Nowelizacja do natychmiastwej poprawki
Transkrypt
Nowelizacja do natychmiastwej poprawki
Nowelizacja do natychmiastwej poprawki Dziennik Gazeta Prawna, wypowiedź mec. Jacka Sińskiego Duża nowelizacja kodeksu postępowania cywilnego, obowiązująca od 3 maja 2012 r., nie zniosła wszystkich barier dla uczestników procesu. Coraz bardziej skomplikowana procedura powoduje, że rośnie grupa wykluczonych, którym zamknięto dostęp do sądu. Prawnicy mają jednak nadzieję, że lekarstwem okaże się dalsza informatyzacja postępowania cywilnego. Dlaczego zmiany wprowadzone do procedury cywilnej nie przyspieszyły i nie usprawniły procesu? Rafał Dębowski: Nowelizacja wprowadziła wiele złego do procesu, w szczególności dla osób niereprezentowanych przez profesjonalnych pełnomocników. Mimo pouczeń obywatel nie rozumie, dlaczego sąd zwraca kolejne pismo procesowe, w którym strona przedstawiła swoje zarzuty i twierdzenia. Warto więc zapytać o przyczynę przekształcenia procesu pisemnego w ustny. Cel upatruję w planowanym wprowadzeniu nagrywania rozpraw, tzw. e-protokole, co ma przyspieszyć orzekanie w sądach pierwszej instancji. Zwracam jednak uwagę, że po ostatnich zmianach zmienił się model procesu cywilnego. Teraz to sąd ma obowiązek dążyć do wyjaśnienia sprawy, ustalenia i uzupełnienia twierdzeń i dowodów. Mamy więc proces cywilny o charakterze inkwizycyjnym. Uważam również, że przepisy umożliwiające późniejsze składanie pism procesowych nie są należycie ukształtowane. Brakuje zapisu, który pozwalałby zgłaszać nowe twierdzenia i fakty wówczas, gdy potrzeba przedstawienia ich pojawiła się później. Obecnie, aby nie przegrać sprawy z przyczyn formalnych, zgłasza się w pozwie, nawet bez potrzeby, mnóstwo twierdzeń i dowodów, które mają stanowić kontrargumenty na ewentualne przyszłe zarzuty pozwanego, antycypując, co będzie zawierała odpowiedź na pozew. Jak wpłynie na linię orzeczniczą sądów drugiej instancji to, że wyrok o charakterze kasacyjnym podlega kontroli instancyjnej, zaś wyrok zmieniający treść orzeczenia co do istoty już nie? Czy nie dojdzie do sytuacji, w której sądy drugiej instancji niechętnie wydawać będą wyroki kasacyjne nie dlatego, że nie ma do tego podstaw, tylko bojąc się osądu kolejnej instancji? Mam nadzieję, że zamiarem ustawodawcy nie było doprowadzenie do opóźnienia rozstrzygania spraw, które obecnie mają jeszcze jedną instancję. Dziś, po zmianach, mamy do czynienia z procesem formułkowym, z założeniem, że nagrywanie rozpraw będzie przyspieszało rozpoznanie sprawy, a w praktyce wcale tak być nie musi. Waldemar Żurek: Legislatorzy chcieli przyspieszyć i uprościć proces. Przed nowelizacją w sprawach gospodarczych mówiono nawet o pozwach pudełkowych, bo do sądu wpływały sprawy z taką liczbą załączników, że mieściły się w pudełkach. Natomiast prekluzja postępowania gospodarczego – które zostało skasowane – była wówczas tak daleko posunięta, że pełnomocnicy, chcąc zabezpieczyć się przed zarzutem, że pominęli jakiś dowód, od razu już w pierwszym piśmie zgłaszali wszystkie dowody. Dlatego przepisy należało znowelizować. Jednak zamiast znosić odrębne postępowanie gospodarcze, wystarczyło złagodzić prekluzję i nie przenosić surowszych przepisów na grunt procesu zwykłego. W procesie cywilnym często przecież udział biorą strony niereprezentowane przez pełnomocników i dlatego mogą przegrywać sprawy z powodu niezachowania warunków formalnych. Proces formułkowy zastąpi wówczas wymierzanie sprawiedliwości. Wiele wątpliwości wywołuje znowelizowany art. 207 par. 3 k.c. – zezwalający w toku sprawy na złożenie pism przygotowawczych tylko wtedy, gdy sąd tak postanowi. Przewiduje też wyjątek: gdy pismo zawiera tylko wniosek o przeprowadzenie dowodu. Zapisy znowelizowanej ustawy ograniczają stronom prawo do dysponowania procesem, przerzucając tę rolę na sąd. Wprawdzie sędzia ma zarządzać procesem, ale to strony w procesie cywilnym powinny mieć zasadniczą możliwość decydowania o taktyce procesowej, jeśli ich postępowanie nie zmierza do przewlekłości procesu. Budzi wątpliwości, czy dopuszczalne jest pismo strony do sądu o wydanie zgody na złożenie pisma procesowego. Gdy sąd nie wyrazi zgody, to wówczas strony nie będą mogły go złożyć. Doprowadzi to absurdu, bo pisma złożone bez swojej zgody sąd – zgodnie z przepisami – zwraca bez czytania. Natomiast nie ma żadnych przeciwwskazań, aby składać ustnie do protokołu wszelkie wnioski dowodowe i je uzasadniać. Nie można jednak tego robić na piśmie. Bartosz Grohman: Zmiany w procedurze cywilnej miały wpłynąć na przyspieszenie postępowania, ale zbudowały kolejną barierę czasowo-formalną: nakazującą sędziemu wydanie postanowienia np. o tym, czy przyjmuje pismo, gdy strona wnosi o dopuszczenie złożenia go. Nadal strony długo czekają na rozstrzygnięcie procesu, przynoszą nadmiernie dużą ilość materiałów nieistotnych dla rozstrzygnięcia. Zmiany nie uprościły postępowania, a wymiar sprawiedliwości nadal oddala się od ludzi – takie są moje największe zarzuty w stosunku do tej nowelizacji. Marcin Uliasz: Nadrzędnym celem tej nowelizacji nie było uproszczenie i przyspieszenie postępowania, o czym świadczą odstąpienie od prekluzji dowodowej i wprowadzenie systemu dyskrecjonalnej władzy sędziego. Wyróżnia się dwa modele postępowania cywilnego: liberalny (kontradyktoryjny) i socjalny (inkwizycyjny). W pierwszym to strony muszą przedstawić fakty i dowody, a sędzia jedynie baczy, czy są zachowane reguły gry procesowej, i jest zwolniony z obowiązku dopuszczania innych faktów i dowodów. Natomiast w drugim modelu to sąd ma obowiązek dociec prawdy i zbadać nie tylko fakty i dowody powołane przez strony, ale również inne fakty i dowody. W ciągu ostatnich dwudziestu lat nowelizacje polskiej procedury cywilnej przyznały jej niektóre cechy typowe dla modelu liberalnego. Dostrzeżono wady takiego rozwiązania – nadmierne zwolnienie sądów z aktywności w zakresie gromadzenia materiału faktycznego. Zdarzało się, że orzeczenia, które zapadały, były formalnie prawidłowe, ale oparte na ustaleniach niezgodnych z prawdą i strony wychodziły z sądu z poczuciem niesprawiedliwości. Nowelizacja z 16 września 2011 r. kieruje proces cywilny raczej w stronę modelu socjalnego. Jacek Siński: W ramach nowelizacji przerobiono procedurę, która była przedmiotem doświadczenia życiowego sędziów, i zamieniono prekluzję ustawową na uznaniową. Przy rozpoznawaniu spraw gospodarczych sędziowie nadal stosują ostre kryteria oraz te same zasady i obostrzenia w ramach prekluzji uznaniowej, podobnie jak wcześniej robili przy ustawowej. Dlatego nie zmniejszyła się objętość pozwów. Oceniam tę reformę procedury jako źle pomyślaną i błędną w jej najbardziej istotnych kwestiach. Przecież już w dawnym brzmieniu art. 208 k.p.c. przewidywał, że sędzia zarządzi wymianę pism procesowych i określi ich liczbę. Sędziowie jednak nie korzystali z tej możliwości, bo wymagała dokładnego zapoznania się z aktami jeszcze przed pierwszą rozprawą i przemyślenia koncepcji sprawy. Natomiast w praktyce sąd zapoznaje się z aktami sprawy na raty, tj. dopiero przed kolejnymi terminami rozpraw. Gdyby przed pierwszą rozprawą sędzia miał taką przemyślaną koncepcję, to mógłby dokładnie określić wnioski dowodowe potrzebne do rozstrzygnięcia sprawy i zarządzić wymianę pism procesowych. Legislatorom brakuje myśli przewodniej, jak wyglądać powinna procedura cywilna, o czym świadczy ponad 150 zmian wprowadzonych do k.p.c. Czyli nastąpiła inflacja nowelizacji, a procesy nadal trwają długo? Jerzy Krotoski: Od 2009 r. Sejm zaczął uchwalać po kilka, a nawet kilkanaście nowelizacji rocznie. W 2009 roku przyjęto 9, po roku 13, dwa lata później 12, a w 2012 r – 8. Ma to wpływ na objętość akt spraw, które stają się coraz grubsze. Gdy rozpoczynałem prowadzenie kancelarii, mieściły się w teczkach papierowych, a teraz tylko dla jednej sprawy trzeba założyć kilka segregatorów. Dlatego trzeba w sposób rewolucyjny zmienić system procedury i mieć większe wymagania w stosunku do sędziów, lepiej ich szkolić, ale również dać im większe uprawnienia. Podczas procesu sędzia powinien móc lepiej zdyscyplinować strony i uzyskać od nich informacje istotne dla rozstrzygnięcia problemu. Procesy nie mogą – tak jak teraz – trwać wiele lat. Chociaż często również na tym zależy pozwanemu. Od sześciu lat prowadzę sprawę, sąd ją wprawdzie zawiesił na jakiś czas ze względu na trwające postępowanie karne, ale na ostatniej rozprawie dowiedziałem się, że sąd przewiduje prowadzenie jej jeszcze przez trzy lata w pierwszej instancji. Sędzia sam powinien decydować o przebiegu procesu. Zdarza się jednak, że orzekający w pierwszej instancji często podejmują w sprawie czynności – nawet ich zdaniem zbędne – w obawie przed, tym jak oceni ich skład rozpoznający apelację. Proces nie ma być sztuką dla sztuki, ale szybkim rozstrzygnięciem sporu. Procedury są zbyt skomplikowane. Nigdy nie uda nam się, zmieniając przepisy, wyprzedzić zmieniającej się rzeczywistości. Anna Szpakowska: Wprowadzanie rygorów do procedury cywilnej w postępowaniu odrębnym w sprawach gospodarczych tłumaczono profesjonalnym charakterem podmiotów biorących w nim udział, tj. przedsiębiorców. Krytycy tego rozwiązania wysuwali argumenty, że strony postępowania w sprawach gospodarczych są profesjonalistami tylko w prowadzeniu biznesu, natomiast nie są prawnikami. Po ostatniej nowelizacji wiele rozwiązań podobnych do tych krytykowanych zaczęło dotyczyć zwykłych obywateli. Waldemar Żurek: Zgadzam się z zarzutem, że procesy cywilne trwają za długo, ale obecnie nieobsadzonych jest 500 etatów sędziowskich. W dodatku gdy sędzia awansuje i przechodzi do wyższej instancji, to niezakończone przez niego sprawy najczęściej przejmuje inny sędzia referent, który może mieć przecież odmienną koncepcję prowadzenia sprawy. W sądach brak też wypracowanego systemu zastępstwa sędziów, którzy długo chorują lub korzystają z urlopów macierzyńskich. Podczas ich nieobecności ktoś przejmuje te sprawy, ale potem najczęściej, po powrocie pierwotnego referenta, zwraca. Chcę też zwrócić uwagę na brak koncentracji materiału w procesie. Zamiast rozpisać wokandę jednej trudnej sprawy w taki sposób, żeby przez kilka dni wyznaczać rozprawy, przesłuchać wszystkich świadków i wydać wyrok, sędzia cywilny najczęściej przeprowadza dowody na raty. Po wysłuchaniu np. dwóch świadków odracza rozprawę i planuje kolejny termin, najczęściej za kilka miesięcy, bo to najbliższy termin. Wynika to z ogromnej ilości spraw w referacie sędziów i konieczności jednoczesnego i równego ich traktowania. Sędzia zatem zamiast przeprowadzić jedną sprawę i ją zakończyć w jednym dniu, musi prowadzić osiem spraw jednego dnia. Czy oznacza to, że prekluzja sprzed nowelizacji zamieniła się na prekluzję sędziowską? Marcin Uliasz: Nowelizacja prawa nie spowodowała zmiany mentalności sędziów, a wykładnia przepisów kształtuje się przez lata. Na przykład gdy zostanie przyjęta wykładnia przepisu art. 207 par. 6 k.p.c. przyjazna dla strony, która spóźniła się ze zgłoszeniem wniosków dowodowych, a nie jest reprezentowana przez profesjonalnego pełnomocnika, to sąd będzie mógł je dopuścić. Będzie mógł uznać, że strona nie zgłosiła ich we właściwym czasie bez swojej winy albo że zachodzi inna wyjątkowa okoliczność. Nie wiadomo też dzisiaj, jaka koncepcja zwłoki zostanie przyjęta w praktyce na gruncie tego przepisu: absolutna czy względna, i czy niebezpieczeństwo wydania niesprawiedliwego wyroku będzie stanowiło tę wyjątkową okoliczność uzasadniającą dopuszczenie dowodów zgłoszonych po terminie. Rafał Dębowski: Błąd tkwi w założeniu, że wszystkim zależy na szybkim rozpoznawaniu spraw. Stronom zależy przede wszystkim na tym, aby czas między jedną czynnością procesową a drugą, np. między jednym a drugim terminem rozprawy, był jak najkrótszy. Stronom zależy na szybkim tempie rozpoznawania spraw. Każdy rozsądny uczestnik procesu rozumie, że jeśli materiał dowodowy jest obszerny, to sprawa będzie sądzona dłużej. Natomiast odnoszę wrażenie, że ustawodawcy zależy na tym, aby sprawę zakończyć na pierwszym lub drugim terminie, co czasem dzieje się ze szkodą dla wymiaru sprawiedliwości. Mam wrażenie, że nowelizacja k.p.c. pisana jest przez sędziów dla sędziów, by szybciej się sądziło, a nie dla osób przychodzących do sądu po sprawiedliwość. Widzę przy tym pilną konieczność znowelizowania przepisów dotyczących elektronicznego protokołu, w zakresie uzyskiwania odpisu tej formy protokołu nie tylko jako nagrania audio, lecz także zapisu wideo. W przyszłości ma powstać elektroniczne biuro podawcze, które ma uprościć i zwiększyć szybkość rozpoznania spraw. Ale skutki mogą być kłopotliwe dla adwokatów. Odpis orzeczenia umieszczony przez sąd na koncie adwokata zostanie uznany za skutecznie doręczony w chwili odczytu, nie później niż w ciągu 14 dni od momentu umieszczenia. Nie będzie żadnych zwrotek – sąd będzie wiedział natychmiast, kiedy zapoznaliśmy się z informacją o terminie sprawy, kiedy otworzyliśmy orzeczenie. Uważam, że w procesie legislacyjnym trzeba uważnie słuchać uwag stron procesu. Na przykład system doręczania korespondencji między pełnomocnikami stron można uprościć w taki sposób, aby nie tworzyć zbędnych formalności. Sądowi powinno wystarczyć oświadczenie adwokata albo radcy prawnego, że doręczył odpis pisma drugiej stronie. Po co sądowi zwrotka pocztowa, która komplikuje sposób wysłania pisma. Strona, która nie otrzymała odpisu pisma, i tak to zasygnalizuje sądowi, a jeśli oświadczenie będzie nieprawdziwe – pełnomocnik poniesie konsekwencje dyscyplinarne. Zauważyłem, że w dużych procesach gospodarczych sąd poświęca pierwsze pół godziny na sprawdzenie, czy strony doręczyły sobie pisma procesowe. Bartosz Grohman: Wady w obecnej procedurze można prostymi ruchami wyeliminować. Na przykład usunąć wymóg dołączania wypisu z KRS, często wielostronicowego, do pozwu, skoro ten dokument wystawia sąd, a także dołączania odpisów ksiąg wieczystych do wniosku składanego w postępowaniu wieczystoksięgowym. Czy elektroniczna procedura okaże się pomocna, czy utrudni prowadzeni procesu? Rafał Dębowski: Sukces EPU polega na tym, że orzeczenia zapadają na podstawie twierdzeń powoda, bez przeprowadzenia postępowania dowodowego. Wtórną rolę ma tu sposób przekazywania informacji – informatyzacja ułatwia pracę nie tylko sędziom, ale również stronom. Może warto rozważyć by nowela k.p.c. rozszerzyła sposoby uzyskiwania nakazów zapłaty. Inną kwestią jest zredagowanie przepisów k.p.c. w taki sposób, aby strona po cofnięciu pełnomocnictwa adwokatowi korzystającemu z narządzi informatycznych nie musiała sama zakładać go lub korzystać tylko z pełnomocnika, który je posiada. Aby uniknąć problemu e-wykluczonych powinna być możliwość powrotu do statusu strony papierowej. Waldemar Żurek: E-sąd wygenerował olbrzymią liczbę spraw, które nigdy nie trafiłyby do sądu prowadzącego tradycyjne postępowanie, np. z uwagi na niższe koszty procesu. Firmy windykacyjne dochodzą przed nim roszczeń często na podstawie np. zakupionych wierzytelności, gdzie nie były pierwotnym wierzycielem. Pojawiły się grupy osób, które wykorzystują e-sąd, dochodząc roszczeń przedawnionych. Czasem strona wzięła kilkaset złotych pożyczki, a na skutek niedozwolonych, lichwiarskich zapisów umów wierzytelność urosła do kilkunastu tysięcy, których później dochodzi się od nieporadnej strony, która często nie umie się bronić. Nie potrafi nawet skutecznie wnieść sprzeciwu, by poddać zasadność roszczeń kontroli sądu w toku procesu. Wprowadzając elektroniczne posterowanie, musimy mieć także świadomość tego, że zawsze będzie w społeczeństwie istniała grupa tzw. wykluczonych informatycznie, która nie skorzysta z komputera. W niektórych krajach obejmuje ona nawet ok. 20 proc. społeczeństwa. Gdy nie stworzy się działającego w sposób właściwy systemu pomocy prawnej, to osoby te mogą mieć zamknięty dostęp do sądu. Informatyzacja sądu ma wady i zalety. Nagrywanie rozpraw jest konieczne, aby odpadły zarzuty, że sędzia podyktował do protokołu nie to, co strona powiedziała na rozprawie, że jej wyjaśnienia lub zeznania zostały w protokole wypaczone. E-protokół powinien jednak pełnić formę kontrolą, ale nie może w pełni zastąpić protokołu pisanego. Niestety praktyka pokazuje, że system ten wydłuża rozprawę, zamiast ją skracać. Z nagrywaniem łączy się także sprawa ustnych uzasadnień orzeczeń. Wśród sędziów nie ma zgody co do tego, czy powinni po ogłoszeniu wyroku ustnie go uzasadnić także wtedy, gdy sala jest wprawdzie pusta, ale sprawa jest nagrywana i strona może dostać elektroniczny zapis z rozprawy. Taki obowiązek wygłaszania obszernego uzasadnienia do pustej sali przy nagrywaniu zaczął wydłużać procesy. Jacek Siński: Moim zdaniem e-protokół będzie przysparzał problemów przy rozpoznawaniu sprawy w drugiej instancji. Wątpię, aby sędziowie ze składu trzyosobowego zapoznali się w całości ze wszystkimi e-protokołami sporządzonymi w pierwszej instancji dla spraw rozpoznawczych przez nich w danym dniu. Tylko sędzia sprawozdawca będzie zmuszony wysłuchać przez kilka godzin e-protokoły spraw, które znajdują się w jego referacie. Natomiast protokół sporządzony na piśmie przeczytaliby w znacznie krótszym czasie wszyscy sędziowie. Również stronom trudno będzie wywodzić zarzuty apelacyjne w oparciu o e-protokół z powodu konieczności słuchania przez kilka godzin zeznań. Dlatego nowelizując przepisy, trzeba zachować protokół pisemny obok elektronicznego, który będzie tylko pomocniczy. Nie może zastąpić pisemnego. Bartosz Grohman: Przepisy nie przewidują, co zrobić w takiej sytuacji, gdy po nagraniu rozprawy i opuszczeniu budynku sądu przez strony okaże się, że nastąpiła awaria systemu i zapis bezpowrotnie zniknął. Czy wówczas należy powtórzyć rozprawę? A w razie powtórzenia jej co zrobić, gdy strony podniosą inne argumenty, bo zapamiętały przebieg tego postępowania, z którego protokół się nie nagrał i postanowiły zmienić swoje twierdzenia oraz przedstawić inną argumentację. Uważam, że na tym polega pewna ułomność systemu polegającego wyłącznie na zapisie elektronicznym. Czy przy kolejnych nowelizacjach trzeba zwiększyć szanse na dostęp do sądu grupie wykluczonych cyfrowo? Marcin Uliasz: Informatyzacja nie może nikogo pozbawić dostępu do sądu z uwagi na wykluczenie cyfrowe. Bierze się to pod uwagę przy kolejnych projektach dotyczących zinformatyzowania poszczególnych postępowań. Dlatego właśnie pozwany w EPU ma dwie możliwości, może wnieść sprzeciw na papierze albo drogą elektroniczną. Natomiast pewna obawa wykluczenia cyfrowego zachodzi na gruncie przepisów dotyczących e-protokołu w razie posługiwania się zapisem audio przez stronę, która nie może zapoznać się z takim zapisem, gdyż jest np. niedosłysząca. Wprawdzie przepisy przewidują możliwość sporządzenia transkrypcji, ale tylko w zakresie części protokołu, a nie całości. W takich rzadkich przypadkach obawa wykluczenia cyfrowego zatem istnieje. W przyjętych przez rząd założeniach projektu nowelizacji k.p.c. przewidziano wprowadzenie tzw. elektronicznego biura podawczego oraz elektronicznego postępowania w sprawach o nadanie klauzuli wykonalności bankowym tytułom egzekucyjnym. Tutaj obawa wykluczenia cyfrowego nie powstanie, bo korzystanie z tzw. elektronicznego biura podawczego będzie dobrowolne, a postępowanie w sprawach klauzulowych jest jednostronne; uczestniczy w nim tylko bank będący wierzycielem. Również elektroniczne zajęcie rachunku bankowego i związana z tym wymiana korespondencji elektronicznej między bankiem a komornikiem nie stworzy niebezpieczeństwa wykluczenia cyfrowego. Obawa wykluczenia cyfrowego była brana pod uwagę podczas prac nad projektowaną koncepcją publicznej licytacji ruchomości w postępowaniu egzekucyjnym. Dotyczyłoby ono osób, które chciałyby wziąć w niej udział, ale nie mają dostępu do systemu teleinformatycznego. Przewiduje się jednak wprowadzenie przepisu, według którego każda osoba będzie mogła uzyskać dostęp do systemu obsługującego takie licytacje w każdym sądzie rejonowym i skorzystać z pomocy pracownika sądu. Dzięki temu do wykluczenia cyfrowego nie dojdzie. W trakcie prac nad inną nowelizacją k.p.c. został dostrzeżony problem związany z dochodzeniem roszczeń przedawnionych oraz z doręczeniem przez tzw. podwójne awizowanie. Rozważana jest koncepcja, aby w EPU nie można było dochodzić roszczeń, które stały się wymagalne dawniej niż np. w okresie 5 lat przed wniesieniem pozwu. Jak zlikwidować problemy, które zaczęło ostatnio stwarzać postępowanie elektroniczne? Bartosz Grohman: Postępowanie elektroniczne zapewnia wierzycielowi ochronę, ale nie zawsze zasadnie. Wierzyciele tego nadużywają. Gdyby jednak e-sąd mógł w tym postępowaniu uwzględnić przedawnienie z urzędu, to wówczas – moim zdaniem – zmniejszyłaby się liczba wnoszonych spraw. Wierzyciel musiałby wybrać, czy warto uruchamiać elektroniczne postępowanie upominawcze w sytuacji, gdy wiąże się to ze zbyt dużym ryzykiem. Można też zmienić przepisy tak, aby nakazywały wierzycielowi dołączanie do pozwu zaświadczenia o aktualnym adresie dłużnika, co również wyeliminuje nadużycia wierzycieli, np. podających świadomie nieaktualne dane adresowe dłużnika uniemożliwiając mu obronę. Marcin Uliasz: Zapewne w 2016 r. zostanie zniesiony obowiązek meldunkowy i nie będą udostępniane adresy z bazy danych PESEL. Mogą wówczas wystąpić jeszcze większe problemy z ustaleniem aktualnego adresu dłużnika. Rozważane są różne koncepcje, np. stworzenie bazy danych adresowych dla sądownictwa albo korzystanie z innych baz danych np. E-PUAP. Przy przyjęciu tego ostatniego rozwiązania strona zakładająca konto w E-PUAP byłaby pouczana o tym, że podane na tym koncie dane adresowe będą wykorzystywane także w postępowaniach sądowych, w których będzie brała udział. Gdy adres podany w pozwie okaże się nieprawidłowy, to sąd zasięgnie informacji z bazy E-PUAP. W EPU funkcjonuje już system pozwalający na sprawdzenie, czy nie dublują się pozwy wnoszone w tym postępowaniu przez tego samego powoda o to samo roszczenie przeciwko temu samemu pozwanemu. Wkrótce zostanie wprowadzona możliwość weryfikowania adresów w bazie danych PESEL przez e-sąd. Przewiduje się też, że strona będzie mogła uzyskać pełny, czyli audiowizualny, zapis eprotokołu. Waldemar Żurek: W związku z propozycją udostępnienia stronie protokołu audio czy nawet wideo w czytelni sądu, zastanówmy się nad ochroną dóbr osobistych świadka, który na wezwanie sądu musi przyjść na rozprawę. Może się zdarzyć, że prosi, aby nie utrwalano jego wizerunku i głosu w obawie, że nastąpi ich upublicznienie, czasem celowo zainspirowane działaniem przeciwnika procesowego, i jego zeznania np. pojawią się na YouTube. Wizerunek jest dobrem osobistym, a sąd nie może się stawać teatrem. Marcin Uliasz: Nie powinno się rezygnować z wydawania stronom zapisu audio wideo, bo sytuacja na sali sądowej jest często dynamiczna i na podstawie zapisu samego dźwięku trudno ustalić, od kogo pochodzą poszczególne wypowiedzi. Natomiast w razie naruszenia dóbr osobistych przez upublicznienie wizerunku lub wypowiedzi poszkodowany będzie mógł korzystać z ochrony przewidzianej w przepisach o odpowiedzialności cywilnej lub karnej. Dotychczasowe doświadczenia z e-protokołem wskazują, że jego sporządzanie przedłuża czynności i opóźnia rozpoznawanie spraw. Protokolant przez cały czas pod kierunkiem sędziego sporządza adnotacje, które stanowią potem pisemny protokół skrócony. W założeniach nowelizacji k.p.c. przyjęto, że ten protokół będzie mógł zawierać także wyniki postępowania dowodowego, czyli to, co zamieszcza się w tradycyjnym protokole pisemnym. Dzięki temu np. sędziowie sądów odwoławczych, sędziowie wyznaczeni do rozpoznania sprawy w razie zmiany referenta albo asystenci sędziów będą mogli szybciej zapoznać się z przebiegiem dotychczasowego postępowania. Zawsze obowiązywała zasada, że po odczytaniu sentencji wyroku sędzia ma obowiązek podania ustnych motywów rozstrzygnięcia bez względu na to, czy ktoś jest na sali rozpraw. Zakres tych motywów w razie nagrywania posiedzenia, na którym jest ogłaszany wyrok, jest zazwyczaj szerszy. Dlatego w założeniach nowelizacji k.p.c. przewidziano możliwość sporządzenia elektronicznego uzasadnienia. Sędzia po ogłoszeniu wyroku będzie mógł (ale nie musiał) ustnie podać jego uzasadnienie, które zostanie zapisane w e-protokole. Sędziowie posługujący się już tym protokołem wskazują, że w niektórych sprawach taki sposób sporządzenia uzasadnienia przyspieszy tę czynność. Rafał Dębowski: Są dwie możliwości przyspieszania tempa rozpatrywania spraw: można zmieniać k.p.c. albo można zmienić systemowo regulacje prawne, aby nie było konieczności wszczynania procesu lub by stronie, która wie, że przegra sprawę, nie opłacało się jej prowadzić. Takim instrumentem mogłoby być udostępnienia adwokatom i radcom prawnym przeszukiwarki ksiąg wieczystych. Gdy wierzyciel na etapie postępowania zabezpieczającego zabezpieczy roszczenie, to później obrona dłużnika jest znacznie słabsza, bo wie on, że wierzyciel wcześniej czy później się zaspokoi. W wielu sprawach dłużnicy nie wnosiliby sprzeciwów od nakazu zapłaty, gdyby musieli uiścić część wpisu, czyli ponieść finansowe ryzyko procesowania się na samym początku jego prowadzenia. Moim zdaniem dziś system prawa cywilnego, w tym regulacje procedury cywilnej stawiają w uprzywilejowanej sytuacji dłużnika. Wymierne konsekwencje nieuzasadnionego prowadzenia procesu często są tak znikome, że dłużnikowi bardziej opłaca się prowadzić proces, niż zaciągnąć kredyt na spłatę wierzyciela. Anna Szpakowska: Aby koszty wprowadzenia pełnej informatyzacji postępowania cywilnego mogły się szybko zwrócić, to strony z sądem musiałyby się komunikować wyłącznie drogą elektroniczną, nawet w postępowaniu zwykłym. Zawsze jednak pozostanie grupa pozwanych, którzy będą woleli zwracać się do sądu na piśmie. Rozwiązaniem tego problemu byłoby nałożenie na strony obowiązku kontraktowania się z sądem wyłącznie drogą elektroniczną, ale to mogłoby wykluczyć część społeczeństwa z udziału w procesach sądowych. Zmiany w procedurze cywilnej miały wpłynąć na przyspieszenie postępowania. Nie zrobiły tego, a wymiar sprawiedliwości nadal oddala się od ludzi. To sąd ma teraz obowiązek dążyć do wyjaśnienia sprawny, ustalenia i uzupełnienia twierdzeń oraz dowodów. Mamy więc proces cywilny o charakterze inkwizycyjnym. Debatę prowadziła Małgorzata Piasecka-Sobkiewicz Uczestnicy debaty: RAFAŁ DĘBOWSKI adwokat, Naczelna Rada Adwokacka BARTOSZ GROHMAN adwokat, Kancelaria Grohman JERZY KROTOSKI adwokat, Kancelaria Krotoski – Adwokaci JACEK SIŃSKI radca prawny, Kancelaria Sołtysiński Kaweck & Szlęzak ANNA SZPAKOWSKA radca prawny, Kancelaria Prawna Jacek Świeca MARCIN ULIASZ sędzia, Ministerstwo Sprawiedliwości WALDEMAR ŻUREK sędzia, Krajowa Rada Sądownictwa