Informatyka w bankach szwajcarskich.

Transkrypt

Informatyka w bankach szwajcarskich.
Informatyka w bankach
szwajcarskich.
2013-10-04 11:29:54
2
Zapotrzebowanie na nowe oprogramowanie jest jednym z nieoczekiwanych następstw kryzysu koniunktury
światowej gospodarki. Banki szwajcarskie w większości będą prędzej czy później zmuszone do poszukiwania
oferentów software-u. Będą to zapewne robiły przede wszystkim na rynku wewnętrznym, ale nie można
wykluczyć szans dla wyspecjalizowanych firm z zagranicy.
Największe banki w Szwajcarii, takie jak UBS i Credit Suisse, robią to bez angażowania zewnętrznych ekspertów:
tworzą i zarządzają własnymi systemami informatyki bankowej. Jednak zdecydowana większość spośród 360
banków mających tutaj swoje siedziby korzysta z outsourcingu i zleca opracowanie koncepcji oprogramowania i
instalację sieci informatycznej wyspecjalizowanym firmom. Największym oferentem w tej branży jest firma
Avaloq z Zurychu, która niedawno jeszcze bardziej umocniła swoją pozycję na rynku przejmując B-Source,
przedsiębiorstwo należące przedtem do grupy banku BSI z włoskojęzycznego kantonu Tessin. Wśród
konkurentów Avaloq-u najbardziej liczy się Finnova z Lenzburgu. Po jej ofertę częściej sięgają mniejsze, prywatne
czy też regionalne banki.
Proces przenoszenia niektórych obszarów aktywności, w tym właśnie przede wszystkim tworzenia, niezbędnego
w każdej liczącej się instytucji finansowej stałego unowocześniania bazy informatycznej i jej serwisowania, poza
bank jest jednak w ocenie specjalistów dopiero w fazie początkowej. Szacuje się go na zaledwie 1,0 procent
wartości obrotów w tej branży, podczas gdy przykładowo w Wielkiej Brytanii jest to już ponad 52 %.
Zaliczany do najbardziej znanych, z wielkimi tradycjami i liczący się zwłaszcza w sferze bankowości prywatnej w
Szwajcarii bank Julius Baer ogłosił niedawno, że będzie poszukiwał wykonawcy w projekcie nowoczesnego
zinformatyzowania całej jego działalności. Szacuje się, że będzie to ten bank kosztowało kilkaset milionów
franków. W komentarzach ekspertów akcentuje się, że ten wydatek, podobnie jak i koszty dokonujących się
aktualnie lub przewidywanych w najbliższym czasie tego rodzaju operacji w innych bankach, są niezbędne. Jest
to mniej lub bardziej bezpośrednio następstwo ”pokryzysowych” regulacji przyjętych w Szwajcarii odnośnie do
systemu bankowego (transparencja, obowiązek tworzenia funduszy rezerwowych, spadające marże). Jeśli dodać
do tego negatywny w niektórych aspektach efekt wysokiego kursu franka, to banki nie mają właściwie innego
wyjścia: muszą poszukiwać sposobów na redukcją kosztów, a optymalna informatyzacja jest jednym z
najlepszych, chociaż krótkookresowo oznacza poważne obciążenie.
To obciążenie dotyczy nie tylko bezpośrednio wymiaru finansowego – wdrożenie nowego software-u, w
znacznym stopniu wiążącego się zresztą także z zakupami nowego sprzętu, jest każdorazowo trudnym
przedsięwzięciem. Ze zrozumiałych powodów kłopot z wdrożeniem mają nie tylko pracownicy banku ale także
klienci, którzy w następstwie wprowadzenia nowych narzędzi, inaczej skonfigurowanych dokumentów,
formularzy itp. muszą na nowo „uczyć się oferty” swojego banku. Mówi się często o zjawisku „zmęczenia
informatycznego”.
Ale, jak zgodnie stwierdzają wszyscy komentatorzy, banki (nie tylko przecież w Szwajcarii) są skazane na stałe
modernizowanie swych sieci i – paradoksalnie – światowy kryzys spowodował konieczność zintensyfikowania
tego procesu. Firmy oferujące ciekawe oprogramowanie i sprawdzone jako sprawnie je wdrażający wykonawcy
mogą więc liczyć na zamówienia ze Szwajcarii. Warto obserwować ten rynek - klienci są z wielu względów
atrakcyjni, chociaż należą zapewne do najbardziej wymagających.
3