wyrusz w drogę z panem jezusem
Transkrypt
wyrusz w drogę z panem jezusem
20 sierpnia 2006 r. POKÓJ I DOBRO! Franciszkańskie pozdrowienie otwiera pierwszy numer oazowej gazetki o tym samym tytule. Jak zwykle w takich wypadkach, pomysł wydawania pisma powstał spontanicznie, a zbieranie funduszy na pomalowanie salki było tylko jednym z pretekstów do realizacji tego projektu. Pełni sił i optymizmu po wakacyjnych rekolekcjach, chcieliśmy sprawdzić się w czymś, czego jeszcze na naszej oazie nie było — mamy nadzieję, że sprawdzian poszedł nam nienajgorzej. Co zrozumiałe, w pierwszym numerze nie mogliśmy ustrzec się błędów i usterek, za które już na wstępie serdecznie przepraszamy. Przygotowanie ośmiostronicowego pisma w ciągu zaledwie kilku dni nie jest rzeczą niemożliwą, ale dość trudną, choćby ze strony technicznej. Dlatego prosimy o wyrozumiałość i obiecujemy poprawę następnym razem. Wierzymy, że w naszym piśmie każdy znajdzie coś dla siebie, a my dzięki niemu zyskamy nowych oazowiczów, którzy wraz z nami wyruszą w drogę z Panem Jezusem. Życzę miłej lektury. PIOTREK BANASIK* * PIOTREK studiuje prawo na Uniwersytecie Łódzkim; prywatnie lubi muzykę etniczną, malarstwo impresjonistyczne oraz puchowe poduszki; na oazie odpowiada za przygotowanie imprez masowych. NR 1 (1) WYRUSZ W DROGĘ Z PANEM JEZUSEM KAROLINA GÓRALSKA* ●● Motyw podróży pojawia się wszędzie – zarówno w literaturze, jak i w naszym życiu. Szczególnie wszechobecny jest teraz w wakacje. Podróż kojarzy nam się z wyjazdem, sumiennym pakowaniem, niekiedy z rozpoczęciem nowego, życiowego rozdziału. Wszystko jest z góry przemyślane i przygotowane. Nie muszę mówić, że podróż jest czymś wyczekanym, czymś, o czym się marzy. Tak samo powinno być z przystąpieniem na oazę. Musimy chcieć tam być, niekiedy czekać i bardzo dokładnie wszystko przemyśleć. Jeżeli już podejmiemy decyzję o wyruszeniu w drogę z Panem Jezusem, musimy pamiętać o bagażu, bo przecież nie można wybrać się bez niczego w tak daleką podróż, którą jest nasze życie. Do swojej wielkiej torby należy wpakować: - wiarę w Boga - otwartość na poznawanie nowych ludzi - odwagę (aby móc przeczytać lub zaśpiewać coś na Mszy św.) - długopis i zeszyt, bo czasami trzeba coś zapisać (np. zapisać się w annałach oazy); - poczucie humoru — bo śmiech to zdrowie; - głowę pełną pomysłów (coby urozmaicić życie oazowe). Jeżeli już zapakujesz całą torbę, to zapamiętaj, że wyjazdy są zawsze: - w piątki od 16:00 (młodzież); - w soboty od 10:00 (dzieciaki); - w niedziele od 9:00 do ok. 12:30 (śpiewamy w czasie mszy); Poza tym kiedy rozejrzysz się wśród swoich znajomych i znajomych znajomych, bez kłopotu znajdziesz kogoś, kto do oazy Cię skieruje. Oaza to podróż szczególna, ponieważ nie musimy z niej szybko wracać, możemy być z Bogiem tak długo, jak tylko zapragniemy. Kiedy trafisz do nas nie będziesz chciał odejść. Atmosfera jest, można rzec, rodzinna i każdy znajdzie pokrewną duszę. Oaza to podróż, w której spotkasz samych przyjaciół. Zapraszamy. ◘ * KAROLINA rozpoczyna naukę w liceum; prywatnie interpretuje C.K. Norwida, hoduje rybki i smaży racuchy; na oazie podlewa kwiatki świętego Franciszka. 2 KIM JESTEŚMY? To pytanie, na które chyba najtrudniej odpowiedzieć, bo nie da się w kilku słowach scharakteryzować naszej wspólnoty. Każdy z nas jest inny, jedyny w swoim rodzaju i niepowtarzalny, każdy wnosi do oazy cząstkę siebie – cząstkę, której nie może zabraknąć. Jak mówią słowa piosenki – nikt nie ma z nas tego, co mamy razem, kiedy każdy wnosi z sobą to, co ma najlepszego. Choć mamy różne charaktery, różni nas wiek, zainteresowania i poglądy, to połączyła nas miłość do Boga. I jeśli nawet mówi się, że każdy sam pracuje na swoją wieczność, to my pracujemy razem dla każdego z nas – bo w grupie łatwiej. ◘ CO ROBIMY? Poprzez wspólną modlitwę i śpiew urozmaicamy msze święte i nabożeństwa w naszym klasztorze, co każdy może zobaczyć i usłyszeć. W ciągu całego roku (oprócz wakacji) raz w tygodniu odbywają się spotkania formacyjne w małych grupach, na których przez dyskusję próbujemy poznać Boga i zbliżyć się do Niego. W zależności od poziomu wiedzy i wieku, każdy uczestniczy w spotkaniach formacyjnych na swoim poziomie. Przy naszym klasztorze działa również Oaza Dzieci Bożych, która jest niejako wstępem do starszej oazy. W ODB spotykają się dzieci ze szkoły podstawowej, zaś w FMO uczestniczy młodzież gimnazjalna i ponadgimnazjalna, a także studenci. ◘ KRZYSIEK ŁĘCKI*, PIOTREK BANASIK MODLITWA Oaza to nie tylko śpiew, spotkania, uczestnictwo we mszy świętej czy w nabożeństwach – często spotykamy się na wspólnej modlitwie przy adoracji Najświętszego Sakramentu czy przy modlitwie różańcowej. Swoistym rodzajem modlitwy są koncerty i spektakle, które gramy w naszym kościele. Organizujemy też wyjazdy do świątyń bernardyńskich w całej Polsce, by tam modlić się w swoich intencjach. ◘ FRANCISZKAŃSKA MŁODZIEŻ OAZOWA SPORT Na to hasło wypadałoby poświęcić odrębną stronę, bo znajduje się on w naszym życiu dość blisko Boga. I nie mówimy tutaj tylko o umiłowaniu sportu przez oglądanie go w telewizji – oazowicze chętnie grają, skaczą, pływają i biegają na różnych sportowych arenach. Dość wspomnieć o turnieju halowej piłki nożnej o Puchar Biskupa Łowickiego, który w debiutanckim sezonie zakończył się całkiem dobrym – piątym miejscem (na trzydzieści kilka drużyn z całej diecezji). Oprócz tego niemal co niedziela gramy w piłkę na trawie (bądź błocie czy śniegu, w zależności od pogody), a tradycją stały się nasze mecze po niedzielnym śniadaniu wielkanocnym, gdy każdą strzeloną bramkę należy uczcić PO GODZINACH… głośnym „Alleluja!”. Oazowe dziewczęta Oaza to nie tylko modlitwa i praca, ale również grupa dobrych nie ograniczają się tylko do kibicowania przyjaciół. Często spędzamy ze sobą całe dnie i wieczory, wy- (a czynią z wdziękiem) – upodobały sojeżdżamy razem do kina, teatru czy ogrodu zoologicznego, bie one bieganie, jazdę na rowerze i siatspotykamy się na ogniskach czy grillu, słowem – robimy kówkę plażową oraz wizyty na basenie. ◘ wszystko, żeby się ze sobą nie nudzić. Ponieważ każdy z nas jest ekspertem w jakiejś dziedzinie, to pomagamy sobie wzajemnie również w nauce – dobra rada czy rozwiązanie proble*KRZYSIO studiuje pedagogikę po francusku; mu zawsze się znajdzie. A od niedawna wydajemy razem gaprywatnie uwielbia ziemniaki i Widzew Łódź, zetkę… ◘ zawsze chciał być kioskarzem; na oazie WAKACJE Czas wypoczynku dla oazowiczów rozpoczyna się rekolekcjami. Piętnastodniowy pobyt w różnych miejscowościach w całej niemal Polsce, połączony z rozważaniem tajemnic różańcowych, jest jednym z elementów programu formacyjnego. Po zaliczeniu wszystkich stopni formacji i przejściu kursu oazowego dla animatorów (KODA) każdy uczestnik staje się animatorem – od tej pory może prowadzić swoją grupę. Wzięcie młodych ludzi pod swoje skrzydła wiąże się z dużą odpowiedzialnością, dlatego tylko pełen kurs formacyjny pozwala uzyskać status animatora. ◘ również uwielbia ziemniaki, ale w mundurkach. FRANCISZKAŃSKA GAZETKA OAZOWA 3 W TRUDZIE, W DESZCZU… kilka myśli pielgrzymkowych ANGELIKA MIELCZAREK* ●● Znam osoby, które na hasło „pielgrzymka” reagują pobłażliwym uśmiechem, spojrzeniem pełnym politowania lub puknięciem się w czoło. Iść taki kawał, mówią, w deszczu, w skwarze, żeby zobaczyć Cudowny Obraz — który przecież jest tam cały czas i z powodzeniem można do niego dotrzeć autobusem… To fakt — pielgrzymka istotnie taka jest: trudna, momentami nieznośna przez bąble na nogach, momentami zmęczona po wielu kilometrach marszu, czasami ze łzami w oczach, bo ciężko i daleko. To wszystko to rzeczywiście problem, ale nie przeszkoda — wszystkie te bóle wynagrodzi cel pielgrzymki — Jasna Góra. Kiedy mijasz drogowskaz „Częstochowa” już wiesz, że jesteś w domu, choć do Sankturaium jeszcze prawie cztery kilometry. Jeszcze tylko parę kroków, kilka metrów i ze śpiewem na ustach, w podskokach, w tańcu, możesz śmiało stanąć przed obliczem Matki. Tej, która zawsze wysłucha, pocieszy i zrozumie. Kiedy wypowiadasz swoją intencję, czujesz, że kamień spada Ci z serca — proś z wiarą, a na pewno zostaniesz wysłuchany. Później tylko msza święta i już, koniec pielgrzymki. Koniec? - pytasz, a nutę niezadowolenia słychać w Twoim głosie na kilometr. Przecież było tak wspaniale, tylu znakomitych ludzi poznałeś, często anonimowych, którzy przyjęli Cię pod swój dach albo choć pomachali pielgrzymom stojąc przy drodze. Czasami nakarmili lub podali kubek z wodą, czasami wparli tylko dobrym słowem… Tylko? Dobre słowo to przecież tak wiele, szczególnie że ono zawsze leży niedaleko. Nie bójmy się używać dobrych słów. Tego również nauczyłeś się na pielgrzymce. Ta wyjątkowa atmosfera jedności, braku barier, gdzie każdy mówi sobie „bracie”, „siostro”, uśmiechając się i dzieląc wrażeniami z pielgrzymowania. Po powrocie wyśpiewasz wszystkie piosenki, których się nauczyłeś, powtórzysz wszystkie mądre słowa, które usłyszałeś. I ciągle Ci będzie mało, bo pielgrzymka nie chce się skończyć. I wiesz, że pójdziesz tam za rok, bo Twa wędrówka do Boga musi trwać. A gdzież poczuć ją lepiej, jeśli nie w drodze do Częstochowy? ◘ * ANGIE rozpoczyna swoją przygodę z łęczyckim liceum; prywatnie jada szpinak, zbiera tatuaże z chipsów Chio i ma bogatą kolekcję wodnych pokemonów; na oazie oczarowuje wszystkich wrodzonym wdziękiem. ŚWIĘTY FRANCISZEK nasz patron EWA OLCZAK * ●● Można by zacząć szablonowo, pisząc, że święty Franciszek urodził się w Asyżu w 1181 lub 1182 roku jako syn zamożnego kupca Piotra Bernardone i jego żony Piki… Owszem, to fakt, ale nie czas i nie miejsce tutaj na przytaczanie encyklopedycznych wiadomości o naszym patronie. Otóż Franciszek otrzymał na chrzcie imię Giovanni (czyli nasz Jaś) i dopiero ojciec, bogaty kupiec, zmienił to imię na Francesco (czyli „Francuzik”) – jedne źródła podają, że przyczyną tego był fakt, iż interesy skierowały Piotra na zachód i w chwili narodzin syna był właśnie we Francji, inne zaś wspominają, że Pika pochodziła z Prowansji i tęskno jej było do rodzinnego kraju. Która wersja jest prawdziwa – nie wiadomo. Już od najmłodszych lat Franciszek zdobywał staranne wykształcenie – rachunków, poezji i muzyki pilnie uczył się w szkole parafialnej, zaś religijność przejmował od bardzo pobożnej matki. Dzięki bystremu umysłowi i świetnej pamięci nie miał problemów w szkole. Młodość Ojciec początkowo chciał, by Franciszek został kupcem – wszak niedaleko pada jabłko od jabłoni, a i start w zawodzie miałby zapewniony… I rzeczywiście, będąc nastolatkiem, Franciszek praktykował w sklepie ojca – może handlowcem był dobrym, ale miał też wrodzoną łatwość w wydawaniu pieniędzy, co zdecydowanie nie współgrało z jego zawodem. Prędko, nie na darmo i nie za darmo został obwołany królem młodzieży asyskiej, jego rozrzutność uzupełniała się z hojnością, a przymioty moralne sprawiały, że rodzice przymykali oko na takie „książęce” wydatki. W młodości czytywał Franciszek świetne legendy rycerskie, jakich mnóstwo w średniowieczu – nic więc dziwnego, że po niepowodzeniu w branży handlowej postanowił zająć się sztuką wojenną. Brał udział w wojnie między Asyżem i Perugią (1202 r.), w czasie której trafił do niewoli. Pobyt w więzieniu podziałał na młodzieńca jak zimny prysznic, bo zmienił się wtedy jego pogląd na świat – można powiedzieć nawet, że wydoroślał. Niewola, a także przebyta choroba sprawiły, że rozrzutność przestała być już taka ciekawa, imprezy straciły swój urok, a świat stał się obcy i inny niż dotychczas. dokończenie na stronie 4 FRANCISZKAŃSKA GAZETKA OAZOWA 4 ŚWIĘTY FRANCISZEK ŚWIĘTY FRANCISZEK - nasz patron EWA OLCZAK * Nawrócenie Po niedługim pobycie w Asyżu, Franciszek, choć z mniejszym entuzjazmem i raczej za namową kolegów niż z własnej woli, wyruszył na wyprawę wojenną do Apulii, która ma mu przynieść sławę niezwyciężonego rycerza. Nie ujechał jednak daleko, bo już w pobliskim Spoleto miał proroczy sen. Ukazał mu się anioł, który zapytał: „Komu lepiej służyć – słudze czy jego Panu?”. Franciszek zrozumiał wtedy, że wielkość, do której dążył, nie jest tożsama z wielkością, którą przeznaczył mu Pan. Przełomowym momentem w tym życiorysie jest spotkanie z trędowatym. Jadąc ze swoimi sługami konno, późniejszy święty wymijał trędowatego, który zgodnie z ówczesnym prawem dzwonił dzwonkiem i krzyczał „nieczysty!”, by zdrowi mieli czas, by się odsunąć na bezpieczną odległość. Franciszek najpierw minął chorego, ale po chwili zawrócił, zsiadł z konia i pocałował go – według jednych źródeł w policzek, według innych – w usta. W tym momencie narodził się nowy Franciszek. Pierwsze kroki ku świętości Od tego przełomu Franciszek więcej czasu spędzał na modlitwie, bądź to w swojej pustelni – grocie opodal Asyżu, bądź w nieodległym kościółku świętego Damiana. W czasie modlitwy w tym kościółku usłyszał głos Boga, mówiący: „Idź i napraw mój dom, bo popada w ruinę!”. Franciszek zinterpretował to dosłownie, sprzedał wszystko, co miał najcenniejsze i zaczął odnawiać kościółek świętego Damiana, a także pobliski kościół Matki Boskiej Anielskiej w Porcjunkli. Po niedługim czasie przywdział szaty pustelnika i pracował jako opiekun trędowatych w Gubbio. U niektórych budził wstręt i odrazę, inni – zafascynowani życiem Franciszka – pragnęli poświęcić się Bogu i bliźnim tak jak on. Do jego grupy przyłączali się szacowni obywatele Asyżu – bogaty Bernard z Quintavalle oraz doktor prawa Piotr Catani. Wkrótce liczba towarzyszy Franciszka wzrosła do jedenastu i przyszedł czas na opracowanie reguły nowopowstającej wspólnoty. Niektóre źródła podają, że Franciszek na chybił-trafił otworzył trzy razy Ewangelię i znalazł FRANCISZKAŃSKA GAZETKA OAZOWA tam zdania, które stały się regułą franciszkanów. Inni autorzy mówią, że ów fragment Ewangelii Franciszek usłyszał w czasie mszy świętej w Porcjunkuli. Życie zakonne Powstały zakon Braci Mniejszych miał swą główną siedzibę w Porcjunkuli, wkrótce jednak Franciszek wyjechał stamtąd, by głosić Słowo Boże w innych krajach. W tym czasie zakonem kierował Piotr Catani. Franciszek podróżował najpierw w kierunku Syrii, a później przez Hiszpanię i Włochy do Maroka. Trafił do Palestyny, gdzie odwiedził miejsca święte, wreszcie dotarł do Egiptu, gdzie stanął przed sułtanem Melek-ElKamelem, który przyjął go przychylnie i wysłuchał, jednak nie nawrócił się na chrześcijaństwo. W czasach wypraw krzyżowych i wojen religijnych było to pierwsze zetknięcie z Saracenami, które przebiegało i zakończyło się pokojowo. Po powrocie z podróży w Noc Bożego Narodzenia po raz pierwszy w historii Kościoła zorganizował Pasterkę i żłóbek. Braciom kazał przynieść siano oraz przyprowadzić wołu i osła. Na mszę ściągnęły tłumy ludzi z miasta, a Franciszek wygłosił kazanie o ubogim narodzeniu Dzieciątka Jezus. Stygmaty i śmierć Po długich i ciężkich latach działalności apostolskiej, zmęczony i schorowany, zapragnął usunąć się w cień i skupić jeszcze mocniej na swoich przeżyciach mistycznych. W 1224 roku udał się na czterdziestodniowy post na górę La Verna (czyli Alwernia), gdzie 17 września ukazał się mu sam Chrystus ukrzyżowany i wycisnął na jego ciele żywe stygmaty Męki Pańskiej – otwarte i krwawiące rany na dłoniach i stopach, a także rana na boku, z którego na habit sączyła się krew. Ostatnie dwa lata życia przeżył Franciszek w okropnych męczarniach – oprócz stygmatów cierpiał na chorobę oczu, której nabawił się jeszcze w czasie podróży na wschód. Już niewidomy, w kościele świętego Damiana otrzymuje od Boga obietnicę zbawienia. Rychło po tym umarł w Porcjunkuli (1226 r.) – jego ciało zostało złożone w kościele św. Jerzego. Już dwa lata później został ogłoszony świętym przez papieża Grzegorza IX. * EWA jest świeżo upieczoną abiturientką; prywatnie lubi jeździć do Rzeszowa, Będzina i Kiernozi, jada czekoladę orzechową i marzy o locie balonem; na oazie odpowiada za ład, dyscyplinę i porządek w szafie. DLA DZIECI 5 O przeświętym cudzie, którego święty Franciszek dokonał nawróciwszy okrutnie dzikiego wilka z Gubbio Rys. MARTYNA ROMANOWICZ FRANCISZKAŃSKA GAZETKA OAZOWA 6 KULINARIA MIĘDZY MIZERIĄ A JAJECZNICĄ, MATEUSZ SADOWSKI* czyli przysmaki kuchni klasztornej ●● W swojej najbardziej znanej pracy „Opis obyczajów za panowania Augusta III” osiemnastowieczny pisarz i badacz Jędrzej Kitowicz pisze, że „bernardyni nie podają nic osobliwego do pisania o sobie”. Zdanie to wciąż po niemal trzystu latach nie traci na aktualności, co sprawia nie lada kłopot początkującemu redaktorowi początkującego czasopisma, wychodzącego przy klasztorze tychże ojców bernardynów. Z tego też względu ze zwykłego reportera zamieniłem się w dziennikarza śledczego (jakże popularny to dzisiaj zawód!) i wyruszyłem zdobywać wiadomości z innych wiarygodnych źródeł. Naturalną koleją rzeczy pierwsze kroki skierowałem ku klasztornej kuchni, jak nietrudno się domyślić – nie tylko w celu przeprowadzenia śledztwa. Aspekty kulinarne tej niewątpliwej przygody pominę, a skoncentruję się tylko na samych smakowitych faktach. A jest o czym pisać. Z wiarygodnego źródła (które przez wzgląd na tajemnicę dziennikarską pozwolę sobie zachować) dowiedziałem się między innymi, że najpopularniejszą potrawą w klasztorze jest rosół, najczęściej podawany w weekendy. Wśród mięs króluje schab z kością (niezbyt skomplikowany przepis poniżej), przysmakiem na deser są ciasta – drożdżowe i jabłecznik. Potrawy mięsne podawane są cztery razy w tygodniu, zaś w poniedziałki, środy i piątki – posiłki bezmięsne. Poza wymienionymi wyżej daniami, każdy ze współbraci ma swoje ulubione i sprawdzone przekąski. I tak o. Jordan nie może oprzeć się kluskom śląskim, zaś o. Antoni uwielbia gotowane mięso. Swojska mizeria i zupa pomidorowa stała się przysmakiem o. Nereusza, o. Salwator preferuje zupę z suszu (choć kiedy próbowałem zweryfikować te dane u samego zainteresowanego, to ten uśmiechnął się tajemniczo i zapytał, co to takiego ten susz…); o. Kasjan lubi ziemniaki z maślanką, czego doświadczyli niektórzy nasi oazowicze podczas corocznej kolędy. Pierogi ruskie, a także jajka sadzone (oraz owianą legendą jajecznicę i inne wytwory s-kurzane) upodobał sobie brat Artemiusz. Choć swego ulubionego dania nie ma o. Bogusław, to skądinąd wiadomo, że jest on świetnym kucharzem. Sam przyrządza ryby, złowione w klasztornym stawie, a także słynie wśród współbraci ze smaFRANCISZKAŃSKA GAZETKA OAZOWA żonych udek i skrzydełek w zalewie (ale nie rybich). Ojcowie pozostali wierni franciszkańskiej tradycji i uprawiają ogródek, a w nim między innymi warzywa i owoce. Efektem tego jest spora spiżarnia, w której ponad dwieście słoików z ogórkami (tak konserwowymi, jak i solonymi), a także kompoty. Kto wie? Może czasami warto zajrzeć do klasztornej kuchni? Kolejne doniesienia stamtąd już w następnym numerze. ◘ *MATI zdał egzamin dojrzałości (dziennikarskiej); prywatnie dba o linię, kocha polskie seriale i szuka swojej drogi życiowej; na oazie dysponuje bardzo mocnym głosem (w różnych sprawach). SCHAB Z KOŚCIĄ (przepis na 10 porcji) • • • • ok. 1,2 kg schabu z kością 1/2 łyżeczki soli 1/4 płaska łyżeczka pieprzu 3 jaja Jaja roztrzepać trzepaczką na puch, dodać sól i pieprz. Schaby pokrojone w plastry obtoczyć w jajku, położyć na olej i smażyć aż do uzyskania złocistego koloru. Smacznego! JABŁECZNIK • • • • • • • 4 i 1/2 szklanki mąki 1 szklanka cukru cukier wanilinowy 4 żółtka 1 łyżeczka proszku do pieczenia 1 margaryna 1,5 kg jabłek Jabłka obrać, pokroić i przesmażyć (można dodać cynamon). Zmieszać sypkie produkty, wbić żółtka i dodać margarynę. Następnie zrobić z tego kruszonkę i podzielić ją na dwie części jedną wysypać na spód, następnie położyć jabłka i pozostałą część ciasta. Piec około 40-45 minut. Smacznego! 7 OAZA POLECA DARIA JĘDRZEJCZAK* KSIĄŻKA, CO OTWIERA OCZY MARIUSZ MAŚLANKA BIDUL wyd. Świat Książki Warszawa 2004 ●●„Bidul” to słowo, którego próżno szukać w słownikach języka polskiego. Nawet wyszukiwarki internetowe, które w dzisiejszych czasach stają wyznacznikiem tego, co jest i czego nie ma, odpowiadają najpierw tytułem książki Mariusza Maślanki, a potem długo, długo nic. Tytułowy „bidul” to po prostu dom dziecka – dom opieki i pomocy, przynajmniej z nazwy. Trafia do niego główny bohater i narrator książki – Borys Mleczko, dziesięciolatek, chłopiec z wiejskiej, patologicznej rodziny, wychowany z psychicznie chorą matką, ojcem alkoholikiem, jako najstarszy z piątki rodzeństwa. Przeniesienie do domu dziecka miało uchronić chłopca przed pozbawioną emocjonalnych więzi rodziną, być dla niego wybawieniem od domowej przemocy. Początkowo Borys trafia do pogotowia opiekuńczego, jednak słowo „opiekuńcze” istnieje w tu nazwie tylko z przyzwyczajenia. Chłopak jest naocznym świadkiem przemocy – nie tylko fizycznej, ale także seksualnej. Najważniejszym sposobem na przetrwanie są zwykłe chińskie trampki – „mając trampki na nogach – robię szybki unik i już jestem daleko od niego, a jemu nie chce się mnie gonić i idzie komu innemu dać kopa.” Powieść Mariusza Maślanki pełna jest takich szokujących cytatów, pełna zdarzeń, które przyprawiają o gęsią skórkę i każą wątpić w drugiego czło- JUSEK* POLECA: NORMALSI DEKALOG czyli PIEKŁO MUZYKANTÓW Łódź, 2006 ●● Polecenie zrecenzowania tej płyty w kilku zdaniach wydawało się niewykonalne. Po pierwsze dlatego, że talenty dziennikarsko-literackie u mnie żadne, po drugie zaś — płyta Normalsów jest tak dobra, że nie sposób tego streścić w paru zaledwie słowach. Dlaczego? Łódzkiej kapeli nie usłyszymy w radiu, próżno też jej szukać w muzycznych telewizjach, podających wieka. Zagłębiając się w historię wychowanka domu dziecka, stajemy się słuchaczem smutnej opowieści o pragnieniu spokoju, radości i ciepła. Chcąc uchronić resztki swojej wrażliwości, główny bohater pisze listy do tajemniczego Pana Nikt, ale to za mało - potrzeba mu jeszcze przyjaznego otoczenia. Tym bardziej przerażający jest obraz wychowawców w domu dziecka, traktujących ośrodek jako przechowalnię dla niegrzecznych dzieci. Ich bezduszność wywołuje u czytelnika dreszcze, budzi naturalny sprzeciw. Nic to nie pomoże, bo takie podejście jest powszechne w wielu – pewnie nie we wszystkich – tego typu placówkach. Choć książka osadzona jest w realiach PRL, to problem niesprawnych instytucji pomocy społecznej nie minął wraz ze zmianą systemu – dziś również możemy spotkać Borysów, szukających miejsca w świecie, którym rządzą argumenty siły i gotówki. Jeden ze znanych mi wychowanków domu dziecka, na pytanie, dlaczego nazywają go „bidulem”, odparł bez zastanowienia: „popatrz na niego – on po prostu taki jest”. Książka Mariusza Maślanki potwierdza tę gorzką opinię. Na szczęście ma też drugą stronę medalu – uwrażliwia na potrzeby dzieci, zwłaszcza tych opuszczonych, zmagających się z osamotnieniem, odrzuceniem i niezrozumieniem. Choćby dlatego warto ją przeczytać. ◘ *DARIA studiuje resocjalizację na Uniersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy; prywatnie czyta angielską poezję XIX wieku, jada łęczycką pizzę i zbiera krasnale ogrodowe; na oazie zajmuje się śpiewem i tańcem. papkę popu, techno i hip-hopu. Normalsi to kawał solidnego, rockowego grania na najwyższym polskim poziomie. Porcja muzyki powoli wymierającej, która, choć ambitna i świetnie zrealizowana, dziś jest mało popularna, bo nie przynosi oczekiwanego dochodu. Wspomnieć trzeba też o tekstach, które są kwintesencją płyty Normalsów. W dziesięciu utworach znajdziemy odniesienie do Dekalogu. Słuchacz poznaje historię człowieka wierzącego, ale niepozbawionego wątpliwości, dzięki czemu teksty poruszają, wywołując dreszcz emocji. A o to przecież w muzyce chodzi. ◘ *GRZESIEK JÓŹWIAK (JUSEK) studiuje pedagogikę; prywatnie zachwyca się dziełem stworzenia, nie jada pomidorów i nie zbiera znaczków pocztowych; na oazie gra na gitarce. FRANCISZKAŃSKA GAZETKA OAZOWA 8 ROZRYWKA 1 2 3 6 4 POZIOMO: 1. Skoncentruj. 7. Na żywo z El Riazor. 8. Choć ma wzór, to wciąż poszukiwana. 9. Mowa wypalana. 11. Strzela z łuku — płynnie. 13. A egzamin. 14. Prostuje 12. 16. Dywanowy na miedzi. 19. Do prania nad morzem. 21. Z kremem dla Mario. 22. Rosną na 1310 m, nie więcej. 23. Bywa wylewna. 5 7 8 9 11 10 12 13 14 15 16 19 17 18 20 21 22 23 PIONOWO: 2. Niejedna w puszce. 3. Nie łam i nie omijaj. 4. Tam mostek i schody. 5. Tęcza. 6. Zdobywana z doświadczeniem. 10. Bucik owieczki. 12. Problem z jedynkami. 15. Lata na scenie (w T.Love). 16. Z kłębuszkami. 17. Wtedy motyl najbrzydszy. 18. Powstaje przez odwrócenie nart. 20. Niezbyt przychylny mieszkańcom Troi. Wszystkie wyrazy, z wyjątkiem jednego, są rzeczownikami pospolitymi w liczbie pojedynczej. Z liter w szarych kratkach należy utworzyć rozwiązanie. Dla osoby, która pierwsza zgłosi się do przedstawiciela FMO z prawidłowo rozwiązaną krzyżówką oraz rozwiązaniem, przewidziano atrakcyjną nagrodę. KRZYŻÓWKA DLA DZIECI DAMIAN „FAFIK” ŁĘCKI * Sonet XIX „Z rozmyślań na temat przyrody” Ach, te lasy jodłowe, Dębowe, lipowe, sosnowe... Ach, te piękne łąki, Kicające po nich biedronki... Ach, te moje roślinki, Truskawki, poziomki, malinki... Ach, te moje zwierzaczki, Krowy, kurczaki, kaczki... Lubię pylić ziemniaki, Zjadać cukrowe buraki, Myślę o tym wiele... 1. 1 3 2. 4 5 6. 6 3. 7 8 7. 9 10 4. Ach, moi drodzy przyjaciele... Lubię pić mleko od krowy, Po nim będę silny i zdrowy. 11 8. 9. 10. *FAFIK studiuje informatykę na Politechnice Łódzkiej; zawodowo zajmuje się szeroko pojętą gastronomią, choć wcześniej zdobył tytuł Poduszkowego Sprzedawcy Roku; na oazie udziela się w sekcji rytmicznej. FRANCISZKAŃSKA GAZETKA OAZOWA 5. 2 11.