Nowelizacja do natychmiastwej poprawki

Transkrypt

Nowelizacja do natychmiastwej poprawki
Nowelizacja do natychmiastwej poprawki
Dziennik Gazeta Prawna, wypowiedź mec. Jacka Sińskiego
Duża nowelizacja kodeksu postępowania cywilnego, obowiązująca od 3 maja 2012 r., nie zniosła
wszystkich barier dla uczestników procesu. Coraz bardziej skomplikowana procedura powoduje, że
rośnie grupa wykluczonych, którym zamknięto dostęp do sądu. Prawnicy mają jednak nadzieję, że
lekarstwem okaże się dalsza informatyzacja postępowania cywilnego.
Dlaczego zmiany wprowadzone do procedury cywilnej nie przyspieszyły i nie usprawniły procesu?
Rafał Dębowski: Nowelizacja wprowadziła wiele złego do procesu, w szczególności dla osób niereprezentowanych
przez profesjonalnych pełnomocników. Mimo pouczeń obywatel nie rozumie, dlaczego sąd zwraca kolejne pismo
procesowe, w którym strona przedstawiła swoje zarzuty i twierdzenia. Warto więc zapytać o przyczynę
przekształcenia procesu pisemnego w ustny. Cel upatruję w planowanym wprowadzeniu nagrywania rozpraw,
tzw. e-protokole, co ma przyspieszyć orzekanie w sądach pierwszej instancji. Zwracam jednak uwagę, że po
ostatnich zmianach zmienił się model procesu cywilnego. Teraz to sąd ma obowiązek dążyć do wyjaśnienia
sprawy, ustalenia i uzupełnienia twierdzeń i dowodów. Mamy więc proces cywilny o charakterze inkwizycyjnym.
Uważam również, że przepisy umożliwiające późniejsze składanie pism procesowych nie są należycie
ukształtowane. Brakuje zapisu, który pozwalałby zgłaszać nowe twierdzenia i fakty wówczas, gdy potrzeba
przedstawienia ich pojawiła się później. Obecnie, aby nie przegrać sprawy z przyczyn formalnych, zgłasza się
w pozwie, nawet bez potrzeby, mnóstwo twierdzeń i dowodów, które mają stanowić kontrargumenty na
ewentualne przyszłe zarzuty pozwanego, antycypując, co będzie zawierała odpowiedź na pozew.
Jak wpłynie na linię orzeczniczą sądów drugiej instancji to, że wyrok o charakterze kasacyjnym podlega
kontroli instancyjnej, zaś wyrok zmieniający treść orzeczenia co do istoty już nie? Czy nie dojdzie do
sytuacji, w której sądy drugiej instancji niechętnie wydawać będą wyroki kasacyjne nie dlatego, że nie
ma do tego podstaw, tylko bojąc się osądu kolejnej instancji?
Mam nadzieję, że zamiarem ustawodawcy nie było doprowadzenie do opóźnienia rozstrzygania spraw, które
obecnie mają jeszcze jedną instancję. Dziś, po zmianach, mamy do czynienia z procesem formułkowym,
z założeniem, że nagrywanie rozpraw będzie przyspieszało rozpoznanie sprawy, a w praktyce wcale tak być nie
musi.
Waldemar Żurek: Legislatorzy chcieli przyspieszyć i uprościć proces. Przed nowelizacją w sprawach
gospodarczych mówiono nawet o pozwach pudełkowych, bo do sądu wpływały sprawy z taką liczbą załączników,
że mieściły się w pudełkach. Natomiast prekluzja postępowania gospodarczego – które zostało skasowane – była
wówczas tak daleko posunięta, że pełnomocnicy, chcąc zabezpieczyć się przed zarzutem, że pominęli jakiś dowód,
od razu już w pierwszym piśmie zgłaszali wszystkie dowody. Dlatego przepisy należało znowelizować. Jednak
zamiast znosić odrębne postępowanie gospodarcze, wystarczyło złagodzić prekluzję i nie przenosić surowszych
przepisów na grunt procesu zwykłego. W procesie cywilnym często przecież udział biorą strony
niereprezentowane przez pełnomocników i dlatego mogą przegrywać sprawy z powodu niezachowania warunków
formalnych. Proces formułkowy zastąpi wówczas wymierzanie sprawiedliwości.
Wiele wątpliwości wywołuje znowelizowany art. 207 par. 3 k.c. – zezwalający w toku sprawy na złożenie pism
przygotowawczych tylko wtedy, gdy sąd tak postanowi. Przewiduje też wyjątek: gdy pismo zawiera tylko wniosek
o przeprowadzenie dowodu.
Zapisy znowelizowanej ustawy ograniczają stronom prawo do dysponowania procesem, przerzucając tę rolę na
sąd. Wprawdzie sędzia ma zarządzać procesem, ale to strony w procesie cywilnym powinny mieć zasadniczą
możliwość decydowania o taktyce procesowej, jeśli ich postępowanie nie zmierza do przewlekłości procesu. Budzi
wątpliwości, czy dopuszczalne jest pismo strony do sądu o wydanie zgody na złożenie pisma procesowego.
Gdy sąd nie wyrazi zgody, to wówczas strony nie będą mogły go złożyć. Doprowadzi to absurdu, bo pisma złożone
bez swojej zgody sąd – zgodnie z przepisami – zwraca bez czytania. Natomiast nie ma żadnych przeciwwskazań,
aby składać ustnie do protokołu wszelkie wnioski dowodowe i je uzasadniać. Nie można jednak tego robić na
piśmie.
Bartosz Grohman: Zmiany w procedurze cywilnej miały wpłynąć na przyspieszenie postępowania, ale zbudowały
kolejną barierę czasowo-formalną: nakazującą sędziemu wydanie postanowienia np. o tym, czy przyjmuje pismo,
gdy strona wnosi o dopuszczenie złożenia go. Nadal strony długo czekają na rozstrzygnięcie procesu, przynoszą
nadmiernie dużą ilość materiałów nieistotnych dla rozstrzygnięcia. Zmiany nie uprościły postępowania, a wymiar
sprawiedliwości nadal oddala się od ludzi – takie są moje największe zarzuty w stosunku do tej nowelizacji.
Marcin Uliasz: Nadrzędnym celem tej nowelizacji nie było uproszczenie i przyspieszenie postępowania, o czym
świadczą odstąpienie od prekluzji dowodowej i wprowadzenie systemu dyskrecjonalnej władzy sędziego. Wyróżnia
się dwa modele postępowania cywilnego: liberalny (kontradyktoryjny) i socjalny (inkwizycyjny).
W pierwszym to strony muszą przedstawić fakty i dowody, a sędzia jedynie baczy, czy są zachowane reguły gry
procesowej, i jest zwolniony z obowiązku dopuszczania innych faktów i dowodów. Natomiast w drugim modelu to
sąd ma obowiązek dociec prawdy i zbadać nie tylko fakty i dowody powołane przez strony, ale również inne fakty i
dowody. W ciągu ostatnich dwudziestu lat nowelizacje polskiej procedury cywilnej przyznały jej niektóre cechy
typowe dla modelu liberalnego. Dostrzeżono wady takiego rozwiązania – nadmierne zwolnienie sądów
z aktywności w zakresie gromadzenia materiału faktycznego. Zdarzało się, że orzeczenia, które zapadały, były
formalnie prawidłowe, ale oparte na ustaleniach niezgodnych z prawdą i strony wychodziły z sądu z poczuciem
niesprawiedliwości. Nowelizacja z 16 września 2011 r. kieruje proces cywilny raczej w stronę modelu socjalnego.
Jacek Siński: W ramach nowelizacji przerobiono procedurę, która była przedmiotem doświadczenia życiowego
sędziów, i zamieniono prekluzję ustawową na uznaniową. Przy rozpoznawaniu spraw gospodarczych sędziowie
nadal stosują ostre kryteria oraz te same zasady i obostrzenia w ramach prekluzji uznaniowej, podobnie jak
wcześniej robili przy ustawowej. Dlatego nie zmniejszyła się objętość pozwów. Oceniam tę reformę procedury
jako źle pomyślaną i błędną w jej najbardziej istotnych kwestiach. Przecież już w dawnym brzmieniu art. 208
k.p.c. przewidywał, że sędzia zarządzi wymianę pism procesowych i określi ich liczbę. Sędziowie jednak nie
korzystali z tej możliwości, bo wymagała dokładnego zapoznania się z aktami jeszcze przed pierwszą rozprawą
i przemyślenia koncepcji sprawy. Natomiast w praktyce sąd zapoznaje się z aktami sprawy na raty, tj. dopiero
przed kolejnymi terminami rozpraw. Gdyby przed pierwszą rozprawą sędzia miał taką przemyślaną koncepcję,
to mógłby dokładnie określić wnioski dowodowe potrzebne do rozstrzygnięcia sprawy i zarządzić wymianę pism
procesowych. Legislatorom brakuje myśli przewodniej, jak wyglądać powinna procedura cywilna, o czym
świadczy ponad 150 zmian wprowadzonych do k.p.c.
Czyli nastąpiła inflacja nowelizacji, a procesy nadal trwają długo?
Jerzy Krotoski: Od 2009 r. Sejm zaczął uchwalać po kilka, a nawet kilkanaście nowelizacji rocznie. W 2009 roku
przyjęto 9, po roku 13, dwa lata później 12, a w 2012 r – 8. Ma to wpływ na objętość akt spraw, które stają się
coraz grubsze. Gdy rozpoczynałem prowadzenie kancelarii, mieściły się w teczkach papierowych, a teraz tylko dla
jednej sprawy trzeba założyć kilka segregatorów. Dlatego trzeba w sposób rewolucyjny zmienić system procedury
i mieć większe wymagania w stosunku do sędziów, lepiej ich szkolić, ale również dać im większe uprawnienia.
Podczas procesu sędzia powinien móc lepiej zdyscyplinować strony i uzyskać od nich informacje istotne dla
rozstrzygnięcia problemu. Procesy nie mogą – tak jak teraz – trwać wiele lat. Chociaż często również na tym
zależy pozwanemu. Od sześciu lat prowadzę sprawę, sąd ją wprawdzie zawiesił na jakiś czas ze względu na
trwające postępowanie karne, ale na ostatniej rozprawie dowiedziałem się, że sąd przewiduje prowadzenie jej
jeszcze przez trzy lata w pierwszej instancji. Sędzia sam powinien decydować o przebiegu procesu. Zdarza się
jednak, że orzekający w pierwszej instancji często podejmują w sprawie czynności – nawet ich zdaniem zbędne –
w obawie przed, tym jak oceni ich skład rozpoznający apelację. Proces nie ma być sztuką dla sztuki, ale szybkim
rozstrzygnięciem sporu. Procedury są zbyt skomplikowane. Nigdy nie uda nam się, zmieniając przepisy,
wyprzedzić zmieniającej się rzeczywistości.
Anna Szpakowska: Wprowadzanie rygorów do procedury cywilnej w postępowaniu odrębnym w sprawach
gospodarczych tłumaczono profesjonalnym charakterem podmiotów biorących w nim udział, tj. przedsiębiorców.
Krytycy tego rozwiązania wysuwali argumenty, że strony postępowania w sprawach gospodarczych są
profesjonalistami tylko w prowadzeniu biznesu, natomiast nie są prawnikami. Po ostatniej nowelizacji wiele
rozwiązań podobnych do tych krytykowanych zaczęło dotyczyć zwykłych obywateli.
Waldemar Żurek: Zgadzam się z zarzutem, że procesy cywilne trwają za długo, ale obecnie nieobsadzonych jest
500 etatów sędziowskich. W dodatku gdy sędzia awansuje i przechodzi do wyższej instancji, to niezakończone
przez niego sprawy najczęściej przejmuje inny sędzia referent, który może mieć przecież odmienną koncepcję
prowadzenia sprawy. W sądach brak też wypracowanego systemu zastępstwa sędziów, którzy długo chorują lub
korzystają z urlopów macierzyńskich. Podczas ich nieobecności ktoś przejmuje te sprawy, ale potem najczęściej,
po powrocie pierwotnego referenta, zwraca. Chcę też zwrócić uwagę na brak koncentracji materiału w procesie.
Zamiast rozpisać wokandę jednej trudnej sprawy w taki sposób, żeby przez kilka dni wyznaczać rozprawy,
przesłuchać wszystkich świadków i wydać wyrok, sędzia cywilny najczęściej przeprowadza dowody na raty.
Po wysłuchaniu np. dwóch świadków odracza rozprawę i planuje kolejny termin, najczęściej za kilka miesięcy,
bo to najbliższy termin. Wynika to z ogromnej ilości spraw w referacie sędziów i konieczności jednoczesnego
i równego ich traktowania. Sędzia zatem zamiast przeprowadzić jedną sprawę i ją zakończyć w jednym dniu, musi
prowadzić osiem spraw jednego dnia.
Czy oznacza to, że prekluzja sprzed nowelizacji zamieniła się na prekluzję sędziowską?
Marcin Uliasz: Nowelizacja prawa nie spowodowała zmiany mentalności sędziów, a wykładnia przepisów
kształtuje się przez lata. Na przykład gdy zostanie przyjęta wykładnia przepisu art. 207 par. 6 k.p.c. przyjazna dla
strony, która spóźniła się ze zgłoszeniem wniosków dowodowych, a nie jest reprezentowana przez
profesjonalnego pełnomocnika, to sąd będzie mógł je dopuścić. Będzie mógł uznać, że strona nie zgłosiła ich we
właściwym czasie bez swojej winy albo że zachodzi inna wyjątkowa okoliczność. Nie wiadomo też dzisiaj, jaka
koncepcja zwłoki zostanie przyjęta w praktyce na gruncie tego przepisu: absolutna czy względna, i czy
niebezpieczeństwo wydania niesprawiedliwego wyroku będzie stanowiło tę wyjątkową okoliczność uzasadniającą
dopuszczenie dowodów zgłoszonych po terminie.
Rafał Dębowski: Błąd tkwi w założeniu, że wszystkim zależy na szybkim rozpoznawaniu spraw. Stronom zależy
przede wszystkim na tym, aby czas między jedną czynnością procesową a drugą, np. między jednym a drugim
terminem rozprawy, był jak najkrótszy. Stronom zależy na szybkim tempie rozpoznawania spraw. Każdy rozsądny
uczestnik procesu rozumie, że jeśli materiał dowodowy jest obszerny, to sprawa będzie sądzona dłużej. Natomiast
odnoszę wrażenie, że ustawodawcy zależy na tym, aby sprawę zakończyć na pierwszym lub drugim terminie, co
czasem dzieje się ze szkodą dla wymiaru sprawiedliwości. Mam wrażenie, że nowelizacja k.p.c. pisana jest przez
sędziów dla sędziów, by szybciej się sądziło, a nie dla osób przychodzących do sądu po sprawiedliwość. Widzę
przy tym pilną konieczność znowelizowania przepisów dotyczących elektronicznego protokołu, w zakresie
uzyskiwania odpisu tej formy protokołu nie tylko jako nagrania audio, lecz także zapisu wideo. W przyszłości ma
powstać elektroniczne biuro podawcze, które ma uprościć i zwiększyć szybkość rozpoznania spraw. Ale skutki
mogą być kłopotliwe dla adwokatów. Odpis orzeczenia umieszczony przez sąd na koncie adwokata zostanie
uznany za skutecznie doręczony w chwili odczytu, nie później niż w ciągu 14 dni od momentu umieszczenia. Nie
będzie żadnych zwrotek – sąd będzie wiedział natychmiast, kiedy zapoznaliśmy się
z informacją o terminie sprawy, kiedy otworzyliśmy orzeczenie. Uważam, że w procesie legislacyjnym trzeba
uważnie słuchać uwag stron procesu. Na przykład system doręczania korespondencji między pełnomocnikami
stron można uprościć w taki sposób, aby nie tworzyć zbędnych formalności. Sądowi powinno wystarczyć
oświadczenie adwokata albo radcy prawnego, że doręczył odpis pisma drugiej stronie. Po co sądowi zwrotka
pocztowa, która komplikuje sposób wysłania pisma. Strona, która nie otrzymała odpisu pisma, i tak to
zasygnalizuje sądowi, a jeśli oświadczenie będzie nieprawdziwe – pełnomocnik poniesie konsekwencje
dyscyplinarne. Zauważyłem, że w dużych procesach gospodarczych sąd poświęca pierwsze pół godziny
na sprawdzenie, czy strony doręczyły sobie pisma procesowe.
Bartosz Grohman: Wady w obecnej procedurze można prostymi ruchami wyeliminować. Na przykład usunąć
wymóg dołączania wypisu z KRS, często wielostronicowego, do pozwu, skoro ten dokument wystawia sąd,
a także dołączania odpisów ksiąg wieczystych do wniosku składanego w postępowaniu wieczystoksięgowym.
Czy elektroniczna procedura okaże się pomocna, czy utrudni prowadzeni procesu?
Rafał Dębowski: Sukces EPU polega na tym, że orzeczenia zapadają na podstawie twierdzeń powoda,
bez przeprowadzenia postępowania dowodowego. Wtórną rolę ma tu sposób przekazywania informacji –
informatyzacja ułatwia pracę nie tylko sędziom, ale również stronom. Może warto rozważyć by nowela k.p.c.
rozszerzyła sposoby uzyskiwania nakazów zapłaty. Inną kwestią jest zredagowanie przepisów k.p.c. w taki sposób,
aby strona po cofnięciu pełnomocnictwa adwokatowi korzystającemu z narządzi informatycznych nie musiała
sama zakładać go lub korzystać tylko z pełnomocnika, który je posiada. Aby uniknąć problemu
e-wykluczonych powinna być możliwość powrotu do statusu strony papierowej.
Waldemar Żurek: E-sąd wygenerował olbrzymią liczbę spraw, które nigdy nie trafiłyby do sądu prowadzącego
tradycyjne postępowanie, np. z uwagi na niższe koszty procesu. Firmy windykacyjne dochodzą przed nim
roszczeń często na podstawie np. zakupionych wierzytelności, gdzie nie były pierwotnym wierzycielem. Pojawiły
się grupy osób, które wykorzystują e-sąd, dochodząc roszczeń przedawnionych. Czasem strona wzięła kilkaset
złotych pożyczki, a na skutek niedozwolonych, lichwiarskich zapisów umów wierzytelność urosła do kilkunastu
tysięcy, których później dochodzi się od nieporadnej strony, która często nie umie się bronić. Nie potrafi nawet
skutecznie wnieść sprzeciwu, by poddać zasadność roszczeń kontroli sądu w toku procesu. Wprowadzając
elektroniczne posterowanie, musimy mieć także świadomość tego, że zawsze będzie w społeczeństwie istniała
grupa tzw. wykluczonych informatycznie, która nie skorzysta z komputera. W niektórych krajach obejmuje ona
nawet ok. 20 proc. społeczeństwa. Gdy nie stworzy się działającego w sposób właściwy systemu pomocy prawnej,
to osoby te mogą mieć zamknięty dostęp do sądu. Informatyzacja sądu ma wady i zalety. Nagrywanie rozpraw jest
konieczne, aby odpadły zarzuty, że sędzia podyktował do protokołu nie to, co strona powiedziała na rozprawie, że
jej wyjaśnienia lub zeznania zostały w protokole wypaczone. E-protokół powinien jednak pełnić formę kontrolą,
ale nie może w pełni zastąpić protokołu pisanego. Niestety praktyka pokazuje, że system ten wydłuża rozprawę,
zamiast ją skracać. Z nagrywaniem łączy się także sprawa ustnych uzasadnień orzeczeń. Wśród sędziów nie ma
zgody co do tego, czy powinni po ogłoszeniu wyroku ustnie go uzasadnić także wtedy, gdy sala jest wprawdzie
pusta, ale sprawa jest nagrywana i strona może dostać elektroniczny zapis z rozprawy. Taki obowiązek
wygłaszania obszernego uzasadnienia do pustej sali przy nagrywaniu zaczął wydłużać procesy.
Jacek Siński: Moim zdaniem e-protokół będzie przysparzał problemów przy rozpoznawaniu sprawy w drugiej
instancji. Wątpię, aby sędziowie ze składu trzyosobowego zapoznali się w całości ze wszystkimi e-protokołami
sporządzonymi w pierwszej instancji dla spraw rozpoznawczych przez nich w danym dniu. Tylko sędzia
sprawozdawca będzie zmuszony wysłuchać przez kilka godzin e-protokoły spraw, które znajdują się w jego
referacie. Natomiast protokół sporządzony na piśmie przeczytaliby w znacznie krótszym czasie wszyscy
sędziowie. Również stronom trudno będzie wywodzić zarzuty apelacyjne w oparciu o e-protokół z powodu
konieczności słuchania przez kilka godzin zeznań. Dlatego nowelizując przepisy, trzeba zachować protokół
pisemny obok elektronicznego, który będzie tylko pomocniczy. Nie może zastąpić pisemnego.
Bartosz Grohman: Przepisy nie przewidują, co zrobić w takiej sytuacji, gdy po nagraniu rozprawy i opuszczeniu
budynku sądu przez strony okaże się, że nastąpiła awaria systemu i zapis bezpowrotnie zniknął. Czy wówczas
należy powtórzyć rozprawę? A w razie powtórzenia jej co zrobić, gdy strony podniosą inne argumenty,
bo zapamiętały przebieg tego postępowania, z którego protokół się nie nagrał i postanowiły zmienić swoje
twierdzenia oraz przedstawić inną argumentację. Uważam, że na tym polega pewna ułomność systemu
polegającego wyłącznie na zapisie elektronicznym.
Czy przy kolejnych nowelizacjach trzeba zwiększyć szanse na dostęp do sądu grupie wykluczonych
cyfrowo?
Marcin Uliasz: Informatyzacja nie może nikogo pozbawić dostępu do sądu z uwagi na wykluczenie cyfrowe. Bierze
się to pod uwagę przy kolejnych projektach dotyczących zinformatyzowania poszczególnych postępowań. Dlatego
właśnie pozwany w EPU ma dwie możliwości, może wnieść sprzeciw na papierze albo drogą elektroniczną.
Natomiast pewna obawa wykluczenia cyfrowego zachodzi na gruncie przepisów dotyczących
e-protokołu w razie posługiwania się zapisem audio przez stronę, która nie może zapoznać się z takim zapisem,
gdyż jest np. niedosłysząca. Wprawdzie przepisy przewidują możliwość sporządzenia transkrypcji, ale tylko
w zakresie części protokołu, a nie całości. W takich rzadkich przypadkach obawa wykluczenia cyfrowego zatem
istnieje. W przyjętych przez rząd założeniach projektu nowelizacji k.p.c. przewidziano wprowadzenie tzw.
elektronicznego biura podawczego oraz elektronicznego postępowania w sprawach o nadanie klauzuli
wykonalności bankowym tytułom egzekucyjnym. Tutaj obawa wykluczenia cyfrowego nie powstanie, bo
korzystanie z tzw. elektronicznego biura podawczego będzie dobrowolne, a postępowanie w sprawach
klauzulowych jest jednostronne; uczestniczy w nim tylko bank będący wierzycielem. Również elektroniczne
zajęcie rachunku bankowego i związana z tym wymiana korespondencji elektronicznej między bankiem
a komornikiem nie stworzy niebezpieczeństwa wykluczenia cyfrowego. Obawa wykluczenia cyfrowego była brana
pod uwagę podczas prac nad projektowaną koncepcją publicznej licytacji ruchomości w postępowaniu
egzekucyjnym. Dotyczyłoby ono osób, które chciałyby wziąć w niej udział, ale nie mają dostępu do systemu
teleinformatycznego. Przewiduje się jednak wprowadzenie przepisu, według którego każda osoba będzie mogła
uzyskać dostęp do systemu obsługującego takie licytacje w każdym sądzie rejonowym i skorzystać z pomocy
pracownika sądu. Dzięki temu do wykluczenia cyfrowego nie dojdzie. W trakcie prac nad inną nowelizacją k.p.c.
został dostrzeżony problem związany z dochodzeniem roszczeń przedawnionych oraz z doręczeniem przez tzw.
podwójne awizowanie. Rozważana jest koncepcja, aby w EPU nie można było dochodzić roszczeń, które stały się
wymagalne dawniej niż np. w okresie 5 lat przed wniesieniem pozwu.
Jak zlikwidować problemy, które zaczęło ostatnio stwarzać postępowanie elektroniczne?
Bartosz Grohman: Postępowanie elektroniczne zapewnia wierzycielowi ochronę, ale nie zawsze zasadnie.
Wierzyciele tego nadużywają. Gdyby jednak e-sąd mógł w tym postępowaniu uwzględnić przedawnienie
z urzędu, to wówczas – moim zdaniem – zmniejszyłaby się liczba wnoszonych spraw. Wierzyciel musiałby wybrać,
czy warto uruchamiać elektroniczne postępowanie upominawcze w sytuacji, gdy wiąże się to ze zbyt dużym
ryzykiem. Można też zmienić przepisy tak, aby nakazywały wierzycielowi dołączanie do pozwu zaświadczenia
o aktualnym adresie dłużnika, co również wyeliminuje nadużycia wierzycieli, np. podających świadomie
nieaktualne dane adresowe dłużnika uniemożliwiając mu obronę.
Marcin Uliasz: Zapewne w 2016 r. zostanie zniesiony obowiązek meldunkowy i nie będą udostępniane adresy
z bazy danych PESEL. Mogą wówczas wystąpić jeszcze większe problemy z ustaleniem aktualnego adresu
dłużnika. Rozważane są różne koncepcje, np. stworzenie bazy danych adresowych dla sądownictwa albo
korzystanie z innych baz danych np. E-PUAP. Przy przyjęciu tego ostatniego rozwiązania strona zakładająca konto
w E-PUAP byłaby pouczana o tym, że podane na tym koncie dane adresowe będą wykorzystywane także
w postępowaniach sądowych, w których będzie brała udział. Gdy adres podany w pozwie okaże się nieprawidłowy,
to sąd zasięgnie informacji z bazy E-PUAP. W EPU funkcjonuje już system pozwalający na sprawdzenie, czy nie
dublują się pozwy wnoszone w tym postępowaniu przez tego samego powoda o to samo roszczenie przeciwko
temu samemu pozwanemu. Wkrótce zostanie wprowadzona możliwość weryfikowania adresów w bazie danych
PESEL przez e-sąd. Przewiduje się też, że strona będzie mogła uzyskać pełny, czyli audiowizualny, zapis eprotokołu.
Waldemar Żurek: W związku z propozycją udostępnienia stronie protokołu audio czy nawet wideo w czytelni sądu,
zastanówmy się nad ochroną dóbr osobistych świadka, który na wezwanie sądu musi przyjść na rozprawę. Może
się zdarzyć, że prosi, aby nie utrwalano jego wizerunku i głosu w obawie, że nastąpi ich upublicznienie, czasem
celowo zainspirowane działaniem przeciwnika procesowego, i jego zeznania np. pojawią się na YouTube.
Wizerunek jest dobrem osobistym, a sąd nie może się stawać teatrem.
Marcin Uliasz: Nie powinno się rezygnować z wydawania stronom zapisu audio wideo, bo sytuacja na sali sądowej
jest często dynamiczna i na podstawie zapisu samego dźwięku trudno ustalić, od kogo pochodzą poszczególne
wypowiedzi. Natomiast w razie naruszenia dóbr osobistych przez upublicznienie wizerunku lub wypowiedzi
poszkodowany będzie mógł korzystać z ochrony przewidzianej w przepisach o odpowiedzialności cywilnej lub
karnej. Dotychczasowe doświadczenia z e-protokołem wskazują, że jego sporządzanie przedłuża czynności i
opóźnia rozpoznawanie spraw. Protokolant przez cały czas pod kierunkiem sędziego sporządza adnotacje, które
stanowią potem pisemny protokół skrócony. W założeniach nowelizacji k.p.c. przyjęto, że ten protokół będzie
mógł zawierać także wyniki postępowania dowodowego, czyli to, co zamieszcza się
w tradycyjnym protokole pisemnym. Dzięki temu np. sędziowie sądów odwoławczych, sędziowie wyznaczeni
do rozpoznania sprawy w razie zmiany referenta albo asystenci sędziów będą mogli szybciej zapoznać się
z przebiegiem dotychczasowego postępowania. Zawsze obowiązywała zasada, że po odczytaniu sentencji wyroku
sędzia ma obowiązek podania ustnych motywów rozstrzygnięcia bez względu na to, czy ktoś jest na sali rozpraw.
Zakres tych motywów w razie nagrywania posiedzenia, na którym jest ogłaszany wyrok, jest zazwyczaj szerszy.
Dlatego w założeniach nowelizacji k.p.c. przewidziano możliwość sporządzenia elektronicznego uzasadnienia.
Sędzia po ogłoszeniu wyroku będzie mógł (ale nie musiał) ustnie podać jego uzasadnienie, które zostanie zapisane
w e-protokole. Sędziowie posługujący się już tym protokołem wskazują, że w niektórych sprawach taki sposób
sporządzenia uzasadnienia przyspieszy tę czynność.
Rafał Dębowski: Są dwie możliwości przyspieszania tempa rozpatrywania spraw: można zmieniać k.p.c. albo
można zmienić systemowo regulacje prawne, aby nie było konieczności wszczynania procesu lub by stronie, która
wie, że przegra sprawę, nie opłacało się jej prowadzić. Takim instrumentem mogłoby być udostępnienia
adwokatom i radcom prawnym przeszukiwarki ksiąg wieczystych. Gdy wierzyciel na etapie postępowania
zabezpieczającego zabezpieczy roszczenie, to później obrona dłużnika jest znacznie słabsza, bo wie on, że
wierzyciel wcześniej czy później się zaspokoi. W wielu sprawach dłużnicy nie wnosiliby sprzeciwów od nakazu
zapłaty, gdyby musieli uiścić część wpisu, czyli ponieść finansowe ryzyko procesowania się na samym początku
jego prowadzenia. Moim zdaniem dziś system prawa cywilnego, w tym regulacje procedury cywilnej stawiają
w uprzywilejowanej sytuacji dłużnika. Wymierne konsekwencje nieuzasadnionego prowadzenia procesu często są
tak znikome, że dłużnikowi bardziej opłaca się prowadzić proces, niż zaciągnąć kredyt na spłatę wierzyciela.
Anna Szpakowska: Aby koszty wprowadzenia pełnej informatyzacji postępowania cywilnego mogły się szybko
zwrócić, to strony z sądem musiałyby się komunikować wyłącznie drogą elektroniczną, nawet w postępowaniu
zwykłym. Zawsze jednak pozostanie grupa pozwanych, którzy będą woleli zwracać się do sądu na piśmie.
Rozwiązaniem tego problemu byłoby nałożenie na strony obowiązku kontraktowania się z sądem wyłącznie drogą
elektroniczną, ale to mogłoby wykluczyć część społeczeństwa z udziału w procesach sądowych. Zmiany
w procedurze cywilnej miały wpłynąć na przyspieszenie postępowania. Nie zrobiły tego, a wymiar sprawiedliwości
nadal oddala się od ludzi. To sąd ma teraz obowiązek dążyć do wyjaśnienia sprawny, ustalenia
i uzupełnienia twierdzeń oraz dowodów. Mamy więc proces cywilny o charakterze inkwizycyjnym.
Debatę prowadziła Małgorzata Piasecka-Sobkiewicz
Uczestnicy debaty:
RAFAŁ DĘBOWSKI adwokat, Naczelna Rada Adwokacka
BARTOSZ GROHMAN adwokat, Kancelaria Grohman
JERZY KROTOSKI adwokat, Kancelaria Krotoski – Adwokaci
JACEK SIŃSKI radca prawny, Kancelaria Sołtysiński Kaweck & Szlęzak
ANNA SZPAKOWSKA radca prawny, Kancelaria Prawna Jacek Świeca
MARCIN ULIASZ sędzia, Ministerstwo Sprawiedliwości
WALDEMAR ŻUREK sędzia, Krajowa Rada Sądownictwa