Puszka Pandory
Transkrypt
Puszka Pandory
Puszka Pandory Mira Wszelaka Autorski przegląd prasy. Obywatele Zachodu przelali wściekłość z polityków na bankierów. W Polsce kandydatów do pręgierza nie brakuje, ale kryzysu nie ma. Dzisiejsze media świętują pierwszą rocznicę wybuchu kryzysu, który zapoczątkował spektakularny upadek banku Lehman Brothers, a następnie trawiąc amerykańską gospodarkę rozlał się po całym świecie. „Dziennik. Gazeta Prawna” na tę okoliczność zamieścił obszerny wywiad z prof. L. Balcerowiczem. Ten, powołując się na statystyki uważa, że zbliżamy się do dna kryzysu, ale co najważniejsze polska gospodarka dobrze go znosi. Podkresla też, że kłopoty budżetu są wynikiem zaniechania reform w ostatnich latach. Z kolei na tych samych łamach D. Rosati walkę rządu z kryzysem nazywa dryfem. Zarzuca też J. Rostowskiemu, „wmawianie nam, iż zbudowaliśmy sobie wiarygodność, bo uwierzono, że nie będziemy wydawać, podczas gdy wydajemy i do tego będziemy wydawać jeszcze więcej”. My jednak jesteśmy już bogatsi w wiedzę, że na tym właśnie opiera się cała strategia rządu, co niejednokrotnie wyjaśniał nam minister Rostowski. Tymczasem były minister finansów M. Gronicki na łamach „Polski” nie pozostawia złudzeń, że wychodzenie z kryzysu potrwa długo. Jak długo, tego nikt nie wie, bo nikt jeszcze na tę chorobę nie wymyślił lekarstwa. Co ciekawe, światowy kryzys pomógł politykom. W tej samej gazecie możemy przeczytać, że w rywalizacji o miano najbardziej znienawidzonej grupy zawodowej, polityków zdetronizowali bankierzy. To oni wywołali tę plagę. No, ale Polskę prawdziwy kryzys na razie ominął … no i politycy są względnie bezpieczni. Jak wiadomo, nie ma też takiego kryzysu, na którym by nie można było zarobić. Pakiety wspierania gospodarki idą już w dziesiątki bilionów dolarów. Także Bruksela nie zasypia gruszek w popiele i opracowuje plan powołania trzech nowych europejskich instytucji: Urzędu Bankowego, Urzędu Funduszy Emerytalnych i Ubezpieczeniowych oraz Urzędu Rynków Giełdowych. Poza oczywiście szczytnym celem "opieki i regulacji", przy okazji rozwiąże problem rosnącego bezrobocia … wśród najbardziej znienawidzonej grupy zawodowej. Zapewne w ramach zasług. Na tę okoliczność „Rzeczpospolita” postanowiła przyjrzeć się, czym jeżdżą krajowi politycy. No i ustaliła m.in., że J. Palikot od święta podróżuje fordem mustangiem z 1968 r. a podczas codziennych przejażdżek korzysta z dwóch land roverów i jednego range rovera. Gdy wszystko mu się znudzi lata prywatnym samolotem. Tego ostatniego zazdrości mu L. Wałęsa, który ostatnio wzbogacił się o nowego seata exeo. Ów seat jest prezentem ofiarowanym przez organizatorów forum ekonomicznego w Krynicy. Oj panowie, złe rozpoznanie zrobiliście, a może na samolot zabrakło? Swoją drogą skromny prezencik za tyle zasług, i co najważniejsze wręczony całkiem oficjalnie. Tymczasem „DGP” postanowiła odwrócić uwagę od polityków i ogłosiła, że najwyższe pensje dostają lekarze. Ile? Ponoć z Listy Płac 2009 wynika, że specjaliści z doświadczeniem zarabiają nawet kilkaset tysięcy złotych rocznie. No i otwarto starą i skorodowaną puszkę Pandory. 15 września 2009 19:20