Życie Olsztyna
Transkrypt
Życie Olsztyna
REKLAMA nr 9 (180 ) 2016 ISSN 1734-7076 NOWE Życie REKLAMA (4.05.-17.05. 2016) www.zycieolsztyna.pl REKLAMA NAKŁAD 25 000 Olsztyna REKLAMA 2 “Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016 z olsztyna Przyjdź na spotkanie z podróżnikiem W Olsztynie można posłuchać na żywo opowieści podróżników, którzy wrócili z najdalszych stron świata. Ich niesamowite, egzotyczne historie zadziwiają publiczność. Klub Podróżnicze Inspiracje zrzesza olsztyńskich miłośników podróżowania i organizuje cykliczne spotkania z osobami, które powróciły z dalekich wojaży. Oglądając zdjęcia wykonane przez prelegentów i słuchając ich historii, publiczność przenosi się w odległe strony świata – zarówno do krajów Europy, Azji, obu Ameryk czy Afryki, jak i nawet w rejony Antarktyki! Są opowieści survivalowe, rowerowe, autostopowe, żeglarskie, o pieszym wędrowa- niu, a także podróże w czasie przygotowane przez rekonstruktorów historii. Przed nami podróż w czasie do wieku XIX (9.05), Brazylia (16.05), Seszele (23.05) i wolontariat w Kolumbii (30.05). Szczegółowe opisy przyszłych spotkań znajdują się na Facebooku pod hasłem Klub Podróżnicze Inspiracje. Spotkania odbywają się w poniedziałki o godz. 19 w klubie Chilli Bar przy ul. Kołłątaja 1. Spotkania są otwarte i bezpłatne, każdy jest mile widziany. Gwiazdy na Olsztyn Green Festival Do stolicy regionu zjadą czołowi artyści polskiej sceny muzycznej. Znajdą się wśród nich zdobywcy prestiżowych Fryderyków. Wcześniej organizatorzy imprezy – Agora i miasto Olsztyn – podali, że w Olsztynie wystąpią w tym roku Brodka, Smolik & Kev Fox, Mela Koteluk, Rebeka i zespół Pustki. Jednak podczas konferencji prasowej w Centrum Rekreacyjno-Sportowym „Ukiel”, na terenie którego odbędzie się festiwal, Robert Kijak, dyrektor projektów specjalnych grupy Agora, przedstawił kolejnych artystów. Do dotychczasowego grona wykonawców dołączyli: Voo Voo, Ania Dąbrow- ska, Kortez, Organek oraz Reni Jusis. – Cieszymy się, że po raz kolejny możemy spotkać się w Olsztynie. Mamy bardzo miły odzew od wykonawców, których już gościliśmy – powiedział Robert Kijak. – Podkreślali, że takiej atmosfery nie ma nigdzie w Polsce. Doceniali, że na festiwalu pojawiają się całe rodziny. W dalszym ciągu dążymy do tego, aby utrzymać wysoki poziom muzyczny. Olsztyn Green Festival 2016 odbędzie się 13-14 sierpnia. „Komin” nie dla seniorów Miasto wystawi na sprzedaż opuszczony budynek przy ulicy Knosały. Wcześniej urządzić się tam chcieli olsztyńscy seniorzy. Nieruchomość jest atrakcyjnie zlokalizowana. Zaledwie kilkaset metrów do Starego Miasta. Lata świetności dawnej olsztyńskiej dyskoteki rozpoczęły się pod koniec lat 90. ubiegłego wieku. Później było już coraz gorzej. W końcu klub zamknięto. Kilkakrotnie próbowano jego reaktywacji, ale bez powodzenia. Na lutowej sesji Rady Miasta propozycję zagospodarowania dawnego klubu przed- stawiła olsztyńska Rada Seniorów. Uznała, że to idealne miejsce na urządzenie w nim Centrum Aktywności Seniora. Sprawą zajął się prezydent Piotr Grzymowicz. Ostatecznie jednak zdecydował, że seniorzy nie otrzymają tej nieruchomości. Zostanie ona wystawiona na sprzedaż. Przetarg na jej zbycie powinien zostać rozpisany w ciągu jednego lub dwóch miesięcy. Wcześniej zostanie sporządzona wycena. W Olsztynie chcą budzić ze śpiączki Uniwersytet Warmińsko-Mazurski ogłosił przetarg na zaadaptowanie sal, w których będą przebywali dorośli pacjenci w stanie śpiączki. Na takie potrzeby wyremontowane zostaną pomieszczenia należące do Oddziału Neurologii i Neurochirurgii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Olsztynie. Docelowo ma znaleźć się tam osiem łóżek. Inwestycję sfinansuje uczelnia, tak samo jak zakup sprzętu rehabilitacyjnego. Leczeni będą tam dorośli pacjenci. Będzie to pierwsze takie miejsce dla nich w Polsce. Podobna klinika „Budzik” działa już w Warszawie, ale przyjmuje ona wyłącznie dzieci. Pierwsze formalności zostały już załatwione. Reko- mendację dla uruchomienia takiej kliniki w Olsztynie wydała już Agencja Oceny Technologii Medycznych. Potrzeba jest jeszcze decyzja ministra zdrowia, a następnie uruchomienie procedury przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Według danych NFZ, w przedłużającą się śpiączkę zapada w Polsce rocznie 270 – 540 osób. Liczba pacjentów powyżej 18. roku życia z rozpoznaniem śpiączki wynosiła w 2014 r. 618, a w pierwszym półroczu ubiegłego r. było to już 350 przypadków. Koszt jednego dnia leczenia takiego pacjenta to 270-540 zł. Drogowcy wytną drzewa W tym roku zostanie wyciętych około stu drzew w Olsztynie. Chodzi o te rosnące w pasie drogowym. Powodem planowanej wycinki jest głównie ich zły stan. Wskazał je ratuszowy Wydział Ochrony Środowiska. Znajdują się głównie na Zatorzu. Rosną m.in. przy ulicach Rataja, Reymonta, Moniuszki i Zamenhofa. Dochodzą do tego jeszcze drzewa rosnące przy ul. Szarych Szeregów, Jagiellończyka i ul. Cichej. Ich szczegółowa lokalizacja oraz dokładna liczba mają być znane w połowie maja. Ostateczną zgodę na przeprowadzenie wycinki wydaje ratusz. Po tej decyzji drogowcy będą wiedzieć, ile należy wykonać tzw. nasadzeń kompensacyjnych, które uzupełnią usunięte drzewa. Nowy prezes Radia Olsztyn Został nim Leszek Sobański, który już w przeszłości sprawował funkcję prezesa tej rozgłośni. Ze stanowiskiem tym samym pożegnał się Mariusz Bojarowicz. Leszek Sobański związany był z Radiem Olsztyn już od początku lat 90. W 2006 roku został wiceprezesem tej rozgłośni i zastępcą redaktora naczelnego. Cztery lata później został powołany na prezesa. Sprawował tę funkcję do 2011 roku, następnie zasiadł w Radzie Programowej Radia Olsztyn. Leszek Sobański związany jest z PiS. Przypomnijmy, że na przełomie marca i kwietnia doszło do innej zmiany personalnej w lokalnych mediach państwowych. Po wielu latach z funkcji dyrektora regionalnej TVP odwołany został Jarosław Kowalski. Zastąpił go Igor Gumiński. Uczcili pamięć znanego trenera Minęła siódma rocznica śmierci Mariana Rapackiego, trenera kajakarstwa, wybitnego działacza sportowego, a także Honorowego Obywatela Olsztyna. Jego pamięć uczciła grupa sportowców z olsztyńskiego klubu Plastex Kayak Sport Club. Spotkali się przy tablicy upamiętniającym Mariana Rapackiego, przy której złożyli okolicznościowe wiązanki kwiatów. Tablica znajduje się na terenie Centrum Rekreacyjno-Sportowego "Ukiel" przy ul. Olimpijskiej. – Marian Rapacki był ojcem chrzestnym kajakarstwa w Olsztynie i na Warmii i Mazurach – uważa Janusz Milewski, prezes klubu Plastex Kayak Sport Club. – To on złożył pierwszą sekcję kajakarską w Olsztynie, był inicjatorem powstania sekcji kajakowych w większości klubów kajakowych w województwie. To dzięki niemu w naszym województwie zagościło kajakarstwo na europejskim i światowym poziomie. NOWE Życie Wydawca: Agencja Reklamowo-Wydawnicza INNA PERSPEKTYWA” Paweł Lik, “ redaktor naczelny: Leszek Lik, [email protected]; redaktor wydania bezpłatnego: Paweł Lik, dziennikarze: Andrzej Zb. Brzozowski, Cezary Kapłon, Jacek Panas, Jerzy Pantak, Mirosław Rogalski, Olga Ropiak, Mariusz Wadas; rysunki: Zbigniew Piszczako; okładka: Redakcja; Biuro promocji i reklamy: tel. 505 129 273; (r) – materiał reklamowy lub powierzony, ar- archiwum redakcji. Redakcja nie odpowiada za treœæ i formê powierzonych materia³ów, zastrzega sobie prawo adiustacji powierzonych tekstów. Druk: Grupa WM Sp. z o.o. Olsztyna Nakład 25 000 olsztyn “Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016 3 Życie seksualne Polaków Znany seksuolog profesor Zbigniew Izdebski gościł w naszym mieście. Poprowadził wykład w Olsztyńskiej Szkole Wyższej. Uczelnia imienia Józefa Rusieckiego systematycznie dba o to, by jej słuchacze mieli okazję uczestniczyć w prelekcjach wybitnych naukowców. I tym razem wykład monograficzny specjalnego gościa przyciągnął liczne grono zainteresowanych. Jednym z zainteresowań badawczych profesora Izdebskiego jest seksualność Polaków. Według jego badań, mężczyźni w naszym kraju znacznie bardziej od kobiet lubią się kochać. Prawie 60 procent mężczyzn przyznało, że seks w ich życiu odgrywa zdecydowanie istotną lub dość istotną rolę. Wśród Polek taka postawa dotyczyła 47 procent zapytanych. Co piąta kobieta odpowiedziała, że seks jest dla niej w ogóle nieistotny lub prawie nieistotny. Panowie rzadko byli podobnego zdania. Tylko 13 procent z nich uważa tę sferę swojego życia za mało ważną. Statystycznie w naszym kraju kochamy się raz w tygodniu – z taką częstotliwością robi to trzech na czterech zapytanych. Tę średnią sporo zaniżyła abstynencja singli. Osoby w związkach formalnych i nieformalnych są dużo aktywniejsze. Aż 50 procent z nich uprawia seks dwa lub trzy razy w tygodniu. Miłosne igraszki Polaków trwają około czternastu minut. Profesor Zbigniew Izdebski podczas wykładu w OSW Grono słuchaczy Czym jest dla nas seks, jak lubimy się kochać, co myślimy o naszej seksualności – w tych kwestiach upodabniamy się do Europejczyków z Zachodu, ale... nie do końca. Jak twierdzi profesor Zbigniew Izdebski, w polskiej mentalności są zakorzenione czynniki religijne. Nawet jeśli sądzimy, że tradycja katolicka nie odcisnęła na nas piętna, to pewne rzeczy się jednak uwidaczniają. W Europie Zachodniej wi- na świat może być źródłem informacji, ale z pewnością nie jest nim pornografia. – A filmy pornograficzne kształtują wyobrażenie młodzieży o tym, jak wygląda seks, jak się go uprawia i traktuje drugiego człowieka – ubolewa profesor. Sądzi, że młodzież powinna mieć w szkole dostęp do edukacji seksualnej, bo seks jest elementem życia człowieka. Dzieci miałyby uczyć się o dojrzewaniu, napięciu sek- dok pary homoseksualnej raczej nie dziwi ani nie oburza. W Polsce mniejszości seksualne ujawniają się dużo ostrożniej, mimo że prawdopodobnie 6-8 procent Polek jest lesbijkami, a 3 procent mężczyzn – gejami. To, co martwi profesora Izdebskiego, to brak lekcji wychowania do życia w rodzinie w każdej szkole. – Dzieci i młodzież czerpią „wiedzę” z internetu – twierdzi profesor, precyzując, że komputerowe okienko sualnym, metodach zapobiegania ciąży czy o szacunku w miłości. Nie wszystkie szkoły w Polsce chcą prowadzić takie zajęcia. O ile bowiem tematy dotyczące dojrzewania wydają się neutralne, o tyle kwestie homoseksualności lub antykoncepcji mogłyby wywołać burzę. Bo np. czy na zajęciach z wychowania do życia w rodzinie młodzież miałyby słyszeć, że homoseksualność jest naturalna lub normalna? – Homoseksualność człowieka jest jedną z trzech orientacji seksualnych, która jest normą w seksualności człowieka, tuż obok heteroseksualności i biseksualności – podkreśla profesor. – Informowanie o tym, że tak jest, to przekazywanie stanowiska obecnie respektowanego przez naukę. Podobnie z antykoncepcją. Młodzież ma prawo wiedzieć, jakie są sposoby zapobiegania ciąży. Wybór, czy je stosować, jest już sprawą indywidualną, ale wiedza powinna być dostępna – akcentuje profesor, przekonując, że lepiej by młodzież była edukowana przez przygotowanych do tego pedagogów, niż gdyby miała posiłkować się samym internetem. Wiele w rękach przyszłych pedagogów, między innymi obecnych słuchaczy Olsztyńskiej Szkoły Wyższej imienia Józefa Rusieckiego. Trzeba przyznać jedno. Nawet jeśli nasze opinie są inne niż te, którym hołduje profesor, warto poznawać różne punkty widzenia. Tym jest w istocie studiowanie. REKLAMA Atrakcyjne lokale na sprzedaż Dobre skomunikowanie, zastosowanie najnowszych technologii i nawiązanie do historii miejsca – to główne zalety lokali przy ulicy Bałtyckiej 149. Lokale są już w sprzedaży. To dwa duże mieszkania z niezwykłym klimatem, w ofercie są również trzy lokale usługowe. Budynek mieści się w sąsiedztwie Szkoły Podstawowej nr 19 i Gimnazjum nr 15 w Gutkowie. Nieruchomość przeszła właśnie kapitalny remont. Firma Link Invest oferuje do sprzedaży pięć znajdujących się w nim lokali. Na parterze znajdują się trzy lokale o charakterze usługowym. W zależności od potrzeb, ich powierzchnia zaczyna się od 38,16 mkw., 52,20 mkw. do największego o powierzchni 54,67 mkw. Na pierwszym piętrze położone są dwa duże mieszkania z klimatem. Zostały one odnowione, podobnie jak cała nieruchomość, z zachowaniem dawnego stylu i nawiązaniem do tradycji. Pierwsze mieszkanie ma powierzchnię wynoszącą 129,09 mkw., z czego 96,3 mkw. to powierzchnia użytkowa. Drugie mieszkanie ma powierzchnię całkowitą 105,7 mkw., natomiast użytkowa wynosi 77,29 mkw. To klimatyczne mieszkania, charakter których podkreślają widoczne belki i zachowane elementy drewniane. – Zastosowaliśmy m.in. drewniane okna, zgodnie z zaleceniami konserwato- ra zabytków. Podobnie postąpiliśmy z odnowionym dachem. Pokryliśmy go ceramicznymi dachówkami. Jako materiałów wykończeniowych użyliśmy np. specjalnych tynków. Zachowany został również fragment oryginalnej elewacji – podkreśla Krzysztof Zawadzki, inwestor. Budynek znajduje się na działce, która ma powierzchnię blisko ponad 1,3 mkw. Pomyślano o miejscach na postój, a także o części rekre- acyjnej, m.in. z urządzeniami do zabawy dla dzieci. Nie zapomniano również o zieleni. Budynek wyróżnia się nie tylko zakresem przeprowadzonych prac i zastosowanych technologii, ale także atrakcyjnym położeniem. Nieruchomość jest bardzo dobrze skomunikowana. Niedaleko znajdują się przystanek autobusowy oraz stacja paliw. Na uwagę zasługuje też historia tego miejsca. Przez lata znajdowało się tu gminne przedszkole. W 2000 r. ówczesne władze Olsztyna zdecydowały o zamknięciu placówki. Przez lata mieściło się w niej Przedszkole nr 2 należące do dawnej Akademii Rolniczo-Technicznej. W budynku mieszkała Maria Kensbock, znana rodowita Warmiaczka. Od 1948 r. przez 24 lata prowadziła w Gutkowie przedszkole. Przez lata obiekt stał opustoszały. W końcu znalazł się in- westor, który kupił nieruchomość i postanowił ją odnowić. – Okoliczni mieszkańcy, gdy zauważyli rozpoczęcie remontu, nie wierzyli, że uda się go odnowić. Radzili, by wyburzyć. Dziś przecierają oczy ze zdumienia – mówi Krzysztof Zawadzki ze spółki Link Invest. W trakcie pierwszych prac ekipy prowadzące remont dokonały ciekawego odkrycia. Pod deskami podłogi natrafili na pochodzący jeszcze z czasów PRL-u regulamin dawnej placówki. Bliższe informacje o lokalach można uzyskać pod adresem: Link Invest sp. z o.o. ul. Jeziorna 11B lok. 7 10-852 Olsztyn T: 89 539 02 31 M: +48 605 030 394, +48 509 712 170 E: [email protected] 4 “Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016 Aglomeracja olsztyńska Mistrz Europy wspólnie z młodzieżą otworzył stadion lekkoatletyczny w Dywitach Stadion z niebieską bieżnią otwarty! Piękna pogoda, ciekawa rywalizacja sportowa młodzieży z gminy Dywity i gminy Rybno oraz mistrz Europy Marcin Urbaś jako gość honorowy – tak w skrócie wyglądało oficjalne otwarcie stadionu lekkoatletycznego w Dywitach. Aż 230 młodych sportowców z gminy Dywity i gminy Rybno wzięło udział w meczu lekkoatletycznym podczas oficjalnego otwarcia stadionu lekkoatletycznego w Dywitach, które odbyło się 26 kwietnia. Sportowcy rywalizowali w siedemnastu konkurencjach, m.in. biegach na 60, 200, 300 i 600 metrów, sztafetach, skokach w dal i rzutach piłeczką palantową. Emocje były wielkie, walka zacięta, a zwycięzcy poszczególnych konkurencji otrzymali okolicznościowe medale, dyplomy i nagrody. – Cieszę się, że to właśnie młodzież była głównym bohaterem wydarzenia i przetestowała solidnie nasz nowoczesny stadion i tartanową bieżnię – mówi Jacek Szydło, wójt gminy Dywity. – Stawiamy na rozwój fizyczny młodych mieszkańców przez lekkoatletykę i po frekwencji widać, że jest to krok w dobrą stronę. Urbaś wygrał z Boltem Do znakomitego poziomu sportowego dostosowała Mistrz Europy Marcin Urbaś poprowadził bieg z młodzieżą wokół stadionu, co można było uznać za symbolicznie otwarcie stadionu w Dywitach się pogoda, choć jeszcze rano temperatura wynosiła zaledwie kilka stopni. Wydarzenie rozpoczęło się od przemarszu zawodników wokół stadionu. Barwny korowód poprowadziła Młodzieżowa Orkiestra Dęta z Rybna, która wykonała krótki koncert na płycie głównej. Specjalnym Gościem honorowym wydarzenia był Marcin Urbaś, mistrz Europy i aktualny rekordzista Polski w biegu na 200 metrów. – Stadion jest piękny, a bieżnia w moim ulubionym niebieskim kolorze – przyznaje Marcin Urbaś. – Dożyliśmy pięknych chwil, że gminy budują stadiony lekkoatletyczne. Dywicka bieżnia jest wylewana, co staje się rzadkością, bo dominują klejone bieżnie typu Mondo. Jestem jednak zwolennikiem bieżni wylewanych, które może są nieco wolniejsze, ale za to mniej kontuzjogenne i sprzyjają szkoleniu. Marcin Urbaś odbył z zawodnikami krótką rozgrzewkę, a następnie poprowadził bieg z młodzieżą wokół stadionu, co można było uznać za symbolicznie otwarcie stadionu. Mistrz i były olimpijczyk przywiózł ze sobą najcenniejsze medale, chętnie REKLAMA MULTI REGION – nowa oferta dla Olsztyna od 6 maja Setki biletów za 1 zł – zaplanuj swoją podróż z wyprzedzeniem, kupuj na arriva.pl i podróżuj w super niskich cenach! Od 30 kwietnia na majowe i czerwcowe przejazdy pociągami w ofercie MULTI REGION pojawi się wielka pula biletów w super niskiej cenie. Planując podróż z wyprzedzeniem (5 dni przed odjazdem), niezależnie od relacji, przez stronę www.arriva.pl będzie można zakupić bilet już za 1 zł! Pula biletów jest ograniczona, dlatego warto wcześniej zaplanować swój wyjazd i kupić bilet przez internet. Do zakupu biletów szczególnie zachęcamy osoby podróżujące pociągami „Absolwent” w relacji Gdańsk Wrzeszcz – Olsztyn Gł. – Gdańsk Wrzeszcz, dla których przewidzieliśmy specjalny pakiet promocyjnych biletów. Twoja Paczka – namów swoich bliskich na podróż pociągiem w konkurencyjnej cenie! „Twoja Paczka” to specjalna oferta dedykowana dla czterech osób podróżujących wspólnie jednym pociągiem w tej samej relacji. W ramach tej promocji czwarta osoba z Twojej Paczki zapłaci za bilet symboliczną złotówkę. W ofercie honorowane są wszystkie ulgi ustawowe. Promocja to doskonała okazja do wspólnego podróżowania dla rodziny i przyjaciół. Oferta jest dla osób podró- żujących zgodnie z takimi samymi uprawnieniami. Szanowni Podróżni! Zmianie ulega cennik taryfy międzywojewódzkiej na przejazd w ofercie MULTI REGION, zachęcamy do zapoznania się z nim przed rozpoczęciem podróży. Szczegóły nowych ofert oraz zaktualizowany cennik na przejazdy pociągami MULTI REGION znajdują się na stronie www.arriva.pl. Wójt Jacek Szydło i Marcin Urbaś wspólnie na podium z udekorowaną medalami młodzieżą rozdawał autografy, pozował do zdjęć i opowiadał ciekawostki ze swojej kariery. – Miałem okazję cztery razy startować ze słynnym sprinterem Usainem Boltem – wspomina Marcin Urbaś. – Trzy razy wygrałem, raz przegrałem, a potem już nikt nie mógł dogonić jamajskiego mistrza. Talentów nie brakuje Na otwarciu nie zabrakło zacnych gości. Oprócz wójta Jacka Szydło obecni byli m.in. poseł Janusz Cichoń, wójt gminy Rybno Tomasz Węgrzynowski, wójt gminy Działdowo Paweł Cieśliński, wicestarosta olsztyński Joanna Michalska, mistrzyni tańca Iwona Pavlovic, Sabina Ro- bak, przewodnicząca Rady Gminy Dywity, oraz przedstawiciele sąsiednich gmin – Dobrego Miasta i Świątek. – Stadion jest rewelacyjny, a wydarzenie pokazało, że mamy bardzo wiele zdolnej młodzieży – ocenia Sabina Robak. Podobnego zdania jest Szymon Niestatek, kierownik sportowy meczu lekkoatletycznego gmina Dywity kontra gmina Rybno, a na co dzień trener GUKS Asy Dywity. – Talentów lekkoatletycznych mamy sporo, oby tylko młodzi ludzie chcieli się doskonalić – uważa Szymon Niestatek. – Cieszy frekwencja na zawodach. Na pochwałę zasługuje profesjonalizm sędziów, dzięki którym zawody przebiegały bardzo sprawnie. Myślę, że warto raz w roku robić duże zawody lekkoatletyczne z udziałem mistrza lub olimpijczyka. Mecz lekkoatletyczny zakończył się zwycięstwem gospodarzy. olsztyn “Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016 5 Porozmawiajmy – współpraca, partnerstwo, budżet, platforma, panel Ostatnie tygodnie to dla Olsztyna intensywny czas dialogu. W porozumiewaniu się jest klucz do postępu i rozwoju, dlatego nasze rozmowy o mieście, jego przyszłości i sprawach olsztyniaków odbywają się tu, wokół miejskich spraw, ale w kontaktach gospodarczych sięgamy dalej – bo aż do Chin – informuje Piotr Grzymowicz, prezydent Olsztyna. Azjatycki partner Głównym założeniem przyszłego partnerstwa Olsztyna i Weifang jest nawiązanie współpracy pomiędzy samorządami obu miast w takich dziedzinach jak: gospodarka, handel, nauka, kultura, edukacja, sport i zdrowie. Współpraca oraz wymiana doświadczeń pomiędzy oboma miastami będzie się odbywała na zasadach równości i wzajemnych korzyści. – Chcemy współpracować na wielu płaszczyznach – zaznacza prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz – między innymi w zakresie utworzenia Instytutu Konfucjusza, szkolenia z żeglarstwa chińskiej młodzieży czy promowania naszych terenów wśród tamtejszych inwestorów. Pobyt olsztyńskiej delegacji był odpowiedzią na zaproszenie władz miasta Weifang. Olsztyńscy delegaci odbyli liczne spotkania z naukowcami z czterech lokalnych uniwersytetów. Jednym z głównych celów wizyty było bowiem ustalenie współpracy w zakresie wymiany młodzieży oraz kadry naukowej z olsztyńską uczelnią. – Współpracę z Chińską Republiką Ludową zainicjował Uniwersytet Warmińsko-Mazurski – podkreślał prorektor UWM w Olsztynie prof. Mirosław Gornowicz – ale ze względów politycznych, które są dla Chińczyków niezwykle istotne, moja wizyta tam została niejako uwiarygodniona dzięki władzy, jaką reprezentował prezydent mojego miasta. Należy się spodziewać, że za kilka tygodni Olsztyn podpisze umowę partnerską z chińskim Weifang, będzie to ósme miasto partnerskie Olsztyna. Budżet w ręce mieszkańców Obecny miesiąc to także przyśpieszenie prac nad Wizyta na uczelni, prezydent Piotr Grzymowicz Wizyta na uczelni. Prezydent Piotr Grzymowicz, tuż za nim prof. Mirosław Gornowicz budżetem obywatelskim, którego IV edycja właśnie się rozpoczęła. Jak zwykle o tej porze czekamy na pomysły i projekty, które zrealizujemy w przyszłym roku – zapowiada prezydent. Zgodnie z tegorocznym harmonogramem na wnioski z propozycjami do budżetu obywatelskiego czekamy do połowy czerwca. Do tej pory zrealizowaliśmy około 50 projektów, prawie 30 kolejnych wykonamy w tym roku, a następne w 2017. Jakie? To się okaże we wrześniu, po głosowaniu. Zasady budżetu są proste i można się z nimi zapoznać na miejskich stronach internetowych, a także w siedzibach rad osiedli czy w ratuszu. Porozmawiajmy o naszych sprawach W Olsztynie natomiast rozmawiamy o ważnych dla olsztyniaków sprawach, takich jak ruch pieszych, rozwój komunikacji miejskiej, nowe projekty do kolejnej edycji Olsztyńskiego Budżetu Obywatelskiego. – Chcemy także zapytać mieszkańców o jakość życia w naszym mieście w różnych dziedzinach, wykorzystując do tego nowe narzędzie komunikacji, Olsztyński Panel Obywatelski – uzupełnia prezydent Olsztyna. Mieszkańcy Olsztyna będą mogli wypowiedzieć się na wiele miejskich i obywatelskich tematów. Zebrane opinie pomogą stworzyć diagnozę miejską, która jest wskazówką dla wszystkich dokumentów strategicznych. ko ułatwiają turystom poruszanie się po mieście, ale jako przedstawiciele miasta mają wpływ na pierwsze wrażenie, jakie Olsztyn robi na gościach – dlatego zostań wolontariuszem, miej wpływ! Dialog z pieszymi Warto także wziąć udział w testowaniu nowe- go narzędzia do przeprowadzania konsultacji społecznych, które powstało dzięki współpracy konsorcjum: Uniwersytet Warszawski, Politechnika Warszawska, Związek Miast Polskich, Polskie Forum Osób Niepełnosprawnych, Fundacja Wolnego i Otwartego Oprogramowania oraz Studio Promocji MIT. Platforma „wDialogu” ma wspierać dobre planowanie i przejrzystość procesu konsultacji społecznych. Zapraszamy do komentowania materiałów wspierających dyskusję „Pieszy w mieście”. Dyskusja na platformie „wDialogu” na temat spraw pieszych odbędzie się 24 maja – 3 czerwca. Zapraszamy też do odwiedzenia naszej nowej strony nawigacyjnej: www.cyfrowy.olsztyn.eu. Wolontariusz – to brzmi dumnie Otwierają się także tegoroczne nabory do miejskiego wolontariatu. Każdy mieszkaniec Olsztyna, który chce wziąć udział w miejskich przedsięwzięciach i tworzyć je, może się do nas zgłosić. Na początek dwie wielkie imprezy: Grand Slam, czyli zmagania w siatkówce plażowej, i Olsztyn Green Festival, najciekawszy ekologiczny festiwal w Polsce. Wolontariusze miejscy nie tyl- Komentuj materiały: www.testo.dialog.ii.pw.edu.pl Więcej o Olsztyńskim Budżecie Obywatelskim: www.obo.olsztyn.eu Zapraszamy do Miejskiego Wolontariatu: www.ngo.olsztyn.eu Wiadomości z Olsztyna: www.olsztyn.eu 6 kto ma rację? “Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016 Wada, a może Czym skorupka za młodu... chluba? Czym człowiek starszy, tym mądrzejszym powinienem być, a jest na odwrót. Staję się głupszy, bo nie mogę tego pojąć, co się wokół mnie dzieje. Na dole, czyli w Olsztynie, jak również w kraju. Widzę, drogi Jacku, że zebrało Ci się na filozoficzne dywagacje. Stałeś się nawet samokrytyczny, ale nie przejmuj się, wcale nie jest z Tobą aż tak źle. Dziwią Cię niestety sprawy tak oczywiste, które nawet największym filozofom się nie śniły. Jak to może być, że posłowie uchwalają nowe ustawy, które jeszcze niepodpisane przez prezydenta muszą być poprawiane, bo są legislacyjnym knotem? Nie mówiąc o tych, które już obowiązują i trzeba nanosić poprawki, bo zamiast pomagać ludziom, krzywdzą ich, tak jak np. ustawa 500+. Tak ją skonstruowano, że samotne matki mogą tracić część alimentów. Podobnych przykładów jest mnóstwo na każdym szczeblu władzy państwowej i samorządowej. Czy to jest nasza narodowa wada, że nie potrafimy nic dokładnie wykonać? Nie będę politykować, bo od tego mamy wybrańców narodu. Ja tylko głośno zastanawiam się nad tym, co mnie otacza. Gdziekolwiek człowiek popatrzy, tam jest źle albo niedokładnie, a w najlepszym przypadku trzeba zaraz naprawiać. I znowu zaczynam się wkurzać, bo wyrzucane są w błoto nasze pieniądze, a potem brakuje ich na ważne społeczne cele, takie jak na przykład służba zdrowia, oświata, kultura, czy nawet drogi. I wymyślane są nowe ustawy pozwalające opodatkowywać, żeby mieć pieniądze, a potem trzeba to zmieniać, bo jest niedokładnie albo komuś szkodzi. W Olsztynie też ta nasza narodowa wada, a może chluba, pokutuje. Widać to prawie na każdym kroku. I co my biedni obywatele możemy zrobić, kiedy niemal wszystko jest nieodpowiednio wykonane? Kilka przykładów. Tory tramwajowe pękały. Sygnalizacja świetlna cały czas „Człowiek im starszy, tym mądrzejszy powinien być” – ta maksyma jest już od lat nadużywana (żeby nie powiedzieć: wyświechtana) i odnosi się do dawnych czasów, w których umiejętności i wiedzę dawało doświadczenie życiowe. W dobie komputerów, internetu, mediów i powszechnego dostępu do nauki wiek nie ma już takiego znaczenia. Dlatego coraz częściej stawia się na młodość. Kadra kierownicza w niektórych firmach nie przekracza trzydziestu kilku lat. Kiedyś nie do pomyślenia. To właśnie tacy ludzie powinni zmieniać nasz kraj, ponieważ zmieniają REKLAMA jest usprawniana. Zamiast bezkolizyjnych skrzyżowań wybudowano takie, które tamują ruch. Nowe nawierzchnie już są pofałdowane. Czy teraz to wszystko do poprawki? Albo z innej strony. Cały czas usuwane są bariery architektoniczne, które inwalidom utrudniają poruszanie. I co z tego, kiedy bywają one nowymi przeszkodami. Na przykład naprzeciwko ratusza lub na pętli autobusowej tak skonstruowano wysepkę na przystanku, że łatwo o wywrotkę poruszającego się na wózku. Nowy przystanek koło teatru, ale na wózku pod wiatę dojechać nie można. Oczywiście nie ma sprawy. To wszystko można poprawić, ale pieniądze są niestety zmarnowane. Przykłady można mnożyć. Z innej beczki. Najpierw udzielono pozwolenia na budowę centrum handlowego przy ulicy Sikorskiego, a po jakimś czasie zabrano. I kto zawinił? Po co ta zabawa w kotka i myszkę? Cały czas mówi się o kapitalnym remoncie olsztyńskich ulic, a niewiele się robi, bo po co. Szkoda pieniędzy, lepiej wydawać je na łatanie dziur w dziurach, wychodząc z założe- nia, że nierówna nawierzchnia zwolni jazdę kierowców. Prawda, jakie to mądre posuniecie! Za tym wszystkim stoją jednak ludzie i nie wiem, czy to dla nich chluba, czy też ich wada, że nie potrafią gospodarować pieniędzmi, aby wystarczyło na tak potrzebne miastu inwestycje. Czasami też przez niekompetencje doprowadza się do przyjęcia przedsięwzięć źle wykonanych. Przecież wszystko można poprawić, a potem znowu poprawić! I co? Mam prawo mieć dylemat, czy na starość jestem mądry, a może jednak głupi? Jacek Panas go właśnie dla siebie i swoich dzieci. Nie wszystkim jednak to odpowiada. Zastanawiasz się, Jacku, czy naszą wadą narodową jest to, że nie potrafimy nic dokładnie wykonać. Trudno mi się z Tobą zgodzić. Za granicą nasi rodacy są w większości przykładem wzorowej pracy. Być może przemawiają za tym względy ekonomiczne, ale fakt pozostaje faktem. Natomiast w kraju bardzo często bywa niedokładnie, tandetnie, prowizorycznie, a w związku z tym do poprawki. Skąd to się bierze? Przede wszystkim z pośpiechu, złego zarządzania i planowania oraz niedoszacowania kosztów. Nie od dziś wiadomo, że jakość musi kosztować. Jak jest tanio, to często zamiast jakości jest właśnie jakoś. Takie podejście zostało odziedziczone po minionej epoce. Malowanie trawy przed wizytą „ważnych gości”, zasłanianie prowizorycznymi parkanami niedokończonych inwestycji, uroczyste otwarcia (i zaraz po nich zamknięcia), asfalt kładziony bezpośrednio na piasku – to tylko humorystyczne przykłady działania niektórych osób i instytucji odpowiedzialnych za taki stan rzeczy. Chęć pokazania się z jak najlepszej strony, za wszelką cenę. I to, co zawsze było najważniejsze, chociaż parę dni przed terminem. Dzisiaj nas to śmieszy, ale niektórym takie działanie pozostało w genach. Teraz mamy za to wszechobecną demokrację. W Olsztynie doprowadziła ona między innymi do tego, że kilkadziesiąt osób zadecydowało o tym, jak będzie przebiegała kolejna linia tramwajowa w naszym mieście. Odbyły się konsultacje społeczne, ale jak zwykle przyszła na nie tylko garstka mieszkańców, której na tym najbardziej zależało. Decyzja zapadła i niedługo pewnie słychać będzie głosy niezadowolonych z takiego obrotu sprawy. Ale na zebranie niektórym przyjść się nie chciało. I tak to zawsze wygląda. Natomiast podoba mi się bardzo Twój, Jacku, pogląd na problem dziur w jezdni. Nie wpadłem na to, ale zgadzam się z Tobą, że powodują one wolniejszą jazdę, więc przyczyniają się do zwiększenia bezpieczeństwa. I tym optymistycznym akcentem kończę dzisiejszą polemikę. Andrzej Zb. Brzozowski REKLAMA olsztyn “Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016 7 Olsztyn jeszcze większy? Miasto robi się coraz ciaśniejsze. Władze Olsztyna co rusz rzucają okiem na tereny sąsiednich gmin, szukając terenów pod inwestycje. Jednak mieszkańcy okolicznych miejscowości są w większości przeciwni przejęciu. Losy poszerzenia granic administracyjnych najprawdopodobniej rozstrzygnie planowana obwodnica. Pomysł poszerzenia granic administracyjnych Olsztyna przedstawił prezydent Piotr Grzymowicz m.in. na swoim blogu. Zdaniem prezydenta, dynamiczny rozwój Olsztyna sprawia, że na przyszłość naszego miasta należy spojrzeć z kilku stron. – Jedną z nich, bez wątpienia trudną i dlatego trochę przemilczaną, jest kwestia granic miasta. To problem nie tylko nasz, ale wielu ośrodków wielkomiejskich – stwierdził prezydent i przypomina: – Ostatnim istotnym poszerzeniem granic Olsztyna było włączenie wsi Dajtki w roku 1966, czyli pół wieku temu. Od tego czasu nasze miasto dotarło do swoich granic, a kilka sołectw – do granic Olsztyna. Pora zacząć wyciągać z tego wnioski – dodał prezydent i podał przykłady miast, które tak zrobiły. To Rzeszów, Zielona Góra i Opole. W tym ostatnim przypadku mieszkańcy byli „za”, w przeciwieństwie do okolicznych miejscowości, które miałyby zostać wchłonięte. Ratusz nie ukrywa, że problemem jest brak terenów pod inwestycje. Potwierdza to sprawa jednego z inwestorów, który szuka ziemi pod budowę fabryki. Miasto zaoferowało mu grunty w sąsiedztwie fabryki Michelin w okolicach Ostrzeszewa. Przedstawiciele inwestora skusili się jednak na działki znajdujące się w okolicach Tomaszkowa, czyli na terenie sąsiedniej gminy Stawiguda. Druga sprawa to specyfika zaludnienia wsi znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie Olsztyna. Masowo swoje domy stawiają tam osoby, które często są zameldowane w Olsztynie, a na pewno pracują w nim na co dzień. Z drugiej jednak strony tacy mieszkańcy chcieliby podobnych usprawnień jak olsztynianie. Chodzi np. o zorganizowanie dojazdu komunikacji miejskiej czy przedszkoli dla ich dzieci. Prezydencki wpis na blogu o potrzebie poszerzenia granic administracyjnych Olsztyna wywołał natychmiastową reakcję. Najpierw zareagował radny Krzysztof Kacprzycki. Ten samorządowiec najlepiej zna problemy wynikające z mieszkania na granicy gmin. Sam mieszka na Zaciszu, w bezpośrednim sąsiedztwie z gminą Stawiguda. W zasadzie nie ma posiedzenia sesji rady miasta, by nie interpelował w sprawach związanych z problemami Olsztyn będzie potrzebował podobnych terenów Czy Bartąg jest atrakcyjnym kąskiem dla Olsztyna? trapiącymi mieszkańców olsztyńskiej części osiedla, a których rozwiązanie wymagało porozumienia z władzami Stawigudy. – Styk granic Olsztyna z gminą Stawiguda oparty na linii ulicy Bartąskiej to jeden z powodów, dla których warto podnieść te działania – stwierdził radny na sesji rady miasta. Prezydencki wpis wzmógł czujność mieszkańców Bartąga, sąsiada Olsztyna. Do miasta mają niespełna 2 kilometry. W kwietniu rozpoczęli akcję zbierania podpisów wśród mieszkańców tej wsi i pobliskiego Bartążka. To sposób, by wyrazić sprzeciw „oderwaniu tych sołectw od gminy i przyłączeniu ich do Olsztyna”. – Nikt i nic nie może tak po prostu zmazać 671 lat historii oraz tradycji naszej wioski. Jej autonomia powinna być dla nas priorytetem, by pokazać młodym pokoleniom, że warto walczyć o swoje. Liczę na wasz lokalny patriotyzm – zaapelował Grzegorz Kołakowski, sołtys Bartąga. I ruszyła akcja zbierania podpisów pod petycją wyrażającą sprzeciw wobec jakimkolwiek zmianom granic administracyjnych miasta kosztem terenów gminy Stawiguda. Same władze gminy przekonują, że zapewniają swoim mieszkańcom przyjazne warunki do życia. Potwierdzeniem tego podejścia ma być fakt, że w planowanych inwestycjach żadna z miejscowości nie jest pomijana. Kolejna sprawa to łatwiejszy dostęp do urzędu. To dzieje się m.in. poprzez uruchomienie zamiejscowego „Punktu obsługi interesanta” zlokalizowanego przy uli- Wiele małych miejscowości nie chce stać się dzielnicą Olsztyna cy Stawigudzkiej. Korzystać z niego mogą m.in. mieszkańcy Jarot i Bartąga. Nie bez znaczenia – zdaniem władz gminy – jest i to, że mieszkańcy mają większy wpływ na kształtowanie składu rady gminy, bo w tak małych społecznościach wybierane są najczęściej osoby znane i poważane w środowisku. Kolejna sprawa to fundusze unijne. Są one skierowane właśnie na rozwój obszarów wiejskich, zapewniając coraz szerszy dostęp do podstawowych usług dla ludności wiejskiej. Irena Derdoń, wójt gminy Stawiguda, zapewnia, że nie odda swoich sołectw Olsztynowi. – W naszej gminie żyje się bardzo dobrze – mówi. – Sprzyja temu zarówno samo położenie poszczególnych sołectw, jak i wzrost gospodarczy naszego samorządu. Nawet nie bierzemy pod uwagę zmian granic administracyjnych. Takie stanowisko prezentują nie tylko mieszkańcy wsi położonych najbliżej Olsztyna, ale także osiedli takich jak Tęczowy Las, które zlokalizowane są przy samych granicach miasta. Z chęcią możemy włączyć w swoje granice administracyjne tereny, które w przeszłości zabrał nam Olsztyn. Jednak o losie gminy Stawiguda mogą rozstrzygnąć sprawy niezależne od mieszkańców. Jedną z nich jest planowana budowa obwodnicy Olsztyna. Jej trasa przetnie najatrakcyjniejsze tereny. Prowadzić będzie z okolic Kudyp do Tomaszkowa, a stąd w okolicach Bartąga dalej zlokalizowana zostanie przy Jarotach. To, co czeka mieszkańców gminy Stawiguda, sygnalizują już same oznaczenia związane z przygotowaniami do tej inwestycji. W przypadku Bartąga obwodnica znajdzie się zaledwie 1,5 km za wsią. W terenie naniesione zostały specjalne oznaczenia wskazujące dokładny przebieg drogi. Sami mieszkańcy gminy Stawiguda są podzieleni co do swojej administracyjnej przyszłości. – Przynależność do Olsztyna podniosłaby prestiż naszej miejscowości, która stałaby się dzielnicą – mówi jeden z mieszkańców Bartąga. – Poza tym zabudowa postępuje w takim tempie, że prędzej czy później staniemy się częścią miasta. Dla innych jest to nie do pomyślenia. – Jako jedna z dzielnic Olsztyna staniemy się kolejną w długiej kolejce osiedli, które będą musiały dobijać się o jakąkolwiek inwestycję – mówi przeciwnik włączenia Bartąga do Olsztyna. mgres 8 “Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016 nasze osiedle Na Pieczewie jak Bazarek przy Żurawskiego nie poraża estetyką Z nowocze snego plac u zabaw ko rzystają dz ieci i... st arsi i iędzy blok ecione m pl odzinne w my jednor go ce lub do ie Szeregow przy ul. Turkowsk ciu: – na zdję Osiedle Pieczewo jest jednym z najmłodszych osiedli Olsztyna – zarówno historycznie, jak i pod względem wieku mieszkańców. Zajmuje południowo-wschodni skraj miasta o powierzchni 224 ha i jest jednym z gęściej zaludnionych. Mieszka tam ok. 11 tys. osób. Niczym szczególnym się nie wyróżnia, bo to typowe osiedle bloków z okresu późnego PRL-u i początków transformacji. Są takie w każdym polskim mieście. Na pierwszy rzut oka przytulnie tu i spokojnie: jak za piecem. Może dlatego Pieczewo? Zwano je też Falklandami. Pieczewo graniczy na północy z osiedlem Mazurskim – od skrzyżoREKLAMA wania ul. Kra sickiego z Wańkowicza jego granica przecina Rodzinne Ogro- dy Działkowe „Semafor” i za supermarketem Cerrefour biegnie miedzami i po- lnymi drogami do granicy z gminą Purda. Od zachodu granicą jest ulica Kubusia Puchatka (prowadzi w kierunku północnym od lasu do zbiegu ulic Witosa i Krasickiego). Od wschodu i południa (ul. Calineczki) osiedle znów styka się z gminą Purda. Główną ulicą Pieczewa jest wciąż Wilczyńskiego, przy której znajduje się końcowa pętla komunikacji miejskiej. Nazwy ulic są często bajkowe. Tylko czy żyje się tu jak w bajce? Spółdzielcza ekspansja a Falklandy Kiedyś był tu podobno majątek Pieczewo, ale nazwa nie jest do końca wyja- REKLAMA śniona. Została po majątku kolonijna zabudowa, kilka gospodarstw. Droga łącząca te zabudowania prowadziła w kierunku Jarot. Jej ślady zachowały się m.in. w ciągu ul. Kubusia Puchatka w postaci przydrożnego starodrzewia i nowych, już jednorodzinnych domów. W XX wieku tereny te przyłączono do sołectwa Jaroty, a potem znaczne obszary sołectw Jaroty i sąsiedniego Szczęsnego trafiły w granice miasta. Pod koniec ubiegłego wieku powstały tu m.in. ogrody działkowe „Krokus” i nowe domy. Pierwsze bloki przy ul. Boenigka na nowym osiedlu „Jaroty” (zwanym też Falklandami) zaczęto budować w 1982 roku. Kolejne budynki przy ul. Jeziołowicza, leżącej na jego wschodnim skraju zwanym już Pieczewem, oddano do użytku w czerwcu 1985 roku. Dwa lata później z rozrastających się Falklandów wyodrębniono osiedle o nazwie „Pieczewo”. Ale budowano wtedy szybko i byle jak: domy były pełne usterek. W książce Bohdana Łukaszewicza pt. „Raptularz miejski. Olsztyn 1945-2005” można wyczytać, że „w bloku przy ul. Żurawskiego 15 siedemdziesiąt procent zainstalowanych kuchenek gazowych było niesprawnych”. Dodajmy, że Szkołę Podstawową nr 33 (obecne Gimnazjum nr 13 im. Huberta Wagnera) wybudowano w 1990 roku. nasze osiedle “Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016 9 za piecem? Las to skarb osi się Rarytas przy ul. Panasa 5, kwiatowy Głównym inwestorem na osiedlu była od początku Spółdzielnia Mieszkaniowa „Jaroty”, później doszły inne spółdzielnie: „Perkoz” (w tym roku obchodzi 30-lecie, gratulujemy!) i „Dom” (28 lat na Pieczewie! – też gratulujemy). Ostatnio konkurują z nimi deweloperskie posesje różnych wspólnot mieszkaniowych, ale i tak spółdzielcy zawiadują zdecydowaną większością nieruchomości. Na znacznych, wciąż niezabudowanych obszarach osiedla planuje się kolejne duże blokowisko. Krajobraz zmieni się wkrótce także wskutek budowy tras dojazdowych do węzła „Szczęsne” na obwodnicy Olsztyna. Wszędzie daleko Pierwszy autobus linii numer 17 pojawił się na Pieczewie (pętla Wilczyńskiego) także w latach 80. XX wieku. W 1987 roku uruchomiono tam linię nr 20. Teraz miasto planuje doprowadzić do Pieczewa linię tramwajową. Bo daleko stąd zarówno do ogródek pod balkonami pracy, jak i do centrum miasta: teatru, kin, hal sportowych, basenów i szkół średnich. Daleko stąd i do plaż nad najatrakcyjniejszymi jeziorami. Nie ma tu znanych restauracji ani dużych firm czy wielkich ciągów handlowych, jest tylko zaniedbany bazarek przy ulicy Żurawskiego. Nie ma też wielkich awantur: chyba że o miejsca parkingowe, których brakuje, zwłaszcza dla osób niepełnosprawnych. Jednak stan ulic i chodników jest fatalny, szczególnie w okolicach przychodni przy ulicach Świtycz-Widackiej i Gębika. Miasto podobno obiecało rychły remont tych nawierzchni. Niezadowolenie mieszkańców ze stanu ulic potwierdzają badania przeprowadzone przez Instytut Badań i Analiz Grupy OSB (publikacja Urzędu Miasta z 2012 r.). Na dodatek zupełnie brakuje ścieżek rowerowych i jasno wytyczonych traktów spacerowych. W plątaninie krętych ulic i numeracji domów gubią się pewnie najbardziej wytrawni listonosze. ont o rem id itycz-W Ul. Św aż pr ackiej dbać rto o niego za Pieczewa, wa Gdzie ta młodzież? Na Pieczewie jest dużo ładnie urządzonych placów zabaw dla małych dzieci, szczególnie w części spółdzielczej. Ale gdzie pożytecznie i kulturalnie spędzą wolny czas, gdy podrosną? Dziś jedyną alternatywą dla starszej młodzieży, zostawionej samej sobie, jest status znudzonego blokersa, bo nie ma dla niej imprez, klubów i boisk do różnych gier. Jest tylko jedno boisko nieopodal gimnazjum, zimą służące za lodowisko. Kto zadba o to, gdzie nastolatki przyzwoicie mogłyby się wyżyć? Dobrze, że ostatnio – dzięki projektowi OBO – przybyło nieco urządzeń do rekre- acji siłowej między ulicami Świtycz-Widackiej, Sikiryckiego i Gębika. Ale – o dziwo! – ćwiczą tam raczej starsi ludzie. Młodych taki sport już nie rajcuje? Kto ich do tego zachęci? Lepiej niż trzy lata temu Jedna cecha różni Pieczewo od innych osiedli: ponad połowa terenu jest niezabudowana, w tym jest ok. 40 ha lasu i liczne drobne oczka wodne. Niestety – obraz lasu jest żałosny, mnóstwo śmieci. Od przewodniczącej rady osiedla Haliny Mikulskiej usłyszałem, że sprawy własnościowe są tu bardzo skomplikowane, więc trudno o dobrego gospodarza. Ale to płuca osiedla i potencjalne tereny rekreacyjne, więc mieszkańcy powinni dbać tam o porządek tak, jak na zieleńcach przed własnymi domami. Ten las służy przecież im, a to że cudzy, nie oznacza, że można go zanieczyszczać! Dobrze, że zieleni jest także sporo w spółdzielczej, coraz lepiej zadbanej części osie- dla, co potwierdzili uczestnicy ostatniego wiosennego przeglądu w ubiegłym tygodniu. – Jest ładniej niż trzy lata temu – cieszy się przewodnicząca Mikulska. Jerzy Pantak 10 “Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016 Gdy oczy potrzebują relaksu Jednym z największych mitów jest przekonanie, że komputer psuje oczy. To nie monitor jest winny naszej wadzie wzroku. To my sami pogarszamy swoje widzenie, nieprawidłowo korzystając z urządzenia, w które wpatrujemy się nierzadko całymi godzinami. Opracowano reguły pozwalające na bezpieczne dla oczu korzystanie z komputera. Odległość twarzy od monitora powinna wynosić co najmniej 70 centymetrów. Górny brzeg ekranu najlepiej by znajdował się poniżej poziomu naszych oczu. Monitor ponadto nie powinien stać na tle okna. Wyświetlany obraz ma być stabilny, wyraźny i kontrastowy. Pomieszczenie pełne komputerów powinno być często wietrzone, bo przegrzane powietrze wysusza oczy. Co najmniej raz na półtorej godziny trzeba odejść od komputera, dać oczom odpocząć. Patrząc się w ekran, mrugamy za rzadko, przez co wysuszamy dolną część oka. Dlatego pamiętajmy o nawilżaniu oczu. Są do tego specjalne preparaty, ale poradzimy sobie bez nich. Wystarczy wykonać zaskakująco proste ćwiczenie. Zakryjmy dłońmi oczy w taki sposób, aby móc swobodnie mrugać. Przez minutę zamykajmy i otwierajmy oczy pod dłońmi z prędkością mrugnięcia na sekundę. Następnie wstańmy od komputera, podejdźmy do okna. Popatrzmy na przedmioty bliskie i odległe. To powinno wzrok odprężyć. W pracy przy komputerze dobrze jest mieć okulary z powłoką antyrefleksyjną. Dzięki niej wyeliminujemy niekorzystne dla oczu odbicia światła od powierzchni okularów i ekranu. Domowy izotonik z nasionami chia Nasiona szałwii hiszpańskiej zyskują popularność w Europie jako superfood – mały dar natury o wielkim działaniu prozdrowotnym. Te czarne, podłużne nasiona chia po zalaniu ciepłą wodą pęcznieją. Nie mają smaku, więc można je dokładać do potraw, zwiększając wartość odżywczą posiłku. Niektórzy sportowcy przygotowują sobie naturalny izotonik z tymi nasionami. Wystarczy do bidonu wlać ciepłą wodę, wsypać dwie łyżki nasion chia, dodać łyżkę soku z cytryny i osłodzić, w zdrowej wersji sokiem z agawy. Ten domowy izotonik będzie znakomity podczas truchtania, przejażdżki rowerowej i innych sportów wytrzymałościowych. Napój jest smaczny. Napęczniałe nasiona przypominają delikatny miąższ, a sok cytrynowy nadaje izotonikowi pazura. Jednak największą zaletą tego lekkiego koktajlu jest nie jego smak, a wartości odżywcze. Nasiona chia mają więcej kwasów omega 3 niż słynny łosoś oraz więcej wapnia niż mleko. Zawierają mnóstwo błonnika pokarmowego (aż 35 gramów w 100 gramach nasion), który reguluje trawienie. Magnez i żelazo to kolejne pierwiastki, których nam brakuje, a których skarbnicą są te tajemnicze nasiona z Ameryki Południowej. REKLAMA Zdrowy styl życia Stronę przygotowała OR Mała podmianka, duża niespodzianka Czy wiesz, że jak trzy wysoko przetworzone produkty podmienisz na zdrowszą propozycję, to twój organizm ci się odwdzięczy? Co wyrzucić z szafki kuchennej, a co postawić w niej na królewskim miejscu? Białe makarony i ryże są najchętniej wybieranym przez nas zamiennikiem ziemniaków. Tymczasem niedocenione są polskie kasze. Mają cenne witaminy z grupy B, a do tego spore ilości magnezu, potasu, żelaza, miedzi, cynku, wapnia czy fosforu. Trwają spory o to, która kasza jest najzdrowsza. Najbardziej popularne są gryczana, jęczmienna i kuskus, ale witaminową bombą są też kasza orkiszowa i jaglana. Niestety pomysły na wykorzystanie kasz kończą się na gulaszu. Zmieńmy to. Kasza jęczmienna i orkiszowa może śmiało zastępować biały ryż, a kasza gryczana z cebulką niech czasami wypchnie nam z talerza ziemniaki. Kuskus może przydać się tam, gdzie jakaś potrawa ma być puszysta, na przykład znakomita z nią jest zapiekanka warzywna. Jaglanka z kolei jest idealna na słodko, może być użyta do domowych deserów z owocami. Jak wyglądają kanapki, które każdego dnia robi- my dla siebie i rodziny? To smutne kromki białego chleba z oklapłymi plastrami żółtego sera. Czy nie lepiej takie mało wartościowe zapychacze zastąpić jedną superkanapką? Pełnoziarnistym pieczywem z plastrem szynki, sałatą, pomidorem, ogórkiem kiszonym, rzodkiewką, papryką, szczypiorkiem, kiełkami – i wszystkim, co tam zdrowe- go mamy pod ręką. Czy zdrową kanapkę czymś posmarować? Oczywiście! Witaminy w większości rozpuszczają się w tłuszczu, dlatego maślany akcent będzie dobrą bazą. Gotujmy zupy bez chodzenia na skróty. Czyli bez kostek rosołowych. Składają się głównie z niezdrowego utwardzonego oleju palmowego, soli i glutaminianu sodu. Warzywa stanowią w takiej kostce „rosołowej” niewielki ułamek. Nie najlepszym wyborem są też maggi i vegety – są nafaszerowane poprawiaczami smaku. Znacznie lepsze dla zdrowia będzie przyrządzenie prawdziwego bulionu warzywnego. Marchewkę, seler, pietruszkę, por, cebulę, czosnek gotujemy, a powstały wywar przelewamy do plastikowych butelek lub pojemników i mrozimy poporcjowany. Mrożenie nie odciska piętna na wartościach odżywczych, a więc bulion z zamrażarki będzie fajną opcją dla leniuchów, a dużo aromatyczniejszą i zdrowszą niż obiad z proszku. Płatki śniadaniowe przyczyniają się do otyłości. Jeden talerz płatków z mlekiem zawiera nawet kilka łyżek zakamuflowanego cukru. Producenci tych rzekomo zdrowych produktów chwalą się na opakowaniach, że oto zwiększyli zawartość niektórych witamin. Niestety, są to sztuczne trudno przyswajane witaminy. Dlatego płatki śniadaniowe, kukurydziane, niektóre typy musli lepiej zastąpić takimi płatkami, których nie wystarczy zalać mlekiem, ale trzeba je gotować. Na przykład płatki owsiane górskie. Potrzebują tak intensywnej obróbki cieplnej, bo są nieprzetworzone, czyli nie odebrano im wartości odżywczej. Osłódźmy je miodem, dodajmy trochę suszonych owoców – a od razu będzie zdrowiej. Im większą mamy świadomość, co jest zdrowe, a co nie, tym szersze mamy pole do popisu. Podmieńmy bułkę tartą na mąkę razową albo sezam. Biały cukier na rafinowany cukier trzcinowy. Pasteryzowane w wysokiej temperaturze mleko UHT zastąpmy tak zwanym mlekiem świeżym, bo w nim jeszcze żyją jakieś pożyteczne bakterie. Majonez umieśćmy na czarnej liście produktów do odstrzału, starając się samodzielnie robić sosy na bazie jogurtu naturalnego z przyprawami. Kobietą być Stronę przygotowała OR “Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016 11 Depilacja laserowa Nadeszła wiosna i znooowu trzeba golić nogi – żartują niektóre z nas. Otóż wcale nie trzeba nic golić. Można użyć plastrów z woskiem. Nakleić je na nogi i oderwać z włosami. Nie zawsze jest to miłe uczucie, ale przez tydzień lub dwa mamy gładką skórę. A jeśli marzy nam się rozprawienie z włoskami na dłużej? Warto rozważyć poddanie się zabiegowi laserowego usuwania owłosienia. Jak odwrócić uwagę płaczka Różne triki są znane rodzicom próbującym uspokoić płaczące dziecko. Czasami maluch marudzi z głodu lub zmęczenia, wtedy trzeba tylko zaspokoić jego potrzeby fizjologiczne. Częściej jednak płaczliwe skargi dotyczą jakiegoś drobiazgu, który wyprowadził pociechę z równowagi. Malec się potknął i przewrócił lub też się czegoś wystraszył. Zaczyna płakać. Nie chce przestać. Jak szybko zażegnać problem? Po pierwsze, unikaj mówienia dziecku, żeby przestało płakać. Zamiast tego zachęcaj, aby ci powiedziało, czego naprawdę chce albo czym się martwi. Klasyczna prośba „powiedz mi”, choć wydaje się zbyt prosta, by była skuteczna, okazuje się zwykle najsensowniejszym rozwiązaniem. Opanuj sztukę odwracania uwagi. Nawet przenie- sienie dziecka w inne miejsce lub banalne: „uważaj, kukułka!” może powstrzymać strumień łez. Jeśli płacze z powodu przewrócenia się, udawaj, że wymierzasz karę przedmiotowi, o który dziecko się potknęło. Zrób groźną minę i wymamrotaj gniewnie: „ty niedobry progu! Szybciutko przeproś moją córeczkę”. Można też postarać się rozbawić dziecko, odtwarzając jego upadek w zabawny sposób. Udawaj, że początkowo nie dostrzegłaś powodu zdarzenia. Powiedz coś w stylu: „Moje biedactwo! Upadłeś, ale jak? Auć (bum!) Ojej, jak boli!”. Nie ma nic śmieszniejszego od sytuacji, w której to rodzic złapał zająca. Mistrzyni grilla triumfuje Przypieczone kiełbaski, soczyste kawałki karkówki, skwierczący boczuś, marynowane kawałki kurczaka – bez nich maj w Polsce nie byłby majem. Jak nasz kraj długi i szeroki, czuć ten mięsny aromat i słychać gwarne przekomarzania, czy oto już kulinarne dzieło zdejmować z rusztu, czy jeszcze potrzymać. Oj, jak my to znamy! W tym roku rzućmy na grill kilka dodatkowych przekąsek. Proste do zrobienia i przepyszne są faszerowane pieczarki z grilla. Po odcięciu nóżki nakładamy do kapelusza intensywnie przyprawiony czosnkiem farsz ze szpinaku z twarożkiem oraz kawałkami suszonych pomidorów. Faszerowane pieczarki można posypać serem lub skropić oliwą z oliwek. Smaczna jest i cukinia z grilla. Trzeba ją umyć, pozostawić w skórce, ale pociąć na grube plastry. Na górę kładziemy ser pleśniowy i czekamy, aż całość zmięknie. Palce lizać. Zaskoczyć swym oryginalnym smakiem może też... pietruszka. To białe warzywo kroimy na cieniutkie plastry, by po kilkunastu minutach mieć chipsy. Te opcje świetnie uzupełniają mięso. Na grillu można też przyrządzić smakołyki dla dzieci. Na przykład banany z czekoladą. Myjemy banany, nie obieramy ich, tylko wytarte kładziemy na grill. Co jakiś czas obracamy banany na ruszcie, by zmiękły po obu stronach. Na koniec przecinamy skórę wzdłuż i w kieszonkę wkładamy kostki czekolady. Gdy zaczynają topnieć, wyciągamy pachnące, ciepłe banany i w szmatce podajemy dzieciom. Gdy światło emitowane przez laser przenika przez skórę, pochłania melaninę, barwnik występujący w mieszkach włosowych. W ten sposób powstaje energia cieplna, która niszczy włosy i ich mieszki. W ten sposób damy sobie radę zarówno z grubymi włosami na nogach czy rękach, jak i z delikatnymi obszarami górnej wargi, okolic bikini, pach czy brzucha. Wystarczy kilka zabiegów i z włoskami w naświetlonym obszarze żegnamy się na co najmniej rok, a zwykle na lata. Brzmi ciekawie, prawda? Depilacja laserowa nie jest jednak pozbawiona wad. Jest kosztowna. Jeden zabieg usuwający owłosienie z nóg kosztuje w Olsztynie – w zależności od typu użytego lasera – od prawie 500 do bagatela 900 złotych. Za potraktowanie laserem pach damy od 90 do 300 zł. A pojedynczy zabieg to za mało. Należy go powtórzyć co najmniej trzy- lub czterokrotnie ze względu na to, że światło lasera niszczy tylko te włosy, które są w aktywnej fazie wzrostu, a nie wszystkie przecież w chwili zabiegu są na tym samym etapie. Prócz włosów widocznych na skórze mamy i te, które dopiero nam wyrastają – ich laser nie wypali. Dlatego z nimi trzeba rozprawić się podczas kolejnego naświetlania za kilkaset złotych. Już po pierwszej sesji laserowej depilacji ubywa nam prawie połowa tych najbardziej rzucających się w oczy ciemnych włosów. Te, które pozostały, są cienkie i słabe. Po czterech zabiegach owłosienie na nogach czy innej części ciała jest przerzedzone średnio o dziewięćdziesiąt procent. Prawdopodobnie najbardziej zadowolone z tego typu depilacji będą te z nas, które mają ciemne włosy i jasną, nieopaloną skórę. Im ciemniejsze włosy, tym wyższe w nich stężenie melaniny, która dla światła emitowanego przez laser jest jak czerwona płachta dla byka. Blond włosy, siwe lub rude są na przegranej pozycji – mają mało melaniny i je usunąć najtrudniej. Kobiety, o tym kolorze owłosienia będą potrzebowały większej liczby naświetleń, by uzyskać zadowalający efekt. Przed zabiegiem i po nim nie wolno podrażniać skóry. Nie trzemy depilowanej powierzchni ręcznikiem. Nie myjemy szorstką gąbką. Unikamy agresywnych kosmetyków, zwłaszcza na bazie alkoholu, oraz złuszczania naskórka, np. peelingiem. Nawilżamy skórę łagodnym preparatem. I przede wszystkim chronimy naświetloną część ciała przed słońcem. Nie wolno opalać się przez co najmniej miesiąc – to byłoby niebezpieczne. A zatem wychodzi na to, że depilacji laserowej warto poddać się, póki jeszcze nie nastało lato. Na koniec warto podkreślić, że laserowe usuwanie owłosienia może trochę boleć. To uczucie dyskomfortu przypomina pieczenie lub szczypanie. Oczywiście ból jest do zniesienia, zwłaszcza w dobie coraz nowocześniejszych laserów. Zresztą my, kobiety, jesteśmy pod względem depilacji odporne jak diabli. Niejeden facet piskliwie jęknął, zrywając sobie plasterek z ręki czy nogi. Nam by nawet powieka nie drgnęła. 12 rozmaitości “Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016 REKLAMA Gotuj z Andrzejem BARAN 21.03 – 20.04 Trudno Ci będzie pogodzić się z czyjąś dominacją. Chyba powinieneś wreszcie i ostatecznie komuś wyjaśnić, że koleżeństwo nie polega na wyręczaniu w codziennych obowiązkach. Zwłaszcza małżeńskich. LEW 23.07 – 23.08 Zachowaj równowagę między entuzjazmem a poczuciem realizmu. Dzięki temu Twoje życie stanie się o wiele prostsze. Prostota życia nie oznacza w tym przypadku wyłącznie powrotu do natury i naturyzmu. STRZELEC 23.11 – 21.12 Nie bądź gapą! Realizuj swoje pomysły, zanim o nich zapomnisz lub ktoś Cię ubiegnie. W przeciwnym razie nigdy nie zostaniesz wynalazcą i racjonalizatorem. Przyszedł czas na spełnianie marzeń. Świat na Ciebie czeka. BYK 21.04 – 20.05 W pojedynkę nie wygrasz walki. Jest wiele osób zainteresowanych współpracą właśnie z Tobą, lecz nie są one bezinteresowne. Nie zawsze najlepszy jest ten, kto chce najmniej. Takie mamy czasy. Inne szybko nie nadejdą. PANNA 24.08 – 23.09 Wycieczka za miasto poprawi Twój nastrój. Wypoczynek na łonie natury w towarzystwie rodziny, kolegów z pracy, znajomych, przyjaciół i innych osób spowoduje, że z ochotą wrócisz do pracy. A o to chyba chodzi. KOZIOROŻEC 22.12 – 20.01 Potrzebujesz teraz choćby drobnych przyjemności. Spotkaj się z przyjaciółmi, wyjedź gdzieś na urlop albo chociaż kup sobie coś ładnego. Samochód, dom, może jacht. Cokolwiek! A może wszystko naraz? Stać Cię? BLIŹNIĘTA 21.05 – 21.06 Nadchodzący okres może niestety obfitować w nieprzewidywalne i stresujące sytuacje. Pamiętaj, że nadmierny pośpiech jest szkodliwy. Nie dotyczy to w żadnym razie łapania pcheł. Na szczęście to nie jest Twój problem. WAGA 24.09 – 23.10 Jeśli sytuacja już od jakiegoś czasu wydaje Ci się zbyt napięta, to przyszła w końcu pora na to, by wreszcie wyjaśnić nieporozumienia. Można to zrobić polubownie lub w sądzie. Decyzja należy do Ciebie. WODNIK 21.01– 19.02 Jeśli chodzi o zdrowie, to przyda się trochę więcej umiaru i rozsądku. Ostatnio ciągle się przepracowujesz, objadasz, a potem sięgasz po lekarstwa i znowu jesteś głodny, a przez to chętny do pracy. Czyli koło się zamyka. SKORPION 24.10 – 22.11 Nie oczekuj od życia manny z nieba, kiedy można ją kupić w sklepie. Możesz nawet trafić na jakąś promocję. Pamiętaj też o urodzinach bliskiej Ci osoby. Zaskocz ją jakimś nieoczekiwanym prezentem. Będzie zdumiona. RYBY 20.02 – 20.03 Otwierają się drzwi do błyskotliwej kariery. Sukces może być nie tylko nagły, ale także spektakularny, olśniewający i jeśli mądrze go wykorzystasz – trwały. Jak to mówią... od przybytku głowa nie boli. Tylko nie zemdlej! RAK 22.06 – 22.07 Jeżeli będziesz się kierować jedynie ambicją, możesz podjąć niewłaściwą decyzję. Nie bierz sobie tak bardzo do serca tego, że ktoś Cię skrytykował. Skrytykuj jego! Zobaczysz, jak się zdziwi. A co! Redakcja zastrzega sobie prawo do unieważnienia horoskopu, bez podania przyczyn! AZB Grillowana cukinia Sezon grillowy właśnie się rozpoczął. Pachnie dymem, pieczonym mięsem i rozmaitymi specjałami. Grillować potrafi każdy, tylko kulinarne popisy zawężają się zazwyczaj do kilku podstawowych, sprawdzonych potraw. Królują oczywiście karkówka, żeberka, kaszanka i kiełbasy. Nie wymagają zbyt wielkiego wysiłku i zawsze się udają, no chyba że się przypalą. Dlatego proponuję coś innego. Bardzo modne (i zdrowe) są grillowane warzywa. Możemy na ruszcie położyć w zasadzie wszystkie, ale cukinia szczególnie się do tego nadaje. Najlepsze są te do 20 cm długości. Składniki: 1 świeża cukinia (ok. 20 cm długości), kilka plasterków bakłażana, 1 średnia cebula, 50 g wędzonego łososia, 50 g startego żółtego sera, kilka plasterków sera feta, cztery ząbki czosnku, oliwa z oliwek, sól, pieprz, oregano i świeża bazylia. Cukinię przecinamy wzdłuż, po czym wybieramy ze środka miąższ. Najlepiej zrobić to małą łyżką. Czosnek (dwa ząbki) drobno siekamy, dodajemy oliwę i w takiej zalewie marynujemy cukinię przez parę minut. Po wyjęciu można leciutko ją posolić. W trakcie marynowania przygotowujemy farsz. Kroimy w drobną kostkę bakłażana oraz cebulę (możemy dodać też resztę wydrążonej cukinii) i przesmażamy na oliwie z dodatkiem pozostałego czosnku. Wszystko łączymy z pokrojonym drobno wędzonym łososiem, dodajemy przyprawy (według uznania) i nakładamy na wyjęte z marynaty cukinie. Całość posypujemy żółtym serem i kładziemy na ruszt. Najlepiej jeżeli grill jest zamykany, jeśli nie, to możemy cukinię za- winąć delikatnie w folię aluminiową. Pieczemy aż cukinia będzie miękka. Przed podaniem kładziemy na wierzchu ser feta (nadaje specyficzny smak) i kilka listków bazylii. Podany farsz jest oczywiście przykładowy, można dodać pieczarki, paprykę, ugotowany ryż albo przesmażone mielone mięso. To już zależy od kulinarnej fantazji i upodobań. Nietuzinkowe danie na pewno urozmaici grillowe propozycje. W podobny sposób możemy faszerować i inne warzywa: paprykę, bakłażany, ziemniaki, cebulę, a nawet świeże ogórki. Wszystko będzie palce lizać. Życzę więc wszystkim smacznego i wyruszam na poszukiwanie kolejnych kulinarnych pomysłów. Andrzej Zb. Brzozowski ślady przeszłości “Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016 13 Jak Pawełek historię Olsztyna poznaje Niestety w tym roku kwiecień nie rozpieszczał nas, jeżeli chodzi o pogodę. Było zimno. W moim ogródku poza trawą nic nie urosło. Na drzewach owocowych są pąki, ale na razie nie pokryły się kwiatami. Mam nadzieję, że maj będzie cieplejszy. Przypominam sobie. W ubiegłym roku kwiecień też był chłodny, ciepło zaczęło się robić dopiero po zimnych ogrodnikach i chyba w tym roku będzie podobnie. Synoptycy zapowiadają upalne i suche lato. Nie mogę się doczekać, bo planuję podczas urlopu dwutygodniowy wędrowny obóz rowerowy. Każdy z naszych wehikułów wyposażony jest w dwukołowy wózeczek, na którym będziemy transportować sprzęt biwakowy. Już sprawdzałem. Taki zestaw nie jest za ciężki. Bez wysiłku można dziennie przejechać około 50 – 60 kilometrów. W tym roku zamierzam pojechać na Mazury Garbate, a potem na rozlewiska Biebrzy. Zobaczymy, może się uda. Na razie trenuję. Przez panujące jeszcze chłody moje wycieczki sprowadzają się do olsztyńskich ulic, a raczej ścieżek rowerowych, z których chętnie korzystam. Gdy odpoczywałem na starówce, w moje ręce wpadło stare zdjęcie, na którym jest sklep z szyldem „Rybol”. Oczywiście po powrocie z wycieczki natychmiast zajechałem do Jacka Panasa, miłośnika dawnego Olsztyna. Jak mnie zobaczył, nie słuchając mnie, od razu zaczął: – Oj Pawełku, ty mnie zamęczysz! Pewnie masz jakieś zdjęcie i chcesz, abym napisał o nim jakąś ciekawą historyjkę? Mam sporo czasu, więc nie ma sprawy. Szybko dałem mu znalezione przeze mnie zdjęcie. Z góry podziękowałem i pojechałem do domu. Rano w skrzynce miałem już e-maila od Jacka. „Nie wiem, Pawełku, ale wydaje mi się, że mnie się boisz, bo błyskawicznie zniknąłeś. A szkoda, bo miałem pyszną porterówkę, moglibyśmy po szklaneczce łyknąć. Trudno! Twoja strata. Wracając do zdjęcia. Jak przyjechałem do Olsztyna pół wieku temu, to sklep z rybami pod nazwą „Rybol” mieścił się na Starym Mieście przy obecnej ulicy Staromiej- skiej (przed drugą wojną była to Oberstrasse). Teraz naprzeciwko dawnego Rybolu jest restauracja Staromiejska, otwarta w 1958 roku. W tamtych czasach była to ekskluzywna kawiarnia, a przed wojną mieścił się tym miejscu sklep z odzieżą. Budynek, spalony prawie doszczętnie przez radzieckich „wyzwolicieli”, został odbudowany na starych fundamentach. Wygląd trochę zmieniono i dołożono mu arkady. Jak przyjechałem, to Rybol już był, a budynek ze Staromiejską był w trakcie budowy. Ten Rybol ze zdjęcia został uruchomiony pod koniec 1945 roku w najmniej zniszczonym domu. Został szybko wyremontowany i otwarto w nim właśnie sklep z rybami. Przed wojną w tym budynku był też sklep z owocami morza i jezior. Należał do firmy „Nordsee”, która na początku lat 30. dwie kamienice Mendelsohnów wykupiła, rozebrała i zastąpiła nowym obiektem, właśnie ze sklepem rybnym. Pod ścianami były akwaria, w tym ogromne na wystawie. Sta- ły też zbiorniki na żywe ryby oraz specjalistyczne lady do obróbki ryb. Dziwnym trafem to wszystko ocalało z pożogi wojennej, nawet kafelki na ścianach. Było duże zaplecze magazynowe z lodówkami i właściwy sklep. W jednej sprzedawano ryby żywe i mrożone, w drugiej wędzone i różnego typu konserwy, oczywiście rybne. Można było już w tamtych czasach kupić kawior. Z wędzonych ryb pamiętam szprotki, makrele i dorsze. Na początku lat 60. pierwszy raz w życiu jadłem krewetki. Pamiętam, ojciec kupił ich w Rybolu ze dwa kilogramy. Ugotowaliśmy je i w ciągu paru minut wszystkie zostały zjedzone, nawet pan- cerze, którymi delektował się nasz pies Baron. W akwarium na wystawie co jakiś czas prezentowano jakieś ciekawe gatunki ryb lub ogromne sztuki. Pokazywane były rekiny, szczupaki, jesiotry, sandacze czy sumy. Jeden wąsaty okaz to miał chyba z 35 kilogramów. Mogę się mylić, bo to było dawno. Jak było ciepło, to już od delikatesów czuć było specyficzny zapach. Mimo tego w sklepie zawsze były kolejki, a szczególnie przed świętami. Od ulicy św. Barbary czynna była w latach 80. pierwsza i jedyna w Olsztynie smażalnia ryb, oczywiście należąca do sklepu. Przede wszystkim smażono dorsze, flądry, szczupaki i sandacze. Rybol i smażalnia zostały zamknięte w latach 90. W sklepie jest teraz drogeria, a w smażalni serwują zupy. Gdzieś od połowy XIX wieku w tym miejscu co Rybol był sklep z odzieżą należący do Dawida Mendelsohna, ojca znanego niemieckiego architekta Ericha Mendelsohna, urodzonego w 1887 roku właśnie w tym domu. Kupiec Dawid Mendelsohn był w Olsztynie bardzo znaną postacią. Współzałożył w 1892 roku ochotniczą straż pożarną, którą przez kilka lat dowodził. Wykładał w szkole rolniczej, brał udział w pracach rady miejskiej. Przyczynił się do powstania kolumn sanitarnych oraz działał w Czerwonym Krzyżu. W 1929 roku prezydent Rzeszy Paul von Hindenburg uhonorował go wysokim odznaczeniem państwowym. Pod koniec życia przeniósł się z mieszkania nad sklepem do wilii na obecnej ulicy Fałata, gdzie zaraz po dojściu Hitlera do władzy zmarł. Jego syn Erich. Gimnazjum skończył w Olsztynie, a potem studiował w Berlinie. Był bardzo zdolnym i znanym modernistycznym architektem. Według jego projektu wybudowano wieżę Einsteina w Poczdamie (obserwatorium astronomiczne), a w Olsztynie dom przedpogrzebowy przy ulicy Zyndrama z Maszkowic. Gdy rozpoczęły się prześladowania Żydów, wyemigrował do Anglii . W Niemczech hitlerowcy pozbawili go majątku i zaszczytów. Brytyjskie obywatelstwo uzyskał w 1938 roku. Od 1941 roku przebywał w USA. Zmarł w 1953 roku w San Francisco. W latach 50. w Olsztynie ryby można było jeszcze kupić właśnie w Rybolu, a także w sklepie rybnym usytuowanym na rogu ulic Kościuszki i Kętrzyńskiego oraz w hali targowej przy ulicy Kopernika. Tu stoiska miały niektóre gospodarstwa rybackie. Jeziorowego czy stawowego prywatnego rybołówstwa w zasadzie nie było. Pawełku, tyle wiem na temat sklepu Rybol. Pozdrawiam Cię i zapraszam na pogawędkę przy szklaneczce”. E-maila od Jacka Panasa zredagował Pawełek 14 olsztyn “Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016 Stronę przygotował MR Pamiętajcie o odblaskach! RADZI... Do prawidłowego rozpoznania alergii wziewnej niezbędna jest konsultacja ze szczegółowo przeprowadzonym wywiadem, który – gdy zostanie przeprowadzony prawidłowo – daje nieocenione wskazówki, na podstawie których wiadomo, co należy robić dalej. Jak domowym sposobem radzić sobie z nasilonymi objawami alergii wziewnej? Przede wszystkim: – w okresie pylenia zrezygnuj ze spacerów po lesie czy łące; – po powrocie do domu z zewnątrz zmień ubranie, najlepiej wziąć szybki prysznic; – w ciągu dnia przebywaj w zamkniętych pomieszczeniach, szczególnie gdy na zewnątrz jest wietrznie i słonecznie; – podczas upału okno można uchylić, ale koniecznie zasłoń je firaną; – mieszkanie wietrz wieczorem i zawsze po obfitych opadach deszczu; – unikaj dymu papierosowego i mocnych perfum a unikniesz nasilenia objawów alergii. Jeżeli ma się pewność, że objawy, które odczuwamy, są objawami alergii, to warto też poddać się zabiegowi akupunktury. Akupunktura eliminuje błędy immunologiczne wywołujące alergię. Nasz układ odpornościowy pozytywnie reaguje na bodźce akupunkturowe. Dzięki stymulacji odpowiednich punktów lekarz akupunkturzysta skutecznie wytłumi skłonność do alergii. AcuMedis Akupunktura Al. Sybiraków 14/3, tel. (89) 534 61 10 www.acumedis.com Wydawać by się mogło, że niektóre przypomnienia dotyczące zachowania się na drodze związane są z konkretnymi porami roku, że jaskrawy strój wypada nosić na sobie jesienią i zimą. Jednak dla naszego dobra nie wpędzajmy się w kłopoty. O niektórych sprawach warto pamiętać przez cały rok. Wkraczamy w tygodnie z najdłuższymi dniami w roku. Jednak nadal po zmierzchu, w czasie szarówki i w ciemnościach obowiązuje nas ostrożność na ulicach i drogach. Przypomnijmy, że w Polsce obowiązują przepisy, które na pieszych idących poboczem drogi poza terenem zabudowanym nakładają obowiązek posiadania na ubraniu elementów odblaskowych. Mogą to być zawieszki, opaski na ramię, kamizelki lub chusty. Można je kupić na stacjach benzynowych lub niemal w każdym sklepie. To niewielki wydatek. Najtańsze odblaski kosztują kilka złotych. Za ich brak policjant może nałożyć mandat w wysokości nawet 500 złotych. Bądź zatem widoczny na drodze o każdej porze roku. Nawet w środku lata, gdy rozbawieni wracamy nocą z wakacyjnej potańcówki. Gruz w śmietniku Wiosna, lato to doskonały okres na wykonanie remontu mieszkania. Można wymienić urządzenia sanitarne w łazience czy w innej części mieszkania wyburzyć kawałek ściany. Co zrobić ze starą miską klozetową, umywalką oraz gruzem? Zawczasu warto o tym pomyśleć. Nie wolno ich wrzucać do pojemników na śmieci lub gromadzić w pobliżu śmietnikowych altanek. To grozi ukaraniem przez straż miejską i innymi nieprzyjemnościami. Wyjściem z sytuacji jest wynajęcie kontenera na nietypowe odpady. To kosztuje (w zależności od wielkości kontenera) około 200 złotych. Za wrzucenie do śmietnika gruzu lub starych urządzeń sanitarnych możemy otrzymać mandat w wysokości 500 złotych. Jeśli remont wykonuje firma usługowa, to ona ma obowiązek uprzątnąć odpady. Za ich wywóz tak czy inaczej zapłaci właściciel remontowanego mieszkania. To jednak zawsze kosztuje mniej niż mandat. Opłata za pobyt w domu seniora Pobyt w domu opieki społecznej bywa jedynym wyjściem dla schorowanego seniora. Jednak za korzystanie z takiego ośrodka trzeba płacić. Pensjonariusz mający rentę lub emeryturę przekazuje na poczet opłat nawet do 70 procent swojego świadczenia. A często jest to kwota niepokrywająca całych kosztów opieki. Brakujące pieniądze powinna wpłacić rodzina: małżonek, dzieci, wnuki, prawnuki. Gdy takich osób nie ma, to obowiązki przejmuje gmina. To spore obciążenie. Dlatego gdy rodzina nie kwapi się do uiszczania opłat, DPS może podać dzieci lub wnuki do sądu. I może tak postąpić nawet jeśli rodzic przez lata nie inte- resował się dziećmi, nie łożył na nie, a nawet gdy został pozbawiony władzy rodzicielskiej. Jedynym wyjściem z tej kuriozalnej sytuacji jest złożenie wniosku od obowiązku wnoszenia opłat. O zwolnienie z tych opłat mogą ubiegać się osoby bezrobotne, cierpiące na przewlekłe choroby uniemożliwiające zarobkowanie lub płacące już za pobyt w placówkach opiekuńczych innych członków rodziny. Takie wnioski składamy w ośrodku pomocy społecznej właściwym dla miejsca zamieszkania danej osoby. Nie takie podatki straszne... Dzień otwarty w biurze podatkowym! Czy jesteś przedsiębiorcą, którego nurtują pytania natury podatkowej? Czy sam umiesz je rozwiązywać? Czy wolisz o tym porozmawiać z kimś, kto ma większą wiedzę w tym temacie? A może dopiero zamierzasz rozpocząć biznesową przygodę i nie wiesz, od czego zacząć? Czy wiesz, co jest ważne i na co trzeba zwrócić baczną uwagę? Czy kiedykolwiek miałeś ochotę chwycić słuchawkę i zapytać o nurtujący Cię problem podatkowy? Co Cię powstrzymało? Mam dla Ciebie niespodziankę. Z okazji Dnia Doradcy Podatkowego moje biuro otwiera szeroko swoje drzwi. Przyjdź! Zobaczysz, w jakich warunkach pracuję i poznasz moich współpracowników. Dowiesz się, czym dokładnie zajmują się pracujące w biurze osoby i w jakich kwestiach można tu liczyć na pomoc eksperta. Opowiemy o tym, jak i po co powstało biuro, czym możemy się pochwalić oraz jakie mamy plany na przyszłość. Pomożemy w rozwiązaniu Twoich problemów, wyjaśnimy, odpowiemy na pytania. Serdecznie zapraszam osoby, które koncentrują się na dynamicznym rozwoju swojej firmy i chcą bezpiecznie prowadzić interesy w tradycyjnych oraz nowoczesnych obszarach. I to nie koniec niespodzianki. Na co dzień porada ekspercka kosztuje co najmniej 100 zł. W tym wy- środki przekażę wolontariuszom działającym pod hasłem „Olsztyn Kocha Koty”. Bezdomność tych zwierząt i ich problemy nie są mi obojętne. Dzień Doradcy Podatkowego w moim biurze będzie jednocześnie Dniem Pomocy dla Kotów! jątkowym dniu opłata będzie dowolna, według Twojego uznania. Będziesz mógł wrzu- cić do skarbonki tyle, ile uważasz. Każde 5 zł będzie na wagę złota, bo wszystkie zebrane Zapraszam serdecznie 11 maja 2016 r. w godzinach 11-16 Ordynka, Olsztyn, ul. Linki 5/1 Elżbieta Krywko doradca podatkowy sport REKLAMA “Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016 Taekwondo ITF wciąż konkuruje z WTF Start Olsztyn zjednoczony Od lat taekwondo dzieliło się na dwa nurty – olimpijskie WTF i nieolimpijskie ITF. W Olsztynie nie brak zagorzałych miłośników obu nurtów. I choć wiele ich dzieli, to łączy rzecz najważniejsza – walczą dla Polski. Kiedyś politycy sprowadzili ten sport do dziwnego znaczenia. Chodziło o sprawy Wschód –Zachód. Od tego momentu federacje ITF oraz WTF rozeszły się. Od wielu lat mają albo taekwondo nieolimpijskie, albo olimpijskie (WTF). Na razie wyszło na to, że olimpijską odmianą taekwondo jest WTF. Czy to znaczy, że sztuka walki w ITF już się nie liczy? – Jak to w sporcie bywa, nie jest to wszystko jednym znacznikiem – mówi prezes Startu Olsztyn Tomasz Dunalski. – Ponieważ organizacje ITF oraz WTF trochę się różnią, nie będę o tym informował. Niemniej zawsze jest możliwość dogadania się. A teraz jest ku temu szansa. Bardzo dobrze, że takie są intencje obu stron. Przecież zawsze trzeba rozmawiać, a wojna niczemu nie służy. Obecnie w klubie trenuje wielu znakomitych zawodników. Zacznijmy od taekwondo ITF. Najlepszą zawodniczką tego klubu jest Anna Dąbrowska. Ta sportsmenka wywalczyła już wiele medali mistrzostw Polski, Europy czy świata. – Ania Dąbrowska jest naszym oczkiem w głowie. To wspaniała zawodniczka, która cały swój wolny czas poświęciła sportowi – dodał Tomasz Dunalski. Niestety ze względu na druk gazety nie możemy podać aktualnych wyników mistrzostw Europy w fińskim Tampere. Jedyną olsztynianką reprezentującą biało-czerwone barwy jest właśnie Ania. Ponieważ mistrzostwa są rozgrywane podczas polskiej majówki, a wydanie naszej gazety zależy też od innych czynników, nie możemy powiadomić obecnie o sukcesach olsztynianki. Dlatego cytujemy głos prezesa Startu Olsztyn Tomasza Dunalskiego: dalista mistrzostw świata w taekwondo WTF. – Szkoda tylko, że taekwondo ITF, z racji bycia dyscypliną nieolimpijską, nie przynosi już tylu punktów województwu w rywalizacji sportu młodzieżowego – smuci się Dunalski. – Może jeszcze kiedyś władze sportowe uznają, że sporty olimpijskie są równie ważne w wychowaniu dzieci i młodzieży. IRON Tym walecznym młodym ludziom lepiej nie wchodzić w paradę – Liczę, że Ania zdobędzie dla Polski sześć medali, w tym dwa złote. Indywidualnie na podium może znaleźć się w kategorii wagowej do 56 kg, technikach specjalnych i układach. Podobnie może trzy medale zdobyć w konkurencjach drużynowych. Na poprzednich mistrzostwach Europy olsztyńska zawodniczka wywalczyła cztery medale – dwa indywidualnie oraz dwa w drużynie. Olsztyńskie taekwondo ITF jeszcze funkcjonuje. Faktem jest, że coraz mniej dzieci garnie się do tego sportu. Oprócz Ani Dąbrowskiej sukcesy odnosi także Barbara Pirogowicz. Jednak nabór do młodszych sekcji sprawił, że nie widać następców braci Tomasza i Dariusza Idzikowskich, ich siostry Iwony, Moniki Jabłonowskiej, Doroty Majorkiewicz i kilku innych zawodników oraz oczywiście wspomnianych wyżej zawodniczek. – Obecnie coraz mniej zawodników trenuje nieolimpijską odmianę taekwondo. Faktem jest, że zajęcia z narybkiem prowadzą doskonali trenerzy, m.in. Dariusz Idzikowski, lecz nawet to nie przekonuje na tyle, żeby uprawiać ten sport – konkluduje Tomasz Dunalski. Obecnie Start Olsztyn postawił na taekwondo olimpijskie (WTF), w którym szko- Dziwny jest ten sport Gramy armią zaciężną czy swoimi wychowankami? A może podzielimy to na pół? Załatwmy sponsora – może lokalnego, a może krajowego? Być może nic z tego nie wyniknie, a może coś uszczkniemy? Oj, dziwny jest ten sport w Olsztynie. Od wielu lat toczy się pewna dyskusja. Czy w grach zespołowych mamy mieć tylko wychowanków, a może posiłkować się zawodnikami z innych miast? Być może pół na pół byłoby tym, co przyniesie odpowiednie wyniki? To tylko dywagacje. Rzeczywistość jest bardziej brutalna. Popatrzmy na olsztyńskich siatkarzy. Po raz kolejny zaczęto budowę zespołu, który miał włączyć się do walki o... przynajmniej szóstą lokatę. Podobnie jak rok temu wydano kolejne pieniądze na to, żeby zespół znowu zajął... dziesiąte miejsce. A może zamiast walki o lokaty – zresztą siódma, ósma czy dziewiąta i tak mało kogo satysfakcjonują – było trzeba ograć drużynę? Przecież to nieważne, czy dziesiąte miejsce zajmą najemnicy, czy wychowankowie klubu. Może warto było dać szansę młodym zawodnikom, a nie na siłę ogrywać tych, którzy z tego klubu najprawdopodobniej odejdą po tym sezonie? Bo dziesiąte miejsce klubu z takimi tradycjami bardzo boli. A wyrzucone pieniądze jeszcze bardziej. Te finanse można było przeznaczyć na grupy młodzieżowe lub chore dzieci, a nie na zawodników, którzy nie za barREKLAMA Mimo młodego wieku olsztyńska zawodniczka Anna Dąbrowska zdobyła już niejedno trofeum li się młodych zawodników od podstaw. Pierwszą grupę stanowią sześciolatki. Potem są kolejne etapy przejścia od młodzika przez kadeta, juniora, młodzieżowca aż po seniora. Jednym z trenerów w tym klubie jest Marcin Chorzelewski, jedyny dotąd polski brązowy me- REKLAMA 15 dzo chcieli grać (patrz: mecze wyjazdowe). Podobnie rzecz ma się w innych dyscyplinach sportowych, ale na nie przyjdzie kolej. Nie chcę, żeby powtórzono błędy Indykpolu AZS. Przecież olsztyńscy piłkarze nożni także nie spełniają naszych nadziei. Tylko że tam gra trochę mniej zaciężnych. Natomiast zobaczymy, co będzie z piłką ręczną. Jak na razie Warmia pędzi do ekstraklasy własnymi siłami (oprócz dwóch czy trzech zawodników reszta to wychowankowie). Kilkanaście lat temu takim własnym wychowem olsztynianie awansowali do ekstraklasy. Czy historia się powtórzy? Pozytywnie zaczyna się dziać na linii Warmia – Szczypiorniak. Oczywiście ból tam jest, ale może zostanie zlikwidowany. To wszystko sprawia, że nawet w tak biednym regionie można osiągnąć coś własnymi siłami. Potem należy odpowiednią polityką sportową doprowadzić do umocnienia klubu, lecz do tego potrzebni będą działacze, którzy potrafią zainteresować klubem i dyscypliną sportową potencjalnych sponsorów. Oczywiście bez przekrętów ze strony jednych i drugich. IRON
Podobne dokumenty
Życie Olsztyna
rowery, rolki, kajaki i rowery wodne. W nowych budynkach jest pierwsza w Polsce hala do siatkówki plażowej z podgrzewanym piaskiem, cztery korty do squasha, siłownia i gabinet odnowy biologicznej z...
Bardziej szczegółowo