Krzysztof Loska Cyfrowe archiwa Złodziej z Bagdadu
Transkrypt
Krzysztof Loska Cyfrowe archiwa Złodziej z Bagdadu
Krzysztof Loska Cyfrowe archiwa Złodziej z Bagdadu reż. Raoul Walsh Cohen Media Group Możliwość oglądania fantastycznych światów przyciągała publiczność od pierwszych lat istnienia kina, o czym świadczą pionierskie dokonania Georges’a Mélièsa, zwłaszcza jego Podróż na Księżyc (1902). Filmowcy z upodobaniem sięgali wówczas po prozę Juliusza Verne’a i Herberta George’a Wellsa, ale niewyczerpanym źródłem inspiracji były również Baśnie z 1001 nocy. Jeszcze pod koniec I wojny światowej wytwórnia 20th Century Fox zaprezentowała ekranizacje dwóch popularnych opowieści z tego cyklu: o lampie Aladyna oraz Ali Babie i czterdziestu rozbójnikach. Niebawem zapanowała moda na orientalne tematy i romantyczne historie rozgrywające się w egzotycznej scenerii, zapoczątkowana przez Szejka (1921, G. Melford) z Rudolphem Valentino. Wyjątkowe miejsce w historii kina niemego przypadło w udziale Złodziejowi z Bagdadu (1924), adaptacji wybranych wątków z Baśni 1001 nocy. Film Raoula Walsha, uznawany za mistrzowskie osiągnięcie fantastyki w jej wymiarze magicznym, znalazł się w pierwszej dziesiątce najwybitniejszych dokonań gatunku (na liście opublikowanej kilka lat temu przez American Film Institute). Nie dziwi więc jego edycja cyfrowa, wydana niedawno na Blu-rayu przez Cohen Media Group, amerykańskiego dystrybutora specjalizującego się w klasyce filmowej (w serii ukazała się m.in. Nietolerancja [1916] Davida Warka Griffitha i Urok szatana [1950] René Claira). Punktem wyjścia do rekonstrukcji obrazu w wysokiej rozdzielczości były dwa znakomicie zachowane negatywy, dzięki czemu rezultat zapiera dech w piersiach. Wykorzystano pierwotne wirażowanie taśmy, nadające poszczególnym scenom niepowtarzalny walor, odnowiono plansze z napisami, zrezygnowano jedynie z oryginalnej muzyki skomponowanej przez Mortimera Wilsona (wykonanej na nowojorskiej premierze w marcu 1924 roku). Zastąpiono ją ścieżką dźwiękową przygotowaną w latach 80. przez Carla Davisa, opartą na motywach muzycznych zaczerpniętych z suity symfonicznej Szeherezada Nikołaja Rimskiego-Korsakowa i nagraną na nowo w systemie wielokanałowym przez orkiestrę pod dyrekcją kompozytora. Producentem, scenarzystą (posługiwał się pseudonimem Elton Thomas) i odtwórcą tytułowej roli w Złodzieju z Bagdadu był Douglas Fairbanks, jedna z największych gwiazd niemego kina, pamiętny Zorro (1920) i Robin Hood (1922). Do współpracy zaprosił młodego reżysera Raoula Walsha, który po latach zdobył sławę filmami gangsterskimi, oraz jeszcze młodszego Williama Camerona Menziesa, odpowiedzialnego za scenografię i efekty specjalne. Przygotowania do realizacji zajęły wiele miesięcy, wybudowano monumentalne dekoracje, zdjęcia kręcono przez ponad pół roku, zatrudniono 10 tysięcy statystów. Budżet wynosił półtora miliona dolarów, co oznaczało, że powstawał jeden z najdroższych filmów w dziejach Hollywood. Nie były to jednak pieniądze zmarnowane, baśniowa wizja urzekła bowiem ówczesną publiczność i krytyków do tego stopnia, że dwa lata później Lotte Reiniger nakręciła Przygody księcia Ahmeda, a w 1940 roku Alexander Korda wyprodukował remake z hinduskim nastolatkiem Sabu w roli głównej. Fantastyczne wydarzenia podporządkowane zostały pomysłowi fabularnemu, który pozwolił na powiązanie różnych epizodów w jedną całość. W warstwie narracyjnej film opowiada bowiem o rywalizacji orientalnych władców o względy księżniczki, w której kocha się również tytułowy bohater. Córkę kalifa Bagdadu poślubić ma jednak ten, który ofiaruje jej najwspanialszy dar. Dzięki wrodzonemu sprytowi i odwadze, to Ahmedowi udaje się zdobyć rękę pięknej kobiety i przy okazji uratować jej ojca przed zakusami mongolskiego księcia. Swój niebywały sukces film ten zawdzięcza nie tylko egzotycznej scenerii, olśniewającym kostiumom i galerii niesamowitych postaci, ale przede wszystkim Douglasowi Fairbanksowi, który w Złodzieju z Bagdadu stworzył swoją najlepszą kreację. Aktor nie ukrywa tu narcystycznych skłonności, potrafi jednak w pełni wykorzystać naturalne walory, zwłaszcza młodzieńczą sylwetkę – choć podczas pracy nad filmem obchodził 40. urodziny – i zadziwiającą wprost sprawność fizyczną, pozwalającą mu wspinać się po linach, balkonach i ścianach bez pomocy kaskaderów. Wiele ciekawych informacji o kulisach pracy na planie przynosi komentarz Jeffreya Vance’a, autora znakomitej biografii aktora, słabiej wypada jedynie krótki tekst zamieszczony w książeczce towarzyszącej tej znakomitej edycji. Czytelnik niewiele się z niej dowie o źródłach inspiracji, zwłaszcza o oglądanych przez Fairbanksa rosyjskich baletach wystawianych przez Siergieja Diagilewa z udziałem genialnego tancerza Wacława Niżyńskiego i obejrzanej w Berlinie Zmęczonej śmierci (1921) Fritza Langa, z której zaczerpnie niektóre pomysły, a nawet skopiuje efekty specjalne. Żadnych wątpliwości nie budzi natomiast jakość obrazu, dorównuje ona bowiem najlepszym rekonstrukcjom cyfrowym przygotowywanym przez zespół pracujący w Friedrich-Wilhelm-Murnau-Stiftung.