zestaw 2 - Hardy, Tetmajer, Szymborska

Transkrypt

zestaw 2 - Hardy, Tetmajer, Szymborska
ZESTAW 2
Thomas Hardy
Drozd o zmierzchu
Wsparty o furtkę zagajnika
Czułem, jak mroźny zmrok
W oko dnia szarym widmem wnika,
Ćmiąc w nim słabnący wzrok.
Gdzieniegdzie powój - uschły, blady Jak strun zerwanych kłąb
Bił jękiem w niebo; ludzkie ślady
Do chat zapędzał ziąb.
I nagle z góry, przez korony
Odartych z liści drzew
Dobiegł radosny, niezmącony,
Niepowstrzymany śpiew.
To nikły, wątły, rzadkie pierze
Stroszący w wichrze drozd
Rzucił w twarz pustce i niewierze
Własnego wnętrza głos.
Zwłokom Stulecia rozciągniętym
Podobny był ten świat
Pod płytą chmur i pod lamentem,
Którym go żegnał wiatr.
Ustał odwieczny puls narodzin
I wszelki duch u bram
Jałowych, mroźnych, mrocznych godzin
Stał drętwo - jak ja sam.
I tak dogłębnie bezzasadny
Był ekstatyczny hymn,
Tak całkiem nie miał racji żadnej
W świecie - przynajmniej w tym Że czułem przez rozwibrowaną
Radość ptaka, na dnie,
Jakąś nadzieję, jemu znaną
A niedostępną mnie.
31 XII 1900
przeł. Stanisław Barańczak
Kazimierz Przerwa-Tetmajer
Koniec wieku XIX
Przekleństwo?... Tylko dziki, kiedy się skaleczy,
złorzeczy swemu bogu, skrytemu w przestworze.
Ironia?... Lecz największe z szyderstw czyż się może
równać z ironią biegu najzwyklejszych rzeczy?
Wzgarda... lecz tylko głupiec gardzi tym ciężarem,
którego wziąć na słabe nie zdoła ramiona.
Rozpacz?... Więc za przykładem trzeba iść skorpiona,
co się zabija, kiedy otoczą go żarem?
Walka?... Ale czyż mrówka rzucona na szyny
może walczyć z pociągiem nadchodzącym w pędzie?
Rezygnacja?... Czyż przez to mniej się cierpieć będzie,
gdy się z poddaniem schyli pod nóż gilotyny?
Byt przyszły?... Gwiazd tajniki któż z ludzi ogląda,
kto zliczy zgasłe słońca i kres światu zgadnie?
Użycie?... Ależ w duszy jest zawsze coś na dnie.
co wśród użycia pragnie, wśród rozkoszy żąda.
Cóż więc jest? Co zostało nam, co wszystko wiemy,
dla których żadna z dawnych wiar już nie wystarcza?
Jakaż jest przeciw włóczni złego twoja tarcza,
człowiecze z końca wieku?... Głowę zwiesił niemy.
Wisława Szymborska
Schyłek wieku
Miał być lepszy od zeszłych nasz XX wiek,
Już tego dowieść nie zdąży,
lata ma policzone,
krok chwiejny,
oddech krótki.
Już zbyt wiele się stało,
co się stać nie miało,
a to, co miało nadejść,
nie nadeszło.
Kto chciał cieszyć się światem,
ten staje przed zadaniem
nie do wykonania.
Głupota nie jest śmieszna.
Mądrość nie jest wesoła.
Nadzieja
to już nie jest ta młoda dziewczyna
et caetera, niestety.
Strach miał opuścić góry i doliny.
Prawda szybciej od kłamstwa
miała dobiegać do celu.
Bóg miał nareszcie uwierzyć w człowieka
dobrego i silnego,
ale dobry i silny
to ciągle jeszcze dwóch ludzi.
Jak żyć-spytał mnie w liście ktoś,
kogo ja zamierzałam spytać
o to samo.
Miało się kilka nieszczęść
nie przydarzać już,
na przykład wojna
i głód, i tak dalej.
Znowu i tak jak zawsze,
co widać powyżej,
nie ma pytań pilniejszych
od pytań naiwnych.
Miało się mieć ku wiośnie
i szczęściu między nami.
W poważaniu być miała
bezbronność bezbronnych,
ufność i tym podobne.

Podobne dokumenty