ESEJ Ignorancja wiedzy prawomocnym nakazem współczesności
Transkrypt
ESEJ Ignorancja wiedzy prawomocnym nakazem współczesności
mgr Urszula Bukowska Wydział Nauk Pedagogicznych, Dolnośląska Szkoła Wyższa ESEJ Ignorancja wiedzy prawomocnym nakazem współczesności „Historia weszła w fazę, w której człowiek moralny, człowiek kompletny, coraz bardziej i niemal nieświadomie ustępuje miejsca …człowiekowi komercyjnemu, człowiekowi o ograniczonych celach. W miarę jak to zjawisko, wspierane przez niezwykły rozwój nauki, staje się wszechogarniające i potężne, człowiek zatraca równowagę moralną, a człowieczeństwo zaczyna skrywać cień bezdusznej organizacji” (Rabindranath Tagore, Nacjonalim, 1917) W 1994 roku Peter Drucer rozpoczął popularyzowanie futurystycznej wizji nowego „społeczeństwa wiedzy”, które miało zmieniać: naturę pracy, edukacji wyższej oraz funkcje nowego społeczeństwa, traktowanych w sumie jako wewnętrzny system. I tu nastąpił klasyczny problem niezrozumienia i interpretacji. Założenia teoretyczne były dobre, oparte na wyposażaniu w wiedzę specjalistyczną, ale również w wiedzę ogólną, całościowo pozwalającą na sięganie po sukces w sferze rozwoju ludzi wykształconych, których to wykorzystanie na rynku pracy miało być teoretycznie zagwarantowane. Nic bardziej mylnego jednak się niestało. Rzesza ludzi, owszem sięgnęła po wiedzę szeroko dostępną w murach bardzo otwartych uczelni, elastycznie i szybko odpowiadających na potrzeby rynku, dających i podtrzymujących pozór i ułudę zmniejszania współczynnika bezrobocia, gubiąc przy tym po drodze swoją misję. Owszem, założenia były jak najbardziej właściwe, jednakże nie przygotowane kolejne szczeble edukacji, nie zmienione wewnętrznie pod kątem oferowanej wiedzy, jej jakości i ważności, z nieadekwatnością treści kształcenia oraz skostniałą kadrą rozmijały się z wizją społeczeństwa wiedzy. Do tego kolejne próby reformowania instytucji zatracały coraz bardziej możliwość aktywnego uczenia się. Warto by tu zapytać o samego człowieka? Czy założenia edukacyjnej przystawalności, adekwatności do potrzeb ekonomi rządzonej przez prawo popytu i podaży winno stawać się wymiernikami rządzącymi światem 1 społecznym człowieka. Nie liczby, tabele, wskaźniki a ludzki wymiar bycia w tym i tak już nieprzejrzystym, płynnym świecie. Lawinowo pojawiły się różnego rodzaju formy dokształcania, nabywania, posiadania, zdobywania. To nie tylko edukacja podporządkowana została konsumeryzmowi ale cała przestrzeń jestestwa człowieka wraz z jego wolą i rozumem, która zawładnięta pędem ku bulimicznemu konsumowaniu, przekształciła rozumność w bezwolność i podporządkowanie materialnej sferze dążeń ludzkich. Czy można tu jeszcze mówić o wolności? Tak, pod warunkiem odsunięcia groźby nastałego końca kultury uczenia się, jako zatracenia kultury, kultury symbolicznej konstruującej przecież tak naprawdę to, co ważne, to co popycha do działania, stawania się, bycia, do umiejętności krytycznego oglądu rzeczywistości, do możliwości definiowania świata oraz nasyconego jakością egzystencją, do świadomych wyborów oraz nadawania sensów i znaczeń mozaice życia codziennego. Edukacja tak - jak najbardziej, ale jaka? Jeśli mówimy o drożności poziomej i pionowej to skupiamy się na przepływie z klasy do klasy (drożność pozioma) i na przejściu wertykalnym z gimnazjum do liceum. I na tym można by zakończyć efektywność kształcenia, bo poza dostarczaniem możliwości wypełniania obowiązku, nic więcej za sobą nie niesie. To przejście zbyt oczywiste, pozbawione trudu, znoju pracy własnej, mamiące i oduczające myślenia. To z czym dzisiaj się zderzamy to tendencja do ułatwiania, do pozornego dawania szansy na rozwój, do pozornego wyrównywania szans, z całkowitą ignorancją osobowości, wiedzy, talentów, wyobraźni i dążeń ucznia. Instytucja rości sobie prawo do ignorowania jakości istnienia człowieka zanurzonego w relacje rodzinne, społeczne, środowiska lokalnego stającego się przecież punktem odniesienia dla młodego człowieka. Wyrównywanie szans jest pozorem działania na płaszczyźnie znów li tylko organizacyjnej, gwarantującej rzekomy równy dostęp do edukacji i możliwości stwarzania warunków do rozwoju własnych potencjałów. A przecież to właśnie chodzi o głębię, o to czego nie ma, a być powinno w codzienności i powinności edukacyjnej. Mówię tu o prowokowaniu, o pobudzaniu do refleksji, do własnego działania, przeżywania, do pracy i walki o to, by świadomie móc konstruować autonomiczne, własne Ja, poprzez styk i na styku takiego oddziaływania, które nie będzie próbą przycinania według jakieś jednej miary a właśnie widzeniem różnych miar. Nie da się poprzez zapisanie dumnego hasła – edukacja dla wszystkich – stworzyć przestrzeni rzeczywiście dla wszystkich, bo to co jest dla wszystkich, jest właściwie dla nikogo. Taka nadmierna idea powszechności gubi według mnie najcenniejszą rolę wiedzy, jaką jest jej wartość i jakość. Nierówności wpisane są w strukturę społeczną i nie da się jej wyrugować 2 tworzeniem egalitarności dostępu. Bo jak zniwelować różnice w miejscu urodzenia, majętności rodziny, przynależności religijnej, klasowej czy etnicznej. To nierówności naturalne, zastane, które stały się immanentną cechą społeczeństwa. „Widzimy niesłychaną płytkość współczesnego życia. Jakże dużo robi się na efekt, na pokaz. Forma i pozory zabijają treść. Ruchliwość usuwa zastanowienie, różnorodność zabija głębię, napuszoność zastępuje szczerość i podniosłość ducha. Książek się nie czyta, nie studiuje, co najwyżej przegląda się je tylko, co gorsza, nie pisze się książek starannie, nie wykańcza i nie doskonali. Nie znać ani u czytelników, ani u autorów skupienia i dłuższego namysłu, badania sumiennego, nie czuć długiego oddechu nie widać dalekich perspektyw, natomiast wszyscy są w ruchu, śpieszą się, organizują, gadają bez końca referują. Cóż za obrzydliwa epoka niezliczonych kiepskich referatów”1. Wielką wizję oraz ocenę kondycji współczesnego społeczeństwa zawarł Władysław Spasowski, którego to powyższe słowa, będące dla mnie inspiracją oraz poruszeniem, dotykają sedna diagnozy wizji końca kultury uczenia się Zygmunta Baumana, jako swoistego wymogu oraz pochylenia się w dyskusji nad tak dramatyczną kondycją kultury. To paląca konieczność ostrej „krytyki deprawacji społecznej jako bariery edukacyjnej[…] w warunkach dominacji syndromu „konsumeryzmu” w płynnym społeczeństwie2. Bo nic innego jak postawa dzisiejszego bycia w świecie tak wysoce dzisiaj problematycznego dla samego rozumienia pojęcia końca kultury uczenia się, które rozumiane „jako dziedzictwo symboliczne ludzkości, jako pamięć tekstów i zdolność widzenia złożoności świata, oraz z jego pułapkami i aporiami, ludzi zdolnych jedynie do sterowanego doraźną wygodą do handlu jej namiastkami i do przekształcania jej w przestrzeń podporządkowaną kryteriom użyteczności i użytkowości”3. Dzisiaj właśnie dramatyczna stała się sama forma uczenia się, nabywania wiedzy, w świecie bardzo nasyconym różnorodnością, gdzie codzienność jest mozaiką zdarzeń, że nie sposób oprzeć się wrażeniu, iż relacja edukacyjna wymaga innego, jakościowego, refleksyjnego podejścia, by nie zatracała podmiotowości. Dynamika świata, życie jako kolaż, nie linearność a fragmentaryczność, oraz chwytanie znikających punktów prowokuje do zupełnie innego rozumienia siebie w relacji 1 Cyt. za: M. Jaworska-Witkowska, L. Witkowski, Pedagogika filozoficzna: relacje między pedagogiką, filozofią i humanistyką a edukacją, kulturą i życiem społecznym, [w:] Pedagogika Tom 4 , (red.) B. Śliwerski, Gdańsk 2010, s. 41. 2 Ibidem, s.34. 3 L. Witkowski, Ku integralności edukacji i humanistyki II, Toruń 2009, s. 226. 3 z innymi. To zaproszenie do bycia czujnym i wrażliwym, by nie ranić nie tylko fizycznie ale i psychicznie oraz symbolicznie pod pozorem „zrozumienia innego”, pod płaszczykiem pozornej tolerancji, która to jest ewidentną pozą asymilacyjną. Przecież dziś nie chodzi o stwarzanie ciągów informacyjnych, szybkich transmisji danych, pozwalających po prostu „wiedzieć” (bezrefleksyjnie, bezproblemowo, bezemocjonalnie). Słowa „problem tolerancji zostaje rozwiązany poprzez wysiłek usunięcia skali inności, przekraczające ramy istniejącej wspólnoty, dalekiego upodobnienia, w myśl zasady: chcesz być tolerowany – bądź podobny lub przynajmniej się o to staraj”4 są mottem dla tych, którzy usilnie dążą w swoich działaniach do bycia jednowymiarowym (pojęcie zaczerpnięte od Herbert Marcuse), do którego to modelu przycina właśnie dzisiejszy „system edukacyjny”, głuchy i nie widzący nieprzystawalności, nieadekwatności własnego bycia, nieskuteczności i nieprawdziwości własnych deklarowanych postulatów, którego efektem - śmiało mogę powiedzieć - jest tragiczna wizja końca kultury uczenia się. Stwierdzam, iż tak zwany system edukacyjny przyczynia się, staje się również sprawcą tego, iż zanika wrażliwość i chęć uczenia się, jako wartości samej w sobie, jako moralnego obowiązku każdego chcącego świadomie, demokratycznie istnieć. By móc krytycznie, intencjonalnie oraz przy tym refleksyjnie odnajdować impulsy dla własnego działania, w pełni zaangażowanego, wzbogacanego kulturą. Tylko kto i gdzie dziś ma dostarczać tych impulsów? „O przyszłości narodów nie będzie decydować rozpamiętywanie ich heroicznych dziejów, lecz zdolność do ukształtowania w jak największej liczbie jednostek kompetencji do refleksyjności, do krytycznego deliberowania świata, kultury i własnego człowieczeństwa, do ciągłego uczenia się i współdziałania z innymi”5. A dziś to bardzo trudne, choćby dlatego, że mamy również do czynienia z nowymi postawami, nowym stylem życia typu instant, tożsamością instant, płynną i niestabilną poptożsamością globalnego człowieka a przede wszystkim globalnego nastolatka, którego bardzo trudno zaprosić do aktywnego uczestnictwa, zaczytywania się, do myślenia, bo nawyk 6 „klikania w rzeczywistości” ( (porównanie użyte za Zbyszko Melosikiem), natychmiastowość L. Witkowski, Ambiwalencja tożsamości z pogranicza kulturowego, [w:] Edukacja a tożsamość etniczna. Materiały z konferencji naukowej w Rabce, (red.) M. M. Urlińskiej, Toruń 1995, s. 12. 5 J. Modrzewski, Edukacja utowarowiona. Pułapki komercjalizacji edukacji zinstytucjonalizowanej, [w;] Edukacja społeczna wobec problemów współczesnego człowieka i społeczeństwa, (red.) J. Piekarski, T. Pilch, W. Theiss, D. Urbaniak-Zając, Łódź 2010, s. 193. 6 Z. Melosik, Edukacja a przemiany kultury współczesnej. Implikacje dla teorii i praktyki, [w:] Nowe konteksty (dla) edukacji alternatywnej XXI wieku, (red.) B. Śliwerskiego, Kraków 2011, s. 17-34. 4 4 oraz hedonizm stały się wręcz bezkonkurencyjne dla świadomego, głębokiego namysłu nad własnym byciem. Nie ma po co pytać, jak będzie, bo czas zbyt szybko płynie a wraz z nim rzeczywistość faluje nie dając się nijak ogarnąć czy przewidzieć, a stare prawdy, wartości, cele, należy odłożyć do lamusa wraz z ich nieprzystawalnością, nieatrakcyjnością, nieadekwatnością… „Sukces zaczyna oznaczać coś, co dobrze skonstruowano. Maszyna robi lepiej niż człowiek, zaś osiągnięcie życia pełnego i znaczącego, co jest przecież głównym zadaniem wychowania, staje się drugorzędne. (John Dewey, Wychowanie i demokracja, 1915) W takiej perspektywie postawa konsumeryzmu jest najgroźniejszą bronią przeciw kulturze, przeciw ludzkiemu wymiarowi codzienności. Baumanowska przepowiednia w tak „utowarowionej” przestrzeni nieuchronnie spełnia się, bo współczesna kultura konsumpcyjna, choć daje poczucie możliwości dokonywania indywidualnych wyborów i indywidualnego budowania własnej osobowości, tak naprawdę standaryzuje ludzkie biografie, skazując jednostki na ubezwłasnowolnienie w świecie pozorów. Nie bez powodu Maria Janion wskazuje na „odzwyczajenie od myślenia i podmiotowości”, jako cel współczesnego przemysłu kulturalnego. Innymi słowy, jak dalej zauważa autorka, celem kultury konsumpcyjnej i masowej jest to, „żebyś nigdy nie wiedział, co przeżyłeś”7. A przecież to właśnie prowadzi do wyjałowienia myślowego, do traktowania wiedzy jako narzędzia służącego li tylko osiąganiu wymiernych gratyfikacji, czy to materialnych, czy hedonistycznych. Relacje międzyludzkie stają się rynkiem handlu wymiennego, ale już nie w myśli i mądrości wysłuchane i przeżyte, zamknięte w symbolice tekstu tego innego, partnera, a stają się formą koniecznych informacji, skondensowanych, nic nie znaczących. Czyżbyśmy nie umieli używać słów, gestów, póz ciała do wyrażania? Kultura to przede wszystkim „pamięć symboliczna tekstów”8 - jak powiedział Lech Witkowski i właśnie dzisiejsza obojętność na tekst, również stanowi podwalinę tezy o końcu kultury uczenia się. Dla uściślenia dodam, iż dla mnie tekst, to również opowieść drugiego człowieka, to pertraktowanie, rozmowa pozwalająca krytykowanie, na wyrażanie, negocjowanie, budowanie przekazywanie, siebie poprzez uczulanie, język. To M. Janion, Czy będziesz wiedział, co przeżyłeś, Warszawa 1996, s. 27. L.Witkowski, Między pedagogiką, filozofią i kulturą. Studia, eseje, szkice. Tom III „Tryptyku Edukacyjnego”, Warszawa 2007. 7 8 5 „doczłowieczanie ze względu na nieodczłowieczenie nas jako podmiotów”9 za pomocą tekstu, by otwierać źródła bogactwa duchowego. Wystarczająco mamy dziś przykładów ignorancji dialogu, nie wzbogacającego a niszczącego potencjał, obdzierającego z krytycznego myślenia, zmuszającego do postaw bierności wiernej (bo inaczej nie da się przetrwać). Koniecznym staje się podnoszenie głosu krytyki i wołania o „czytanie”, twórczo kształtujące horyzont oraz sposób bycia, otwierania przestrzeni negocjacji, przeżywania, poruszania wewnętrznego. Właściwie oddające moje myśli, są słowa Mari Janion iż „jestem tym, dzięki temu, co czytam i w jakim też stopniu tworzy mnie to, co czytam. Ja nie umiem mówić o sprawach, które by się nie sprzęgały z tym, jakie lektury przemyślałam, przeżyłam, jakie wycisnęły piętno myślowe, ucząc mnie nowego potencjału języka”10. Tym samym wiedza, a co za tym idzie edukacja, musi być jak najbardziej daleka od uspokajania i uciszania w jednowymiarowym modelu przekazu. Przeciwnie pobudzanie do sięgania po życiodajne teksty (w rozumieniu również dialogu) „zachęcanie do zadawania pytań, krytycyzmu, kwestionowania i podważania sądów, dialogu i debaty”11 do uwolnienia z łańcuchów ignorancji, apatii. „Czas nie jest zdolny przysłonić jasności, która rozświetla wielkie powieści. Ludzie zapominają bowiem nieustannie o ludzkiej egzystencji i nigdy nie stanie się tak, by odkrycia powieściopisarzy, nawet te najstarsze, przestały nas zadziwiać”12. Ludzkość żyje - używając pojęcia, które zdobyło sławę dzięki Alvinowi Tofflerowi - w permanentym szoku przyszłości. Dziś zmiana nie wydaje się już tak bardzo szokować. Dla pokolenia, które narodziło się na początku lat osiemdziesiątych, zmiana stała się formą socjalizacji. Dla tego pokolenia „przyrost zmiany”, który w poprzednich pokoleniach występował przez ćwierćwiecze, odbywa się w ciągu lat kilku. „Świat wiruje (świruje?) i coraz mniej ludzi się tym martwi. W takim świecie, wartości nie odgrywają już kluczowej roli w procesach zakorzeniania i poczucia identyfikacji. Wartości można przyjmować i porzucać niemal do woli. Nowe pokolenie ma już ten nawyk postrzegania rzeczywistości w kategoriach „oferty”. Rzeczywistość traktowana jest jak supermarket. Wrzucamy do koszyka kolejne wartości, nie bacząc, czy są spójne z poprzednimi (kogo będzie w markecie 9 Cyt. za: Ibidem, s. 188. Ibidem. S.183. 11 A. Vic Kelly, Edukacja w społeczeństwie demokratycznym: podstawowe zasady, [w:] Nieobecne dyskursy cz.V, (red.) Z. Kwieciński, Toruń 1997, s. 138. 12 M. Kundera, Sztuka powieści: esej, Warszawa 1998, s. 124. 10 6 raziło, gdy u klienta w koszyku zobaczy piwo obok bobofrutów, niskokaloryczny jogurt i mrożone hamburgery?)13. I jak w takiej perspektywie można oczekiwać oferty, która byłaby na tyle atrakcyjna, konkurująca z powszechnym dobrem dostępnym dwadzieścia cztery godziny na dobę szybko, tanio, bez wysiłkowo. Szkoła nie ma już nic twórczego do zaoferowania. Mamy totalną nieadekwatność edukacji do rzeczywistości, gdzie wielką hipokryzją jest dumne hasło „społeczeństwa wiedzy”, które „jako rzekomo automatycznie niosące pochwałę procesów uczenia się staje się widoczną, jeśli odnieść je do warunków, w których – jak chce Bauman – kultura straciła status niezbędnego narzędzia projektowania, budowania i podtrzymywania porządku społecznego”14. Tym samym nie ma już mowy o symbolice przekazu zawartego w tekstach, bo ich miejsce zajęły wypreparowane z wartości skróty, bryki, streszczenia, jałowe treści oraz informacje nie będące nawet namiastką wiedzy. Uczenie się zdegradowane zostało do mechanicznej wyuczalności pod standaryzowane testy mierzące nie wiadomo co, a na pewno świetnie wpisujące się w naczelną matkę dzisiejszych czasów - Statykę, będącą jedyną, wiarygodną formą mierzalności efektywności pracy ludzkiej, pięknie wpisującą się w tabelki oraz różnego rodzaju wizualizacje, również szybkie, łatwe, przejrzyste do okazania i mogące stanowić zasłonę dla spokojnego sumienia wytwórcy. „Gospodarka uczy się jak nie potrzebować uczących się – to chyba największy paradoks i paranoja współczesnego zabiegania o podporządkowanie edukacji rynkowi pracy”15. Znajduje to odzwierciedlenie w szerokiej dziś ofercie edukacyjnej szkolnictwa wyższego, która nie promuje wiedzy i możliwości rozwoju a kusi i mami chwytnymi kierunkami, które poza nazwą nie niosą za sobą żadnej wartości twórczego rozwoju, kompetencyjnego profesjonalizmu.(Zob. również)16. Mnogość kursów, szkoleń, treningów ma być ruchem wyzwalającym pęd po – tak naprawdę nie wiadomo po co, ale trzeba, bo pracodawca wymaga, inni tak robią, to takie modne chodzić na studia. To ułuda oferująca nam poczucie sprawstwa oraz nie bycia wykluczonym. Nic więcej poza wrabianiem w postawę konsumenta pasującego do dzisiejszej rzeczywistości. Bo „smakowanie materialnych dóbr konsumpcyjnych wymaga innej postawy, niż dawania sobie szansy na to, aby przyswoić sobie, przetrawić, i przejąć się fragmentami dziedzictwa 13 Z. Melosik, T. Szkudlarek, Kultura, tożsamość i edukacja migotanie znaczeń, Poznań 1998, s.45. L. Witkowski, Ku integralności edukacji i humanistyki II. Postulaty, postacie, pojęcia, próby, Toruń 2009,s.237. 15 Ibidem, s. 247. 16 A. Nalaskawski, Czy przyszłość jest wyzwaniem dla edukacji?(Gdy nie jest nim nawet teraźniejszość), [w:] Pedagogika i edukacja wobec nadziei i zagrożeń współczesności, (red.) J. Gniteckiego, J. Rutkowiak, WarszawaPoznań 1999, s.172-181. 14 7 symbolicznego”17. Obojętność na przeżycie – przebudzenie i przemianę, dziś szczególnie widoczna jest w bylejakości postaw nastawionych nie na trud poznawczy a na eliminację treści, obniżanie wymagań, „kondensowanie treści w dawkach masowych wykładów, zwalniających z wysiłku głębokiego przyswojenia”18. Nie potrzeba nam historii, która przecież jest istotna w rozumieniu i przyjęciu wiedzy, w możliwości jej poznania, przeniknięcia, bo dzisiejszy „profesjonalizm” wymaga tylko znajomości obsługi komputera a nawet niekonieczna staje się tu podstawowa, elementarna wiedza. „Profesjonalistą” staje się ten, któremu nadaje się etykietkę zaświadczającą o fachowości, a narzędziem pracy nie jest głowa a program komputerowy. Nie ma tu miejsca na doświadczenie nabywane latami, okupione żmudną lekturą teorii, studiami literatury z różnych dziedzin, po to aby wiedzieć. I to właśnie również, niestety, potwierdza dramat końca kultury uczenia się. Na koniec...(a może początek?) Jako wołanie przeciw wpisywaniu edukacji w jakiekolwiek ramy systemu - który to nie jest odseparowany od zmian społecznych, kulturowych, politycznych, ekonomicznych, ideologicznych, globalizacyjnych, nie jest bytem zawieszonym w próżni - niech będą słowa, iż „życie szkolne powinno być konceptualizowane nie jako jednolity, monopolistyczny, opancerzony system reguł i stosunków, lecz jako (otwarta) arena kulturowa, charakteryzująca się kontestacją, walką i oporem”19. Tak winniśmy szerzyć naszą niezgodę na jałowość i bierność. Stawać się transformatywnymi intelektualistami świadomymi tego, że szkoła (ale również uczelnia) jako „arena kultury”, jest miejscem walki o dominację. Notoryczne izolowanie, pomijanie treści i postaw przenoszonych do klasy szkolnej z „kultury ulic”, prowadzi do konkluzji, gdzie „oczywiste staje się to, że jeśli funkcją szkoły ma być coś innego niż zabijanie witalności kolejnych młodych pokoleń, edukacja w sobie nie może służyć za efektywny instrument żadnego systemu społecznego narzucanego przez władze wbrew kulturowemu dziedzictwu społeczeństw coraz bardziej otwartego świata”20 . Wystarczy wskazać na zasygnalizowany jedynie w niniejszej pracy, problem patologii na gruncie współczesnego systemu edukacji, który nie spełnia swojej roli wdrażania do uczestnictwa w kulturze rozumianej jako pamięć symboliczna tekstów. Chodzi tutaj o dramatyczny problem nie mających „nawyku ani głodu czytania, ani tym bardziej 17 Ibidem, s.149. L. Witkowski, Ku integralności edukacji i humanistyki II. Postulaty, postacie, pojęcia, próby, Toruń 2009, s.642. 19 L. Witkowski, Edukacja i humanistyka. Nowe (kon)teksty dla nowoczesnych nauczycieli, Warszawa 2007, s. 187. 20 Ibidem, s.365. 18 8 kupowania książek, nawet zalecanych na zajęciach czy w mediach, a zarazem masowo chodzące po ulicach i tłumnie zasiadające w audytoriach humanistycznych, z niepłonną zwykle, niestety, nadzieją na łatwe prześlizgnięcie się przez ucho wcale nie igielne już i tak absurdalnie przeciążonego i niewydolnego uniwersytetu, że o innych instytucjach nie warto nawet wspominać”21. Tym samym konieczne, wręcz palące staje się wołanie o wiedzę jako „kapitał zaplecza symbolicznego, od którego uzależniony jest potencjał symboliczny myślenia, wyobraźni i wrażliwości, samookreśleń i złożoności uzasadnień”22. Wołanie o zaniechanie uporczywego wpisywania edukacji w system który, jakby nie patrzeć, jedynie „produkuje” zadowolonych z siebie, nie mających poczucia wydziedziczenia z kultury konsumentów, prześlizgujących się bezrefleksyjnie po kolejnych stopniach, szczeblach edukacyjnych, z zadowoleniem dzierżąc w dłoniach kolejny dyplom. Nie chcąc posługiwać się generalizacją proszę o życiodajne impulsy, które popychać będą do udziału w uniwersum kultury symbolicznej, a wyrazem mojego pokłonu niech będzie poniższa wypowiedź. Mając nadzieję …. „Pragnę codzienności, która rozjaśni moje życie i sprawi, że stanę się lepsza. Chcę żeby moje myślenie i uczenie się przekształciło się w jakąś aktywność, aby ludzie mogli korzystać z mojej osoby, aby moje myśli stały się przydatne dla innych. Wolałabym żyć ciekawiej, bardziej twórczo i aktywnie. Chciałabym, żeby codzienność była bardziej żywa, żebym czuła, że robię coś wielkiego każdego dnia. Pragnę codzienności odważnej, szalonej, bez schematów, nudy i przyzwyczajeń. Móc pełniej zaangażować się w to, co robię, móc oddać się czemuś w całości. Znaleźć w sobie większą motywację do uczenia się. Chcę robić coś szalonego i spontanicznego dla własnego rozwoju, głębszego poznawania świata, zróżnicowania”23. BIBLIOGRAFIA (prac cytowanych) 21 L. Witkowski, Jaka kultura? (Tezy, dopowiedzenia i podsumowanie), [w:] Monika Jaworska-Witkowska (red.), Jaka kultura? Jaki dyskurs? Sfera publiczna a spory o edukację, pedagogikę i zarządzanie, Szczecin 2008, s. 27. 22 Op. cit., Ku integralności edukacji… s.229. 23 J. Rutkowiak, Święto i codzienność wobec idei społeczeństwa uczącego się, „Teraźniejszość, Człowiek, Edukacja”, Numer specjalny, Wrocław 2003, s.79-80. 9 Janion M., Czy będziesz wiedział, co przeżyłeś, Warszawa 1996. Jaworska-Witkowska M., Witkowski L., Pedagogika filozoficzna: relacje między pedagogiką, filozofią i humanistyką a edukacją, kulturą i życiem społecznym, [w:] Pedagogika Tom 4, (red.) Śliwerski B., Gdańsk 2010. Melosik Z., Edukacja a przemiany kultury współczesnej. Implikacje dla teorii i praktyki, [w:] Nowe konteksty (dla) edukacji alternatywnej XXI wieku, (red.) Śliwerskiego B., Kraków 2011. Melosik Z., Szkudlarek T., Kultura, tożsamość i edukacja migotanie znaczeń, Poznań 1998. Modrzewski J., Edukacja utowarowiona. Pułapki komercjalizacji edukacji zinstytucjonalizowanej, [w;] Edukacja społeczna wobec problemów współczesnego człowieka i społeczeństwa, (red.) Piekarski J., Pilch T., Theiss W., Urbaniak-Zając D., Łódź 2010. Nalaskawski A., Czy przyszłość jest wyzwaniem dla edukacji?(Gdy nie jest nim nawet teraźniejszość), [w:] Pedagogika i edukacja wobec nadziei i zagrożeń współczesności, (red.) Gniteckiego J., Rutkowiak J., Warszawa-Poznań 1999. Kundera M., Sztuka powieści: esej, Warszawa 1998. Witkowski L., Ku integralności edukacji i humanistyki II, Toruń 2009. Witkowski L, Ambiwalencja tożsamości z pogranicza kulturowego, [w:] Edukacja a tożsamość etniczna. Materiały z konferencji naukowej w Rabce, (red.) Urlińska M. M., Toruń 1995. Witkowski L., Między pedagogiką, filozofią i kulturą. Studia, eseje, szkice. Tom III, Tryptyk Edukacyjny, Warszawa 2007. Witkowski L., Edukacja i humanistyka. Nowe (kon)teksty dla nowoczesnych nauczycieli, Warszawa 2007. Witkowski L., Jaka kultura? (Tezy, dopowiedzenia i podsumowanie), [w:] Monika JaworskaWitkowska (red.), Jaka kultura? Jaki dyskurs? Sfera publiczna a spory o edukację, pedagogikę i zarządzanie, Szczecin 2008. Rutkowiak J., Święto i codzienność wobec idei społeczeństwa uczącego się, „Teraźniejszość, Człowiek, Edukacja”, Numer specjalny, Wrocław 2003. 10 Vic Kelly A., Edukacja w społeczeństwie demokratycznym: podstawowe zasady, [w:] Nieobecne dyskursy cz.V, (red.) Kwieciński Z, Toruń 1997. 11