Popyt i podaż a działania rządu

Transkrypt

Popyt i podaż a działania rządu
Popyt i podaż a działania rządu
Ustaliliśmy już, że na konkurencyjnym rynku cena jest wynikiem wzajemnych relacji popytu i podaży.
Nikt nie ma mocy, by ustalić ją tak jak zechce – cena na rynku kształtuje się na takim poziomie, jaki
odpowiada punktowi równowagi popytu i podaży. Oczywiście dzieje się tak tylko na rynku doskonale
konkurencyjnym, a o takie w rzeczywistości trudno – jednak dla naszej analizy możemy założyć, że tak
jest.
Załóżmy więc, że cena hot-doga wynosi 4 zł. Skoro jest to cena równowagi, to wielkość popytu i
wielkość podaży są równe i każdy kto chce, może kupić hot-doga, a każdy hot-dog znajduje nabywcę.
Może się jednak okazać, że ta z pozoru sielankowa sytuacja nie wszystkim odpowiada.
Stowarzyszenie Zwolenników i Sympatyków Hot-Doga (SZSH) protestuje, bo cena Hot-Doga jest za
wysoka i wielu osób nie stać na zakup tego produktu. Stowarzyszenie przeprowadziło poważne
badania naukowe, które jednoznacznie wskazują, że regularne spożywanie hot-dogów pozytywnie
wpływa na morale i samoocenę młodzieży, która dzięki temu daniu nie musi czuć się gorsza od
swoich amerykańskich i zachodnioeuropejskich rówieśników. Dlatego też SZSH stanowczo żąda, by
cena hot-doga została obniżona, dzięki czemu większa ilość uczniów mogłaby sobie na niego
pozwolić.
Z kolei Hot-Dog Bussines Club (HBC), zrzeszający sprzedawców hot-dogów, uważa że ceny tych
produktów są stanowczo za wysokie. Wg badań bezstronnych agencji tak niska cena, będąca efektem
wyniszczającej konkurencji, sprawia, że produkcja hot-dogów w całej Polsce jest zagrożona. Zyski
producentów są bowiem tak małe, że nie tylko musieli oni obniżyć pensje pracownikom, ale ponadto
jeśli nic się nie zmieni , będą zmuszeni zamknąć punkty sprzedaży i zwolnić całą załogę. Dla
podkreślenia dramaturgii sytuacji HBC informuje, że potencjalnie zwolnieni pracownicy mają średnio
na utrzymaniu 1,89 dziecka, w tym 0,03 dziecka niepełnosprawnego, zatem utrata źródeł dochodu
przez tych pracowników katastrofalnie wpłynęłaby na warunki wychowywania młodego pokolenia.
Obie grupy swoje żądania wysuwają w kierunku rządu. Ten może zareagować wprowadzając bądź to
cenę maksymalną (akceptując żądania SZSH), bądź cenę minimalną (akceptując żądania HBC).
Zobaczmy jaki wpływ będzie to miało na rynek.
Cena minimalna
Załóżmy, że rząd wysłuchał żądań SZSH i w odpowiedzi na nie wprowadził rozporządzenie, które
zakazuje sprzedaży hot-dogów powyżej pewnej ceny, zwanej ceną minimalną.
Z powodu bałaganu legislacyjnego i ogólnego
rozprężenia w ministerstwie, pierwsza wersja
rozporządzenia ustalała cenę maksymalną na
poziomie 5 zł. Jaki miało to efekt?
Żaden. Wyznaczona maksymalna cena była powyżej
ceny rynkowej, zatem nic się zmieniło, oprócz tego,
że w rządowych szufladach przybyło jedno
rozporządzenie. Cena i tak jest niższa niż 5 zł (bo
wynosi 4 zł), więc ustalenie, że nie może ona przekraczać 5 zł jest niewiążące i nie ma żadnego
znaczenia na rynku.
Jeśli jednak rząd się poprawi i maksymalna cena zostanie obniżona do 3 zł, efekty będą już bardziej
namacalne.
Cena zostanie ustalona na poziomie 3 zł – cena maksymalna będzie wiążąca. Powstanie dysproporcja
pomiędzy popytem i podażą. Będzie więcej chętnych do kupienia hot-doga, niż wyniesie produkcja
wszystkich firm. Oczywiście sprzedane może zostać tylko to, co będzie wyprodukowane, więc łączna
sprzedaż będzie równa podaży. Zielona kreska pokazuje różnicę pomiędzy popytem a podażą – to
niedobór hot-dogów na rynku. Takiej ilości zabraknie, by zaspokoić potrzeby wszystkich chętnych.
Oczywiście potrzebne jest jakieś rozwiązanie takiej sytuacji. Może to być wprowadzenie kartek na
hot-dogi (dzięki czemu ilość hot-dogów, które można kupić będzie ograniczona), mogą to być długie
kolejki (ci, którzy rano wstaną wcześniej i ustawią się w kolejce, dostaną hot-doga). Niektórzy
sprzedawcy mogą produkować hot-dogi jedynie dla swoich znajomych, inni sprzedadzą hot-dogi tylko
tym, którzy jednocześnie kupią np. 100 litrów paliwa. Być może rozwinie się też podziemny rynek
hot-dogów, gdzie nielegalnie będą one sprzedawane po cenie równowagi – 4 zł. Lub też inaczej – hotdogi po 3 zł będą sprzedawane tylko tym, którzy wręczą sprzedawcy odpowiednią łapówkę.
Ostatecznie wydaje się, że wprowadzenie w życie żądania SZSH nie poprawiło sytuacji uczniów.
Owszem, niektórzy mogą dostać hot-dogi taniej, jednak część nie dostanie ich w ogóle. Ostatecznie,
jak widzimy na wykresie, ilość hot-dogów będzie mniejsza niż przed wprowadzeniem ceny
maksymalnej. Zauważmy, że wielkość niedoboru zależy od elastyczności podaży – jeśli jest ona
nieelastyczna, to niedobór będzie stosunkowo niewielki.
Cena maksymalna
Może się jednak okazać, że rząd posłucha zaleceń HBC i ustanowi minimalną cenę hot-dogów. I
znowu, tak jak w przypadku ceny maksymalnej, może to nie mieć realnego znaczenia – jeśli cena
będzie poniżej 4 zł, to nic na rynku się nie zmieni.
Przypuśćmy jednak, że cena minimalna została ustawiona na poziomie 5 zł.
Gdy cena została podniesiona do 5 zł, producenci są skłonni zaoferować więcej hot-dogów, niż
interesuje to nabywców. Jest to tak zwana nadwyżka podaży, zielona linia na wykresie. Może się więc
zdarzyć, że producenci, którzy mają dobrą lokalizację i są lubiani przez klientów zarobią więcej –
sprzedadzą tyle ile zawsze, a cena będzie wyższa. Inni producenci muszą jednak stracić – ogólna
wielkość popytu będzie mniejsza, więc ich sprzedaż znacznie spadnie. W normalnej sytuacji, gdy
sprzedawaliby za mało, obniżyliby ceny – teraz jednak nie mogą tego zrobić. Zatem żądania HBC
poprawiły sytuację tylko niektórych producentów, innych zaś prawdopodobnie doprowadziły do
ruiny.
W rzeczywistości ceny maksymalne są wprowadzane na rynkach, na których sprzedający mają
mniejszą siłę – nie są to więc firmy, ale osoby fizyczne. Co to za dziwne rynki, na których firmy kupują
od ludzi, a nie odwrotnie? To przede wszystkim rynek pracy, gdzie wszyscy pracownicy „sprzedają”
swoją pracę za pensję (regulacje tam funkcjonującą znamy pod nazwą płaca minimalna) oraz rynki
płodów rolnych, gdzie rolnicy sprzedają pszenicę czy też żywiec w punktach skupu.
Podatki
Ceny maksymalne i minimalne to nie jedyny sposób w jaki państwo oddziałuje na gospodarkę. By
państwo mogło funkcjonować musi posiadać pewne fundusze. Współczesne rządy zdobywają te
fundusze nakładając podatki, z których budują następnie drogi, szkoły czy urzędy. Podatki to zabranie
części pieniędzy ludziom i firmom, a przekazanie ich państwu – jako taki proces ten ma zapewne
jakieś konsekwencje dla gospodarki. Spróbujemy teraz dowiedzieć się jakie.
Wróćmy do rynku hot-dogów. Załóżmy, że państwo, w którym dzieje się cała historia chce w pewien
sposób uhonorować hot-doga. W centrum stolicy tego państwa ma zostać zbudowany granitowy
pomnik Wielkiego Hot-Doga z Musztardą, który będzie symbolizował przywiązanie obywateli do tego
dania. Ponadto państwo chce zorganizować Festiwal Hot-doga, z konkursami i występami klubów
miłośników hot-dogów z całego kraju. Na tego typu atrakcje potrzeba oczywiście pieniędzy – rząd
zdecydował więc, że obłoży podatkiem sprzedaż hot-dogów. Jego stawka będzie wynosić 50 gr od
każdego hot-doga.
Zaraz po tej informacji podniosły się rozmaite głosy. SZSH zażądał, by podatek płacili sprzedawcy, HBC
– by ciężar ponieśli odbiorcy. Pojawiały się również głosy o podziału podatku po połowie. Co
powinien zrobić rząd i w jaki sposób podzielić podatek?
Podatek na nabywców
Załóżmy, że rząd posłuchał HBC i rozważmy podatek nałożony na kupujących. Zakładamy, że każdy
kupujący hot-doga ma obowiązek wrzucić do puszki stojącej przy kasie 50 groszy na cele państwowe.
Postępując zgodnie z 3 krokami analizy zmian równowagi (opracowanie „Jak działa rynek?”)
stwierdzamy:
1) Jaką krzywą przesunie podatek? Oczywiście krzywą popytu. Podatek jest nałożony na
nabywców, zaś dla sprzedawców nic się jak na razie nie zmienia.
2) W którą stronę przesunie się krzywa? To, że musimy płacić podatek zmniejsza atrakcyjność
hot-dogów, zatem popyt spadnie – krzywa przesunie się w dół (w lewo). Co więcej – wiemy
dokładnie o ile przesunie się ta krzywa. Ponieważ każde kupno hot-doga wiąże się z
wydatkiem równym 50 gr, to właśnie o tyle przesunie się krzywa. Innymi słowy – jeśli
wcześniej wielkość popytu przy cenie 4 zł wynosiła 100 hot-dogów, to teraz te same 100 hotdogów ludzie kupią przy cenie 3,5 zł.
3) Na
wykresie
obserwujemy
wynik
przesunięcia:
Jak widzimy krzywa popytu przesunęła się w dół (nowa krzywa na niebiesko) o 50 gr (czerwony
odcinek). Jednak w wyniku przesunięcia krzywej cena wcale nie spadła o 50 gr – nowy punkt
równowagi ma mniejszą ilość wyprodukowanych hot-dogów i cenę gdzieś pomiędzy 3,5 a 4 zł. To,
jaką dokładną wartość przyjmie cena zależy od elastyczności popytu i podaży. W tym przypadku
będzie to ok. 3,75. Tyle wyniesie cena rynkowa, więc tyle za sprzedanego hot-doga będą otrzymywać
sprzedawcy. Pamiętajmy jednak, że kupujący za każdego kupionego hot-doga muszą wrzucić do
puszki 50 gr. Ich realna cena wynosi więc 4,25 zł.
Ostatecznie kupujący i sprzedający podzielili się podatkiem po równo – sprzedający dostają 25 gr
mniej, kupujący płacą 25 gr więcej. Nie miało żadnego znaczenia to, że podatek został nałożony na
kupujących.
Oprócz tego warto jednak zauważyć jedną rzecz – wprowadzenie podatku zmniejszyło ilość
równowagi. To nie przypadek – wprowadzanie podatków generalnie zmniejsza aktywność
ekonomiczną – w gospodarce mniej się produkuje.
Jak łatwo się domyślić, nałożenie podatku na sprzedawców również nie spowoduje, że to sprzedawcy
zapłacą całość – w analogiczny sposób podatek rozłoży się na nabywców i sprzedawców. To, kto
realnie zapłaci większą część podatku, zależy od elastyczności popytu i podaży. Strona, która cechuje
się mniejszą elastycznością, zapłaci więcej. Jeżeli elastyczności są równe – obie strony zapłacą tyle
samo.
Przykład
Kogo obciąży podatek od dóbr luksusowych?
Państwo, chcąc pozyskać dodatkowe fundusze, wpadło na pomysł dodatkowe obciążenia
najbogatszych. Stwierdzono, że sposobem na wykonanie tego zamysłu będzie nałożenie podatku na
luksusowe jachty – w końcu kupują je tylko bogaci, a więc to oni zapłacą podatek. Czy zamysł
rządzących rzeczywiście zda egzamin w praktyce?
Rozwiązanie
Pamiętając o tym, że fakt nałożenia podatku na nabywców bądź odbiorców nie ma żadnego wpływu
na to, kto w rzeczywistości go zapłaci, musimy zastanowić się nad sytuacją na rynku jachtów. Z jednej
strony mamy bogatych nabywców, z drugiej robotników w stoczniach, którzy reprezentują
biedniejszą część społeczeństwa. Koszty podatku zostaną podzielone pomiędzy te dwie grupy. Jak
wiadomo, większą część podatku zapłaci ta strona, która ma mniejszą elastyczność.
Dobra luksusowe mają wyjątkowo wysoką elastyczność. Można z łatwością zrezygnować z kupna
jachtu, jeśli jego cena okaże się za duża. Z drugiej strony elastyczność podaży jest niewielka –
robotnicy w stoczni utrzymują się z produkowania jachtów, otrzymywaną pensję przeznaczają na
utrzymanie rodziny, niełatwo z niej zrezygnować, a szukanie nowej pracy najczęściej również nie jest
proste. A zatem większą elastyczność ma popyt – podatek obciąży więc sprzedawców, czyli
robotników w stoczniach. To, co w zamyśle mieli zapłacić bogaci, spocznie tak naprawdę na barkach
biednych robotników.
Pytania
1. Partia Rozwoju Motoryzacji żąda, by rząd wprowadził cenę maksymalną na samochody
osobowe w wysokości 50 000 zł, tak by więcej osób mogło kupić nowe auto. Czy takie
posunięcie zwiększy ilość samochodów kupowanych przez społeczeństwo?
2. Rynek na czepki kąpielowe jest obecnie doskonale konkurencyjny i cena równowagi wynosi
na nim 10 zł. Co się stanie z ceną rynkową (wzrośnie/zmaleje) i wielkością sprzedaży
(wzrośnie/zmaleje), jeśli rząd wprowadzi cenę minimalną na poziomie 8 zł?
3. Proponowany podatek na Coca-colę ma wynieść 50 groszy od puszki. Dzisiejsza cena Cocacoli to 1,50 zł. Pesymiści mówią, że cena Coca-coli w wyniku wprowadzenia podatku osiągnie
2 zł, optymiści są przekonani, że klienci dalej będą płacić 1,5 zł. Kto ma rację? Od czego zależy
to, jaka cena ustali się na rynku?
Michał Zator
XIV Liceum Ogólnokształcące
we Wrocławiu
[email protected]

Podobne dokumenty