Zawodówki, doceńcie pracodawców i e
Transkrypt
Zawodówki, doceńcie pracodawców i e
Zawodówki, doceńcie pracodawców i e-learning Choć szkolnictwo zawodowe ma się dobrze, to w kilku sprawach wymagają wsparcia. Z analiz Krajowego Ośrodka Wspierania Edukacji Zawodowej i Ustawicznej wynika, że szkoły zbyt rzadko angażują pracodawców do przygotowania programów nauczania czy praktyk. Nie rozumieją, że dzięki nim będą wypuszczać absolwentów takich, jakich firmy potrzebują. Nie doceniają też e-learningu, doradztwa edukacyjno-zawodowego. I nie potrafią się promować. Takie wnioski nasunęły badania tysiąca szkół zawodowych, które ośrodek prowadził przez trzy lata w ramach projektu „Monitorowanie i doskonalenie procesu wdrażania podstaw programowych kształcenia w zawodach”. Przyglądali się, jak szkoły przygotowały się do wdrożenia nowych podstaw, potem - jak sobie radzą z organizacją procesu kształcenia według nich, a na koniec – jakie są pierwsze efekty wdrożenia nowości, po pierwszym cyklu szkolenia. – Większych problemów dyrektorzy szkół nie mieli, jednak monitorowanie pokazało kilka obszarów, w których szkoły wymagają wsparcia – mówi Witold Woźniak, wicedyrektor Krajowego Ośrodka Wspierania Edukacji Zawodowej i Ustawicznej (KOWEZiU). Szkolenie z firmami Jego zdaniem najważniejszy problem, to współpraca z pracodawcami. Przede wszystkim o ich angażowanie w konstruowanie programu nauczania. – Dopuszcza się uwzględnianie w ich konstrukcji uwarunkowań lokalnych, między innymi współpracę z pracodawcami, sytuacji na tamtejszym rynku pracy, potrzeb okolicznych firm, żeby zapewnić absolwentom łatwiejszy start, większe szanse na zatrudnienie – tłumaczy wicedyrektor KOWEZiU. - A nam wyszło, że szkoły jeszcze zbyt rzadko angażują pracodawców na etapie opracowywania programów. Tak, pracodawcy są zaangażowani przede wszystkim w swoje firmy, ale powinni być też tym zainteresowani, bo potrzebują odpowiedniej kadry. Interes jest po obydwu stronach. Mogą choć opiniować programy. Można ich też bardziej angażować w organizację zajęć praktycznych i praktyk zawodowych – dodaje. Bo monitoring pokazał też, że nie wszystkie szkoły organizują praktyki w zakładach pracy. Zamiast tego szkolą uczniów w swoich warsztatach szkolnych, firmach symulacyjnych czy Centrum Kształcenia Praktycznego. – Tymczasem praktyka zawodowa to ma być już sprawdzian samodzielności w wykonywaniu zadań zawodowych. Powinna się więc odbywać w zakładu pracy. To również kwestia poznawania przez uczniów etosu pracy, doświadczenia obowiązkowości, komunikacji z pracownikami. Tego się nie da symulować ani zrobić w pracowni – przekonuje Witold Woźniak. - Poza tym praktyka w zakładzie to ogromna szansa na to, żeby pracodawca mógł się przyjrzeć uczniowi i już na tym etapie zacząć rekrutację. Każde organizowanie współpracy przy praktycznej nauce zawodu jest więc korzystne dla obu stron. Na szczęście jest coraz więcej przykładów dobrych praktyk, które są nagłaśnianie i na pewno będzie z tym coraz lepiej – ma nadzieję. Bądź elastyczny Drugi problem to doradztwo edukacyjno-zawodowe. Według KOWEZiU jest niedoceniane w szkołach zawodowych. Może się na pozór wydawać, że skoro uczeń wybrał już zawód, to doradztwa nie potrzebuje. Jednak wprowadzone w 2012 roku nowe podstawy programowe w kształceniu zawodowym wprowadziły większą elastyczność ścieżek uczenia się i dochodzenia do kwalifikacji. Między innymi poprzez uruchomienie kwalifikacyjnych kursów zawodowych (KKZ). Prowadzenie ich przez szkoły, w systemie formalnym i rozliczanie tych godzin w ramach pensum nauczycielskiego, to nowość. Młodzież może więc uczyć się na mechanika samochodowego, a skończyć dodatkowo kurs blacharza i lakiernika. Czyli zdobyć więcej kwalifikacji. - W szkole zawodowej uczeń musi być przygotowywany na tą elastyczność. Na to, że musi łatwo uzupełniać czy zmienić kwalifikacje, powinien wiedzieć, że są takie możliwości. Że świat się nie kończy, kiedy z różnych powodów losowych wypadnie z systemu. To daje doradztwo zawodowe – podkreśla wiceszef KOWEZiU. Budowanie marki Trzeci obszar do poprawienia, to marketing szkoły. Jej promocja w środowisku, budowanie marki, rozpoznawalność. - Trzeba mieć świadomości, że to co robimy na rzecz funkcjonowania naszej szkoły, to nam buduje markę. Później wystarczy to tylko dobrze sprzedać, zareklamować się. Niektóre szkoły to poczuły, widzą, że muszą się poddać prawom konkurencji i to jeszcze w sytuacji niżu demograficznego, gdy naprawdę trzeba powalczyć o ucznia – mówi Witold Woźniak. Wizerunek szkół zawodowych właśnie jest w Polsce odbudowywany, ale jego zdaniem nie wolno poprzestać na ogólnej, odgórnej promocji. Trzeba walczyć przedstawiając atuty konkretne placówki: że na przykład dobrze współpracuje z pracodawcami, albo że jej absolwenci w znaczącym procencie znajdują zatrudnienie. – Czyli trzeba monitorować losy absolwentów, ich szanse na rynku i kariery zawodowe. To są mocne argumenty, dla których szkoły zawodowe będą wybierane. Są szkoły, które doskonale to zrozumiały i świetnie sobie radzą, ale w skali kraju to jeszcze różnie wygląda. Niektórzy tkwią w myśleniu, że skoro są, to uczniowie sami przyjdą. Nie przyjdą – argumentuje wicedyrektor. Docenić nowe technologie Szkoły słabo też korzystają z nowych technologii. Choć mogą być doskonale wykorzystane zwłaszcza w takich formach nauczania, jak wspomniane KKZ-ty. – Trochę nas zaskoczyło, że szkoły za mało wykorzystują e-learning – mówi Witold Woźniak, przypominając, że jego ośrodek w ramach innego projektu stworzył przecież 169 kursów e-learningowych do podstaw programowych. Całe pakiety złożone z multimediów i zadań dla uczących się. - Są przemyślane i do wykorzystania w prowadzeniu kwalifikacyjnych kursów zawodowych. Nie tylko w całości, można wyjąć tylko ich elementy, choćby ciekawe multimedia, które nawet szkole zajęcia uatrakcyjnią i są mocnym wsparciem merytorycznym. A są jeszcze za słabo wykorzystane – przekonuje. Tym bardziej, że na KKZ przychodzą zwykle ludzie, którzy pracują, mają rodziny i nie chcą poświęcać bardzo dużo czasu na stacjonarne zajęcia. – Gros treści naprawdę da się przekazać e-learningiem. Dla wielu osób byłoby to ułatwienie. Od 10 lat próbujemy e-learning upowszechniać, przygotowywać nauczycieli. To już jest czas na to, trzeba się obudzić i zacząć wykorzystywać te możliwości – apeluje wicedyrektor KOWEZiU.