29 lipca- niedziela - Wspólnota Miłość i Miłosierdzie Jezusa

Transkrypt

29 lipca- niedziela - Wspólnota Miłość i Miłosierdzie Jezusa
29 lipiec 2012
Temat: Cud rozmnożenia chleba
siostra Emanuel z Medzjugorje- historia lodówki i spiżarki, świętego Franciszka z
Asyżu- dziecięca, szalona wiara-, Pan Bóg się o wszystko zatroszczy-nakarmienie braci,
wszystko Pan Bóg nam daje przez ludzi,
Duchu Święty proszę abyś natchnął mnie. Duchu Święty, który jesteś Miłością Bożą,
ogarnij nas. Duchu Prawdy przyjdź i prowadź nas, uświeć nas w prawdzie. Maryjo, Matko
Jezusa spójrz na nas, z Jezusem błogosław nam, od wszelkiego zła, od wszelkiego złudzenia,
od wszelkiego niebezpieczeństwa zachowaj nas Maryjo. Niech Duch Święty przyjdzie teraz i
zstąpi na nas przez Ciebie. Duchu Święty przyjdź przez Maryję. Duchu Święty pomóż nam
przyjąć każde słowo, każde ziarenko Słowa, każdy chleb słowa Bożego. Przyjdź Duchu
Święty, abyśmy się nasycili Słowem Bożym dzisiaj, abyśmy nie byli głodni po eucharystii,
abyśmy przejęli najpierw chleb Słowa, a potem chleb jakim jest Ciało Jezusa. Przyjdź Duchu
Święty.
Na początku chciałby zapytać was: czy ktoś z was jest głodny? Niech podniesie rękę.
Tutaj widzę jest kilka osób jest głodnych. Po myszy świętej, mamy dużo chlebów to wam
damy. A jeszcze jedno pytanie: czy ktoś w tym ostatnim tygodniu, chodził po polu i łuskał
ziarenka? Na przykład pszenicy? Niech podniesie rękę. Nie spodziewałem się tego, ale dwie
osoby widzę, że są takie, który zbierały ziarenka pszenicy na polu, pytam dlatego, że to co
dzisiaj Pan Jezus powiedział i to, co było ogłoszone wcześniej jest związane z chlebem, a
chleb powstaje z ziarenek. Ja też przyznam, że też przed wczoraj chodziłem po polu i
łuskałem ziarenka, i przyszła mi taka myśl, jak wiele ziarenek musi utworzyć jeden chleb,
prawdopodobnie kilka tysięcy, żeby powstał jeden chleb. Jeden bochenek chleba, a jeśli te
ziarenka muszą być, najpierw zabrane, potem, znaczy te kłosy zebrane, zmlucone, ziarenko
zmielone, potem jeszcze przesiana ta mąka i potem może być wykorzystana ta mąka do tego
żeby piekarz zrobił z tego chleb, woda i tam jeszcze inne czasami dodatki, chociaż teraz się
robi chleb taki żeby jak najmniej było jakiś konserwantów, dodatków sztucznych. I potem
jeszcze piekarz robi z tego chleb, który jest jedzony przez nas i każdego dnia, jemy chleb.
Dzisiejsze Słowo Boże mówi o dwóch cudach. Jeden cud mały, rozmnożenia chleba, a
drugi wielki. Jeden związany ze Starym Testamentem, kiedy jeden z wielkich proroków
Elizeusz dokonał rozmnożenia w imieniu Boga chleba dla stu osób, dziesięć chlebów.
1
Powiedział do sługi: Idź taj do tym ludziom, tym stu osobom, aby się najedli. A ten się bronił:
dziesięć bochenków? To nie wystarczy żeby oni się nasycili. A On mówi: Idź. Ten chleb
będzie rozmnożony
przez Boga i wszyscy się najedzą, nasycą. I tak było, nasycą się i
pozostawią resztki. Jedli i pozostawili resztki według Słowa Pańskiego. Spełnił się cud
proroka Elizeusza, mimo, że w tamtych czasach i oczach tych ludzi to był wielki cud, żeby
nakarmić dziesięcioma małymi bochenkami sto osób, zostały jeszcze resztki. Ale prorok
Boga, prorok, który ma moc, człowiek, który jest posłany przez Boga może naprawdę
dokonywać wielkich cudów i małych również, jakiekolwiek znaki, które Bóg od niego zażąda
on wypełni, bo uczyni to nie swoją mocą, ale mocą Boga.
Opowiadała siostra Emanuel z Medziugorie, jest to francuska siostra zakonna, która
od wielu lat mieszka tak i żyje i modli się, tam, gdzie są miejsca objawień Matki Bożej i ona
opowiadała, że w czasie wojny, która była na balkanachm strasznej wojny to miejsce
Medziugorie było chronione przez Maryję. Za Medziugorie był wojna, tam ludzie się zabijali,
tam wiele było nieszczęść, ale w Medziugorie nikomu nic złego się nie stało. Nikt nie zginął,
nikt nie został zraniony, a piloci, którzy mieli zbombardować Medziuigorie nie byli wstanie
tego zrobić. I ona na tym miejscu Maryi żyła, w tej oazie pokoju, żyła i żyje. Opowiadała, że
bardzo, bardzo dużo ludzi przychodziło do nich, do tych sióstr i prosiło o jedzenie, o
żywność. One miały małą lodówkę u siebie siostry zakonne i prosiły Matkę Bożą – Matka
Boża, prosimy Ciebie i Twojego Syna o cud, żeby ta lodówka była pełna jedzenia, kiedy ją po
modlitwie otworzymy. Miały też jeszcze taką małą spiżarkę i w tej spiżarce chowały chleb,
który dostawały od piekarza, który ich lubi, który wypiekał chleb, ale dla niewielu ludzi, bo
nie było mąki. Rolnicy nie mogli uprawiać ziemi, więc wszystkiego było mało i w tej
spiżarce mieli też schowany chleb od tego piekarza i tą samą modlitwę zanieśli też do Maryi:
Matko Jezusa przecież to jest Twoje miejsce. My jesteśmy tutaj dla Ciebie i Twojego Syna.
Przychodzi wielu ludzi. Niech również ta spiżarka będzie palna chleba. Jaka wielka wiara
tych sióstr, tej siostry też Emanuel i rzeczywiście po modlitwie pomodliły się, otwierają
lodówkę- a w lodówce nic nie było- i lodówka jest pełna i tak było każdego dnia. Lodówka
była pełna i jeśli chodzi o tą spiżarkę, to poszły do spiżarki, gdzie było kilka takich chlebów,
takich małych dla tych sióstr i patrzą, a tam jest pełno chlebów, jakby ktoś świeżo upiekł dla
nich. I to nie jest wymysł, naprawdę takie cuda tam były i dzieją się w tym miejscu, ale kto
wierzy, kto ufa Bogu i Maryi i kto jest sługą Boga i kto Jemu cale życie poświęca, to jest
niemożliwe żeby Bóg mu nie odpowiedział w taki sposób, bo wiara takiego człowieka, można
powiedzieć jest cudowna, charyzmatyczna i niemożliwością jest to żeby nie było takich
cudów. Można powiedzieć, że cuda w przypadku takich ludzi jak ta siostra, jak wspomniany
2
prorok Elizeusz, dzieją się na porządku dziennym, bo ludzie ci, którzy mają wielką wiarę,
cudowną, taka można powiedzieć, aż do szaleństwa, do końca, to Bóg daje takim ludziom
wszystko, a przede wszystkim da strawy duchowe i laski i życie wieczne kiedyś, ale chce już
tutaj wynagrodzić.
Było tak również w przypadku świętego Franciszka z Asyżu, jeden z największych
świętych w historii, jeszcze ciągle mało znany. Jest to patron naszej wspólnoty Miłość i
Miłosierdzie Jezusa, taki święty wielki jak święty Ojciec Pio i było tak, że poprosił swoich
braci z zakonu i było tak, że jego zakon, w ciągu kilku lat bardzo się rozrósł. Było wielu
braci, tysiące braci, żeby przyszli ze wszystkich stron świata ówczesnego na kapitule, na
takie zabranie, że mogli też rozprawiać na temat spraw zakonu i modlić się co mają dalej
czynić, jakie dzieła mają prowadzić. I zebrało się około pięciu tysięcy braci i Franciszek
można powiedzieć, z takiej naiwnej, ale takiej dziecięcej wierze, szalonej, nie zatroszczył się
o nic dla tych braci, o nic, o jakieś maty chociaż, jakieś koce, jakieś kubki do pica, czy jakieś
talerze, o żadne jedzenie, nic, o nic się nie zatroszczyli tylko mówił: Panie ty mnie kochasz i
Ty kochasz te moje dzieci, które mi dałeś. To są moi synowie, moje dzieci. Ja wiem, że ja
poproszę i Ty im dasz jedzenie. O wszystko się Ty zatroszczysz. Wszystko będą mieli co jest
potrzebne żeby ta kapituła się odbyła i żeby nie głodowali. Jeszcze przyszedł święty Dominik,
założyciel Dominikanów i zobaczył, że jest tylu braci i przyszedł do Franciszka i mówi:
Bracie, ty chyba oszalałeś, przecież oni nic nie mają do jedzenia. Oni najpierw muszą się
najeść, a potem będziemy rozmawiać i będziemy się modlić, chociaż to był też człowiek
wiary, też człowiek charyzmatyczny, wielki święty, ale on inaczej patrzył na te sprawy i
uważał, że trzeba najpierw zatroszczyć się o to, co jest potrzebna dla ciała i mówi: czemu tego
nie zrobiłeś? A święty Franciszek powiedział: Bracie mój, Pan Bóg się o wszystko zatroszczy.
Zobaczysz, że będziemy mieli tyle, że jeszcze więcej niż potrzebujemy. I kiedy on to mówił te
słowa, to nagle gdzieś tam zaczęli się pojawiać ludzie na osłach na koniach, na wozach,
zaczęli zwozić chleby, warzywa, owoce, dużo jedzenia, jakieś koce i tak dalej, maty żeby ci
bracia mieli też gdzie się przespać. Przynosili mnóstwo tych rzeczy, że mieli jeszcze za dużo,
setki ludzi się pojawiło żeby przyjść z pomocą tym braciom i Franciszkowi. I ten święty
Dominik, jeszcze wtedy nie był taki święty może, ale pod wpływem świętego Franciszka
zrozumiał, że ubóstwo i zaufanie Panu Bogu, szalone takie, do końca, to jest naprawdę coś
pięknego, cudownego. I wszyscy mieli co jeść, nikt nie głodował, przez wiele dni modlili się,
rozprawiali też na temat zakonu. Wszystko mieli, wszystko Bóg im zapewnił.
To jest też nauka dla nas wszystkich, dla nas kapłanów, dla nas którzy żyjemy tu w
pustelni, dla was, żebyśmy tak do przesady nie troszczyli się o sprawy materialne, bo na Pan
3
Bóg wszystko co potrzebujemy da, jeżeli my będziemy się troszczyć o Niego. Oczywiście,
każdy w swoim zakresie musi jakoś rozeznać na ile ma też dbać i te sprawy materialne, bo
żyjecie w świecie. Praca, dom, rodzina, trudno, może to byłoby trochę szalone, ale sadze, że
też Pan Bóg by wam to wynagrodził, że takie szaleństwo, że przypuśćmy, nie wiem, żona
pracuje, mąż nie pracuje. I żona pójdzie do kościoła i Panie: Ja nawet nie będę gotować
obiadu mojemu mężowi, bo ja wiem, że będzie obiad i będzie jedzenie, i że Ty się o to
zatroszczysz. Po prostu nie mamy pracy i nie ma możliwości żebyśmy tej pracy mieli. Ja bym
się nie zdziwił, gdyby ta kobieta przyszła do domu, a obiad były na stole. Ja bym się nie
zdziwił gdyby tak było, naprawdę.
To jest oczywiście taki przykład trochę szalony, ale jeżeli ludzie żyją w takich
trudnych sytuacjach wielu z was, nie mając pracy, nie mając utrzymania, renty, emerytury i
czasami jest jakaś pokusa jakiego kombinowania, nawet może kradzieży. Nie trzeba kraść, nie
trzeba kombinować, więcej po prostu trzeba zaufać Bogu, więcej trzeba powierzyć swoje
sprawy Panu Bogu i Pan Bóg wynagrodzi to zaufanie i da o wiele więcej. Jeżeli chodzi o
naszą Pustelnię to ja się nie mogę nadziwić, że mamy wszystko to, co potrzebujemy do
normalnego życia tutaj, takiego doczesnego. Wszystko Pan Bóg nam daje przez ludzi, przez
wielu z was, jakieś jedzenie, ubrania, inne przedmioty, które są potrzebne do tego żeby tu
żyć, tym podobne rzeczy materialne. Ja nie musze się jako kapłan martwić o intencje, bo ma
intencji dużo dzięki Bogu. Wszystko jest laska, ale wszystko jest darem, który Bóg daje,
oczywiście przez ludzi też, i przez wielu z was i Pan Bóg też nas tutaj, jeżeli chodzi o nas,
którzy tu żyjemy, mówi: Wy macie troszczyć się o Moje sprawy i o sprawy zbawienia ludzi,
którzy tu przychodzą, którzy proszą was o modlitwę. Macie wypraszać im laski, a wszystko
będzie wam dodane. I ta ewangelia się spełnia. Pan Jezus powiedział też, jeżeli się będziecie
troszczyli o Mnie i o Moje królestwo wszystko będzie wam dodane i my możemy tu
powiedzieć, mamy wszystko to co potrzebujemy żeby jeżeli chodzi o te sprawy doczesne
żeby porostu być, żeby normalnie tutaj funkcjonować. I Bóg pokazuje: jeżeli wy dajecie mi
wszystko, to Ja wam dam też wszystko, stokroć wiele- powiedział Pan Jezus.
Wróćmy jeszcze do ewangelii, do ewangelii którą usłyszeliśmy. Pan Jezus naucza
tysiące ludzi. Ja też nie mogę się nadziwić jak czytam. Są takie fragmenty. Po pierwsze, jak
Pan Jezus mógł zebrać tylu ludzi? Przecież nie było w tamtych czasach reklamy, nie było
mediów, nie było dziennikarzy, a całego Izraela zebrało się tysiące ludzi, żeby Go posłuchać.
Zostawiali pracę, rodzinę, domy, żeby przyjść do Jezusa i Go posłuchać, i być uzdrowionym
przez Niego. Niesamowite zaufanie tych ludzi. Jaka wiara, jakie to kiedyś było cudowne, że
przychodzili do Jezusa, pierwsze jakieś tam słowo powiedział: jest taki i taki Jezus z
4
Nazaretu, Syn Jozefa i Maryi i żebyście wiedzieli jakie rzeczy On mówi, a żebyś wiedział jakie
On cuda czyni, to musisz to zobaczyć. Ludzie biegli. Nie było też wtedy samochodów i biegli
żeby zobaczyć Jezusa nawet kilkadziesiąt kilometrów czy więcej. A po drugie nie było
stadionów. Pan Jezus musiał wejść na jakąś górę
żeby wiedzieć tych ludzi. Widzieć
kilkanaście tysięcy ludzi. Nie było mikrofonów a wszyscy Go doskonale słyszeli, głośników,
nagłośnienia. My mamy trochę takie problemy czy jak jesteśmy u świętego Józefa w
Częstochowie, nie wszyscy nas słyszą, a tam Pan Jezus mówi i wszyscy Go słyszeli, rozmieli,
nakarmił ich najpierw ziarenkami Słowa Bożego.
Można powiedzie, że jedno słowo Pana Jezusa to jest takie ziarenko a cale Jego
nauczanie daje taki chleb dla duszy, dlatego dzisiaj Pan Jezus daje nam nie tylko słowo, ale
wiele słów, wiele ziarenek słowa, aby można powiedzieć z tych ziarenek słowa powstał taki
bochenek słowa dla twojej duszy, wtedy też Pan Jezus długo nauczał. My się często
martwimy kiedy kapłan już przedłuża, mówi dziesięć minut i piętnaście i więcej to już jest za
długo, i wielu ludzi nie jest już tam wstanie słuchać i ludzie już chcą wychodzić. Ale Pan
Jezus nauczał godzinami tych ludzi i jeszcze im było mało, jeszcze Go chcieli słuchać. I to
wcale nauczanie nie było łatwe, ale Pan Jezus widział, że ci ludzie kochają Go, że wierzą w
Niego, ufają Mu. Wszystko zostawili, że pielgrzymowali
do Niego, cały dzień Mu
poświecili, słuchali Go z uwagą, ale to byli głodni ludzie, ubodzy, biedni, nie mieli chlebów.
Pan Jezus się pytał: co macie? I mówią: dwieście denarów. Za dwieście denarów to można
było kupić kilkaset bochenków chleba, nie było tak źle, ale rzeczywiście w porównaniu z tym
tłumem no to na pewno, nie wszyscy by się najedli. Ale Pan Jezus mówi, czy jeszcze coś
mają i mówią, jest tu chłopczyk. Ma pięć chlebów, no to jeszcze gorzej. Tam dwieście
denarów to jeszcze można było kupić kilkaset chlebów a tutaj pięć, a Pan Jezus mówi:
starczy. Inna logika, zobaczcie. Apostołowie mówią: no nie damy rady. Oni muszą się rozejść
do domów, żeby się najedli, mamy dwieście denarów, to najwyżej będzie na kilkaset ludzi.
Tutaj przychodzi chłopczyk z kilkoma chlebami, tam jest Pan z pięcioma, ale przecież to jest
przecież szaleństwo, no przecież my się nawet nie najemy a ci dopiero ci ludzie. A Pan Jezus
im miej ma, tym większy cud może uczynić. Mówi: Dobrze, wystarczy, pięć chlebów. To jest
bardzo dużo. Jaka logika Pana Jezusa. Dla nas za mało, to jest po prostu jakieś nieobliczalne,
że teraz nakarmić tych ludzi pięcioma chlebami, a Pan Jezus mówi: wystarczy, to jest dla
Mnie sam raz. I nikt nie miał więcej chlebów.
Zobaczcie też, kilkanaście tysięcy ludzi i nikt nie miał bochenka chleba tylko ten
chłopczyk. To na pewno musiała Opatrzność Boża sprawić, żeby pojawił się taki chłopczyk z
pięcioma chlebami. Może od piekarza? Może syn piekarza? Może ktoś też tutaj z was jest
5
piekarzem albo synem piekarza? I tak chłopak rzeczywiście się pojawił: wystarczy te pięć
chlebów, bo Ja widzę wiarę tych ludzi. Ja dokonam wielkiego cudu dla nich. Ja ich nakarmię.
I nakarmił ich słowem, bochenkami Słowa Bożego. Teraz nakarmię ich ciała. Wystarczy te
pięć, to jest nawet za dużo dla Mnie. Zostaną jeszcze ułomki. Dwanaście jeszcze, dwanaście
koszów zostało. Pan Jezus nakarmił cały tłum i zostało jeszcze dwanaście koszów. To nie
były takie koszyczki jak się idzie na poświęcenie pokarmów, jak się idzie na Wielkanoc. To
były ogromne kosze, takie które mogły pomieścić 50 kilo, przypuśćmy pszenicy, ogromne
kosze i Pan Jezus sprawił taki wielki cud, że ci, którzy widzieli ten cud mówili: no. musimy
Go powołać królem, będziemy mieli co jeść. Nie zabraknie nam nigdy chlebna. To będzie
królewski chleb na nasze stoły. Ale Pan Jezus nie chciał być królem tego chleba
powszedniego, tego, którego jemy każdego dnia, ale chciał być królem chleba niebiańskiego
eucharystycznego. Trzeba obwołać Jezusa królem, królem dlatego, że daje nam każdego dnia
bochenki Swojego Ciała , każdego dnia może cie nasycić.
Kiedy my, kapłani, celebrujemy ofiarę najświętszą, łamiemy chleb, czasami zostają
jakieś kawałeczki, takie ułomki, trzeba je dokładnie wyzbierać nakarmi, bo każdy jest,
najmniejsza cząstka jest tak cenna, o wiele cenniejsza niż cały wszechświat w którym żyjemy.
Warto jest nawet troszeczkę oblizać nawet swoje palce, żeby nawet tą maleńką cząsteczkę
spożyć. Wielu z was będzie dzisiaj spożywało cały bochenek chleba. Pan Jezus można
powiedzieć, że się zmniejszył, bo kiedy chodził po ziemi to był taki jak my, jeden na jeden,
można powiedzieć, w takiej skali, ale po swojej śmierci i zmartwychwstaniu, stal się jeszcze
mniejszy. Mała hostia, mały komunikat i to w tym jest cały Chrystus. To nie jest kawałek
Pana Jezusa, cały, przyjmiecie dzisiaj całego Pana Jezusa, cały Duchowy Bochenek, Cale
Ciało i to ci wystarczy. Jedna hostia wystarczy, jedno ciało Pan Jezusa żebyś mogły żyć
wiecznie w niebie i być z Nim szczęśliwy na wieki.
6

Podobne dokumenty