w skórze komandosa
Transkrypt
w skórze komandosa
W SKÓRZE KOMANDOSA 2013-09-27 Co sprawia, że młody Japończyk, Hiszpan czy Niemiec zaczyna się interesować polskimi specjalsami? Zwykle zaczyna się podobnie. Ktoś zobaczył interesujący mundur na zdjęciu w sieci, zasłyszał historię operacji specjalnej w programie dokumentalnym albo rozmawiał z ludźmi, dla których wojska specjalne to drugie życie. „Potem poznajesz historię jednostki, szczegóły dotyczące munduru, uzbrojenia. To wciąga coraz bardziej i bardziej”, mówią Daniel, Masao i Tilo, którzy rekonstruują polskie jednostki specjalne w Hiszpanii, Japonii i Austrii. GROM atakuje Daniel Fleitas Antúnez mieszka na Gran Canarii. Wojskiem interesuje się od zawsze. Studiuje bezpieczeństwo i zarządzanie kryzysowe, a w przyszłości zamierza wstąpić w szeregi hiszpańskiej armii. Od ośmiu lat należy do Allied Airsoft Team Brifox (AATB), w którym trenuje zespołową grę wojenną. „Teraz rozpoczęliśmy nowy projekt. Tworzymy grupę na wzór polskiego GROM-u”, mówi Daniel. W pomysł zaangażowało się 12 osób, ale Antúnez ma nadzieję, że wkrótce będzie ich więcej. Dlaczego zainteresowali się polskimi specjalsami? „To jedna z najlepszych jednostek na świecie!”, mówi. „Jest jednak bardzo mało popularna”, dodaje. Przyznaje, że wiedział o wspólnych akcjach Polaków oraz Amerykanów i był zaskoczony, że w sieci można znaleźć mnóstwo informacji o Navy SEALs czy SAS, a o GROM-ie – niekoniecznie. Hiszpanie dokładnie poznali historię i tradycje operatorów. Wiedzą wszystko o cichociemnych, na pamięć znają nazwiska kolejnych dowódców tej elitarnej jednostki. „Kiedy tylko skompletujemy mundury, chcemy pokazywać się w nich na różnego rodzaju militarnych spotkaniach i imprezach”, mówi Daniel. Ich największym marzeniem jest jednak przyjazd do Polski i poznanie operatorów GROM-u. Już nawiązali kontakt z byłymi żołnierzami tej jednostki. W zdobywaniu informacji pomagają im Polacy. Jednym z nich jest Dawid Karbowiak, tłumacz i menedżer, który Daniela poznał na jednym z forów internetowych o wojsku. „Ujęło mnie to, że na jakiejś małej wyspie na obrzeżach Europy ktoś chce sobie kupić polską flagę i poznawać historię GROM-u”, mówi Dawid, który od lat interesuje się wojskiem. Był zaskoczony tym, że Hiszpanie aż tak dokładnie chcą odtworzyć polską jednostkę specjalną. „Zdarzały się pytania o kolor broni, której używają komandosi. Szukałem wtedy dokładnych informacji i odpowiadałem rekonstruktorom”. Dawid napisał też historię jednostki w języku angielskim, dzięki której Hiszpanie mogli się dowiedzieć między innymi o słynnej ewakuacji agentów CIA z Iraku. Daniel ma już doświadczenie w rekonstruowaniu jednostek wojskowych. „Widziałem zdjęcia ze spotkań militarnych, na których jego grupa prezentowała mundury amerykańskich żołnierzy 101 Dywizji Powietrznodesantowej. Jeśli tak samo dokładnie odtworzą GROM, to możemy być pewni dobrej reprezentacji polskich sił specjalnych w Hiszpanii”, zapewnia Karbowiak. Hiszpanie czekają na zamówione mundury, a na aukcjach internetowych kupują repliki broni, kamizelki, rękawice, plecaki i okulary, jakich używają gromowcy. „Gdy je dostaniemy, zajmiemy się odtworzeniem zadań, jakie polscy operatorzy mieli podczas Euro 2012”, mówi Daniel. Japońska wersja komandosa Kusuke Fujiwara i Masao Fakunda są jednymi z nielicznych mężczyzn, którzy w Kraju Kwitnącej Wiśni odwzorowują jednostki specjalne. Pierwszy fascynuje się GROM-em, drugi historią Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca. Fujiwarę dzieje polskich jednostek specjalnych zaciekawiły dziesięć lat temu. Impulsem były zdjęcia operatorów z początku ich służby w Iraku. Zainteresowanie Japończyka wzbudziły zwłaszcza akcesoria i wyposażenie żołnierzy. Nie była to jednak kwestia przypadku. Kusuke jest dziennikarzem i publikuje teksty w periodykach militarnych. Wcześniej interesował się głównie żołnierzami SEALs i Delta Force. Autor: Ewa Korsak, Magdalena Kowalska-Sendek Strona: 1 Masao Fakunda z Tokio należy do grupy, która jest zafascynowana komandosami z Lublińca. Najpierw dowiedział się o istnieniu Dowództwa Wojsk Specjalnych i zaczął szukać informacji o jednostkach, które mu podlegają. Tak dotarł do JWK. Japończyk wraz z grupą kilku kolegów kompletuje mundury na wzór tych, które mają operatorzy polscy. Ma też replikę broni i część wyposażenia. „Chcę zdobyć jak najwięcej rzeczy, które mają polscy komandosi. Uwielbiam ich mundury i poznaję tradycję”, mówi Masao. Żeby tego dowieść, bezbłędnie przytacza losy żołnierzy Batalionu Parasol i cichociemnych. Japończycy prezentują swoje stroje i broń na spotkaniach z innymi pasjonatami wojska. Masao prowadzi ponadto bloga o lublinieckich komandosach. Informacje o jednostce znajduje w polskiej prasie i na Facebooku. Po japońsku i po angielsku opisuje na przykład historię JWK albo ćwiczenia, w których uczestniczą żołnierze. „Najbardziej jednak Masao zaskoczył mnie, gdy w rocznicę powstania w warszawskim getcie zamieścił w sieci grafikę upamiętniającą polski zryw”, mówi Dawid Karbowiak. „Czasami mam wrażenie, że wie dużo więcej o naszej historii niż niektórzy Polacy”. Pomysłem młodych Japończyków jest pozytywnie zaskoczony pułkownik Wiesław Kukuła, dowódca Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca: „Masao nawiązał kontakt z jednostką jakiś czas temu. Dał się nam poznać jako wielki fan nie tylko naszych działań, lecz także współczesnej wojskowości. To pełen pozytywnej energii i entuzjazmu młody człowiek, podobny do tych, jakich wielu spotykamy w naszym kraju”, mówi dowódca. Zapewnia również, że Masao może liczyć na wsparcie jednostki, podobnie jak inni sympatycy komandosów. „Dla mnie i moich podwładnych to bardzo pozytywne, że na całym świecie szanuje się komandosów, na dodatek z biało-czerwonymi barwami na ramionach”. Ulubiona kamizelka Tilo Lueck, 28-letni Niemiec mieszkający obecnie w Austrii, marzy o tym, żeby podejrzeć, jak specjalsi walczą w Afganistanie, jak trenują i szkolą się w kraju. Sam ma na koncie służbę zasadniczą. Dziś jest barmanem, ale służba w armii jest jego największym marzeniem. Od dawna interesuje się historią wojskowości. Z czasem ta pasja nieco się skonkretyzowała i przeniosła we współczesne czasy. „W Niemczech mieszkałem bardzo blisko polskiej granicy. Często przyjeżdżałem do waszego kraju i na bazarach widziałem wojskowe ubrania z demobilu. Moja przygoda z waszą armią zaczęła się od kupna polskiej panterki”. W 2008 roku przeprowadził się do Austrii i tam zaczął grać w air soft. Jego pierwszymi replikami były pistolet H&K USP 45 i karabin szturmowy M-4. „Sprawdzałem, jakie jednostki używają takiej broni. Jedną z nich był GROM”, opowiada Tilo. Nawiązał kontakty z polskimi rekonstruktorami z Gorzowa Wielkopolskiego. Poznał kilku byłych żołnierzy Wojsk Specjalnych. „Złapałem bakcyla! Najciekawsza wydała mi się historia 1 Pułku Specjalnego, dzisiejszej Jednostki Wojskowej Komandosów”, przyznaje Lueck. Tilo sprzedał wszystkie chińskie repliki broni oraz militaria i zaczął kupować wyposażenie w polskich sklepach z militariami. Tylko w ostatnim tygodniu kurier dostarczył mu kilka wielkich kartonów z wojskowym ekwipunkiem: mundurami, butami i hełmami. Kiedy się przeprowadzał, swoje rekwizyty przenosił w 12 pudłach, tyleż toreb zajęły repliki broni. Do najcenniejszych egzemplarzy w swojej kolekcji zalicza granatnik RPG-76 oraz kamizelkę taktyczną, którą otrzymał w prezencie od weterana 1 Pułku Specjalnego. Na tym jednak nie koniec. Tilo stawia sobie nowe wyzwania. Zajął się rekonstrukcją... Formozy. Ma replikę H&K G36, którego w Polsce używa jedynie ta jednostka komandosów. Podczas tegorocznych majowych obchodów Dnia Weterana Tilo przyjechał do Polski, by spotkać się z komandosami. „To był dla mnie prawdziwy zaszczyt. Mogłem z nimi porozmawiać”. Dawid Karbowiak twierdzi, że Tilo to niezwykły chłopak, zakochany w Polsce, jedyny austriacki airsoftowiec, który rekonstruuje polskie jednostki. „Na Facebooku ma więcej polskich znajomych niż niemieckich. Nawet kiedy z nim rozmawiam po angielsku, co jakiś czas wtrąca polskie wyrazy! Bardzo polubił słowo „kamizelka”. Nie używa już angielskiego «vest»”. Autor: Ewa Korsak, Magdalena Kowalska-Sendek Strona: 2