Człowiek z porcelany

Transkrypt

Człowiek z porcelany
Człowiek z porcelany
czyli rzecz o ludziach nad-wrażliwych
Wprowadzenie
Pewnego dnia człowiek uświadamia sobie, że życie sprawia mu więcej kłopotu, niż większości
ludzi w jego otoczeniu.
Jeden zauważa u siebie uporczywe uczucie zmęczenia, które pojawia się wciąż na nowo,
pomimo, że trudny okres w pracy zawodowej dawno się skończył, albo że ma za sobą udany
wypoczynek.
Inny zwraca uwagę na swoją małą tolerancję wysiłku; najmniejsze zajęcie, fizyczne czy
umysłowe sprawia w nim natychmiast nieprzyjemny stan rozbicia i drażliwości.
Czasami natomiast rzecz wygląda tak: Człowiek stwierdza, że jego nastawienie do codziennych
obowiązków jest niestałe; jego prywatny świat myśli i uczuć często zyskuje przewagę nad
najzwyklejszym stosunkiem do bliźnich i do kręgu jego zadań.
Inny odkrywa nagle, że zafiksował się na punkcie jakiejś fascynacji bądź przeżycia. Pragnie się
od tego oderwać i nie jest w stanie.
Albo czuje się psychicznie i cieleśnie całkiem wyczerpany, wyeksploatowany i pusty, stając się
„nerwowym”. Na dobre zadomowiło się w nim nerwowe podniecenie albo ucisk w żołądku,
kłucie serca czy też bóle głowy.
Może także się zdarzyć, że dana osoba zauważa trudności w życiu emocjonalnym, gromadząc
w sobie niezwykle uporczywą podatność na drobniejsze lub większe fale nastroju, które
wynikają zarówno z życia codziennego, jak i z okazji odświętnych.
Albo jeszcze inaczej: Człowiek nie dostrzega nic szczególnego, zaabsorbowany od jakiegoś czasu
jednym i tym samym projektem bądź doświadczeniem, nie robiąc jednak postępu; dopiero
otoczenie mu komunikuje, że nie da się z nim wytrzymać, że jego działanie jest nieskuteczne, a
on jest duchem nieobecny.
Ktoś inny spostrzega, porównując się z innymi, że każdego poranka zaraz po obudzeniu
znajduje się w skomplikowanym stanie duszy: Nigdy nie wstaje ze snu w zwykłym, pogodnym
nastroju, przygotowany do napotkania tego, co dzień mu przyniesie; wciąż jest kłębkiem
pragnień i marzeń bądź jakichś tęsknot za rzeczami leżącymi gdzieś z dala od rzeczywistości i
jego zasięgu.
Albo odkrywa, że ma niezmierny kłopot z podejmowaniem decyzji i planowaniem, podczas gdy
inni wydają się wybierać i podejmować rzeczy szybko i z łatwością. On sam często czuje się
uwikłany pomiędzy dwa życzenia. Jest mu ogromnie trudno zdecydować się na jedno z nich.
Wręcz nie jest w stanie dokonać przemyśleń odnośnie jednego czy drugiego, bo oba wydają się
naciskać nań z tą samą presją jednocześnie.
Człowiek taki zawsze wydaje się sobie skomplikowany: ociężały bądź wybuchowy, zmęczony
albo niezdolny, wyczulony, podminowany lub nadmiernie drażliwy w porównaniu z
otaczającymi go naturami prostszymi, jednolitymi i silnymi.
Może też być tak, że taka osoba, pomimo kierowania się najlepszymi ideałami i najszczerszymi
pragnieniami, ma niepowodzenia w małżeństwie. Czepia się drobiazgów, chociaż tego
nienawidzi.
-1-
Ktoś inny popada w nastroje euforyczne, z których nie może się otrząsnąć.
Albo ktoś ze zdiagnozowaną nerwicą, przeszedłszy terapię, wyleczony — wolny od objawów
nerwicowych — czuje się odtąd w życiu bardziej skomplikowany, niż przedtem. Staje
bezbronny wobec bagażu swoich doświadczeń.
Ktoś inny uświadamia sobie: Drobne zniecierpliwienia, które w bieżącej chwili świadomie
opanował — może nawet odczuwa zadowolenie ze zwycięstwa nad samym sobą — następnego
dnia pojawiają się na nowo w postaci ukrytego napięcia. A więc nie wygasły.
Człowiek taki spostrzega, jak wiele wysiłku wymaga od niego przedsięwzięcie chociażby
zwykłego pozbierania swoich pięciu zmysłów i spojrzenia ze spokojem na oczekującą go nową
sytuację, na przykład odwiedziny albo nowy kontakt zawodowy. Zauważa on też, jak po
stosunkowo nieznaczących przeżyciach, typu spotkania z nowymi znajomymi albo wkroczenie
w nowe środowisko, długo tkwi pod ich silnym wrażeniem i dopiero stopniowo się wycisza.
Niektórzy z takich ludzi nie są w stanie spokojnie i równomiernie pracować, nawet chodzić czy
spacerować. Stale mają przed oczyma cel pracy czy dążenia w sposób tak intensywny, że czują
się popędzani lub naciskani. Odmierzają każde posunięcie pióra lub krok — bez specjalnego
myślenia — zawsze i wciąż w odniesieniu do celu ostatecznego. W ten sposób emocjonalnie
znajdują się stale w dwóch punktach i wnoszą napięcie w każde przedsięwzięcie.
Inny z kolei stwierdza: Czuję się stale spięty. Nigdy nie udaje mi się być swobodnym w
postępowaniu i wyzwolonym w przeżywaniu, zawsze odczuwam natłok powiązanych ze sobą
uczuć i pragnień.
Ktoś inny odkrywa coś odmiennego, mianowicie powierzchowne wciąganie się we wszystko, co
go zainteresuje. W efekcie łatwo daje się oderwać od tego, co właściwie chce robić, a potem jest
sfrustrowany, że niczego nie zdziałał.
Osoba efektywnie dotąd pracująca doświadcza, że gdy znajduje się w toku zadań twórczych i
pragnie się im oddać z całą powagą i w pełni — nagle ustaje i porzuca je.
Inna osoba zauważa, że jej życie uczuciowe jest zbyt zależne od sytuacji, środowiska i innych
osób. Nigdy nie potrafi być sobą, taką, jaka jest naprawdę; jest albo nieopanowanie rozmowna,
albo skrępowana i zablokowana, albo impulsywna, albo onieśmielona.
Ktoś inny stwierdza, że jest na wszystko bardziej wyczulony, aniżeli wymagają tego jego własne
zasady.
Wrażliwość może się też najwyraźniej ujawniać w intensywności odczuwania przez danego
człowieka fizycznego bólu i wszelkich procesów chorobowych.
Takie wahania i przeciwności budzą jego uwagę, bądź początkowo uwagę jego najbliższych.
Nie wiadomo, czego się po nim spodziewać: Raz jest zdolny do wielkich osiągnięć, innym
razem przy o wiele mniejszych przedsięwzięciach powstrzymuje go zmęczenie o tajemniczym
pochodzeniu. Dobrze jest, jeśli uda mu się określić związki pomiędzy określonymi nastrojami i
owymi wahaniami w produktywności.
Dobry obserwator samego siebie uświadomi sobie, że wciąż zmaga się ze swoimi odczuciami i
wrażeniami. Nie wtapiają się one samoistnie w system myśli i pragnień, ale stale w jego duszy
dominują. Te odczucia i wrażenia zdają się zbyt od niego oderwane. Taki człowiek ciągle musi
zajmować się tym, żeby chronić i prowadzić swoje afekty, niczym stado zwierząt.
Ktoś, kto ma skłonność do strachu, w końcu dostrzega, że reaguje zbyt silnie i niestosownie do
sytuacji zagrożenia.
Ktoś, kto jest wrażliwy na hałas zaczyna rozmyślać nad swoim przeczuleniem.
-2-
Pewnego dnia człowiek uświadamia sobie, że nigdy nie żyje swobodnie i z poczuciem pełni, ale
że we wszelkim postępowaniu i przeżywaniu przygląda się sam sobie. Nigdy nie jest tylko
aktorem, ale stale pełni jednocześnie rolę własnego widza.
Inny boleje nad tym, że w sposób widoczny potrzebuje częstych przerw, zarówno w pracy, jak i
w przeżywaniu doznań, podczas gdy inni wciąż jeszcze mają dość tchu, aby kontynuować.
Zaczyna przyznawać: To mnie przerasta, w mojej psychicznej konstrukcji jest zbyt dużo tarć, w
moim fizycznym funkcjonowaniu znajdują się niewytłumaczone napady zahamowań i
ograniczeń; moja cała harmonia i fizyczna oraz psychiczna jedność są ciągle zagrożone.
Można również dojść do rozpoznania dużo łatwiej. Mianowicie, lekarz może stwierdzić, że jego
pacjent jest po prostu nadwrażliwy.
Powyższy, bardzo trafny wizerunek osoby nadwrażliwej pochodzi z pracy doktora
Eduarda Schweingrubera, szwajcarskiego psychiatry, który w ubiegłym stuleciu
zajmował się psychologią głębi i jej znaczeniem dla życia osoby wierzącej. Praca nosi
tytuł „Der sensible Mensch” (Wrażliwy człowiek). Książeczka ujmuje trafnością
spostrzeżeń, praktycznością, a przede wszystkim połączeniem wnikliwej wiedzy
fachowej z głęboką wiarą. Jako psychiatra, autor głównie skupia się na sferze duszy
ludzkiej czyli psychiki. Nie zapomina jednak o tym, że poza duszą i ciałem człowiek
posiada jeszcze ducha, który jest obszarem kontaktowania się z Bogiem. Dlatego
podkreśla: W swoim przeżywaniu każdy z nas musi uznać, że jego korzenie zasadzają się na
fakcie, iż został stworzony. Inaczej straci kontakt psychiczny z podłożem, którego nic nie
zastąpi, a wraz z nim opuści go poczucie bezpieczeństwa.
Coraz więcej słyszy się o osobach cierpiących na stany depresyjne czy nerwicowe,
mających problemy emocjonalne, czy po prostu niską tolerancję na stres. Przyczyny
mogą być złożone, nie zawsze możliwe do stwierdzenia. Często używa się terminów
medycznych w rozumieniu potocznym, przez co tracą swoją precyzyjność.
Pragnęłabym, aby niniejsze opracowanie dodało otuchy tym, którzy takich stanów
doświadczają, zainspirowało do twórczego podejścia do ich problemów i dostarczyło
praktycznych wskazówek, jak żyć w harmonii z samym sobą.
Wszystkie te refleksje chciałabym ostatecznie odnieść do Słowa Bożego, które można
traktować jako najlepszy poradnik higieny psychicznej.
Będę w dużej mierze opierała się na pracy doktora Schweingrubera, uzupełniając ją
własnymi przemyśleniami, wnioskami z kontaktów duszpasterskich, a także z innych
lektur psychologicznych. Używając pojęcia „człowiek wrażliwy” będę mieć na myśli
człowieka o wrażliwości ponadprzeciętnej — czyli tak zwanego „nadwrażliwego”.
Nie istnieje gotowy, uniwersalny system funkcjonowania duszy ludzkiej. Można
jednak pokusić się o pokazanie ścieżek i punktów krytycznych, które należy przejść,
jeśli mają doprowadzić do celu, którym jest harmonijne i spełnione życie.
Chciałabym, aby czytelnik zechciał się przekonać, że możliwe jest przejście przez
zaułki codziennej egzystencji, dla każdego innych, a pomaga w tym uwzględnienie
prawideł psychologicznych, które ustalił sam Stwórca.
Jestem po pierwsze Bożym stworzeniem, po drugie Bożym stworzeniem i po trzecie Bożym
stworzeniem, a dopiero później wszystkim innym. Tak samo, jak Bóg z niczego powołał do
-3-
bytu wymiary i energie wszechświata, tak samo „pragnął ciebie i mnie” (Walter Gasser) 1 . Tę
świadomość nazywa autor samoświadomością stworzenia. Sprawia ona, że to Bóg staje
się centrum, a nie ja. To on jest nieograniczony, a ja mam swoje granice. Kiedy
wyznanie: „Jestem Twoim darem” staje się naszą tożsamością, wtedy osiągamy zdrowie.
© opr. Krystyna Zaremba
1
Walter Gasser, współczesny psychoterapeuta chrześcijański, wieloletni pracownik
szwajcarskiego Istytutu Zjednoczonych Grup Biblijnych VBG
-4-