmy ją także winni ofiarom przeszłości, które zostały zamęczone i oddały swoje życie za wierność Bogu i ziemskiej
ojczyźnie. Przebaczyć oznacza jednak wyrzec
się zemsty i nienawiści, uczestniczyć w budowaniu zgody i braterstwa pomiędzy ludźmi,
naszymi narodami i krajami, co stanowi podstawę pokojowej przyszłości.
2. Przeszłość w perspektywie
przyszłości
Tragiczne doświadczenia XX wieku dotknęły w większym lub mniejszym stopniu
wszystkie kraje i narody Europy. Zostały
nimi boleśnie doświadczone nasze kraje, na-
rody i Kościoły. Naród polski i rosyjski łączy
doświadczenie II wojny światowej i okres represji wywołanych przez reżimy totalitarne.
Reżimy te, kierując się ideologią ateistyczną,
walczyły z wszelkimi formami religijności i
prowadziły szczególnie okrutną wojnę z chrześcijaństwem i naszymi Kościołami. Ofiarę
poniosły miliony niewinnych ludzi, o czym
przypominają niezliczone miejsca kaźni i mogiły znajdujące się na polskiej i rosyjskiej ziemi.
Wydarzenia naszej wspólnej, często trudnej i tragicznej historii, rodzą niekiedy wzajemne pretensje i oskarżenia, które
nie pozwalają zagoić się dawnym ranom.
Obiektywne poznanie faktów oraz ukazanie
rozmiarów tragedii i dramatów przeszłości
staje się dzisiaj pilną sprawą historyków i specjalistów. Z uznaniem przyjmujemy działania
kompetentnych komisji i zespołów w naszych
krajach. Wyrażamy przekonanie, że ich wysiłki
pozwolą poznać niezakłamaną prawdę historyczną, dopomogą w wyjaśnieniu wątpliwości
i przyczynią się do przezwyciężenia negatywnych stereotypów. Wyrażamy przekonanie, że
trwałe pojednanie jako fundament pokojowej
przyszłości, może się dokonać jedynie w oparciu
o pełną prawdę o naszej wspólnej przeszłości.
Apelujemy do wszystkich, którzy pragną dobra, trwałego pokoju oraz szczęśliwej przyszłości: do polityków, działaczy społecznych, ludzi
nauki, kultury i sztuki, wierzących i niewierzących, do przedstawicieli Kościołów – stale
podejmujcie wysiłki na rzecz rozwijania dialogu, wspierajcie to, co umożliwia odbudowanie
wzajemnego zaufania i zbliża ludzi do siebie
oraz pozwala budować wolną od przemocy i
wojen pokojową przyszłość naszych krajów i
narodów.
3. Wspólnie wobec nowych wyzwań
W wyniku politycznych i społecznych przemian, pod koniec XX wieku nasze Kościoły
uzyskały możliwość pełnienia swojej misji ewangelizacyjnej, a zatem także kształtowania naszych społeczeństw w oparciu o
tradycyjne wartości chrześcijańskie. Chrześcijaństwo wniosło w minionych dziejach
ogromny wkład w formowanie duchowego
oblicza i kultury naszych narodów. Dążymy
także dziś, w dobie indyferentyzmu religijnego oraz postępującej sekularyzacji, do podjęcia
wszelkich starań, aby życie społeczne i kultura naszych narodów nie zostały pozbawione
podstawowych wartości moralnych, bez których nie ma trwałej pokojowej przyszłości.
Pierwszym i najważniejszym zadaniem Ko-
ścioła po wszystkie czasy pozostaje nadal
głoszenie Ewangelii Chrystusa. Wszyscy
chrześcijanie, nie tylko duchowni, ale i wierni świeccy są powołani, by głosić Ewangelię Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa oraz
nieść Dobrą Nowinę słowem i świadectwem własnego życia, zarówno w wymiarze
prywatnym, rodzinnym, jak i społecznym.
Uznajemy autonomię władzy świeckiej i
kościelnej, lecz opowiadamy się także za
współpracą w dziedzinie troski o rodzinę,
wychowania, ładu społecznego i innych kwestii ważnych dla dobra społeczeństwa. Chcemy umacniać tolerancję, a przede wszystkim bronić fundamentalnych swobód na
czele z wolnością religijną oraz bronić prawa do obecności religii w życiu publicznym.
Dzisiaj nasze narody stanęły wobec nowych
wyzwań. Pod pretekstem zachowania zasady świeckości lub obrony wolności kwestionuje się podstawowe zasady moralne
oparte na Dekalogu. Promuje się aborcję, eutanazję, związki osób jednej płci, które usiłuje
się przedstawić jako jedną z form małżeństwa,
propaguje się konsumpcjonistyczny styl życia, odrzuca się tradycyjne wartości i usuwa
z przestrzeni publicznej symbole religijne.
Nierzadko spotykamy się też z przejawami
wrogości wobec Chrystusa, Jego Ewangelii i
Krzyża, a także z próbami wykluczenia Kościoła z życia publicznego. Fałszywie rozumiana
świeckość przybiera formę fundamentalizmu i
w rzeczywistości jest jedną z odmian ateizmu.
Wzywamy wszystkich do poszanowania niezbywalnej godności każdego człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Boga (Rdz
1,27). W imię przyszłości naszych narodów
opowiadamy się za poszanowaniem i obroną życia każdej istoty ludzkiej od poczęcia
do naturalnej śmierci. Uważamy, że ciężkim
grzechem przeciw życiu i hańbą współcze-
snej cywilizacji jest nie tylko terroryzm i konflikty zbrojne, ale także aborcja i eutanazja.
Trwałą podstawę każdego społeczeństwa stanowi rodzina jako stały związek mężczyzny
i kobiety. Jako instytucja ustanowiona przez
Boga (por. Rdz 1,28; 2,23-24), rodzina wymaga szacunku i obrony. Jest ona bowiem kolebką
życia, zdrowym środowiskiem wychowawczym,
gwarantem społecznej stabilności i znakiem nadziei dla społeczeństwa. To właśnie w rodzinie
dojrzewa człowiek odpowiedzialny za siebie, za
innych oraz za społeczeństwo, w którym żyje.
Ze szczerą troską, nadzieją i miłością patrzymy na młodzież, którą pragniemy
uchronić przed demoralizacją oraz wychowywać w duchu Ewangelii. Chcemy uczyć
młodych miłości do Boga, człowieka i ziemskiej ojczyzny oraz kształtować w nich ducha chrześcijańskiej kultury, której owocem
będzie szacunek, tolerancja i sprawiedliwość.
Jesteśmy przekonani, że Zmartwychwstały
Chrystus jest nadzieją nie tylko dla naszych Kościołów i narodów, ale także dla Europy i całego
świata. Niech On sprawi swoją łaską, aby każdy
Polak w każdym Rosjaninie i każdy Rosjanin
w każdym Polaku widział przyjaciela i brata.
Zarówno Polacy, jak i Rosjanie żywią głęboką cześć do Najświętszej Maryi Panny. Ufając
wstawiennictwu Matki Bożej, polecamy Jej
opiece wielkie dzieło pojednania i zbliżenia
naszych Kościołów i narodów. Przywołując
słowa Pawła Apostoła: Sercami waszymi niech
rządzi pokój Chrystusowy (Kol 3,15), błogosławimy wszystkim w imię Ojca i Syna, i Ducha
Świętego. ■
+ Józef Arcybiskup Michalik
Metropolita Przemyski
+ Cyryl
Patriarcha Moskiewski i całej Rusi
Warszawa, 17.08.2012
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
7
Echa
wizyty
patriarchy Cyryla I w Polsce
Patriarcha Moskwy i Rusi, Cyryl I przebywał z
oficjalną wizytą w Polsce w dniach 16-19 sierpnia
2012. Wydarzeniu temu towarzyszyły media; relacjonowany był każdy dzień jego wizyty. Wprawdzie
patriarcha przybył na zaproszenie Prawosławnego
Kościoła Autokefalicznego w Polsce, niemniej jednak od razu nabrała ona znacznie większej wagi.
Mówiono i pisano o niej, że jest historyczna. Patriarcha witany był z wszelkimi honorami, jakie
okazywane są głowie państwa, co wielu skomentowało ten fakt, iż Cyryl I to jak papież prawosławia.
Ponieważ głównym celem wizyty było podpisanie
wspólnego dokumentu prawosławno-katolickiego
o pojednaniu narodu rosyjskiego i polskiego, który brzmiał: Wspólne przesłanie do narodów Polski
i Rosji, w prasie ukazało się mnóstwo artykułów i
komentarzy na jego temat. Wprawdzie w pismach
głównego nurtu przeważały opnie wyraźnie pozytywne, by nie powiedzieć gloryfikujące dokument
o pojednaniu, to jednak nie mało było także komentarzy sceptycznych, czy wręcz negatywnych.
Trudno byłoby przytaczać wszystkie komentarze i
opinie w niniejszym szkicu. Stąd też ograniczymy
się do kilku odmiennych ocen tego wydarzenia.
Pozytywne spojrzenie na Przesłanie
Wizytę Cyryla I, jak i wspólnie podpisany dokument, zarówno prasa głównego nurtu, jak i
hierarchowie Kościoła katolickiego określili jako
wydarzenia historyczne. Nie były to wydarzenia
spontaniczne, lecz przygotowane z dużą pieczołowitością.
Genezę powstania wspólnego orędzia przedstawił
w swoim referacie ks. arcybiskup Henryk Muszyński. Wskazał on na rok 1988 jako początek nawiązania bezpośrednich kontaktów na szczeblu hierarchicznym między Kościołem Katolickim w Polsce a
Kościołem Prawosławnym w Rosji. Okazją do tego
pierwszego kroku były oficjalne obchody 1000-lecia chrztu Rusi. Uroczyste jubileuszowe miały miejsce w Moskwie i Kijowie. Wówczas to zaproszono
na nie prymasa Polski kard. Józefa Glempa. Był
to początek kilku podróży prymasa, najpierw do
ZSRR, a następnie do Rosji. W 1992 roku, będąc w
Moskwie, spotkał się z patriarchą Aleksym II. Ale i
w Polsce prymas miał okazję spotkać się z czołowy-
8
mi hierarchami Kościoła prawosławnego, jak choćby w 1989 roku z metropolitą mińskim Filaretem, a
w 2004 z metropolitą smoleńskim i kaliningradzkim Cyrylem, dziś patriarchą.
Od owych uroczystości chrztu Rusi było wiele rozmaitych wizyt i spotkań hierarchów katolickich i
prawosławnych na różnych szczeblach. Dopiero
26 lutego 2010 w Warszawie odbyło się pierwsze
spotkanie reprezentantów polskiego episkopatu
z delegacją Patriarchatu Moskiewskiego. Na czele
komisji katolickiej stanął abp Henryk Muszyński,
ówczesny Prymas Polski i metropolita gnieźnieński a prawosławnej – metropolita Hilarion, przewodniczący Wydziału Stosunków Zewnętrznych
Patriarchatu OWCS.
Strona prawosławna wyraziła pragnienie, aby ze
strony Kościoła katolickiego ukazał się krótki komunikat w związku z planowaną wizytą patriarchy
Cyryla w Polsce. Ostatecznie jednak uczestnicy
spotkania byli zgodni co do tego, że sam komunikat jest nie wystarczający i że trzeba przygotować
szerszy dokument. Każda ze stron miała przygotować własny projekt. Co miało być głównym tematem tego dokumentu? Miał nim być wkład obu
Kościołów w dzieło pojednania obu narodów Polski
i Rosji. Przygotowane projekty dokumentu zostały zaprezentowane i przedyskutowane 4 czerwca
2012 w Warszawie. Postanowiono, że wspólny
projekt zostanie rozpoczęty słowami św. Pawła: „W
imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem”
(2 Kor 5,20). Natomiast trzeba było ustalić wspólną
treść, ponieważ oba projekty różniły się pod tym
względem. W katolickiej propozycji dokumentu
zaakcentowany został wymiar teologiczny pojednania, podczas gdy strona prawosławna zwróciła
uwagę na sprawy historyczno-polityczne i kulturowe.
W trzeciej turze rozmów, które odbyły się 1 czerwca
2011 w obecności i z udziałem nuncjusza apostolskiego abp. Celestino Migliore, ustalono, że dokument składać się będzie z 4 części: 1. Dialog i pojednanie; 2. Przyszłość w perspektywie przyszłości;
3. Razem wobec nowych wyzwań; 4. Chrystus
zmartwychwstały znakiem nadziei.
W wyniku kolejnych rozmów podjęto decyzję,
że trzeci i czwarty punkt zostaną połączone. Na
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
decydującym spotkaniu zespołów dokonano ostatecznej redakcji dokumentu oraz postanowiono,
że zostanie on ogłoszony w formie wspólnego
przesłania do narodów Polski i Rosji. Jak już wiemy, wspólne orędzie do obydwu narodów zostało
podpisane 17 sierpnia br. na Zamku Królewskim w
Warszawie przez Cyryla I patriarchę moskiewskiego
i całej Rusi oraz abp. Józefa Michalika, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski.
W komunikacie z obrad biskupów polskich na
Jasnej Górze w dniu 25 sierpnia br. wspólne przesłanie katolicko-prawosławne zostało nazwane
„drogowskazem nie tylko dla chrześcijan, ale dla
wszystkich ludzi dobrej woli pragnących budować
dobre stosunki z sąsiadami”. Biskupi wyrazili przekonanie, że „przesłanie to otwiera nowy rozdział w
relacjach między naszymi Kościołami i narodami”
oraz „wskazuje Polakom i Rosjanom drogę pojednania, nie poprzez spektakularne polityczne gesty,
ale przez odkrywanie prawdy o trudnej przeszłości,
przez gotowość do wzajemnego wybaczania sobie
win i wezwanie do wspólnego dawania świadectwa
Ewangelii, zwłaszcza wobec niełatwych współczesnych wyzwań”.
Ciekawe, że istotnym akcentem w dokumencie
było wzajemne przebaczenie sobie win i pojednanie się. Problem jednak polega na tym, że w czasie
wspólnych rozmów nad projektem dokumentu
rozbieżności wywołała tematyka historyczna. Arcybiskup Muszyński wyjaśnił, że główny problem
polegał na nazwaniu krzywd, jakie jedna strona
zadała drugiej: „W historycznej części stanęliśmy
wobec nieprzebytej przeszkody nazwania po imieniu
wzajemnie doznanych krzywd. Istniała daleko idąca
zgodność co do samych faktów, w ich interpretacji
istniały jednak zasadnicze różnice. Stąd ograniczyliśmy się wyłącznie do ukazania rozmiarów tragedii
i ogólnego nakreślenia tragicznych doświadczeń
naszych narodów i Kościołów w XX wieku doznanych
od ateistycznych i totalitarnych reżimów. Rozeznanie i interpretację faktów zostawiliśmy historykom,
stwierdzając jedynie, że cała niekłamana prawda historyczna jest fundamentem pojednania i pokojowej
przeszłości”.
Faktycznie wielu komentatorów zauważyło, że nie
ma jednoznacznej oceny pewnych kontrowersyj-
nych dla obu stron wydarzeń historycznych, stąd
też autorzy dokumentu ograniczyli się do stwierdzeń ogólnikowych o krzywdach: „Apelujemy do
naszych wiernych, aby prosili o wybaczenie krzywd,
niesprawiedliwości i wszelkiego zła wyrządzonego sobie nawzajem. Jesteśmy przekonani, że jest
to pierwszy i najważniejszy krok do odbudowania
wzajemnego zaufania, bez którego nie ma trwałej
ludzkiej wspólnoty ani pełnego pojednania”.
Arcybiskup Józef Michalik, podkreślając duszpasterski, a nie polityczny charakter tego dokumentu,
przyznał, że nie zmieni on automatycznie wszystkiego i od razu, ale może i powinien być pierwszym
odważnym krokiem do celu, spełniając rolę „nacięcia wrzodu”.
Drugą istotną myślą wspólnego Przesłania było
solidarne stawienie czoła wyzwaniom współczesnego świata, jak sekularyzm, kwestionowanie
zasad moralnych opartych na Dekalogu i permisywizm moralny: „Promuje się aborcję, eutanazję,
związki osób jednej płci, które usiłuje się przedstawić
jako jedną z form małżeństwa, propaguje się konsumpcjonistyczny styl życia, odrzuca się tradycyjne
wartości i usuwa z przestrzeni publicznej symbole
religijne”. Przypomniano również o wielowiekowym chrześcijańskim kulturowym dziedzictwie
Wschodu i Zachodu, które łączy „bratnie narody”.
Odczytanie negatywnych znaków czasu jako zagrożenie dla chrześcijaństwa jezuita o. Wacław
Oszajca uznaje za fakt, iż oba Kościoły zbliżyły się
do siebie, a co oznaczałoby, że „chrześcijaństwo w
Europie odnalazło samo siebie”. W rezultacie wielu
duchownych jest zdania, że dokument nie dokona
zamierzonego celu w sposób natychmiastowy, ale
jest z pewnością ważnym i odważnym krokiem do
prawdziwego pojednania. Na to jednak potrzeba
czasu i wspólnych dokonań.
Spojrzenie odmienne: pesymistyczne
czy realistyczne?
Tymczasem nie brakowało na temat wizyty Cyryla I
w Polsce i wspólnego orędzia głosów krytycznych.
Na uwagę zasługuje tutaj kilka opinii, zarówno
polskich, jak i rosyjskich komentatorów. W Polsce
z wielkim dystansem do sierpniowych wydarzeń
ustosunkował się ks. Tadeusz Isakiewicz-Zaleski.
Dokument o pojednaniu został, według krakowskiego duchownego, napisany został w konspiracji przed wiernymi obydwu Kościołów i bez
uprzedniego zaproszenia do opracowania projektu
historyków-ekspertów w sprawach relacji katolicko-prawosławnych. Stąd powstaje proste pytanie:
Dlaczego pominięto takich znawców? W przeciwnym razie można by rozwiązać problem interpretacji wydarzeń historycznych, o których wspominał
ks. abp Muszyński.
Poza tym ks. Isakiewicz ma zastrzeżenia w od-
niesieniu do ram, w obrębie których dokonało się
podpisanie orędzia. Odbyło się ono w Zamku Królewskim, a nie w świątyni, co budzi wątpliwości, że
ów dokument nie ma jedynie wymiaru duszpasterskiego, lecz wyraźnie posiada znamię polityczne.
Gdyby miało być inaczej, to cała uroczystość mogłaby się dokonać w świątyni i podczas nabożeństwa
ekumenicznego. Co więcej, podpisanie powinno
było zostać poprzedzone wspólnie odmówioną
modlitwą Ojcze nasz. A jednak tego zabrakło. Mało
tego, nie uczyniono znaku krzyża. Atmosfera budynku świeckiego, choć historycznego jakim jest
Zamek Królewski, oraz obecność wielu polityków,
nazbyt wyraźnie dawały do zrozumienia, że wbrew
zapewnieniom o duchowym charakterze dokumentu, podpisuje się go, przy zachowaniu norm
typowych dla dyplomacji świeckiej. Trudno było
więc nawet ukryć jego wymiar polityczny.
Ale nie tylko sama analiza okoliczności, w jakich
był podpisywany dokument, wydaje się być ważna
dla księdza Isakiewicza-Zaleskiego. Również należy zwrócić szczególnie na Cerkiew prawosławną i
reprezentującego ją patriarchę jako sygnatariusza
Przesłania. Dlaczego tylko na jedną stronę? Ponieważ dla duchownego historyka Kościół katolicki
jest w swym działaniu niezależny od władz państwowych, czego nie można powiedzieć o Cerkwi
rosyjskiej. Patriarchat moskiewski jest bardzo zależny od władzy państwowej i nie można mówić
o żadnej autonomii wobec niej. Cerkiew prawosławna zawsze, niezależnie od systemu polityczno-państwowego, była sprzymierzeńcem władzy
państwowej. Chodzi tu przede wszystkim nie tyle
o zwykłe duchowieństwo, lecz o hierarchię. Dla ks.
Isakiewicza, postać Cyryla I jest niewiarygodna ze
względu na swoją przeszłość. Jak twierdzi duchowny, był on wieloletnim współpracownikiem KGB, co
kładzie się cieniem na szczerość jego intencji, jak i
na sam dokument o pojednaniu. Wielu dziennikarzy niezależnych sądzi, że Cyryl I mógł wypełnić
misję w imieniu prezydenta Rosji, który, nie mogąc
sprostać zadaniu pojednania rosyjsko-polskiego,
wysłał w tym celu patriarchę moskiewskiego.
Takie podejrzenia snują nie tylko polscy komentatorzy, lecz również rosyjscy. Lew Gudkow, socjolog, szef Analitycznego Ośrodka Jurija Lewady
badającego nastroje społeczne, uważa, iż wizyta
patriarchy Cyryla w Polsce i wspólny apel o pojednanie narodów to dla zwykłych Rosjan gesty
dyplomatyczne, za którymi nic nie stoi. Nie tylko
polskich wiernych, ale i prawosławnych zapowiedź
podpisania dokumentu, jak samo wydarzenie podpisania, było wielkim zaskoczeniem. Właściwie nic
na to wcześniej nie wskazywało. Wręcz przeciwnie,
trudno byłoby sobie to nawet wyobrazić, wiedząc o
tym, że przez ostatnie lata oficjalny kurs Rosyjskiej
Cerkwi Prawosławnej jest antykatolicki i antypro-
testancki. A tu nagle jakieś pojednanie i apel o
wybaczenie.
O co więc chodzi z tą całą akcją o przywrócenie
zgody i pokoju pomiędzy obydwoma słowiańskimi narodami? Gudkow twierdzi, że mamy tu do
czynienia z cerkiewnym przedłużeniem starań
dyplomacji państwowej o polepszenie stosunków
z Polską i jednocześnie o zmniejszenie napięcia
wokół takich problemów jak zbrodnia w Katyniu,
II wojna światowa, narzucenie Polsce systemu komunistycznego, czy wreszcie tragiczny lot samolotu pod Smoleńskiem w kwietniu 2012.
Jak przyjąć dokument o pojednaniu?
Jeśli wierzyć wypowiedziom rosyjskiego socjologa,
którego chyba nie inspirowały żadne główne polskie media, to trzeba przyznać, że nie jest łatwo
przeciętnemu katolikowi wierzyć w szczerość intencji, jakie kierowały powstawaniem tego „historycznego” orędzia, nawet jeśli przyjąć dobrą wolę,
otwartość strony katolickiej. Wierni mogą obawiać
się nie bez słuszności, że dokument może służyć
jako instrument dla celów czysto politycznych.
Poza tym zachodzi pytanie, czy wierni obydwu Kościołów, myślący, czujący i kochający po słowiańsku, potrzebują jakiegoś odgórnego apelu i przynaglania do pojednania? Czy rzeczywiście prości
ludzie – Rosjanie i Polacy – są zwaśnieni? Można
by podejrzewać, że pojednanie rozumiane jest tu
jako spacyfikowanie ludzi, którzy żądają prawdy
historycznej na temat faktów, które są przemilczane bądź zakłamywane, zgodnie z prowadzoną
dziś tzw. polityką historyczną. Wydaje się jednak,
że wielu ludzi czeka na innego rodzaju dokument,
a mianowicie na wielkie i publiczne przyznanie się
do zbrodni komunistycznych ze strony ludzi, którzy
są spadkobiercami owego szaleńczego i antyludzkiego systemu. W tym wyznaniu powinien być
wyartykułowany, na kolanach, głośny, błagalny
apel o przebaczenie win za niezliczone zbrodnie
wyrządzone zarówno Polakom, jak i Rosjanom.
Wówczas można by mówić o milowym kroku w
kierunku normalizacji relacji międzyludzkiej. Póki
się tego nie dokona, nie pomogą żadne nawoływania i orędzia, próbujące poruszyć swoim wzniosłym
stylem ludzkie serca. Na niewiele się chyba też zda
motywacja religijna, jeśli zabraknie zdemaskowania prawdziwych winowajców i nazwania krzywd
po imieniu.
Refleksja, analiza podpisanego przez przedstawicieli obu chrześcijańskich Kościołów, a także
modlitwa, mogą stać się początkiem drogi ku pojednaniu obu narodów, rozpoznających siebie jako
ofiary komunistycznych katów. Szkoda, że dokument orędzia nie rozwinął tej myśli. ■
KW
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
9
Coś się kończy,
coś się zaczyna...
Zawsze trzeba wiedzieć, kiedy kończy
się jakiś etap w życiu. Jeśli uparcie
chcemy w nim trwać dłużej
niż to konieczne tracimy radość
i sens tego co przed nami.
W dniu 1 września 2012 ks. dr Sławomir Kawecki zakończył kadencję na stanowisku rektora Polskiej Misji Katolickiej. W ciągu pięcioletniej drogi, którą pokonał, napotkał wiele
przeciwności, pomimo to nigdy nie tracił wiary
w Polaków i Polonię w Szwajcarii.
Przez ten czas mogliśmy poznać różne oblicza
Księdza Rektora, ale zawsze konsekwentnie
starał się jednoczyć rodaków na ziemi szwajcarskiej i dawał możliwość łączności z Kościołem tym wszystkim, którzy tego potrzebowali.
Nie tylko te wartości miał na uwadze - poprzez
swoje działania dążył do zachowania łączności
młodego pokolenia Polaków z Ojczyzną, czego
dowodem jest powstanie Polskiej Szkoły im.
Macieja Płażyńskiego przy PMK Lozanna-Marly. Należy podkreślić, że pełnił również
rolę promotora polskiej nauki, kultury i sztuki,
czego przykładem są konferencje i koncerty
organizowane w czasie trwania jego kadencji.
Patrząc z perspektywy czasu należy powie-
dzieć, że nie zawsze było łatwo, jednak najczęściej skutecznie.
Uroczystość pożegnania miała miejsce w historycznej siedzibie PMK w Marly.
Rozpoczęła się Mszą św. koncelebrowaną
przez biskupa Krzysztofa Zadarko, Msgr. Luis
Capilla, ks. prof. Krzysztofa Wojtkiewicza oraz
księży rodaków odpowiedzialnych za duszpasterstwo Polonii szwajcarskiej. Gościem honorowym był pan ambasador Jarosław Starzyk.
Na uroczystości obecny był również pan konsul
Marek Wieruszewski wraz z małżonką, a także
przedstawiciele Fundacji Ojca Bocheńskiego oraz
Stowarzyszenia Przyjaciół Marly.
Licznie reprezentowane były Rady Duszpasterskie z poszczególnych ośrodków PMK.
Obecność tych wszystkich osób świadczy o
tym, że postać ks. dr. Sławomira Kaweckiego
zapisana została na stałe w historii Polskiej
Misji Katolickiej w Szwajcarii.
„Tylko życie poświęcone innym, warte jest przeżycia...” ■
Jolanta Kosztyła-Cwynar
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
11
R
zym, zwany „Wiecznym Miastem” ze
względu na swoją wyjątkową i majestatyczną historię,
to jedna z najpiękniejszych europejskich stolic.
Z powodu niezliczonej ilości zabytków, zbudowane na siedmiu wzgórzach miasto co roku
odwiedzane jest przez kilkanaście milionów
turystów. Dla nas, katolików, Rzym to jednak
coś więcej niż zbiór historycznych budowli. To
miasto, w którym pierwsi wyznawcy Chrystusa
oddali swoje życie za wiarę, siedziba papieży, a
także miejsce spoczynku największego Polaka
XX wieku, błogosławionego Jana Pawła II.
Pielgrzymka
To właśnie postać Ojca Świętego zjednoczyła
nas najpierw w szwajcarskim oddziale Fundacji
Jana Pawła II, a następnie na pielgrzymce do
stolicy Włoch, która odbyła się w dniach 15.06.
rozpoczęliśmy od Koloseum, które w pełni wynagrodziło nam trudy związane z długim oczekiwaniem na bilety. Amfiteatr Flawiusza
to wspaniałe, przesiąknięte historią miejsce,
które podczas swego funkcjonowania było
świadkiem tragedii tysięcy chrześcijan. W
pierwszy dzień udało nam się jeszcze zobaczyć:
Forum Romanum, Ołtarz Ojczyzny, Panteon, Plac Wenecki, Fontannę di Trevi, Schody
Hiszpańskie, a także Piazza del Popolo. Po
wspaniałym obiedzie w jednej z wielu restauracji udaliśmy się do Katakumb św. Kaliksta.
Katakumby
Katakumby św. Kaliksta należą do największych i najciekawszych w Wiecznym Mieście.
Swą nazwę zawdzięczają diakonowi, św. Kalikstowi, który w III wieku został zarządcą tego
cmentarza. Od tej pory teren ten stał się oficjal-
Sobota
Dzień rozpoczęliśmy od porannej wizyty w
ogrodach watykańskich, po których oprowadził
nas ksiądz Krzysztof Wieliczko.
W tym miejscu chciałbym wspomnieć o komunikacji miejskiej w Rzymie. Jak w każdej
metropolii, tak i w stolicy Włoch, musimy być
przygotowani na duże korki. Dodatkowo komunikację znacznie utrudnia brak rozkładów
jazdy na przystankach. Wszystko to sprawia,
że aby punktualnie dotrzeć na umówione spotkanie, musimy wyjechać znacznie wcześniej.
Po doświadczeniach naszej pielgrzymki gorąco
zachęcam również do zakupu trzydniowego biletu, który pozwala na komunikację w obrębie
Rzymu za pomocą autobusu, metra, tramwaju
lub pociągu za 16.50 euro.
Po dotarciu przed Bazylikę wyruszyliśmy na
zwiedzanie Watykanu i jego ogrodów. Ksiądz
Pielgrzymka
do Rzymu
– 18.06.2012. Na wyjazd do Rzymu zdecydowała się międzynarodowa grupa składająca się
z pięciorga Polaków, Szwajcara, Francuski oraz
Brazylijczyka. Do Rzymu przylecieliśmy w
piątek rano i zatrzymaliśmy się w domu sióstr
urszulanek. Ich serdeczność, o której słyszeliśmy już przed wyjazdem, potwierdziła się w
100%.
Pobyt w Rzymie rozpoczęliśmy od spotkania
z dyrektorem Fundacji Jana Pawła II. W trakcie wizyty przedstawiliśmy ojcu Krzysztofowi
Wieliczko propozycje rozwoju fundacji na obszarze Szwajcarii oraz doprecyzowaliśmy plan
pielgrzymki. Po spotkaniu wyruszyliśmy na
zwiedzanie Wiecznego Miasta.
Zwiedzanie
Ze względu na bardzo ograniczony czas pielgrzymki zdecydowaliśmy się zobaczyć jedynie
najważniejsze miejsca w Rzymie. Zwiedzanie
12
nym miejscem pochówku Rzymian. Cmentarz
powstał w II wieku n.e. i jest częścią olbrzymiej
nekropolii obejmującej obszar 15 ha. Tutaj zostali pochowani chrześcijanie, męczennicy, oraz
szesnastu papieży. W najstarszej części katakumb można znaleźć również grób św. Cecylii
– patronki muzyki kościelnej. Godnym zauważenia jest również fakt, że
na miejscu organizowane są specjalne wycieczki z polskim przewodnikiem. Po zwiedzeniu
cmentarza zdecydowaliśmy się jeszcze zobaczyć znajdującą się w pobliżu Via Appia Antica wraz
z kościołem „Quo Vadis”, który znajduje się w
miejscu, gdzie Pan Jezus zawrócił uciekającego
z Rzymu św. Piotra. Następnie, zmęczeni całym dniem zwiedzania, wróciliśmy do domu
sióstr urszulanek, aby nabrać sił przed dalszą
częścią pielgrzymki.
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
Wieliczko okazał się wspaniałym przewodnikiem. Dzięki jego cierpliwości oraz rozległej
wiedzy poznaliśmy szczegóły funkcjonowania
państwa Watykan oraz wiele ciekawostek z
tym związanych. Same ogrody również okazały
się wspaniałe. Cudowny zapach kwiatów, aleja
wypełniona olbrzymią ilością różnych gatunków kaktusów, drzewa ze wszystkich zakątków
świata, a także liczne fontanny oraz miejsca,
w których pielgrzymi mogą uzupełnić zapasy
pitnej wody – wszystko to daje niesamowite
poczucie spokoju i pozwala odpocząć w gorący,
rzymski dzień. Największe wrażenie na wszystkich zrobił zakątek w ogrodzie, w którym Jan
Paweł II lubił spędzać czas na modlitwie. Chyba nikt z nas nie spodziewał się, że miejsca takie dostępne są dla pielgrzymów. Po zrobieniu
pamiątkowych zdjęć oraz modlitwie przy replice groty Matki Bożej z Lourdes wyruszyliśmy
do głównej siedziby Fundacji Jana Pawła II.
Fundacja Jana Pawła II
W Fundacji czekał na nas wspaniały obiad.
Gościnność Polaków po raz kolejny dała o sobie znać. Po posiłku oraz wspólnej modlitwie
udaliśmy się na zwiedzanie archiwów oraz pamiątek zebranych po Ojcu Świętym. Wszyscy
byliśmy niezwykle poruszeni i przytłoczeni
ogromem pracy, który tak nieliczna grupa pracowników musiała wykonać w celu zachowania
dziedzictwa Ojca Świętego. Zbiory zawierają
wszelkiego rodzaju pamiątki związane z Papieżem Polakiem: od malowideł i obrazów,
poprzez szaty liturgiczne, krzyże, artykuły z
gazet oraz nagrania z telewizji z całego świata do wystaw prezentujących walkę Papieża z
komunizmem. Wszystko to robi niezwykłe
wrażenie i tylko utwierdza nas w przekonaniu,
że stworzenie Szwajcarskiego Koła Przyjaciół
Fundacji Jana Pawła II było właściwą decyzją.
Sobotni wieczór poświęciliśmy na dalsze zwiedzanie Rzymu, a następnie na dopingowanie
drużyny narodowej w ostatnim (niestety) meczu podczas Euro 2012.
Niedziela
Niedziela to bez wątpienia najważniejszy dzień
naszej pielgrzymki, w którym wizytę w czterech papieskich bazylikach połączyliśmy z modlitwą.
Dzień Pański rozpoczęliśmy od wspólnej Mszy
św. w Bazylice św. Piotra. Organizacja nabożeństwa
w takim miejscu możliwa była jedynie dzięki ojcu Krzysztofowi Wieliczko, za co po raz
kolejny chcieliśmy gorąco podziękować. Po
wspólnej Mszy św. udaliśmy się na zwiedzanie
Bazyliki św. Piotra. Modlitwa przy grobach
najważniejszego z apostołów oraz bł. Jana
Pawła II była dla nas niezwykłym przeżyciem.
Następnym punktem pielgrzymki była wizyta w Bazylikach św. Jana na Lateranie, Matki
Bożej Większej oraz św. Pawła za Murami.
Wieczorem ponownie spotkaliśmy się z dyrektorem Fundacji. Ojciec Krzysztof Wieliczko
przekazał uczestnikom pielgrzymki pamiątkowe różańce oraz nagrania przygotowane przez
Telewizję Polską. Mieliśmy również przyjemność poznać ojca Polikarpa Nowaka, specjalistę
do spraw łaciny w Sekretariacie Stanu Stolicy
Apostolskiej. Franciszkanin zwrócił nam uwagę na zasadniczą rolę łaciny w tradycji kościoła
oraz na to, jak ważna jest jej obecność w trakcie
Mszy świętej. Nadmienił on również, że odwrót od łaciny jest jedynie małym przecinkiem
w historii kościoła. Po spotkaniu postanowiliśmy udać się na ostatni, wspólny spacer po
Rzymie. Do domu sióstr urszulanek wróciliśmy
późnym wieczorem.
Podsumowanie
Pielgrzymka zakończyła się lądowaniem sa-
molotu na lotnisku w Genewie w poniedziałek
rano.
Dzięki niej nabraliśmy sił do dalszej działalności koła oraz do propagowania nauczania Jana
Pawła II.
W imieniu Szwajcarskiego Koła Przyjaciół
Fundacji chcielibyśmy szczególnie podziękować ojcu Krzysztofowi Wieliczko za gorące
przyjęcie oraz poświęcony czas. Mamy również
nadzieję, że wspaniała pielgrzymka zachęci
także niektórych z czytelników „Wiadomości”
do zaangażowania się w działalność Koła.
Na koniec gorąco zachęcamy wszystkich do
zwiedzenia Wiecznego Miasta. Rzym bowiem to nie tylko wspaniałe zabytki, cudowne
kościoły, place i restauracje. To także kolebka
chrześcijaństwa oraz całej kultury europejskiej,
obowiązkowe miejsce wizyty dla każdego katolika. ■
Jakub Smajek
Zapraszamy na odpust w Marly
27 października 2012 roku
odbędą się uroczystości odpustowe
ku czci św. Jana Kantego w Marly
Program:
• godz. 10.30 • godz. 12.00 Msza św. w kaplicy w Marly
Obiad - Centre Communantaire Paroissial de Marly
Route du Chevalier, 91723 Marly
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
13
Czas wakacji, tak bardzo wyczekiwany, mija
szybko, pozostawiając po sobie jedynie wspomnienia. Do niektórych z nich zapewne będziemy wracać, inne zostaną przykurzone
upływem dni i słabnąca pamięcią.
Nasze plany wakacyjne stają się coraz bardziej
egzotyczne i sięgają po horyzonty odleglejsze
przytoczyć, bo wbrew pozorom odnajduje ona
odzwierciedlenie w obecnej rzeczywistości. A
zatem zapraszam Państwa do wejścia w klimat
starych polskich legend…
Miejscem akcji legendy jest Trybunał Koronny.
Był to rodzaj sądu wyższej instancji dla szlach-
gato zdobiona karoca ciągnięta przez wyjątkowo dorodne konie. Wysiedli z niej elegancko
ubrani panowie. Płaszcze ich zdobione były
kamieniami szlachetnymi i obszywane złotem.
Gdyby nie fakt, że zamiast stóp mieli kopyta,
nie różniliby się niczym od zwykłych ludzi…
Weszli do Trybunału. Na wokandzie znów znala-
Wspomnienia wakacyjne…
ciców, który działał w Lublinie w XVI i XVII
wieku. Jeśli ktoś nie był zadowolony z wyroku
sądów grodzkich, mógł złożyć apelację do Trybunału i liczyć na pomyślny wynik rozprawy.
Na to właśnie liczyła pewna
wdowa, która w 1637 roku
odwołała się od wyroku sądu
grodzkiego. Sprawa jej nie
wydawała się być trudna do
osądzenia. Bogaty szlachcic
najechał jej domostwo, zagrabił to, co miała cennego i
spalił zabudowania. Kobieta
domagała się odszkodowania.
Jednak bogaty szlachcic przekupił sędziów i wyrok zastał
wydany na jego korzyść. Kobieta nie poddała się jednak.
Złożyła apelację do Trybunału Koronnego. Przyjechała do Lublina pełna
nadziei na sprawiedliwy wyrok.
zła się sprawa biednej wdowy. Wezwano świadków, przesłuchano ich. Tym razem nikt nie śmiał
kłamać w obecności tak niezwykłych sędziów. Wyrok, który wydali, był na korzyść wdowy. Szlachcic
Niestety, jak się okazało, również tutaj szlachcicowi udało się sędziów przekupić. Znów wyrok
stwierdzał, że wdowie nic nie należy się z jego
strony, że nie popełnił żadnego przestępstwa.
Kobieta, pozbawiona szansy
na odzyskanie choćby częOdbity ślad czarciej łapy. Źródło: www.loit.lublin.pl
ści zagrabionego majątku,
załamana
wykrzyknęła:
„Gdyby diabli sądzili, wydaliby sprawiedliwszy wyrok!!” - i z płaczem wybiegła
z Trybunału. Jej pełen bólu i
gniewu głos odbił się echem
w wysokich salach lubelskiego Trybunału Koronnego.
Wieczorem tego dnia stało się coś dziwnego… Pod
budynek Trybunału zajechała bardzo piękna, bo-
Żeby nadać ważność temu wyrokowi, diabeł, który go odczytał, uderzył dłonią w stół.
Zostawiła wypalony ślad na jego blacie.
Podczas gdy diabeł wygłaszał wyrok, Chrystus na
krzyżu w sali rozpraw odwrócił głowę i zapłakał,
żeby nie patrzeć, jak diabelskie sądy są sprawiedliwsze od ludzkich.
Krzyż Trybunalski do dziś znajduje się w jednej
z kaplic w Archikatedrze. Stół z wypaloną czarcią
łapą, pochodzący sprzed 1578 roku, stoi w muzeum na Zamku.
Z legendy płynie głęboka nauka - ta, którą możemy przełożyć na nasze życie publiczne i inna,
kiedy to każdy z nas w głębi serca może postawić sobie pytanie, ile to razy Chrystus musiał
odwracać swą twarz, aby nie musieć patrzeć na
nasze „niesprawiedliwe oceny i wyroki”?… ■
geograficznie, zobowiązując nas do przełamywania naszych fizycznych granic. Ale jak to
często w życiu bywa, niekiedy szukamy daleko
tego, co jest «ukryte» blisko, należy tylko chcieć
to odkryć…
Polska staje się miejscem coraz częściej i chętniej odwiedzanym przez turystów. I są ku temu
powody. Kraków, poza bogactwem zabytków,
proponuje m.in. nowo otwarte interaktywne
muzeum pod Sukiennicami, Wrocław zachwyca piękną Starówką, a Poznań przyciąga
słynnymi koziołkami, podobnie jak Gdańsk
Neptunem. Mielno jako jedyne w Polsce proponuje dostęp do dwóch mórz: po wyjściu ze
słonej wody Bałtyku moża skorzytać z kąpieli
w basenie z solą z Morza Martwego. Kołobrzeg ze swoją obrotową kwiarenkę mógłby
konkurować w tej kategorii z Schilthorn, zaś
sama kontrkatedra kołobrzeska z pochylonymi
słupami z wieżą w Pizzie.
Na wschodzie Polski zaś jest niewielki, ale urokliwy, z niepowtarzalną atmosferą, Lublin. Odrestaurowane kamieniczki, Brama Krakowska,
resztki ruin Fary i majestatyczny biały zamek
przyciągają licznych turystów. Ale Lublin słynie również z pewnej opowieści, którą warto
14
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
Tradycyjnie, już po raz piąty, z okazji Święta
Matki Boskiej Częstochowskiej, dnia 26 sierpnia 2012 roku odbyła się pielgrzymka Polonii
na Wielką Przełęcz Świętego Bernarda. Na
pielgrzymim szlaku i przy ołtarzu uroczystościom przewodniczył Ojciec Krzysztof Wieliczko OSPPE, administrator Fundacji Jana
Pawła II w Rzymie. ■
* Reszta – pojęcie występujące w Biblii. Zdjęcia
Andrzej Skoczylas, tekst i wiersz dr Iwo Gatlik
Pielgrzymka
do Czarnej Madonny
Cześć Maryi, Pannie świętej cześć!
Trybunał Koronny
miał jej oddać zagrabiony majątek i wypłacić odszkodowanie za wyrządzone szkody.
A.P.
Jak starodawnymi czasy do Matki Dzieciny,
Śpieszyły gromadnie córki i syny,
Tak i my dzisiaj zabiegani, przemęczeni,
Pielgrzymujemy do Niej, drogą przemienieni.
Niełatwa to droga, bo wąska jest ścieżka,
Gdzie Dobroć i Miłość, upragniona mieszka.
Szerokich i łatwych dróg mamy wiele,
Dlatego Reszta* zbiera się w Kościele.
By oddać cześć Pani z Jasnej Góry,
Której kaplicę spowiły dziś chmury.
Abyśmy mogli poczuć się jak w niebie,
By tym goręcej zawołać do Ciebie:
Bogurodzica, Dziewica,
Bogiem sławiena Maryja!
Składamy serdeczne podziękowania Ambasadzie RP w Bernie
za dofinansowanie projektu nadania imienia
Macieja Płażyńskiego Szkole Polskiej Misji Katolickiej
oraz za udział w konferencji i uroczystościach.
Jolanta Kosztyła-Cwynar
Dyrektor Polskiej Szkoły im. Macieja Płażyńskiego
przy Polskiej Misji Katolickiej Lozanna-Marly
ks. Krzysztof Wojtkiewicz
Koordynator Polskiej Misji Katolickiej
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
15
Paray le Monial
to szczególne
miejsce.
To miejsce intymnego dialogu człowieka z Bożym Synem.
Pielgrzymując tam, trudno ludzkimi zmysłami
zdać sobie w pełni sprawę, jak ważny i błogosławiony zakątek Ziemi się odwiedza.
Co dokładnie stało się tam około 340 lat temu?
Nasza trasa wiodąca przez urocze te-
reny Francji, pozwoliła „przelotem” odwiedzić
nam niemal, że już sławne dzisiaj Taizé.
Gorąco przyjęci przez br. Marka mogliśmy
wszystkie łączy. Jest ten jeden „język” dla nich
wspólny, to on ich tu przywiódł…
Krótka dyskusja i modlitwa z br. Markiem nie
pozostawia nam już wątpliwości. Ten najważniejszy „język”, którego nie słychać tak po prostu ludzkim uchem, to język Ducha Świętego.
To On sprawia, że miejsce to pozwala młodym,
często zaganianym, ludziom zatrzymać się,
uśmiechnąć, pomóc drugiemu, a na wspólnym
śpiewie, modlitwie i Eucharystii, w ciszy i skupieniu, zadać sobie chyba jedno z tych najważniejszych pytań.
Skąd jestem i dokąd zmierzam?
tereny Burgundii do niewielkiej miejscowość,
która nie przez przypadek nazywana jest „Miastem Serca Jezusa”
W małym pojezuickim klasztorze od 1625
roku zamieszkanym przez siostry wizytki, znajduje się szczególna kaplica. To tutaj, w Paray
Le Monial, sam Chrystus, objawia się po raz
kolejny swojemu stworzeniu, ukazując Swoje
Wielkie, Nieskończone Miłosierdzie :
„Moje Boskie Serce płonie tak wielką miłością ku
ludziom, że nie może utrzymać dłużej tych gore-
Pielgrzymka Żywego Różańca
im. św. Maksymiliana Marii Kolbego w Zurychu
do Paray-le-Monial
18-19 sierpnia 2012 r.
wspólnie posłuchać, jak to jest możliwe, że
tyle tysięcy młodych ludzi odwiedza tę małą,
skromną wioskę i jak to się dzieje, że w tych
prostych, skromnych warunkach wszystko
działa, a każdy bez specjalnej kontroli i przymusu wykonuje z uśmiechem na twarzy swoje
obowiązki.
Można by powiedzieć, że to społeczny fenomen. Ideał życia we wspólnocie.
Co sprawia, że tutaj jest to możliwe?
Wśród kilkunastu skromnych, w większości
drewnianych budynków spotkać można ludzi
z wielu zakątków świata. Wkoło słychać przeróżne języki, ale jest „coś” szczególnego, co je
My zmierzaliśmy
dalej. Krótki
przystanek w miejscu oddalonym zaledwie
kilka kilometrów od jakże „żywego” Taizé. To
mury i pozostałości ogromnego opactwa benedyktyńskiego w Cluny. Niewielki dystans
dzielący te miejsca, w ogóle nie przekłada się
na „duchową odległość”, jaka istnieje dzisiaj
między „Oazą” założoną przez br. Rogera a
monumentalnymi pozostałościami największego klasztoru, jaki zbudowano w zachodniej
Europie. Dzisiaj to już niestety tylko muzeum,
prawie że puste mury. Prawdziwa siła i duch
tego miejsca dawno już uleciał. Dlaczego ?
Nie nam to oceniać, ale chyba wszystkie dzieła
ludzkie, w których człowiek
zapomina o „Bożym Źródle”,
o tym iż bez Stwórcy sam
stworzyć nic nie może, kończą
się właśnie w ten sposób...
Ruszamy
w dalszą drogę, trochę już zmęczeni, upał
chyba każdemu dawał się we
znaki. Jednak nasz ostateczny
cel dopiero przed nami. Dzielni kierowcy, jak i pani Katarzyna, nasz przewodnik, prowadzili nas dalej, przez piękne
16
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
jących płomieni, zamkniętych w moim łonie. Ono
pragnie je rozlać za Twoim pośrednictwem i pragnie wzbogacić ludzi swoimi skarbami.”
Te słowa, w murach kaplicy, w której przyszło
nam stanąć, słyszy 27 grudnia 1673 roku jedna
z sióstr zakonu wizytek – dzisiaj już święta Małgorzata Maria Alacoque. Po tych słowach
Jezus ukazał zakonnicy swoją otwartą pierś, a
w niej serce pałające wielką miłością do ludzi.
W symbolicznym geście wziął serce Małgorzaty Marii i włożył je do swojego, a następnie
oddał je, już wypełnione płomieniem miłości
zaczerpniętym z Jego Serca.
Stoimy już wszyscy w ciszy i skupieniu. Delikatne światło zachodzącego już słońca, wpada przez małe okienka oświetlając wnętrze
tej kameralnej budowli. Nad ołtarzem przepiękne malowidło próbujące oddać tajemnicę
spotkania z przed 340 laty. Ostatnia chwila,
by oczyścić myśli i przygotować własne serca
na uroczystość tej szczególnej Mszy Świętej.
Wspólna Eucharystia dopełnia całodniowe
oczekiwania i pozwala każdemu, kto przybył
tu z prawdziwej potrzeby ducha na jeszcze
głębszą kontemplację tajemnicy Najświętszego
Serca Jezusa.
W objawieniu z 16 czerwca 1675 roku Jezus
opowiada siostrze Małgorzacie o bezmiarze
łask płynących z Jego Serca i o tym, jak bolesne jest to, że ludzie często dają Mu ze swej
strony jedynie wzgardę i zapomnienie. Prosił
zakonnicę, aby przynajmniej ona była dla niego
zadośćuczynieniem:
żeństwo do Mego Boskiego Serca, będą w nim zapisane i na zawsze w nim pozostaną.
Przystępującym przez 9 z rzędu pierwszych piątków miesiąca do Komunii Świętej dam łaskę pokuty ostatecznej, że nie umrą w stanie niełaski ani
bez sakramentów świętych, a to Serce Moje stanie
„Jak wielką rzeczą jest poznawać, kochać i służyć
Bogu! Na tym świecie nie mamy nic ważniejszego do zrobienia. Wszystko inne jest stratą czasu.
Działać mamy jedynie dla Boga, składając nasze
dzieła w Jego ręce.”
się dla nich ucieczką w godzinę śmierci.”
To wszystko dla nas. To wszystko dla tych, którzy są prawdziwie spragnieni.
Wszystkich setek młodych dusz z Taizé przybywających tam każdego roku, by szukać odpowiedzi na najważniejsze pytania, jak i dla
tych, co już na wezwanie Chrystusa świadomie
odpowiedzieli - Fiat !
Tylko w jego sercu człowiek może znaleźć ukojenie. Tylko tam prawdziwa radość i pocieszenie. Dla całego współczesnego świata.
Świata, który w szalonym tempie
technicznego rozwoju zdaje się zupełnie nie pamiętać dokąd zmierza
człowiek i do czego jest powołany.
A powołanie jego to przecież świętość i wieczne Królestwo Boże.
odwiedziliśmy miasto
Lyon. Ukochane miejsce sługi Bożej Pauliny–Marii Jaricot, założycielki Żywego Różańca oraz Dzieła Rozkrzewiania Wiary, które
gromadziło fundusze na chrześcijańskie misje
zagraniczne. Wszystko, czego się podejmowała
Paulina, miało swoje źródło w adoracji Najświętszego Sakramentu i miłości do Matki Bożej. Zwiedzając Bazylikę, jak i jej dawny dom
(który udało się odzyskać i wyremontować),
siostry opowiadają, że mimo pochodzenia z
bogatego rodu przemysłowców, Paulina umierała w biedzie i opuszczeniu, a ostatnie słowa
jakie wyrzekła na łożu śmierci brzmiały :
„Maryjo, Matko moja jestem cała Twoja.”
„Dlatego żądam, żeby pierwszy piątek po Oktawie Bożego Ciała był odtąd poświęcony jako
osobne święto na uczczenie mojego Serca. (...) W
zamian za to obiecuję, że Serce moje wyleje hojne
łaski na tych wszystkich, którzy w ten sposób Sercu Memu oddadzą cześć lub przyczynią się do jej
rozszerzenia...”
„Tym, którzy czcić będą Moje Serce Najświętsze,
Dam wszystkie łaski potrzebne w ich stanie.
Zgoda i pokój będą panowały w ich rodzinach.
Będę sam ich pociechą we wszystkich smutkach i
utrapieniach życia.
Będę ich ucieczką najbezpieczniejszą w życiu, a
szczególnie w godzinę śmierci.
Błogosławić będę wszystkim ich zamiarom i sprawom.
Grzesznicy znajdą w Mym Sercu źródło i całe
morze niewyczerpanego nigdy miłosierdzia.
Dusze oziębłe staną się gorliwymi.
Dusze gorliwe szybko dostąpią wielkiej doskonałości.
Zleję obfite błogosławieństwo na te domy, w których obraz Serca Mego Boskiego będzie zawieszony i czczony.
Kapłanom dam moc zmiękczania serc najzatwardzialszych.
Imiona osób, które rozpowszechniać będą nabo-
Przykład temu dało już wielu świętych. Na naszej powrotnej trasie dane
nam było zapoznać się bliżej z kolejnymi postaciami, które całe swoje życie oddały na służbę dla Jezusa i jego
Kościoła.
W Ars, małej wiosce liczącej dzisiaj
około 1200 mieszkańców, odwiedziliśmy parafię i dom św. Jana Marii
Vianney’a, który potrafił spowiadać
po kilkanaście godzin dziennie, pościł
i spał często na deskach. I powtarzał :
Jako ostatnie
Chrystus
w Paray le Monial po raz
kolejny otwiera przed nami Swoje miłujące
Serce, przypominając, jak bardzo ukochał On
człowieka i jak wielka jest to Miłość. To w Niej
każdy „ziemski pielgrzym”, choć przez chwilę,
w skrytości swego ludzkiego, małego serduszka, może zatopić się i odpocząć... Doświadczając tego co niepojęte, dotykając Tajemnicy
Skarbu Bożej Miłości.
Myślę, że takiego właśnie „Skarbu” każdy z 39
uczestników naszej pielgrzymki szukał… Jedynego skarbu i jedynego szczęścia, jakie mamy
tu na ziemi:
Kochać Boga i wiedzieć, że On nas kocha. ■
Jakub Paweł F.
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
17
Matka Boża Trzykroć Przedziwna i Zwycięska Królowa z Szensztat
Królową Nowej Ewangelizacji Europy
8 września br., w święto Narodze-
nia Najświętszej Maryi Panny, w Centrum Ruchu Szensztackiego w Szensztat (Niemcy) abp.
Rino Fisichella – przewodniczący Papieskiej
Rady ds. Nowej Ewangelizacji - ukoronował
Matkę Bożą Trzykroć Przedziwną w Jej pielgrzymującym wizerunku zwanym Auxiliar na
Królową Nowej Ewangelizacji Europy.
W specjalnej
pielgrzymce z tej
okazji udział wzięli wierzący z 22 krajów, które nawiedza pielgrzymujący wizerunek Matki
Bożej Trzykroć Przedziwnej. Na uroczystości
przybyły więc także delegacje z Polski, Szwajcarii, Niemiec, Rosji, Białorusi, Chorwacji a
nawet Japonii i Indii. Bardzo licznie reprezentowana była Polonia niemiecka (ok. 800 osób).
tego Benedykta XVI. Papież udzielił pielgrzymom swojego apostolskiego błogosławieństwa
następującymi słowami:
„Pod opiekę Zwycięskiej Królowej pragniemy oddać rozpoczynający się Rok Wiary i Nowej
Ewangelizacji Europy. Niech Pan przez Jej wstawiennictwo otworzy wiele ludzkich serc na Dobrą
Nowinę wiary, a nas niech uczyni zafascynowanymi świadkami swojej miłości”. ■
Szkoła Polska w Genewie
Szkoła Polska w Genewie powstała w ramach
systemu polskich szkół działających za granicą i
funkcjonuje jako Szkolny Punkt Konsultacyjny im.
Wacława Micuty przy Stałym Przedstawicielstwie
RP przy Biurze NZ w Genewie. Szkoła finansowana jest przez Ministerstwo Edukacji Narodowej
Rzeczypospolitej Polskiej i podlega bezpośrednio
pod Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą
z siedzibą w Warszawie.
Misją naszego SPK jest wykształcenie ucznia,
który będzie czuł się Polakiem i Europejczykiem.
Celem działań przez nas podejmowanych jest
uświadomienie uczącym się istoty i roli nauki oraz
wykształcenia we współczesnym świecie.
Sekretarz stanu
Na początku
Czym jest Szensztat?
nocie przybierała coraz wyraźniejsze kształty.
Dziś w Ruchu Szensztackim istnieje ponad
dwadzieścia różnych wspólnot: młodzież i dorośli, kobiety i mężczyźni, żyjący samotnie i
rodziny, kapłani i świeccy.
i duchowy ojciec
– Józef Kentenich (1885 – 1968) - potrafił wydobyć na światło dzienne wartość człowieka i
ukazać ją innym. W jego pracy kapłana i pedagoga idea nowego człowieka w nowej wspól-
oparty jest na przymierzu miłości z Maryją. Maryja czczona jest w
sanktuariach szensztackich jako Matka Trzykroć Przedziwna (Mater Ter Admirabilis – w
skrócie MTA). Tytuł ten Rodzina Szensztacka
przejęła od Kongregacji Mariańskiej, która w
XVI w. rozrosła się i prężnie działała w Ingolstadt nad Dunajem.
Jego Założyciel
Cały Ruch
Centrum i kolebką
dzieła
szensztackiego jest sanktuarium Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej w Szensztat (niem.:
Schönstatt), koło Koblencji nad Renem. Jest
to mała kapliczka zajmująca niewiele metrów
kwadratowych powierzchni. ■
18
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
Do SPK im. Wacława Micuty chodzą dzieci
zamieszkujące na terenie Szwajcarii i Francji. W
roku 2012/2013 przyjęliśmy ponad 100 uczniów
do szkoły podstawowej, gimnazjum i liceum. Z
powodu tak wielu wychowanków nasza placówka prowadzi zajęcia w paru miejscach: uczniowie
najmłodsi (klasy I-III) rozlokowani są w Marly
(w miejscowych szkołach podstawowych dostosowanych do wieku i potrzeb małego ucznia);
uczniowie starsi zaś - w Grand-Saconnex (w
pomieszczeniach szkolnych wynajmowanych u
gminy).
Nasz Szkolny Punkt Konsultacyjny szczyci
się wysokim poziomem nauczania, wykwalifikowaną kadrą, 25-letnią tradycją oraz bogatymi
zbiorami bibliotecznymi.
Wszelkie informacje dostępne są na naszej stronie
internetowej: www.szkolapolska.ch
Serdecznie zapraszamy!
Biografia ks. Łukasza Szczygielskiego
Stolicy Apostolskiej Tarcisio Bertone nadesłał specjalne
pozdrowienia i błogosławieństwo Ojca Świę-
naszego stulecia, na
tle palących zagadnień kościelnych i politycznych, 18 października 1914 roku powstaje
Ruch Szensztacki jako duchowa wspólnota
wewnątrz Kościoła katolickiego.
Priorytetem jest nauczanie języka polskiego
i kultury polskiej. Program obejmuje także wiedzę o Polsce tj. jej historię, geografię i wiedzę o
społeczeństwie. Prowadzone są również katechezy. Młody człowiek, który do nas uczęszcza, ma
być przygotowany do kontynuowania kolejnych
etapów edukacyjnych - również po powrocie do
Polski, gdyż spora część naszych uczniów przebywa tutaj czasowo: ich rodzice oddelegowani są
do pracy w instytucjach międzynarodowych, jak:
CERN, ONZ, WHO i in.
Szczęść Boże! Urodziłem się i wychowałem w Choszcznie (województwo zachodniopomorskie), gdzie do tej pory mieszkają rodzice;
mam rodzeńswto - siostrę i brata. Od drugiej klasy
szkoły podstawowej pełniłem funkcję ministranta,
a następnie lektora w kościele parafialnym. Zapoznałem wówczas wielu wspaniałych kolegów, z
których kilku zostało księżmi. Po maturze, zdanej
w 1996 r., odczytując głos powołania wstąpiłem do
Wyższego Seminarium Duchownego w Szczecinie.
Święcenia kapłańskie przyjąłem w 2002 r.
Pierwsza parafia to Węgorzyno, miasteczko pośród pól, łąk, lasów i pagórków. W każdą niedzielę dojeżdżałem do kilku kościółków filialnych w
okolicznych wioseczkach. Poza tym uczyłem religii
w gimnazjum, przygotowywałem młodzież do
sakramentu bierzmowania, opiekowałem się ministrantami i grupą młodzieży, z którą udało się
wydać trzy numery parafialnej gazetki i zorganizować kilka wyjazdów. Można powiedzieć, że tam
uczyłem się kapłaństwa.
Po rocznej posłudze zostałem przeniesiony do parafii św. Ottona w Szczecinie położonej pośród bloków
w dzielnicy wielkomiejskiej. Tam także katechizowałem w gimnazjum, zajmowałem się przygotowaniem młodzieży do bierzmowania. Szczególnie
owocnie wspominam pracę z ministrantami - było
ich ponad trzydziestu, a także ze scholą, która śpiewała w czasie niedzielnych Mszy św.
Po trzyletniej posłudze zostałem przeniesiony do
Stargardu Szczecińskiego (miasto około 70 tys.
mieszkańców). Tam po raz pierwszy w swoim posługiwaniu przygotowywałem dzieci do I Komunii
św. Było to dla mnie szczególne doświadczenie, ale
także wielkie przeżycie: widzieć i podziwiać żywą
wiarę dziecięcą. Muszę powiedzieć, że od tych
dzieci sam chciałem się nauczyć wielkiej miłości
do Jezusa.
Po dwuletniej posłudze zostałem posłany do Myśliborza (miasto około 12 tys.), do parafii pw. św.
Jana Chrzciciela. Myślibórz jest znany jako miejsce
powstania Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego, znajduje się tam także sanktuarium Miłosierdzia Bożego. To miejsce widziała duchowo św.
Faustyna. Są tam teraz dwa domy zakonne. Do
Myśliborza przyjeżdżał też kilkakrotnie bł. ks. Michał Sopoćko. Choć posługiwałem w drugiej parafii
pw. św. Jana Chrzciciela to wpływ sanktuarium
jest widoczny w całym mieście. W Myśliborzu
uczyłem katechezy w gimnazjum, zajmowałem
się ministrantami, kręgiem Oazy Rodzin i przygo-
towaniem dzieci do I Komunii św. Udało się nam
założyć scholę dziecięcą i reaktywować spotkania
Młodzieży lat 90-tych. Owocnie układała się też
współpraca z uczniami ze szkolnego klubu wolontariatu Nie jesteś sam. Do dziś wspominam parafię
w Myśliborzu.
Po trzyletniej posłudze zostałem skierowany do
Seminarium Duchownego, aby opiekować się klerykami I roku, którzy rozpoczynają formację. Towarzyszyłem im w codziennych modlitwach, czytaniu
Pisma Świętego i biografii świętych. Razem pracowaliśmy i spożywaliśmy posiłki. Zwiedzaliśmy
sanktuaria Polski i diecezji, był też czas na rozwój
osobistych zainteresowań. Ten ostatni rok był dla
mnie jakby powrotem do seminarium, aby odnowić kapłańskie siły. Klerycy I roku są teraz na II roku
i podążają odważnie drogą powołania.
Ufam, że Pan Bóg i Matka Najświętsza poprowadzą
mnie dalej w kapłańskim posługiwaniu, które teraz
realizuje się w Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii.
Chciałbym w tym miejscu serdecznie podziękować Towarzystwu Przyjaciół PMK w Marly za comiesięczne stypendium, dzięki któremu mogę się
utrzymać oraz uczestniczyć w kursie języka francuskiego i niemieckiego. Wyrażam także wdzięczność
Fundacji im. Ojca J.M. Bocheńskiego za możliwość
zamieszkania w Domu Polskiej Misji Katolickiej.
Bóg zapłać! ■
ks. Łukasz Szczygielski
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
19
I doczekaliśmy się 100-lecia urodzin pana Kazimierza Jankowskiego, które nasz czcigodny jubilat obchodził
26 sierpnia. Trzy lata temu w Wiadomościach prezentowaliśmy postać pana Kazimierza jako jednego
z nielicznych żyjących żołnierzy internowanych podczas II wojny światowej. Możemy o nim śmiało
powiedzieć, że jest jedną z perełek szwajcarskiej Polonii. Obecnie wraz z żoną mieszka w Wiesbachen.
o 11 lat. Ale zawsze chciałem mojej żonie tę
różnicę wynagrodzić i udało się - zrekompensowałem jej to moim długim życiem. Żona
wciąż nie może uwierzyć i często powtarza
100-lecie urodzin
pana Kazimierza Jankowskiego
Jaki jest Pański przepis na szczęśliwe życie?
Wszyscy podziwiają Pana optymizm i radość.
Jak się to Panu udaje przez 100 lat?
No cóż, muszę przyznać, że zawsze miałem w
życiu dużo szczęścia. Gdy rozpoczęła się wojna, pracowałem w instytucji wojskowej i cudem
uniknąłem śmierci w czasie nalotu, gdyż zostały zniszczone wszystkie budynki oprócz tego, w
którym się znajdowałem. I tak było wiele razy.
Urodziłem się 26 sierpnia w uroczystość Matki
Bożej Częstochowskiej; nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiałem, ale może była to opieka
Matki Bożej, która towarzyszyła mi w życiu.
Po rozpoczęciu wojny otrzymałem rozkaz
opuszczenia Warszawy w kierunku Brześcia i
dalej w kierunku Lwowa. Pamiętam, że były
trzy pociągi: pierwszy z wojskiem, drugi z
amunicją, trzeci z osobami cywilnymi; gdy rozpoczął się nalot niemiecki, pociągi zostały całkowicie zniszczone, było także wielu zabitych,
a mnie nic się nie stało.
Następnie znalazłem się w Rumunii, Polska
była już zajęta przez wojska niemieckie, na
wschodzie były wojska sowieckie. Otrzymałem
trzymiesięczny żołd i zostałem zdemobilizowany. Niektórzy z naszego oddziału wrócili do
Polski, inni, podobnie jak ja, przeszli do Konstancji, następnie udali się do Belgradu, później
do Aten i stamtąd do Francji - przez Marsylię do Paryża. W Paryżu powstała II Dywizja
Strzelców, która była skuteczna w obronie
Francji. Kiedy Mussolini dołączył się do wojsk
niemieckich, II Dywizja Strzelców została
skierowana do walk z wojskami włoskimi, i
tak znaleźliśmy się przed granicą szwajcarską.
Musieliśmy dokonać wyboru: albo poddać się
armii niemieckiej, albo przekroczyć granicę
szwajcarską i zostać internowanymi. Sytuacja
polityczna była skomplikowana, gdyż powstał
rząd francuski Vichy, który był uznany przez
stronę niemiecką, większość żołnierzy francuskich wróciła do swej ojczyzny, natomiast
20
żołnierze polscy pozostali w Szwajcarii. Wielu z nich aktywnie pracowało w Szwajcarii np.
budując drogi, mosty. Niektórzy podjęli pracę
indywidualnie jako kucharze, ogrodnicy, natomiast ja, jako wykształcony mechanik, znalazłem pracę w swoim zawodzie, poza tym byłem
wojskowym telegrafistą.
I wtedy po raz kolejny uśmiechnęło się do mnie
szczęście, ponieważ znajdując pracę, znalazłem
też żonę, co było naszym wspólnym szczęściem.
I choć trzy lata temu uległem wypadkowi na
schodach w domu, mimo to zachowuje opty-
dziwiąc się: „Ty masz 100 lat”, czasem kilka
razy dziennie mi to przypomina. Żona jest z
Kościoła protestanckiego, a ja jest katolikiem,
nasze relacje międzyreligijne układały się zawsze dobrze. W Wangen, gdzie mieszkaliśmy
50 lat, i gdzie wybudowałem dom rodzinny, ja
znałem znajomych mojej żony z kościoła protestanckiego, a ona moich.
nia odbywały się co miesiąc w Rapperswilu lub
w Zurychu. Na początku było nas 55, potem z
każdym rokiem coraz mniej.
Jaki jest Pański stopień wojskowy?
Jestem starszym sierżantem. Nigdy nie skorzystałem z szansy awansu, gdyż uważam, że
lepiej być dobrym podoficerem niż kiepskim
oficerem.
Wiele losów osób z tamtego okresu było naznaczonych przez tragedię katyńską. Czy również Pana ona w jakiś sposób dotknęła?
Tak, gdyż narzeczony mojej siostry, który był
lekarzem i oficerem Wojska Polskiego, został
skierowany z Warszawy na wschodnią granicę Polski. Następnie był jeńcem wojennym w
Związku Radzieckim, rodzina próbowała odszukać go przez Czerwony Krzyż w Genewie,
jednak to się nie udało. Później dowiedzieliśmy
się, że został zamordowany w Katyniu.
Jakie ma Pan pasje, zainteresowania?
Moją pasją była i jest muzyka. Przez wiele lat
pełniłem funkcję prezesa chóru męskiego w
Wangen. Zawsze, gdy byłem w Warszawie,
udawałem się do filharmonii lub opery. Zaraziłem tą pasją także bratanka.
Kiedy po raz ostatni odwiedził Pan ojczyznę?
Ostatni pobyt w Polsce miał miejsce 16 lat
temu. Byłem w Warszawie u brata, o dziesięć
lat młodszego, ze specjalną misją. Przekazywałem wówczas dla muzeum na Starym Mieście
zdjęcia Warszawy z czasów I wojny światowej,
za co otrzymałem serdeczne podziękowania i
wyrazy wdzięczności od dyrektora muzeum. Z
okazji moich setnych urodzin odwiedziła mnie
rodzina z Polski, mam też stały kontakt telefoniczny z rodziną w kraju.
A czy ma Pan kontakt ze szwajcarską Polonią?
Od momentu wypadku nie uczestniczę już w
publicznych spotkaniach. Natomiast jestem do
tej pory stałym czytelnikiem Wiadomości. Przez
długi czas miałem kontakt z Polską Misją Katolicką i byłym rektorem ks. Sławomirem Kaweckim. Miałem także osobiste kontakty z ks.
rektorem Franią oraz twórcą Polskiej Misji Katolickiej ojcem Bocheńskim. Byłem kiedyś na
dorocznej pielgrzymce Polonii w Einsiedeln.
Brałem również udział w mszach polskich w
Solurze. Przez długie lata miałem kontakty z
ambasadą i attaché ds. obrony.
Serdecznie dziękujemy za rozmowę i życzymy
wielu pięknych lat. Niech dobry Bóg hojnie
błogosławi! ■
Redakcja i czytelnicy Wiadomości.
Służył Pan w II Dywizji Strzelców? Jak formowała się ta dywizja? I czy dziś jeszcze poza Panem żyją żołnierze z tej dywizji?
Cała dywizja miała około 22 tys. żołnierzy, była
Turniej tenisowy PMK Open 2012
11 sierpnia 2012 w Kaiseraugst na kortach TC Roche Liebrüti odbył się turniej tenisowy PMK Open
2012 pod patronatem ośrodka w Bazylei. Na starcie stanęło ponad 16 zawodników w kategorii singla i debla z całej Szwajcarii.
Przy pięknej pogodzie ks. Dariusz Bucior pobłogosławił grających, którzy od wczesnego rana ruszyli
do boju o piękne puchary i medale. Wśród grających można było zobaczyć ks. rektora Sławomira
Kaweckiego oraz polskiego konsula pana Marka
Wieruszewskiego. W przerwie turnieju odbył się
mizm i radość życia. Moja żona ma także trudności z chodzeniem, dlatego teraz mieszkamy
razem w Domu Opieki w Wiesbachen.
Przy okazji Pańskich urodzin nie sposób nie
zadać pytania o Pańskie małżeństwo. Czy obchodzili Państwo diamentowy jubileusz?
Mamy za sobą już 62 lata wspólnego życia. I
nie żałujemy tej decyzji, mimo różnicy wieku
dobrze się rozumiemy. Jestem starszy od żony
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
konkurs pomiaru szybkości serwisu. Najszybszy
serwis miał ok.160 km/h. Po turnieju gry pojedynczej zawodnicy i goście mogli wspólnie zjeść obiad
oraz wymienić się doświadczeniami tenisowymi i
nie tylko.
Po południu rozpoczął się turniej deblowy, a po
nim nastąpiło wręczenie pucharów i medali. W
kategorii gry pojedynczej w finale Jindrich Hajas
pokonał Jerzego Majewskiego 6:2, a w grze o
trzecie miejsce Michał Wojnar pokonał Jana
Pawła Nowackiego również 6:2. W grze deblo-
wej, w której liczyła się suma zdobytych punktów,
zwyciężył również Jindrich Hajas, drugie miejsce
zajął Michał Wojnar, a trzecie Marek Wieruszewski.
Ogromne podziękowania należą się firmie Roche,
która udostępniła nieodpłatnie swoje korty tenisowe na cele turnieju.
Podczas turnieju zebrano pieniądze, które zostały
przekazane na domy dziecka w Braniewie prowadzone przez zgromadzenie sióstr św. Katarzyny. ■
Mateusz Fiedler
częścią Korpusu Francuskiego liczącego 50 tys.
żołnierzy, w tym 12 tys. Polaków. Dywizja składała się z emigrantów, robotników, z których
sformowano dywizję, część rozmawiała tylko
po francusku, część tylko po polsku, niektórzy po niemiecku, tak jak ja. Z tej II Dywizji
Strzelców, w której służyłem, zostało na chwilę obecną około 6 żołnierzy, ja jestem z nich
najstarszy. Posiadaliśmy własną organizację z
prezesem, skarbnikiem, sekretarzem. SpotkaWIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
21
Postaci ojca J. M. Bocheńskiego czytelnikom Wiadomości nie trzeba przedstawiać. Pragniemy w najbliższym
czasie zaczerpnąć kilka pięknych myśli z jego skarbca mądrości. Pochylimy się nad tajemnicą sensu naszego
istnienia na tej ziemi, którą nam Pan Bóg daje. Wyruszajmy więc w tę podróż, w czasie której przewodnikiem
i mistrzem będzie nam Ojciec Profesor!
Co to jest sens życia? Można by
Msza polowa w Zugu
W sobotę ósmego września odbyła się coroczna
Msza Święta polowa połączona z piknikiem zorganizowana przez ośrodek duszpasterski w Zugu.
Pogoda tradycyjnie już dopisała, podobnie jak
nastroje i apetyty. Na kilka godzin mały punkt
na mapie Szwajcarii w dolinie rzeki Lorze w Baar
zamienił się w wyspę polskości co podkreślała
biało-czerwona flaga przybita do drzewa. Spotykaliśmy się tam jednak nie tylko jako Polacy,
ale także a może przede wszystkim jako katolicy
i chrześcijanie. Swoją obecnością i uczestnictwem we Mszy Świętej mogliśmy dać piękne
świadectwo wiary w Chrystusa wobec licznie
tego dnia wędrujących turystów i spacerowiczów. Trzeba przyznać, że wzbudzaliśmy niemałe
zainteresowanie, by nie powiedzieć sensację. Nieczęsty to widok w Szwajcarii, by duża grupa ludzi,
włączając w to sporą gromadkę dzieci, spotykała
się w wolnym czasie na modlitwie. Staliśmy się
żywym znakiem, który wywołał wśród mijających nas chwilę refleksji. Żywimy taką nieskromną
nadzieję, że ta chwila zadumy może kiedyś wyda
owoce. Modlimy się o więcej takich okazji ewangelizacyjnych.
Pragniemy jednocześnie podziękować księdzu
Piotrowi Skwirze za piękną mszę i bycie z nami. ■
Marcin Ziółek
odpowiedzieć na to pytanie zestawiając zwroty, w których wyrażenie „sens życia” występuje,
czyli stosując dobrą analityczną metodę. Chcę
jednak tutaj użyć innego sposobu, a mianowicie
podejść do sprawy od konkretnego przykładu
Société Frédéric Chopin Genève
zaprasza na kolejny
FESTIWAL CHOPINOWSKI
który odbędzie się tradycyjnie
od 4 do 14 października 2012
Jedyny w swoim rodzaju festiwal w Szwajcarii
romańskiej pozwoli Państwu przybliżyć się do
wielkiej muzyki polskiego kompozytora.
W tegorocznej edycji będą uczestniczyć znakomici wykonawcy dzieł Chopina i światowej
sławy pianiści.
Zapraszamy do skonsultowania szczegółowego
programu Festiwalu 2012:
http://societe-chopin.ch/?p=1074
Parafia Bruder Klaus,
zjednoczona w różnorodności
kultur i języków...
Parafia Bruder Klaus jest jedna z nielicznych
parafii w Kościele szwajcarskim tak otwartą na
inne grupy obcojęzyczne. Obecnie na terenie parafii działa pięć wspólnot obcojęzycznych: angielska,
filipińska, wietnamska, polska i czeska.
W dniu 9 września br. Parafia Bruder Klaus w ramach pogłębiania integracji między poszczególnymi grupami i wspólnotą szwajcarską zorganizowała wspólny wyjazd, podróż statkiem po Thunsee.
Spotkaliśmy się w różnorodności kultur i języków.
W sumie w spotkaniu wzięło udział blisko 200
22
osób. W programie była Eucharystia, którą sprawował ks. Georges Schwickerath wraz z ks. Markiem
Dobrzenieckim i ksiedzem Wietnamu, następnie
odbyła się Agapa i prezentacje poszczególnych
grup. Polskę zaprezentowała p. Katarzyna Siegrist,
natomiast p. Krystyna Spörrei była koordynatorem
naszej grupy. Obu Paniom serdecznie dziękujemy
za wkład pracy i poświęcony czas.
Podziękowania składamy również naszemu duszpasterzowi, ks. Markowi, za jego obecności i duchową opiekę. ■
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
dla Społeczeństwa, Sprawy i tym podobnych.
Rzecz w tym, że ono dla niego sensu nie ma.
Mówienie o sensie życia „w ogóle” i wszelka
próba przekonywania takiego Andrzeja z ogólnego stanowiska są skazane na niepowodzenie.
Piszę więc moje pierwsze twierdzenie:
Jeżeli nie odpłacasz za nienawiść nienawiścią,
Nie udając jednakże mędrca i świętego;
Jeżeli marząc - nie ulegasz marzeniom;
Jeżeli rozumując - rozumowania nie czynisz
celem;
Jeżeli umiesz przyjąć sukces i porażkę
Traktując jednakowo oba te złudzenia;
Jeżeli ścierpisz wypaczenie prawdy przez ciebie
głoszonej,
Kiedy krętacze czynią z niej zasadzkę,
O SENSIE ŻYCIA
utraty tego sensu, bo z nim jest podobnie jak
ze zdrowiem: czym jest i jak jest ważne odkrywamy dopiero, gdyśmy je stracili. Oto więc
mój przykład, nie wymyślony, ale rzeczywiście przeżyty. Mój dawny student i przyjaciel,
nazwijmy go Andrzejem, ma lat dwadzieścia
pięć, jest zdrowy, przystojny, bardzo inteligentny - czytałem jego rozprawę doktorską, jest
pierwszej klasy. Jest sportowcem - uważam go
za doskonałego pilota i spadochroniarza. W
dodatku jest bardzo bogaty. Jeśli mnie intuicja
nie myli, gdziekolwiek on się pojawi, serduszka
panienek zaczynają bić szybciej. I nic dziwnego: jeśli o kim, to o nim można powiedzieć, że
się w czepku urodził. Otóż parę miesięcy temu
spotkałem go w barze, w opłakanym stanie.
Siedział sam, skurczony, oczy podbite, obraz
fizycznej ruiny. Wyglądał tak, jakby sobie jakieś
trutki wstrzykiwał. Pytam się go, co się dzieje.
„Moje życie sensu nie ma”. A dlaczego? Zawód
miłosny? „Nawet nie. Po prostu to wszystko sensu
nie ma.” Oczywiście zacząłem się zastanawiać,
jakby mu pomóc w odnalezieniu tego sensu.
A że się niemało logiką parałem, pokusa była
znaczna, aby mu przedłożyć taki oto sylogizm:
„Życie człowieka młodego, zdrowego itd. ma sens;
otóż ty jesteś człowiekiem młodym, zdrowym itd.;
a więc twoje życie ma sens”. Tylko, że to by się
na nic nie zdało. Stosowanie takiego rozumowania do jego położenia, do sprawy sensu jego
życia, sensu nie ma – jest bezcelowe. Dlaczego?
Dlatego, że sprawa sensu życia jest sprawą w
najwyższym stopniu indywidualną, osobistą,
prywatną. Jest nawet, jeśli się nie mylę, podwójnie prywatną. W wypadku Andrzeja chodzi o
sens jego życia i o sens tego życia dla niego.
Andrzejowi jest najzupełniej obojętne, czy i o
ile jego życie ma sens dla mnie czy dla ciebie,
1
1. Sprawa sensu życia jest sprawą prywatną.
Wyjaśniam. Chodzi najpierw o to, że nie ma
sensu mówić o sensie życia zbiorowości, na
przykład narodu. Chodzi zawsze o życie jednostki. Następnie mamy do czynienia ze sprawą o tyle prywatną, że zbiorowość (to jest inni
ludzie) są wobec niej bezsilni. Naturalnie, że
utrata sensu życia może być w pewnych warunkach skutkiem pewnych układów społecznych,
ale bezpośredniego wpływu na ten sens inni
ludzie, a więc i zbiorowość, nie mają. Mamy
do czynienia ze sprawą prywatną. Wydaje mi
się, że należy na to położyć nacisk, bo żyjemy
w okresie rozpasanej propagandy „społecznej”.
Jesteśmy wszyscy tak strasznie uspołecznieni,
że nawet istnienia spraw prywatnych nie dostrzegamy. A tymczasem właśnie najważniejsze
sprawy człowieka są czysto prywatne, obok
sensu życia, cierpienia, miłości, śmierci i tym
podobne. O tym jednak jeszcze później. Moje
twierdzenie daje, przy całej swojej banalności,
pewien - jak mówią Francuzi - bouquet spirituel
- obrok duchowy, a mianowicie regułę postępowania. Sformułował ją, znacznie lepiej niżbym
ja potrafił, poeta (poeci są moim zdaniem mistrzami w takich sprawach), a mianowicie Kipling, w pierwszych wierszach Do mojego syna:
List do syna
Jeżeli zdołasz zachować spokój,
Chociażby wszyscy już go stracili,
Ciebie oskarżając;
Jeżeli nadal masz nadzieję,
Chociażby wszyscy o Tobie zwątpili,
Licząc się jednak z ich zastrzeżeniem;
Jeżeli umiesz czekać bez zmęczenia,
Jeżeli na obelgi nie reagujesz obelgami,
By wydrwić naiwnych;
Albo zaakceptujesz ruinę tego,
Co było treścią twego życia,
Kiedy pokornie zaczniesz odbudowę
Zużytymi już narzędziami;
Jeśli potrafisz na jednej szali
Położyć wszystkie twe sukcesy
I potrafisz zaryzykować,
Stawiając wszystko na jedną kartę,
Jeśli potrafisz przegrać
I zacząć wszystko od początku, bez słowa,
Nie żaląc się, że przegrałeś,
Jeżeli umiesz zmusić serce, nerwy, siły,
By nie zawiodły,
Choćbyś od dawna czuł ich wyczerpanie,
Byleby wytrwać, gdy poza wolą
Nic już nie mówi o wytrwaniu;
Jeżeli umiesz rozmawiać z nieuczciwymi,
Nie tracąc uczciwości,
Lub spacerować z królem w sposób naturalny;
Jeżeli nie mogą cię zranić nieprzyjaciele
Ani serdeczni przyjaciele;
Jeżeli cenisz wszystkich ludzi,
Nikogo nie przeceniając;
Jeżeli potrafisz spożytkować każda minutę,
Nadając wartość każdej przemijającej chwili;
Twoja jest ziemia i wszystko, co na niej
I - co ważniejsze - synu mój - będziesz
Człowiekiem.
Joseph Rudyard Kipling
Ja to rozumiem tak: sensu życia nikt mi nie da.
Muszę go znaleźć i zachować sam. Trzeba nam
dalej pytać: „Co to jest sens życia? Co znaczy tutaj
sens?”
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
23
2
2. Życie danego człowieka ma dla niego w
danej chwili sens, kiedy on w tej chwili sądzi,
czuje, że warto mu żyć.
Ale kiedy tak jest? W jakich okolicznościach i
pod jakim warunkami? Istnieje jeden wypadek,
w którym o sensie życia nie można wątpić, a
mianowicie wtedy, kiedy istnieje jakiś cel do
którego się dąży, który chciałoby się osiągnąć.
Oto ilustracja na tym samym naszym Andrzeju. Odbyłem kiedyś z nim lot wysokogórski w
złej pogodzie. Andrzej był kopilotem, z obowiązkiem, jak zwykle w lotach na widoczność,
dbania o mechanikę. Nawalił nam silnik, oblodzenie gaźnika. Trzeba było widzieć mojego Andrzeja w tym impasie. Przez dobrych
dziesięć minut był całkowicie pochłonięty
przez swoje zadanie, skoncentrowany, z wolą
napiętą w jednym kierunku tylko, aby doprowadzić maszynę do porządku. Ja pilotowałem,
więc to do mnie nie należało, ale mogłem go z
ukosa obserwować. Był wspaniały i udało mu
się dokonać tego, czego chciał, a mianowicie
przywrócić normalne obroty silnika. O sensie
życia Andrzeja w czasie tych minut nie można
było rozsądnie wątpić, bo on miał cel - uruchomienie maszyny, to jest uratowanie samolotu i
naszej skóry. Kiedy taki cel komuś jasno przyświeca, sens życia, że tak powiem, pojawia się.
3
3. Jeśli w danej chwili istnieje cel do którego
dany człowiek dąży, jego życie ma w tej chwili
sens.
I znowu obrok duchowy czyli regułka moralna.
Kiedy twój sens życia jest zagrożony, staraj sobie znaleźć cel, do którego mógłbyś intensywnie dążyć. To jest rada, którą dałem niedawno
na pół sparaliżowanemu przyjacielowi, zagrożonemu próżnią, jaką za sobą pociąga utrata
sensu życia. Powiedziałem mu: dyktuj twoje
pamiętniki. A kiedy mi jego żona powiedziała,
że to będzie dla niego miłą rozrywką, zaprzeczyłem gwałtownie, on potrzebuje nie rozrywki, ale poważnego celu. Niech więc myśli o tych
pamiętnikach jako o ważnej rzeczy, która ma się
ukazać drukiem. Sens życia zaraz się znajdzie.
Jak dotąd rozważania moje poruszały się na
płaszczyźnie spraw prostych, żeby nie powiedzieć banalnych. Może niejeden czytelnik oburzy się nawet, że cenny papier na takie banały
marnuję. Odpowiedziałbym mu, że mam do
banałów, jako logik, bardzo wielki szacunek, bo
ostatecznie cała logika jest zbiorem banalności.
Można się z niej np. dowiedzieć, że deszcz pada
albo nie pada i że jeśli krowa ryczy, to krowa
ryczy. Na to, powie mi ktoś, wielkiej mądrości
nie potrzeba. Tylko, że w logice z tych banałów
wyszło coś, co znowu tak bez znaczenia nie jest:
24
cybernetyka, a więc ta ogromna rzecz, która w
tej chwili nasz sposób życia gruntownie przemienia, a w której nikt poza logikami niczego
nie rozumie. No ale o tym później.
4
4. Istnieją chwile, w których dany człowiek do
żadnego celu nie dąży, a w których jego życie
ma przecież sens.
Zdaję sobie sprawę, że wygłaszam tu coś nie
tylko bardzo niepopularnego, ale nawet pozornie sprzecznego ze zdrowym rozsądkiem.
Bo na pierwszy rzut oka sens życia zdaje się
być tak bardzo z owym dążeniem związany,
że bez dążenia zdaje się nie być możliwego
sensu. J.P. Sartre ogłosił kiedyś świetną sztukę teatralną pt. Le Mur (Mur), w której opisuje położenie człowieka skazanego na śmierć.
Modlitwa o zgodę
na bycie tym, kim się jest
Nie wiedziałem o tym Panie, kiedy byłem
dzieckiem. Nie wiedziałem, że można być
zmęczonym, zmęczonym samym sobą. I mówić
sobie, że zmarnowało się życie. Miałem już
różne pokusy. Ta jest chyba najsilniejsza.
Ach! Chcieć lepszego zdrowia, bardziej błyskotliwego umysłu, mniej wątłego ciała, lepszego
wykształcenia... Innej sytuacji i tego wielkiego
kredytu, który zdają się mieć niektórzy... Odkrywać u innych sto szans, które mnie by się
przydały, i sto ułatwień, których nigdy nie
miałem... Wiedzieć, że najwyższy czas żyć,
a za późno, żeby snuć mrzonki. Wiedzieć, że
niemożliwe, nigdy nie nastąpi. Wiedzieć to, o
Boże, to już jest światło.
I oto przychodzi ono skąd nie oczekiwałem niczego. Marzenia skończone. Zostaje mi życie
- prawdziwe, takie, które mam kochać. Moje
życie takie, jakie jest, i moje słabe zdrowie, i
moja marna kariera. I wszystko pozostałe, czego nie chciałem.
To wszystko, Panie, chciałbym zaakceptować.
I zaakceptować siebie samego, choć jestem taki
żałosny. Nie zastanawiać się już, co „mogło
być”. I znaleźć szczęście w robieniu tego, co
potrafię.
Joseph Rudyard Kipling
Ten człowiek nie może już do niczego dążyć,
bo nie ma żadnej przyszłości. Za parę godzin
będzie rozstrzelany. Jego życie jest najzupełniej
pozbawione sensu. Zdawałoby się więc, że życie nie da się pomyśleć bez dążenia. Nawiasem
mówiąc egzystencjaliści, a więc Sartre i przede
wszystkim Heidegger, podbudowują ten po-
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
gląd swoistą teorią istnienia („egzystencji”)
ludzkiej. Sądzą bowiem, że to, co jest w człowieku istotnie człowieczego, a więc owa „egzystencja” (Dasein u Heideggera) jest jakimś rzucaniem się wprzód, projektem (po niemiecku
Entwurf ). Być dla człowieka to to samo co być
wypiętym ku czemuś, ku przyszłej swojej egzystencji. Naturalnie, jeśli tak jest, to bez dążenia nie może być sensu życia, bo człowiek bez
owego rzucania się wprzód w ogóle nie istnieje.
Jego istnienie jest rzucaniem się, dążeniem. I
ten pogląd wydaje mi się z gruntu fałszywy. Co
prawda nasze istnienie bardzo często, zapewne
w znacznej większości chwil, łączy się z dążeniem. Ale wydaje mi się, że dążeniem nie jest.
A jeśli tak, to może być sens życia bez dążenia. Aby uzasadnić to mniemanie, wystarczy
przytoczyć parę przykładów chwil, w których
człowiek do niczego nie dąży, ale jego życie ma
przecież sens i, co więcej, istnieje on bardzo intensywnie. Przytoczę dwa takie przykłady.
Najpierw przeżycie z wakacji. Po kąpieli morskiej leżę na piasku, zażywam wiatru i słońca.
Żadne czarne myśli o bezsensie życia mi do
głowy nie przychodzą, żyję oczywiście całkiem
dobrze, sensownie, intensywnie, a przecież
do niczego nie dążę. Mamy tutaj wypadek, w
którym sens życia jest, ale żadnego dążenia nie
ma. Co prawda, kiedy ten przykład moim egzystencjalistycznym przyjaciołom przytoczyłem, krzyknęli chórem i z oburzeniem, że takie
życie jest życiem zwierzęcym, że i pies słońca
i wiatru używa. Na co powiedziałem im, że ja
tak ogromnej różnicy między człowiekiem a
zwierzęciem nie widzę (o tym będzie mowa,
gdy przyjdziemy do humanizmu) i że nie sądzę
byśmy mieli prawo naszemu pieskowi owej egzystencji odmawiać. Ale mniejsza z tym. Mam
lepszy przykład.
Opowiadają o Riemannie, że kiedy wykończył
swój genialny system nieeuklidesowej geometrii, zwierzył się przyjacielowi z wielkiego
przeżycia. Miał, mówił, jakby intuicję całości
systemu w jego pięknie, i chwilę takiej radości, że niewielu ludziom, jak sądził, danym
było przeżyć coś równie wielkiego. Ja się teraz
pytam: gdzie było, w chwili tego estetycznego
uniesienia, dążenie? Jaki cel chciał wtedy Riemann osiągnąć? Oczywiście żadnego. Był po
prostu w chwili obecnej, używał duchowego
widoku systemu. A kto odważy się powiedzieć,
że on w tej chwili nie istniał, albo że nie istniał
w sposób ludzki? Psy przecież nieeuklidesowych geometrii nie tworzą! I kto ośmieli się
twierdzić, że jego życie nie miało sensu w tej
chwili? Powiem więcej: jeśli życie ludzkie ma
w ogóle sens, to przede wszystkim w chwilach
takiego kontemplacyjnego używania. Tak więc
pozostaję przy moim twierdzeniu: są chwile,
w których dążenia nie ma, a sens życia przecież jest. Widzimy teraz, że ten sens istnieje w
dwóch wypadkach: kiedy człowiek do czegoś
dąży i kiedy oddaje się używaniu chwili obecnej. Stawiam więc następne twierdzenie:
5
5. Życie danego człowieka ma sens wtedy i tylko wtedy, kiedy albo istnieje cel, do którego on
w tej chwili dąży, albo on tej chwili używa.
Skoro używanie chwili jest jednym z dwóch
sposobów nadania życiu sensu, wolno na marginesie naszego zdania sformułować jeszcze
inną regułę moralną: Umiej żyć w chwili obecnej i używać jej! To przykazanie łatwiej napisać niż wprowadzić w życie. Żyjemy w okresie
aktywizmu, który stara się w nas wmówić, że
wielkie, piękne jest tylko działanie, że człowiek
powinien bez przestanku ku czemuś dążyć, pędzić naprzód bez chwili odpoczynku, żyć w ruchu i dążeniu, że nie-działanie jest czymś złym,
marnym, „antyspołecznym”, pogardy godnym.
W takim położeniu nie łatwo jest zrozumieć
wartość, znaczenie używania chwili, życia w
teraźniejszości, a tym bardziej nauczyć się z tej
chwili korzystać. Inaczej mówiąc, człowiek dzisiejszy musi się wychować przez świadomy wysiłek do postawy kontemplacyjnej. Ona sama
nie przyjdzie. Jeśli się dam ponosić fali opinii
publicznej, zostanę do śmierci niewolnikiem
aktywizmu, pędzonym od jednego celu do innego, bez przerwy, bez wytchnienia. Skąd się
ten aktywizm bierze? Ma zapewnię wiele korzeni. Jednym z nich jest niewątpliwie kolek-
tywizm, mniemanie, zgodnie z którym mamy
żyć tylko i wyłącznie dla Społeczeństwa (przez
bardzo wielkie “S”), tego bałwana współczesnego. Mamy więc pracować, działać, rzucać
się, aby osiągnąć dla tegoż Społeczeństwa jak
największe wyniki. Tym kolektywistycznym
zabobonem zajmę się jeszcze w jednym z następnych rozważań na razie wystarczy powiedzieć, że moim skromnym zdaniem sprawa
sensu mojego życia jest moją osobistą sprawą
i wydaje mi się moralnie w porządku, gdy staram się ten sens na mój sposób zapewnić, czy
to się Społeczeństwu podoba, czy nie. Wypada
jednak podkreślić, że powyższa polemika dotyczy dążenia ku jakiemuś celowi, a nie samego
działania. Bo działanie może być używaniem.
Co więcej, każde używanie chwili, jak np. owo
Riemanowskie, jest pewnego rodzaju działaniem, tylko nie jest działaniem celowym. Jeśli o
mnie chodzi, zaliczam do najprzyjemniejszych
przeżyć moje samotne loty wieczorne na niskiej wysokości. Biorę mały samolot i lecę na
jakichś 500 do 700 stóp nad ziemią, bez celu,
po prostu, aby lecieć i rozkoszować się krajobrazem, który w promieniach zachodzącego
słońca jest zawsze wyjątkowo piękny. Pilotuję,
więc działam, ale nie dążę do żadnego celu.
Otóż moje życie ma rzadko tyle sensu, co w
czasie takich lotów. Kto nie ma niesamowitego
przywileju, jakim jest prawo lotu, może zażyć
czegoś podobnego po prostu podczas wieczornej przechadzki. Działanie nie jest więc koniecznie dążeniem ku jakiemuś celowi, może
być używaniem. Ale mówiąc, że takie używanie
daje życiu sens, nie twierdzę bynajmniej, że
tylko ono je daje. W rzeczy samej, nasze życie
i jego sens są w większości chwil związane z
jakimś dążeniem, z jakimś celem. Jedyny pogląd, z którym się pogodzić nie umiem to ten,
który zacieśnia sens życia do dążenia ku jakiemuś celowi. Ten pogląd jest moim zdaniem nie
tylko sprzeczny z doświadczeniem, ale prowadzi poza tym do katastrofalnych konsekwencji.
W związku z dążeniem do celów nasuwa się
mianowicie pytanie dotyczące szeregu dążeń.
Ma ono kapitalne znaczenie dla spraw sensu
życia i tak właśnie bywało pojmowane w dziejach filozofii, zwłaszcza ostatnio. Jak wiadomo
cele, do których dążymy, są często wzajemnie
podporządkowane: dążę do pierwszego celu A,
aby następnie dążyć do drugiego B i tak dalej.
Na przykład chcę pójść na dworzec (A) po to,
aby tam kupić bilet kolejowy (B), to znowu aby
pojechać do Genewy (C) i tak dalej. Pytanie
brzmi: czy życie ludzkie należy sobie wyobrażać jako jeden jedyny szereg celów, wzajemnie
sobie podporządkowanych, czy przeciwnie wypada przyjąć, że składa się ono z wielu małych,
wzajemnie niezależnych szeregów dążeń do
celów? Pierwsze stanowisko było tradycyjnie
zajmowane przez myślicieli chrześcijańskich
i przez egzystencjalistów. W obu wypadkach
zakładano także, że sensu życia należy szukać
właśnie w owym jednym wielkim szeregu dążeń. Jestem zdania, że ten pogląd jest podwójnie fałszywy i chcę mu przeciwstawić parę następnych twierdzeń. ■
J.M. Bocheński OP, Sens życia i inne eseje.
CDN.
zaproszenie • zaproszenie • zaproszenie
15 października 1817 roku zmarł w Solurze generał Tadeusz Kościuszko. Ciało jego zostało
zabalsamowane, a wnętrzności (viscera) uroczyście pochowane na cmentarzu przy Kościele
pw. św. Marcina w Zuchwilu. Krótko po tym na
grobie postawiono pomnik, który stoi do dziś.
Miejsce to od początku przyciągało emigrację
polską. Pierwsze dokumenty świadczące o tym
dotyczą fali emigracji po powstaniu listopadowym.
Naczelnik zapisał się dobrze w pamięci Szwajcarów i Amerykanów z USA jako filantrop oraz
bojownik o niepodległość i sprawiedliwość.
Jak co roku, Kościuszko-Gesellschaft w Solothurn, parafia pw. św. Marcina w Zuchwilu oraz
ośrodek duszpasterski PMK w Zuchwilu zapraszają państwa serdecznie do wzięcia udziału
w upamiętnieniu rocznicy śmierci Tadeusza
Kościuszki.
Uroczystość odbędzie się w niedzielę
21 października
w kościele pw. św. Marcina w Zuchwilu.
Rozpoczęcie o godzinie 17.00 modlitwą i złożeniem kwiatów na grobie Naczelnika przez
przedstawicieli ambasad USA i RP, po czym
zostanie odprawiona Eucharystia w intencji Naczelnika i tych, którzy w obronie Ojczyzny oddali
życie.
Po Eucharystii spotkanie w sali parafialnej. ■
Koordynator uroczystości:
Jan Sroka
e-mail: [email protected]
Tel.: 076/592 78 12
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
25
26
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
27
Przekazanie administrowania
Katolickiego Domu Polskiego w Marly
Przekazanie Polskiej Misji Katolickiej
w Szwajcarii
przez księdza Sławomira Kaweckiego księdzu Krzysztofowi Wojtkiewiczowi
przez księdza Sławomira Kaweckiego księdzu Krzysztofowi Wojtkiewiczowi
w obecności: Jego Ekscelencji Księdza Biskupa Krzysztofa Zadarki
oraz Pana Inż. Dionizego Simsona – Prezesa Fundacji im. O. J.M. Bocheńskiego
w obecności: Dyrektora Migratio Marco Schmidta,
pani Teresy Gaudart Prezesa Rady Ekonomicznej Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii
Fryburg – Siedziba Migratio, 31 sierpnia 2012 r.
Siedziba Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii
ponownie tzn. od 1 września 2012 roku mieści
się we własności należącej do Fundacji im. O. J.M.
Bocheńskiego na rzecz katolickiego Domu Polskiego w Marly. Według statutu Fundacji, rektor PMK
jest administratorem Domu oraz całej posiadłości
w Marly. Od dnia 1.09.2012 r. administrowanie
po księdzu rektorze przejmuje ks. prof. Krzysztof
Wojtkiewicz - Koordynator PMK w Szwajcarii. A
oto wykaz wyposażenia, które przejmuje nowy
Administrator.
Rzeczy ogólne:
1. Projektor multimedialny – wł. Fundacji
2. Aparat fotograficzny
3. 3 aparaty telefoniczne – komórkowe
4. Samochody: Skoda Oktavia, rocznik 2004,
253 183, VW Passat, rocznik 2004, 224 000
Umeblowanie i przedmioty w poszczególnych pomieszczeniach:
Pokój (apartament)
1. Telewizor, szafa, łóżko, biurko, krzesło, kanapa, regał stojący przeszklony – wł. Fundacji
2. Obraz Jezusa Miłosiernego – wł. Misji
Sala spotkań:
1. Szafy w sali spotkań - wł. Fundacji
2. Ławki w sali spotkań – wł. Fundacji
3. Stoły w sali spotkań – wł. Fundacji
4. Telewizor – wł. Fundacji
5. Odtwarzacz DVD – wł. Fundacji
6. Magnetofon – wł. Fundacji
7. Dywany w sali spotkań – wł. Fundacji
8. Historyczny sztandar Wojskowy – wł. Stowarzyszenia Polskich Kombatantów
Biuro Misji:
1. 2 fotele, szafka, urządzenia do cięcia papieru, papier, koperty – wł. Fundacji
2. Komputer, monitor – wł. Misji
3. Komputer, monitor, drukarka, głośniki – wł.
Fundacji
4. 1 aparat telefoniczny – wł. Misji
5. Kosz na śmieci – wł. Misji
6. Meble, tablica, lampa stojąca, rolety dzienne
– wł. Fundacji
7. Drukarka oddana na potrzeby szkoły w Lozannie – wł. Misji
8. 2 stroje ludowe – wł. Fundacji
Garaż za magazynem przy biurze Misji:
1. 2 Szafy – wł. Fundacji
2. Narzędzia – wł. Fundacji
Magazyn pomocy duszpastersko-szkolnych:
28
1. Stół z drewna – wł. Misji
2. 2 stoły metalowe – wł. Fundacji
3. Figura Pana Jezusa złożonego do grobu – wł.
Misji
Archiwum Braci Bronarskich obok magazynu
duszpastersko–szkolnego
1. Stół - wł. Fundacji
2. Materiały dekoracyjne – wł. Misji
3. Dokumenty – wł. Misji
Magazyn biblioteczny:
1. Półki metalowe – wł. Fundacji
2. Półki z drewna – wł. Fundacji
3. Stoły – wł. Fundacji
4. Zbiory książek, filmów i dokumentów w magazynie bibliotecznym – wł. Misji
5. Klasery Stowarzyszenia Polskich Kombatantów – wł. Stowarzyszenia Polskich Kombatantów
6. Inne przedmioty w magazynie bibliotecznym – wł. Misji
Kaplica:
1. Obrazy: MB Częstochowskiej, Jezusa Miłosiernego x2, Jana Pawła II, Jezusa w koronie cierniowej, Godło Polski z orłem w koronie, gobelin MB
Częstochowskiej
2. Figury: Jezusa Zmartwychwstałego, Ciało Pana
Jezusa (do grobu pańskiego) NMP Niepokalanej,
św. Józefa, Jana Kantego
3. Komplet posrebrzany: chrzcielnica, podstawka pod paschał, podstawka pod mszał, krzyż
ołtarzowy, kropielnica, ambona, 2 podstawki pod
świece ołtarzowe
4. Sprzęty liturgiczne: monstrancja, custodium, 1 melchizedek, 2 puszki, 3 kielichy, 4 pateny,
cyborium, hostiarka, 6 pojemników na oleje św., 1
bursa, 3 kociołki na wodę, dzwonki.
Inne: Wzmacniacz, mikrofon ołtarzowy, mikrofon
przy ambonie na stojaku, mikrofon przenośny
5. Księgi: Mszał w języku: polskim, francuskim
i łacińskim. 6 lekcjonarzy w j. francuskim, 22 lekcjonarze w j. polskim., 4x Komunia św. i kult tajemnicy euch. poza Mszą św., modlitwa wiernych, 2x
agenda liturgiczna, 23 śpiewniki ks. Siedleckiego,
4x obrzędy Mszy św., obrzędy pokuty, obrzędy
bierzmowania, 2x obrzędy sakramentu małżeństwa, obrzędy chrztu dzieci, 2x obrzędy sakramentu chorych, 2x obrzędy pogrzebu, 5x obrzędy
chrześcijańskiego wtajemniczenia dorosłych, Inne:
Prière du Temps Présent, Livre des bénédictions, Rituel du baptême , 2x Missa de Fatima, Pismo Święte
w srebrnej oprawie
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
6. Szaty liturgiczne: 6 alb, 4 komże, 10 ornatów, 15 stuł do koncelebry, welon
7. Roleta w kaplicy – wł. Fundacji
8. Fortepian – wł. Misji
9. Stojak na stuły – wł. Fundacji
Dodatkowo szaty zakupione w styczniu 2012
roku:
10. Ornaty: fioletowy z krzyżem, biały z IHS i
ornamentem, zielony z IHS i ornamentem, czerwony z Pax-em, z MB Częstochowską, złoty z IHS
i ornamentem, pas do ornatu maryjnego
11. Obrusy: bożonarodzeniowy, wielkanocny,
maryjny, eucharystyczny, wielkopostny, adwentowy
12. Stuły do koncelebry: 4 czerwone, 4 zielone, 4 fioletowe, 4 białe
Hall przed Kaplicą:
1. Kanapa, stół, stolik, tablice ogłoszeń, tablice
pamiątkowe: (Papieża Jana Pawła II i o. Bocheńskiego, tablica 50-lecia PMK, wieszak, stojak na
parasole, 4 doniczki z kwiatami – wł. Fundacji
Salon, jadalnia, kuchnia
1. Kanapa, 2 fotele, stół, krzesła – wł. Fundacji
2. Meble – wł. Misji
3. Naczynia do jadalni – wł. Misji
4. Zmywarka, lodówka, kuchenka elektryczna,
meble – wł. Fundacji
5. Naczynia stołowe – wł. Fundacji
6. Kuchenka mikrofalowa – wł. Fundacji
Piwnice, narzędziownia, kotłownia, pralnia
i garaż pod salonem
1. Narzędzia – wł. Fundacji
2. Piec ogrzewania centralnego wraz z urządzeniami technicznymi – wł. Fundacji
3. W pralni: zamrażarka, lodówka, 2 żelazka,
szafka, pralka – wł. Fundacji
4. W garażu pod salonem: urządzenie do odkamieniania wody, taczki, szafa, narzędzia ogrodowe, kosiarka do trawy – wł. Fundacji
Pokoje księdza rektora
1. 2 Łóżka, 2 krzesła, 2 szafki, 2 biurka, lampka,
zegar naścienny, szafka narożna – wł. Fundacji
Pokoje gościnne na parterze i na I piętrze:
1. Meble, łóżka, materace, poduszki, koce, bielizna pościelowa – wł. Fundacji
2. Wyposażenie kuchni – wł. Fundacji
Łazienki z wyposażeniem – wł. Fundacji
Schron przeciwatomowy:
1. Szafa – wł. Fundacji
2. Zawartość szafy, materiały dekoracyjne i
duszpasterskie – wł. Misji
1. W skład Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii
wchodzą następujące ośrodki duszpasterskie:
• Aarau
Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek
PMK jest ks. Dariusz Bucior. Ośrodek posiada radę
duszpasterską, której przewodniczącym jest pan dr
Marcin Sumiła.
• Bazylea
Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK
jest ks. Dariusz Bucior. Ośrodek posiada radę duszpasterską, której przewodniczącym jest pan dr Iwo
Gatlik.
• Bern
• Biel/Bienne
Do 01.08.2021r. odpowiedzialnym duszpasterzem
za ośrodek PMK był ks. Marek Dobrzeniecki. Ośrodek posiada radę duszpasterską, której przewodniczącym jest pan Zbigniew Major.
• Charrat-Les-Chenes
Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK
jest ks. Karol Ciurko.
• Estavayer le Lac
Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK
jest ks. Łukasz Babiarz.
• Genewa
Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK
jest ks. Ernest Jańczyk. Ośrodek posiada radę duszpasterską, której przewodniczącym jest pan dr Hubert Niewiadomski.
• Gnadenthal
Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK
jest ks. Grzegorz Domański. Ośrodek posiada radę
duszpasterską, której przewodniczącym jest pan
Grzegorz Dzięglewski.
• Lozanna
Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK
jest ks. Karol Ciurko. Ośrodek posiada radę duszpasterską, której przewodniczącym jest pan Antoni
Świeboda.
• Lucerna
Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK
jest ks. Grzegorz Piotrowski. Ośrodek posiada radę
duszpasterską, której vice-przewodniczącym jest
pani Magdalena Potempa.
• Marly
Odpowiedzialnym za duszpasterstwo w kantonie Fribourg od 01.09.2012 r. jest koordynator ks.
Krzysztof Wojtkiewicz. Ośrodek PMK posiada radę
duszpasterską, której przewodniczącym jest pani
Teresa Goudart.
• Neuchatel
Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK
jest ks. Paweł Mielnik. Ośrodek posiada radę duszpasterską, której przewodniczącym jest pani Magda Lipińska Dubert.
• Sion
Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK
jest ks. Pawel Mielnik.
• St. Gallen
Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK
jest ks. Jacek Jaruzelski.
• Ticino (Belinzona, Lugano)
Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK
jest ks. Andrzej Radziszowski.
• Wettingen
Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK
jest ks. Grzegorz Domański. Ośrodek posiada radę
duszpasterską, której przewodniczącym jest pan dr
Antoni Zgliński.
• Winterthur
Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK
jest ks. Jacek Jaruzelski.
• Visp
Duszpasterzem odpowiedzialnym PMK za ośrodek
jest ks. Jan Andres. Ośrodek posiada radę duszpasterską. Której przewodniczącym jest pan Andrzej
Leszczyński.
• Zuchwil
Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek PMK
jest ks. Grzegorz Piotrowski. Ośrodek posiada radę
duszpasterską, której przewodniczącym jest pan
Jan Sroka.
• Zug
Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek jest
ks. Artur Cząstkiewicz.
• Zurych
Duszpasterzem odpowiedzialnym za ośrodek jest
ks. Artur Cząstkiewicz. Ośrodek posiada radę duszpasterską, której przewodniczącym jest pan inż.
Dariusz Milczuk.
* Za wyposażenie liturgiczne ośrodków odpowiedzialni są: duszpasterz z radą duszpasterską.
* Ośrodki duszpasterskie w swojej działalności opierają się na statucie PMK z dnia 24.02.2012r.
2. Siedzibą PMK w Szwajcarii od dnia 1.09.2012
jest Marly, 12 Chemin des Falaises.
3. Koordynatorowi PMK zostaje przekazana Polska
Szkoła im. Macieja Plażyńskiego przy Polskiej Misji Katolickiej Lozanna-Marly, z siedzibą w Marly,
której dyrektorem jest p. Jolanta Kosztyła-Cwynar.
Za szkolę PMK w Zurichu odpowiedzialny jest ks.
Artur Cząstkiewicz. Pozostałe ogniska polonijne
podlegają duszpasterzowi danego ośrodka wraz z
radą duszpasterską ośrodka PMK.
4. W skład rady ekonomicznej PMK wchodzą: pani
Ewa Pogrzebska, pani Teresa Gaudart, pan Władyslaw Sopata. W skład komisji rewizyjnej wchodzą:
pan Zbigniew Major, pan Andrzej Leszczyński.
Księgowość prowadzi pan Jerzy Cybulski
5. Duszpasterstwo jest wspomagane przez Stowarzyszenie Przyjaciół Marly w postaci jednego
stypendium dla kapłana w wysokości 1500 CHF
miesięcznie. Obecnym stypendystą jest ks. Łukasz
Szczygielski.
6. Wielkim wsparciem dla duszpasterstwa PMK
jest dom w Marly wyposażony i utrzymywany
przez Fundację O. J. M. Bocheńskiego.
7. Polska Misja Katolicka jest reprezentowana w
Fundacji Libertas przez pana Marcina Śniegockiego
w Rapperswil.
8. Stan konta: Konto pocztowe CCP 17-976-7; na
dzień 30.08. 2012r. wynosił 13 671,45 CHF
9. Stan konta: Konto bankowe
10. Koordynatorowi PMK została przekazana
dokumentacja elektroniczna sekretariatu PMK w
Marly (przenośny dysk), który zawiera:
- adresy wysyłkowe miesięcznika misyjnego PMK
Wiadomości
- prowadzoną dokumentację sekretariatu jak: archiwa, oficjalne pisma, umowy, tlumaczenia, plan
pastoralny, rozliczenia, rachunki, zaświadczenia,
a także księgi chrztów, małżeństw, bierzmowania
(do roku 2007).
11. Lista abonamentowa czasopisma PMK Wiadomości. Na dzień 31.08.2012 r. wszystkie zobowiązania płatnicze odnośnie PMK Wiadomości
są uregulowane. Przekazana została umowa na
wydawanie PMK Wiadomości – z 3 miesięcznym
okresem wypowiedzenia.
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
29
pod patronatem Ośrodka Polskiej Misji Katolickiej w Bazylei
i Ambasadora RP w Bernie JE Pana Jarosława Starzyka
(
TŁUMACZENIA
Pol-Bus
H. Rytel
Informacja, rezerwacja oraz sprzedaż biletów
na regularne, koncesjonowane linie autokarowe
na trasie Szwajcaria-Polska:
AGAT
ALMABUS
BERMUDA
EUROBUS/ORLAND-TRANS SERVICE
Biuro czynne:
poniedziałek - czwartek
piątek
Tel. 056 491 15 02
9:00 - 19:00
9:00 - 17:00
Fax 056 491 41 02
www.pol-bus.ch
Języki:
niemiecki, francuski,
polski, ukraiński,
rosyjski
Solistrasse 9
CH-8180 Bulach
Natel 076 380 68 54
Tel. 044 860 17 88
Fax. 044 860 17 89
E-mail: [email protected]
www.eet.ch
Dr. Phil. Marija Büchi-Glaeser
Biuro Reklamy dla „Wiadomości PMK”
Grupa PK Sp. z o.o.
04-116 Warszawa, ul. Filomatów 43
tel. 22 810-21-99, 610-71-90
fax 22 810-21-98
Osoba kontaktowa:
Katarzyna Windorpska, tel. 608 362 137
[email protected]
Zahnarztpraxis med. dent. Andreas Loboda
STOMATOLOG O DUŻYM DOŚWIADCZENIU ZAWODOWYM
oferuje szerokie spektrum usług:
●stomatologia zachowawcza (wypełnienia kompozytowe lub ceramiczne)
●stomatologia dziecięca
●nowoczesna implantologia (augmentacja kości Guided-tissue-regenera tion, Sinuslift)
● chirurgia stomatologiczna i oralna (usuwanie zębów mądrości, resekcja
wierzchołka korzenia, wycięcie wędzidełka wargi, ...)
●traumatologia (szynowanie zębów, replantacja lub repozycja zębów, ...)
●endodoncja (leczenia kanałowe)
●periodontologia (leczenie chorób przyzębia)
●protetyka stomatologiczna (protezy częściowe lub całkowite, korony,
mosty, inlay, ...)
● stomatologia estetyczna (wybielanie zębów, veneer, ...)
● profilaktyka i higiena stomatologiczna (usuwanie kamienia nazębnego,
instrukcje)
●dysfunkcje i myoartropatie szczękowe
●ortodoncja (możliwa współpraca ze specjalistą ortodontem)
Szwajcarska jakość, przystępne ceny, mówimy po polsku.
Pierwsza konsultacja za darmo. Szybkie terminy.
Serdecznie zapraszamy rodaków.
Alte Bahnhofstrasse 3, 9100 Herisau
[email protected]
Tel. 071 351 10 69 - Praxis
Tel. 078 619 44 55 - po polsku
POLSKA MISJA KATOLICKA w SZWAJCARII
Adres redakcji: 12 Chemin des Falaises,
1723 Marly/Fribourg, Suisse.
Tel.: 026/436.44.59, Fax: 026/436.44.72.
Konto poczt.: 17-976-7
e-mail: [email protected]
30
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
DORADZTWO
PRAWNE
W JĘZYKU POLSKIM
Prawo administracyjne
Prawo cywilne
Prawo pracy
Zeznania podatkowe
Pisanie podań i wniosków
Mgr Karolina Januszko LL.M.
076 497 97 74
Mgr Anna Das LL.M.
076 742 46 64
Redaktor naczelny: ks. dr hab. prof. US Krzysztof Wojtkiewicz
Zespół redakcyjny: Beata Daniluk (korekta), ks. Łukasz Szczygielski
ks. Artur Cząstkiewicz, ks. Dariusz Bucior
Skład komputerowy: Izabella Wądołowska© www.apatheia.pl
Impression: Mission Catholique Polonaise 1723 Marly
Redakcja nie zwraca materiałów nie zamówionych. Za treść ogłoszeń odpowiada ogłaszający.
Abonament: dobrowolna ofiara
zdjęcie na okładce: Izabella Wadołowska ©
www.polskamisja.ch
WIADOMOŚCI – nr 492/493 (wrzesień-październik 2012)
31

Podobne dokumenty