Gazeta Ludowa

Transkrypt

Gazeta Ludowa
c
s t t z t t s
Na pamiątkę
:
Zjazdu
. Związku śląskich
Kół śpiewackich :
w ZADOLU
w dniu 1-go września 1912.
m
Postbesteliungs-Formular.
I c h bestelle h ie rm it b e i d e m K aiserl. P osta m t die in K a t t o w i t z e rs c h e in e n d e T a g e s z e itu n g
Gazeta Ludowa
m it d e r W o c h e n b e ila g e «K Ł O SY *
Z e itu n g s p re is lis te v ie r te r N a c h tr. U p olnisch) fiir
S e p t e m b e r
1912 u n d zahle a n Abonn e m e n t 0,65 Mk. (u n d 0,15 Mk. B estellgeld).
o
M
0 O
Jd es' .........................................
1 I K-/
............................... ............
1 | ................... ^ ........................
a S
- 3 ................................. .................................. .......................
£ n
” ■§ O bige Mk. 0.65 ( u n d 0.15 Mk. Bestellgeld) er.« h a lte n zu h a b e n , b e s c h e in ig t
■cSj O
.
........................................ de n
............. ..a. 1912
i
K aiserliche Post..
I.
Do tych,
którzy śpiewać zapominają.
B ó g m iłościwy i sz cz o d ry bez m ia r y
O p a trz y ł lu d zi w ro z m a ite da ry ,
B y k ie d y m a j ą t r o s k ę albo sz k o d ę
Mieli osłodę.
W ięc b y złagodzić s m u tk i i k a tu sz e ,
D a ł im uczucia, k o jąc e ich dusze;
D a ł im wesołość, g d y czyste sumienie,
D a ł pieśń, g ę dzenie.
I ró ż n e p ieśn i ludzie poskładali,
B y się modlili lu b rozw eselali;
W kościele, w b o ju , w śró d po la i w dom u,
J a k trz e b a kom u.
A Bóg, co p r a g n ie szczęścia p r a w d z iw e g o ,
Z a w s z e i w szędzie d la l u d u Sw ojego,
R a d słucha z n ieb a, g d y tu wdzięcznie śp ie w a
Chłop albo dziew a.
A więc g d y pójdziesz, bracie, do św iątyni,
Niech d u c h twój p ie ś n ią m odlitw ę uczyni,
Niech z je d n o c z o n e całej rz e s z y głosy,
B iją w niebiosy.
A g d y p ra c u je s z , u s ia n a lu b żniwa,
W sadzie, w stodole, w lesie, u p rz ę d z iw a ,
Śpiew aj dziew czyno, m a te k twoich w zorem
W d zień i wieczorem.
P ie śń o J a s i ń k u czas ci skróci mile,
P r z y p ie ś n i p ł y n ą łacniej z n o jn e chwile,
Głos twój s r e b r z y s t y n iech echo w dał n iesie
W p o lu i w lesie.
Jeśli, m ate ń k o , n a d k o ły s k ą siądziesz
I s k a r b n a jm ils z y do s n u tulić będziesz,
N iech go p ie ś ń sło d k a u k o ły s z e we śnie,
B y kochał pieśnie,
A g d y mołojcze, p o d k rę c iw s z y wąsów,
S k rz e s z e s z p o d k ó w k ą o g n ia p o d c z as pląsów ,
Z a k a ż d y m razem , g d y n a w ró c isz w koło
G rzm ij pieśń wesoło.
Lecz, g d y dziew czyno, d o strz e ż e sz w m ło d z ia n ie
Ż e je g o d u s z y nie w z r u s z a śpiew anie,
Mów m u, — że cym bał, p r o s te m i słow am i
N a d cym bałam i.
Cześć pieśni!
Pieśń wspólna
===== wszystkich towarzystw. =
J u ż od r a n a , ro z ś p ie w a n a
C h w a l o d u s z o M aryę.
Cześć jej św ią tk o m i p a m ią tk o m
C odzień w nieb o niech bije.
C u d bo ż y w y n a d podziw y,
J e j w ielm ożność u B oga,
P a n n a czysta, M a tk a C h ry s ta ,
P rz e c h w a le b n a , p rz e b ła g a .
P a n n o słodka, s tą p do ś r o d k a
K ę d y c h w a lcy Ci mili;
O bm yj dusze, b y po s k ru s z e
Ciebie wiecznie chwalili.
Cud by ż y w y itd.
B ą d ź o c h ło d ą i osłodą
T y m co wiecznie i stale
T w o je ś w ią tk i i p a m ią tk i
P o d a w a j ą t u w chwale.
C u d bo ż y w y itd.
J ó z e f o w i e c. — Tow. »Harmonia«.
J e s t k r a in a , w tej k r a in ie
K ę d y d zielny ż yje lud,
S t a r a W isła z d a w n a p ły n ie
N a jp ię k n ie js z a z n a s z y c h wód.
A g d y z w iosną p r y s n ą lo d y
I z a b ły ś n ie p ię k n y maj,
W n e t ro z ta c z a sw oje w o d y
I o b le w a p ię k n y k raj.
Z w iosną po niej m k n ą g a la r y
O m ija ją z d a ła ląd,
Albo s ta te k siłą p a r y
Ł a m ie s z p a r k o b y s t r y p rą d ,
0 k o c h a n k o n a s z a miła,
P o w ie d z szczerze pow iedz mi,
C zem uś miłość r o z b u d z iła
K tó r a d la cię w se rcach tw i?
Nim twój s tru m ie ń k r a j obleci
Ileż r a z y p r ą d y tw e
To u n io s ą m atce dzieci
To w y c isn ą braciom łzę.
Z k a ż d ą w iosną twej sw aw oli
P o z o s ta n ie zniszczeń ślad;
To n a ojców n a sze j roli
To w śród n a s z y c h s ta r y c h chat.
Lecz choć p o to k twój się s ro ż y
Choć po d ro d z e w s z y s tk o rw ie
J e d n a k d o b r y lu d n a s z h o ż y
S w ą k o c h a n k ą ciebie zwie.
1 choć s k a rg i n ie u s ta n n e
O b w in ia ją zaw sze
On w e z w a w sz y M a ry ę P a n n ę
W tw e objęcia r z u c a się.
W ięc pom im o takie żale
T y się trz y m a j n a s z y c h s tr o n
G d sie k o c h a ją tw oje fale
G dzie b rzm i dla cię pieśni ton.
M i k o ł ó w , — Tow. »Harmonia«.
Polec pieśn i z m iasta,
Choć m iasto nie nudzi,
Miasto, p ię k n e cegły, ach!
Leć m ięd zy l u d d
T y leć m iędzy ludzi
K a tych pól z a g o n y
Co p o te m z n o ju zla n e
W y d a je b u jn e to n y — la.
T a m ciebie z ro z u m ią
T a m p o d sło m ian ą strzechą,
T a m s e rc e s tr o s k a n e
R o z ja śn ij pociechą.
Z a ś p ie w a j rozgłośnie,
J a k m a ły s k o w ro n e k ,
W ró ż ą c y o wiośnie,
Co po n a d b ry łk i śn ie g u
T a k d u m n ie p o d la tu je
Choć zziębi s k rz y d e łk a
Lecz w iosnę poczuje — la.
T a m ciebie z ro z u m ią
I ta m z n ie je d n e j wieści
Co z a b rz m i z tw y c h dźw ię k ó w
Serce się upieści — la.
Z a ł ę ż e . — Tow. »Halka«.
(P rzed ru k poniższej pieśni praw nie wzbroniony).
Hej! »Cześć Pieśni® — h a s ło n a s z e
N iechaj w d u s z e w n ik n ie lasze;
N iech b rzm i w góry, pola, lasy,
N iech r o z b rz m ie w a w wieczne czasy:
Polskiej P ie śn i cześć!
Cześć ci Pieśni, cześć!
W ięc śpiew acy! w g ó rę czoło!
P re c z ze s m u t k i e m ! m arsz! wesoło
H a s ło spiżem huczy, d z w o n i
W ziem iach O rła i P o g o n i:
P olskiej P ie śn i itd.
N a O bczyźnie W am , r o d a c y ,
S z u k a ją c y m chleba, p r a c y ;
N iech osłodzi t r u d niedoli
H a sło od ojczystej roli
P olskiej pieśn i itd.
I z b łą k a n y c h tych r o d a k ó w ,
Co z n a ć nie chcą polskich z n a k ó w ,
N iechaj ha sło pieśn i w z ru s z y
N iech z a n u c ą z głębi d u sz y :
Polskiej P ie śn i itd.
„Gazeta Ludowa”
d a je codziennie p o u c z a ją c e odcinki sz e rz ą c tem i
Bamem u s w y c h c z y te ln ik ó w o ś w i a t ę p o l s k ą .
. K r ó l . H u t a . — Tow. »Lutnia«.
W a lc z y k to p ię k n y tan, ach c u d n y je s t ten
nasz k a n k a n . Z a tem w p lą s y h o p sa h a choćby
do sa m e g o dnia. D ajcież n a m w in a d z b a n , w ypijem z d ro w ie n a s z y c h dam, po tem w p lą s y pójdziem w ra z ile j e s t t u r a z e m nas! W c h o d z ą ju ż
do sali z u c h y chłopaki, ten, ów się k łania, tnie
k o p e rc z a k i, w s z y s tk o już do ko ła w p lą s a c h wi­
ru je , że aż się serce ra d u je .
Ach, d r o g a p a n i ma, c u d n e tw e c z a r n e oczy,
czem uż ta k ie dziś sm utne, czy s m u te k je ta k tło­
czy, czy n u t a walca ta k cię ro zrz e w n iła , że ś z
tw ego o c z k a łez k ę uroniła. Czy m oże ta n u t a to­
bie p r z y p o m in a j a k r a z e m z nim j a k z tw y m d r o ­
gim, k o c h a n y m n a p ie rw s z y m b a lu ś b y ła z tego
p o w o d u — w a lczyk ten u ro cz y łe z k ę w yciska i
s e rd u s z k o tłoczy.
Z g a d łe ś mój p a n ie drogi, żem dzisiaj sm u tn a ,
b o los mój s ro g i ta n u t a walca dziś p r z y p o m in a
z tegom to p o w o d u łzę uroniła. W y b a c z d ro g i
mój panie, że dzisiaj tak ie me z achow anie, ju ż to
nie dla m nie dzisiejsze tan y , k ie d y nie pow rócił
mój u k o c h a n y .
P o r z u ć te myśli, ja p ro sz ę ciebie pani, tw oje
w y p o g o d ź czoło i b a w się w spólnie z nam i. P o
co się smucić, o c zka p ięk n e łzawić? P o r z u ć w s p o ­
mnienie, chodź się z n a m i bawić. N iech żyje w o l ­
n y stan, w a lc zy k a śpiew i w ina d z b a n to mi ż y ­
cie, to mi raj. G r a jż e g r a j k u w alca g ra j, niech
t a k u la ta czas p ó k i je s t m łodzieńczy z a p a ł w nas.
Pijąc, śp ie w ać p lą s a ć w raz, p ó k i jesz c ze m a m y
czas, d o p ó k i s p rz y ja , s p r z y j a czas.
B y t o m . — Tow. »Jednośó«.
D zięki ci p rz e d w ie c z n y Boże,
D zięki ci p rze d w ie c zn y ,
Z e ś u c h ro n ił c h a ty n a m ;
T y co każesz, to się stanie,
B oś ty wielki ty lk o sa m —
To się stanie, boś ty wielki, tylko sam.
O k a ż d e tw e stw o rz e n ie, z ojca
Czuciem zaw sze d b a s z
Z czuciem ojca za w sz e d b a s z
P r z y jm ij n a s z e dzięk c z y n ie n ie
M iłosierny Ojcze na sz,
O k a ż d e tw e stw o rz e n ie
Z ojca czuciem za w sz e d b a s z
Z czuciem ojca za w sz e d b a s z
P r z y jm ij n a s z e dz ię k c z y n ie n ie
M iłosierny Ojcze n a s z
Ojcze nasz, B oże nasz,
M iłosierny Ojcze n a s z
Piekary — Tow. »Halka«.
M ieszkańcze ziemi i wy co n ie b io s y g ó r n e dzierZlejcie w dzięczne g łosy
[życie
Im ię M a rji sła w m y w u n ie s ie n iu
Im ię po B o sk ie m n a js w ię tsz e m imieniu.
O Imię, Im ię n a d w s z y s tk ie im io n a
T y ś n a s z y c h imion o zdoba, k o r o n a
Im ię mej P a n i, dozw ól niech Cię sław ię
A sław iąc Ciebie d u s z ę m o ją zbaw ię
Nie lu d z k a m ądrość, ale T ró jc a cała
Tobie to imię M arjo n a d a ła :
N am n a pociechę a Tobie n a c hlubę
W ro g o m z b a w ie n ia n a p o s tra c h i zgubę.
T o św ięte Im ię z n a cz y p e łn e m o rz e
T yś ją uc z y n ił m orzem łaski, Boże!
Z tego m o rz a niechże p ły n ą z d ro je
Ł a s k n a to zwiędłe, oschłe serce moje.
M a rja — z n a c z y g w ia z d o m o rz e j a s n a
Co g w ia z d o m N ieba, to M arji własna.
G w ia z d y g d y p r o m ie ń złoty n a m sp u sz c z a ją ,
U b y tk u sw ojej jasn o śc i nie znają.
I T y o G w ia z d o p a n ie ń sk iej jasności
W y d a ła ś słońce n a m sp raw ied liw o ści
J e z u s a — Z b a w c ę u b y t k u ś nie znała,
S ta w sz y się M atką, P a n n ą ś pozostała.
Pieśń ogólna,
śpiewana przez całą publiczność.
Z n a sz ty tę ziemię, co z sw ych k ru sz c ó w słynie?
Gdzie m a r n y k r u s z e c w obcych ręce p ły n ie ?
G dzie lu d e k w se rc u swój k le jn o t u k r y w a ,
B y p o ń n ie sięgła ż a d n a r ę k a chciwa.
Tam , gdzie w tej ziemi s k a r b je s t n ie p r z e b r a n y ,
T am m a ojczyzna, to mój Ś lą sk ko c h a n y .
G dzie b y s t r a O d r a toczy sw oje wody,
Gdzie sc h lu d n e domki, wesołe z a g ro d y ;
W ś ró d ciem nych lasó w i łan ó w złocistych,
W d olinach i też p o g ó ra c h skalistych.
Tam , gdzie w tej ziemi s k a r b j e s t n ie p r z e b r a n y ,
Tam m a o jczyzna, to mój Ś lą sk k o c h a n y .
G dzie w la s a c h dziki i łan ie b u ja ją ,
G dziesiepopolachpięśnirozlega|ą^^^_^^^_
W d ro g im p o ojcach ję z y k u śpiew ane,
G dzie r y b y w w odach, w lasa c h g r z y b y siane,
G dzie to w tej ziemi skarby je s t n ie p r z e b r a n y ,
T a m m a ojczyzna, to mój Ś lą sk k o chany.
B o g u c i c e — Tow. »Lira«.
I.
G d y b y orłem być, lot sokoli mieć,
S k rz y d łe m orłem lub sokołem
U nosić się n a d P o d o le m
T a m te m życiem żyć.
II.
D r o g a ziem ia ta, m yśl ją m o ja z n a
T a m n a jp ie rw s z e szczęście moje
T a m n a jp ie rw s z e n iepokoje,
T a m n a jp i e r w s z a łza.
I II.
G d y b y g w ia z d k ą być, n a d P o d o le m tkwić,
J a s n e m okiem w n o c m a jo w ą
N a d k o c h a n k i lubej głow ą
Do p o r a n k a lśnić.
C h r o p a c z ó w — Tow. »Echo«.
Hej ty k r a j u u k o c h a n y , m a c ie rz y s ta m o ja glebo,
G dzie p ięk n ie jsz e są k u r h a n y , g dzie ja ś n ie js z e
[b y w a n ieb o ?
G dzie w dzięczniejsze łąki, b o ry , sioła, zamki,
[okolice?
G dzie c ie kaw sze rosshowory, g d z ie weselsze wiejczornice?
J a k s z e r o k a ziem ia łasza, w szędzie u r o k dookoła,
P ie ś ń s tr a ż n ic z k a święta, łasza, do miłości wspól[nej wola.
S osny, jodły, dęby, buki, świerki, b r z o z y i j a w o ry !
Z n a ł je p ra d z ia d , z n a ją wnuki, z n a ły chw aty,
[białe dw ory.
W ięc czy milsze ci M azowsze, czy Podole, U k ra in a ,
G dzie je s t b a rd z ie j tchnienie z d row sze. W szędzie
[je d n a je s t K r a in a ;
W szędzie m acierz r ó w n o kocha, w szędzie p r a g n ie
[d o b ra d z ia te k
Bo ta ziem ia nie m acocha, lecz n a jtk liw s z a je d n a
[z m atek.
N a s z a pieśń niech n a m żyje!
N iech ż y je n a m ! .
f
i ec!y n e n a SJą-
I fg ljr a
sku codzienna
pismo polskie
S tiasw B I
niezależne
miesięcznie z odnosz, do domu
SIIISIIS
1!
k o s z tu je 8 0
G l i n k a . — Tow. »Harmonja«.
B ły s n ą ł p o r a n e k , z n ik n ę ły cienie,
Toczę mój w zrok p o niebie,
B oże mój, p ie rw s z e m oje w estchnienie,
D u s z ę m ą w znoszę do Ciebie.
Czuję T w ą wielkość, wieczność jej s tr a ż ą
U stóp T w y ch s tr u m ie ń c z a su p r z e p ły w a
U stóp T w y c h losy ś w ia ta się ważą,
P i o r u n woli Tw ej w zyw a.
Lecz g d y się gro źn e j p o tę g i trw o rz ę
D o b ro ć m nie T w a o k ry w a .
U słysz o P anie, Ojcze i B oże!
Głos, k t ó r y Ciebie p r z y z y w a .
S p r a w niech me serce c n o tą go reje ,
Z a g r ó d ź nieszczęściem w y s tę p k u drogę,
A k ie d y zbłądzę, daj mi n a d z ie ję
Ze p rz e b ła g a ć Cię m ogę
S z o p i e n i c e . — Tow. >>Wyspiański <<.
(C hór męski.)
B ó g wielki m a echo n a świecie,
T e g w ia z d y n a n ie b a błękicie,
N a łą k a c h z ro sz o n e to kwieci.
To Bożej je s t myśli odbicie.
G d y w icher się g n ie w n y r o z d ą s a
N a m o rsk im ko ły sz e się grzbiecie
A m o rz e w w ic h ro w y t a k t pląsa.
O ! — w s z y s tk o m a echo n a świecie.
To echo n a w a łn ic wściekłości.
O! w sz y stk o m a echo n a świecie!
T a m p a lą się zorze,
G r a r o s a n a k w ia tk ó w bukiecie
T y m ogniem lśnią fale w jez io rz e
I g w ia z d y — ro b a c z k i i słońca,
I w ic h ry i śniegów zam iecie:
B o ś w ia t ten, to h a r f a g ra ją c a .
O! — w sz y stk o m a echo n a świecie
T o echo: w z ajem nej miłości.
S z o p i e n i c e . — Tow. »Wyspiański«.
(C hór m ieszany).
[: W ciche to u s tr o n ie p o d ą ż a j, g d y chcesz bez[p iecznym być,
N a p r z y r o d y ło n ie p r z e d t r o s k ą się n a jła tw ie j
skryć. :]
T u ta j L e ty zdrój, śró d pól i łąk
T oczy ciche w o d y swe i z m y w a wszelki, wszelki
[ślad
P r z e ż y t y c h n ie g d y ś b u r z i mąk.
T u nie z a z n a n i k t żałości p o w s z e d n ie g o d n ia
Bo w m iejscu wiecznej ra d o ś c i w sp o m n ie n ie jej
[k ró tk o trw a,
L i g o t a . — Tow. »Lutnia«.
A cóżeś ta w y n a la z ła takiego, h ę ?
Co to ta k ie g o ?
A dyć ino p a r o b e c z k a ślicznego,
H u h a ! dy ć p a r o b e c z k a ślicznego,
C zarnego.
P o w ie d z czem u ś t a k a h a r d a dziew czyno, hę?
B o to chłopiec p ie rn ik o w y jest,
H u h a ! d y ć chłopiec p ie r n ik o w y jest.
O t — tyło ino!
A c zem użeś nie n a la z ła b lo n d y n a , h ę ?
Czem u b l o n d y n a ?
B o nie chciałem, ot i cała p r z y c z y n a .
H u, h a ! D yć je s t i cała p r z y c z y n a
Jedyna.
P o w ie d z czem uś t a k a h a r d a i t. d.
M i c li a ł k o w i c e, — Tow. „Lutnia".
A czy z n a sz ty b racie m łody, te p o k r e w n e tw o je
rody?
Tyeli G ó ra li i L itw inów i Ż m u d ź św iętą i R u ­
sin ó w ?
A czy z n a sz ty b ra c ie m iody, tw o je ziemie, tw oje
wody?
Z czego słyną, k ę d y giną, w ja ld m k r a j u i D u ­
n a ju ?
A czy z n a sz ten k r a j k o c h a n y g r o d y nasze, wsi i
ła n y
I ten n a r ó d co swe blizny, chętnie znosił dla
ojc z y z n y ?
A czy zn a sz te n a s z e w ie rz b y i to pole i z a ­
g ro d y ?
T e g o km iotka, co w s u k m a n ie w polu orze, B o g a
chwali?
P i ę k n a n a s z a je s t K r a in a
J a k p iękniejszej w świecie nie m a
W iele stolic wiele lu d ó w
Wiele b ogactw , wiele cudów .
Lecz n ajm ilsze i n a jz d r o w s z e
P rz ec ież człeku je s t Mazowsze.
H op! dziś, dziś, dziś, d z i ś . . .
T a m to M a z u r ro d o w ity , wesół, śmiały, p ra c o w ity
D o r ó ż a ń c a i z a b aw y , a n a k o n iu u ła n żw aw y,
I w w ojence p r z y szabelce, w o ja k z n ie g o bitn y ,
dzielny
Ś w ia d c z ą o tern je g o c zyny, i dzieje n a sze j o jcz y ­
zny. O tak!
C z e rw o n y p a s za p a s e m b r o ń
I to p ó r co b ły s k a z d a ła
W esoła myśl, s w o b o d n a dłoń
To strój, to życie górala.
G d y św ie ży liść o k r y je b u k
I C z a r n a G ó ra zezernieje
N iech d z w o n i flet, niech r y c z y r ó g
O d ż y ją n a s s e nadzieje.
T a m szum P r u tu , C z e rem o szu h u c u ło m p r z y g r y w a
A ochocza k o ło m y jk a do ta ń c a p o r y w a .
D la h u c u ła n ie m a życia j a k n a po ło n in ie
G d y go losy w d o ły r z u c ą w n e t z tę s k n o ty ginie.
K ie d y cię d o tk n ą żale a lb o tro sk i
Id ź d o p r z e p ię k n e j k r a i n y k ra k o w s k ie j
T a m trz y m ogiły, k ró ló w n a s z y c h kości
U k o ją żale n a d z ie ją przyszłości.
A g d y p o z n a s z m iły b ra c ie te k r a i n y n a s z e
T e p o m n ik i d a w n e j c h w a ły i te g n i a z d k a lasze
D a n a s z m o ja d a n a ojczyzno k o c h a n a [:]
W ięc ją w sz y sc y u k o c h a jm y , s e rc a n a s z e jej
o d d a jm y
Niech ją B ó g w opiece swojej ma, w opiece ma.
W iw a t !
Za b r z e . — Tow. „Chopin".
W s z y s tk o do celu d ą ż y n a świecie
D r o g ą p r z e d wieki w s k a z a n ą
W io s n a po zimie, jesie ń po ł00*6
S ta łą p o w r a c a p rz e m ia n ą .
B ra c ia , b ra c ia bracia!
Z a d a n ie m życia je s t p r a c a
P r a c a n a s w sz y stk ic h zdobi, z b o g a Cat
P a t r z oto p s z cz ó łk a z łąki dalekiej
S p ie sz y do sw ojej r o d z in y
Małe z k w ia te c z k ó w m io d u d r o b in y
N iesie do w spólnej p a sieki.
B racia, b r a c ia i t. d. [:]
P a trz ! oto m ró w k i p iln e r o b o ty
Ż y w n o ść s k ła d a j ą n a złoty
B r a c ia p r a c u jm y s ta ro ś ć n a s czeka,
A s ta r o ś ć zim ą człowieka.
B racia, b r a c ia i t. d. [:]
O j a k m iły w ieczór b y w a , w ieczór b y w a
K ie d y d z w o n e k do s n u w zyw a, do s n u w z y w a
Bim bam , bim bam , bim barn.
Pieśń wspólna
===== wszystkich towarzystw. =====
I.
P r z y świetle, k tó re n ie p rz y ja c ie l rzucił
W id a ć w m ilczeniu ro z s ta w io n e w a rty ,
T a m m łody żołnierz, a b y noc s w ą skrócić
T a k sobie d u m a ł n a o rę ż u w s p a rty .
Słodki zefirze, zefirze je d y n y
N ieś m oje p ienia do lu b ej k r a i n y
P ow iedz, że ż yję tu z a ję ty cały
S w o ją o jcz y z n ą i w ielkością chw ały.
II.
O jc z y zn o m oja, g d y cię m ogę w sp ie ra ć
Nie żal mi cierpieć i nie żal um ierać.
D la ciebie w sz y stk ie s m a k u j ą tru c iz n y
Z n osić kale c tw o i szla c h etn o ść blizny.
Słodki zefirze i t. d.
III.
J u t r o o k a z a ć t r z e b a vviel9 m ę z tw a
N im z o rz a błyśnie, b itw a się ro zp o c z n ie
Ś m ierć m nie zask o c z y lecz p o ś ró d z w y ­
cię stw a
Chociaż po leg n ę to p o ś ró d m ych braci.
Słodki zefirze i t. d.
Z a b o r z e . — Tow. »Echo«.
P rz y le c ie li Sokołowie p o d w iśn io w y sa d
N am a w iali k u k u łe c z k ę lecieć z s o b ą w świat.
R a d a b y m polecieć z w am i choć w n a jw ię k s z ą dal,
Lecz mi s a d u zielonego i g n ia z d e c z k a żal.
Nie ta k tobie k u k u łe c z k o tw e g o g n i a z d a żal
J a k ty ch cie m n y ch lasów g a jó w i p r z e c u d n y c h hal,
Lecz n a d e jd z ie zim a gro źn a , k t ó r a zniszczy liść
I p rz e m o c ą k a ż e tobie z lasów we ś w ia t iść.
P rz y le c ia ły p a n y s w a ty pod n o w iu c h n y d w ó r
N a m a w iali je c h a ć z s o b ą d o w o d n ie js z ą z cór.
R a d a b y m p o jec h a ć z w am i choć w n a jw ię k s z ą dal,
Lecz mi ojców, s ió str i brac i i chateczki żal.
L u b o m i a . — Tow. »Lutnia«
T a m n a g ó rz e j a w ó r stoi
J a w ó r zieluteńki,
Ginie k o z a k z U k r a in y
K o z a k m łodziusieńki.
Ginie, ginie w cudzej s tro n ie
Śm ierć m u w oczy tuli
P r o s z ę ciebie m oja lu b a
Z a w o ła j matuli,
P r z y s z ł a m atk a , p r z y s z ła m a tk a
P r z y s z ł a m a tu le ń k a
I zw róciła białe lica
P rz ec iw s y n a le ń k a .
W idzisz synu, widzisz s y n u
D ro g ie m oje dziecię
Nie słuchałeś ojca, m atk i
T a k ie tw oje życie.
P r o s z ę ciebie d r o g a m a tk o
P ię k n ie pochow ajcie.
N iech we w sz y stk ie biją d z w o n y
W o r g a n y z a g rajcie.
T y lk o niech m nie nie c h o w a ją
P o p y ani d ja k i
J e n o sa m e u k r a iń s k ie
G rz e b ią m nie kozaki.
Ruda. —
Tow. »Dzwon«.
S z ła dzie w ec z k a p o w odę m ia ła p ię k n ą u r o d ę
P r z y s z e d ł do niej pe w ie n p a n i p o tłu k ł jej d zban.
A o n a m u rze k ła: P recz, p recz od n a s s m u te k
Z a p a l fajki, sta w b u telk i
[wszelki
N iech w esoło z p rzy ja cio ły słodko
P ły n ie D u n a je c p ro s to k u W iśle;
D y ć ty wiesz M aryś ja k o j a myślę.
Ze p a n ie n k i w ierne są, w ie rn e są, w ie rn e są
K ochać on e w szystkich chcą, w sz y stk ic h chcą
A g d y p r z y jd z ie ten i ów, ten i ów, ten i ów
K ochać zechcą o b y — D w óch n a s tylko, dw óch
Leci p ta s z e k po ulicy, po ulicy,
[nie wielu,
S z u k a sobie z ia rn pszenicy, z ia rn pszenicy,
A j a sobie w d o m k u siedzę.
P r z y g o r ą c y m p iecu p osadzili d z ia d a
A on im ta m o p o w ia d a , że u n a sze j babci
Cipci ripci s m a r z y ły się p y ru sz k i.
Z a góram i, za lasa m i ta ń c o w a ła M a łg o rz a ta
P a r o b e c z e k ci ja w p o lu d o b rz e orzę...
D a w n ie j c h rz c in y i wesele
T r w a ły ty d zie ń , dw ie niedziele,
D zisiaj ledw ie k sią d z poświęci...
P ije K u b a do J a k ó b a , J a k ó b
N u ż e ż yw o sta w cie flaszki t r z e b a pić.
Siw y koń, siwy, m a lo w a n e sa n k i
P o je d z ie m y do K r a k o w a k u p ię sobie:
C z e rw o n y p a s za p a s e m b ro ń
K a r a b e l w edle boku, w ąsik w y kręcony,
W tak im s tr o ju n a ro d o w y m k a ż d y P o l a k chodził
W ta k im s a m y m J a n S obieski W ie d e ń osw o b o d z ił
W ta k im samym...
W W a rs z a w ie r a z hu lałe m dzień cały całą noc
I tam się n a s tu c h a łe m k apeli d a m sk ic h moc
T a m m u z y k a n t k i g r a ły w b a r w n y c h k o s ty u m a c h
swych,
Lecz mi się s p o d o b a ły t r z y n a jp ię k n ie js z e z nich,
I ta co sm yczkiem tnie, i ta co p u z o n dmie,
I ta z ty m wielkim bom bam , co mi z ro b iła
W sercu... S z u m ią jo d ły n a g ó r szczycie
S z u m ią sobie w dal, a m ło d e m u s m u tn e życie,
Bo... Nie m am ojca ni m a tk i
M uszę b ie g n ą ć do swej chatki.
I z a n u cę w am piosenkę, w am p io s e n k ę
D łu g ą j a k ta w ada, d łu g ą j a k ta w ada,
Ze ta k p ię k n a i ta k r z e w n a ta o s ta t n ia z w r o tk a
Z e t a k p ię k n a i t a k r z e w n a ta o s ta tn ia z w ro tk a ,
R a c i b ó r z , — Tow. »Echo«
P o nocnej rosie, p ły ń d ź w ię c z n y glosie
Niech się tw e echo ro z s z e rz y ,
G dzie n a s z a chatka, g d z ie n a s z a m a tk a
K r z ą ta się kolo wieczerzy.
J u t r o dzień święta,
N iw a nie zżęta
N iechaj p rz e z j u t r o d o jrz e w a
N iech w ia tr sw a w o ln y
Niech k o n ik p o ln y
N iechaj s k o w r o n e k śpiew a.
J u ż blisko, blisko
O hatnie o gnisko
Z n u ż o n e serce weseli
T a m p ra c o w ita
M a tk a mię s p y ta
Wieleście o polu n a ż ę li? —
M atko ja młoda,
R ą k moich szkoda,
S z k o d a n a s k w a r z e oblicza,
Źle szła r o b o ta
P r z e s z k a d z a słota
I m o ja d u m k a dziewicza.
W ciężkich dniach walki o chleb
powinni robotnicy abonować gazetę, która
ich oświeca i broni przed wyzyskiem . Ta­
k ą jest „Gazeta Ludowa", k tó ra' wypłaca
w razie śm ierci w skutek nieszczęścia spad­
kobiercom abonenta 1 2 0 0 m arek dobro= = =
wolnego wsparcia. = = = = =
Ps z ó w, — Tow. »Paderewski«.
G d y w czystem p o lu słoneczko świeci
D z io n e k p r z y p r a c y s z y b k o uleci.
I m nie chwile mile p ły n ą
I g o d z in a za godziną,
Z m o ją d ziew czyną, m a tu lu
Z m o ją je d y n ą .
K r ó w k a p o w r a c a do swej z a g r o d y
S z u k a ją c cienia lub czystej wody,
A ja tęsk n ię bez m iłego
C h ło p a k a c z a r n o b r e w e g o
J a s i u n i a m ego, m a tu lu
J a s i u n i a mego.
K o śnie n a sta w ie trz c in a w s p a n ia ła
K w itnie w o g ro d z ie lilja b iała
J a k ta lilja i j a k trz c in a
M oja n a d o b n a d z ie w cz y n a
M oja d ziew czyna, m a tu lu
M oja j e d y n a .
W d zięcznie pod wieczór w w iosennej
Słow ik n a lipie zielonej kwili
[chwili
Ale dla s e rc a m ojego
Milszy głos u lu b io n e g o
J a s i u n i a m ego, m a tu lu
J a s i u n i a mego.
p o d a je n a jn o w s z e w ia ­
dom ości z całego św ia ­
ta n a jp i e r w s z a ze w sz y stk ic h g a z e t polskich n a
— — — — —
Śląsku.
— — — — —
„Gazeta Ludowa"
R a d z i o n k ó w . — Tow. »Orfeon«.
S z la c h e tn e zdrow ie! N ik t się nie dow ie
J a k o s m a k u je s z — Aż się zepsujesz.
T a m człow iek p r a w ie widzi n a jawie,
I sam to powie, że nic n a d zdrow ie.
A ni lew szego — A ni d ro ż sz e g o
B o d o b re mienie, — P e r ły p ro m ie n ie
T a k ż e wiek m ło d y — I d a r u r o d y
Miejsce w y sokie — W ła d z e szerokie.
D o b r e są ale — G d y z d ro w ie całe
G dzie nie m a siły — I św ia t nie miły
K lejnocie d ro g i — Mój dom ubogi
O d d a n y tobie — U lu b u j sobie!
Mi k u l c z y c e . — Tow. »Gwiazda».
H ej flisacza dziatw o, hej d a le jż e dalej
P ł y ń do G d a ń s k a z tra tw ą , po szum iącej fali.
P ł y ń ochocza wiaro, z bukiem , dębem , sosną,
I z W ise łk ą szarą , p ieśn ią g w a r z ra d o s n ą .
G d y b rz m i n a jej łonie, n a s z a p ie ś ń wesoło,
W tórzcie n a m w ód tonie, w tórzcie z sz u m e m wkoło.
L ekko, cicho, gładko, nieś n a s W isło n a sza ,
N a tw ych fala ch m atko, nic n a s n ie o d s tra s z a .
B o choć n a d tw ym szlakiem , b u r z a się rozszeO zuw a n a d flisakiem , b la s k opieki Bożej, [rzy,
P ł y ń więc płyń, o tratw o, P a n B ó g cię ocali,
P ł y ń z flisacką dziatw ą, dalej, dalej, dalej.
W d a ł n a s niesie rze k a , niesie lotem p tak a,
C ó rk a w d o m u czeka, s ta r e g o flisaka;
Ł z y w y le w a z trw ogi, serce m y ślą smuci,
Ze jej ojciec drogi, m oże nie powróci.
W o d y w a r tk o pły n ą, lecz n a s w n u r t nie w rzuUkój żal dziew czyno, w rócą flisy wrócą.
[cą,
Pieśń ogólna,
śpiewana przez całą publiczność.
O
g w iazd eczk o , coś błyszczała, G dym j a u j ­
r z a ł św iat, C zem uż to t a k g w ia z d k o mała, Twój
p r o m y c z e k zbladł, Czem uż mi ta k ju ż n ie płoniesz,
J a k w d z ie c in n y c h dniach, G d y m n a m a tk i ig r a ł
łonie, W m a lo w a n y c h s n a c h ?
*
*
*
P rę d k o ś , p r ę d k o ś żeglow ała, P o n ieb ie sk ie m
tle; O g w ia z d e c z k o m o ja m ała, W iodłaś ty m nie
źle. W a r tk o ś b ie g ła w śród niebiosów , J a m też
chyżo żył, I z ż y w o ta złotych kłosów , W cześniem
wieńce wił.
*
*
*
Z nikły róże, zw iędły wieńce, P o ż ó k ł życia maj,
I z a p a ły i rum ieńce, I ty ch z łu d z e ń k r a j. W s z y s t­
ko mi tu n a d okołem, Ł z a p o m r o k u ćmi, Ach, bo
b la d a n a d m em czołem, Ma g w ia z d e c z k a tkwi.
*
*
*
O
gw iazdeczko, d a w n e życie, W tw ym prom y c z k u wznieć, I ja k da w n ie j n a błękicie, J e s z ­
cze dla m nie świeć! Niech me serce jeszcze z a ­
zna, Doli m ło d y c h lat, Nim m nie r ę k a pchnie że­
lazna, Z a sło n eczn y świat.
W. D ą b r ó w k a . — Tow. »Dąbrówka •.
Hej, ha! n a b o k z d ro g i
B o t u idzie M a zu r srogi.
H ej ha! dalej z szo p y
P r z e d M azu rem n a b o k chłopy.
J a k się M a z u r ro ze śm ie ja
T o i z o rz a n a m zadnieje.
J a k się M a z u r ro z e ś p ie w a
T o z achuczą w la s a c h d rze w a.
Hej, ha! n a b o k z d r o g i
Bo tu idzie M a zu r s ro g i
Hej, ha! dalej z sz o p y
P r z e d M azu rem n a b o k chłopy.
P o d k ó w e c z k a is k r y krzesze.
B ocian kleszcze n a mej strz e sz e
Z a tę strzechę, za b o c ia n a
S z e d łb y m w o g ie ń po kolana.
Hej, hej! p a rą , p a r ą —
Z a tą Wisłą, za tą s ta rą .
Hej, ha! zgodą, zgodą.
Z a tą m o d rą , za tą wodą.
J a k ła n d łu g i k o s a b r 2 ęczy,
D z iw u ją się ludzie tęczy.
Oj nie tęcza to ludkow ie,
T y lk o n a s i M azurowie.
H ej, hej! p a rą , p a r ą
Z a tą Wisłą, za tą s t a r ą
H ej, ha! z g o d ą z g o d ą
Z a tą m odrą, za tą wodą,
'
D ziewczę z s ie rp e m p o n a d łan e m
Świeci liczkiem m a lo w a n e m
P o ln y m ączek u w a rk o c z a
R o b o tn ic a to ochocza.
R o k i t n i e a. — Tow. »Zorza«.
B y w a j mi z d ro w y k r a j u k o c h a n y !
J u ż w m glistej n ikniesz powłoce.
Ś w isn ę ły w ia try , szum ią b a łw a n y
I m o rsk ie p ta c tw o świegocze.
Dalej za słońcem, g dzie j a s n ą g łow ą
W z a ch o d n ie p o g r ą ż a p ia n y
T y m c za se m słońce b y w a j mi z d ro w e
B y w a j z d ró w k r a j u kochany!
Z a k ilk a g o d z in r ó ż a n e z orze
P r o m ie ń m i b ł y s n ą jasn y m i;
Z o b a c zę niebo, zobaczę m o rz a
Lecz nie zobaczę mej ziemi.
Z a m ek , n a k tó r y m b rz m ia ło wesele
W ieczna ż a ło b a p o k ry je ;
N a w ałach dzikie poro śn ie ziele
U w ró t pies w ie rn y zaw yje.
Czytajcie
: „Gazetę Ludową“ ;
@
wychodzącą w Katowicach.
®
i e c h o w i c e . — Tow. »Lutnia.«
Aniele, s tró ż u duszy,
Z p o k o r ą b ła g a m Cię,
G d y m nie m yśl z ie m sk a w zruszy,
Ach nie o p u sz cz a j mnie!
N iech p r z e d s k rz y d ła m i Tw em i
Złych m a r z e ń p ie rz c h n ie rój!
Ach, w spieraj m nie n a ziemi,
Aniele, s tr ó ż u mój!
Aniele, s tr ó ż u mój!
J a k b la d y p r o m y k świeci
Twój o b ra z w nieb io s tle,
K u tobie d u c h mój leci
D la Ciebie serce w r e !
D la Ciebie serce w r e !
T y mi r a d a m i sw em i
P ociechy zlew asz zdrój.
Ach, w sp ie ra j m nie n a ziemi,
Aniele s tr ó ż u mój!
Aniele, s tr ó ż u mój!
D la Ciebie m yśli m oje
I m e n a jle p s z e dni!
G d y czuję tch n ie n ie Tw oje,
Z rad o śc i serce drży!
Z rad o śc i serce drży!
Niech chęci m oje z T w em i
U p ię tą je d e n z w ó j !
Ach, w sp ie ra j m nie n a ziemi,
Aniele s tr ó ż u mój
Aniele s tró ż u mój!
M a ł a D ą b r ó w k a - — Tow. »Wanda«
0 lepiej b y ło k w ia tk u w dolinie
W sz um iące tam łany,
M uskać sw e lice w cichej głębinie
S pokój śnić, k w ia tk u r ó ż a n y !
L epiej tam b y ło słuchać s k o w r o n k a
1 m a rz y ć z w ia tr y w o n n y m i
T a m cię ró w ieśn ie b ia ła s u k ie n k a
S trz e g ła p r z e d w ichry spiekłym i.
Lepiej ta m b y ło m yć g łó w k ę w rosie,
Modlić się cicho z g w ia z d k a m i
K rz e p ić sw e tchnienie w p a s te r z y głosie
Z wioski d u m a ją c dzw onam i.
R osłeś sa m je d e n k w ia tk u sieroto
S a m z d a ła b la sk i tw e roił,
U jrzałem , zw a b io n tw o ją tę s k n o tą
Z tch n ie n ie m tw em życie me spoił!
I sechłeś powoli w r z ą d z e ń niedoli,
B u r z a cię uczuć z łam ała
I serce boli, że cię z twej roli
D łoń m a p ło m ie n n a z e r w a ł a !
I ciężko w spom nieć, że k w ia t w io śn ia rz y
L o s w czesną zim ą ugodził,
O b y ś tam k w ia tk u n ie b y ł z r y w a n y
L u b się t a k p ię k n y nie rodził!
PSIT Korzystających z ogłoszeń g
w „GAZECIE LUDOWEJ", prosimy powo­
ływać się na nasze pismo przy zakupnach
lub zamówieniach.
S t a r e Re p t y . — Tow. śpiewu
P r z y j a ź ń o b r a c ia niech wiąże n a s
[:] W śp ie w ac h w esołych czcijmy ją w ra z [:]
Szczęście b o g in ią m o ż n a j ą zw ać
[:] R a d o śc i ź ró d łe m chcący się stać. [:]
W jej kole m ie sz k a w esela du c h
[:] O n a p ierś krzepi, w z b u d z a sił r u c h [:]
K iedy n a m życie z a tr u w a los
[:] O n a łag o d z i n a js r o ż s z y cios [:]
P i o t r o w i c e . — Tow. „Jutrzenka".
G d y b y m j a b y ła słoneczkiem n a niebie
Nie św ieciłabym j a k ty lk o d la ciebie.
A ni n a w ody, ani n a la s y
Ale p o w sz y stk ie cz asy
P o d tw e m o k ien k ie m i ty lk o d la ciebie
G d y b y m w słoneczko m o g ła zmienić ciebie
G d y b y m j a b y ła fiołkiem n a ziemi
K w itła b y m tobie oczkam i w o n n e m i
A ni d la wioski, a n i dla trz o d y
Ale w śró d twej z a g ro d y
P o d tw e m okien k ie m i ty lk o d la ciebie
G d y b y m w fiołek m o g ła zm ienić siebie.
Nakł o. — Tow. „Jutrzenka".
W ilija n a s z y c h s tru m ie n i ro d zic a
D n o m a złociste i n ieb iesk ie lica
P ię k n a L itw in k a , co jej c z e r p a w ody,
C zystsze m a serce, śliczniejsze ja g o d y ,
W ilija w miłej, k ow ieńskiej dolinie.
Ś ró d tu lip a n ó w i n a rc y z ó w płynie!
U n ó g L itw in k i k w ia t n a s z y c h m ło d z ia n ó w
O d róż k r a ś n ie js z y i od tu lip an ó w .
W ilija g a r d z i d oliny k w ia ta m i
Bo s z u k a N iem na, sw e g o o blubieńca.
L itw nice n u d n o m iędzy L itw inam i,
B o u k o c h a ła c u d z eg o m łodzieńca.
Serce i p o to k o s trz e g a ć d a re m n ie
D ziewica k o c h a i W ilija bieży.
W ilja z nikła w u k o c h a n y m N iem nie
Dziewica płacze w pustelniczej wieży.
Pieśń wspólna
— wszystkich towarzystw.
K siężyc p ły n ie w nieb io s toni
T y lk o c z u w a B o s k a moc.
Ś ró d ciemności, kw ia tó w woni
Śpij spokojnie, d o b r a noc.
D o b r a noc, d o b r a noc.
Śpij spokojnie, d o b r a noc.
S ły c h ać z d a ła p ieśn i n a s z e
S z m er u s tą p ił w ichru moc
Słow ik nuci m ałe p t a s z ę :
Śpij spokojnie, d o b r a noc.
D o b r a noc, d o b r a noc
Spij sp o k o jn ie, d o b r a noc.
Drukiem »Gazety Ludow ej' w Katowicach

Podobne dokumenty