Nos ma głos

Transkrypt

Nos ma głos
Nos ma głos
© REUTERS/FORUM
ludzie style
Przedstawiciele niektórych społeczności tradycyjnych lepiej rozpoznają
zapachy niż mieszkańcy Zachodu. Czy na wrażliwość ich nosów wpływa
środowisko, w jakim żyją, czy język, w jakim mówią?
S
v AGNIESZKA KRZEMIŃSKA
prawdzając świeżość sera, możemy polegać na swoim nosie albo patrzeć na datę przydatności do spożycia. Większość zdaje się bardziej na wzrok niż węch.
Po pierwsze dlatego, że ser „śmierdzi”, więc nie mamy
ochoty go wąchać, po drugie – filozofowie i naukowcy od Kanta,
przez Darwina, po Stevena Pinkera przekonują, że nasze powonienie jest najsłabszym i najmniej przydatnym ze zmysłów. Choć
w genach mamy zakodowaną wrażliwość na zapachy, to w porównaniu z innymi ssakami jest ona mizerna.
Z badań genetyków wynika, że na skutek ewolucji z 853 genów kodujących u ludzi receptory zapachowe czynnych pozostało zaledwie 387. Poza tym tak rozwinął się u nas słuch
i wzrok, że zajął w mózgach miejsce obszarów pierwotnie odpowiedzialnych za przetwarzanie zapachów. Na szczęście ludzki mózg jest plastyczny i dzięki ćwiczeniom uśpione obszary
mogą się uaktywnić, jak to ma miejsce w przypadku perfumia-
rzy czy kiperów. Nadal też wyczuwamy pewne aromaty nawet
w niewielkim stężeniu (np. toksyczny etanotiol), a noworodki
potrafią poznać matkę po zapachu.
Dlaczego w takim razie tak fatalnie radzimy sobie z przyporządkowaniem i nazywaniem zapachów? Osoby biorące
udział w eksperymentach polegających na wąchaniu próbek
dobrze znanych aromatów odgadują zaledwie połowę z nich,
nie rozpoznając czasami zapachów, z którymi mają codzienny kontakt. „Jeśli osiągalibyśmy podobne wyniki w badaniu
wzroku czy słuchu, uznano by je za upośledzone” – zauważa
na swoim blogu Greg Downey, antropolog z Macquaire University w Sydney.
Jedni twierdzą, że przyczyną tego stanu rzeczy jest złożoność otaczających nas zapachów, które nigdy nie są całkiem
czyste; inni mówią o rywalizacji języka ze zmysłem węchu
na poziomie połączeń nerwowych, a w utracie zdolności węchowych widzą cenę, jaką człowiek płaci za język. A zatem jeśli
węch ma tak małe znaczenie, to jego wpływ na ludzką kultu-
P OL I T Y K A nr 25 (2963), 16.06–24.06.2014
95
ludzie style
truwania strzałek do polowań, przy czym większość z nich jest
śmiertelna w małych dawkach, a już samo wdychanie oparów
może wywołać ból głowy – mówi Wnuk. – Za bezpieczne natomiast uchodzą zapachy roślin leczniczych zwane laspys, jak
i woń palonych włosów – canges, bo według wierzeń neutralizuje
Języki zachodnie rzeczywiście mają kłopoty z opisy- ona działanie zapachu hamis, czyli „groźnego zapachu słońca”,
waniem zapachów.Badacze długo utrzymywali, że w na- unoszącego się w powietrzu w bardzo gorące dni.
To nie pierwsze analizy tego fenomenu w grupie języków
zewnictwie aromatów niemożliwe jest stworzenie terminów
asliańskich. Kilka lat temu Asifa Majid i Niclas Burenhult proabstrakcyjnych, dlatego w językach nie istnieje ich klasyfikacja
porównywalna do klasyfikacji kolorów. Chodzi o to, że o ile
wadzili badania nad językiem jahai, używanym na granicy Malezji i Tajlandii, w którym też odnotowano
12 abstrakcyjnych nazw zapachów. Przy
okazji naukowcy zrobili ludziom mówiącym jahai test olfaktometryczny, podając im do wąchania próbki z zapachami
cynamonu, terpentyny, cytryny, dymu,
czekolady, róży, rozpuszczalnika, banana, ananasa, benzyny, mydła i cebuli.
Okazało się, że mieli oni znacznie mniejsze problemy z nazwaniem i przyporządkowaniem zapachów do znanych sobie
grup aromatycznych niż Europejczycy
czy Amerykanie, mimo że nie wszystkie
zapachy były im znane. Wynika z tego,
że kłopoty z nazywaniem i identyfikacją
zapachów są naszą zachodnią słabością,
a nie cechą ogólnoludzką.
Bogaty leksykon słów zapachow ych
w językach asliańskich nie jest w yjątkiem na skalę światową. Podobne zjaw isko zaobser wowano już wcześniej
w językach społeczności zamieszkujących np. Peru czy Kamerun. Kolejnym
krokiem będzie próba zrozumienia, dlaczego języki europejskie mają pod tym
względem uboższe słownictwo. OczywiZmysł węchu można ćwiczyć. Tu szkoła perfumiarska w Grasse we Francji.
ste wydaje się oddalenie od natury i warunki życia, w których nieprzykładanie
wagi do zapachów nie musi kończyć się chorobą czy śmiercią.
większość podstawow ych nazw kolorów nie odwołuje się
Ponieważ jednak rozbudowany język zapachów to nie tylko
do konkretnych obiektów (nawet jeśli ich etymologia sugececha łowców-zbieraczy (występuje też w społecznościach
ruje, że od nich pochodzą), o tyle aromaty zawsze nazywane
rolniczych), w rachubę może wchodzić długa tradycja zwrasą w odniesieniu do obiektów wydzielających konkretną woń.
Stąd zapach waniliowy pochodzi od lasek wanilii, drzewny
cania uwagi na zmysł węchu i jego znaczenie w kulturze, sysod drzew, a piżmowy od piżma.
temie wierzeń czy obrzędach.
Dotychczas zakładano, że trudno nazywać zapachy i bra­
kuje nam wyspecjalizowanego słownictwa, bo sygnały węNie ulega wątpliwości, że kultury zachodnie ograniczyły zmysł zapachu w wielu dziedzinach.– Na przychowe są niedostępne dla obszarów językowych w mózgu.
Po­n ieważ większość badań ludzkiej percepcji opiera się na tekład owoce i kwiaty uprawiamy tak, by wyglądały jak najlepiej,
a nie pachniały; poza tym mówienie o nieprzyjemnych zapachach
stach prowadzonych na mieszkańcach świata zachodniego,
jest u nas uważane za brak kultury – zauważa Asifa Majid. – Być
teoria ta mogłaby się obronić, jednak badania języka maniq,
może kiedyś było inaczej, na co może uda się nam odpowiedzieć
którym mówi 300-osobowa grupa nomadów z tropikalnych
dzięki historyczno-lingwistycznym badaniom porównawczym
lasów Półwyspu Malajskiego, dowodzą, że jest ona z grun(na które właśnie dostałam grant) języków zapachów i związatu błędna.
Asifa Majid i Ewelina Wnuk z Instytutu Maxa Plancka w Nijnych z nimi umiejętności poznawczych w różnych kulturach.
Choć lingwistyka antropologiczna zajmuje się głównie opimegen wykazały, że maniq ma wyjątkowo bogaty leksykon zapachów. Aromaty stanowią stały element życia codziennego
sywaniem nieznanych i zagrożonych wymarciem języków,
nomadów południowej Tajlandii i ważny punkt odniesienia
jej celem nie jest jedynie poznanie i rejestracja ich struktury
w pracy, kuchni, medycynie i rytuałach. 15 abstrakcyjnych
i słownictwa, ale dogłębne badania semantyki, czyli systemu
wyrażeń opisuje grupy zapachów, w których są różne obiekznaczeń, które ściśle wiążą się z kulturą danych społeczności.
Za prekursora uważa się Franza Boasa, którego badania języków
ty. I tak zapach laspys mają jadalne bulwy pochrzynu, bintuIndian Ameryki Północnej stały się podstawą do powstania relarong, nowy szałas, czyste ubrania, owoc figowca czy las; pa’o’
to zapach grzybów, pleśniejącego bambusa, błota, moczu i fatywizmu językowego, zakładającego, że język determinuje nasze
myśli i zachowania. Paradoks chce, że najbardziej znany przysoli; a kameh wydzielają niektóre stawonogi, toksyczne rośliny
i nietoperze.
kład, który miał dowodzić, że u różnych społeczności na opis
Maniq dzielą zapachy jak my na przyjemne i nieprzyjemnaturalnych fenomenów ma wpływ język, okazał się błędny.
W 1911 r. Boas zwrócił uwagę, że Eskimosi mają ogromną
ne, ale też na bezpieczne i niebezpieczne, bo ta kwalifikacja
liczbę słów opisujących tak ważny dla mieszkańców półnomoże mieć wpływ na ich zdrowie i życie. – Kameh to przecież
zapach trucizny z drzewa upas i innych roślin, używanych do zacy śnieg. Późniejsze badania wykazały, że to, co uchodziło
© AURORA PHOTOS/CZARNY KOT
rę musi być znikomy. Z tezą tą nie zgadzają się antropolodzy,
którzy już dawno zauważyli, że wiele społeczeństw tradycyjnych więcej uwagi niż my poświęca zapachom, co znajduje
odbicie w ich mowie.
96
P OL I T Y K A nr 25 (2963), 16.06–24.06.2014
za słowa, było całymi zwrotami typu „zacinający śnieg” czy
„topniejący śnieg”, więc tak naprawdę rdzeni odnoszących się
do śniegu było tyle samo co w języku angielskim. Mit okazał
się jednak trwalszy niż ustalenia naukowców i przekonanie
o 100 nazwach śniegu u Eskimosów pokutuje do dziś.
Niezależnie od tego potknięcia Edward Sapir i Benjamin
Lee Whorf sformułowali teorię relatywizmu językowego, która
zrobiła wielką karierę w świecie naukowym, wywołując gorące dyskusje. Podczas gdy jedni przytaczali dowody potwierdzające, że na postrzeganie rzeczywistości wpływają formy
gramatyczne związane z czasem, płcią czy kolorem (jak w japońskim, w którym jest jedno słowo na określenie zielonego
i niebieskiego), inni znajdowali dowody podważające te badania. Wiele jednak wskazuje, że są takie sytuacje, w których
język jednoznacznie wpływa na niejęzykowe zachowania.
Stephen Levinson, dyrektor Instytutu Maxa Plancka w Nijmegen, wykazał, że w zależności od tego, czy w danym języku
do opisu położenia przedmiotów używa się zwrotów prawo/
lewo czy też wschód/zachód, inny jest sposób zapamiętania
przestrzennych konfiguracji i metody użyte w niejęzykowych
zadaniach ich dotyczących. Dziś badacze podkreślają, że choć
kultura i język często idą w parze, nie można powiedzieć,
że jedno determinuje drugie zawsze w tym samym stopniu.
Kultura i język to twory zależne od tylu faktorów, że próby
wytłumaczenia ich wzajemnych relacji jedną ogólną, nawet
najzgrabniejszą, teorią są skazane na porażkę.
– Choć relatywizm językowy jest fascynującym tematem,
chciałabym podkreślić coś dużo prostszego i bardziej podstawowego – badanie języków unaocznia, jak bardzo się one od siebie
różnią i jak bardzo różni się związana z nimi filozofia, wiedza
i kultura – mówi Wnuk. Jeśli zdamy sobie sprawę, że na świecie
istnieje ok. 7 tys. języków, ale zbadanych jest zaledwie mały
ich procent, to uświadomimy sobie, jak wybiórcza jest nasza
wiedza i ile jest jeszcze do odkrycia. Dlatego antropolodzy starają się poznawać język jak najszerzej, zarówno w kontekście
kultury materialnej, religii, jak i środowiska.
Ewelina Wnuk poza kompletowaniem leksykonu zapachów
w języku maniq zajmuje się też zbieraniem lokalnych nazw
zwierząt i roślin oraz różnorodnej wiedzy z nimi związanej.
– Maniq są w kwestii lokalnej fauny i flory absolutnymi ekspertami, często nieporównywalnie lepszymi niż naukowcy. Gromadząc słowa opisujące zachowania zwierząt, stadia rozwoju
roślin, ich kolory, kształty, zapachy, dowiaduję się mnóstwo
o otaczającym ich świecie i sposobach postrzegania rzeczywistości, a co za tym idzie – szeroko pojętym ludzkim umyśle.
Badania nieznanych języków społeczeństw tradycyjnych mogą pomóc zrozumieć sekrety ludzkiej
percepcji, w tym tajemniczego i niedocenianego węchu.
Co prawda na razie jeszcze nie wiemy, czy ludzie społeczności
preindustrialnych z lepiej rozwiniętym leksykonem zapachowym są czulsi na zapachy w sensie fizjologicznym, bo w tym
celu trzeba byłoby przeprowadzić odpowiednie badania, ale
mamy kolejny dowód przemawiający za tym, że język wywiera
duży wpływ na nasze postrzeganie zapachu. – Proste przypisanie innej nazwy temu samemu zapachowi, np. „zapach sera
cheddar” lub „zapach ciała”, powoduje różnice w jego percepcji
i związane z tym aktywacje innych obszarów mózgu. Zbadanie,
w jaki sposób słownictwo abstrakcyjne różni się od języka opartego na odniesieniach do konkretnych przedmiotów, to kolejne
wyzwanie dla naukowców zajmujących się badaniem powonienia. Jak widać, nie da się rozwikłać zagadki ludzkiej percepcji bez przyjrzenia się tym, którzy żyją bez lodówek i znaków
przydatności do spożycia, tych, którzy zawsze zdani są na swój
wzrok, słuch i nos.
Agnieszka Krzemińska
REKLAMA

Podobne dokumenty