POCAŁuNEK NA mROzIE

Transkrypt

POCAŁuNEK NA mROzIE
JEDNO ZDJĘCIE
Hubert Wohlan
POCAŁUNEK NA MROZIE
Tego zdjęcia miało nie być, bo miało nie być spotkania w Krzyżowej.
Kiedy polskie i zachodnioniemieckie MSZ zabrały się za przygotowywanie wizyty kanclerza
Helmuta Kohla w Polsce jesienią 1989 r., strona niemiecka zgłosiła życzenie, by katolicki
premier Mazowiecki i katolicki kanclerz Kohl
wzięli udział w mszy pojednania w sanktuarium
na Górze św. Anny – na Śląsku Opolskim. Był
to pomysł Kohla, któremu o Górze św. Anny
opowiedział biskup Alfred Nossol, metropolita
opolski. Kanclerzowi wydawało się, że to dobry
pomysł. Wyobrażał sobie, że będzie to w pewien
sposób powtórzenie z uroczystości na cmentarzu Verdun w 1984 r., kiedy to Kohl i Mitterand
(ówczesny prezydent Francji) trzymali się za
dłonie podczas capstrzyku z okazji 70 rocznicy
wybuchu pierwszej wojny światowej. Ale pomysł się w Polsce nie spodobał, bo na takie gesty było chyba wtedy jeszcze za wcześnie. Góra
św. Anny, miejsce najkrwawszej bitwy 3 Powstania Śląskiego, nie nadawała się na wymianę gestów pojednania. Niemiecki MSZ i Urząd
Kanclerski zapewne długo szukaliby miejsca zastępczego dla Góry św. Anny, gdyby nie Mieczysław Pszon, publicysta krakowskiego Tygodnika
Powszechnego, a w 1989 r. pełnomocnik rządu
do spraw kontaktów z Niemcami. To on zaproponował Krzyżową. Tą propozycją wywołał małe
zamieszanie w Bonn. Wiedza o Krzyżowej była
w Polsce wprawdzie słaba, ale w Niemczech ka-
tastrofalna. Przekonałem się o tym 9 listopada
1989 roku gdy, w gronie sporej niemieckiej ekipy
dziennikarskiej znalazłem się w Warszawie.
Cień berlińskiego muru
Początek wizyty był wesoły. Wszystkich dziennikarzy przybyłych z Niemiec zakwaterowano
w otwartym właśnie hotelu Marriott. Niedoświadczona wtedy jeszcze ekipa hotelowa przydzieliła
kilkunastu dziennikarzom te same pokoje. Powstał z tego nieopisany chaos, bo nikt nie chciał
dobrowolnie opuścić Marriotta, gdyż to tam odbywały się wszystkie konferencje prasowe i tam
była główna giełda informacji. Konferencja prasowa po pierwszym dniu wizyty miała się odbyć
wieczorem, ale jej termin stale przesuwano. Podniecenie było duże, bo większość z nas wiedziała,
że politbiuro NRD zezwoliło swym obywatelom
przechodzić na drugą stronę muru berlińskiego. Było to tak sensacyjne wydarzenie, że Kohla
na konferencji nikt nie pytał o przebieg rozmów
z Mazowieckim i Jaruzelskim, tylko o mur i komentarz do decyzji władz NRD. Jedynym bodaj
stawianym wtedy pytaniem było „kiedy pan wraca
do kraju?”. Następnego dnia Kohl odleciał do Niemiec, przyrzekając premierowi Mazowieckiemu,
że wróci i dokończy wizyty. Zostaliśmy wszyscy
w Marriott`cie i czekaliśmy. Wśród ludzi z otoczenia kanclerza, którzy nie polecieli z nim do
Tadeusz Mazowiecki i Helmut Kohl podczas Mszy Świętej
Fot. PAP, Krzyżowa 11 pazdziernik 1989 r.
Berlina, największe powodzenie miała Juliane Weber, szefowa sekretariatu kanclerza i Bernard Vogel, wtedy przewodniczący Fundacji im. Konrada
Adenauera, a kiedyś premier rządu w Palatynacie
Nadrenii i bliski zaufany Kohla. Oboje przyjmowali zakłady, że kanclerz wróci i dokończy wizyty. Tak
się też stało – wrócił 11 listopada.
52
Odwiedziny w Krzyżowej
12 listopada wczesnym rankiem wylądowaliśmy
ma lotnisku we Wrocławiu. Było mgliście i zimno.
Z lotniska autobusem pojechaliśmy do Krzyżowej
– było nas około 40 dziennikarzy. Na miejscu byli
już „telewizyjni” – w warunkach terenowych zawsze lepiej wyposażeni, niż reszta. W wozie transmisyjnym można zawsze dostać kawę i się ogrzać,
a to w Krzyżowej 12 listopada było pragnieniem
większości. Krzyżową znałem z lat 70-tych. Bywałem tam często z moim mistrzem (tak go nazywaliśmy) prof. Karolem Joncą, który niestrudzenie
zabiegał o to, by Krzyżową otoczyć przynajmniej
symboliczną opieką, ale ówczesny wojewoda
wałbrzyski był temu stanowczo przeciwny. Latem 1974 roku przyjechała do Wrocławia Freya
von Moltke, wdowa po zamordowanym Helmucie. Towarzyszył jej syn Konrad z żoną i dwójką
dzieci. Była to ich pierwsza od 1946 roku wizyta
we Wrocławiu i Krzyżowej – i to raczej wizyta
przypadkowa. Konrad von Moltke, prawnik, profesor prawa międzynarodowego ze specjalnością
ochrony środowiska, zaproszony został do Wrocławia na konferencję, którą zorganizował Wydział
EDWARD WĄSIEWICZ, sekretarz generalny Fundacji „Krzyżowa” dla Porozumienia Europejskiego
w latach 1993-2003
12 listopada 1989 r. – trzy dni po upadku muru
berlińskiego – doszło, w czasie słynnej już dzisiaj
Mszy Pojednania, do spotkania kanclerza Helmuta Kohla z premierem Tadeuszem Mazowieckim w Krzyżowej (niem. Kreisau), niewielkiej
podświdnickiej wsi, która przez kilkadziesiąt lat,
do 1945 roku, należała do rodziny von Moltke.
Ostatni jej właściciel, stryjeczny wnuk feldmarszałka Helmuta von Moltke (twórcy potęgi militarnej Prus uwieńczonej zwycięstwem nad Francją w 1871 roku) Helmut James von Moltke, był
jednym z twórców i głównych postaci tzw. Kręgu
z Krzyżowej (Kreisauer Kreis), nieformalnej grupy opozycjonistów, którzy pochodząc z bardzo
różnych środowisk społecznych, wyznaniowych
i politycznych byli przeciwni reżimowi hitlerowskiemu.
Pierwotnie strona niemiecka proponowała odprawienie tej Mszy Pojednania na Górze św. Anny.
W związku jednak z różnym w sposób istotny stosunkiem Polaków i Niemców do tego miejsca,
doradca premiera Mazowieckiego, Mieczysław
Pszon, zaproponował zmianę miejsca na Krzyżową. Wiedział, że kilka miesięcy wcześniej powstała
oddolna inicjatywa obywatelska Polaków, Niemców i Holendrów, chcących stworzyć w Krzyżowej,
miejscu niemieckiego ruchu antyhitlerowskiego,
instytucję działającą na rzecz jednoczącej się Europy. Krąg z Krzyżowej, przy całym swoim mocno
socjalizującym widzeniu rzeczywistości (mimo
współuczestniczącej w jego spotkaniach pokaźnej
grupy konserwatystów), odrzucający odsunięcie
Hitlera od władzy przemocą, był na tle innych,
niestety nielicznych, antyhitlerowskich postaw
Niemców w latach trzydziestych i czterdziestych,
i tak jednym z niewielu, które przez stronę polską
mogły zostać potraktowane jako przykład umożliwiający pokazanie „pozytywnych”.
Samo spotkanie kanclerza Kohla z premierem
Mazowieckim miało wymiar jedynie symboliczny
– nadziei na nowe otwarcie w stosunkach polsko-niemieckich. Jedynym „papierowym” efektem
była wymiana not dyplomatycznych, w których
oba rządy deklarowały wsparcie dla inicjatywy
obywatelskiej stworzenia Międzynarodowego
Domu Spotkań Młodzieży w Krzyżowej. Fundacja „Krzyżowa” przez lata odczuwała pozytywne
wsparcie i wyraźną pomoc kanclerza Kohla.
Dzisiaj, prawie w dwadzieścia lat po tym wydarzeniu, wciąż otwartym pozostaje pytanie, czy
12 listopada 1989 był rzeczywiście początkiem
Prawa Uwr. Zabrał więc całą rodzinę, by pokazać
jej Krzyżową. Kierownictwo PGR Krzyżowa znało prof. Joncę, stąd wizyta w towarzystwie rodziny von Moltke była możliwa. Podczas odwiedzin
PGR-u Freyę von Moltke rozpoznali dwaj starsi
mężczyzni, jak się okazało byli robotnicy przymusowi z okresu wojny. Mówili o niej „nasza hrabina”, a jeden z nich, pan Stanisław, zaprosił ją do
domu na kawę. Było ciasto, tort, kawa i zrodził się
z tego kontakt , który trwał do połowy lat 80-tych.
Wszystkie te wspomnienia wróciły, gdy autobus z dziennikarzami stanął przed bramą wjazdową , a z ustępującej mgły wyłoniły się zabudowania PGR Krzyżowa. Na wprost obora, po prawej
chlewnie – a między nimi kiedyś obornik. 12 listopada obornika nie było, chlewnie były od zewnątrz
pomalowane na biało, podobnie obora. Po lewej
mocno zdewastowany zamek, który z zewnątrz
prezentował się nie najgorzej, zwłasza jako kulisy
telewizyjne. Między zamkiem a oborą ustawiona
była platforma, która przypominała wielki ring
pięściarski – tyle że bez lin. Na tej platformie stał
ołtarz i na niej odbyła się msza, którą celebrował
biskup opolski Alfons Nossol. Po prawej stronie,
od strony chlewni, miejsca zajęła mniejszość niemiecka, która miała transparent z napisem „Kohl
jesteś także naszym kanclerzem”. Podczas mszy
zamarzałem i wciąż myślałem o ciepłej herbacie
w wozie transmisyjnym niemieckiej telewizji.
Znak pokoju, który przekazali sobie Kohl i Mazowiecki, widziałem w wozie transmisyjnym na
monitorze – na zewnątrz było mi za zimno.
nowego rozdziału w stosunkach polsko-niemieckich.
Fundacja „Krzyżowa” dla Porozumienia Europejskiego, której celem jest, jak głosi jej statut
„…pobudzanie i popieranie działalności zmierzającej do utrwalenia pokojowego i naznaczonego
wzajemną tolerancją współżycia narodów, grup
społecznych i jednostek”, próbuje od początku swego istnienia zachowywać niezależność
i obiektywizm w działaniach programowych, co
nie zawsze się jej, niestety, udaje. Powodem jest
tutaj m.in. kondycja finansowa, nie pozwalająca
zatrudniać najlepszych pracowników i skazująca
na realizację takich programów, na które akurat
otrzymano środki finansowe, oraz asymetria w zainteresowaniach strony polskiej i niemieckiej.
Do pewnego momentu Krzyżowa była atrakcyjna, proponując młodzieży polskiej spotkania
z rówieśnikami z innych krajów. Dzisiaj, kiedy
wiele szkół ma swoje szkoły partnerskie, z którymi realizuje nawet elementy własnych programów nauczania, ta atrakcyjność spadła. Uczestnicy niemieccy, choć Krąg z Krzyżowej jest jednym
z niewielu fragmentów pozytywnej historii Niemiec lat brunatnej dyktatury, nie są wystarczająco
intensywnie uczeni własnej historii najnowszej.
Zainteresowanie oficjalnej strony polskiej Krzy-
żową było zawsze minimalne. Jest to zrozumiałe w kontekście raczej przyczynkowości Kręgu
z Krzyżowej w porównaniu z olbrzymią liczebnością, wielorakością i kompleksowością polskiego ruchu oporu, ale niezrozumiałe, ze względu na
chociażby uszanowanie zainteresowania jednego
z najważniejszych partnerów Polski w Europie
jakim są Niemcy. Fundacja Krzyżowa mogła być
zawsze swego rodzaju laboratorium i systemem
„wczesnego ostrzegania” o sytuacjach i stanach
w stosunkach polsko-niemieckich i nigdy jako
taka nie została zauważona i wykorzystana.
Brak aktywności polskiej strony oficjalnej doprowadzał do groteskowych wręcz sytuacji, kiedy
często sztandarowe projekty Fundacji realizowane
były przez pełnych dobrej woli, ale nie znających
specyfiki polskiej i obiektywnej prawdy historycznej aktywistów niemieckich, rzadko wspieranych
przez autorytety w danej dziedzinie.
Wydaje się, że niewykorzystanie warstwy symbolicznej Krzyżowej, która jest tu najważniejsza,
podobnie jak w ogóle kłopot z realizacją partnerstwa w stosunkach polsko-niemieckich, są charakterystyczne dla okresu po Mszy Pojednania
i dają wrażenie braku zrozumienia racji każdej ze
stron. Do dzisiaj współpraca polsko-niemiecka nie
wyzwoliła się z listopadowego uścisku a.d. 1989.
53
1945 rok, Polacy zdejmują niemiecki drogowskaz, fot. Zakład Narodowy im. Ossolińskich
54