Demograficzna erozja

Transkrypt

Demograficzna erozja
Demograficzna erozja
2015-03-26 12:43:01
2
Powodzie z lat 1997 i 2010 i obrona województwa przed likwidacją w 1998 r. – to największe wydarzenia
ćwierćwiecza w regionie. Opolszczyzna to dziś region gospodarczo oparty na małych i średnich firmach, sprawnie
korzystający z funduszy UE, ale się wyludniający.
Kwestie demograficzne to największy problem woj. opolskiego. Wynika on m.in. z najniższego w kraju wskaźnika
urodzeń, starzenia się ludności oraz najwyższego wskaźnika migracji. Z danych opolskich demografów wynika, że
od lat 50. z regionu wyjechało na stałe ponad 230 tys. osób, a obecnie ok. 120 tys. przebywa czasowo za
granicą.
Prof. Kazimierz Szczygielski z Politechniki Opolskiej powiedział w rozmowie z PAP, że wyludnianie się regionu
„bezwzględnie pogłębiło się” w ostatnich 25 latach - zwłaszcza po wejściu Polski do UE. Szansę wyjazdu na
Zachód dostali wtedy ci mieszkańcy regionu, którzy nie mieli podwójnego - polskiego i niemieckiego obywatelstwa, umożliwiającego migracje Ślązakom we wcześniejszych latach.
Jak podkreślił prof. Szczygielski, każda migracja „prócz bonusu w postaci lepszych zarobków” niesie szereg
negatywnych skutków. „Następuje erozja rodziny; kobiety nie chcą rodzić dzieci, bo nie ma ich partnerów” –
wyliczał naukowiec i dodał, że nie bez znaczenia w tym kontekście jest też zmiana stylu życia jako skutek
szeroko rozumianego rozwoju.
By zahamować negatywne tendencje woj. opolskie wprowadza program Specjalnej Strefy Demograficznej, która
ma przeciwdziałać wyludnianiu się regionu. W maju w ramach tego programu uruchomiło np. uprawniającą do
zniżek Opolską Kartę Rodziny i Seniora. W latach 2014-2020 na działania dotyczące spraw demograficznych
region chce przeznaczyć ponad 300 mln euro. Działania te – np. nakierowane na seniorów – mają służyć nie tylko
pomocy, ale też tworzeniu miejsc pracy, np. w sektorze usług w ramach tzw. srebrnej gospodarki.
Wojewoda opolski Ryszard Wilczyński w rozmowie z PAP powiedział, że dla wielu mieszkańców najważniejszymi
wydarzeniami minionych 25 lat były powodzie z lat 1997 i 2010. Jednak, jak określił Wilczyński, „z punktu
widzenia wszelkich konsekwencji dla regionu” za najistotniejszą w minionym ćwierćwieczu można uznać obronę
województwa w roku 1998, gdy w ramach reformy administracyjnej planowano jego likwidację i pozostawienie
12 województw w kraju.
Działania posłów, samorządowców i mieszkańców regionu z tamtego okresu, podejmowane na rzecz obrony
Opolszczyzny, opisała w swojej książce "Szczęście w garści. Z familoka w szeroki świat" wieloletnia senator ziemi
opolskiej prof. Dorota Simonides. Począwszy od debat, posiedzeń i dyskusji w Sejmie, poselskich interpelacji w
tej sprawie, poprzez manifestację zorganizowaną w maju 1998 r. w opolskim amfiteatrze, po zorganizowany 7
czerwca tamtego roku „Łańcuch Nadziei”; na ponad 90-kilometrowym odcinku ówczesnej trasy E40 zgromadziło
się kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców Opolszczyzny. Skutkiem m.in. tych działań była przyjęta w lipcu 1998 przez
Sejm ustawa uwzględniająca szesnaście województw – w tym opolskie.
„Udział społeczny w +Łańcuchu Nadziei+ był większy niż w każdorazowych wyborach, co pokazuje, że w
sprawach lokalnych, dotyczących każdego z mieszkańców, umiemy się rzeczywiście zaktywizować” – podkreśliła
prof. Simonides w rozmowie z PAP. Zaznaczyła, że z perspektywy lat widać, iż regionu warto było bronić.
Podkreśliła jednak, odwołując się do trudnej sytuacji demograficznej, że wyzwania dla Opolszczyzny wciąż są
ogromne. W jej opinii znów wymagają mobilizacji wszystkich – władz, przedsiębiorców tworzących miejsca pracy i
firmy oraz mieszkańców.
Wynikiem zmian, jakie zaszły w Polsce po 1989 r. są też uregulowania dotyczące mniejszości narodowych. W
2005 r. przypieczętowano je ustawą o mniejszościach. W skali kraju bodaj najbardziej widoczne skutki tych zmian
– w postaci współrządzenia mniejszości niemieckiej – są właśnie na Opolszczyźnie. Opolscy Niemcy mają swojego
przedstawiciela w Sejmie, włodarzy gmin czy powiatów oraz radnych w wielu opolskich samorządach, a w
sejmiku województwa od 1998 r. współtworzą koalicje z różnymi ugrupowaniami.
3
Szef Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim Norbert Rasch nie ma wątpliwości, że
współrządzenie, możliwość organizowania się, pielęgnowania odrębności to „społeczno-polityczny dorobek
minionego ćwierćwiecza” i „wynik wolności po roku 1989”.
„Można dyskutować czasem o jakości tej integracji, ale z pewnością ma ona miejsce. W kwestiach społecznych i
politycznych osiągnęliśmy chyba tyle, ile zakładaliśmy” – przekonywał Rasch i wspominał, że jeszcze w latach
90. współrządzenie z mniejszością wzbudzało w Opolskiem spore emocje, a w skali kraju wciąż nie jest chyba w
pełni rozumiane. „Trzeba jednak pamiętać, że w kraju wszystkie mniejszości to około 1 proc. mieszkańców.
Tymczasem w woj. opolskim co dziesiąta osoba deklaruje narodowość niemiecką” – dodał.
Widoczne tego efekty to też m.in. dwujęzyczne nauczanie w coraz większej liczbie szkół na Opolszczyźnie czy
dwujęzyczne, polsko-niemieckie tablice, które są już w 335 miejscowościach w 26 gminach regionu.
Największa obecnie inwestycja w regionie to realizowana od lutego rozbudowa Elektrowni Opole, warta 11,5 mld
zł. Elektrownia powiększana jest o dwa nowe bloki na węgiel kamienny o łącznej mocy 1800 megawatów.
Dla regionu ważne były także inwestycje z zakresu ochrony przeciwpowodziowej, w ramach których powstał np.
polder Buków powyżej Raciborza czy dwa węzły wodne zabezpieczające Opole i Kędzierzyn-Koźle. Jednak wciąż
nie jest to pełne zabezpieczenie regionu przed powodzią.
Dla poprawy infrastruktury istotne było także powstanie w latach 2000-2005 autostrady A4, wielu kilometrów
dróg czy kolejnych obwodnic – Prudnika, Dobrodzienia i Otmuchowa, a także obwodnicy północnej Opola i
południowej Kędzierzyna-Koźla. W maju rozstrzygnięto przetarg na budowę kolejnej - obwodnicy Nysy. Wiele
inwestycji w regionie powstało dzięki unijnemu dofinansowaniu – np. przebudowa amfiteatru czy filharmonii w
Opolu.
Wśród niezrealizowanych, a planowanych głośnych inwestycji można wymienić budowę lokalnego portu
lotniczego w Kamieniu Śląskim, z którego władze regionu wycofały się w minionych latach po analizach
ekonomicznych, czy remont bajkowego zamku w Mosznej, gdzie oferty przetargowe przekroczyły kalkulowane
koszty i nie starczyło czasu, by rozpisywać nowy przetarg tak, by móc dofinansować inwestycję z pieniędzy
unijnych na lata 2007-2013. Jednak generalnie z wydawaniem unijnych pieniędzy woj. opolskie poradziło sobie w
minionej perspektywie tak dobrze, że za sprawne wydatkowanie dostało dodatkowe ponad 100 mln euro.
Wśród największych inwestorów, którzy pojawili się w minionych latach w regionie, są m.in. firma Polaris Polska,
która będzie w Opolu produkować quady; fabryka gum do żucia i czekoladek Cadbury w Skarbimierzu (przejęta
później przez Kraft Foods, a obecnie należąca do Mondelez); produkująca bioetanol firma Bioagra z Goświnowic
czy producent paneli - Kronospan.
Wśród najważniejszych sektorów opolskiej gospodarki wymienia się przemysł spożywczy (przez obecność takich
marek jak Mondelez, Nutricia – część koncernu Danone, Zott, Nestle czy Pasta Food); przemysł cementowy i
kruszyw (Górażdże Cement czy Cementownia Odra) oraz przemysł chemiczny (np. Zakłady Azotowe Kędzierzyn
należące do Grupy Azoty).
Ekonomista z Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji w Opolu dr Witold Potwora uważa, że przemysł
spożywczy ma w regionie jeszcze duży potencjał, m.in. przez wzgląd na mocne opolskie rolnictwo. Wśród
najmocniejszych branż wymienił budowlaną oraz wyposażenia wnętrz z przemysłem meblarskim, przemysł
metalowy czy sektor budowy maszyn. Dodał, że w woj. opolskim działają też firmy unikalne, jak np. Explomet
(zajmujący się technologią wybuchowej obróbki metali) czy producent techniki grzewczej Galmet.
Dr Potwora podkreślił, że na Opolszczyźnie nie ma wielkich firm, a gospodarka regionu opiera się na dobrze
prosperujących małych i średnich przedsiębiorstwach, często rodzinnych. „Brak wielkich inwestorów często budzi
niecierpliwość, ale w sytuacjach kryzysu bywa korzystny. Zwolnienia grupowe na Opolszczyźnie zdarzają się np.
dość sporadycznie” – wyjaśnił.
4
Ekonomista wskazał, że spośród przedsiębiorstw, które przed 1989 rokiem uważano za „okręty flagowe”
opolskiej gospodarki, przetrwało niewiele. Nie ma np. huty w Zawadzkiem i wielkich firm, takich jak brzeskie
zakłady przemysłu tłuszczowego (późniejsza Kama Foods) czy nyski Zakład Usług Przemysłowych i Fabryka
Samochodów Dostawczych (FSD; potem Nysa Motor), która produkowała m.in. popularne w PRL „Nyski”,
polonezy trucki a potem np. citroeny berlingo. Próbę czasu przetrwały natomiast radzące sobie obecnie bardzo
dobrze kędzierzyńskie zakłady chemiczne czy dawny PGR, dziś Kombinat Rolny Kietrz, gospodarujący na kilku
tysiącach hektarów.
Katarzyna Kownacka (PAP)
5

Podobne dokumenty