Obrzędy weselne

Transkrypt

Obrzędy weselne
Obrzędy weselne
Wyprowadziny.............
Ważne znaczenie miało odpowiednie rozpoczęcie drogi
do kościoła. W wielu wsiach,
przed wyruszeniem swacia na koniach
objeżdżali trzykrotnie wóz, na którym jechała
panna młoda. Z kolei
w innych miejscowościach po wyruszeniu orszaku ślubnego
jadący
konno pan młody i drużba trzy razy wracali do domu i jak mówiono,
pytali o drogę. Po ruszeniu wozu panna młoda trzy razy wstawała
i siadała lub też
stała przez całą drogę do kościoła, by inne
dziewczęta także wkrótce wyszły za mąż.
Do rychłego małżeństwa
innych dziewcząt przyczyniało się także rzucanie
przez pannę młodą
słomy z wozu, którym jechała do ślubu. Pilnowano jednocześnie,
by osoba nieprzychylna młodym ukradkiem nie wrzuciła gązwy cepów
do
wozu, którym jechali do ślubu, bo mogło to spowodować liczne
kłótnie i bijatyki w
późniejszym życiu małżonków. Przejazd przez
wieś orszaku ślubnego był zawsze
wielkim wydarzeniem dla mieszkańców,
którzy gromadzili się wzdłuż drogi i
obserwowali jeźdźców oraz
wozy. Szczególną atrakcją, zwłaszcza dla dzieci, były
szyszki
rzucane przez swaszkę. W miarę zbliżania się do kościoła cichły
śpiewy jadących na wozach, muzykanci przestawali grać i szli do
pobliskiej karczmy,
a orszak ślubny wchodził do kościoła.
Dzisiaj forma wyprowadzin powoli zanika,ale warto pamiętać że
nieodłączna ceremonia weselna.
kiedyś była to
Błogosławieństwo.............
Błogosławieństwo, zwane też przeprosinami, poprzedzało wyjazd do ślubu i było obrzędowym
wyłączeniem panny młodej z rodziny. Podobny obrzęd ponawiano po zakończeniu wesela,
przed odejściem młodej do domu męża. Błogosławieństwo weselne przebiegało według ściśle
przestrzeganego scenariusza działań obrzędowych, w nastroju powagi, w który wprowadzał
rzewny śpiew drużek i płacz panny młodej, rodziców i zaproszonych gości. Na ławce stojącej
przed stołem, na którym leżał chleb, zasiadali rodzice obojga młodych, obok stał starosta
1/4
Obrzędy weselne
weselny z rózgą. Muzykanci przestawali grać, cichli goście weselni, a młodzi na wezwanie
starosty przystępowali do rodziców i schylając się im do kolan, całując ręce i obejmując nogi,
prosili o przebaczenie i udzielenie błogosławieństwa. W imieniu młodej przemawiał starosta,
który zwykle mówił: Kochany tatulu! Proszę was po raz, po drugi i po trzeci, do pięciu ran
Chrystusa i Matki Najświętszej - nie pamiętajcie mi niczego i pobłogosławcie mi do kościoła
świętego i stanu małżeńskiego.
Formuła błogosławieństwa wypowiadana przez rodziców była krótka i sprowadzała się do
zdania Niech was Bóg i Matka Najświętsza błogosławi. Rodzice całowali dzieci w czoło, czasem
robili nad nimi znak krzyża. Najczęściej błogosławieństwu towarzyszyła oracja wygłaszana
przez starostę lub specjalnie wybranego starszego gospodarza umiejącego przemawiać.
Zwykle długa i wierszowana oracja była wygłaszana partiami kończącymi się okrzykiem Wiwat,
po którym młodzi chwytali rodziców pod nogi, śpiewały drużki lub grała kapela. Treść
wygłaszanych oracji była wszędzie podobna i sprowadzała się do przywitania młodych,
rodziców i gości, podziękowania rodzicom za wychowanie, podkreślenia wagi związku
małżeńskiego i obowiązków ciążących na małżonkach, prośby o przebaczenie win młodych
oraz błogosławieństwa, a także życzeń pomyślności w życiu rodzinnym. W wielu wsiach
lasowiackich z błogosławieństwem wiązał się zwyczaj trzykrotnego obchodzenia stołu przez
młodych. Młodzi prosili także o błogosławieństwo wszystkich obecnych w izbie, nie wyłączając
dzieci. Później dodatkowo zwracali się z prośbą o błogosławieństwo do osób napotkanych w
drodze do kościoła, w szczególności dziadów wędrownych obdarzonych, podobnie jak dzieci,
szczególnymi właściwościami mediacyjnymi.
Błogosławieństwu towarzyszyły pieśni mówiące o pożegnaniu przez pannę młodą rodziców
oraz rodzeństwa, przede wszystkim zaś domu rodzinnego. Rozpoczynał się obrzęd przejścia
panny młodej do grupy kobiet zamężnych. Zgodnie z pierwotnymi wierzeniami, opuszczenie
domu przez pannę młodą, będącego przestrzenią bezpieczną i oswojoną, traktowano jako jej
swoistą podróż w zaświaty, wędrówkę w strefy niebezpieczne, za lasy, za wysokie, za wodeńki
głębokie, przynależne do sacrum i będące pod wpływem złych mocy i śmierci.
Gdy rodzice młodych nie żyli, błogosławieństwa udzielali goście weselni. Wcześniej młodzi
odwiedzali groby rodziców na cmentarzu.
Państwo młodzi, starostowie, drużki i swatowie oraz zaproszeni goście udawali się do kościoła
w zwyczajowo ustalonym porządku. Do kościoła chodzono lub, jak było dalej, jechano
specjalnie przygotowanymi wozami przybranymi zielenią i wstążkami. Starosta albo marszałek,
drużbowie i pan młody często jechali do kościoła konno. Wszędzie przestrzegano, by młodzi
udawali się do kościoła oddzielnie.
Dzisiaj błogosławieństwo to jedynie symboliczne nawiąznie do dawnych obrzędów. Rodzice
błogosławią Państwa Młodych a orkiestra gra w tym czasie pieśń "Serdeczna Matko". Ale warto
pamiętać o dawnych zwyczajach i zachęcamy do zaczerpnięcia choć jednego elementu z
wiekowej tradycji błogosławieństwa.
2/4
Obrzędy weselne
Oczepiny.............
Kulminacyjnym obrzędem weselnym, związanym ze zmianą stanu panny młodej i jej przejściem
do kategorii kobiet zamężnych były oczepiny. Pierwotnie oczepiny następowały po
przenosinach młodej do domu rodziców męża, tj. najczęściej w drugim dniu po ślubie. Od pocz.
XX w., w konsekwencji skracania czasu trwania wesel, oczepiny odbywały się w dniu ślubu, po
przyjęciu weselnym, zwykle przed północą. Przed oczepinami młoda uciekała i kryła się, jej
odnalezienie należało do swatów.Po oczepinach w komorze, swaszka lub drużba wyprowadzali
młodą do izby między gości weselnych i tańczyli z nią pierwszy taniec zwany wywodnim.
Swaszka po przetańczeniu wokoło izby, oddawała młodą do tańca starszej drużce i kolejno
tańczyły z nią pozostałe drużki. Na końcu tańczył młody. Taniec swaszki oznaczał symboliczne
przyjęcie młodej do grona kobiet zamężnych.
Z kolei jej taniec z drużkami był pożegnaniem z koleżankami i stanem panieńskim. Oznaką
przemiany panny młodej była także zmiana jej stroju przed wyjściem do izby; z weselnego na
odświętny, w jakim chodziły mężatki. Zwyczajowo młoda kulała w trakcie pierwszego tańca z
młodym. Wśród żartów i przymówień o poczęstunek, "leczeniem" chorej nogi zajmował się
przyprowadzony doktor lub kowal, tj. mężczyzna ubrany w kożuch odwrócony włosem do
wierzchu i przepasany słomianym powrósłem. Obrzęd oczepin kończyła ceremonia zbierania na
biały wieniec, często połączona z dzieleniem kołacza i rozbieraniem rózgi. Swaszka
przystępując do zbierania na biały wieniec podczas wesela w Zaczerniu zapalała świeczkę,
brała dzban piwa oraz szklankę i wraz z młodą obchodziły gości prosząc o datki na czepiec. Był
też inny, nieco późniejszy sposób zbierania na biały wieniec. Na środku izby ustawiano stół, na
którym był talerz na pieniądze oraz dzbanek z piwem. Muzykanci grali, a młoda oprowadzała
kolejno gości weselnych wokół stołu i po złożeniu przez nich datku pieniężnego na talerz,
częstowała piwem.
Oczepinom towarzyszyło wiele obrzędowych pieśni weselnych, z powszechnie znaną pieśnią o
chmielu na czele. Tradycyjne oczepiny zanikły przy końcu okresu międzywojennego.
Po oczepinach odbywało się zwykle dzielenie kołacza weselnego. Najpierw starszy swat tańczył
z kołaczem na głowie lub na ramieniu, drużki śpiewały pieśń wychwalającą ten okazały chleb,
następnie swaszka sprzedawała kołacz staroście, a później oboje przystępowali do jego
krajania. Wcześniej, w trakcie tańca z kołaczem, goście weselni starali się zerwać znajdujące
się na nim ozdoby, tj. kawałek wstążki, jabłko, szyszkę itp. Pióra gęsi pochodzące z kołacza
gospodynie podkładały później pod hodowane ptaki siedzące na jajach. W Będziemyślu k.
Sędziszowa pokrojony kołacz wręczano najpierw rodzicom państwa młodych, później
pozostałym gościom (J. Wołek-Wacławski, 1937). Dodatkowo obdarowywano ich szyszką,
jabłkiem i gałązką zieleniny. W Dąbrówkach pierwszy kawałek kołacza dostawała starsza
drużka (A. Jaworczak, 1936), we wsiach w okolicy Rozwadowamuzykanci (W. Gaj-Piotrowski,
1967).
Także po oczepinach rozbierano rózgę weselną, dzieląc się zawieszonymi na niej jabłkami,
orzechami, szyszkami itp.
Z końcem wesela we wsiach w okolicach Przeworska, Łańcuta i Rzeszowa wiązał się zwyczaj
3/4
Obrzędy weselne
wystawiania wiechy lub wysadzania wiechy na dach. Starszy swat brał pozbawioną ozdób
rózgę weselną i wychodził z nią z domu, a za nim szli goście weselni. Do dachu domu
weselnego przystawiano drabinę i po krótkiej zabawie z tańcami oraz przyśpiewkami, starszy
drużba z rózgą weselnąi flaszką wódki wspinał się na dach. Tam popijał wódkę, dowcipkował i
następnie wbijał rózgę w narożnik kalenicy od strony południowej. W Gorliczynie pod
Przeworskiem starszy drużba zabierał na dach dodatkowo cierlicę, którą trzaskał przed
umocowaniem rózgi. Po zejściu drużby z dachu składano się na piwo i kontynuowano zabawę z
tańcami. Powszechnie wierzono, że rózga weselna na dachu domu odpędza burze i chroni go
od piorunów, a ponadto chorób i wszelkich nieszczęść mogących nawiedzić domowników.
No cóż, dzisiaj oczepiny to marna imitacja dawnych swawolnych zabaw ;), ale zawsze można
coś wpleść w nowe dostojne oczepinowanie.......
4/4

Podobne dokumenty