Życie Olsztyna

Transkrypt

Życie Olsztyna
REKLAMA
nr 9 (180 ) 2016 ISSN 1734-7076
NOWE
Życie
REKLAMA
(4.05.-17.05. 2016)
www.zycieolsztyna.pl
REKLAMA
NAKŁAD 25 000
Olsztyna
REKLAMA
2
“Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016
z olsztyna
Przyjdź na spotkanie
z podróżnikiem
W Olsztynie można posłuchać na żywo opowieści podróżników, którzy wrócili z najdalszych stron świata. Ich niesamowite, egzotyczne historie zadziwiają publiczność.
Klub Podróżnicze Inspiracje zrzesza olsztyńskich miłośników podróżowania i organizuje cykliczne spotkania
z osobami, które powróciły
z dalekich wojaży. Oglądając
zdjęcia wykonane przez prelegentów i słuchając ich historii, publiczność przenosi się
w odległe strony świata – zarówno do krajów Europy,
Azji, obu Ameryk czy Afryki,
jak i nawet w rejony Antarktyki! Są opowieści survivalowe,
rowerowe, autostopowe, żeglarskie, o pieszym wędrowa-
niu, a także podróże w czasie
przygotowane przez rekonstruktorów historii.
Przed nami podróż w czasie do wieku XIX (9.05), Brazylia (16.05), Seszele (23.05)
i wolontariat w Kolumbii
(30.05). Szczegółowe opisy
przyszłych spotkań znajdują
się na Facebooku pod hasłem
Klub Podróżnicze Inspiracje.
Spotkania odbywają się w poniedziałki o godz. 19 w klubie
Chilli Bar przy ul. Kołłątaja 1.
Spotkania są otwarte i bezpłatne, każdy jest mile widziany.
Gwiazdy na Olsztyn
Green Festival
Do stolicy regionu zjadą czołowi artyści polskiej sceny muzycznej. Znajdą się wśród nich zdobywcy prestiżowych
Fryderyków.
Wcześniej organizatorzy
imprezy – Agora i miasto Olsztyn – podali, że w Olsztynie
wystąpią w tym roku Brodka,
Smolik & Kev Fox, Mela Koteluk, Rebeka i zespół Pustki.
Jednak podczas konferencji
prasowej w Centrum Rekreacyjno-Sportowym „Ukiel”,
na terenie którego odbędzie
się festiwal, Robert Kijak, dyrektor projektów specjalnych
grupy Agora, przedstawił kolejnych artystów.
Do dotychczasowego grona wykonawców dołączyli: Voo Voo, Ania Dąbrow-
ska, Kortez, Organek oraz
Reni Jusis.
– Cieszymy się, że po raz
kolejny możemy spotkać się
w Olsztynie. Mamy bardzo
miły odzew od wykonawców,
których już gościliśmy – powiedział Robert Kijak. – Podkreślali, że takiej atmosfery nie
ma nigdzie w Polsce. Doceniali, że na festiwalu pojawiają się
całe rodziny. W dalszym ciągu
dążymy do tego, aby utrzymać
wysoki poziom muzyczny.
Olsztyn Green Festival 2016
odbędzie się 13-14 sierpnia.
„Komin” nie dla
seniorów
Miasto wystawi na sprzedaż opuszczony budynek przy ulicy
Knosały. Wcześniej urządzić się tam chcieli olsztyńscy
seniorzy.
Nieruchomość jest atrakcyjnie zlokalizowana. Zaledwie kilkaset metrów do Starego Miasta. Lata świetności
dawnej olsztyńskiej dyskoteki
rozpoczęły się pod koniec lat
90. ubiegłego wieku. Później
było już coraz gorzej. W końcu klub zamknięto. Kilkakrotnie próbowano jego reaktywacji, ale bez powodzenia.
Na lutowej sesji Rady Miasta propozycję zagospodarowania dawnego klubu przed-
stawiła
olsztyńska
Rada
Seniorów. Uznała, że to idealne
miejsce na urządzenie w nim
Centrum Aktywności Seniora. Sprawą zajął się prezydent
Piotr Grzymowicz. Ostatecznie
jednak zdecydował, że seniorzy nie otrzymają tej nieruchomości. Zostanie ona wystawiona na sprzedaż. Przetarg na jej
zbycie powinien zostać rozpisany w ciągu jednego lub dwóch
miesięcy. Wcześniej zostanie
sporządzona wycena.
W Olsztynie chcą
budzić ze śpiączki
Uniwersytet Warmińsko-Mazurski ogłosił przetarg na zaadaptowanie sal, w których będą przebywali dorośli pacjenci
w stanie śpiączki.
Na takie potrzeby wyremontowane zostaną pomieszczenia należące do Oddziału
Neurologii i Neurochirurgii
Uniwersyteckiego
Szpitala
Klinicznego w Olsztynie. Docelowo ma znaleźć się tam
osiem łóżek. Inwestycję sfinansuje uczelnia, tak samo jak
zakup sprzętu rehabilitacyjnego. Leczeni będą tam dorośli pacjenci. Będzie to pierwsze takie miejsce dla nich
w Polsce. Podobna klinika
„Budzik” działa już w Warszawie, ale przyjmuje ona wyłącznie dzieci.
Pierwsze formalności zostały już załatwione. Reko-
mendację dla uruchomienia
takiej kliniki w Olsztynie wydała już Agencja Oceny Technologii Medycznych. Potrzeba jest jeszcze decyzja ministra
zdrowia, a następnie uruchomienie procedury przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
Według danych NFZ,
w przedłużającą się śpiączkę
zapada w Polsce rocznie 270
– 540 osób. Liczba pacjentów
powyżej 18. roku życia z rozpoznaniem śpiączki wynosiła
w 2014 r. 618, a w pierwszym
półroczu ubiegłego r. było to
już 350 przypadków. Koszt
jednego dnia leczenia takiego
pacjenta to 270-540 zł.
Drogowcy wytną drzewa
W tym roku zostanie
wyciętych około stu drzew
w Olsztynie. Chodzi o te rosnące w pasie drogowym. Powodem planowanej wycinki jest głównie ich zły stan.
Wskazał je ratuszowy Wydział Ochrony Środowiska.
Znajdują się głównie na Zatorzu. Rosną m.in. przy ulicach
Rataja, Reymonta, Moniuszki
i Zamenhofa.
Dochodzą do tego jeszcze
drzewa rosnące przy ul. Szarych Szeregów, Jagiellończyka
i ul. Cichej. Ich szczegółowa lokalizacja oraz dokładna liczba mają
być znane w połowie maja. Ostateczną zgodę na przeprowadzenie wycinki wydaje ratusz. Po tej
decyzji drogowcy będą wiedzieć,
ile należy wykonać tzw. nasadzeń kompensacyjnych, które
uzupełnią usunięte drzewa.
Nowy prezes
Radia Olsztyn
Został nim Leszek Sobański, który już w przeszłości sprawował funkcję prezesa tej rozgłośni. Ze stanowiskiem tym samym pożegnał się Mariusz Bojarowicz.
Leszek Sobański związany był z Radiem Olsztyn już
od początku lat 90. W 2006
roku został wiceprezesem tej
rozgłośni i zastępcą redaktora
naczelnego. Cztery lata później został powołany na prezesa. Sprawował tę funkcję do
2011 roku, następnie zasiadł
w Radzie Programowej Radia
Olsztyn.
Leszek Sobański związany jest z PiS. Przypomnijmy,
że na przełomie marca i kwietnia doszło do innej zmiany
personalnej w lokalnych mediach państwowych. Po wielu
latach z funkcji dyrektora regionalnej TVP odwołany został Jarosław Kowalski. Zastąpił go Igor Gumiński.
Uczcili pamięć
znanego trenera
Minęła siódma rocznica
śmierci Mariana Rapackiego,
trenera kajakarstwa, wybitnego działacza sportowego,
a także Honorowego Obywatela Olsztyna.
Jego pamięć uczciła grupa sportowców z olsztyńskiego
klubu Plastex Kayak Sport Club.
Spotkali się przy tablicy upamiętniającym Mariana Rapackiego,
przy której złożyli okolicznościowe wiązanki kwiatów.
Tablica znajduje się na terenie Centrum Rekreacyjno-Sportowego "Ukiel" przy ul.
Olimpijskiej.
– Marian Rapacki był ojcem chrzestnym kajakarstwa
w Olsztynie i na Warmii i Mazurach – uważa Janusz Milewski, prezes klubu Plastex Kayak Sport Club. – To on złożył
pierwszą sekcję kajakarską
w Olsztynie, był inicjatorem
powstania sekcji kajakowych
w większości klubów kajakowych w województwie. To
dzięki niemu w naszym województwie zagościło kajakarstwo na europejskim i światowym poziomie.
NOWE
Życie
Wydawca: Agencja Reklamowo-Wydawnicza
INNA PERSPEKTYWA” Paweł Lik,
“
redaktor naczelny: Leszek Lik, [email protected];
redaktor wydania bezpłatnego: Paweł Lik,
dziennikarze: Andrzej Zb. Brzozowski, Cezary Kapłon, Jacek Panas, Jerzy Pantak,
Mirosław Rogalski, Olga Ropiak, Mariusz Wadas; rysunki: Zbigniew Piszczako;
okładka: Redakcja;
Biuro promocji i reklamy: tel. 505 129 273;
(r) – materiał reklamowy lub powierzony, ar- archiwum redakcji.
Redakcja nie odpowiada za treœæ i formê powierzonych materia³ów, zastrzega sobie
prawo adiustacji powierzonych tekstów. Druk: Grupa WM Sp. z o.o.
Olsztyna
Nakład 25 000
olsztyn
“Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016
3
Życie seksualne Polaków
Znany seksuolog profesor Zbigniew Izdebski gościł w naszym mieście. Poprowadził wykład w Olsztyńskiej Szkole Wyższej. Uczelnia imienia Józefa Rusieckiego systematycznie dba o to, by
jej słuchacze mieli okazję uczestniczyć w prelekcjach wybitnych naukowców. I tym razem wykład monograficzny specjalnego gościa przyciągnął liczne grono zainteresowanych.
Jednym z zainteresowań
badawczych profesora Izdebskiego jest seksualność Polaków. Według jego badań,
mężczyźni w naszym kraju
znacznie bardziej od kobiet
lubią się kochać. Prawie 60
procent mężczyzn przyznało, że seks w ich życiu odgrywa zdecydowanie istotną lub
dość istotną rolę. Wśród Polek taka postawa dotyczyła 47
procent zapytanych. Co piąta kobieta odpowiedziała, że
seks jest dla niej w ogóle nieistotny lub prawie nieistotny.
Panowie rzadko byli podobnego zdania. Tylko 13 procent
z nich uważa tę sferę swojego
życia za mało ważną.
Statystycznie w naszym
kraju kochamy się raz w tygodniu – z taką częstotliwością robi to trzech na czterech
zapytanych. Tę średnią sporo zaniżyła abstynencja singli.
Osoby w związkach formalnych i nieformalnych są dużo
aktywniejsze. Aż 50 procent
z nich uprawia seks dwa lub
trzy razy w tygodniu. Miłosne
igraszki Polaków trwają około
czternastu minut.
Profesor Zbigniew Izdebski podczas wykładu w OSW
Grono słuchaczy
Czym jest dla nas seks, jak
lubimy się kochać, co myślimy
o naszej seksualności – w tych
kwestiach upodabniamy się
do Europejczyków z Zachodu,
ale... nie do końca. Jak twierdzi profesor Zbigniew Izdebski, w polskiej mentalności
są zakorzenione czynniki religijne. Nawet jeśli sądzimy,
że tradycja katolicka nie odcisnęła na nas piętna, to pewne
rzeczy się jednak uwidaczniają. W Europie Zachodniej wi-
na świat może być źródłem informacji, ale z pewnością nie
jest nim pornografia. – A filmy
pornograficzne kształtują wyobrażenie młodzieży o tym, jak
wygląda seks, jak się go uprawia i traktuje drugiego człowieka – ubolewa profesor. Sądzi, że młodzież powinna mieć
w szkole dostęp do edukacji
seksualnej, bo seks jest elementem życia człowieka.
Dzieci miałyby uczyć się
o dojrzewaniu, napięciu sek-
dok pary homoseksualnej raczej nie dziwi ani nie oburza.
W Polsce mniejszości seksualne
ujawniają się dużo ostrożniej,
mimo że prawdopodobnie 6-8
procent Polek jest lesbijkami,
a 3 procent mężczyzn – gejami.
To, co martwi profesora Izdebskiego, to brak lekcji wychowania do życia w rodzinie
w każdej szkole. – Dzieci i młodzież czerpią „wiedzę” z internetu – twierdzi profesor, precyzując, że komputerowe okienko
sualnym, metodach zapobiegania ciąży czy o szacunku
w miłości. Nie wszystkie szkoły w Polsce chcą prowadzić takie zajęcia. O ile bowiem tematy dotyczące dojrzewania
wydają się neutralne, o tyle
kwestie homoseksualności lub
antykoncepcji mogłyby wywołać burzę. Bo np. czy na zajęciach z wychowania do życia
w rodzinie młodzież miałyby
słyszeć, że homoseksualność
jest naturalna lub normalna?
– Homoseksualność człowieka jest jedną z trzech
orientacji seksualnych, która jest normą w seksualności
człowieka, tuż obok heteroseksualności i biseksualności
– podkreśla profesor. – Informowanie o tym, że tak jest,
to przekazywanie stanowiska obecnie respektowanego
przez naukę. Podobnie z antykoncepcją. Młodzież ma prawo wiedzieć, jakie są sposoby
zapobiegania ciąży. Wybór,
czy je stosować, jest już sprawą indywidualną, ale wiedza
powinna być dostępna – akcentuje profesor, przekonując, że lepiej by młodzież była
edukowana przez przygotowanych do tego pedagogów,
niż gdyby miała posiłkować
się samym internetem.
Wiele w rękach przyszłych
pedagogów, między innymi obecnych słuchaczy Olsztyńskiej Szkoły Wyższej imienia Józefa Rusieckiego. Trzeba
przyznać jedno. Nawet jeśli nasze opinie są inne niż te, którym
hołduje profesor, warto poznawać różne punkty widzenia.
Tym jest w istocie studiowanie.
REKLAMA
Atrakcyjne lokale na sprzedaż
Dobre skomunikowanie, zastosowanie najnowszych technologii i nawiązanie do historii miejsca – to główne zalety lokali przy ulicy Bałtyckiej 149. Lokale są już w sprzedaży. To dwa duże
mieszkania z niezwykłym klimatem, w ofercie są również trzy lokale usługowe.
Budynek mieści się w sąsiedztwie Szkoły Podstawowej nr 19 i Gimnazjum nr
15 w Gutkowie. Nieruchomość przeszła właśnie kapitalny remont. Firma Link
Invest oferuje do sprzedaży
pięć znajdujących się w nim
lokali.
Na parterze znajdują się
trzy lokale o charakterze
usługowym. W zależności
od potrzeb, ich powierzchnia
zaczyna się od 38,16 mkw.,
52,20 mkw. do największego
o powierzchni 54,67 mkw.
Na pierwszym piętrze
położone są dwa duże mieszkania z klimatem. Zostały one odnowione, podobnie jak cała nieruchomość,
z zachowaniem dawnego stylu i nawiązaniem do tradycji.
Pierwsze mieszkanie ma powierzchnię wynoszącą 129,09
mkw., z czego 96,3 mkw. to
powierzchnia
użytkowa.
Drugie mieszkanie ma powierzchnię całkowitą 105,7
mkw., natomiast użytkowa
wynosi 77,29 mkw. To klimatyczne mieszkania, charakter
których podkreślają widoczne belki i zachowane elementy drewniane.
– Zastosowaliśmy m.in.
drewniane okna, zgodnie
z zaleceniami konserwato-
ra zabytków. Podobnie postąpiliśmy z odnowionym
dachem. Pokryliśmy go ceramicznymi dachówkami.
Jako materiałów wykończeniowych użyliśmy np. specjalnych tynków. Zachowany został również fragment
oryginalnej elewacji – podkreśla Krzysztof Zawadzki,
inwestor.
Budynek znajduje się na
działce, która ma powierzchnię blisko ponad 1,3 mkw.
Pomyślano o miejscach na
postój, a także o części rekre-
acyjnej, m.in. z urządzeniami
do zabawy dla dzieci. Nie zapomniano również o zieleni.
Budynek wyróżnia się
nie tylko zakresem przeprowadzonych prac i zastosowanych technologii, ale także atrakcyjnym położeniem.
Nieruchomość jest bardzo
dobrze
skomunikowana.
Niedaleko znajdują się przystanek autobusowy oraz stacja paliw. Na uwagę zasługuje też historia tego miejsca.
Przez lata znajdowało
się tu gminne przedszkole.
W 2000 r. ówczesne władze
Olsztyna zdecydowały o zamknięciu placówki. Przez lata mieściło się w niej Przedszkole nr 2 należące do
dawnej Akademii Rolniczo-Technicznej.
W budynku mieszkała
Maria Kensbock, znana rodowita Warmiaczka. Od 1948 r.
przez 24 lata prowadziła
w Gutkowie przedszkole.
Przez lata obiekt stał opustoszały. W końcu znalazł się in-
westor, który kupił nieruchomość i postanowił ją odnowić.
– Okoliczni mieszkańcy, gdy zauważyli rozpoczęcie remontu, nie wierzyli, że
uda się go odnowić. Radzili,
by wyburzyć. Dziś przecierają oczy ze zdumienia – mówi
Krzysztof Zawadzki ze spółki Link Invest.
W trakcie pierwszych
prac ekipy prowadzące remont dokonały ciekawego
odkrycia. Pod deskami podłogi natrafili na pochodzący
jeszcze z czasów PRL-u regulamin dawnej placówki.
Bliższe informacje
o lokalach można
uzyskać pod adresem:
Link Invest sp. z o.o.
ul. Jeziorna 11B lok. 7
10-852 Olsztyn
T: 89 539 02 31
M: +48 605 030 394,
+48 509 712 170
E: [email protected]
4
“Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016
Aglomeracja olsztyńska
Mistrz Europy wspólnie z młodzieżą otworzył stadion lekkoatletyczny w Dywitach
Stadion z niebieską bieżnią otwarty!
Piękna pogoda, ciekawa rywalizacja sportowa młodzieży z gminy Dywity i gminy Rybno oraz mistrz Europy Marcin Urbaś jako gość honorowy – tak w skrócie wyglądało oficjalne otwarcie
stadionu lekkoatletycznego w Dywitach.
Aż 230 młodych sportowców z gminy Dywity i gminy
Rybno wzięło udział w meczu lekkoatletycznym podczas
oficjalnego otwarcia stadionu
lekkoatletycznego w Dywitach, które odbyło się 26 kwietnia. Sportowcy rywalizowali
w siedemnastu konkurencjach,
m.in. biegach na 60, 200, 300
i 600 metrów, sztafetach, skokach w dal i rzutach piłeczką
palantową. Emocje były wielkie, walka zacięta, a zwycięzcy poszczególnych konkurencji otrzymali okolicznościowe
medale, dyplomy i nagrody.
– Cieszę się, że to właśnie
młodzież była głównym bohaterem wydarzenia i przetestowała solidnie nasz nowoczesny stadion i tartanową bieżnię
– mówi Jacek Szydło, wójt gminy Dywity. – Stawiamy na rozwój fizyczny młodych mieszkańców przez lekkoatletykę
i po frekwencji widać, że jest to
krok w dobrą stronę.
Urbaś wygrał z Boltem
Do znakomitego poziomu sportowego dostosowała
Mistrz Europy Marcin Urbaś poprowadził bieg z młodzieżą wokół stadionu, co można
było uznać za symbolicznie otwarcie stadionu w Dywitach
się pogoda, choć jeszcze rano
temperatura wynosiła zaledwie kilka stopni. Wydarzenie
rozpoczęło się od przemarszu
zawodników wokół stadionu.
Barwny korowód poprowadziła Młodzieżowa Orkiestra
Dęta z Rybna, która wykonała krótki koncert na płycie
głównej. Specjalnym Gościem
honorowym wydarzenia był
Marcin Urbaś, mistrz Europy
i aktualny rekordzista Polski
w biegu na 200 metrów.
– Stadion jest piękny,
a bieżnia w moim ulubionym
niebieskim kolorze – przyznaje Marcin Urbaś. – Dożyliśmy pięknych chwil, że
gminy budują stadiony lekkoatletyczne. Dywicka bieżnia jest wylewana, co staje się
rzadkością, bo dominują klejone bieżnie typu Mondo. Jestem jednak zwolennikiem
bieżni wylewanych, które może są nieco wolniejsze,
ale za to mniej kontuzjogenne
i sprzyjają szkoleniu.
Marcin Urbaś odbył z zawodnikami krótką rozgrzewkę, a następnie poprowadził
bieg z młodzieżą wokół stadionu, co można było uznać
za symbolicznie otwarcie stadionu. Mistrz i były olimpijczyk przywiózł ze sobą najcenniejsze medale, chętnie
REKLAMA
MULTI REGION
– nowa oferta dla Olsztyna od 6 maja
Setki biletów za 1 zł – zaplanuj swoją podróż z wyprzedzeniem, kupuj na arriva.pl i podróżuj
w super niskich cenach!
Od 30 kwietnia
na majowe i czerwcowe przejazdy pociągami w ofercie MULTI
REGION pojawi się
wielka pula biletów
w super niskiej cenie. Planując podróż
z
wyprzedzeniem
(5 dni przed odjazdem), niezależnie od
relacji, przez stronę
www.arriva.pl będzie
można zakupić bilet
już za 1 zł! Pula biletów jest ograniczona,
dlatego warto wcześniej zaplanować swój
wyjazd i kupić bilet
przez internet. Do zakupu
biletów szczególnie zachęcamy osoby podróżujące pociągami „Absolwent” w relacji
Gdańsk Wrzeszcz – Olsztyn Gł. – Gdańsk Wrzeszcz,
dla których przewidzieliśmy
specjalny pakiet promocyjnych biletów.
Twoja Paczka – namów
swoich bliskich na podróż pociągiem w konkurencyjnej
cenie!
„Twoja Paczka” to specjalna oferta dedykowana
dla czterech osób podróżujących wspólnie jednym pociągiem w tej samej relacji. W ramach tej promocji czwarta
osoba z Twojej Paczki zapłaci za bilet symboliczną złotówkę. W ofercie honorowane
są wszystkie ulgi ustawowe.
Promocja to doskonała okazja do wspólnego podróżowania dla rodziny i przyjaciół.
Oferta jest dla osób podró-
żujących zgodnie z takimi
samymi uprawnieniami.
Szanowni Podróżni! Zmianie ulega cennik taryfy międzywojewódzkiej na przejazd
w ofercie MULTI REGION,
zachęcamy do zapoznania
się z nim przed rozpoczęciem
podróży.
Szczegóły nowych ofert
oraz zaktualizowany cennik na przejazdy pociągami
MULTI REGION znajdują się
na stronie www.arriva.pl.
Wójt Jacek Szydło i Marcin Urbaś wspólnie na podium z udekorowaną medalami
młodzieżą
rozdawał autografy, pozował
do zdjęć i opowiadał ciekawostki ze swojej kariery.
– Miałem okazję cztery
razy startować ze słynnym
sprinterem Usainem Boltem
– wspomina Marcin Urbaś.
– Trzy razy wygrałem, raz
przegrałem, a potem już nikt
nie mógł dogonić jamajskiego
mistrza.
Talentów nie brakuje
Na otwarciu nie zabrakło
zacnych gości. Oprócz wójta Jacka Szydło obecni byli m.in. poseł Janusz Cichoń,
wójt gminy Rybno Tomasz
Węgrzynowski, wójt gminy
Działdowo Paweł Cieśliński,
wicestarosta olsztyński Joanna Michalska, mistrzyni tańca Iwona Pavlovic, Sabina Ro-
bak, przewodnicząca Rady
Gminy Dywity, oraz przedstawiciele sąsiednich gmin – Dobrego Miasta i Świątek.
– Stadion jest rewelacyjny, a wydarzenie pokazało,
że mamy bardzo wiele zdolnej młodzieży – ocenia Sabina Robak.
Podobnego zdania jest
Szymon Niestatek, kierownik
sportowy meczu lekkoatletycznego gmina Dywity kontra gmina Rybno, a na co dzień
trener GUKS Asy Dywity.
– Talentów lekkoatletycznych mamy sporo, oby tylko
młodzi ludzie chcieli się doskonalić – uważa Szymon Niestatek. – Cieszy frekwencja na
zawodach. Na pochwałę zasługuje profesjonalizm sędziów, dzięki którym zawody
przebiegały bardzo sprawnie.
Myślę, że warto raz w roku
robić duże zawody lekkoatletyczne z udziałem mistrza lub
olimpijczyka.
Mecz lekkoatletyczny zakończył się zwycięstwem
gospodarzy.
olsztyn
“Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016
5
Porozmawiajmy – współpraca,
partnerstwo, budżet, platforma, panel
Ostatnie tygodnie to dla Olsztyna intensywny czas dialogu. W porozumiewaniu się jest klucz do postępu i rozwoju, dlatego nasze rozmowy o mieście, jego przyszłości i sprawach olsztyniaków
odbywają się tu, wokół miejskich spraw, ale w kontaktach gospodarczych sięgamy dalej – bo aż do Chin – informuje Piotr Grzymowicz, prezydent Olsztyna.
Azjatycki partner
Głównym
założeniem
przyszłego partnerstwa Olsztyna i Weifang jest nawiązanie współpracy pomiędzy
samorządami obu miast w takich dziedzinach jak: gospodarka, handel, nauka, kultura, edukacja, sport i zdrowie.
Współpraca oraz wymiana
doświadczeń pomiędzy oboma miastami będzie się odbywała na zasadach równości
i wzajemnych korzyści.
– Chcemy współpracować na wielu płaszczyznach – zaznacza prezydent
Olsztyna Piotr Grzymowicz
– między innymi w zakresie
utworzenia Instytutu Konfucjusza, szkolenia z żeglarstwa chińskiej młodzieży
czy promowania naszych terenów wśród tamtejszych
inwestorów. Pobyt olsztyńskiej delegacji był odpowiedzią na zaproszenie władz miasta Weifang.
Olsztyńscy delegaci odbyli liczne spotkania z naukowcami
z czterech lokalnych uniwersytetów. Jednym z głównych celów wizyty było bowiem ustalenie współpracy w zakresie
wymiany młodzieży oraz kadry naukowej z olsztyńską
uczelnią.
– Współpracę z Chińską
Republiką Ludową zainicjował Uniwersytet Warmińsko-Mazurski – podkreślał
prorektor UWM w Olsztynie
prof. Mirosław Gornowicz
– ale ze względów politycznych, które są dla Chińczyków niezwykle istotne, moja wizyta tam została niejako
uwiarygodniona dzięki władzy, jaką reprezentował prezydent mojego miasta.
Należy się spodziewać,
że za kilka tygodni Olsztyn
podpisze umowę partnerską
z chińskim Weifang, będzie
to ósme miasto partnerskie
Olsztyna.
Budżet
w ręce mieszkańców
Obecny miesiąc to także przyśpieszenie prac nad
Wizyta na uczelni, prezydent Piotr Grzymowicz
Wizyta na uczelni. Prezydent Piotr Grzymowicz, tuż za nim prof. Mirosław Gornowicz
budżetem obywatelskim,
którego IV edycja właśnie
się rozpoczęła. Jak zwykle
o tej porze czekamy na pomysły i projekty, które zrealizujemy w przyszłym roku – zapowiada prezydent.
Zgodnie z tegorocznym
harmonogramem na wnioski z propozycjami do budżetu obywatelskiego czekamy do połowy czerwca.
Do tej pory zrealizowaliśmy około 50 projektów,
prawie 30 kolejnych wykonamy w tym roku, a następne w 2017. Jakie? To się
okaże we wrześniu, po głosowaniu. Zasady budżetu
są proste i można się z nimi
zapoznać na miejskich stronach internetowych, a także w siedzibach rad osiedli
czy w ratuszu.
Porozmawiajmy
o naszych sprawach
W Olsztynie natomiast
rozmawiamy o ważnych dla
olsztyniaków sprawach, takich jak ruch pieszych, rozwój komunikacji miejskiej,
nowe projekty do kolejnej
edycji Olsztyńskiego Budżetu Obywatelskiego.
– Chcemy także zapytać mieszkańców o jakość
życia w naszym mieście
w różnych dziedzinach,
wykorzystując do tego nowe narzędzie komunikacji,
Olsztyński Panel Obywatelski – uzupełnia prezydent Olsztyna. Mieszkańcy Olsztyna będą mogli
wypowiedzieć się na wiele
miejskich i obywatelskich
tematów. Zebrane opinie
pomogą stworzyć diagnozę miejską, która jest wskazówką dla wszystkich dokumentów strategicznych.
ko ułatwiają turystom poruszanie się po mieście, ale
jako przedstawiciele miasta mają wpływ na pierwsze wrażenie, jakie Olsztyn
robi na gościach – dlatego zostań wolontariuszem,
miej wpływ!
Dialog z pieszymi
Warto
także
wziąć
udział w testowaniu nowe-
go narzędzia do przeprowadzania konsultacji społecznych, które powstało dzięki
współpracy
konsorcjum:
Uniwersytet Warszawski,
Politechnika Warszawska,
Związek Miast Polskich,
Polskie Forum Osób Niepełnosprawnych,
Fundacja Wolnego i Otwartego
Oprogramowania oraz Studio Promocji MIT. Platforma
„wDialogu” ma wspierać
dobre planowanie i przejrzystość procesu konsultacji
społecznych. Zapraszamy
do komentowania materiałów wspierających dyskusję
„Pieszy w mieście”. Dyskusja na platformie „wDialogu” na temat spraw pieszych odbędzie się 24 maja
– 3 czerwca.
Zapraszamy też do odwiedzenia naszej nowej strony nawigacyjnej: www.cyfrowy.olsztyn.eu.
Wolontariusz
– to brzmi dumnie
Otwierają się także tegoroczne nabory do miejskiego wolontariatu. Każdy mieszkaniec Olsztyna,
który chce wziąć udział
w miejskich przedsięwzięciach i tworzyć je, może się
do nas zgłosić. Na początek dwie wielkie imprezy:
Grand Slam, czyli zmagania w siatkówce plażowej,
i Olsztyn Green Festival,
najciekawszy ekologiczny
festiwal w Polsce. Wolontariusze miejscy nie tyl-
Komentuj materiały: www.testo.dialog.ii.pw.edu.pl
Więcej o Olsztyńskim Budżecie Obywatelskim: www.obo.olsztyn.eu
Zapraszamy do Miejskiego Wolontariatu: www.ngo.olsztyn.eu
Wiadomości z Olsztyna: www.olsztyn.eu
6
kto ma rację?
“Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016
Wada, a może Czym skorupka
za młodu...
chluba?
Czym człowiek starszy, tym mądrzejszym powinienem być, a jest na odwrót. Staję się głupszy, bo nie mogę tego pojąć, co się wokół mnie dzieje. Na dole, czyli w Olsztynie, jak również
w kraju.
Widzę, drogi Jacku, że zebrało Ci się na filozoficzne dywagacje. Stałeś się nawet samokrytyczny, ale nie przejmuj się, wcale nie jest z Tobą aż tak źle. Dziwią Cię niestety sprawy tak
oczywiste, które nawet największym filozofom się nie śniły.
Jak to może być, że posłowie uchwalają nowe ustawy, które jeszcze niepodpisane przez prezydenta muszą
być poprawiane, bo są legislacyjnym knotem? Nie mówiąc
o tych, które już obowiązują i trzeba nanosić poprawki, bo zamiast pomagać ludziom, krzywdzą ich, tak jak
np. ustawa 500+. Tak ją skonstruowano, że samotne matki
mogą tracić część alimentów.
Podobnych przykładów jest
mnóstwo na każdym szczeblu władzy państwowej i samorządowej. Czy to jest nasza
narodowa wada, że nie potrafimy nic dokładnie wykonać?
Nie będę politykować, bo
od tego mamy wybrańców
narodu. Ja tylko głośno zastanawiam się nad tym, co mnie
otacza. Gdziekolwiek człowiek popatrzy, tam jest źle albo niedokładnie, a w najlepszym przypadku trzeba zaraz
naprawiać. I znowu zaczynam
się wkurzać, bo wyrzucane są
w błoto nasze pieniądze, a potem brakuje ich na ważne społeczne cele, takie jak na przykład służba zdrowia, oświata,
kultura, czy nawet drogi. I wymyślane są nowe ustawy pozwalające opodatkowywać,
żeby mieć pieniądze, a potem trzeba to zmieniać, bo
jest niedokładnie albo komuś
szkodzi.
W Olsztynie też ta nasza
narodowa wada, a może chluba, pokutuje. Widać to prawie
na każdym kroku.
I co my biedni obywatele
możemy zrobić, kiedy niemal
wszystko jest nieodpowiednio
wykonane? Kilka przykładów.
Tory tramwajowe pękały. Sygnalizacja świetlna cały czas
„Człowiek im starszy, tym
mądrzejszy powinien być”
– ta maksyma jest już od lat
nadużywana (żeby nie powiedzieć: wyświechtana) i odnosi się do dawnych czasów,
w których umiejętności i wiedzę dawało doświadczenie
życiowe. W dobie komputerów, internetu, mediów i powszechnego dostępu do nauki
wiek nie ma już takiego znaczenia. Dlatego coraz częściej
stawia się na młodość. Kadra
kierownicza w niektórych firmach nie przekracza trzydziestu kilku lat. Kiedyś nie do
pomyślenia. To właśnie tacy ludzie powinni zmieniać
nasz kraj, ponieważ zmieniają
REKLAMA
jest usprawniana. Zamiast
bezkolizyjnych skrzyżowań
wybudowano takie, które tamują ruch. Nowe nawierzchnie już są pofałdowane. Czy
teraz to wszystko do poprawki? Albo z innej strony. Cały
czas usuwane są bariery architektoniczne, które inwalidom
utrudniają poruszanie. I co
z tego, kiedy bywają one nowymi przeszkodami. Na przykład naprzeciwko ratusza lub
na pętli autobusowej tak skonstruowano wysepkę na przystanku, że łatwo o wywrotkę
poruszającego się na wózku.
Nowy przystanek koło teatru,
ale na wózku pod wiatę dojechać nie można. Oczywiście
nie ma sprawy. To wszystko
można
poprawić, ale
pieniądze są
niestety
zmarnowane.
Przykłady można mnożyć. Z innej beczki. Najpierw
udzielono pozwolenia na budowę centrum handlowego
przy ulicy Sikorskiego, a po
jakimś czasie zabrano. I kto
zawinił? Po co ta
zabawa
w kotka i myszkę?
Cały czas
mówi się o kapitalnym remoncie olsztyńskich ulic,
a niewiele się
robi, bo po co.
Szkoda pieniędzy, lepiej wydawać je na łatanie
dziur
w dziurach, wychodząc z założe-
nia, że nierówna nawierzchnia zwolni jazdę kierowców.
Prawda, jakie to mądre posuniecie! Za tym wszystkim stoją jednak ludzie i nie wiem,
czy to dla nich chluba, czy też
ich wada, że nie potrafią gospodarować pieniędzmi, aby
wystarczyło na tak potrzebne miastu inwestycje. Czasami też przez niekompetencje
doprowadza się do przyjęcia
przedsięwzięć źle wykonanych. Przecież wszystko można poprawić, a potem znowu
poprawić! I co? Mam prawo
mieć dylemat, czy na starość
jestem mądry, a może jednak
głupi?
Jacek Panas
go właśnie dla siebie i swoich
dzieci. Nie wszystkim jednak
to odpowiada.
Zastanawiasz się, Jacku,
czy naszą wadą narodową
jest to, że nie potrafimy nic dokładnie wykonać. Trudno mi
się z Tobą zgodzić. Za granicą nasi rodacy są w większości przykładem wzorowej pracy. Być może przemawiają za
tym względy ekonomiczne,
ale fakt pozostaje faktem. Natomiast w kraju bardzo często
bywa niedokładnie, tandetnie,
prowizorycznie, a w związku z tym do poprawki. Skąd
to się bierze? Przede wszystkim z pośpiechu, złego zarządzania i planowania oraz niedoszacowania kosztów. Nie
od dziś
wiadomo, że jakość musi
kosztować.
Jak jest tanio, to często zamiast jakości
jest właśnie jakoś.
Takie podejście zostało odziedziczone po minionej epoce. Malowanie trawy
przed wizytą „ważnych gości”, zasłanianie prowizorycznymi parkanami niedokończonych inwestycji, uroczyste
otwarcia (i zaraz po nich zamknięcia), asfalt kładziony
bezpośrednio na piasku – to
tylko humorystyczne przykłady działania niektórych osób
i instytucji odpowiedzialnych
za taki stan rzeczy. Chęć pokazania się z jak najlepszej
strony, za wszelką cenę. I to,
co zawsze było najważniejsze,
chociaż parę dni przed terminem. Dzisiaj nas to śmieszy,
ale niektórym takie działanie
pozostało w genach.
Teraz mamy za to wszechobecną demokrację. W Olsztynie doprowadziła ona między
innymi do tego, że kilkadziesiąt osób zadecydowało o tym,
jak będzie przebiegała kolejna
linia tramwajowa w naszym
mieście. Odbyły się konsultacje społeczne, ale jak zwykle
przyszła na nie tylko garstka
mieszkańców, której na tym
najbardziej zależało. Decyzja zapadła i niedługo pewnie
słychać będzie głosy niezadowolonych z takiego obrotu
sprawy. Ale na zebranie niektórym przyjść się nie chciało.
I tak to zawsze wygląda.
Natomiast podoba mi się
bardzo Twój, Jacku, pogląd na
problem dziur w jezdni. Nie
wpadłem na to, ale zgadzam
się z Tobą, że powodują one
wolniejszą jazdę, więc przyczyniają się do zwiększenia
bezpieczeństwa. I tym optymistycznym akcentem kończę
dzisiejszą polemikę.
Andrzej Zb. Brzozowski
REKLAMA
olsztyn
“Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016
7
Olsztyn jeszcze większy?
Miasto robi się coraz ciaśniejsze. Władze Olsztyna co rusz rzucają okiem na tereny sąsiednich gmin, szukając terenów pod inwestycje. Jednak mieszkańcy okolicznych miejscowości są
w większości przeciwni przejęciu. Losy poszerzenia granic administracyjnych najprawdopodobniej rozstrzygnie planowana obwodnica.
Pomysł poszerzenia granic administracyjnych Olsztyna przedstawił prezydent
Piotr Grzymowicz m.in. na
swoim blogu. Zdaniem prezydenta, dynamiczny rozwój
Olsztyna sprawia, że na przyszłość naszego miasta należy
spojrzeć z kilku stron.
– Jedną z nich, bez wątpienia trudną i dlatego trochę przemilczaną, jest kwestia granic miasta. To problem
nie tylko nasz, ale wielu
ośrodków
wielkomiejskich
– stwierdził prezydent i przypomina: – Ostatnim istotnym
poszerzeniem granic Olsztyna było włączenie wsi Dajtki w roku 1966, czyli pół wieku temu. Od tego czasu nasze
miasto dotarło do swoich granic, a kilka sołectw – do granic Olsztyna. Pora zacząć wyciągać z tego wnioski – dodał
prezydent i podał przykłady
miast, które tak zrobiły. To
Rzeszów, Zielona Góra i Opole. W tym ostatnim przypadku
mieszkańcy byli „za”, w przeciwieństwie do okolicznych
miejscowości, które miałyby
zostać wchłonięte.
Ratusz nie ukrywa, że problemem jest brak terenów pod
inwestycje. Potwierdza to sprawa jednego z inwestorów, który szuka ziemi pod budowę fabryki. Miasto zaoferowało mu
grunty w sąsiedztwie fabryki
Michelin w okolicach Ostrzeszewa. Przedstawiciele inwestora skusili się jednak na działki znajdujące się w okolicach
Tomaszkowa, czyli na terenie
sąsiedniej gminy Stawiguda.
Druga sprawa to specyfika zaludnienia wsi znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie Olsztyna. Masowo
swoje domy stawiają tam osoby, które często są zameldowane w Olsztynie, a na pewno pracują w nim na co dzień.
Z drugiej jednak strony tacy
mieszkańcy chcieliby podobnych usprawnień jak olsztynianie. Chodzi np. o zorganizowanie dojazdu komunikacji
miejskiej czy przedszkoli dla
ich dzieci.
Prezydencki wpis na blogu o potrzebie poszerzenia granic administracyjnych
Olsztyna wywołał natychmiastową reakcję. Najpierw zareagował radny Krzysztof Kacprzycki. Ten samorządowiec
najlepiej zna problemy wynikające z mieszkania na granicy gmin. Sam mieszka na
Zaciszu, w bezpośrednim sąsiedztwie z gminą Stawiguda. W zasadzie nie ma posiedzenia sesji rady miasta, by
nie interpelował w sprawach
związanych z problemami
Olsztyn będzie potrzebował podobnych terenów
Czy Bartąg jest atrakcyjnym kąskiem dla Olsztyna?
trapiącymi mieszkańców olsztyńskiej części osiedla, a których rozwiązanie wymagało porozumienia z władzami
Stawigudy.
– Styk granic Olsztyna
z gminą Stawiguda oparty na
linii ulicy Bartąskiej to jeden
z powodów, dla których warto
podnieść te działania – stwierdził radny na sesji rady miasta.
Prezydencki wpis wzmógł
czujność mieszkańców Bartąga, sąsiada Olsztyna. Do
miasta mają niespełna 2 kilometry. W kwietniu rozpoczęli akcję zbierania podpisów wśród mieszkańców tej
wsi i pobliskiego Bartążka. To
sposób, by wyrazić sprzeciw
„oderwaniu tych sołectw od
gminy i przyłączeniu ich do
Olsztyna”.
– Nikt i nic nie może tak po
prostu zmazać 671 lat historii
oraz tradycji naszej wioski. Jej
autonomia powinna być dla
nas priorytetem, by pokazać
młodym pokoleniom, że warto walczyć o swoje. Liczę na
wasz lokalny patriotyzm – zaapelował Grzegorz Kołakowski, sołtys Bartąga.
I ruszyła akcja zbierania
podpisów pod petycją wyrażającą sprzeciw wobec jakimkolwiek zmianom granic administracyjnych miasta
kosztem terenów gminy Stawiguda. Same władze gminy przekonują, że zapewniają
swoim mieszkańcom przyjazne warunki do życia. Potwierdzeniem tego podejścia
ma być fakt, że w planowanych inwestycjach żadna z
miejscowości nie jest pomijana. Kolejna sprawa to łatwiejszy dostęp do urzędu.
To dzieje się m.in. poprzez
uruchomienie zamiejscowego „Punktu obsługi interesanta” zlokalizowanego przy uli-
Wiele małych miejscowości nie chce stać się dzielnicą Olsztyna
cy Stawigudzkiej. Korzystać
z niego mogą m.in. mieszkańcy Jarot i Bartąga. Nie bez
znaczenia – zdaniem władz
gminy – jest i to, że mieszkańcy mają większy wpływ
na kształtowanie składu rady gminy, bo w tak małych
społecznościach wybierane są
najczęściej osoby znane i poważane w środowisku. Kolejna sprawa to fundusze unijne.
Są one skierowane właśnie na
rozwój obszarów wiejskich,
zapewniając coraz szerszy dostęp do podstawowych usług
dla ludności wiejskiej.
Irena Derdoń, wójt gminy Stawiguda, zapewnia,
że nie odda swoich sołectw
Olsztynowi.
– W naszej gminie żyje się bardzo dobrze – mówi.
– Sprzyja temu zarówno samo
położenie poszczególnych sołectw, jak i wzrost gospodarczy naszego samorządu. Nawet nie bierzemy pod uwagę
zmian granic administracyjnych. Takie stanowisko prezentują nie tylko mieszkańcy
wsi położonych najbliżej Olsztyna, ale także osiedli takich
jak Tęczowy Las, które zlokalizowane są przy samych granicach miasta. Z chęcią możemy włączyć w swoje granice
administracyjne tereny, które w przeszłości zabrał nam
Olsztyn.
Jednak o losie gminy
Stawiguda mogą rozstrzygnąć sprawy niezależne od
mieszkańców. Jedną z nich
jest planowana budowa obwodnicy Olsztyna. Jej trasa
przetnie najatrakcyjniejsze tereny. Prowadzić będzie z okolic Kudyp do Tomaszkowa,
a stąd w okolicach Bartąga
dalej zlokalizowana zostanie przy Jarotach. To, co czeka mieszkańców gminy Stawiguda, sygnalizują już same
oznaczenia związane z przygotowaniami do tej inwestycji.
W przypadku Bartąga obwodnica znajdzie się zaledwie 1,5
km za wsią. W terenie naniesione zostały specjalne oznaczenia wskazujące dokładny
przebieg drogi. Sami mieszkańcy gminy Stawiguda są
podzieleni co do swojej administracyjnej przyszłości.
– Przynależność do Olsztyna podniosłaby prestiż naszej miejscowości, która stałaby się dzielnicą – mówi jeden
z mieszkańców Bartąga. – Poza tym zabudowa postępuje w takim tempie, że prędzej
czy później staniemy się częścią miasta.
Dla innych jest to nie do
pomyślenia. – Jako jedna
z dzielnic Olsztyna staniemy
się kolejną w długiej kolejce
osiedli, które będą musiały dobijać się o jakąkolwiek inwestycję – mówi przeciwnik włączenia Bartąga do Olsztyna.
mgres
8
“Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016
nasze osiedle
Na Pieczewie jak
Bazarek przy Żurawskiego nie poraża estetyką
Z nowocze
snego plac
u zabaw ko
rzystają dz
ieci i... st
arsi
i
iędzy blok
ecione m
pl
odzinne w
my jednor go
ce lub do
ie
Szeregow przy ul. Turkowsk
ciu:
– na zdję
Osiedle Pieczewo jest jednym z najmłodszych osiedli Olsztyna – zarówno historycznie, jak i pod względem wieku mieszkańców. Zajmuje południowo-wschodni skraj miasta o powierzchni
224 ha i jest jednym z gęściej zaludnionych. Mieszka tam ok. 11 tys. osób. Niczym szczególnym się nie wyróżnia, bo to typowe osiedle bloków z okresu późnego PRL-u i początków transformacji. Są takie w każdym polskim mieście. Na pierwszy rzut oka przytulnie tu i spokojnie: jak za piecem. Może dlatego Pieczewo? Zwano je też Falklandami.
Pieczewo graniczy na
północy z osiedlem Mazurskim – od skrzyżoREKLAMA
wania ul. Kra sickiego z
Wańkowicza jego granica
przecina Rodzinne Ogro-
dy Działkowe „Semafor”
i za supermarketem Cerrefour biegnie miedzami i po-
lnymi drogami do granicy
z gminą Purda.
Od zachodu granicą
jest ulica Kubusia Puchatka (prowadzi w kierunku
północnym od lasu do zbiegu ulic Witosa i Krasickiego). Od wschodu i południa
(ul. Calineczki) osiedle znów
styka się z gminą Purda.
Główną ulicą Pieczewa jest
wciąż Wilczyńskiego, przy
której znajduje się końcowa
pętla komunikacji miejskiej.
Nazwy ulic są często bajkowe. Tylko czy żyje się tu jak
w bajce?
Spółdzielcza
ekspansja a Falklandy
Kiedyś był tu podobno
majątek Pieczewo, ale nazwa nie jest do końca wyja-
REKLAMA
śniona. Została po majątku
kolonijna zabudowa, kilka
gospodarstw. Droga łącząca
te zabudowania prowadziła
w kierunku Jarot. Jej ślady
zachowały się m.in. w ciągu ul. Kubusia Puchatka w
postaci przydrożnego starodrzewia i nowych, już jednorodzinnych domów. W XX
wieku tereny te przyłączono
do sołectwa Jaroty, a potem
znaczne obszary sołectw Jaroty i sąsiedniego Szczęsnego trafiły w granice miasta.
Pod koniec ubiegłego wieku powstały tu m.in. ogrody działkowe „Krokus” i nowe domy.
Pierwsze bloki przy
ul. Boenigka na nowym osiedlu „Jaroty” (zwanym też Falklandami) zaczęto budować
w 1982 roku. Kolejne budynki przy ul. Jeziołowicza, leżącej na jego wschodnim skraju
zwanym już Pieczewem, oddano do użytku w czerwcu
1985 roku. Dwa lata później
z rozrastających się Falklandów wyodrębniono osiedle
o nazwie „Pieczewo”. Ale budowano wtedy szybko i byle
jak: domy były pełne usterek.
W książce Bohdana Łukaszewicza pt. „Raptularz miejski.
Olsztyn 1945-2005” można
wyczytać, że „w bloku przy
ul. Żurawskiego 15 siedemdziesiąt procent zainstalowanych kuchenek gazowych było niesprawnych”. Dodajmy,
że Szkołę Podstawową nr 33
(obecne Gimnazjum nr 13 im.
Huberta Wagnera) wybudowano w 1990 roku.
nasze osiedle
“Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016
9
za piecem?
Las to skarb
osi się
Rarytas przy ul. Panasa 5, kwiatowy
Głównym
inwestorem
na osiedlu była od początku Spółdzielnia Mieszkaniowa „Jaroty”, później doszły
inne spółdzielnie: „Perkoz”
(w tym roku obchodzi 30-lecie, gratulujemy!) i „Dom” (28
lat na Pieczewie! – też gratulujemy). Ostatnio konkurują
z nimi deweloperskie posesje
różnych wspólnot mieszkaniowych, ale i tak spółdzielcy zawiadują zdecydowaną
większością nieruchomości.
Na znacznych, wciąż niezabudowanych
obszarach
osiedla planuje się kolejne
duże blokowisko. Krajobraz
zmieni się wkrótce także
wskutek budowy tras dojazdowych do węzła „Szczęsne”
na obwodnicy Olsztyna.
Wszędzie daleko
Pierwszy autobus linii
numer 17 pojawił się na Pieczewie (pętla Wilczyńskiego)
także w latach 80. XX wieku. W 1987 roku uruchomiono tam linię nr 20. Teraz miasto planuje doprowadzić do
Pieczewa linię tramwajową.
Bo daleko stąd zarówno do
ogródek pod balkonami
pracy, jak i do centrum miasta: teatru, kin, hal sportowych, basenów i szkół średnich. Daleko stąd i do plaż
nad najatrakcyjniejszymi jeziorami. Nie ma tu znanych
restauracji ani dużych firm
czy wielkich ciągów handlowych, jest tylko zaniedbany
bazarek przy ulicy Żurawskiego. Nie ma też wielkich
awantur: chyba że o miejsca
parkingowe, których brakuje, zwłaszcza dla osób niepełnosprawnych. Jednak stan
ulic i chodników jest fatalny, szczególnie w okolicach
przychodni przy ulicach Świtycz-Widackiej i Gębika. Miasto podobno obiecało rychły
remont tych nawierzchni.
Niezadowolenie mieszkańców ze stanu ulic potwierdzają badania przeprowadzone
przez Instytut Badań i Analiz
Grupy OSB (publikacja Urzędu Miasta z 2012 r.). Na dodatek zupełnie brakuje ścieżek rowerowych i jasno wytyczonych
traktów spacerowych. W plątaninie krętych ulic i numeracji
domów gubią się pewnie najbardziej wytrawni listonosze.
ont
o rem
id
itycz-W
Ul. Św
aż pr
ackiej
dbać
rto o niego za
Pieczewa, wa
Gdzie ta młodzież?
Na Pieczewie jest dużo
ładnie urządzonych placów
zabaw dla małych dzieci,
szczególnie w części spółdzielczej. Ale gdzie pożytecznie i kulturalnie spędzą wolny czas, gdy podrosną? Dziś
jedyną alternatywą dla starszej młodzieży, zostawionej
samej sobie, jest status znudzonego blokersa, bo nie ma
dla niej imprez, klubów i boisk do różnych gier. Jest tylko jedno boisko nieopodal
gimnazjum, zimą służące za
lodowisko. Kto zadba o to,
gdzie nastolatki przyzwoicie
mogłyby się wyżyć?
Dobrze, że ostatnio – dzięki projektowi OBO – przybyło nieco urządzeń do rekre-
acji siłowej między ulicami
Świtycz-Widackiej, Sikiryckiego i Gębika. Ale – o dziwo! – ćwiczą tam raczej starsi ludzie. Młodych taki sport
już nie rajcuje? Kto ich do tego zachęci?
Lepiej niż trzy lata temu
Jedna cecha różni Pieczewo od innych osiedli: ponad
połowa terenu jest niezabudowana, w tym jest ok. 40
ha lasu i liczne drobne oczka
wodne. Niestety – obraz lasu
jest żałosny, mnóstwo śmieci. Od przewodniczącej rady osiedla Haliny Mikulskiej usłyszałem, że sprawy
własnościowe są tu bardzo
skomplikowane, więc trudno
o dobrego gospodarza. Ale to
płuca osiedla i potencjalne tereny rekreacyjne, więc mieszkańcy powinni dbać tam
o porządek tak, jak na zieleńcach przed własnymi domami. Ten las służy przecież im,
a to że cudzy, nie oznacza,
że można go zanieczyszczać!
Dobrze, że zieleni jest także
sporo w spółdzielczej, coraz
lepiej zadbanej części osie-
dla, co potwierdzili uczestnicy ostatniego wiosennego przeglądu w ubiegłym
tygodniu.
– Jest ładniej niż trzy lata
temu – cieszy się przewodnicząca Mikulska.
Jerzy Pantak
10
“Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016
Gdy oczy
potrzebują relaksu
Jednym z największych mitów jest przekonanie, że komputer
psuje oczy. To nie monitor jest winny naszej wadzie wzroku. To
my sami pogarszamy swoje widzenie, nieprawidłowo korzystając
z urządzenia, w które wpatrujemy się nierzadko całymi godzinami.
Opracowano reguły pozwalające na bezpieczne dla oczu korzystanie z komputera. Odległość twarzy od monitora powinna
wynosić co najmniej 70 centymetrów. Górny brzeg ekranu najlepiej by znajdował się poniżej poziomu naszych oczu. Monitor
ponadto nie powinien stać na tle okna. Wyświetlany obraz ma
być stabilny, wyraźny i kontrastowy.
Pomieszczenie pełne komputerów powinno być często wietrzone, bo przegrzane powietrze wysusza oczy. Co najmniej raz
na półtorej godziny trzeba odejść od komputera, dać oczom odpocząć. Patrząc się w ekran, mrugamy za rzadko, przez co wysuszamy dolną część oka. Dlatego pamiętajmy o nawilżaniu
oczu. Są do tego specjalne preparaty, ale poradzimy sobie bez
nich. Wystarczy wykonać zaskakująco proste ćwiczenie. Zakryjmy dłońmi oczy w taki sposób, aby móc swobodnie mrugać. Przez minutę zamykajmy i otwierajmy oczy pod dłońmi
z prędkością mrugnięcia na sekundę. Następnie wstańmy od
komputera, podejdźmy do okna. Popatrzmy na przedmioty bliskie i odległe. To powinno wzrok odprężyć.
W pracy przy komputerze dobrze jest mieć okulary z powłoką antyrefleksyjną. Dzięki niej wyeliminujemy niekorzystne dla oczu odbicia światła od powierzchni okularów i ekranu.
Domowy izotonik
z nasionami chia
Nasiona szałwii hiszpańskiej zyskują popularność w Europie jako superfood – mały dar natury o wielkim działaniu prozdrowotnym. Te czarne, podłużne nasiona chia po zalaniu ciepłą wodą pęcznieją. Nie mają smaku, więc można je dokładać
do potraw, zwiększając wartość odżywczą posiłku. Niektórzy
sportowcy przygotowują sobie naturalny izotonik z tymi nasionami. Wystarczy do bidonu wlać ciepłą wodę, wsypać dwie łyżki nasion chia, dodać łyżkę soku z cytryny i osłodzić, w zdrowej
wersji sokiem z agawy. Ten domowy izotonik będzie znakomity podczas truchtania, przejażdżki rowerowej i innych sportów
wytrzymałościowych. Napój jest smaczny. Napęczniałe nasiona
przypominają delikatny miąższ, a sok cytrynowy nadaje izotonikowi pazura. Jednak największą zaletą tego lekkiego koktajlu jest nie jego smak, a wartości odżywcze. Nasiona chia mają więcej kwasów omega 3 niż słynny łosoś oraz więcej wapnia
niż mleko. Zawierają mnóstwo błonnika pokarmowego (aż 35
gramów w 100 gramach nasion), który reguluje trawienie. Magnez i żelazo to kolejne pierwiastki, których nam brakuje, a których skarbnicą są te tajemnicze nasiona z Ameryki Południowej.
REKLAMA
Zdrowy styl życia
Stronę przygotowała OR
Mała podmianka,
duża niespodzianka
Czy wiesz, że jak trzy wysoko przetworzone produkty podmienisz na zdrowszą propozycję, to twój organizm ci się odwdzięczy?
Co wyrzucić z szafki kuchennej, a co postawić w niej na królewskim miejscu?
Białe makarony i ryże
są najchętniej wybieranym przez nas zamiennikiem ziemniaków. Tymczasem niedocenione są
polskie kasze. Mają cenne witaminy z grupy B,
a do tego spore ilości magnezu, potasu, żelaza,
miedzi, cynku, wapnia
czy fosforu. Trwają spory
o to, która kasza jest najzdrowsza. Najbardziej
popularne są gryczana, jęczmienna i kuskus,
ale witaminową bombą są też kasza orkiszowa i jaglana. Niestety pomysły na wykorzystanie
kasz kończą się na gulaszu. Zmieńmy to. Kasza
jęczmienna i orkiszowa
może śmiało zastępować
biały ryż, a kasza gryczana z cebulką niech czasami wypchnie nam z talerza ziemniaki. Kuskus
może przydać się tam,
gdzie jakaś potrawa ma
być puszysta, na przykład znakomita z nią jest
zapiekanka warzywna.
Jaglanka z kolei jest idealna na słodko, może być
użyta do domowych deserów z owocami.
Jak wyglądają kanapki, które każdego dnia robi-
my dla siebie i rodziny? To
smutne kromki białego chleba z oklapłymi plastrami żółtego sera. Czy nie lepiej takie
mało wartościowe zapychacze
zastąpić jedną superkanapką?
Pełnoziarnistym pieczywem
z plastrem szynki, sałatą, pomidorem, ogórkiem kiszonym, rzodkiewką, papryką,
szczypiorkiem,
kiełkami
– i wszystkim, co tam zdrowe-
go mamy pod ręką. Czy zdrową kanapkę czymś posmarować? Oczywiście! Witaminy
w większości rozpuszczają się
w tłuszczu, dlatego maślany
akcent będzie dobrą bazą.
Gotujmy zupy bez chodzenia na skróty. Czyli bez
kostek rosołowych. Składają się głównie z niezdrowego utwardzonego oleju palmowego, soli i glutaminianu
sodu. Warzywa stanowią
w takiej kostce „rosołowej”
niewielki ułamek. Nie najlepszym wyborem są też maggi
i vegety – są nafaszerowane poprawiaczami smaku. Znacznie lepsze dla zdrowia będzie
przyrządzenie prawdziwego
bulionu warzywnego. Marchewkę, seler, pietruszkę, por,
cebulę, czosnek gotujemy,
a powstały wywar przelewamy do plastikowych
butelek lub pojemników
i mrozimy poporcjowany. Mrożenie nie odciska
piętna na wartościach odżywczych, a więc bulion
z zamrażarki będzie fajną opcją dla leniuchów,
a dużo aromatyczniejszą i zdrowszą niż obiad
z proszku.
Płatki śniadaniowe
przyczyniają się do otyłości. Jeden talerz płatków
z mlekiem zawiera nawet kilka łyżek zakamuflowanego cukru. Producenci tych rzekomo
zdrowych
produktów
chwalą się na opakowaniach, że oto zwiększyli zawartość niektórych
witamin. Niestety, są to
sztuczne trudno przyswajane witaminy. Dlatego płatki śniadaniowe,
kukurydziane, niektóre
typy musli lepiej zastąpić takimi płatkami, których nie wystarczy zalać mlekiem, ale trzeba
je gotować. Na przykład
płatki owsiane górskie.
Potrzebują tak intensywnej obróbki cieplnej,
bo są nieprzetworzone, czyli nie odebrano im wartości
odżywczej. Osłódźmy je miodem, dodajmy trochę suszonych owoców – a od razu będzie zdrowiej.
Im większą mamy świadomość, co jest zdrowe, a co nie,
tym szersze mamy pole do popisu. Podmieńmy bułkę tartą
na mąkę razową albo sezam.
Biały cukier na rafinowany
cukier trzcinowy. Pasteryzowane w wysokiej temperaturze mleko UHT zastąpmy tak
zwanym mlekiem świeżym,
bo w nim jeszcze żyją jakieś
pożyteczne bakterie. Majonez umieśćmy na czarnej liście produktów do odstrzału,
starając się samodzielnie robić
sosy na bazie jogurtu naturalnego z przyprawami.
Kobietą być
Stronę przygotowała OR
“Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016
11
Depilacja laserowa
Nadeszła wiosna i znooowu trzeba golić nogi – żartują niektóre z nas. Otóż wcale nie trzeba nic
golić. Można użyć plastrów z woskiem. Nakleić je na nogi i oderwać z włosami. Nie zawsze jest to
miłe uczucie, ale przez tydzień lub dwa mamy gładką skórę. A jeśli marzy nam się rozprawienie
z włoskami na dłużej? Warto rozważyć poddanie się zabiegowi laserowego usuwania owłosienia.
Jak odwrócić uwagę płaczka
Różne triki są znane rodzicom próbującym uspokoić płaczące dziecko. Czasami maluch marudzi z głodu lub zmęczenia, wtedy trzeba tylko zaspokoić jego potrzeby fizjologiczne. Częściej
jednak płaczliwe skargi dotyczą jakiegoś drobiazgu, który wyprowadził pociechę z równowagi. Malec się potknął i przewrócił lub też się czegoś wystraszył. Zaczyna płakać. Nie chce
przestać. Jak szybko zażegnać problem?
Po pierwsze, unikaj mówienia dziecku, żeby przestało płakać. Zamiast tego zachęcaj, aby ci powiedziało, czego
naprawdę chce albo czym się
martwi.
Klasyczna prośba
„powiedz mi”, choć wydaje się
zbyt prosta, by była skuteczna,
okazuje się zwykle najsensowniejszym rozwiązaniem.
Opanuj sztukę odwracania uwagi. Nawet przenie-
sienie dziecka w inne miejsce lub banalne: „uważaj,
kukułka!” może powstrzymać strumień łez. Jeśli płacze z powodu przewrócenia
się, udawaj, że wymierzasz
karę przedmiotowi, o który
dziecko się potknęło. Zrób
groźną minę i wymamrotaj
gniewnie: „ty niedobry progu! Szybciutko przeproś moją córeczkę”.
Można też postarać się
rozbawić dziecko, odtwarzając jego upadek w zabawny
sposób. Udawaj, że początkowo nie dostrzegłaś powodu zdarzenia. Powiedz coś
w stylu: „Moje biedactwo!
Upadłeś, ale jak? Auć (bum!)
Ojej, jak boli!”. Nie ma nic
śmieszniejszego od sytuacji,
w której to rodzic złapał zająca.
Mistrzyni grilla triumfuje
Przypieczone kiełbaski, soczyste kawałki karkówki, skwierczący boczuś, marynowane kawałki kurczaka – bez nich maj w Polsce nie byłby majem. Jak nasz kraj długi i szeroki, czuć ten
mięsny aromat i słychać gwarne przekomarzania, czy oto już kulinarne dzieło zdejmować
z rusztu, czy jeszcze potrzymać. Oj, jak my to znamy! W tym roku rzućmy na grill kilka dodatkowych przekąsek.
Proste do zrobienia i przepyszne są faszerowane pieczarki
z grilla. Po odcięciu nóżki nakładamy do kapelusza intensywnie przyprawiony czosnkiem
farsz ze szpinaku z twarożkiem
oraz kawałkami suszonych pomidorów. Faszerowane pieczarki można posypać serem lub
skropić oliwą z oliwek. Smaczna jest i cukinia z grilla. Trzeba ją
umyć, pozostawić w skórce, ale
pociąć na grube plastry. Na górę
kładziemy ser pleśniowy i czekamy, aż całość zmięknie. Palce
lizać. Zaskoczyć swym oryginalnym smakiem może też... pietruszka. To białe warzywo kroimy na cieniutkie plastry, by po
kilkunastu minutach mieć chipsy. Te opcje świetnie uzupełniają mięso.
Na grillu można też przyrządzić smakołyki dla dzieci.
Na przykład banany z czekoladą. Myjemy banany, nie obieramy ich, tylko wytarte kładziemy na grill. Co jakiś czas
obracamy banany na ruszcie,
by zmiękły po obu stronach.
Na koniec przecinamy skórę
wzdłuż i w kieszonkę wkładamy kostki czekolady. Gdy
zaczynają topnieć, wyciągamy pachnące, ciepłe banany
i w szmatce podajemy dzieciom.
Gdy światło emitowane
przez laser przenika przez skórę, pochłania melaninę, barwnik występujący w mieszkach
włosowych. W ten sposób powstaje energia cieplna, która niszczy włosy i ich mieszki.
W ten sposób damy sobie radę
zarówno z grubymi włosami na
nogach czy rękach, jak i z delikatnymi obszarami górnej wargi, okolic bikini, pach czy brzucha. Wystarczy kilka zabiegów
i z włoskami w naświetlonym
obszarze żegnamy się na co
najmniej rok, a zwykle na lata.
Brzmi ciekawie, prawda?
Depilacja laserowa nie jest
jednak pozbawiona wad. Jest
kosztowna. Jeden zabieg usuwający owłosienie z nóg kosztuje w Olsztynie – w zależności od typu użytego lasera – od
prawie 500 do bagatela 900 złotych. Za potraktowanie laserem pach damy od 90 do 300
zł. A pojedynczy zabieg to za
mało. Należy go powtórzyć co
najmniej trzy- lub czterokrotnie ze względu na to, że światło lasera niszczy tylko te włosy, które są w aktywnej fazie
wzrostu, a nie wszystkie przecież w chwili zabiegu są na tym
samym etapie. Prócz włosów
widocznych na skórze mamy
i te, które dopiero nam wyrastają – ich laser nie wypali. Dlatego z nimi trzeba rozprawić
się podczas kolejnego naświetlania za kilkaset złotych.
Już po pierwszej sesji laserowej depilacji ubywa nam
prawie połowa tych najbardziej rzucających się w oczy
ciemnych włosów. Te, które
pozostały, są cienkie i słabe.
Po czterech zabiegach owłosienie na nogach czy innej części
ciała jest przerzedzone średnio
o dziewięćdziesiąt procent.
Prawdopodobnie najbardziej zadowolone z tego typu depilacji będą te z nas, które mają ciemne włosy i jasną,
nieopaloną skórę. Im ciemniejsze włosy, tym wyższe
w nich stężenie melaniny, która dla światła emitowanego
przez laser jest jak czerwona
płachta dla byka. Blond włosy,
siwe lub rude są na przegranej
pozycji – mają mało melaniny
i je usunąć najtrudniej. Kobiety, o tym kolorze owłosienia
będą potrzebowały większej
liczby naświetleń, by uzyskać
zadowalający efekt.
Przed zabiegiem i po nim
nie wolno podrażniać skóry. Nie trzemy depilowanej powierzchni ręcznikiem.
Nie myjemy szorstką gąbką.
Unikamy agresywnych kosmetyków, zwłaszcza na bazie alkoholu, oraz złuszczania naskórka, np. peelingiem.
Nawilżamy skórę łagodnym
preparatem. I przede wszystkim chronimy naświetloną część ciała przed słońcem.
Nie wolno opalać się przez co
najmniej miesiąc – to byłoby
niebezpieczne. A zatem wychodzi na to, że depilacji laserowej warto poddać się, póki
jeszcze nie nastało lato.
Na koniec warto podkreślić, że laserowe usuwanie
owłosienia może trochę boleć.
To uczucie dyskomfortu przypomina pieczenie lub szczypanie. Oczywiście ból jest do
zniesienia, zwłaszcza w dobie coraz nowocześniejszych
laserów. Zresztą my, kobiety,
jesteśmy pod względem depilacji odporne jak diabli. Niejeden facet piskliwie jęknął,
zrywając sobie plasterek z ręki czy nogi. Nam by nawet powieka nie drgnęła.
12
rozmaitości
“Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016
REKLAMA
Gotuj z Andrzejem
BARAN 21.03 – 20.04
Trudno Ci będzie pogodzić się z czyjąś dominacją.
Chyba powinieneś wreszcie
i ostatecznie komuś wyjaśnić,
że koleżeństwo nie polega na
wyręczaniu w codziennych
obowiązkach.
Zwłaszcza
małżeńskich.
LEW 23.07 – 23.08
Zachowaj
równowagę
między entuzjazmem a poczuciem realizmu. Dzięki temu Twoje życie stanie się
o wiele prostsze. Prostota życia nie oznacza w tym przypadku wyłącznie powrotu do
natury i naturyzmu.
STRZELEC 23.11 – 21.12
Nie bądź gapą! Realizuj
swoje pomysły, zanim o nich
zapomnisz lub ktoś Cię ubiegnie. W przeciwnym razie nigdy nie zostaniesz wynalazcą
i racjonalizatorem. Przyszedł
czas na spełnianie marzeń.
Świat na Ciebie czeka.
BYK 21.04 – 20.05
W pojedynkę nie wygrasz
walki. Jest wiele osób zainteresowanych współpracą właśnie z Tobą, lecz nie są one
bezinteresowne. Nie zawsze
najlepszy jest ten, kto chce najmniej. Takie mamy czasy. Inne szybko nie nadejdą.
PANNA 24.08 – 23.09
Wycieczka za miasto poprawi Twój nastrój. Wypoczynek na łonie natury w towarzystwie rodziny, kolegów
z pracy, znajomych, przyjaciół
i innych osób spowoduje, że
z ochotą wrócisz do pracy.
A o to chyba chodzi.
KOZIOROŻEC 22.12 – 20.01
Potrzebujesz teraz choćby
drobnych przyjemności. Spotkaj
się z przyjaciółmi, wyjedź gdzieś
na urlop albo chociaż kup sobie
coś ładnego. Samochód, dom,
może jacht. Cokolwiek! A może
wszystko naraz? Stać Cię?
BLIŹNIĘTA 21.05 – 21.06
Nadchodzący okres może
niestety obfitować w nieprzewidywalne i stresujące sytuacje. Pamiętaj, że nadmierny
pośpiech jest szkodliwy. Nie
dotyczy to w żadnym razie łapania pcheł. Na szczęście to
nie jest Twój problem.
WAGA 24.09 – 23.10
Jeśli sytuacja już od jakiegoś czasu wydaje Ci się zbyt
napięta, to przyszła w końcu
pora na to, by wreszcie wyjaśnić nieporozumienia. Można
to zrobić polubownie lub w sądzie. Decyzja należy do Ciebie.
WODNIK 21.01– 19.02
Jeśli chodzi o zdrowie, to
przyda się trochę więcej umiaru i rozsądku. Ostatnio ciągle
się przepracowujesz, objadasz, a potem sięgasz po lekarstwa i znowu jesteś głodny, a przez to chętny do pracy.
Czyli koło się zamyka.
SKORPION 24.10 – 22.11
Nie oczekuj od życia manny z nieba, kiedy można ją
kupić w sklepie. Możesz nawet trafić na jakąś promocję.
Pamiętaj też o urodzinach bliskiej Ci osoby. Zaskocz ją jakimś nieoczekiwanym prezentem. Będzie zdumiona.
RYBY 20.02 – 20.03
Otwierają się drzwi do
błyskotliwej kariery. Sukces
może być nie tylko nagły, ale
także spektakularny, olśniewający i jeśli mądrze go wykorzystasz – trwały. Jak to mówią... od przybytku głowa nie
boli. Tylko nie zemdlej!
RAK 22.06 – 22.07
Jeżeli będziesz się kierować jedynie ambicją, możesz
podjąć niewłaściwą decyzję.
Nie bierz sobie tak bardzo do
serca tego, że ktoś Cię skrytykował. Skrytykuj jego! Zobaczysz, jak się zdziwi. A co!
Redakcja zastrzega sobie prawo do unieważnienia horoskopu, bez podania przyczyn!
AZB
Grillowana
cukinia
Sezon grillowy właśnie się rozpoczął. Pachnie dymem, pieczonym mięsem i rozmaitymi specjałami.
Grillować potrafi każdy, tylko kulinarne popisy zawężają się zazwyczaj do kilku podstawowych, sprawdzonych potraw.
Królują oczywiście karkówka, żeberka, kaszanka
i kiełbasy. Nie wymagają
zbyt wielkiego wysiłku i zawsze się udają, no chyba że się
przypalą. Dlatego proponuję coś innego. Bardzo modne
(i zdrowe) są grillowane warzywa. Możemy na ruszcie położyć w zasadzie wszystkie,
ale cukinia szczególnie się do
tego nadaje. Najlepsze są te do
20 cm długości.
Składniki:
1 świeża cukinia (ok.
20 cm długości), kilka
plasterków bakłażana,
1 średnia cebula,
50 g wędzonego łososia,
50 g startego żółtego
sera, kilka plasterków sera
feta, cztery ząbki czosnku,
oliwa z oliwek, sól, pieprz,
oregano i świeża bazylia.
Cukinię
przecinamy
wzdłuż, po czym wybieramy
ze środka miąższ. Najlepiej
zrobić to małą łyżką. Czosnek
(dwa ząbki) drobno siekamy,
dodajemy oliwę i w takiej zalewie marynujemy cukinię
przez parę minut. Po wyjęciu
można leciutko ją posolić.
W trakcie marynowania
przygotowujemy farsz. Kroimy w drobną kostkę bakłażana oraz cebulę (możemy dodać
też resztę wydrążonej cukinii)
i przesmażamy na oliwie z dodatkiem pozostałego czosnku.
Wszystko łączymy z pokrojonym drobno wędzonym łososiem, dodajemy przyprawy
(według uznania) i nakładamy
na wyjęte z marynaty cukinie.
Całość posypujemy żółtym serem i kładziemy na ruszt. Najlepiej jeżeli grill jest zamykany,
jeśli nie, to możemy cukinię za-
winąć delikatnie w folię aluminiową. Pieczemy aż cukinia będzie miękka. Przed podaniem
kładziemy na wierzchu ser feta (nadaje specyficzny smak)
i kilka listków bazylii.
Podany farsz jest oczywiście przykładowy, można dodać pieczarki, paprykę, ugotowany ryż albo przesmażone
mielone mięso. To już zależy od
kulinarnej fantazji i upodobań.
Nietuzinkowe danie na pewno
urozmaici grillowe propozycje.
W podobny sposób możemy faszerować i inne warzywa: paprykę, bakłażany, ziemniaki,
cebulę, a nawet świeże ogórki. Wszystko będzie palce lizać.
Życzę więc wszystkim smacznego i wyruszam na poszukiwanie kolejnych kulinarnych
pomysłów.
Andrzej Zb. Brzozowski
ślady przeszłości
“Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016
13
Jak Pawełek historię
Olsztyna poznaje
Niestety w tym roku kwiecień nie rozpieszczał nas, jeżeli chodzi o pogodę. Było zimno. W moim ogródku poza trawą nic nie urosło. Na drzewach owocowych są pąki, ale na razie nie pokryły
się kwiatami. Mam nadzieję, że maj będzie cieplejszy. Przypominam sobie. W ubiegłym roku kwiecień też był chłodny, ciepło zaczęło się robić dopiero po zimnych ogrodnikach i chyba
w tym roku będzie podobnie.
Synoptycy zapowiadają upalne i suche lato. Nie mogę się doczekać, bo planuję podczas
urlopu dwutygodniowy
wędrowny obóz rowerowy. Każdy z naszych
wehikułów wyposażony
jest w dwukołowy wózeczek, na którym będziemy transportować sprzęt
biwakowy. Już sprawdzałem. Taki zestaw nie
jest za ciężki. Bez wysiłku
można dziennie przejechać około 50 – 60 kilometrów. W tym roku zamierzam pojechać na Mazury
Garbate, a potem na rozlewiska Biebrzy. Zobaczymy, może się uda. Na
razie trenuję. Przez panujące jeszcze chłody moje wycieczki sprowadzają się do olsztyńskich ulic,
a raczej ścieżek rowerowych, z których chętnie
korzystam.
Gdy odpoczywałem na
starówce, w moje ręce wpadło stare zdjęcie, na którym
jest sklep z szyldem „Rybol”.
Oczywiście po powrocie z wycieczki natychmiast zajechałem do Jacka Panasa, miłośnika dawnego Olsztyna. Jak
mnie zobaczył, nie słuchając
mnie, od razu zaczął:
– Oj Pawełku, ty mnie zamęczysz! Pewnie masz jakieś
zdjęcie i chcesz, abym napisał o nim jakąś ciekawą historyjkę? Mam sporo czasu, więc
nie ma sprawy.
Szybko dałem mu znalezione przeze mnie zdjęcie.
Z góry podziękowałem i pojechałem do domu. Rano w skrzynce
miałem już e-maila od Jacka.
„Nie wiem, Pawełku, ale
wydaje mi się, że mnie się boisz, bo błyskawicznie zniknąłeś. A szkoda, bo miałem
pyszną porterówkę, moglibyśmy po szklaneczce łyknąć.
Trudno! Twoja strata.
Wracając do zdjęcia. Jak
przyjechałem do Olsztyna pół
wieku temu, to sklep z rybami pod nazwą „Rybol” mieścił się na Starym Mieście
przy obecnej ulicy Staromiej-
skiej (przed drugą wojną była to Oberstrasse). Teraz naprzeciwko dawnego Rybolu
jest restauracja Staromiejska, otwarta w 1958 roku.
W tamtych czasach była to ekskluzywna kawiarnia, a przed
wojną mieścił się tym miejscu sklep z odzieżą. Budynek,
spalony prawie doszczętnie
przez radzieckich „wyzwolicieli”, został odbudowany na
starych fundamentach. Wygląd trochę zmieniono i dołożono mu arkady. Jak przyjechałem, to Rybol już był,
a budynek ze Staromiejską był
w trakcie budowy.
Ten Rybol ze zdjęcia został
uruchomiony pod koniec 1945
roku w najmniej zniszczonym
domu. Został szybko wyremontowany i otwarto w nim
właśnie sklep z rybami. Przed
wojną w tym budynku był też
sklep z owocami morza i jezior. Należał do firmy „Nordsee”, która na początku lat 30.
dwie kamienice Mendelsohnów wykupiła, rozebrała i zastąpiła nowym obiektem, właśnie ze sklepem rybnym. Pod
ścianami były akwaria, w tym
ogromne na wystawie. Sta-
ły też zbiorniki na żywe ryby oraz specjalistyczne lady
do obróbki ryb. Dziwnym trafem to wszystko ocalało z pożogi wojennej, nawet kafelki
na ścianach.
Było duże zaplecze magazynowe z lodówkami i właściwy sklep. W jednej sprzedawano ryby żywe i mrożone,
w drugiej wędzone i różnego typu konserwy, oczywiście rybne. Można było już
w tamtych czasach kupić kawior. Z wędzonych ryb pamiętam szprotki, makrele
i dorsze. Na początku lat 60.
pierwszy raz w życiu jadłem
krewetki. Pamiętam, ojciec
kupił ich w Rybolu ze dwa
kilogramy. Ugotowaliśmy je
i w ciągu paru minut wszystkie
zostały zjedzone, nawet pan-
cerze, którymi delektował się
nasz pies Baron.
W akwarium na wystawie
co jakiś czas prezentowano jakieś ciekawe gatunki ryb lub
ogromne sztuki. Pokazywane
były rekiny, szczupaki, jesiotry, sandacze czy sumy. Jeden
wąsaty okaz to miał chyba
z 35 kilogramów. Mogę się
mylić, bo to było dawno. Jak
było ciepło, to już od delikatesów czuć było specyficzny
zapach. Mimo tego w sklepie
zawsze były kolejki, a szczególnie przed świętami.
Od ulicy św. Barbary czynna była w latach 80. pierwsza
i jedyna w Olsztynie smażalnia ryb, oczywiście należąca do sklepu. Przede wszystkim smażono dorsze, flądry,
szczupaki i sandacze.
Rybol i smażalnia
zostały zamknięte w latach 90. W sklepie jest
teraz drogeria, a w smażalni serwują zupy.
Gdzieś od połowy
XIX wieku w tym miejscu co Rybol był sklep
z odzieżą należący do
Dawida Mendelsohna,
ojca znanego niemieckiego architekta Ericha
Mendelsohna, urodzonego w 1887 roku właśnie w tym domu. Kupiec Dawid Mendelsohn
był w Olsztynie bardzo
znaną postacią. Współzałożył w 1892 roku
ochotniczą straż pożarną, którą przez kilka
lat dowodził. Wykładał
w szkole rolniczej, brał
udział w pracach rady
miejskiej. Przyczynił się
do powstania kolumn
sanitarnych oraz działał w Czerwonym Krzyżu. W 1929 roku prezydent
Rzeszy Paul von Hindenburg
uhonorował go wysokim odznaczeniem
państwowym.
Pod koniec życia przeniósł się
z mieszkania nad sklepem do
wilii na obecnej ulicy Fałata,
gdzie zaraz po dojściu Hitlera do władzy zmarł.
Jego syn Erich. Gimnazjum skończył w Olsztynie,
a potem studiował w Berlinie.
Był bardzo zdolnym i znanym modernistycznym architektem. Według jego projektu
wybudowano wieżę Einsteina
w Poczdamie (obserwatorium
astronomiczne), a w Olsztynie
dom przedpogrzebowy przy
ulicy Zyndrama z Maszkowic.
Gdy rozpoczęły się prześladowania Żydów, wyemigrował do Anglii . W Niemczech hitlerowcy pozbawili
go majątku i zaszczytów. Brytyjskie obywatelstwo uzyskał
w 1938 roku. Od 1941 roku przebywał w USA. Zmarł
w 1953 roku w San Francisco.
W latach 50. w Olsztynie
ryby można było jeszcze kupić właśnie w Rybolu, a także
w sklepie rybnym usytuowanym na rogu ulic Kościuszki
i Kętrzyńskiego oraz w hali
targowej przy ulicy Kopernika. Tu stoiska miały niektóre
gospodarstwa rybackie. Jeziorowego czy stawowego prywatnego rybołówstwa w zasadzie nie było.
Pawełku, tyle wiem na temat sklepu Rybol. Pozdrawiam Cię i zapraszam na pogawędkę przy szklaneczce”.
E-maila od Jacka Panasa
zredagował Pawełek
14
olsztyn
“Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016
Stronę przygotował MR
Pamiętajcie o odblaskach!
RADZI...
Do prawidłowego rozpoznania alergii wziewnej niezbędna
jest konsultacja ze szczegółowo przeprowadzonym wywiadem, który – gdy zostanie przeprowadzony prawidłowo – daje
nieocenione wskazówki, na podstawie których wiadomo, co
należy robić dalej.
Jak domowym sposobem
radzić sobie z nasilonymi objawami alergii wziewnej?
Przede wszystkim:
– w okresie pylenia zrezygnuj
ze spacerów po lesie czy łące;
– po powrocie do domu
z zewnątrz zmień ubranie, najlepiej wziąć szybki prysznic;
– w ciągu dnia przebywaj
w zamkniętych pomieszczeniach,
szczególnie gdy na zewnątrz jest
wietrznie i słonecznie;
– podczas upału okno
można uchylić, ale koniecznie
zasłoń je firaną;
– mieszkanie wietrz wieczorem i zawsze po obfitych
opadach deszczu;
– unikaj dymu papierosowego i mocnych perfum
a unikniesz nasilenia objawów alergii.
Jeżeli ma się pewność, że
objawy, które odczuwamy,
są objawami alergii, to warto
też poddać się zabiegowi akupunktury. Akupunktura eliminuje błędy immunologiczne wywołujące alergię. Nasz
układ odpornościowy pozytywnie reaguje na bodźce
akupunkturowe. Dzięki stymulacji odpowiednich punktów lekarz akupunkturzysta
skutecznie wytłumi skłonność
do alergii.
AcuMedis Akupunktura
Al. Sybiraków 14/3, tel. (89) 534 61 10
www.acumedis.com
Wydawać by się mogło, że
niektóre przypomnienia dotyczące zachowania się na drodze związane są z konkretnymi porami roku, że jaskrawy
strój wypada nosić na sobie
jesienią i zimą. Jednak dla
naszego dobra nie wpędzajmy się w kłopoty. O niektórych sprawach warto pamiętać przez cały rok.
Wkraczamy w tygodnie
z najdłuższymi dniami w roku.
Jednak nadal po zmierzchu,
w czasie szarówki i w ciemnościach obowiązuje nas ostrożność na ulicach i drogach.
Przypomnijmy, że w Polsce
obowiązują przepisy, które na
pieszych idących poboczem
drogi poza terenem zabudowanym nakładają obowiązek
posiadania na ubraniu elementów odblaskowych. Mogą to być zawieszki, opaski
na ramię, kamizelki lub chusty. Można je kupić na stacjach benzynowych lub niemal
w każdym sklepie. To niewielki wydatek. Najtańsze odblaski kosztują kilka złotych. Za
ich brak policjant może nałożyć
mandat w wysokości nawet
500 złotych. Bądź zatem widoczny na drodze o każdej porze roku. Nawet w środku lata,
gdy rozbawieni wracamy nocą
z wakacyjnej potańcówki.
Gruz w śmietniku
Wiosna, lato to doskonały
okres na wykonanie remontu
mieszkania. Można wymienić
urządzenia sanitarne w łazience czy w innej części mieszkania wyburzyć kawałek ściany.
Co zrobić ze starą miską klozetową, umywalką oraz gruzem?
Zawczasu warto o tym pomyśleć. Nie wolno ich wrzucać
do pojemników na śmieci lub
gromadzić w pobliżu śmietnikowych altanek. To grozi ukaraniem przez straż miejską
i innymi nieprzyjemnościami. Wyjściem z sytuacji jest
wynajęcie kontenera na nietypowe odpady. To kosztuje
(w zależności od wielkości
kontenera) około 200 złotych.
Za wrzucenie do śmietnika
gruzu lub starych urządzeń
sanitarnych możemy otrzymać mandat w wysokości 500
złotych. Jeśli remont wykonuje firma usługowa, to ona ma
obowiązek uprzątnąć odpady.
Za ich wywóz tak czy inaczej
zapłaci właściciel remontowanego mieszkania. To jednak
zawsze kosztuje mniej niż
mandat.
Opłata za pobyt
w domu seniora
Pobyt w domu opieki społecznej bywa jedynym wyjściem dla
schorowanego seniora. Jednak za korzystanie z takiego
ośrodka trzeba płacić.
Pensjonariusz mający rentę lub emeryturę przekazuje
na poczet opłat nawet do 70
procent swojego świadczenia.
A często jest to kwota niepokrywająca całych kosztów opieki. Brakujące pieniądze powinna wpłacić
rodzina: małżonek, dzieci, wnuki, prawnuki. Gdy takich osób nie ma, to obowiązki przejmuje gmina. To spore
obciążenie. Dlatego gdy rodzina nie kwapi się do uiszczania opłat, DPS może podać dzieci lub wnuki do sądu.
I może tak postąpić nawet jeśli rodzic przez lata nie inte-
resował się dziećmi, nie łożył na nie, a nawet gdy został
pozbawiony władzy rodzicielskiej. Jedynym wyjściem
z tej kuriozalnej sytuacji jest
złożenie wniosku od obowiązku wnoszenia opłat.
O zwolnienie z tych opłat mogą ubiegać się osoby bezrobotne, cierpiące na przewlekłe
choroby uniemożliwiające zarobkowanie lub płacące już za
pobyt w placówkach opiekuńczych innych członków rodziny. Takie wnioski składamy
w ośrodku pomocy społecznej właściwym dla miejsca zamieszkania danej osoby.
Nie takie podatki straszne...
Dzień otwarty w biurze podatkowym!
Czy jesteś przedsiębiorcą, którego nurtują pytania natury podatkowej? Czy sam umiesz je rozwiązywać? Czy wolisz o tym porozmawiać z kimś, kto ma większą wiedzę w tym temacie?
A może dopiero zamierzasz rozpocząć biznesową przygodę i nie wiesz, od czego zacząć? Czy wiesz, co jest ważne i na co trzeba zwrócić baczną uwagę? Czy kiedykolwiek miałeś ochotę
chwycić słuchawkę i zapytać o nurtujący Cię problem podatkowy? Co Cię powstrzymało?
Mam dla Ciebie niespodziankę. Z okazji Dnia Doradcy Podatkowego moje biuro
otwiera szeroko swoje drzwi.
Przyjdź! Zobaczysz, w jakich
warunkach pracuję i poznasz
moich współpracowników.
Dowiesz się, czym dokładnie
zajmują się pracujące w biurze osoby i w jakich kwestiach
można tu liczyć na pomoc
eksperta.
Opowiemy o tym, jak i po
co powstało biuro, czym możemy się pochwalić oraz jakie
mamy plany na przyszłość.
Pomożemy w rozwiązaniu
Twoich problemów, wyjaśnimy, odpowiemy na pytania.
Serdecznie zapraszam osoby, które koncentrują się na
dynamicznym rozwoju swojej firmy i chcą bezpiecznie
prowadzić interesy w tradycyjnych oraz nowoczesnych
obszarach.
I to nie koniec niespodzianki. Na co dzień porada ekspercka kosztuje co
najmniej 100 zł. W tym wy-
środki przekażę wolontariuszom działającym pod hasłem
„Olsztyn Kocha Koty”. Bezdomność tych zwierząt i ich
problemy nie są mi obojętne.
Dzień Doradcy Podatkowego w moim biurze będzie
jednocześnie Dniem Pomocy
dla Kotów!
jątkowym dniu opłata będzie
dowolna, według Twojego
uznania. Będziesz mógł wrzu-
cić do skarbonki tyle, ile uważasz. Każde 5 zł będzie na wagę złota, bo wszystkie zebrane
Zapraszam serdecznie
11 maja 2016 r.
w godzinach 11-16
Ordynka, Olsztyn, ul.
Linki 5/1
Elżbieta Krywko
doradca podatkowy
sport
REKLAMA
“Nowe Życie Olsztyna” nr 9 (180) 2016
Taekwondo ITF wciąż konkuruje z WTF
Start Olsztyn zjednoczony
Od lat taekwondo dzieliło się na dwa nurty – olimpijskie WTF i nieolimpijskie ITF. W Olsztynie nie brak zagorzałych miłośników obu nurtów. I choć wiele ich dzieli, to łączy rzecz najważniejsza – walczą dla Polski.
Kiedyś politycy sprowadzili ten sport do dziwnego
znaczenia. Chodziło o sprawy Wschód –Zachód. Od tego
momentu federacje ITF oraz
WTF rozeszły się. Od wielu lat mają albo taekwondo
nieolimpijskie, albo olimpijskie (WTF). Na razie wyszło
na to, że olimpijską odmianą
taekwondo jest WTF. Czy to
znaczy, że sztuka walki w ITF
już się nie liczy?
– Jak to w sporcie bywa,
nie jest to wszystko jednym
znacznikiem – mówi prezes
Startu Olsztyn Tomasz Dunalski. – Ponieważ organizacje ITF oraz WTF trochę
się różnią, nie będę o tym
informował. Niemniej zawsze jest możliwość dogadania się. A teraz jest ku temu szansa.
Bardzo dobrze, że takie są
intencje obu stron. Przecież
zawsze trzeba rozmawiać,
a wojna niczemu nie służy.
Obecnie w klubie trenuje
wielu znakomitych zawodników. Zacznijmy od taekwondo ITF. Najlepszą zawodniczką tego klubu jest Anna
Dąbrowska. Ta sportsmenka
wywalczyła już wiele medali mistrzostw Polski, Europy
czy świata.
– Ania Dąbrowska jest naszym oczkiem w głowie. To
wspaniała zawodniczka, która cały swój wolny czas poświęciła sportowi – dodał Tomasz Dunalski.
Niestety ze względu na
druk gazety nie możemy podać aktualnych wyników mistrzostw Europy w fińskim
Tampere. Jedyną olsztynianką reprezentującą biało-czerwone barwy jest właśnie
Ania. Ponieważ mistrzostwa
są rozgrywane podczas polskiej majówki, a wydanie
naszej gazety zależy też od
innych czynników, nie możemy powiadomić obecnie
o sukcesach olsztynianki.
Dlatego cytujemy głos prezesa Startu Olsztyn Tomasza
Dunalskiego:
dalista mistrzostw świata
w taekwondo WTF.
– Szkoda tylko, że taekwondo ITF, z racji bycia
dyscypliną
nieolimpijską,
nie przynosi już tylu punktów województwu w rywalizacji sportu młodzieżowego
– smuci się Dunalski. – Może
jeszcze kiedyś władze sportowe uznają, że sporty olimpijskie są równie ważne w wychowaniu dzieci i młodzieży.
IRON
Tym walecznym młodym ludziom lepiej nie wchodzić w paradę
– Liczę, że Ania zdobędzie
dla Polski sześć medali, w tym
dwa złote. Indywidualnie na
podium może znaleźć się w
kategorii wagowej do 56 kg,
technikach specjalnych i układach. Podobnie może trzy medale zdobyć w konkurencjach
drużynowych.
Na poprzednich mistrzostwach Europy olsztyńska zawodniczka wywalczyła cztery
medale – dwa indywidualnie
oraz dwa w drużynie.
Olsztyńskie taekwondo
ITF jeszcze funkcjonuje. Faktem jest, że coraz mniej dzieci garnie się do tego sportu. Oprócz Ani Dąbrowskiej
sukcesy odnosi także Barbara Pirogowicz. Jednak nabór
do młodszych sekcji sprawił,
że nie widać następców braci Tomasza i Dariusza Idzikowskich, ich siostry Iwony,
Moniki Jabłonowskiej, Doroty Majorkiewicz i kilku innych zawodników oraz oczywiście wspomnianych wyżej
zawodniczek.
– Obecnie coraz mniej zawodników trenuje nieolimpijską odmianę taekwondo.
Faktem jest, że zajęcia z narybkiem prowadzą doskonali trenerzy, m.in. Dariusz
Idzikowski, lecz nawet to nie
przekonuje na tyle, żeby uprawiać ten sport – konkluduje
Tomasz Dunalski.
Obecnie Start Olsztyn postawił na taekwondo olimpijskie (WTF), w którym szko-
Dziwny jest ten sport
Gramy armią zaciężną czy swoimi wychowankami? A może
podzielimy to na pół? Załatwmy sponsora – może lokalnego,
a może krajowego? Być może nic z tego nie wyniknie, a może
coś uszczkniemy? Oj, dziwny jest ten sport w Olsztynie.
Od wielu lat toczy się pewna dyskusja. Czy w grach zespołowych mamy mieć tylko wychowanków, a może posiłkować się
zawodnikami z innych miast?
Być może pół na pół byłoby tym,
co przyniesie odpowiednie wyniki? To tylko dywagacje. Rzeczywistość jest bardziej brutalna.
Popatrzmy na olsztyńskich
siatkarzy. Po raz kolejny zaczęto budowę zespołu, który miał
włączyć się do walki o... przynajmniej szóstą lokatę. Podobnie jak rok temu wydano kolejne pieniądze na to, żeby zespół
znowu zajął... dziesiąte miejsce.
A może zamiast walki o lokaty
– zresztą siódma, ósma czy
dziewiąta i tak mało kogo satysfakcjonują – było trzeba ograć
drużynę? Przecież to nieważne, czy dziesiąte miejsce zajmą najemnicy, czy wychowankowie klubu. Może warto było
dać szansę młodym zawodnikom, a nie na siłę ogrywać tych,
którzy z tego klubu najprawdopodobniej odejdą po tym sezonie? Bo dziesiąte miejsce klubu
z takimi tradycjami bardzo boli.
A wyrzucone pieniądze jeszcze
bardziej. Te finanse można było
przeznaczyć na grupy młodzieżowe lub chore dzieci, a nie na
zawodników, którzy nie za barREKLAMA
Mimo młodego wieku olsztyńska zawodniczka Anna Dąbrowska zdobyła już niejedno
trofeum
li się młodych zawodników
od podstaw. Pierwszą grupę
stanowią sześciolatki. Potem
są kolejne etapy przejścia od
młodzika przez kadeta, juniora, młodzieżowca aż po
seniora. Jednym z trenerów w tym klubie jest Marcin Chorzelewski, jedyny
dotąd polski brązowy me-
REKLAMA
15
dzo chcieli grać (patrz: mecze
wyjazdowe).
Podobnie rzecz ma się w innych dyscyplinach sportowych,
ale na nie przyjdzie kolej. Nie
chcę, żeby powtórzono błędy
Indykpolu AZS. Przecież olsztyńscy piłkarze nożni także nie
spełniają naszych nadziei. Tylko
że tam gra trochę mniej zaciężnych. Natomiast zobaczymy, co
będzie z piłką ręczną. Jak na razie Warmia pędzi do ekstraklasy
własnymi siłami (oprócz dwóch
czy trzech zawodników reszta to
wychowankowie). Kilkanaście
lat temu takim własnym wychowem olsztynianie awansowali
do ekstraklasy. Czy historia się
powtórzy?
Pozytywnie zaczyna się dziać
na linii Warmia – Szczypiorniak. Oczywiście ból tam jest, ale
może zostanie zlikwidowany.
To wszystko sprawia, że nawet
w tak biednym regionie można
osiągnąć coś własnymi siłami. Potem należy odpowiednią polityką
sportową doprowadzić do umocnienia klubu, lecz do tego potrzebni będą działacze, którzy potrafią
zainteresować klubem i dyscypliną sportową potencjalnych sponsorów. Oczywiście bez przekrętów ze strony jednych i drugich.
IRON

Podobne dokumenty

Życie Olsztyna

Życie Olsztyna rowery, rolki, kajaki i rowery wodne. W nowych budynkach jest pierwsza w Polsce hala do siatkówki plażowej z podgrzewanym piaskiem, cztery korty do squasha, siłownia i gabinet odnowy biologicznej z...

Bardziej szczegółowo